Skocz do zawartości

Cieżarna w domu - jaka chemia?


BrodaGeodety

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Myślę że temat już w pełni opisuje jaki mam problem. Ogólnie staram się pracować akrylami. Ale do moich tamek mam rozcieńczalnik mr. Hobby. A ten już daje po nosie trochę. Tak samo podkład tamiya w sprayu też śmierdzi. A że mnie najlepiej kleić wieczorami i w nocy to trochę mi to utrudnia życie, bo żona cały czas jest na miejscu. I do kompletu mieszkanie to M2.

 

Jakie wy macie w tej kwestii doświadczenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mi mówi, że niedługo nie będziesz miał takich dylematów, bo modelarstwo po prostu będziesz musiał odłożyć "na później".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MR hobby ale który? Gunze MR aqueos jest na bazie izopropanolu czyli IPA, alkohol stosowany w wielu miejscach do dezynfekcji rąk. Równie dobrze możesz kupić Czystą IPA i malować. Tamka i gunze H mieszają się bez problemu. Gorzej z podkładem, może stynylrez?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak moje sklejanie to jest raz na tydzień, raz na miesiąc jakiś wieczór. Bo praca, bo coś w domu, bo Kamil skacze itd. Z racji na to, że potrzebuję takiej odskoczni, zakładam, że będę w stanie ten raz czy dwa w tygodniu coś podłubać i błagam, nie odbierajcie mi tej ostatniej nadziei ;) No i zakładam, że Ola wda się we mnie i będzie bez problemu od początku noce przesypiała.

 

A co do chemii, to jako rozcieńczalnik mam Mr.Color Leveling Thinner. Nie śmierdzi tak jak podkład, ale przyjemny nie jest. Sam podkład to jeszcze jest w stanie ten raz czy dwa razy zabrać model na gościnne występy do biura i tam nasmrodzić. Najwyżej na najbliższy czas przejdę do sklejania kilku modeli dla samego sklejania i oblecę je pactrą + H2O.

 

Aktualnie przewąchałem wszystko i problematyczne są:

- klej Tamiya Extra Thin Cement

- wamodowskie płyny do kalek

- rozcieńczalnik Mr.Color Leveling Thinner

- podkład w sprayu Tamiya

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem zapachy towarzyszące wychowaniu dzieci to pikuś przy tym co "oferuje" nam chemia modelarska

 

Ja ostatnio próbuję rozcieńczać Mr.Hobby C i H rozcieńczalnikiem do pomarańczowej Hataki. Zapach znikomy a skutków ubocznych przy malowaniu nie zauważyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MR hobby ale który? Gunze MR aqueos jest na bazie izopropanolu czyli IPA, alkohol stosowany w wielu miejscach do dezynfekcji rąk. Równie dobrze możesz kupić Czystą IPA i malować. Tamka i gunze H mieszają się bez problemu. Gorzej z podkładem, może stynylrez?

 

W tym rozcieńczalniku nie znajduję się IPA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mi mówi, że niedługo nie będziesz miał takich dylematów, bo modelarstwo po prostu będziesz musiał odłożyć "na później".

 

No to może ja trochę bardziej optymistycznie. Mam dwóch maluchów w wieku 1 rok i 3 lata i od momentu narodzin do dzisiaj nie odstawiłem modeli. Choć były momenty, że mocno to ograniczałem. To raz. Dwa, że ja maluję czy kleję w piwnicy zaopatrzony w maskę z filtrem węglowym ze względu na zdrowie rodziny. To że coś nie śmierdzi, nie znaczy, że nie jest trujące. Teoretycznie bezpieczne są Vallejo rozcieńczane wodą czy wódą, no ale nimi źle się maluje aerografem. Druga sprawa to klej. Żadnym, który rozpuszcza plastik nie odważyłbym się kleić w pomieszczeniach, których przebywają małe dzieci, czy żona w ciąży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Super Moderator

obawiam się że znowu dyskusja zmierza do nikąd... @karambolis bez przesady klej daje mniej smrodu niż np lakier do paznokci którymi damy się raczą... do tego ile sek masz otwarty pojemnik z klejem a np butelkę z lakierem w czasie malowania co by się zrobić na "bóstwo"?

Mniej paranoi a życie stanie się łatwiejsze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klejenie to raczej nie problem. Pytanie było o malowanie. I tutaj pomoże tylko przesiadka na coś bezzapachowego. Jeśli kolega klei pancerkę, jakiś większy problem bym w tym nie widział. Producentów farb jest masa. Gorzej jak się chce malować samoloty.

 

BTW większość normalnych kobiet ogranicza używanie lakierów do paznokci w ciąży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Przy ciężarnej czy maluchu w domu, to nie tylko chemię modelarską się ogranicza. Przynajmniej zdrowy rozsądek tak podpowiada.

2. Nasza chemia dla nas samych też nie jest bez wpływu tak naprawdę. W końcu sporo mamy zaleceń o wentylacji itd.

3. Kleju używa się krótko, więc to przy dobrej wentylacji to nie problem.

4. Bliżej mi do klejenia samolotów, ale jest też Yamato w 1/700 z zestawem blaszek, który sporo czasu zajmie.

5. Ja w sumie zastanawiałem się nad kombinacjami Vallejo do aerografów + woda i tamiya + woda. Boję się tylko braku opóźniacza.

6. Czy podkłady w słoiczku (do rozcieńczenia) same z siebie też śmierdzą no i czy je rozcieńczać tak jak zwykłą farbkę. Pytam, bo w użyciu zawsze był gotowiec w sprayu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5. Vallejo Air to dość średnie farby. Tamka z wodą jest taka se. Opóźniacz możesz normalnie kupić i lać. Poszedłbym w kierunku MRP Aqua lub Mission Models.

6. OneShot primer Ammo czy MRP-APB nie trzeba rozcieńczać i w ogóle nie pachną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z własnych doświadczeń - córka ma w tej chwili 3 lata, do kompletu żona jest alergiczką.

 

Maluję pędzlem więc w sprawie farb do aerografu nie wypowiem się. Przestawiłem się w całości na akryle (Pactra, Vallejo, Model Master). Klej (Tamiya Extra Thin) możliwie krótko otwarty i z daleka od żony i malucha. Wash olejny (terpentyna balsamiczna) - na balkonie albo w kuchni przy uchylonym oknie. I tak jestem zwolennikiem mocnego wietrzenia więc problemu z wydmuchaniem z mieszkania pozostałości nie było. Ostatnio przesiadłem się na bezzapachowy White Spirit od Talensa do robienia washa - zdecydowanie polecam.

Przy małej (w tym samym pokoju) zacząłem dłubać mniej więcej trochę przed tym jak skończyła rok. Przesiadywała wtedy w kojcu i grzecznie się bawiła a tata siadał obok kojca na podłodze, rozkładał warsztat na niskiej szafce i sklejał jednocześnie pilnując małej.

Obecnie córka potrafi przyjść, władować się na drugie krzesło i patrzeć "jaki czołg tata robi". I dopytuje, aż czasami jest problem jak maluszkowi coś wytłumaczyć na jej poziomie.

Co do czasu na sklejanie przy dziecku w domu - na początku będzie bardzo trudno, potem coraz łatwiej. Bardzo dużo zależy od tego jak żona zniesie poród i opiekowanie się dzieckiem. Zakładam że to na ojca spadnie w całości utrzymanie rodziny (u mnie tak było, żona nawet prawa do macierzyńskiego nie miała, polityka prorodzinna urwał nać...). W takiej sytuacji jeżeli jesteś zatrudniony na umowę o pracę przysługuje ci 14 dni kalendarzowych (kolejnych!) urlopu ojcowskiego - weź na samym początku pobytu malucha w domu, wtedy najbardziej potrzebny w domu będziesz. Pracodawca musi udzielić ci takiego urlopu w takim terminie w jakim chcesz.

O tym że wszelakie szpeje modelarskie (narzędzia i chemię) trzeba przenieść wysoko zanim dzieciak zacznie się sam poruszać pisać nie muszę - ja to zrobiłem przed porodem, żeby potem nie zapomnieć.

 

Zdrowego silnego malucha życzę, to najważniejsze. I dużo spokoju do znoszenia "fochów" ciężarnej - lekko z tym nie jest, ale i tak wolę znosić fochy niż rodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A środki do mycia sedesu też ograniczacie w ciąży? A proszek do prania? A oddychanie powietrzem atmosferycznym?

 

Wszystkie te środki są znacznie bardziej toksyczne niż chemia modelarska.

 

I jeszcze jedno - to, że coś śmierdzi (lub nie) ma się nijak do toksyczności.

 

Problem z większością farb to nie rozcieńczalniki, ale pigmenty. Pigmenty to cząstki ciała stałego. Rozpylane dostają się do płuc i muszą być z płuc usunięte (za pomocą kaszlu). Ale żeby ktoś umarł na pylicę, to jednak trzeba, żeby pracował w lakierni.

 

Ograniczanie chemii w czasie ciąży rozumiem tylko o tyle, o ile dla części kobiet może powodować to dyskomfort (ale to są kwestie osobnicze).

 

Pozdrawiam

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomiędzy odczuciami subiektywnymi kobiety, a rzeczywistą toksycznością substancji jest naprawdę duża różnica.

 

A jeśli chodzi o kobiety w ciąży... cóż, moja najstarsza córka kończy w tym roku 18 lat .

 

Pozdrawiam

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile musisz się jej nawdychać, żeby Ci zaszkodziła? I które farby modelarskie są oparte o benzynę ekstrakcyjną, a które o nitro?

 

W odpowiednim stężeniu wszystko jest toksyczne.

 

EDIT:

Żeby być bardziej konkretnym: stężenie par benzyny ekstrakcyjnej, które uważa się za bezpieczne dla pracownika przebywającego codziennie przez 8 godzin przez całe życie wynosi 1370 mg/m3.

 

A teraz zastanów się jakie stężenie benzyny ekstrakcyjnej występuje u Ciebie w mieszkaniu, przez ile godzin dziennie i przez ile dni w roku.

 

Pozdrawiam

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no krzysiek - to wszystko jest fajne, ale tu nie mówimy o osobie dorosłej, której metabolizm sobie z chemią poradzi, tylko o płodzie, na którego rozwój może mieć regularna dawka znaczący wpływ w rozwoju... ty możesz wypić kieliszek wina dziennie i będziesz zdrowy. Kobieta "karmiąca" codziennie swoje dziecko kieliszkiem wina, zafunduje mu bardzo ciekawą przyszłość...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że wpływ na kobietę w ciąży i na płód jest inny niż na dorosłego mężczyznę, ale to wszystko jest zbadane i zmierzone. Popadacie w panikę.

 

To tak jakby nie pić wody, bo do dezynfekcji wody stosuje się chlor (albo promieniowanie UV), a chlor i promieniowanie UV jest szkodliwe (a chlor to przecież trucizna jest).

 

Promieniowanie UV jest przecież szkodliwe (i rakotwórcze), a wy wychodzicie na słońce z dziećmi, mordercy.

 

Tak samo z alkoholem - jeśli kobieta w ciąży będzie codziennie piła do nieprzytomności, to jest pewne prawdopodobieństwo uszkodzeń płodu. Ale jeśli wypije raz przez całą ciążę kieliszek wina, nic się nie stanie. A na pewno nic się nie stanie, jeśli kilka razy w przebiegu ciąży przyjmie leki na alkoholu.

 

WSZYSTKO jest szkodliwe. Dokładnie każdy składnik pożywienia jest szkodliwy. Tylko, że w odpowiednim stężeniu. Jeśli dorosły może przez osiem godzin dziennie przez całe życie pracować w stężeniu 1369 mg/m3, to oznacza, że przez godzinę absolutnie nic się nie dzieje jeśli będzie pracował w stężeniu 1000 krotnie wyższym.

 

O ile nie macie w domu lakierni przemysłowej, to wpływ oparów współczesnych środków modelarskich jest absolutnie pomijalny. Mniejszy niż zanieczyszczenie środowiska w pochmurny dzień.

 

Pozdrawiam

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.