Skocz do zawartości

2 wrzesnia 1939 - bombardowanie III Rzeszy


PKD4GA

Rekomendowane odpowiedzi

Poniewaz moja wiedza na temat II swiatowej jest dosc wyrywkowa, chcialem sie dopytac kolegow o szczegoly pewnego wydarzenia. Otoz w ksiazce autorstwa Czeslawa T. Zwolskiego p.t.: Radom i Region Radomski", w kalendarium tam zamieszczonym, na stronie 41 mozna przeczytac:

 

2 IX 1939 Polski bombowiec PZL P-23 Karas startujacy z podradomskiego lotniska Piastów zbombardowal fabryke w Olau w Niemczech. Było to pierwsze bombardowanie III Rzeszy Niemieckiej w II wojnie swiatowej.

 

Pewnie znacie wiecej szczegolow. Jednostka, zaloga, oznakowanie i numer samoloty, dalsze losy, co produkowala fabryka, co to za miasto...itp.

 

Pozdr.

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nazajutrz o świcie załoga - por. obs. Kasprzyk, plut. pil. Wójcik i kpr. strz. Kwiecień - poleciała na rozpoznanie kierunków ruchu wojsk nieprzyjaciela , a specjalnie broni pancernej na szosach Częstochowa - Lubliniec - Opole - Strzelce, zabierając ze sobą ładunek bomb. Stwierdzono duży ruch wojsk niemieckich, szczególnie kolumn zmotoryzowanych w kierunku na Częstochowę - Radomsko, gdzie kolumny obrzucono bombami. Lot ten dublowała w godzinach rannych załoga - pchor. obs. Gębicki, plut. pil. Buczyłko, kpr. strz. Gara - bombardując podczas rozpoznania obiekt przemysłowy w m. Olawa na terenie Niemiec. Lot potwierdził wcześniejszy meldunek por. Kasprzyka."

 

Wrzesień 1939. Polskie Eskadry w Wojnie Obronnej. Jerzy Pawlak, WKŁ, Warszawa 1991

 

Lot wykonała maszyna 21 (1) Eskadry Bombowej Lekkiej, załoga jeszcze raz: pchor. Stefan Gębicki, plut. Wacław Buczyłko, kpr. Teofil Gara. Według ww. książki, eskadra operowała na początku z lotniska Wsola koło Radomia, wraz z czasowo bazującą tam 22 (2) Eskadrą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki valpurgius

 

Lotnisko Wsola, to inna nazwa Piastowa - te miejscowosci ze soba granicza. Za II RP bylo to lotnisko zapasowe dla Sadkowa, a obecnie to siedziba Aeroklubu Radomskiego i w uzyciu jest nazwa Piastow.

 

Zabawnie autorzy przeinaczaj nazwe Oława - bo tam zbombardowano fabryke. Jeden uzywa fonetycznej transkrypcji z niemieckiego Olau - zamiast poprawnego Ohlau, a drugi daje polskie Olawa, ale bez "ł" (lub z czeskiej nazwy Olava wyszla mu Olawa).

 

Ma ktos koncpecje jak oznaczony byl ten konkretny platowiec ?

 

Pozdr.

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii formalnej - jeżeli nalot miał miejsce 2.IX.1939 , to był to nalot w trwającej od 1.IX.1939 Wojnie Obronnej . Jak wiadomo II Wojna Światowa rozpoczęła się 3.IX.1939 r.

 

Przepraszam że się czepiam , ale tam gdzie studiowałem , za odpowiedź twierdzącą że II Wojna Światowa zaczęła się 1.IX.1939 r. wylatywało się z egzaminu z ndst ...

 

PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a PWN podaje 1 wrzesnia 1939 jako date rozpoczescia dzialan zbrojnych.

 

Za datę rozpoczęcia wojny przyjmuje się 1 września 1939 – atak Niemiec na Polskę, 3 września 1939 w wyniku wygaśnięcia terminu ultimatum o godzinie 11 przed południem brytyjskiego czasu letniego przystąpiły do wojny Wielka Brytania i Francja (w piśmiennictwie zachodnim podaje się czasami tę drugą datę jako początek wojny światowej). Niektórzy za początek wojny światowej uznają wojnę japońsko-chińską, rozpoczętą 7 lipca 1937 najazdem wojsk japońskich, jednakże aż do 1941 konflikt ten pozostawał lokalny. W historiografii radzieckiej istniało pojęcie Wielka Wojna Ojczyźniana, rozpoczynająca się 22 czerwca 1941 wraz z atakiem niemieckim na ZSRR. Dla Amerykanów wojna rozpoczęła się 7 grudnia 1941, wraz z atakiem japońskim.

 

The start of the war is generally held to be September 1, 1939, with the German invasion of Poland and subsequent declarations of war on Germany by most of the countries in the British Empire and Commonwealth, and by France. Many countries were already at war before this date, such as Nationalist China and Japan in the Second Sino-Japanese War, and many who were not initially involved joined the war later, as a result of events such as the German invasion of the Soviet Union (Operation Barbarossa), and the attacks on Pearl Harbor and British and Dutch colonies in Southeast Asia.

 

Oczywiscie to temat zupelnie poboczny i kwestia czysto techniczna, idealna do prowadzenia sporow akademickich.

 

Pozdr.

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś wyczytałem definicję, że wojną światową jest wojna, w której biorą udział więcej niż dwa państwa. Zgodnie z nią wojna rozpoczęta 1 września 1939 roku światową jeszcze nie była, ale 3 września się nią stała. Ale za to wojen światowych było o wiele więcej niż dwie (z aktualną w Afganistanie włącznie).
- RAV zapomniales o Pierwszej Republice Slowackiej, ktorej wojska braly udzial w ataku na Polske. W 1939 roku bylo to niepodlegle panstwo, przynajmniej formalnie.

 

Pozdr.

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było to pierwsze bombardowanie III Rzeszy Niemieckiej w II wojnie światowej.

Dziwne, ja w swojej książce pt. "Wojna w powietrzu 1939-1945" Janusza Piekałkiewicza znalazłem następujący fragment:

2 września o świcie ppor. Malinowski z 41. Eskadry Rozpoznawczej Armii "Modlin" otrzymuje rozkaz zdobycia informacji i ruchach niemieckiej 3. Armii w rejonie Olsztynek - Nidzica - Wielbark (Prusy Wschodnie). Malinowski startuje z lotniska polowego Zdunowo, leżącego około 20 km na północ od Modlina. Pod skrzydłami jego lekkiego bombowca typu PZL-23 Karaś podwieszono osiem 50-kilogramowych bomb - to pierwsze, które spadną na Niemcy.

Wspomina ppor. Malinowski:

"O godz. 9.40 przelecieliśmy nad polską granicą. Z prawej strony jesienne, srebrzyste słońce, panowała zupełna cisza. Godzina 10.10 - dostrzegliśmy pierwszą większą jednostkę niemiecką. To oddział kawalerii. O 10.25 na szosie Wielbark-Chorzele kolumna samochodów długości około dwóch kilometrów. Niemiecka artyleria przeciwlotnicza otworzyła silny ogień. Skrzydła miały kilka przestrzelin. Wzięliśmy kurs na Olsztynek - w pobliżu miasta znaczny ruch samochodów. następnie przelecieliśmy nad pomnikiem bitwy pod Tannenbergiem i skręciliśmy na Nidzicę. W powietrzu nadal panował całkowity spokój. Na dole, trasą z Olsztyna w kierunku Nidzicy, jechał długi pociąg z wojskiem. O godz. 10.50 przecisnąłem się w głąb kadłuba, nastawiłem celownik bombowy i naprowadziłem pilota na stację kolejową. Przelecieliśmy nad miastem, a gdy w celowniku pojawiły się pierwsze urządzenia kolejowe, nacisnąłem dźwignię. Osiem bomb poleciało ze świstem na ziemię. W tym samym momencie artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień. Bomby precyzyjnie trafiły w cel. Nad szynami i zapełnionymi wojskiem eszelonami uniosły się chmury dymu. Lotem koszącym pomknęliśmy w kierunku Mławy. O 11.27 nasz Karaś wylądował w Zdunowie. Nie wiedziałem oczywiście, że był to - jak się okazało - jedyny nalot bombowy na niemieckie terytorium (Prusy Wschodnie) podczas całej kampanii wrześniowej".

 

To w końcu jak to jest?

 

pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem zapewne wynika z malej wiedzy autorow publikacji. Mozna wybaczyc autorowi tej barwnej relacji (przelot nad Grunwaldem ;) ), ze nie wiedzial o innych nalotach z 2 wrzesnia. Mozna wybaczyc Zwolskiemu, ze napisal o pierwszym nalocie, co nie wyklucza kolejnych, bo facet pisal przewodnik krajoznawczy.

 

Jednak w dziele "Wojna w powietrzu 1939-1945", pod relacja ppor. Malinowskiego powinna sie znalezc wzmianka o innych nalotach. Najprawdopodobniej autor nie mial takich informacji...

 

Pozdr.

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 13 years later...

Tak wyglądał  ten atak nad którym tak zajadle dyskutujecie.

41 Eskadra Rozpoznawcza. Armia Modlin.

Porucznik pilot obserwator Czesław Malinowski.

 „ ….drugiego września budzę się o świcie. Za oknami rozciąga się niska przyziemna mgła.  Znam tego rodzaju mgły. Nagle przychodzą i nagle się rozchodzą.  Na razie jednak o starcie nie ma mowy.   Budzę smacznie śpiącego Bolka Kuziana. Ubieramy się i schodzimy na śniadanie.  Okazuje się, ze pomimo wczesnej pory nikt już nie śpi.  Z lotniska dobiega głos silnika pracującego na małych obrotach. Nie wątpię, że to mechanicy podgrzewają mojego Karasia.  Kapitan Chrzanowski pojechał do dowództwa armii, łapie więc jego zastępcę kapitana Kołodziejczyka.  Heniek pytam-czy otrzymam komunikat meteo? Raczej nie odpowiada zakłopotany oficer taktyczny. W dowództwie  Lotnictwa powiadomili nas, że stacja meteorologiczna będzie działała dopiero czwartego dnia „MOB”. Trudno, jeszcze jedno będziemy musieli wykonać we „własnym zakresie”. Po  śniadaniu zbieramy nasze bambetle i w trójkę ruszamy na lotnisko.  Do lasu w którym stoją zamaskowane Karasie prowadzi  aleja wysadzana lipami.  Mgła jest tak gęsta, ze nie widzimy lasu ani skraju lotniska.  Mój Karaś jest już gotowy do lotu. Silnik podgrzany, pełne zbiorniki paliwa, karabiny na obrotnikach, ładowniki z amunicja na miejscu.  Zaglądam do kabiny. Jest tam jeszcze sporo miejsca.  Dajcie nam kilka skrzynek „Myszek”- rozkazuję zbrojmistrzowi.  Zbrojmistrz daje ich tyle do kabiny, że ledwo można się poruszać.  Około godziny 9 zaczyna się pokazywać słońce.  Mgła nagle znika.  Na stoiska samolotów przyjeżdża kapitan Kolodziejczyk.  Jesteście gotowi? Gotowi. To startujcie. Pakujemy się do kabin. Kuzian zasuwa osłonę. Mechanicy usuwają maskowanie. Pilot zapuszcza silnik, przygląda się tablicy. W porządku - kiwa głową. Zwalnia hamulce  i ruszamy  na start. W powietrzu nikogo nie ma.  Możemy startować. Bolek daje pełny gaz. Dość długi rozbieg i o godzinie 9:25 samolot odrywa się od ziemi.  Bierzemy kurs północno-wschodni, nabierając wysokości.  Liczne drogi są zapchane masami uciekinierów znad granicy.  Na horyzoncie widać pożary. Wysokościomierz wskazuje 1500 metrów. Kuzian przerywa wznoszenie i wyrównuje samolot.  Jeszcze kilka minut lotu i jesteśmy nad polem bitwy.  Przyglądam się uważnie ziemi. Na dobrą sprawę nic nie wskazuje na toczącą się zaciekłą walkę. Trochę pożarów, dymów, nieco źle zamaskowanych rowów strzeleckich , wiele błyskających punkcików. Zaczyna się do nas dobierać niemiecka artyleria przeciwlotnicza.  Pilot kilkoma unikami wyrywa się z ognia. O godzinie 9:40  przekraczamy polską granicę.  Świeci jasne jesienne słońce i nikt do nas nie strzela.  W powietrzu nikogo poza nami nie ma.  A jeżeli spotkamy kogoś obcego? Spoglądam na strzelca. Gapi się w niebo wyszukując tam nieprzyjaciela.  Do własnej obrony posiadamy trzy karabiny maszynowe, na niczyją pomoc nie możemy liczyć. Ale to już jest prawo samolotu rozpoznawczego, działającego przeważnie samotnie. Jak zaś dopadną myśliwcy i sprują to nikt się nie dowie, gdzie i kiedy zginęliśmy.  Pierwszy większy zwarty oddział niemiecki rozpoznaję o godzinie 10:10. Jest to oddział kawalerii długości 300 metrów, maszerujący z Chorzel na Przasmysz.  Przyglądam się uważnie, aż nie chce mi się wierzyć, że Niemcy jeżdżą na konikach. Pięć minut później na tejże szosie  widzę długą kolumnę kawalerii z baterią armat. O 10:25 stwierdzam kolumnę samochodowa długości 2 km w marszu z Wielbarku do Chorzele.  Niemcy otwierają bardzo silny ogień przeciwlotniczy. Wyrywamy z ognia i lecimy kursem na Olsztynek.  Pod nami malowniczy teren, pełen jezior, strumyków i lasów.  Na szosach w rejonie Olsztynka ruch pojedynczych pojazdów. W pobliżu Olsztynka leży miejscowość Tannenberg a kilka kilometrów dalej  Grunwald.  Dobry omen. Skręcamy na Nidzicę.   Oglądam samolot. W płatach widnieje kilka przestrzelin.  W powietrzu nadal pusto. Z daleka widzę już Nidzicę.  Po torze kolejowym sunie z Olsztyna długi pociąg towarowy. Ten węzeł kolejowy przyciąga mnie niczym magnes. Mam osiem bomb. Nie będę ich przecież woził  z powrotem na lotnisko. Kładę się w kołysce, ustawiam celownik   i naprowadzam Kuziana na stacje kolejową. Pilot reaguje małymi, płaskimi skrętami.  Artyleria milczy. Cel mam już na linii celownika. Na wyrzutniku ustawiam odstęp co 5 sekund.  Nadlatuje znad miasta. Na muszce celownika mam już tor kolejowy. Naciskam spust. Osiem bomb, kolejno odrywa się od skrzydeł karasia i pędzi w dół. W tym momencie zaczyna strzelać artyleria. Już-wołam do Bolka. Dobrze-odpowiada.  Oddaje drążek  Pod ostrym kątem walimy w dół. Obserwuję stację.  Są już tam wybuchy pierwszych bomb. Układają się idealnie po torach i transporcie wojskowym. Niemiecki ogień urywa się. Lotem koszącym mkniemy do Mławy. Gramolę się z kołyski. Oglądam się. Nad Nidzicą rozciągają się dymy.  O godzinie 11:00 przelatujemy nad lasem. Pomiędzy konarami drzew widzę biwakujące oddziały kawalerii. W pięć minut później na drodze pomiędzy  miejscowościami Janowo i Skorupka rozpoznaje kolumnę piechoty długości  1000 metrów. Nie wytrzymuje nerwowo i postanawiam zaatakować,  Daje znak Kuzianow. Kiwa głową, odbezpiecza karabin maszynowy i wchodzi na oś drogi lekko dusząc. Karabin prazy po niemieckiej kolumnie Szykuje skrzynki z „Myszkami”. Rzucam je na głowy osłupiałych Niemców. Gdy milknie karabin pilota zaczyna grać Kisielewskiego. Niemcy są wyraźnie zaskoczeni. Odpowiadają słabym, chaotycznym ogniem. Psiakrew-klnę-dziesięć Karasi mogłoby na  cacy wykończyć  ten szkopski oddział.  Koniec kolumny, ciągniemy w górę.  Na horyzoncie widać dymy. To front Przemykamy przez zaporę ogniową, mijamy stanowiska własnej piechoty i o godzinie 11:27 nasz Karaś ląduje w Zdunowie. Gdy opuściłem kabinę postrzelanego samolotu, a koledzy zasypali mnie lawiną pytań  nie przyszło mi do głowy, że rzuciłem jedyne polskie bomby  na niemiecki obszar, we wrześniu 1939 roku i że były to pierwsze bomby w II Wojnie światowej.(61) Nie przyszło mi również do głowy, że łaskawy wojenny los pozwoli mi w przyszłości rzucić na Niemcy wiele ton bomb, a gdy cały wrócę po latach do kraju Nidzica będzie jednym z polskich miast. Odpowiadam chaotycznie na pytania kolegów, po czym jadę na kwaterę, by z notatek napisać obszerny meldunek i natychmiast wyruszam do dowództwa armii w Modlinie. W jednym ze starych rosyjskich forów melduję się u podpułkownika Praussa, po czym razem udajemy się do generała Przedrzymirskiego. Dowódca armii wysłu:bip:e uważnie mojego meldunku, a jeden z oficerów nanosi na mapę wyniki rozpoznania. Nie trzeba być wielkim strategiem, by patrząc na mapę zorientować się, że główny wysiłek niemiecki kieruje się na prawe skrzydło Armii „Modin”. A skrzydło to wisi w powietrzu. Mój meldunek potwierdza obawy generała. Dowódca armii dziękuje. Odmeldowuję się i wracam do Zdunowa.(62)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.