grzesioj Napisano 31 Sierpnia 2009 Share Napisano 31 Sierpnia 2009 Kontynuując aż do znudzenia serial pt. "Jak tatuś sklejał zabawki synowi" chciałbym przedstawić kilka modeli pojazdów armii amerykańskiej z czasów II wojny światowej, oczywiście w skali 1:72. Modele te sklejane były na przestrzeni ostatniego półtora roku. Wszystkie modele wykonywane były prosto z pudełka z bardzo niewielkimi dodatkami, wykonywanymi we własnym zakresie. Wszystkie również malowane były pędzlem lakierami Humbrol i trochę Aster. A więc, po kolei, chronologicznie, tak jak były sklejane. Na pierwszy ogień M4A1 Sherman REVELL 03102. Był to jeden z najsłabszych, najprostszych modeli Revell'a, jakie przyszło mi sklejać. W zasadzie o jego budowie niewiele można powiedzieć, po prostu standard. Moje umiejętności też niższe o kilka modeli od obecnych . Wszelkie uchwyty, narzędzia, brezent i linę wykonałem sam. Jego budowa z tego względu zapadła mi w pamięć, iż podczas suszenia pomalowanych elementów, z powodu podmuchu wiatru i niezgrabności moich rąk odfrunęło jedno kółko i po pokonaniu kilkumetrowej podróży wylądowało na klombie pośród traw i kwiatów. Ale po godzinie poszukiwań przy zaangażowaniu członków rodziny wróciło na miejsce. Oto fotki (tu - w pierwotnej wersji wykonania): Dalej - po dokonaniu pewnych udoskonaleń (tylne lampy z osłonami itp.), pokryty nieco naturalnym kurzem : Kolejny zestaw, to Academy 13408, zawierający pojazd półgąsienicowy M3, pojazd amfibijny i motocykl Harley-Davidson. Co do zestawu - standard Academy, czyli trochę inna filozofia niż Revell, dużo śladów po wypychaczach, sklejał się dobrze, kalkomanie - tradycyjnie - rozpadły się w czasie nakładania. Zdjęcia wykonywane były w dość trudnych warunkach (albo przy sztucznym świetle, albo przy niskim, ostrym zimowym słońcu), więc są takie, jakie są i pojazdy wyglądają na nich tak, a nie inaczej. W rzeczywistości na pewno tak nie błyszczą . Od tego też czasu poprawiłem nieco kolorystykę km-ów. Są dużo ciemniejsze. Oto fotki: Tutaj z koleżanką amfibią. A tutaj reszta zestawu. Małe porównanie - Dawid i Goliat. Zestaw kolejny to T26E4 Pershing TRUMPETER 07287. Moje pierwsze i to dość przypadkowe zetknięcie się z gumowymi gąsienicami. Tragedia, zgroza . Zupełnie nie wiedziałem, jak malować tę czarną, obleśną gumę. Efekt - schły chyba ze dwa tygodnie, mając na powierzchni brunatno-srebrną marmoladę. Co do samego modelu - składało się to jak zabawkę, bez większych emocji. Skłamałbym, gdybym komuś ten model polecał. Dodatki w postaci brezentów wykonane z papieru toaletowego. W dodatku, model jest bardzo niefotogeniczny. Fotki: No i wreszcie model ostatni, M4A3 Sherman EDUARD 7601. Marka Eduard, nie wiem dlaczego, kojarzyła mi się z modelami z najwyższej półki, a tu - srogi zawód. Model na pierwszy rzut oka wykonany niechlujnie, niepotrzebnie zdetalowany (w pudełku było chyba ze 300 części, z czego prawie połowa została) - składał się z bodajże 175 elementów. Brak jakichkolwiek kołków ustalających, wszystko klejone na oko. Wieża miała pozostać nieruchoma, bo tak wymyślił producent zestawu. Niestety, ja na taką nie otrzymałem zgody (wiadomo od kogo), no i zrobiłem obracaną. Z resztą, efekt prac przerósł moje oczekiwania: No cóż, wyżywajcie się, krytykujcie, pamiętając o tym, że to tylko "tatusiowe zabawki" . pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.