Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ijn soryu' .
-
Ostatni raz okręt skleiłem... zaraz, zdaję się że nie skleiłem jak dotąd do końca ani jednego. Ojciec kiedyś sklejał takie małe modele, pamiętam HMS Belfast i coś jeszcze w tym stylu, ale mnie modelarstwo okrętowe jakoś dotychczas nie ciągnęło. Do czasu, gdy na YT zupełnie przypadkowo natknąłem się na kilka profili japońskich modelarzy i coś drgnęło. Na początek pomyślałem, że zrobię coś łatwego, lotniskowiec - padło na IJN Soryu, dopiero po dotarciu modelu zobaczyłem, co kupiłem. Stara Aoshima, teraz wiem dlaczego ceny tego okrętu w wydaniu Aoshimy się różnią. Nowa jest dużo lepsza, też zakupiłem. W tym modelu Aoshima nie umiała się zdecydować, czy robi Soryu, czy Hiryu, stąd jakieś dziwactwa z wyspą i masztem za nim. Zupełny brak detali. Wypukłe linie na pokładzie, o które samoloty mogłyby się pewnie rozbić przy starcie lub lądowaniu. No ale na pierwszy model, niech tam. Wymieniłem artylerię 127 mm , kotwice i łodzie na zestaw od Fujimi, dodałem relingi, jeszcze parę drobiazgów z tegoż zestawu Fujimi. Rozwierciłem kominy. Reszta, to własna robota, wyszło jak wyszło, siatki trochę przeskalowane, krzywe, ale niech będzie że wiatr. Olinowanie masztów linkami Uschi 0,02 mm, masztu za wyspą z wyciągniętej ramki (i już wiem, że nie tędy droga w tej skali). Postanowiłem też zrobić wodę. Odkosy chyba przesadzone, ale sama praca nad wykonaniem tej podstawki (w ogóle pierwszej w życiu podstawki pod model) przyniosła sporo dobrej zabawy. Zatem pierwszy okręt, ale nie ostatni z pewnością (składzik już jest). Przepraszam za słabe zdjęcia, nie nauczyłem się jeszcze fotografować takich modeli.