Witam,
Po wielu latach postanowiłem wrócić do modelarstwa. Wcześniejsze modele to było sklejenie i odłożenie na półkę, bez malowania. Dlatego tym razem postanowiłem nieco bardziej się "przyłożyć". Po wnikliwym przejrzeniu forum zakupiłem pędzle, farby i kilka innych narzędzi - nawet nie miałem pojęcia, że sprawy chemii tak mocno poszły do przodu (ostatnio sklejałem jakieś 15 lat temu).
Otóż wydarzyła się taka rzecz: mam model Gorch Focka, 1:350 Revella. Przeszlifowałem, usunąłem zbędne śmieci i zabrałem się za malowanie pokładu. I kupka. Nie wiem, czy za mało rozcieńczyłem farbę (na to wygląda), czy coś innego źle robię, ale wyszło mi coś takiego (zacieki, ciemniejsze miejsca, gdzie chyba poszło za dużo farby):
Najpierw miałem nadzieję, że jak trochę przyschnie, będzie lepiej, ale nie. Więc postanowiłem zrobić mały "myk" i zanim farba zupełnie wyschła, pobawiłem się z tym pokładem. Starłem trochę farby, a "efekt" jest taki. Trochę mi to przypomina stare, sterane deski pokładowe, ale zastanawiam się, co Wy na to powiecie. Czy można to tak zostawić czy lepiej jednak zmyć farbę (kret, cleanlux, cokolwiek) i zaczynać od nowa?
Pokład po ścieraniu wygląda tak:
Farba to Revell, rozcieńczana benzyną lakową. Malowane pędzlem płaskim 3 Italeri.
Sorry za niską jakość zdjęć, ale były robione telefonem...