Żaden ze mnie okrętowiec, a i sklejacz raczej przeciętny (czasami coś podłubię, ale z rzadka), jednak już od dawno coś mnie tak kusiło (jak Adam Ewę), żeby jakiś okręcik "zlepić". Kusiło, kusiło i skusiło… Nie wiem co to wyjdzie z tej relacji, bom zielony jak trawa na wiosnę w temacie pokazywania czegokolwiek na forum, ale co ma być to będzie :S Mam nadzieję, że jakoś dotrwam do finałowej galerii.
Bohaterem tematu jest najnowszy model Aoshimy w skali 1/350 czyli podwodny I-27, ten z miniaturowym okręcikiem Ko-hyoteki na grzebiecie. Czemu ten, a nie inny? Jak na okręt nie wygląda na jakiś skomplikowany, a i cena (+/- 100 PLN z przesyłką z kraju kwitnącej wiśni) nie będzie powodowała depresji w chwili ewentualnego rzucenia nim o ścianę :P
Od razu przepraszam za brak in-boxa, ale ręce były szybsze niż głowa. Nim pomyślałem o forum, to dziać się zaczęło. Co większe kawałki plastiku zostały wycięte z ramek… To co wyciąłem i na sucho zmontowałem z nieocenioną pomocą taśmy Tamiya widać na zdjęciach poniżej. Od siebie dodam, że kadłub ma jakieś 31 cm długości, jest całkiem dobrze spasowany, a w środku ukrywa się kilka elementów usztywniających konstrukcję.
Poniżej widok kiosku, miniaturowego okrętu (tu uwaga, na ramce stoi napisane Kaiten, ale żywej torpedy to nijak nie przypomina) i kilku większych drobiazgów w ramkach:
Całość uzupełnia podstawka, śrubki do jej przymocowania do modelu, arkusik kalkomanii i maleńka blaszka.