Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów '1-72' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Tematyka modelarska
    • Samoloty, śmigłowce, przestrzeń kosmiczna
    • Pojazdy wojskowe
    • Pojazdy cywilne
    • Okręty, statki
    • Różne
    • Jak to zrobić i jak pokazać
    • Projekty Grupowe
    • Konkursy modelarskie archiwum
    • Spis treści forum
    • Portfolio
    • Historia modelarstwa - Vintage & PRL
  • Tematyka okołomodelarska
    • Dział handlowo-usługowy
    • Wydarzenia, Spotkania, Konkursy
  • Bielska Strefa Modelarska Spotkania BSM
  • Modelwork Founders Witam

Blogi

  • Modelarski Blog Konstruktora
  • Takie tam
  • War Game and Wordscapes
  • Debata na temat bezpieczeństwa seniorów w Olecku
  • Blog
  • Eksperymenty modelarskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Skąd


Zainteresowania


Zawód


Facebook


Youtube


Skype


Strona WWW


Yahoo


Twitter

Znaleziono 4 wyniki

  1. Prrzytrafiło mi się nieplanowane chorobowe, więc zamiast wykończyć modele, które leżą w warsztacie, zabrałem się za kolejny. Model to wynalazek Special Hobby w skali 1-72. Samolot jest o tyle ciekawy, że powstał w bardzo krótkim czasie z powodu problemów z dostawami samolotów do Australii. O dziwo miał całkiem dobre własności pilotażowe, gorzej było z osiągami. Podobno P-40tki i Wildcaty, które dostawały baty od japońców na Pacyfiku miały lepsze osiągi. Jak mi to tłumaczyli najstarsi górale, australijczycy zdawali sobie sprawę z tego, że samolot nie ma jakiś porywających parametrów, dlatego nazwali go "Boomerang" - czyli w razie gdyby nie udało mu się nic trafić, zawsze miał wrócić do bazy. Sam model wygląda dość ładnie, ma w miarę ładnie zdetalowaną kabinę, w tym kratownicę z jakiej został zbudowany, linie podziałowe są w miarę delikatne, chociaż nieco mydlane. Brakuje mi większej ilości detali w komorach podwozia i detali przed przegrodą kabiny. W oryginalnym samolocie przez komory widać było tył silnika, osprzęt i kratownicę kadłuba, w tym modelu ta przestrzeń jest zaślepiona przedłużoną podłogą kabiny. Malowania jeszcze nie wybrałem, ale prawdopodobnie zdecyduję się na dwukolorowy kamuflaż z białym ogonem. Szukam jeszcze oryginalnych zdjęć, żeby zobaczyć jak się brudziły i tyrały te samolociki.
  2. Szybki model zmontowany z zestawu Eduarda. Jako, że zestaw jest z serii weekend edition, budowałem go tylko w weekendy. Zajęło to 8 weekendów, Samolot znany i popularny, E-L z lotniskowca Emperor, malowanie z września 1944 roku. Zsetaw składało się bezproblemowo, w modelu skupiłem się na malowaniu a raczej głównie na brudzeniu. Po pomalowaniu całości i pobrudzeniu, dochodzę do wniosku, że trochę z brudzeniem przesadziłem, bo za wyraźnie je widać na zdjęciach. Po zrobieniu fotek też wyszło parę niedoróbek i krzywizn. Wnikliwi oglądacze na pewno je wychwycą. Zapraszam!
  3. Kolejny model napędzany silnikiem P&W R-2800, czyli P-47D Razorback Bolesława "Mike'a" Gładycha. Model firmy Academy z zestawu jubileuszowego na 70-lecie lądowania w Normandii. W zestawie jest jeszcze Focke-Wulf FW-190A8. Samolot będzie pomalowany na kolor aluminium (Natural Metal Finish to się chyba nazywa). Pierwszy raz będę robił takie malowanie - więc to trening przed kolejnym warsztatem. Model Academy nie jest doskonały, chociaż wydaje mi się lepszy niż Corsair z Revella. Ma bardzo przyjemną powierzchnię, delikatne linie podziału, chociaż trochę mało. Z dodatków będzie wyposażenie kabiny ( w sumie to cały kokpit) zbudowany z blaszek Parta, owiewka to vacu z Rob-Taurusa i kalkomanie Techmodu. Modelu nie będą jakoś specjalnie brudził - będę starał się jak najlepiej odwzorować aluminiową powierzchnię. Zacząłem od nitowania powierzchni skrzydeł i kadłuba. Potem zajmę się kokpitem.
  4. Na razie koniec zmagań z Korsarzem. Założenie, aby na podstawie warsztatu bardziej doświadczonego modelarz spróbować odtworzyć model, zarówno warsztatowo, jak i zbliżyć się do oryginału, który jest na zdjęciu. Założenia częściowo udało się zrealizować. Nie wyszedł mi preshading, ale z drugiej strony, samolot na zdjęciu nie ma wyraźnie zaznaczonych różnic odcieni na liniach podziałowych. Większym wyzwaniem było odtworzenie śladów eksploatacji, czyli obić, odrapań, plam po płynach technicznych itp. Nie wyszły może jeszcze doskonale ale myślę, że jest znacznie lepiej niż w poprzednim moim modelu. Innym wyzwaniem było opanowanie malowania farbami innymi niż Vallejo - były to Gunze H. Tutaj faktycznie zauważyłem różnicę w jakości farby, sposobie nakładania, możliwość manipulacji kolorem, przezroczystością itp. Model przedstawia Corsaira MkII JT260 o oznaczeniu "P54" na pokładzie lotniskowca HMS "Unicorn". Tutaj pojawia się kolejny błąd "historyczny", bo do budowy użyłem modelu Revell, który miał przedstawiać Corsaira wyprodukowanego przez Goodyear o oznaczeniu FG-1D, w brytyjskiej nomenklaturze Corsair Mk IV. Stąd błędy takie jak inne śmigło (MkII inne śmigło o smuklejszym kształcie łopat), brak napływów powietrza na kadłubie. Sam model również ma parę niedoskonałości - za krótką cięciwę klap na dolnej powierzchni, za długie klapy regulacji temperatury silnika, średnio spasowane: obudowa silnika, górna część kadłuba, pierścień z klapkami chłodnicy. Mam wrażenie, że silnik jest też za głęboko osadzony w kadłubie. W budowie poza tym użyłem wyposażenia kabiny w postaci elementów fototrawionych Eduarda i kalkomanie Techmodu. Litery na kadłubie malowane szablonem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.