Majek Napisano 19 Czerwca 2006 Share Napisano 19 Czerwca 2006 No, to kolejny po Comanche'u, Raptorze i Nighthawku wynalazek z serii "ani widu, ani slychu" (po naszemu - stealth) trafil do kolejki, w oczekiwaniu na sklejenie. Tym razem jest to samolot Lockheed Martin F-35A JSF (Joint Strike Fighter), zestaw firmy Revell w skali 1/48. Przy pierwszym kontakcie, model prezentuje sie calkiem sympatycznie. Zestaw sklada sie z okolo 100 elementow i otrzymal 3 stopien trudnosci w 5-cio stopnwej skali producenta. Zlozenie go do kupy w wersji pudelkowej nie powinno wiec sprawic wiekszych problemow. Schody moga zaczac sie, w sytuacji gdybysmy chcieli troche go "wypasic". Jak wiadomo, JSF ma byc produkowany w trzech wariantach: A - konwencjianaly start i ladowanie (CTOL) B - skrocony start i pionowe ladowanie (STOVL) C - wersja pokladowa (CV) Revell zaserwowal nam niby wariant A, ale niekonsekwentnie umozliwil otwarcie luku wentylatora i dodatkowego chwytu powietrza na grzbiecie samolotu, tuz za kabina pilota, ktory to mechanizm umozliwia pionowy start i ladowanie. W wariancie A, ten system calkowicie zostal usuniety, natomiast w wersjach B i C, oprocz wspomnianego wentylatora (spietego walem z turbina silnika), istnieje jeszcze uklad umozliwiajacy odchylenie dyszy wylotowej silnika pionowo w dol. Niestety zestaw Revella nie przewiduje mozliwosci wykonania wersji B lub C. Caly silnik, choc jest osobnym elementem, to wykonany jest jako prosta rura. I zeby wykonac dysze w pozycji wychylonej, trzeba bedzie sie troche nakombinowac (ale juz chyba mam na to patent). Kolejnym przejawem niekonsekwencji, sa otwierane pokrywy dyszy. W rzeczywistosci otwieraja sie one, gdy dysza ma byc skierowana w dol... No dobra koniec gadania, czas na wypraski. Tak jak napisalem, wszystko sprawia sympatyczne wrazenie. Wglebne linie podzialu (ciezko ocenic ich poprawnosc, gdyz niewiele jeszcze wiadomo o koncowym wygladzie egzemplarzy produkcyjnych), dosyc precyzyjnie odwzorowane podwozie, bogato "rzezbione" wnetrza lukow amunicyjnych i wnek podwozia (chodzi mi o caly ten majdan, ktory zwykle sie "wije" we wnetrzu wszelkich komor) oraz praktycznie zero nadlewek. Na pierwszy rzut oka wyglada na to, ze poszczegolne czesci sa precyzyjnie wykonane, chociaz w praniu dopiero wyjdzie, jak to wszystko bedzie do siebie pasowac. Malym zgrzytem jest to, ze slady po wypychaczach na niektorych elementach znajduja sie w miejscach takich, ze ciezko je bedzie usunac, np. gdzies tam, miedzy cala wspomniana wczesniej rupieciarnia w lukach. I ta sama wypraska z drugiej strony Jeszcze jedna rzecza, ktora mnie drazni, to kokpit. JSF ma byc, a wlasciwie juz jest, nanowoczesniejszym samolotem, z w pelni "szklanym kokpitem". Natomiast w omawianym zestawie, kokpit wyglada jak z jakiegos samolotu z czasow II Wojny Swiatowej. Znowu trzeba sie bedzie troche nakombinowac, zeby go chociaz zblizyc wygladem do oryginalu. Jedziemy dalej. Polowki "rury" silnika, komory amunicyjne wraz z pokrywami, uzbrojenie, koncowka dyszy i szkielko: To by bylo na tyle, jezeli chodzi o plastik. Ponadto w zestawie znajduje sie, standardowo, instrukcja by Revell (klasyk - szary papier, jak srajtasma) zawierajaca krotki opis samolotu, wykaz potrzebnych kolorow, instrukcje montazu i schematy malowania. No wlasnie... Do wyboru mamy 3 rodzaje malowania. Wlasciwie schemat jest jeden, natomiast 3 komplety oznaczen uckane na jednym papierku kalkomanii: Do wyboru mamy oznaczenia egzemplarza eksperymentalnego (X-35), oznaczenia dla 56-ego Skrzydla Mysliwskiego Luke AFB - Arizona (na rok 2008), oraz oznaczenia dla wersji holenderskiej (przewidywane na rok 2010) No, to by bylo na tyle. Jak przyjdzie do klejenia samolotu, pewnie rozpoczne relacje. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Majek Napisano 26 Czerwca 2006 Autor Share Napisano 26 Czerwca 2006 Jeszcze slowo komentarza z mojej strony. Otoz pierwotnie chcialem kupic ten model w jednyym ze sklepow internetowych. Mimo, iz widnial on w ofercie sklepu, po zlozeniu zamowienia otrzymalem maila z informacja, ze w tym momencie TEGO konkretnego modelu nie ma na polce, ale jako "substytut" moge nabyc sporo taniej model tego samolotu firmy Panda Models. Prawde mowiac, nigdy wczesniej o firmie Panda nie slyszalem, wiec podziekowalem Panu w sklepie twierdzac, ze wolalbym Revella, bo mniej wiecej wiem, czego sie po nim mozna spodziewac... Na to otrzymalem odpowiedz, ze Revell i Panda to to samo. Jednak w miedzyczasie kupilem pokazany model na Allegro, wiec jeszcze raz grzecznie podziekowalem. Jak juz pisalem wyzej, Revell wypuscil tylko wersje A samolotu F-35, natomiast ja jestem zainteresowany wykonaniem wersji B w "gotowosci do lotu pionowego" (czego zestaw Revella w pelni nie umozliwia). Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy pozniej, calkiem przez przypadek natknalem sie na strone internetowa firmy Panda Models, gdzie zobaczylem w ich ofercie modele samolotow F-35A oraz F-35B (jako oddzielne zestawy, rzecz jasna). Zaczalem dalej drazyc temat i natknalem sie na RECENZJEobu zestawow. Po wnikiliwej analizie zdjec doznalem szoku. Pan w sklepie internetowym mial racje... Revell i Panda to to samo. Malo tego, Revell poporstu przepakowuje produkt firmy Panda Models i sprzedaje pod swoim logo. Samo przepakowywanie nie jest dziwne. Zszokowalo mnie tylko to, ze renomowana firma zarabia w ten sposob - kupuje tanie ztestawy nikomu nieznanej firmy i sprzedaje je z wlasnym logo po duzo wyzszej cenie. Gdybym o tym wiedzial, nie szulkalbym na sile revellowskiego zestawu, tylko bral zaproponowany w sklepie zestaw Pandy. I jeszcze mialbym do wyboru miedzy wersja A i B. A tak, wpakowalem sie w cos, nad czym bede musial duzo popracowac, zeby zrobic z tego cos, co bedzie zgodne z moim zamyslem. Konkluzja? Nie wszystko zloto, co sie swieci. Nie zawsze produkty markowe i znanych firm sa lepsze od produktow malo znanych... Przy okazji wyszla tez wada kupowania przez internet, poniekad w ciemno. Gdybym zobaczyl oba zestawy na zywo, pewnie dlugo bym sie nie zastanawial... Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jacek Kryszak Napisano 3 Sierpnia 2006 Share Napisano 3 Sierpnia 2006 Dopiero teraz wpadłem na ten wątek Majek, a było zapytać kolegów z forum to byś od razu wiedział, że Revell wali przepaka. F-22 to też przepak, z Italerki z kolei, a F-117 to stary lekko zmodernizowany Monogram. U Revella sporo przepaków. Problem w tym, że zamiast robic nowych modeli walą bardzo często stare gnioty Italerii. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Majek Napisano 3 Sierpnia 2006 Autor Share Napisano 3 Sierpnia 2006 Ano moglem. Ale co by to nie bylo, i tak bym go kupil. A teraz mam nawet dwa. Revella i Pande Co do Raptora to wiedzialem od razu. To samo jest z reszta z Comanchem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.