Skocz do zawartości

Tamiya 1:350 Bismarck


kzugaj

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam pytanko odnosnie tego modelu. Czy ktos probowal zrobic ten model jako plywajacy ze sterowaniem?

Widac po konstrukcji ze jest do tego przystosowany.

Jeszcze jedno pytanko jakiego koloru pomalowac poklad na wyzszych kondygnacjach niz poklad glowny. Widzialem ze roznie modelarze maluja. jedni na szaro inni na kolor drewna.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
  • Odpowiedzi 122
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Na poczatek pragne przeprosic za czeski blad jaki wdarl sie w temat tego posta:)

przedstawiam swoja prace po kilku gdzinkach spedzonych na dlubaniu przy tym modelu:)

jak narazie sklada sie go bez wiekszych probleow. wiadomo rowniez ze nie ma jeszcze takiego modelu w ktorym nie trzeba bylo nic poprawiac a moze ja nie wiem:).

Jezeli ktos ma jakies rady czy zauwazy cos co mozna jeszcze poprawic to niech smialo pisze.

Dodam ze to moj pierwszy model okretu i pierwszy model w ktorym uzyje blaszek:)

 

7c83e6ed60e5d313m.jpg

 

1c2181ecc6292c86m.jpg

Oto kadlub przy ktorym czekaja mnie jeszczedrobne prace szlifierskie a pozniej malowanie.

 

82fd911be4afc9aam.jpg

 

d28a27693799d8f3m.jpg

Niższy mostel tak to sie chyb w polskim jezyku nazywa:)

 

5f07134293a1754cm.jpg

 

04afe625f3f62c9bm.jpg

A oto komin.

 

47794761322473e6m.jpg

 

62b40937bac135a5m.jpg

Hangary

 

e6d9cc38590155cem.jpg

Wieża Anton i Bruno

 

Zapraszam do oceniania mojej pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapowiada się interesujący Bismarck

zerkam na komin, te białe ślady na zdjęciu to pozostałość po kleju, szpachli? jeśli po kleju to czyżbyś przyklejał drabinki na całej długości? raczej nie ma takiej potrzeby, poza tym nadmiar kleju CA można usunąć debonderem

 

czekam na więcej

 

Jędrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Jędrek ślady niestety po kleju ale w tym tyg postaram ie zakupic zywacz do kleju. Tak przyklejałem na całej długości.

Dodam ze to moj pierwszy model okretu i pierwszy model w ktorym uzyje blaszek:)

Jestem jeszcze troszke zielony jeżeli chodzi o blaski. Zzanim zacząłem ich używać wydawałomi sie że jest to trudnejsze. Ale wcale nie taki diabeł straszny jak go malują.

Mam jeszcze pewne braki narzędziowe które systematycznie staram sie uzupełniać.

Na marginesie musze przyznac że dwa kolory (złoty i chrom brak w sklepach w polsce jak i w anglii) w tym modelu musialem zastapić akrylami revella i odradzam każdemu. Fatalnie sie nimi maluje, farba zachowóje się tak jakby chciala uciec z malowanego elementu. pewnie po 10 warstwie pokryje tylko po co 10 warstw.

W poniedziałek będe dopiero w stanie powrocić do mjego suchego doku (praca w weekendy).

pozdrawiam i spokojnego weekendu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak na pierwszy okręt i blaszki to całkiem dobrze Tobie idzie

i masz rację - nie taki diabeł straszny

 

co do opornych farb lepiej dawać wpierw podkład o zbliżonym kolorze np. pod mosiądz lub złoto żółty podkład

 

Jędrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz racje ja do tej pory nie bawiłem się w podkłady.

Z akrylami też mam styczność pierwszy raz. To są tylko moje spostrzeżenia gy malowalem akrylem tamiya to krył swietnie a revell już gorzej ale narazie była to pierwsza warstwa. Może za mocno rozcieńczona, lub ten kolor tak kryje.

Do tej pory sklejałem samoloty revella, italeri i używałem emalii revella, czasem humbrol. Kryły bardzo dobrze tylko dobijało mnie uzyskiwanie odpowidnich kolorów przez mieszanie dwoch farb (modele firmy revell).

A teraz chcialem spróbować sił w czymś innym i padło na tego pogromce dumy floty brytyjskiej;). Generalne revell wypada gorzej niż tamiya jeżeli chodzi o jakość i szczegółowość swoich modeli. Narazie musze skończyć ten model co pewnie jeszcze troche potwa, a pózniej pomyśle o następnym modelu.

Pozdawiam

Dzięki za przyłączenie się do mojego wątku Bismarcka.

Ps. Jak ktoś potrzebuje troche dokumentacji moge przesłać na PW

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o metaliczne akryle to one praktycznie w każdym wypadku są gorsze niż "olejne", to raz, dwa, mogą być przystosowane do aerografu tak jak metalizery (tak wynika z opisywanych przez ciebie objawów) i wtedy jeśli nakładasz je pędzlem to nigdy nie uzyskasz dobrego rezultatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Moja budowa troszke sie przeciągnie. Mam zamiar dokupić jeszcze jeden zestaw blaszek na ktore musze odlożyć troche kasy. Zestaw nazywa się WEM 1/350 Bismarck Class Upper Superstructure Deck Plates ze strony:

http://www.whiteensignmodels.com

A tak wygląda:

49b8d595d22f05dem.jpg

 

I jeszcze chciałem dokupić lufy armat z tej samej strony co ten zestawik.

Łączny koszt to ok 60 Funtów.

Ostatnio ukończyłem dwie pozostałe wieże Caesar i Dora a także zbrałem się za wieże SK C/28 15 cm które wstepnie oszlifowałem. Może jeszcze dzisiaj coś podłubie i porobie zdjęcia.

Ma ktoś może pomysł jak zrobić pokład główny żeby nie wygladał żałosnie jak reszta bedzie z blaszek.

Jak można wykonać takie chyba brezentowe łączenie armaty z wieżą?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Super Moderator

Ile kosztuje ta blaszka z pokładami? Osobiście uważam, że wydawanie sporej kasy na pokład, który i tak będzie waloryzowany kolorem mija się nieco z celem - szczególnie, że jak mówisz, nie jest to mały wydatek i trzeba na niego nieco pozbierać. Proponowałbym jednak pieniądze, które planujesz wydać na ten pokład, spożytkować np. na żywiczną artylerię drobną, lufy czy cokolwiek innego, co w WYRAŹNY sposób podniesie walor estetyczny modelu lub uzupełni twój warsztat o jakieś narzędzia czy inny potrzebny sprzęt.

 

Osobiście sam jakiś czas temu zacząłem pierwszy okręt Mikasa wraz z pierwszymi blaszkami i innymi pierwszymi "etceterami" i patrzę na temat ze swojego punktu widzenia.

 

Pokłady są fajne, ale moim zdaniem, to wydatkowa ostateczność

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Witam

Po małej przerwie wznowiłem prace gdyż dotarły do mnie blaszki i debonder. Wciąż czekam na lufy:)

Oto zdjęcia z ostatnich prac w stoczni.

 

928308e960ed68c3m.jpg

In-box blaszek

 

534faf38630cbe99m.jpg 96fa5b765b45c3e9m.jpg

 

Prosze o komentarze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz ciekawiej to wygląda Na Twoim miejscu blaszki pomalował bym przed przyklejeniem - obyło by się bez maskowania i obawy, że taśma zerwie farbę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

faktycznie zyskuje model sporo dzięki tym blaszkom

Zwłaszcza, że to deskowanie tamki to tragedia. U siebie wymieniłem cały pokład na nowy wykonany od podstaw bo te wypukłe linie przyprawiały mnie o ciarki

Co do malowania to nie powinno być problemu - cały okręt jest szary poza pokładami. Można trysnąć pokłady na końcu maskując plastik a nie blache. No a potem koniecznie pobawić się w walorke tych desek. Jedyny mankament przy malowaniu pokładu w tej skali to to, że linie podziału są bardzo delikatne i nawet malując aero można je w łatwy sposób zalać. Trzeba kłaść poprostu tylko mgiełke ale kilkakrotnie.

 

Pozdrawiam i życze powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie fakt że niektórym się podoba mnie również.

W miejscach gdzie są blaszki to akurat pokładu nie było a właściwie był ale bez żadnej struktury.

Co do pokładu głównego to chciałbym go jakoś uatrakcyjnieć ponieważ blaszki na niego na dzisiaj nie sa robione.

Myślałem żeby wyrównać te wypukłe linie i ponacinac delikatnie ale niestety nigdy tego nie robiłem. Mam obawy że mi to nie wyjdzie i bedzie szpecic model.

Piter czy mógłbyś mi napisać coś więcej na ten temat jak to robiłeś itp.

Niestety z przykrością musze stwierdzić iż prace zostają zawieszone na kilka dni z powodu choroby bierzącego dyrektora stoczni:)

 

P. S.

Marcin Rogoza koszt takich blaszek i luf z przesyłka to wydatek ok 60 funtów brytyjskich. Pozbierać miałem na myśli zaoszczedzić troszke zaskurniaków a przy okazji wyzwoliłem sie z nałogu tytoniowego i oto znalazł sie budżet na to wszystko. A czy wszystkie te pieniążki i nakład mojej przcy miną się z celem czas pokaże. Mam dużą motywacje która niestety została prześcignieta juz po zakupie samych blach Eduarda. A mianowicie ten sam statek powstaje warsztacie konkursowym (bez obrazy tankista17). Mam nadzieje że mój model wypadnie lepiej.

 

Pozdrawiam i dzieki za komentarze i porady:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Moja metoda na pokłady jest następująca :

Dobra metalowa linijka i ostry skalpel (ja akurat używam AK-3 olfy).

Najpierw nacinam delikatnie ostrzem plastik aby stworzyć swoiste "prowadnice" dla przedmiotu którym będę rył właściwe linie. Jako rylca stosowałem kiedyś cyrkiel ale zrezygnowałem na rzecz obróconego ostrza w AK-3. Ostrza te mają to do siebie, że są ostro zakończone i można fajnie nimi odtwarzać linie podziału. Po wyryciu wgłębień szlifije delikatnym papierem całość i powtarzam operacje tak długo aż uzyskam zadowalający efekt (przy cięciu powstaje bruzda natomiast przy szlifowaniu linie zapychają się więc coraz delikatniej trzeba wydobywać z nich materiał). Przy skali 1/200 jeszcze imituje słoje na deskach - do tego idealnie nadaje sie żyletka z ząbkami. Trzeba nią poprzecznie przejechać pare razy po pokładzie. W 350 ta operacja raczej niema sensu.

 

Metoda ta ma sporą wade. Próbowałem zrobić z Yamato dokładnie tak samo i tak jak masz to w planach. Zeszlifować pokład i ryć na nowo. Zrezygnowałem dosyć szybko bo nie byłem w stanie dotrzeć linijką albo innymi wynalazkami do wielu miejsc co owocowało krzywymi liniami. Postanowiłem więc wyciąć wszystko co znajdowało sie na pokładzie (nadbudówki, barbety etc.) a pokład wykonać od nowa z kawałka polistyrenu. Przyznam, że nie wiem czy nie było by mi żal tak rozbrajać model gdybym nie dostał go za darmo, a pokład nie był by zalany klejem. Fakt faktem nie podobają mi się pokłady jakie tamka ma w swoich modelach bo tylko delikatnie imitują deskowanie ale z drugiej strony widziałem już sporo modeli które podstały prosto z pudła a modelarz poradził sobie poprostu dobrą walorką.

 

Prawda jest taka, że jak już zaczniesz usówać te linie to niema odwrotu tak więc może potrenuj sobie na jakimś kawałku plastiku zanim podejmiesz decyzje. Pamiętaj też, że w wielu miejscach cieżko jest wyryć prostą linie (np. pomiędzy barbetami).

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metoda ta ma sporą wade. Próbowałem zrobić z Yamato dokładnie tak samo i tak jak masz to w planach.

Masz taki model i nic nie mówisz ? a warsztat ? a galeria ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh narazie nie zaczynałem relacji bo raczej był by to opis dewastacji modelu Poza tym jestem na dłuższym urlopie w Bielsku a model został w Wawie. Jak cosik rusze do przodu to napewno założe wątek warsztatowy

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak Mi już nie chodzi o fakt pocięcia pokładu ale to, że dostałem model sklejony i pomalowany (prawdę mówiąc przez bardzo mało doświadczonego modelarza) tak więc wymagał on rozklejenia i bliskiego spotkania z kretem (oj ile było zabawy z moczeniem takiego kadłuba w krecie ). Zajeło to sporo czasu i naprawdę trzeba się namęczyć żeby jak najmniej uszkodzić, zwłaszcza, że mój poprzednik nie żałował sobie kleju . Dopiero niedawno wyrwałem wszystko z pokładów i zaczołem ryć go na nowo. Prawdę mówiąc nie będąc pewnym efektu nie chciałem zakładać relacji bo wole pokazać zadowalający efekt i jak udało się go uzyskać. Foty cykam cały czas więc niczego nie zabraknie z dosyć specyficznym "in-box'em" włącznie

 

Właściwie to jest to mój pierwszy model w skali 1/350 z gotowego zestawu. Prawdę mówiąc jako ktoś przyzwyczajony do tworzenia modeli okrętów raczej od podstaw jestem poirytowany niektórymi "patentami" jakie czasami można spotkać w zestawowych modelach (oczywiście wiele z nich jestem w stanie zrozumieć ). Mam tu na myśli np. dzielenie pokładu na kawałki. W momencie gdy mamy wklęsłe deskowanie miejsce takiego łączenia można spokojnie przeszlifować, w przypadku linii wypukłych to katorga. Wiadomo, że części można spasować prawie idealnie jednak zawsze pozostanie to "prawie". Może czepiam się szczegułów ale trzeba przecież przyznać że w momencie gdy odtwarzamy na okręcie drobiazgi wielkości główki od szpilki to takie łączenie pozostawione na modelu będzie go poprostu szpecić. Jest oczywiście na to wiele sposobów (przede wszystkim dokładność i precyzja) ale jednak nie obraził bym się gdyby te pokłady podobnie jak kadłuby były w całości (mam oczywiście na myśli części pokryte deskami).

 

Dobra koniec tego offtopu i nażekania bo jesteśmy tu by kleić a nie marudzić

Pozdrawiam i czekam na dalszy etap prac

a no i życzę powrotu do zdrowia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm... tak czy inaczej mógłbyś wrzucić temat - bo może ktoś kiedyś byłby w podobnej sytuacji i Twoje wybrnięcie z niej mogłoby okazać się pomocne

...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh narazie nie zaczynałem relacji bo raczej był by to opis dewastacji modelu
Tym sposobem myśląc to ja zdewastowałem już ze 3 modele

 

Dlatego ja, kiedy oglądam prawie każdy swój nowy nabytek, dochodzę do wniosku, że żeby go zrobić, jak mi się marzy, to powinienem dokupić jeszcze jeden

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacyja będzie Może w ramach projektu grupowego odnośnie wojny na pacyfiku.

 

Dlatego ja, kiedy oglądam prawie każdy swój nowy nabytek, dochodzę do wniosku, że żeby go zrobić, jak mi się marzy, to powinienem dokupić jeszcze jeden Mr. Green

 

Dlatego nigdy jeszcze nie kupiłem żadnego modelu i wole okręty robić od podstaw

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacyja będzie Może w ramach projektu grupowego odnośnie wojny na pacyfiku.

 

Dlatego ja, kiedy oglądam prawie każdy swój nowy nabytek, dochodzę do wniosku, że żeby go zrobić, jak mi się marzy, to powinienem dokupić jeszcze jeden Mr. Green

 

Dlatego nigdy jeszcze nie kupiłem żadnego modelu i wole okręty robić od podstaw

 

Pozdrawiam

 

Model robiony od podstaw ma specyficzne "to coś" i żywię wielki szacun dla każdego, kto "z niczego zrobił coś".

Osobiście jestem za dużym leniem , aby dłubać samemu wszystko od nowa (wszystkie wręgi, grodzie, podłużnice itp) i wolę wykorzystać model, a przynajmniej jego większe elementy, jako skorupę do przeróbek - z reguły ograniczam się do robienia "od podstaw" drobniejszych elementów, których albo nie ma zupełnie w zestawie, albo potraktowane są po macoszemu.

Inna sprawa, że czasem po tych przeróbkach całość nadaje się już tylko do śmieci - "rezerwowy zawodnik" rozwiązałby ten problem, ale jest to dla mnie za droga impreza (słyszałem, że niektórzy kupują modele wręcz hurtowo i z pięciu składają jeden).

Więc kombinuję, choć nie zawsze jestem z tego zadowolony...

 

A relacyja by nie zaszkodziła - mam Musashi w 350 i chętnie popatrzę, jak powstaje jego bliźniak (choć miał i trzeciego braciszka, ale nie pancernik:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.