Skocz do zawartości

Jak hartowała się stal, czyli modelarskie lata PRL


kopernik

Rekomendowane odpowiedzi

"Dokumentacja" to przede wszystkim zdjęcia i rysunki pozyskane ze Skrzydlatej Polski. Pod koniec lat 80-tych wydawca wprowadził obok cyklu "Godło i Barwa" cykl "Klub 1:72" oraz "Lamus 39-45". Kto miał blisko do empiku miał też dostęp do czeskiego "Letectvi i kosmonautika". edytorsko bijącego na głowę SP. Ach Ci Czesi, zawsze lepsi ... DLACZEGO ?

dok mod sp .jpg

dok mod barw .jpg

dok mod klub .jpg

let mal okł jpg.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, radoslaw6363 napisał:

 Sklejanie modelu trwało z godzinkę i satysfakcja była gwarantowana.

To były czasy gdy wszystko było "łykend edyszyn" :lol:
Modele kupowało się wtedy (mam na myśli lata '80-te XX wieku) głównie w "Składnicach Harcerskich" . Oczywiście przeważnie były to demoludy: ZTS Plastyk, KP, VEB Plasticard i radzieckie. Matchbox pojawił się później. W Krakowie raz w miesiącu była "Giełda Modeli Kolejowych" organizowana w Domu Kultury Kolejarza (ul. Św.Filipa 6), gdzie oprócz kolejek można było kupić również inne modele i akcesoria/farby z prywatnego importu "ze zgniłego zachodu". Ale ceny były zaporowe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gerd napisał:

Pozdrawiam Kolegę radoslaw6363 świetnie napisane. Najlepszy post od BARDZO dawna jaki czytałem. Z puentą zawartą w ostatnim zdaniu zgadzam się w 100%. Szacunek. 

Dziękuję ! Mam od dawna zamiar zrobić podsumowanie i pokazać wszystkie posiadane modele ,te sprzed lat i całkiem nowe .np. Karaś Hellera i 3 kolejne IBG .Niestety większość danego mi czasu to były przerwy w działalności modelarskiej. Wojsko ,dzieci ,rodzina ,praca ,własna firma ,wyjazd za granicę .Minęły lata zanim powróciłem do hobby ,modele sklejałem w Danii na północy Niemiec,na Słowacji , od 6 lat sklejam w Bawarii. Nikt chyba nie przebije kolegi ,który będąc kierowcą TIRa wozi ze sobą spore pudło i buduje modele stojąc na parkingach codziennie w innym kraju ! 

Pozdrawiam i dziękuję za dobre słowo .

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, radoslaw6363 napisał:

Nikt chyba nie przebije kolegi ,który będąc kierowcą TIRa wozi ze sobą spore pudło i buduje modele stojąc na parkingach codziennie w innym kraju ! 

Pozdrawiam i dziękuję za dobre słowo .

to on ma najlepszy relaks w czasie podróży jaki tylko może mieć! A w TIRze sporo miejsca, nawet bombowce może robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fragment  artykułu z  "Bajtka" nie dotyczy wprawdzie modelarstwa, ale można zrozumieć dlaczego nic tam nie było : Pierwsze stronice naszego pisma zawierają bardzo ciekawy wywiad z Wojciechem Szanterem - dyrektorem Centralnej Składnicy Harcerskiej (CSH). Z wywiadu nie dowiemy się wprawdzie, dlaczego w połowie lat 80-tych gościom z CSH nagle odbiło i zamiast  finek i lilijek, zaczęli sprzedawać komputery. Dowiemy się natomiast, dlaczego były to Timexy 2048, których nikt nie chciał kupować w USA oraz Spectravideo  SVI-738 -  bardzo drogi sprzęt (cena - 440 tys. złotych przy ówczesnych średnich zarobkach 30-40 tys. zł/m-c), który sprowadzono praktycznie bez oprogramowania. Na studiach wybitni ekonomiści tłukli zawsze Fulko do głowy, że aby coś sprzedać, musi poznać oczekiwania klienta. Ale pan Szatner prezentował inne podejście: "...albo kupuje się to, na co nas stać,  to co oferują inni lub... nie kupuje się nic". Tyle w temacie. Niestety, kiedyś tak było. A ci, co tęsknią za PRL-em, niech tęsknią dalej. - Ostatnie zdanie też pochodzi z tej publikacji. 

centralna skadnica harcerska 1984.jpg

baj.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1977 widziałem camela z revella w CSH. Cena zaporowa 70 zł. Ale MamoTato kupili mi avię b534 z KP za 45zł. Co ja się namęczyłem,żeby górny płat dolepić. A potem był spitfire z włoskiego Polistil(ktoś to jeszcze pamięta?). No i czapla. W żółtym pudełku. Z zielonymi wypraskami. Dostałem na Mikołaja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.02.2020 o 00:49, pmroczko napisał:

 

Przy okazji takie pytanie: ktoś może kojarzy model vacu Suma (PZL-46) w skali 1:48? Taki wynalazek też pod koniec lat osiemdziesiątych w prezencie dostałem.

 

Paweł

Oto Twój prezent

sum.jpg

Edytowane przez kopernik
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kopernik - dzięki, wracają wspomnienia... Patrząc na zdjęcia, to nawet dziś nie jestem pewien, czy dałbym rade to poskładać...

Pozdrawiam

Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.02.2020 o 17:29, radoslaw6363 napisał:

Dawne lata, kiedy cytując klasyka ,,Nie było niczego'' stanęły jak żywe przed oczami ! Większość Tych modeli miałem w ręku i skleiłem. O kupieniu czegoś lepszego ,czy choćby farb mowy nie było ! 

Tak sobie myślę że urodziłem się wiele lat za wcześnie !

Z Twojego nicka mniemam, że jesteśmy w podobnym wieku. Jęśli chodzi o dostępność modeli, to lata 70-te nie były takie złe. Pierwszego Revell-a dostałem w prezencie w 1972 r. W 1974 pojawiły się w CSH Heller-y, Matchbox-y i Airfixy. W dużym wyborze. Farby Humbrola też były dostępne (10 zł sztuka). Oczywiście ceny były wysokie a ciekawsze tematy szybko znikały z półek. Ale np. międzywojenne dwupłaty i mniej polularne kolory farb były dostępne przez długi czas. Potem (1975-76) pojawiły się czołgi z Tamiyi, które też można było kupić bez kolejki, bo ceny były kosmiczne. Co jakiś czas były dostawy Polistil-i, Revell-a i Matchboxa albo Monogram-u (rzadziej). KP i NRD-owskie modele w zasadzie były dostępne cały czas. Posucha zaczęła się w latach 80-tych. Ale w tym samym czasie dostaliśmy całkiem przyzwoitego Łosia i 7TP. Oba były w miarę łatwo dostępne, chociaż wtedy to kolejki ustawiały się niemal po wszystko.

W tych latach z dwoma kolegami, założyliśmy modelarską "spółdzielnię". Wszystkie swoje farby, akcesoria i narzędzia wrzuciliśmy do wspólnego "wora" i jak któryś z nas robił model, to brał sobie co mu było potrzebne.
Druga połowa lat 80-tych to znowu dostawy Matchbox-ów do CSH. Ale już szału nie było. Pojawiły się sklepy w których można było kupić modele z prywatnego importu. Drogie, ale dostępne w dużym wyborze. Hasegawa, Tamiya, Monogram - proszę bardzo. No i giełdy modelarskie. Tam można było dostać wszystko.

Po upadku PRL-u to już w ogóle problemu nie było (nie licząc finansowego). Mnie osobiście w tych latach zniechęciło do modelarstwa co innego. Malowane pędzelkiem "gluty" któe robiłem do tej pory zaczęły mnie brzydzić. Dostępność planów i zdjęć pokazała mi jasno, że większość zestawów jest słaba merytorycznie i wymaga sporego skraczowania. A na to nie miałem już czasu. Uznałem ponadto, że bez aerografu będę dalej podukował trupio-matowe płaskie knoty. Ale aerograf i kompresor w tych latach były absolutnie poza moim finansowym zasięgiem. I tak zaczęła się moja długa przerwa w modelarstwie. 

Edytowane przez HKK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, HKK napisał:

Z Twojego nicka mniemam, że jesteśmy w podobnym wieku. Jęśli chodzi o dostępność modeli, to lata 70-te nie były takie złe. Pierwszego Revell-a dostałem w prezencie w 1972 r. W 1974 pojawiły się w CSH Heller-y, Matchbox-y i Airfixy. W dużym wyborze. Farby Humbrola też były dostępne (10 zł sztuka). Oczywiście ceny były wysokie a ciekawsze tematy szybko znikały z półek. Ale np. międzywojenne dwupłaty i mniej polularne kolory farb były dostępne przez długi czas. Potem (1975-76) pojawiły się czołgi z Tamiyi, które też można było kupić bez kolejki, bo ceny były kosmiczne. Co jakiś czas były dostawy Polistil-i, Revell-a i Matchboxa albo Monogram-u (rzadziej). KP i NRD-owskie modele w zasadzie były dostępne cały czas. Posucha zaczęła się w latach 80-tych. Ale w tym samym czasie dostaliśmy całkiem przyzwoitego Łosia i 7TP. Oba były w miarę łatwo dostępne, chociaż wtedy to kolejki ustawiały się niemal po wszystko.

Ja w latach 70-tych na początku dekady jeszcze sam nic nie sklejałem ,później nawet farb na oczy nie widziałem i zachodnich modeli również. Pierwszy raz zobaczyłem Matchboxa w 1986  we Wrocławiu ,kupiłem P-38 i okazało się że nie ma kabinki .Leży do dziś w garażu. Pod koniec lat 80-tych wyjechałem na kilka tyg .do Wiednia i to był szok ! Kiedy wracając otworzyłem okno na dworcu w Katowicach pożałowałem że wracam ,szary tłum na burym dworcu sprawiał ponure wrażenie. Wiozłem ze sobą bajecznie kolorowe katalogi firm modelarskich i kilka modeli w tym Ju 87 stuka Fijumi chyba. Później pojawiły się prywatne sklepy i już można było szaleć. Niestety liczne obowiązki odkładały plany modelarskie w bliżej nie określoną przyszłość . Dziś mam swój warsztat modelarski na wyciągnięcie ręki ,ale nie raz trudno zmusić się do robienia czegokolwiek. Internet sprawił że prace mistrzów modelarskich, zaawansowane techniki i dążenie do doskonałości zabiły zwykłą prostą przyjemność składania do kupy kawałków plastiku .

Modelu idealnie oddającego rzeczywistość nie zbuduje się nigdy, ale próbować trzeba !

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, radoslaw6363 napisał:

ziś mam swój warsztat modelarski na wyciągnięcie ręki ,ale nie raz trudno zmusić się do robienia czegokolwiek. Internet sprawił że prace mistrzów modelarskich, zaawansowane techniki i dążenie do doskonałości zabiły zwykłą prostą przyjemność składania do kupy kawałków plastiku .

No i ok. Na setkę też nie pobiegniesz poniżej 10s :)

Jeśli mój model nie ma ewidentnych niedoróbek typu zapadnięcia, widoczne linie łączenia, krzywe połączenia, zacieki itp to jestem zadowolony. Przy malowaniu mocno rozcieńczoną farbą cienkimi warstwami można poprawiać niedoskonałości malowania niemal w nieskończoność. A że nie osiągnę poziomu artyzmu w efektach malarskich jaki prezentuje wielu modelarzy to trudno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat wspominkowy :D. Ja swojego pierwszego Matchboxa kupilem z tatą w latach 80 w CSH na Marszałkowskiej. Był to Boston Havoc i cena bodajże 700 zł była ?. Oczywyście miałem jeszcze Plasticardy, Kp, Plastyki i radzieckie wynalazki :). Mieszkam koło lotniska Babice  i zawsze w dzień latawca był festyn na lotnisku  Przyjeżdżała wtedy Avia CSH  i sprzedawali  z paki modele oraz inne towary  :). Jak ja się tym jarałem :).

Pamiętam też, że swoje pierwsze Revelle kupiłem na Siennej, w jednym z pierwszych prywatnych sklepów modelarskich w Warszawie. Jednak byłem strasznie zawiedziony ich jakością. Był to Spitfire Mk I i Tempest w 1/72  :).

Edytowane przez kowal76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.