origami Posted April 1, 2006 Share Posted April 1, 2006 W chwili słabości zakupiłem najdroższy jak dotąd model w moim modelarskim życiu. USS „Ticonderoga” Trumpetera w skali 1:350. Piękny i ciekawy okręt, zasługujący na porządne opracowanie modelarskie. Czy to takie jest? Zacznę od wrażenia ogólnego. Duże pudło z mnóstwem ramek – producent twierdzi, że w środku jest 750 części. Nie liczyłem. Model ma długość prawie 74 cm więc do małych nie należy. Właściwie jest to wcześniej wydany Essex, tylko z obciętym i doklejonym innym dziobem. Jakość wyprasek raczej przeciętna, ale nie to jest największym problemem. Dla mnie największym jest kilka trudnych do wytłumaczenia zaniechań producenta. Pierwsze z nich to brak chęci zorientowania się w jakim okresie służby chcieliby przedstawić okręt. Pozwoliłoby to wyposażyć zestaw w większą liczbę przydatnych samolotów, a tak są 4 Dauntlesy, 4 Corsairy, 4 Hellcaty i 4 Helldivery. "Mydło-powidło" Kolejny - niewybaczalny błąd: Producent pomyślał o możliwości wykonania przez modelarza hangaru. Wyszło mu jednak tak jakby do końca nie wierzył, że ktoś będzie chciał ten hangar istotnie wykonać. Drzwi, które widać za zewnątrz – wewnątrz hangaru nie istnieją... Aby poprawnie wykonać windę trzeba zwyczajnie dorabiać części. tak powinno być: Czy zatem zakup za ponad 320 złotych był wart swojej ceny? Powiedzmy, że nie było to najlepiej wydane 320 złotych w moim życiu. Jeśli inne lotniskowce tej serii wygladają ponownie, to na kolejny zakup prawdopodobnie się nie zdecyduję. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
p40 Posted April 18, 2006 Share Posted April 18, 2006 Z tego wynika, że kupiłeś go gdzieś na jakieś aukcji lub sklepie internetowym bo w sklepie pewnie byś go lepiej ogklądnął, chociaż przez folię trudno cokolwiek dobrze wylukać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.