grzesioj Napisano 28 Sierpnia 2009 Share Napisano 28 Sierpnia 2009 Postanowiłem pójść za ciosem i nudzić Was dalej swoimi dokonaniami . Jak w tytule - Morser Karl-Geraet 041 Hobby Boss w skali 1:72. Kupiłem go, zachęcony pochlebną recenzją zestawu w pewnym pismie modelarskim, nie wiem, czy mogę napisać, w jakim (reklama?). Model wykonywany z podobnymi założeniami, jak wszystkie poprzednio przedstawione. Zatem: maksimum satysfakcji i frajdy przy budowie a następnie przy zabawie gotowym dziełem. Niuanse techniczne i historyczne - PRECZ!!!. Pomimo dużej ilości ramek w pudełku, a na nich mnogości elementów, model nie jest szczególnie trudny, choć dosyć pracochłonny. Budowałem go dobre trzy tygodnie . Model wyposażony jest (niestety ) w gumowe, czarne gąsienice, choć tym razem nie sprawiały mi one jakiegoś szczególnego kłopotu - nie są ani za długie, ani za krótkie - w sam raz. Jedynie, do czego można się przyczepić, to miejsce ich łączenia - nie za bardzo jest go jak ukryć, bo gruby, gumowy "klocek" łączący nie mieści się pomiędzy kołami jezdnymi, a tam jest jedyne, możliwe miejsce na skrycie go. Zestaw zawiera dodatkowo cztery małe sprężynki oraz metalową prowadnicę. To wszystko po to, aby lufa moździerza była ruchoma. Niestety, z powodu małych niedopasowań elementów w obrębie nadbudówki (oraz braku moich chęci aby to jakoś zmienić) nie jest. Ogólnie rzecz biorąc model nie jest idealnie spasowany, ale ujdzie. Najbardziej chyba denerwującym przejawem tego niedopasowania (oprócz tego, wspomnianego wyżej) jest połączenie koło napędzające - gąsienica. Co drugi ząb tego pierwszego pasuje do co trzeciego otworu tej drugiej, co powoduje konieczność drobnej "chirurgii plastycznej" - wycięcia co drugiego zęba na części obwodu kół napędowych. Dodatkową bolączką modelu są wszechobecne ślady po wypychaczach - gdzie tylko można sobie wyobrazić, że mogą być, są, dodatkowo, w niewiarygodnych ilościach - na pewnym, dużym elemencie było ich 31, z czego bodajże 22 musiałem usunąć. Reasumując - model efektowny i godny polecenia. Model wykonany prosto z pudełka (wymieniłem tylko siatkę zasłaniającą wentylator na coś, co ją rzeczywiście przypomina), zgodnie z tradycją malowany w całości pędzlem przy pomocy farb Humbrol i brudzony pastelami oraz brązowym akrylem Pactry. W trakcie tych ostatnich czynności (brudzenie) nie byłem pewien, jak bardzo model ma być ubrudzony - na pewno nie walczył (o ile można w ogóle powiedzieć, że walczył - pierwowzór modelu po prostu stał i ostrzeliwał prawie bezbronną Warszawę w czasie powstania) w tak ekstremalnych warunkach jak czołgi, zatem - brudu i rdzy oszczędnie. Model w przeważającej części klejony klejem cyjanoakrylowym, a tylko elementy wymagające korekt ułożenia w czasie klejenia - klejem do plastiku. A zatem, dosyć marudzenia, czas na krytykę. Zdjęcia ze zbliżenia w pełnym, letnim słońcu. Dwa kolejne, w pełnym słońcu z niewielkim doświetleniem lampą błyskową - aby było widać to, co skrywają głębokie cienie. A tu porównanie z poczciwym StuG III, którego galerię zdjęć już zamieściłem. A tu jeszcze kilka zbliżeń. Tył pojazdu z narzędziami, koło napinające gąsienicę: Proszę nie czepiać się widocznych szczelin - zostawiłem je celowo, dochodząc do wniosku, że Morser-Karl to nie egipska piramida zbudowana z bloków, pomiędzy które nie da się wcisnąć żyletki lecz konstrukcja z kawałków blachy, mająca szczeliny na kształt choćby samochodu. No chyba, że jestem w błędzie... Moździerz od przodu i tyłu: Przód pojazdu z kołem napędowym: Perypetie z tymże kołem napędowym opisałem na wstępie galerii. Chciałbym jeszcze wytłumaczyć się z niewielkiej ilości rdzy na tłumiku - tak jak już pisałem, wydaje mi się, że pojazd ten był używany w dużo bardziej komfortowych warunkach niż zardzewiałe czołgi, dodatkowo tłumik jest od góry chroniony pomostem - zatem nie miał chyba okazji zbytnio skorodować. Jedyne czego w tej chwili żałuję (prócz oczywiście niedopracowania swobody ruchów głównego uzbrojenia) to wykonanie urządzenia do ładowania moździerza w pozycji, nazwijmy to, po załadowaniu pocisku. A tak, można by dokupić wóz amunicyjny i... pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jack3236 Napisano 29 Sierpnia 2009 Share Napisano 29 Sierpnia 2009 Model badzo fajny i ciekawy ale jeśli chodzi o twoje wybrzydzanie to ten model jest i tak lepszy od jego odpowiednika produkowanego przez Hasegawę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Halsey Napisano 29 Sierpnia 2009 Share Napisano 29 Sierpnia 2009 Wóz amunicyjny i tak można (powinieneś dokupić). Zatem mistrzu pędzla, a już absolutnie w tej skali - polecam, będzie idealnym uzupełnieniem model wykonany doskonale, boję się że nawet z aerografem i laserem tnącym nie dorównam tobie w jakości - bo to fakt, a nie przypuszczenie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grzesioj Napisano 31 Sierpnia 2009 Autor Share Napisano 31 Sierpnia 2009 Model badzo fajny i ciekawy ale jeśli chodzi o twoje wybrzydzanie to ten model jest i tak lepszy od jego odpowiednika produkowanego przez Hasegawę. Hmm... po dokładnym przejrzeniu oferty pewnego sklepu internetowego, zacząłem żałować, że kupiłem ten właśnie model a nie Hasegawę np. z wozem amunicyjnym, ale jeśli jest tak, jak mówisz, to przestaję żałować... pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.