Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'cywilny' .
-
Jak w tytule... Będę wrzucał zdjęcia raczej bez komentarza z warsztatu nad modelem Tamiya Ducati Superleggera V4 1/12. Jestem zadziwiony, jak dokładne są nowe modele Tamiya. Od zawsze trzymali dobry poziom, ale nowoczesne projekty to kosmos... Dobrego dnia i dzięki za śledzenie
-
Kilka słów o samolocie Aero C-3A, a właściwie Siebel Si-204 to niemiecki dwusilnikowy samolot wielozadaniowy z czasów II wojny światowej, pełniący rolę samolotu transportowego, kurierskiego i szkoleniowego. Projektowany był początkowo jako samolot pasażerski, ale wybuch wojny przerwał pracę nad tą koncepcją i do produkcji seryjnej w 1942 roku, we Francji i późniejszym okresie w Czechosłowacji skierowano wersją transportową. Po zakończeniu II wojny światowej produkcję samolotu Siebel Si 204 kontynuowano we Francji, gdzie nosił oznaczenie NC.700/ NC.701 i NC.702, oraz w Czechosłowacji, gdzie miały oznaczenie Aero C-3 / C-103. Wśród licznych użytkowników tej maszyny była również Polska. Polskie Linie Lotnicze LOT zakupiły we Francji w 1966 roku 6 samolotów wersji NC.701 zbudowanych już po wojnie, gdzie użytkowano je do 1948 roku. Następnie przekazano je do lotnictwa wojskowego, gdzie były wykorzystywane do zadań fotogrametrycznych. Zdobyczne maszyny w ZSRR obsługiwały lokalne połączenia Aerofłotu w latach powojennych, a w Czechosłowacji latały na regularnych połączeniach czechosłowackich Aerolinii, oraz wykorzystywane były do szkolenia w wojsku i w aeroklubach. Kilka słów o modelu Model Aero C-3A nr kat. 9 wydany w latach 70 przez stare Kovozavody Prostejov to dla mnie jeden z tych kultowych modeli minionej epoki i czasów dzieciństwa. Całkiem sporawe pudełko z piękną grafiką pana Velca potrafiło niesamowicie pobudzać wyobraźnię. Po sklejeniu modelu rzeczone pudełko zawsze pełniło funkcję jakiegoś podręcznego magazynku na „przydasię” lub farbki itp. Model jak na tamte czasy imponował jakością odwzorowania detali powierzchni. Ze sklejaniem i spasowaniem też nie było większego problemu jeśli model był z lat produkcji do 1986 roku. Po tym czasie zaczęły pojawiać się egzemplarze po chyba nieudolnej naprawie formy co odznaczało się poważnie poharatanym kadłubem w części dziobowej i pod oknami przedziału pasażerskiego, a także spadkiem jakości części transparentnych. Trafiały się modele ze strasznie powyginanymi kadłubami i skrzydłami i szybko żółkniejącymi kalkomaniami z mocnymi przesunięciami. W połowie lat 90-tych czeskie już KP puściło serię lekko zmodyfikowanych ramek z częściami i z nowymi ramkami oszklenia jako Siebel 204 D/E z uzbrojeniem i Siebel 204 A z „pełnym dziobem”. Wraz z nastaniem nowego XXI wieku formy odświeżył Mastercraft w kooperacji z Kopro lub odwrotnie, gdzie pojawiło się kilka dodatkowych elementów na ramkach, zniknęły uszkodzenia na kadłubie i pojawiła się nowa ramka z oszkleniem kabiny. Model pod szyldem Smera i Mistercrafta jest w sprzedaży do dnia dzisiejszego z szeroką gamą malowań różnych użytkowników. Model jest prosty w budowie i teoretycznie szybko się go skleja, jeśli jest ze starych produkcji, a wszystko nie jest krzywe i do siebie pasuje. Mojego musiałem naciągać i prostować w części dziobowej przy połączeniu z oszkleniem. Był już prawie gotowy w zeszłym roku, ale gdzieś uciekł czas i wena na dokończenie. Model przedstawia maszynę cywilną wersji z oznaczeniem C.103 i o znakach OK-ZDI malowaną na srebrno z czerwonymi akcentami. Użytkowany był w latach 1947-49 przez czechosłowackie linie lotnicze CSA w lokalnych połączeniach krajowych, a następnie dzierżawiony przez Ministerstwo Transportu Czechosłowacji. Zbudowałem go prosto z pudła, dodając jedynie dodatkowe piąte okno po prawej stronie, stopień wejściowy, anteny i pitota. Kalkomania pochodzi z nowego zestawu firmy R.V.Aircraft. Zdjęcia może nie są „nakolanakładące”, ale chyba coś tam w miarę da się zobaczyć co udało mi się ulepić. Jako że samolot bardzo mi się podoba i mam jeszcze kilka sztuk na magazynie, planuję wykonać mojego ulubieńca z dziecięcych lat w pudełkowym malowaniu, czyli „UB-72”, oraz kilku innych w mniej lub bardziej ciekawych malowaniach, między innymi także tego z szachownicą. Galeria modelu
- 4 odpowiedzi
-
- 16
-
Zapraszam do galerii kolejnego Antka z mojego hangaru O modelu słów kilka Oto następny model An-2 w moim wykonaniu, tym razem kolejny Trumpeter w skali 1/72. Model skleiłem już jakiś czas temu, ale nie było jakoś czasu aby go zaprezentować w galerii. Samo sklejanie trwało dość długo, co spowodowane było częściowo dobieraniem odpowiedniego odcienia farby (śliwka węgierka --> parma trendy violett ) i samego jej zakupu. Farba miała być akrylowa, a okazała się być na bazie nitro, co skutkowało potem ciekawymi efektami powodując frustrację i zanik weny twórczej. Po wielu perturbacjach jak widać udało się doprowadzić projekt do końca. Kalkomanie w postaci regów produkcji Pepsi Adama. Modelu zbytnio opisywać nie trzeba bo jaki chińczyk jest, każdy widzi. Ma swoje zady i walety, ale można z tego coś ulepić W modelu dodałem trochę samowolki takiej jak, pitoty, uchwyty wejściowe na kadłub, wydech z rurki plastykowej, naciągi z ramki ciągnionej nad gazem, rura wylotowa do szczepionki pod kadłubem z wkładów do długopisów. Kilka faktów o samolocie Model przedstawia maszynę o numerze seryjnym 1G157-09 zbudowaną jako wersja transportowa "T" aktualnie o znakach SP-AOR. Wyprodukowany w 1974 roku egzemplarz przekazano wojsku gdzie nadano mu numer taktyczny 5709. W okresie od sierpnia do października 1996 roku samolot znajdował się na terenie WZL-2 lub tutejszego PWLu, po czym skreślono go ze stanu. Od kwietnia 1997 roku zarejestrowano go w cywilnym rejestrze i trafił do Aeroklubu ziemi Lubuskiej w Przylepie. Po otrzymaniu znaków SP-AOR występował jakiś czas w łaciatym malowaniu powojskowym. Wykorzystywany był do skoków spadochronowych, a także wykonywał prace agro w zakresie ochrony roślin i lasów oraz ochrony przeciw pożarowej na zlecenie Lasów Państwowych. Przez dłuższy okres czasu używany był także w akcji szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie, aż do 2018 roku. Obecnie nadal jest używany przez Aeroklub Ziemi Lubuskiej do prac na zlecenie Lasów Państwowych. W sezonie zimowym bazowany jest w hangarze na lotnisku w Pile. Zapraszam na krótką historię maszyny przedstawioną na zdjęciach i galerię modelu.
-
Po dłuższej przerwie witam ponownie w kolejnej galerii, kolejnego Antka w moim miniaturowym hangarze. O modelu słów kilka. Model An-2 w skali 1/72, czeskiego Bilka w edycji Italeri. Jeden z tych pierwszych na rynku bo zakupiony w grudniu 1997 roku i pierwszy „normalny” model Antka w mojej kolekcji bo wcześniejsze to były Antkopodobne Plasticarty. Model wypatrzyłem z okna autobusu jadąc do szkoły. W witrynie kiosku przy starym basenie Astorii w Bydgoszczy mignęło mi żółte pudełko Italeri z zielonym An-2. Na drugi dzień poszedłem tam w celu zakupu. Kiosk prywatny nie RUCHowski, a w środku facet miał sklep wielobranżowy z: prasą, napojami, słodyczami, zabawkami, modelami, drogerią, pasmanterią i nawet kołpakami do samochodów Dziś po kiosku nie ma nawet śladu, starej Astorii też już nie ma, a model za który zapłaciłem bodaj 28-32zł (dokładnie już nie pamiętam) mam do dziś. Skleiłem go na wojskowo z jakimś numerem wzorowanym chyba na kartonowym Antku z GPMu. Przetrwał dużo, przeprowadzki, awaryjne lądowania i jakoś w okolicach 2011 wylądował w złomowniku. Miał zostać dawcą części do innych, ale jednak powoli udało się go doprowadzić ponownie do życia i zasilił kolekcję na nowo. Trzeba było dorobić kilka dupereli: nowy stopień wejściowy, nowe osłony anten pod kadłubem, nowe uchwyty wejściowe na kadłub, wlot powietrza na grzbiecie za kabina pilotów, zawiasy klap i lotek, wytrasować sloty, nowe naciągi, różne pierdolety i tak „Pierwszy (normalny) powrócił”. Model jak na tamte czasy fajny, poprawny w miarę, ale jednak z błędami. W porównaniu do Trumpeterowego klona ma poprawne śmigło wymagające tylko lekkich korekt pilnikiem i osłonę silnika z poprawnymi podziałami. Niestety identycznie jak w Trumpeterze brakuje wydechu, który trzeba dorobić do jego obudowy, kabina pilotów jest cofnięta za mocno do tyłu i trzeba pobawić się w korygowanie tego miejsca. Oszklenie w obydwu jest słabe, ale jednak to z Bilka/Italeri jest subtelniejsze i bliższe prawdzie mimo tych samych błędów. Najgorszym chyba wizerunkowym błędem jest krzywa linia okien bocznych nie pokrywająca się z oknem w drzwiach. O ile w malowaniach wojskowych i jednobarwnych można to zgubić, tak w malowaniach cywilnych z pasami na kadłubie jest spory problem by to wyprowadzić i jedyna opcja to wycięcie całej linii okien i wklejenie ich pod odpowiednim, poprawnym kątem. Na natarciu górnych skrzydeł brakuje także zaznaczenia slotów, trzeba je wytrasować. W drugiej edycji Italeri z malowaniem wietnamskim i wyrzutniami pod skrzydłami sloty już są. Ogólnie żaden z dostępnych modeli An-2 nie jest idealny i trzeba samemu sobie konfigurować model pod dany egzemplarz jaki się buduje. O samolocie faktów kilka. Model przedstawia An-2 T w wersji transportowej o numerze seryjnym 1G26-15. Wyprodukowany w Mielcu w 1962 roku, skąd trafił do wojska i służył w nim do 1989 roku. W 1990 roku sprzedano go prywatnemu użytkownikowi firmie LALMI z Łodzi i zarejestrowano ze znakami SP-FAY. Następnie po upadłości w/w firmy w 1997 roku samolot przejął Aeroklub Łódzki i przerejestrowany został na znaki SP-AAY. Samolot użytkowany był w Aeroklubie Łódzkim do 2005 roku i wykorzystywano go do lotów widokowych, skoków spadochronowych, a także w akcji szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie. W 2006 samolot sprzedano w prywatne ręce i został wyremontowany w Modlinie. Po remoncie cały w kolorze białym latał jakiś czas jeszcze ze znakami SP-AAY, a następnie przerejestrowano go na znaki SP-KMZ. Samolot od tego czasu pojawiał się regularnie na piknikach i pokazach lotniczych, a także uczestniczył w kilku przedsięwzięciach grup rekonstrukcji historycznych i otrzymał okazjonalne malowanie upamiętniające Powstanie Warszawskie. W 2010 roku malowanie okolicznościowe powoli znikało z samolotu, a samolot wykorzystywano dalej w akcji szczepienia lisów. W 2011 roku samolot ponownie zmienił właściciela, bazował już na lotnisku w Zegrzu Pomorskim i nadal go wykorzystywano w lotach „na lisy”. Od 2013 roku stał na lotnisku w Zegrzu już bez silnika i w styczniu 2016 roku został sprzedany do Wenezueli. Do tej pory odnalazłem tylko jedno jego zdjęcie, stojącego z silnikiem na jakimś wenezuelskim lotnisku z resztkami naszych oznaczeń. Być może lata dalej… Zapraszam na krótką historię maszyny przedstawioną na zdjęciach i galerię modelu.
- 2 odpowiedzi
-
- 13
-
Kilkanaście słów o modelu Jakiś czas temu na znanym portalu aukcyjnym pojawił się model Jaka-12 A w całkiem fajnej cenie. Model to metalowo-plastikowy wyrób w skali 1/87 i jest wręcz bardzo podobny do modelu w skali 1/72 firmy A-model. Wyrób "Made in China" pochodzi z serii "Legendarne rosyjskie samoloty" wydawanej przez DeAgostini. Jako że Jak-12 jest jednym z moich ulubionych samolotów nie zawahałem się aby to coś kupić i zrobić z tego coś miłego dla oka. Tak ten coś wygląda oryginalnie: Na pierwszy rzut oka jest źle. Koła podwozia głównego to jednolity odlew z goleniami i zastrzałami, a przez środek biegnie gigantyczny szew. Szyba kabiny na szczęście tylko zaparowana, a nie zalana od kleju, także do uratowania. Stopnie wejściowe to porażka. Stateczniki przyklejone byle jak i zwichrowane, brak wnętrza i okna grzbietowego. Reflektor na skrzydle też jest do zrobienia od zera. Osłona silnika wraz z żaluzjami mają nieprawidłowy kształt tak samo jak w A-modelu i brakuje tylnych bocznych okien, które są tylko zaznaczone konturowo. To tak z grubsza, ale mimo wszystko da się to ogarnąć bez większego ała bo model całkiem ładnie rozbiera się na czynniki pierwsze i można rżnąć, piłować i polerować. Po rozbiorze oczyściłem ruskie malowanie, przewierciłem i wypiłowałem tylne boczne okna, odciąłem ściankę działową miedzy fotelami przednimi, a tylnymi, która stanowiła dodatkowe miejsce podparcia płata, ale bez niej płat i tak dobrze leży, a zyskujemy trochę przestrzeni w kabinie. We wnętrzu z blaszki wykonałem fotele przednie i tylne, tablicę przyrządów i wolant z drutu. Przewierciłem także stopnie wejściowe, ale lepiej będzie następnym razem całkowicie je usunąć i zastąpić delikatnymi z drutu. Wydechy także poszły pod pilnik i pojawiły się igłowe. Koła podwozia udało się wykonać ruchome, ale usuwanie tego szwu na zastrzałach i goleniach jest trochę męczące. Nie ma możliwości wykonania okna grzbietowego zaraz za skrzydłem, ponieważ kadłub w tym miejscu to chyba pełny odlew. Tylne boczne okna najlepiej chyba wykonać z Clearfixu bo dopasowywanie takiej mikro szybki z pleksi jest sporym wyzwaniem. Z racji że jest to "model" eksperymentalny i bez jakichś tam wodotrysków to też kalkomanie dobrałem z posiadanych zapasów i po męczącej ekwilibrystyce coś tam się ulepiło z tych literek. Po złożeniu tego wszystkiego do kupy wychodzi całkiem sympatyczny dla oka modelik. Wystarczy jeszcze dorobić zaczep do holowania szybowców, stopień dla spadochroniarzy, rurkę pitota, antenę oraz naciągi stateczników. Malowanie wykonałem natryskowo farbami dostępnymi w popularnych marketach budowlanych. Trochę historii o malowaniu Model w klasycznych barwach aeroklubowych stosowanych w latach 80 i 90-tych, przedstawia maszynę o n/s 30118 i znakach SP-CUU z Aeroklubu Lubelskiego i chyba jest już ostatnim latającym egzemplarzem tego typu w tym malowaniu. Jak-12 A o znakach SP-CUU to dawna maszyna sanitarna SP-CXU z Lubelskiego Zespołu Lotnictwa Sanitarnego przekazana do aeroklubu. Mam nadzieję że samolot jeszcze długo posłuży Aeroklubowi w Radawcu i nie zostanie sprzedany na wschód biorąc pod uwagę obecnie postępujący trend wyprzedawania tych pięknych samolotów na kresy wschodnie i jeszcze dalej... A teraz zapraszam do galerii Dziękuję za uwagę
-
Zapraszam na słodką chwilę z kolejnym modelem Antka O modelu Kolejny model An-2 w moim wydaniu i kolejny Trumpeter w skali 1/72. Model, który kiedyś tam dawno skleiłem i stał w "rogu hangaru" czekając na wenę twórczą, która zaskoczyła po zakupieniu kalek LimaOscar Decals. Modelu zbytnio opisywać nie trzeba bo jaki chińczyk jest, każdy widzi. Ma swoje zady i walety, ale ważne że jest Klejąc ten model nie zwróciłem uwagi na boczne okienka że musza być wszystkie płaskie i tak jak przykazał Trumpeter wkleiłem te z bulojkami. Dodatkowe okienko wyjścia awaryjnego rzeźbiłem z zewnątrz wiercąć otwór i klejąc na styk wcześniej dopasowaną z pleksi szybkę. W modelu dodałem trochę samowolnej drobnicy takiej jak anteny i osłony pod kadłubem, pitoty, stopień wejściowy, uchwyty wejściowe na kadłub, lekko podrasowany silnik, metalowy wydech, przetrasowałem poprawnie osłonę silnika oraz sloty, światła do lądowania wykonałem z ramki od oszklenia. Do malowania użyłem farby akrylowej w sprayu Motip FLY COLOR dostępnej w Casto za 22 zł. Śmierdzi trochę jak nitro, ale ładnie kryje i szybko schnie. Wygląd samolotu po zakupieniu przez firmę PPHiU Argrolot Wygląd samolotu w służbie Aerogryfu i okresu przechowywania w hangarze Aeroklubu Szczecińskiego Kilka faktów o samolocie Model przedstawia maszynę o numerze seryjnym 1G204-47 zbudowaną jako wersja rolnicza "R" aktualnie o znakach SP-FLZ. Wyprodukowany w 1983 roku egzemplarz otrzymał znaki CCCP-17846 i przekazany został do oddziału Aerofłotu na Białorusi gdzie po zmianach ustrojowych zmieniono mu znaki na EW-17846. W sierpniu 1995 roku samolot został zakupiony przez firmę PPHiU Agrolot i przyprowadzony do bazy na lotnisku w Pruszczu Gdańskim. Po otrzymaniu znaków SP-FLZ wykonywał prace agro w zakresie ochrony upraw, roślin i lasów. W 1997 roku prawdopodobnie przeszedł remont, dostał tapicerowane wnętrze z fotelami do przewozu pasażerów i przemalowany został w barwy słynnej alpejskiej czekolady z fioletową krową Wynajmowany był do lotów widokowych głównie nad Bałtykiem (Władysławowo, Kołobrzeg). Na początku XXI wieku trafił do szczecińskiego Aerogryfu gdzie wykorzystywany był w akcjach szczepienia lisów, oraz przez Aeroklub Szczeciński. Następnie od 2004 roku prawdopodobnie będąc już w prywatnych rękach, samolot stoi przechowywany w hangarze Aeroklubu Szczecińskiego do dnia dzisiejszego. Plotka głosi że jest rozmontowany bez silnika i czeka na nowego nabywcę. Czy jeszcze poleci? Czas pokaże... Mimo że fotograf ze mnie lichy to zapraszam do (mam nadzieję) słodkiej uczty dla oczu Tutaj przy sztucznym oświetleniu i kombinacjach z balansem bieli. Tutaj sesja podwórkowa przy świetle naturalnym Jeszcze kilka fotek z oblotu I fotka rodzinna Dziękuję za uwagę. Fotografie samolotu pobrane ze stron: lotnictwo.net i Aeroklubu Szczecińskiego. Galeria zawierała lokowanie produktu Do zobaczenia przy kolejnym Antku i nie tylko...