Solo Napisano 2 Września 2019 Share Napisano 2 Września 2019 W cieniu niekończącego się oczekiwania na „najlepszy model Tomcata w historii” (od AMK) inna, nieco bardziej solidna i słowna firma, czyli Great Wall Hobby, wypuszcza w tym miesiącu wyczekiwany przez miłośników skali dla dzieci model F-14D. Poniżej przedstawiam mały inbox zestawu który niedawno wpadł w moje ręce. Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy po otwarciu przesyłki, to całkiem spore i bardzo solidne pudło po brzegi wypełnione plastikiem. Zestaw GWH składa się z – uwaga – 42 wyprasek, w tym jednej z przezroczystego plastiku, mnóstwa luźnych kartek z instrukcją, erratą do instrukcji (a jakże), kartami malowania oraz arkuszami kalkomanii. Blaszek fototrawionych brak. Jak bonus wrzucono małą, metalową, ale o dziwo bardzo solidnie wykonaną metalową przypinkę z godłem eskadry VFA-2 Bounty Hunters „Fighting Two”. Pudło z zestawem zdobi bardzo ładna grafika, do jakiej już mnie przyzwyczaił chiński producent, z piękną sylwetką Tomcata na pokładzie lotniskowca, gotującego się do startu. No to zanurkujmy do środka pudła i tego morza wyprasek… Pierwsza rzecz na jaką każdy chyba zwraca uwagę, to specyfika podziału technologicznego modelu. GWH prawdopodobnie wypuścił swojego pierwszego Tomcata w skali 1:72 w kontrze do wydanego kilka lat temu, świetnego zestawu Fine Molds, dystrybuowanego „w odcinkach” wraz z japońskim magazynem modelarskich, dziś już niedostępnym w normalnej sprzedaży. Skoro więc Fine Molds nie może sprzedawać swojego F-14D (Fine Molds naturalnie wypuścił i sprzedaje wersję A myśliwca), no to GWH skorzystał z okazji i wypełnił niszę rynkową. Naturalnie trzeba dodać że podział technologiczny modelu sugeruje, że tylko kwestią czasu jest gdy dostaniemy od GWH F-14A, a może i nawet B, podobnie jak to było z kolejnymi wersjami myśliwca F-15 tej firmy. Ok, co więc mamy w pudełku? Dostajemy zestaw umożliwiający zbudowanie pełnokrwistego F-14D, ze sporą ilością opcji, w 3 wersjach malowania Bounty Hunters, z kilkoma wersjami podwieszeń. Wspominając o opcjach, naliczyłem ich w sumie 11: - otwarta lub zamknięta osłona radaru, wraz z samym radarem - wysunięta lub schowana sonda paliwowa na nosie - otwarte lub zamknięte wloty powietrza - przednia goleń podwozia w pozycji normalnej lub gotowej do startu na lotniskowcu - podwozie wysunięte lub schowane (gdyby ktoś chciał zrobić maszynę locie) - skrzydła z pełną mechanizacją: wysunięte klapy, sloty i spoilery, albo nie wysunięte - skrzydła w dowolnej konfiguracji: otwarte lub złożone, z odpowiednią konfiguracją poduszek do wyboru - dysze silników w pozycji otwartej lub zamkniętej - hamulce aero otwarte lub zamknięte - owiewka otwarta lub zamknięta - drabinka wyciągnięta lub brak drabinki. Zacznijmy macanie wyprasek. Na początek kadłub, który tradycyjnie został podzielony na 4 części: górną i dolną cześć tylną oraz dwie połówki części nosowej. Obie części tylnego kadłuba wyglądają bez zarzutu: cieniutkie i wyraźne linie podziału i bardzo elegancki, szczegółowy detal. Nitowanie też jest subtelne i jednocześnie wyraźne, tak więc nie przewiduję problemów z washem. Na tym tle odrobinę mogą rozczarowywać linie podziału wokół wszelkich paneli inspekcyjnych i włazów, które są trochę szersze niż linie podziału blach. Spód kadłuba wygląda jeszcze lepiej, bo zawiera także wnętrza wnęk głównego podwozia. Bardzo ładnie detalowane wnętrza, warto dodać. Tutaj można się pokusić o stwierdzenie, że pod tym względem (ale i nie tylko) model GWH wypada lepiej niż osławiony zestaw Tamiya, który nigdy jakoś zadka detalami wnęk i kabiny nie urywał. Skoro spód kadłuba to i wloty powietrza. GWH nie skopiował swojego fajnego rozwiązania z wlotami powietrza połączonymi w jedną całość z gondolami silników, jak to zrobił w Su-35, dlatego mamy po prostu same wloty i nic ponad to, czyli szkoda. Przechodząc z tyłu do przodu maszyny, kolejna wypraska zawiera części nosowe kadłuba oraz trochę wyposażenia kabiny. Kadłub montujemy z dwóch połówek, z których lewa jest uzupełniana dwoma odrębnymi panelami, różniącymi się w zależności od wersji samolotu. Na wyprasce mamy także bardzo ładnie zdetalowaną wnękę przedniego podwozia, odlaną w jednym kawałku. Trudniej to będzie ładnie pomalować, ale łatwiej skleić. Korzystnie wypada także wanna kadłuba. Naturalnie wszelkie panele przyrządów jak i tablice przyrządów znajdują się na innej wyprasce, ale sama wanna jest bardzo ładnie detalowana, z nitowaniem włącznie. Skrzydła. Pewnie każdy słyszał o fali krytyki jaka spadła na Tamiyę która swoje Tomcaty wypuściła bez jakiejkolwiek mechanizacji skrzydeł. GWH nie popełnił tego błędu i dał modelarzom wszystko co trzeba. Skrzydła są ruchome i montowane na niewielkie „skrzydełka”, nakładane na nie jak rękawiczki. Podobnie rozwiązano to w modelach Tamki. Zasadnicza różnica polega na konstrukcji samych części skrzydeł. GWH wymyślił to sprytnie: skrzydło w dowolnej wersji (z wysuniętymi powierzchniami sterowymi bądź nie) składa się z części głównej, klejonej z górnej i dolnej połówki, oraz części ruchomych, klejonych w zależności od wybranej opcji. Jeśli wybierasz opuszczone klapy, to przyklejasz do części głównej klapy w wersji opuszczonej, odlane jako oddzielne części, jeśli klapy mają być nieopuszczone, to masz ich taką wersję jako oddzielną część. Do tego dochodzą jeszcze sloty i spoilery, które można zamontować w dowolnej opcji. Wszystko bardzo proste i oczywiste w montażu. Warto jednak zwrócić uwagę na spoilery, który w prawdziwym samolocie są wykonane z cienkiej blachy no i gdy są podniesione, to odsłaniają sporo gratów pod nimi. W wersji GWH spoilery są trochę za grube i nie odkrywają żadnych mechanizmów – sama pustka. Trzeba czekać na blaszki Eduarda, przydałyby się też jakieś żywice z tymi wszystkimi szpargałami, bo dorobienie ich samemu nie jest łatwe. Kolejna wypraska zawiera główne części ogonowe: „bobrzy ogonek”, stateczniki i inne takie. Stateczniki są pięknie zdetalowane, ze wszystkimi niezbędnymi płytami wzmacniającymi, niestety także z odlanymi od razu światełkami pozycyjnymi. Wspominałem jak bardzo nie lubię gdy producent odlewa światełka z szarego plastiku? No to już wiecie. Ogonowa część kadłuba, razem z „beaver tail” jest bardzo ładna, wnętrze hamulca ażurowe, nigdzie nie ma niepotrzebnych śladów po wypychaczach, nic tylko kleić i malować. Same silniki producent zmieścił na dwóch bliźniaczych wypraskach, na których znajdują się wyłącznie części do napędu myśliwca. Same dysze (w dwóch wersjach jak wspomniałem) odlane są jako pojedyncze części, natomiast ich wewnętrzne elementy to już typowa dla modeli GWH składanka z 4 części. Same dysze wyglądają dobrze i choć może mają dość grube listki, to jednak na chwilę obecną nie za bardzo jest je czym zastąpić, chyba że będą do tego modelu pasować eduardowe dysze do F-16, podobnie jak to było z F-14D Fine Molds. A może Aires się zlituje i wreszcie wypuści coś przydatnego, zamiast takiego badziewia jak ostatnio. Wszystkie części kabiny, których zabrakło na wyprasce z wanną, znalazły się na 3 oddzielnych wypraskach. Mamy więc tutaj fotele (niestety bez pasów) oraz wszystko co potrzebne pilotom do życia. Detale paneli przyrządów są bardzo ostre i wyraźne, wszystkie przyciski podobnie, producent odtworzył nawet eleganckie, skórzane poszycia osłon antyodblaskowych. Na panele przyrządów oraz boczne producent wydrukował bardzo ładne i szczegółowe kalkomanie, niestety w postaci całych nalepek, zamiast pojedynczych ekranów i zegarów. Warto pochwalić bardzo udane i szczegółowe krzesełka. Brak pasów boli, ale za to mamy detal którego poziom może wielu modelarzy odciągnąć od poszukiwań żywicznych zamienników. Fotele są w pyteczkę. Elementy podwozia, ale bez kół przedniego, znalazły się na dedykowanej, niemałej wyprasce. Podwozie jest bardzo szczegółowo detalowane, wszelkie siłowniki i inne elementy są odlane najczęściej jako osobne elementy, bardzo efektownie to wygląda. Same koła też są niezłe: zarówno te do przedniego jak i głównego podwozia są spłaszczone i nawet lekko rozdęte w miejscu zetknięcia z podłożem, czyli coś co rzadko zdarza się nawet w żywicach. Trochę gorzej na dużych kołach wyglądają dość grube linie podziału na oponach – kompletnie nie wiem po co je tam umieszczono. Jeśli to miały być szwy, to trzeba było zrobić wypukłe... Warto jeszcze wspomnieć o dwóch małych wypraskach: jednej z elementami poszycia do części nosowej kadłuba i drugiej, z elementami radaru. Radar na mój gust wygląda lepiej niż dobrze, szczególnie mocne wrażenie robi „nadruk” na jego powierzchni. Czegoś takiego nie spotkałem nawet w 48. Ostatnia z szarych wyprasek z częściami płatowca to w zasadzie chyba wszystko to co nie zmieściło się na pozostałych. Mamy tu więc elementy kadłuba z gniazdami stateczników pionowych, jak i również stery wysokości. Nie jestem do końca pewny jak to z tymi sterami w Tomcatach było, ale GWH, podobnie jak i Tamiya w 48, zrobił je z liniami podziału, których ponoć tam nie powinno być. A może powinny? Tomcat sam w sobie jest fajny, ale Tomcat z uzbrojeniem jest już tak fajny że o rety. GWH zdaje się nie jest firmą która do końca to rozumie, dlatego uzbrojenia nam poskąpiła. Ale najpierw kilka słów o pylonach i wyrzutniach. W zestawie mamy wszystko co potrzeba aby podwiesić rakiety jakie przenosił F-14D, ale nie obyło się bez błędów. Zacznijmy od palet pod AIM-54C – są ładnie zdetalowane i ponitowane i tutaj trudno się do czegoś przyczepić. Brakuje za to racków BRU-32 do przenoszenia bomb. Są na nie otwory w paletach, ale samych racków brak i to już jest problem, jeśli się chce podczepić pod model jakieś piguły. Na szczęście GWH żadnego uzbrojenia bombowego nie dał, więc problem się sam rozwiązuje. Kolejna sprawa to wyrzutnie pocisków Sidewinder. Producent dostarczył je zdaje się w wersji która była montowana w starszych wersjach maszyny, ale nie w D. Zagadką jest też pylon na którym należy podwieszać zasobnik LANTIRN. Dobrze że jest, ale szkoda że nie ma do niego samego zasobnika. Ale pylon jest. Samo uzbrojenie i podwieszenia jest dość ubogie, bo tylko A2A. W zestawie dostajemy 6 sztuk AIM-54C Phoenix, 6 sztuk AIM-7F Sparrow oraz 2xAIM-9 Sidewinder, zdaje się w wersji L. Do tego dwa podkadłubowe zbiorniki paliwa i to finito. Brak jakiegokolwiek uzbrojenia powietrze-ziemia, brak zasobnika celowniczych czy TARPSa. Trzeba dokupować niestety, albo robić Tomcata w wersji typowo myśliwskiej. Na plus trzeba oddać producentowi, że samo uzbrojenie jest znakomitej jakości i bije na głowę poziomem detali niejeden zestaw w skali 48, nie mówiąc już o 72. Piękne rakiety po prostu. Ale racki, LANTIRNa i bomby trzeba dokupić, jak ktoś chce je podwiesić. Na szczęście racki są w jednym z zestawów z uzbrojeniem Hasegawy, a LANTIRN znajdziemy w zestawie uzbrojenia FineMolds. Więc jak ktoś bardzo musi, to da radę. Zostało do omówienia szkło. GWH znany jest z tego że jego owiewki są zawsze bardzo ładne i tak jest też i tutaj. Co prawda zabrakło szklanych światełek (wspominałem jak mnie to boli? No to wspomnę jeszcze raz – boli.) ale za to sama owiewka i wiatrochron są zrobione z cienkiego „szkła”, bardzo przejrzystego i błyszczącego, brak tu jakiegokolwiek soczewkowania i deformacji obrazu. Owiewki nie warto by nawet polerować, jest taka ładna i efektowna, jednak na środku znajdziemy bardzo delikatny szew po formach, tak więc szlifowanie i polerka będą konieczne. Poza tym mamy szkiełka do podbródkowego zasobnika AN/ALQ-100 i HUD. I w zasadzie koniec. Mało. Szkoda. Na koniec trochę o papierologii. Najpierw kalkomanie. GWH daje nam dwa duże arkusze ładnych kalkomanii. Nie ma tutaj żadnych przesunięć kolorów czy jakiegoś walącego po oczach rastra. Mamy pełne okalkowanie załączonego uzbrojenia, jak i nalepki na fotele czy elementy podwozia – jest bardzo szczegółowo i starannie. Film jest cienki i matowy (akurat nie bardzo mi się ten mat podoba) i powinny ładnie kłaść się na modelu. Z drugiej strony… no Chińczycy nie byliby sobą gdyby czegoś nie zwalili. Wszystkie brązowe paski na rakiety nie są brązowe, tylko… no powiedzmy brązowo-złote, metaliczne. Naprawdę nie potrafię zrozumieć kto się tam dopatrzył takich metalicznych kolorów na amerykańskich rakietach. Na drugi koniec – instrukcja. Jest wydrukowana bardzo solidnie, na grubym kredowym papierze. Sama instrukcja nie jest rysowana, a składa się z renderów, co na mój gust trochę utrudnia orientację w montażu. Do tego dostajemy szczegółowe dane o malowaniu oraz układzie kalkomanii, z informacjami o kolorach farb Mr. Color. Podobnie jak w poprzednich zestawach (a przynajmniej w Su-35) instrukcje są w postaci luźnych kartek, do tego układ stron, jest dość nietypowy i bardzo niewygodny. Jeśli rozłożymy 1 arkusz instrukcji na płasko (czyli 4 strony instrukcji) to pierwsza strona od lewej ma numer 1, a ta od prawej - numer 2, na drugiej stronie arkusza jest analogicznie. Drobiazg, ale drażniący przy szybkim przeglądaniu całej instrukcji. Jakby tego nie wystarczyło, Chińczycy dowalili do tego erratę w postaci… 6 stronicowej harmonijki. Serio, tam jest 6 stron korygujących błędy samej instrukcji. Pewnie jeszcze nie wpadli na to, że instrukcję warto przeczytać zanim się ją odda do druku. A na koniec końców: przypinka. Jak skończycie model to możecie ją sobie dumnie wpiąć w klapę smokingu i chodzić tak po okolicy. Małe podsumowanie. Czy F-14D GWH to najlepszy model Tomcata w 72? Nie mam co do tego wątpliwości. Porównałem zestaw z modelem FineMolds i chiński wyrób wygrywa z nim jakością detalu, linii podziału czy ogólną fajnością. Jest staranniej wykonany i ma więcej opcji niż Japończyk. Co prawda nie ma tu pootwieranych części kadłuba jak w FineMolds, ale za to jest pełna mechanizacja skrzydła i multum innych opcji które robią wrażenie. Nie ma naturalnie po co porównywać zestawu GWH do innych modeli w skali, bo tu różnice będą jeszcze bardziej bijące po oczach. Chińczycy wypuścili bardzo staranny, świetnej jakości model (zdaje się że spasowanie jest równie udane ale to jeszcze trzeba zweryfikować) pełen finezyjnych detali i szczegółów. Nie uniknęli kilku niepotrzebnych czy wręcz głupich błędów, które jednak da się łatwo skorygować na własną rękę albo stosując aftermarketowe zamienniki, są też błędy merytoryczne, które usunąć trudniej. Jeśli miałbym zaś ocenić greatwallhobbyowego Tomcata, to jest to najlepszy po tamkowym produkcie F-14 na rynku. Model w tym miesiącu powinien pojawić się w sklepach w Polsce, zobaczymy jaka będzie cena. Ja swojego kupiłem na eBayu za ok. 197 zł, ale obawiam się że u nas może być nieco droższy. 4 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Solo Napisano 2 Września 2019 Autor Share Napisano 2 Września 2019 Jeszcze kilka słów o porównaniu zestawu z modelem FineMolds. Otóż - trochę przesadziłem. Przyjrzałem się tym zestawom nieco lepiej i muszę przyznać, że FM jeśli w ogóle ustępuje GWH, to stosunkowo niewiele. Może linie podziału są w chińskim modelu faktycznie delikatniejsze, ale detal już nie zawsze, a są wręcz miejsca gdzie FM wypada lepiej, np. wnęki głównego podwozia. Z drugiej strony jednak GWH bije na głowę FM, jak w przypadku uzbrojenia czy kół. Tak więc mimo wszystko, wciąż uważam GWH za najlepszy model F-14 w skali, ale wyprzedza on FM dosłownie o włos, może dwa. Kilka zdjęć dla porównania (GWH znajduje się z prawej/na górze): Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Psar77 Napisano 3 Września 2019 Share Napisano 3 Września 2019 Fajna recka Model sztosik, ale z tym uzbrojeniem to dali mocno ciała. Zarówno racki na bomby jak i wyrzutnie LAU-138 stosowane do Sidewinderow w F-14D oraz zasobnik LANTIRN z dedykowanym uzbrojeniem są w zestawach uzbrojenia Hasegaway. Jednym albo w dwóch - nie pamiętam, ale kupowałem do swojego Tomka z Revella Także nie trzeba do tego poszukiwać trudno dostępnego i drogiego zestawu FM. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Solo Napisano 3 Września 2019 Autor Share Napisano 3 Września 2019 (edytowane) 22 minuty temu, Psar77 napisał: Zarówno racki na bomby jak i wyrzutnie LAU-138 stosowane do Sidewinderow w F-14D oraz zasobnik LANTIRN z dedykowanym uzbrojeniem są w zestawach uzbrojenia Hasegaway. Aż poszukam, bo o ile wyrzutnie i racki to wiem że są, to LANTIRNa nie udało mi się znaleźć w Hasegawie. EDIT: Jest w zestawie VII. Edytowane 3 Września 2019 przez Solo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Super Moderator Marcin Rogoza Napisano 17 Października 2019 Super Moderator Share Napisano 17 Października 2019 W dniu 2.09.2019 o 20:18, Solo napisał: Czy F-14D GWH to najlepszy model Tomcata w 72? Nie mam co do tego wątpliwości. .......... Jeśli miałbym zaś ocenić greatwallhobbyowego Tomcata, to jest to najlepszy po tamkowym produkcie F-14 na rynku To właściwie GWH uważasz za "top one" czy jednak ustępuje Tamce? Ps. Świetna recenzja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Solo Napisano 17 Października 2019 Autor Share Napisano 17 Października 2019 Najlepszy w 72, Tamka to 48. Póki co najlepszy model Tomcata w dowolnej skali to dla mnie Tamka mimo drażniących braków w opcjach konfiguracyjnych. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.