łsobota Posted December 13, 2009 Share Posted December 13, 2009 Witam. Wczoraj po dwóch miesiącach pracy udało mi się skończyć kolejny okręt. Tym razem jest to maleńki lotniskowiec Hōshō (Lecący Feniks). Model wykonany z zestawu Fujimi opisanego tutaj. Przedstawia on okręt z początkowego okresu służby (lata 1922 - 24). Na początek chciałem napisać kilka słów o samym okręcie, ale skoro istnieje poświęcony mu wpis w polskiej wikipedii stwierdziłem, że przepisywanie zawartych tam informacji nie ma większego sensu. Zainteresowanych zapraszam więc tutaj oraz tutaj (można sobie poczytać dokładniej o jego przebiegu służby). Żeby już nie zanudzać zapraszam do oglądania. Jeszcze kilka zdjęć z zapałką (i porównanie pudełkowego dźwigu z wersją fototrawioną z zestawu Tom's Modelwork poświęconego japońskim nosicielom wodnosamolotów): A na koniec zdjęcie rodzinne z resztą moich "siedemsetek" (chyba już czas zacząć robić dla nich podstawki): Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jędrek Posted December 13, 2009 Share Posted December 13, 2009 interesująca konstrukcja i model podoba mi się zastosowanie blaszek, nie podoba mi się jedna z lin wbrew naturze uciekająca w bok a ogólnie wiedząc jakie to maleństwo to podziwiam i gratuluję całkiem sporej już kolekcji udanych modeli Jędrek Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted December 14, 2009 Author Share Posted December 14, 2009 (...)nie podoba mi się jedna z lin wbrew naturze uciekająca w bok Ta lina to wg mojego widzimisię (nie znam się na tym) drut anteny odchodzący z masztu. Wydawało mi się, że może on być lekko wygięty (tak jak czasem jest to w samolotach), ale jeżeli nie może, to oczywiście zaraz go poprawię. Ponadto jak zobaczyłem maszty na zdjęciach to od razu nadeszła mnie chęć na ich przerobienie. Pomimo tego, że zrobiłem je od nowa i dzięki temu są cieńsze od pudełkowych wciąż są sporo za grube. Ale, że model dał mi sporo w kość (znacznie lepiej wygląda na wypraskach niż się w rzeczywistości skleja) dam sobie od niego trochę odpocząć, po czym przerobię oba maszty. Olinowanie zrobię zaś w całości z nici wyciąganych z plastikowej ramki (teraz za wyjątkiem tej wygiętej i dwóch odcinków łączących maszty wykonane są z pończochy). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jędrek Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 dam sobie od niego trochę odpocząć, po czym przerobię oba maszty podziwiam, mi się nie chce wracać do skończonych modeli Jędrek Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted December 14, 2009 Author Share Posted December 14, 2009 Mi także zazwyczaj się nie chce, tym bardziej, że doświadczenia wiem, że potem wynika z tego więcej problemów niż było przed próbą "naprawy", ale w tym przypadku nie powinno to być zbyt trudne. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Robo Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 ...urocze malenstwa Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Andreya Posted December 16, 2009 Share Posted December 16, 2009 Ufff...... Chłopie Ty masz cierpliwość , dobre oczy i dobrą rękę . Ładna kolekcja . Gratuluję !!!!! pozdrawiam - andreya Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted December 17, 2009 Author Share Posted December 17, 2009 Dzięki. Oczy owszem, jeszcze dobre, ale ręka już nie ta co jeszcze ze trzy lata temu Ale za to taki model (który w dodatku tak jak Hōshō lepiej wygląda w ramkach niż się skleja) nadaje się idealnie do ćwiczenia siły woli i ducha Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Halsey Posted December 31, 2009 Share Posted December 31, 2009 N-ty raz tu zaglądam, teraz jeszcze mnie znów poniosło tu, bo poczytałem n-ty raz Midway Fuchidy i Okumiyi - w końcu ten okręt to legenda, a pod Midway płynął obok Yamato wraz z siłami głównymi. I mnie tak też naleciało by skończyć wreszcie kilka modeli w 1:700. Piękny model i piękna kolekcja! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted January 1, 2010 Author Share Posted January 1, 2010 (edited) (...)w końcu ten okręt to legenda, a pod Midway płynął obok Yamato wraz z siłami głównymi. Chyba nawet pojawił się pomysł aby jego samolotami (jeżeli dobrze pamiętam było to całe 8 B5N2) zaatakować lotniskowce amerykańskie. A sam okręt ma bardzo symboliczne znaczenie, w końcu to on otworzył i zamknął erę japońskich lotniskowców. I mnie tak też naleciało by skończyć wreszcie kilka modeli w 1:700. Z tego co napisałeś wynika, że coś już masz zaczęte. Można wiedzieć co? Piękny model i piękna kolekcja! Dzięki Cieszę się, że się podoba, nawet pomimo pewnych niedociągnięć. Edited January 2, 2010 by Guest Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Epheli Posted January 1, 2010 Share Posted January 1, 2010 Fajny model, ludziki dodają "życia i realizmu", najlepsze jest zdjęcie całej floty, może zamiast podstawek jakaś diorka, na przykład flota w porcie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted January 1, 2010 Author Share Posted January 1, 2010 Fajny model, ludziki dodają "życia i realizmu", najlepsze jest zdjęcie całej floty, może zamiast podstawek jakaś diorka, na przykład flota w porcie Pomysł fajny (zresztą nie raz i nie dwa mi się przewinął przez myśli), ale gdzie to potem trzymać? Już teraz zaczyna mi brakować miejsca na przechowywanie gotowych modeli (a wcale ich dużo nie mam) a co by było jakby się jeszcze pojawiła taka portowa dioramka Ale w przyszłości coś pewnie wykombinuję - może nie port, ale już kiedyś myślałem nad fragmentem małej, tropikalnej wysepki z kotwicowiskiem wodnosamolotów na którą okrętem podwodnym lub niszczycielem dostarczono zaopatrzenie dla miejscowego garnizonu. Całość oczywiście w "siedemsetce". Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Halsey Posted January 1, 2010 Share Posted January 1, 2010 Z tego co napisałeś wynika, że coś już masz zaczęte. Można wiedzieć co? Agano z Tamiya (zostało już tylko malowanie bazowym i brudzing), Oyodo z Fujimi - tutaj musiałem powalczyć ze starą Fujimi (bazowy i brudzing), Tone z Fujimi - etap zaczęty, ale odłożony do pudełka. Shokaku z Fujimi - tą masakrę wrzuciłem do szafy i pewnie już jej nie zobaczę, mimo że jest praktycznie cała z kolorem, ale jakość wykonania przez dawne Fujimi odrzuca mnie na kilometr. Z amerykańskich daleko jestem z Independence z Dragona (z blachami) obok którego stanie lekki CL przeciwlotniczy San Jacinto (w kartonie, tylko sklejony kadłub) oraz Essex (stan niezaczęty). W gablocie stoją do tej pory: Enterprise (Tamiya z dorobionym w hangarze lotnictwem - odlewy distalowe - ileś tam lat temu nie znałem jeszcze żywicy), 2xHood (Italeri i Tamiya), Prince of Wales (Tamiya), Sakura (Tamiya - wymaga nowych anten), Nelson (Tamiya), Kongo (Fujimi) i kilka 15-letnich różności. I tyle w 1:700, no prócz kilku jeszcze niezaczętych szafowiczów. A jeszcze odnośnie udziału pod Midway samego Hosho - 8 B5N2 to nie taka mała siła - jeśli: prowadzone są przez doświadczonych pilotów, nie padną łupem myśliwców (przy podejściu nie mogą robić uników). Hosho był pierwszy i jak pisałeś ostatni, o dziwo przetrwał wojnę, powinien był zostać pomnikiem, tyle, że Japończycy po wojnie nie chcieli wracać za bardzo do tego typu akcentów. Też mam na niego chrapkę, ale wpierw chciałbym dopaść jakieś duże lotniska spod Midway w 1:700, a potem pewnie Shoho z Koralowego. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted January 2, 2010 Author Share Posted January 2, 2010 A jeszcze odnośnie udziału pod Midway samego Hosho - 8 B5N2 to nie taka mała siła - jeśli: prowadzone są przez doświadczonych pilotów, nie padną łupem myśliwców (przy podejściu nie mogą robić uników). Wiem, że 8 Kate, zwłaszcza uzbrojonych w torpedy mogło w tym czasie sporo narozrabiać. Piloci też pewnie najgorsi na Hosho nie byli, tylko właśnie ze względu na brak osłony myśliwskiej obawiałbym się o rezultat takiego ataku. Chyba, że zdecydowano by się na atak nocny, ale to z kolei stwarza inne problemy z odnalezieniem celu na czele. Hosho był pierwszy i jak pisałeś ostatni, o dziwo przetrwał wojnę, powinien był zostać pomnikiem, tyle, że Japończycy po wojnie nie chcieli wracać za bardzo do tego typu akcentów. Poza tym nie wiem czy władze okupacyjne wyraziłyby na to zgodę Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Halsey Posted January 2, 2010 Share Posted January 2, 2010 Tak, plany po utracie czterech wielkich lotniskowców były spore, łącznie ze ściągnięciem zespołu spod Aleutów... i muszę powiedzieć, że mogłoby to się udać, inwazja na Midway zakończyłaby się sukcesem. Tylko co potem? Poniżej 15-minutowy szkic na podstawie zdjęcia Twojego modelu, nie chce mi się dziś dłubać przy modelach, to łapię się różnych rzeczy, a modele są dla mnie też materiałem pod ilustracje ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
łsobota Posted January 3, 2010 Author Share Posted January 3, 2010 Tak, plany po utracie czterech wielkich lotniskowców były spore, łącznie ze ściągnięciem zespołu spod Aleutów... i muszę powiedzieć, że mogłoby to się udać, inwazja na Midway zakończyłaby się sukcesem. Tylko co potem? Ściągnięcie Zuikaku i powrót zespołu Nagumo w okolice Midway mógł mieć moim zdaniem sens tylko wówczas gdyby w pobliżu dalej kręciły się amerykańskie lotniskowce. Wówczas Japończycy mogliby podjąć próbę ich wyeliminowania. Sam desant na Midway owszem mógł się udać, ale czy miał sens? Utrzymanie i zaopatrywanie tak daleko wysuniętej placówki byłoby wg mnie bardzo ciężkie i dawałoby zbyt mało korzyści w stosunku do kosztów i zaangażowanych sił. Poniżej 15-minutowy szkic na podstawie zdjęcia Twojego modelu, nie chce mi się dziś dłubać przy modelach, to łapię się różnych rzeczy, a modele są dla mnie też materiałem pod ilustracje ;) Bardzo przyjemny dla oka rysunek. Jaką techniką powstał? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Halsey Posted January 3, 2010 Share Posted January 3, 2010 Ściągnięcie Zuikaku i powrót zespołu Nagumo w okolice Midway mógł mieć moim zdaniem sens tylko wówczas gdyby w pobliżu dalej kręciły się amerykańskie lotniskowce. Wówczas Japończycy mogliby podjąć próbę ich wyeliminowania. Sam desant na Midway owszem mógł się udać, ale czy miał sens? Utrzymanie i zaopatrywanie tak daleko wysuniętej placówki byłoby wg mnie bardzo ciężkie i dawałoby zbyt mało korzyści w stosunku do kosztów i zaangażowanych sił. Jeden Zuikaku by nic nie zdziałał - no i brakowało mu po bitwie na Koralowym części samolotów, Shokaku był wtedy w naprawie po otrzymaniu 4 okrągłych przesyłek pocztowych z dauntlessów na morzu Koralowym. Bardziej bym stawiał na zespół ściągnięty z Aleutów: Junyo i Ryujo, bo łącznie była to siła 90 samolotów, ale szczerze wątpię by w pobliżu Midway był jeszcze TF16. Operacja ograniczyłaby się pewnie do zabezpieczenia zespołu inwazyjnego i sił głównych oraz osłabienie sił na wyspie poprzez naloty, bo siły lotnicze na Midway były mocno nadwyrężone (można powiedzieć cząstkowe) i ich skuteczność znikoma w kolejnych akcjach. Z zaopatrzeniem masz rację, od początku był to ogromny problem logistyczny i sam Yamamoto niezbyt optymistycznie to widział. Bardzo przyjemny dla oka rysunek. Jaką techniką powstał? Dzięki, trochę zbyt szybki (rażą mnie grube kontury), wracam czasem do lubianego niegdyś Corel Paintera (tym razem gryzdoliłem już w wersji XI, typowo malarski program pod tablet) i tablet wacoma. Sporo jednak przelewam na papier - i tam zostają bez publikacji, część wydostaje się na światło dzienne. Ogólnie jak już mam taki szkic, to pewnie przeniosę to w kolor jak poniższy przykład z akcentem japońskim: Ogólnie takich "węglowych" rysunków mam sporo - tu zagadka, podpowiedź: 5 grudnia 1941: No ale nie zaśmiecam już wątku galeryjnego ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.