Skocz do zawartości

Supermarine Spitfire MK VB Tamiya 1/72


tomekk

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, greatgonzo napisał:

To jednak jest trochę nieporozumienie.

Pomijając nawet ten nieszczęsny bakelit, kompozytowy fotel nie był jedynym montowanym w Spitfire i jego metalowa odmiana stosowana  była przez cała wojnę. Wprawdzie oryginalnie BM 144 był niemal na pewno wyposażony w fotel plastikowy, jako produkt CBAF i nie ma powodu sądzić, by coś się zmieniło  gdy latał pod Zumbachem. Zresztą, to chyba widać na fotkach, nie mam pod ręką . Ale nie da się wyodrębnić jednoznacznie wersji Spitfire,  w której występowały ekskluzywnie fotele z tworzywa. No, może  Mk.II, jeśli pominąć ewentualne zmiany w służbie, ale to też nie na 100%.

Większy problem jest z tym modelem fotela widocznym na zdjęciach. Dość niestarannie sklejony i nieobrobiony, ale gdy wyobrazić sobie go w wersji wykończonej to przypomina bardziej fotel metalowy. Przynajmniej na tej jednej fotce. Przypomina, bo idealnie  nie jest, ale do plastikowego jeszcze mu dalej. Metalowy fotel powinien być Grey Green.

 

A przykłady od wójka google pokazują obie wersje krzesła.

 

 

 

Można by zatem przyjąć, że najlepszym rozwiązaniem będzie oryginalny fotel z zestawu - plastkowy, zamiast sklejonego z blaszek ?

 

Tomek 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Sugerowałbym Ci przykładanie większej wagi do materiałów źródłowych. Zrozumienie zasady działania poszczególnych elementów, albo chociaż uważne przyjrzenie się im i odtworzenie ich  w modelu, pozwoli uniknąć robienia rzeczy zupełnie absurdalnych.

Dla przykładu:

Jaki jest sens montażu opancerzenia odsłaniającego pół pleców pilota?

Albo jak zapiąć na pilocie uprząż przy fotelu?

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, greatgonzo napisał:

Sugerowałbym Ci przykładanie większej wagi do materiałów źródłowych. Zrozumienie zasady działania poszczególnych elementów, albo chociaż uważne przyjrzenie się im i odtworzenie ich  w modelu, pozwoli uniknąć robienia rzeczy zupełnie absurdalnych.

Dla przykładu:

Jaki jest sens montażu opancerzenia odsłaniającego pół pleców pilota?

Albo jak zapiąć na pilocie uprząż przy fotelu?

No i po to jest ta wirtualna modelarnia, żeby ktoś coś podpowiedział, podsunął. Coś więcej mogę prosić ?

 

Tomek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sposób montażu i kolor tapicerki na fotelu, regulator napięcia za zagłówkiem pilota, dźwignia podwozia w pozycji 'up'... .

 

Byłoby świetnie, gdyby wszystko było idealnie. Nie twierdzę, że zawsze i wszystko ma być, ale wyrobienie sobie nawyku konfrontowania modelu z rzeczywistością nie tylko wyjdzie na dobre w efekcie końcowym, ale w zasadzie jest niezbędne, by ten efekt końcowy był dobry. Przy czym zauważenie, że instrukcja z zestawu do budowy modelu  nie jest materiałem źródłowym to istotny krok na tej drodze.

 

Chyba, że interesuje cię dominujące obecnie modelarstwo, gdzie rzeczywisty obiekt jest tylko pretekstem do budowy modelu, który ma być fajny, a jego zgodność z rzeczywistością, to trochę upierdliwy, ale na szczęście nieistotny i pomijalny element.  W takim razie nie ma o czym gadać.

 

Pozostają kwestie techniczne, ale o tych pełno materiałów i na forum i gdzie indziej. I tu w  wątku pewnie też pojawią się uwagi ad vocem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, greatgonzo napisał:

Sposób montażu i kolor tapicerki na fotelu, regulator napięcia za zagłówkiem pilota, dźwignia podwozia w pozycji 'up'... .

 

Byłoby świetnie, gdyby wszystko było idealnie. Nie twierdzę, że zawsze i wszystko ma być, ale wyrobienie sobie nawyku konfrontowania modelu z rzeczywistością nie tylko wyjdzie na dobre w efekcie końcowym, ale w zasadzie jest niezbędne, by ten efekt końcowy był dobry. Przy czym zauważenie, że instrukcja z zestawu do budowy modelu  nie jest materiałem źródłowym to istotny krok na tej drodze.

 

Chyba, że interesuje cię dominujące obecnie modelarstwo, gdzie rzeczywisty obiekt jest tylko pretekstem do budowy modelu, który ma być fajny, a jego zgodność z rzeczywistością, to trochę upierdliwy, ale na szczęście nieistotny i pomijalny element.  W takim razie nie ma o czym gadać.

 

Pozostają kwestie techniczne, ale o tych pełno materiałów i na forum i gdzie indziej. I tu w  wątku pewnie też pojawią się uwagi ad vocem.

Uwagi mile widziane, ważne że wytrącają ze strefy komfortu. Z tym regulatorem to co jest nie tak ? Która to dźwignia podwozia ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, greatgonzo napisał:

reg_zpsanxehtql.jpg~original.jpg

regulator w BM 144

 

Dźwignia down

This is AR213, photographed about 30 years ago long before any post-war rebuild.jpg

...a gdzie ma być ten regulator ? Bo jedyne co przychodzi mi do głowy to tył blachy nad siedzeniem. Przeglądam różne materiały i jedyne co to tak jest w Mk. I, a w V jest tak jak u mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, greatgonzo napisał:

Dzielenie wyposażenia Spitfire wg  Mk. to droga donikąd. W  BM 144 był wciąż jeszcze ten sam regulator co w Mk.I.

Bardzo dziękuję za informację. Powiedz mi jeszcze, w jaki sposób uzyskiwać taką informację ? Bo jeżeli wersja jest nieistotna to jak to ty robisz. To może ta płyta pancerna jest zbędna, bo oglądałem wersje Mk. I i na niektórych zdjęciach jej nie było. Czy może jednak są to tylko przypuszczenia. Uwaga - wnętrze kabiny już rozebrałem do korekty.

 

Tomek 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No, wersja jest istotna, ale w tym kontekście dotyczy to tylko niektórych elementów wyposażenia. W przypadku Spitfire głównie jest to silnik, który rzutuje na niektóre inne sprawy.

Samoloty podlegały modernizacjom, które wprowadzano, gdy były gotowe do użycia. Nie czekano z nimi na wprowadzenie nowej wersji samolotu. Bywało, że coś się zbiegło w czasie, bywało, że nie. Podział  wyposażenia na wersje, czy podział wczesny/późny to sztuczny twór wykreowany przez producentów zestawów i akcesoriów. Biorąc pod uwagę uwarunkowania tej działalności zupełnie sensowny. Rzeczą modelarza jest, czy się temu podda. Tu jest jak z winą producenta zestawu za jakiś błąd. Ta wina jest dopóki za zestaw nie weźmie się modelarz. Od tego momentu to już jest tylko jego wina.

 

Gdybyś spytał skąd uzyskać taką informację, odpowiedź byłaby prosta. BM 144 to powszechnie znany i nieźle obfotografowany samolot. Regulator widać na jednej z fotek.

Jak uzyskiwać informacje? Tu już jest trudniej, bo są one rozsiane po przeróżnych źródłach. I żadne z nich nie jest jakimś kompletnym  kompendium zawierającym pokatalogowany zbiór wszystkiego.

* Podstawowe źródło to chyba monografie. Te mają jednak zawsze spore luki w szczegółach i, też zawsze, nabierają przy nich wody w usta, jakby rzecz w ogóle nie istniała. Zawierają też sporo materiału niejednoznacznego. No i oczywiście błędy. Są lepsze i gorsze, nowsze i starsze.

*Różnego rodzaju manuale i katalogi fabryczne. Dość kłopotliwe w użyciu, bo choć zwierają sporo szczegółowych informacji, to trochę się trzeba ich doszukiwać.  Raczej nie jest tak, że znajdziesz w dwie sekundy.

* Historycy tematu, restauratorzy, serwismani  - jeszcze bardziej kłopotliwe źródło, bo to po prostu ludzie. Niektórzy udzielają się publicznie na różnych social mediach. Na próby prywatnego kontaktu reagują różnie. Niektórzy cieszą się, że mogą podzielić się wiedzą z entuzjastą (taki był np. nieodżałowany Edgar Brooks, który ostatnie lata życia spędził przekopując się przez archiwa w Kew, wygrzebując zupełnie  nieznane dokumenty o Spitfire i chętnie dzieląc się  tym i publicznie i w prywatnej korespondencji), inni mają to w dupie, albo, o dziwo, oczekują, że będą traktowani z szacunkiem. Nigel Julian, uznany specjalista i autor w temacie P-47 opowiadał mi kiedyś, że często zdarza się, iż nagabują go modelarze z wyraźnie roszczeniowym nastawieniem, oczekujący, że to on wykona za nich całą informacyjną robotę i wkurzający się, gdy to nie następuje. Nie omieszkał dodać, że regularnie są to  modelarze z Polski (sic). Takt i ograniczenie nagabywania pomaga, ale nie gwarantuje sukcesu. Z mojego doświadczenia wynika, że szczególnie z Amerykanami jest ciężko.

*Wspomnienia i relacje użytkowników i świadków wydarzeń.

* Źródła pierwotne - zgromadzone w różnych muzeach i instytutach. Wiele dostępnych on line. Różnie skatalogowane. Np  szukanie czegoś w NARA to droga przez mękę i raczej losowe sukcesy. A zasoby są niezmierzone. Niektóre instytucje reagują na kontakt bezpośredni i przesyłają materiały na konkretne zapytania. Np. Smithsonian. Ale trwa to tygodniami., miesiącami.

* Strony internetowe poświęcone poszczególnym jednostkom, sprzedające części do samolotów, relacjonujące odbudowy samolotów itp. Kiedyś dodałbym strony typu SIG zorganizowane wokół poszczególnych typów samolotów, ale wszystkie znane mi strony SIG upadły. A skoro upadła, znakomita skądinąd, strona poświęcona P-51, to podejrzewam, że nie jest różowo w temacie.

*Wizyty w muzeach i miejscach, gdzie prezentowane są samoloty.

* Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia.

 

W rezultacie uzyskiwanie takich informacji to gromadzenie, weryfikowanie i selekcja materiału. Plus nagabywanie różnych ludzi. Po prawdzie to zwykła robota historyczna i podstawy warsztatu historycznego są tu po prostu potrzebne. I trochę cierpliwości. Np ogarnięcie tematu tępych lotek w P-47 zajęło mi dobrych kilka lat. Nie ciągłej pracy, oczywiście, ale konsekwentnego, dość regularnego wracania do tematu i  prób wykorzystywania nadarzających się okazji. W końcu trafił się typ, który miał i się podzielił. Od tego momentu wyskakiwało mi to na pierwszej stronie wyszukiwarki google, ale podejrzewam, że to kwestia zindywidualizowanego algorytmu narzędzia.

Oczywiście możliwe jest zgromadzenie dokumentacji modelarskiej bez poświęcenia życia tematowi, ale nie da się tego zrobić bez tego co napisałem akapit wcześniej.  I na pewno nie w czasie jednej sesji z google. No i zupełnie nierzadko zdarza się, że modelarz rezygnuje z budowy jakiegoś modelu z powodu niemożności zgromadzenia odpowiedniej dokumentacji.

Mowa o bardziej zaawansowanych modelach, naturalnie.

 

Wyłożenie kasy może przyspieszyć proces. Sporo jest źródeł w zasadzie darmowych, ale trudnych do zorganizowania. Goście, którzy się tą organizacją zajęli pobierają za to opłatę. No i książki - wiadomo.

 

Przy takiej, bardziej standardowej, budowie nie jest to wszystko konieczne.  Jakąś podstawową dokumentację warto zgromadzić - trzeba znać te podstawy, by wiedzieć o czym się rozmawia. Poza tym pomoże przemyślana relacja na forum. Wariaci, którzy całe życie pogłębiają wiedzę o jakichś obiektach zwykle dość chętnie się nią dzielą. Rzadko zdarza się im okazja, by ktoś w ogóle chciał posłuchać czegokolwiek w temacie, więc mają parcie. To 'przemyślana' jest istotne. Warto tak to zorganizować, by uprzedzać wydarzenia i dowiadywać się o rzeczy zanim się je wykona. Ciągłe poprawianie zniechęca autora, a niepoprawianie może zniechęcić pomocnika. Bo czasem bardzo prosta i krótka odpowiedź na pytanie poprzedzona jest solidnymi godzinami sprawdzania. Ludzie nie mają w głowie tych wszystkich szczegółów i zwykle, nawet jeśli wydaje im się, że znają odpowiedź od ręki, to i tak muszą sprawdzić świadomi zawodności pamięci. A na ogół nic im się nie wydaje, tylko zwyczajnie nie pamiętają, lub nie wiedzą. Za to jest szansa, że wiedzą jak się dowiedzieć :). Zobrazowanie w modelu jest swoistą nagrodą, a bez niej zapał do działania zanika.

Myślę, że nowsze social media typu FB, czy Instagram nie sprawdzą się w tej formie. Są zbyt migotliwe, zbyt oparte o proste reakcje i zbyt sformalizowane co do zachowań. Formuła forum, mimo że starzejąca się, wciąż  tu góruje ze względu na mniejsze tempo i familiarny charakter miejsca.

Może się mylę... .

 

Jak widzisz trafiłeś w temat, który mam trochę przemyślany. Moim zdaniem, dla modelarza, który przykłada wagę do zgodności modelu z rzeczywistością, to co powyżej jest istotne, nawet jeśli trochę długawe.

 

Płyta pancerna  pojawiła się już w czasie produkcji Mk.I i, oczywiście, montowano ją w kolejnych Mk. Doszła jeszcze płyta pancerna pod siedzeniem. Chyba jeszcze nie widziałem modelu uwzględniającego tę płytę. Fakt, że  w ukończonym modelu rzecz jest zupełnie niewidoczna. Ale w BM 144 była.

 

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 4
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo się rozpisałeś, dziękuję. Czyli np. w przypadku tego egzemplarza trzeba "uczepić" się numeru i jego szukać w dokumentach. Zupełnie to do głowy mi nie przyszło. Trzeba rozszerzyć spektrum fraz do wyszukiwania. Dla usprawiedliwienia mogę tylko dodać, że jakieś z grubsza rozpoznanie zawsze robię, jakieś plany, zdjęcia gromadzę. To nie jest tak że na tzw "pałę" robię egzemplarze, które konkretnie związane są z jakimś konkretnym zdjęciem, wydarzeniem, osobą. Poza tym jest warsztat i oczekiwanie na jakieś wskazówki.

 

Tomek 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale po prawdzie to niewiele jest dokumentów wyszczególniających modyfikacje po serialach.  I w ogóle to raczej po numerach fabrycznych, które są różne od seriali użytkownika. Przynajmniej gdy chodzi o źródła pierwotne. W zasadzie rzecz ogranicza się do dokumentów fabrycznych, do których trzeba mieć dostęp i które  w ogóle muszą istnieć, co wcale nie jest oczywiste. Oczywiście na ich podstawie mogą powstawać opracowania zawierające zestawienia modyfikacja/serial. I powstają, ale są niezmiernie rzadkie.

W rezultacie mamy jakąś ogólną bazę, albo dokładniejsze info dotyczące wybranych modyfikacji. Bywa, że modyfikacja związana jest z czasem. Szczególnie w przypadku modów wprowadzanych także retrospektywnie na już użytkowanych samolotach. Czasem wiadomo, że w jakimś okresie już wszystkie samoloty, niezależnie od wersji je miały. Np. jest niemal pewne, że dowolny Spitfire I-V latający w końcowym okresie wojny miał chłodnicę oleju typową dla Merlinów 45.  Kwestia logistyki.  Albo wczesne P-47D schodziły z linii produkcyjnej różniąc się strukturalnie w konstrukcji od swoich następców, o licznych szczegółach wyposażenia nie wspominając. W okresie inwazji wersje D-2 były zupełnie nie do odróżnienia od najnowszych Razorbacków D-22. Samolot był łatwo modyfikowalny i, o ile wciąż nadawał się do służby, konsekwentnie dostosowywano go do bieżących standardów. Wg zwyczajów Air Ministry oznaczałoby to też zmianę Mk. jak to było np. w przypadku piątek, czy jedynek  dostosowywanych do latania z Merlinami serii 60. Wright Field pozostawiał oryginalny dash two.

 

Seriale przydają się bardzo, gdy trzeba na piechotę przyszpilać jakąś modyfikację. Szukając zdjęć egzemplarzy o zbliżonych serialach  można zawęzić jakiś temat do kilkudziesięciu, czasem kilkunastu, a od wielkiego dzwonu do kilku egzemplarzy. Ale to zawsze są krzyżowe sprawdzania uwzględniające historię produkcji, historię użytkowania i czas.  Samo porównanie kilku fotek nie przyniesie nic ponad wątpliwe wnioski.

 

Brzmi to bardziej skomplikowanie, niż wygląda w praktyce, ale też nie jest to rzecz całkiem prosta.

 

Nie ma się z czego usprawiedliwiać. W każdym razie ja niczego nie zarzucam.

No, może przydałoby się trochę więcej staranności przy samej fizycznej robocie modelarskiej :).

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.