Skocz do zawartości

Lutowanie blaszek


Aphar

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktoś z kolegów może mi podpowiedzieć, jakiej lutownicy (innego sprzętu?) używa do lutowania blaszek oraz przybliżyć co nieco technikę lutowania blach w modelach? Oczywiście mam na myśli łączenie większych elementów metalowych, a nie zaczepów na narzędzia.

 

Pozdrawiam

Aphar

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co się orientuje sporo osób do lutowania PE używa lutownicy np. Dremela VERSATIP, posiada wiele końcówek przydatnych do lutowania takich rzeczy. Osobiście sam ją posiadam jednak niestety nie miałem okazji do tej pory jej użyć. Jeżeli natomiast chodzi o pastę lutowniczą to polecam firmy Koki, wada jest jednak taka że cena jest spora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie każda gazowa lutownica się nada, dobrze żeby miała regulację temperatury (intensywności) płomienia, ale nie jest to przy odrobinie wprawy niezbędne. Pasta Koki, jak zauważył Ritter jest droga, ale bardzo dobra. Sam jej używam (pasta o symbolu SS4-M951DK, cynowo - ołowiowo-srebrowa) i jestem bardzo zadowolony. Opakowanie starczy przeciętnemu modelarzowi na całe życie Czytałem, że niektórzy używają pasty do lutowania miękkiego rur, ale osobiście jej nie używałem, więc nie wiem czy to faktycznie da radę.

 

A lutować da się praktycznie wszystko, nawet drobne uchwyty do narzędzi. Na tym modelu praktycznie wszystko jest lutowane, także te duperelki na osłonie maski, czy imitacje zawiasów na górnej płycie.

 

imgp3857p.th.jpg

 

Lutowanie ma tę przewagę nad CA, że jeśli tylko dobrze odtłuścisz blaszki (niektóre, trzeba jeszcze wcześniej oczyścić z warstwy pasywatora, jak np. "czarne" blachy Eduarda) to później prędzej je pogniesz w świński ogon lub połamiesz, niż rozłączysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoho Akurat zajmuję się nauką lutowania blaszek, mam całkiem niezłe wyniki, używam najtańszego palnika za 9zł z marketu budowlanego (miałem Dremla Versatip ale dość szybko się popsuł... 160zł... , więc blach tym nie miałem okazji lutować):

 

StrykerTACP017.jpg

 

Pasty lutowniczej używam zwykłej, ze sklepu elektronicznego, dwa razy tańszej inż Koki.

 

Na razie wychodzi coś takiego:

 

StrykerTACP013.jpg

 

Generalnie cała sprawa sprowadza się do posmarowania jednego elementu pastą, przyłożeniu do drugiego, wszystko kładę na płytce ceramicznej i podgrzewam palniczkiem, 1-3 sekundy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałem sobie ofertę sklepów i muszę przyznać, że narzędzi do lutowania gazowego, o którym wspominacie, jest naprawdę dużo. Czym w takim razie należałoby się kierować, aby nie kupić jakiegoś &^%$#, a jednocześnie nie iść w koszty typu Dremel (co jak napisał Stroju nie gwarantuje jakości)?

 

Są jeszcze lutownice elektryczne, czy ktoś takich używa?

 

Mnie osobiście lutowanie kojarzy się z lutownicą elektryczną i prawdę mówiąc moim pierwszym skojarzeniem było tego typu urządzenie.

 

BTW. Stroju, dlaczego wybrałeś akurat ten model?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stroju, dlaczego wybrałeś akurat ten model?

Powód jest prosty, poszedłem do marketu budowlanego z zamiarem nabycia jakiegoś mini palnika mając w kieszeni 60zł, na miejscu jednak do wyboru zastałem te palniki po 9zł a następny już był za 100zł... więc wielu opcji nie miałem, tego za 100zł nie chciałem kupować, wole oddać mojego Dremla do serwisu.

Okazało się że ten tani palniczek całkiem nieźle się sprawuje, wiadomo to szajs, ale jak się popsuje (abo zapcha się dysza można kupić następny za 9zł), ja jestem zadowolony a możliwości płomienia są podobne do tego Dremla.

Więc można je kupować, pełno tego na allegro...

 

Mnie osobiście lutowanie kojarzy się z lutownicą elektryczną i prawdę mówiąc moim pierwszym skojarzeniem było tego typu urządzenie.

Też próbowałem ale trudno podgrzać lutownicą elektryczną wszystkie elementy do takiej samej temperatury, oczywiście niektórzy ludzie to potrafią, ale łatwiej nauczyć się lutować palnikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lutownica gazowa ma tę przewagę, że lutujesz bezdotykowo. Możesz więc ustalić sobie względem siebie lutowane elementy, a potem "owiać" je jedynie strumieniem gorącego powietrza, bez ryzyka, że poprzesuwasz je grotem lutownicy. Poza tym, płomień praktycznie od razu ma odpowiednią temperaturę, nie musisz czekać, aż się lutownica nagrzeje - odpalasz, lutujesz, gasisz i możesz zabrać się za spokojne pozycjonowanie kolejnego elementu. Z drugiej strony bawimy się z ogniem, więc wszelką chemię i materiały łatwopalne trzeba odstawić na bok, a i odpowiednie podłoże jest nie od parady (ja używam ceramicznego talerza, albo starego spodka do kawy - zależnie od rozmiarów lutowanych elementów).

 

Tak przy okazji, do lutowania przydatne są pęsety zamozaciskowe (takie dla elektroników), którymi można wygodnie przytrzymać lutowane elementy. Co prawda lutując raczej nie da się "zdmuchnąć" nawet bardzo małych blaszek, płomień nie ma aż takiej energii, ale pasta topiąc się czasem lekko gazuje, przez co lutowany element może się przesunąć albo obrócić i zepsuć cały efekt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtek Twój palnik ma jakąś regulację intensywności płomienia?

 

....

Lutowanie ma tę przewagę nad CA, że jeśli tylko dobrze odtłuścisz blaszki (niektóre, trzeba jeszcze wcześniej oczyścić z warstwy pasywatora, jak np. "czarne" blachy Eduarda) to później prędzej je pogniesz w świński ogon lub połamiesz, niż rozłączysz.

 

A jak czyścisz je z tej powłoki? Ja próbowałem to zetrzeć drobnym papierem ścienym, ale przy mniejszych elementach pojawiają się problemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtek Arrow Twój palnik ma jakąś regulację intensywności płomienia?

Tak, poprzez kręcenie tym kołnierzem z dyszą, od 2cm do ponad 10cm długości płomienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak czyścisz je z tej powłoki? Ja próbowałem to zetrzeć drobnym papierem ścienym, ale przy mniejszych elementach pojawiają się problemy.

 

Najpierw studiuję instrukcję i zastanawiam się, które elementy będę lutował. Potem przecieram je na mokro papierem o ziarnistości 1000 jeszcze przed wycięciem z ramki, aż do pojawienia się miedzi. Szlifując powoli i w jednym kierunku (najlepiej wzdłuż elementów, żeby ich nie zwichrować) daje się to zrobić całkiem dobrze, choć trzeba uważać, bo elementy w blachach edka są mocno podtrawione, a blaszki są cienkie i faktycznie łatwo je powyginać.

Po osuszeniu i przetarciu alkoholem lutują się aż miło.

 

Edit:

 

Miałem trochę czasu, za mało jednak, żeby brać się za malowanie Katiuszy, więc pomyślałem, żeby machnąć mały tutorial dla dobra ogółu.

Na początek główne osoby dramatu: pęsety, lutownica gazowa, pasta koki, blaszki, z których będą pochodzić lutowane elementy i postaci drugoplanowe, czyli zaginarka.

 

igp3901.jpg

 

Przyda się też kawałek drobnoziarnistego papieru ściernego. Lutowane będą "czarne" blaszki Eduarda, trzeba je więc oczyścić z warstwy pasywatora. Tak jak pisałem wyżej czyszczenie przeprowadzam jeszcze przed wycięciem elementu z ramki, w ten sposób łatwiej je przytrzymać i trudniej zdeformować (choć uważać trzeba). Lutowany będzie m. in. środkowy element blaszki:

 

igp3902.jpg

 

tu już po czyszczeniu (ekspozycja w aparacie trochę głupieje przy błyszczących elementach):

 

igp3903.jpg

 

To samo robię z pozostałymi elementami:

 

igp3904.jpg

 

Pierwszym krokiem jest zgięcie górnej części środkowego wspornika. Dobra okazja, żeby zlutować obie części, dla ich pewnego połączenia. Przy okazji usztywni to całą konstrukcję. Za pomocą igły od strzykawki nakładam odrobinę pasty na łączone połówki:

 

igp3909.jpg

 

Zaginam je i chwytam pęsetą:

 

igp3910.jpg

 

Potem odpalam lutownicę, ogrzewam i po 2 - 3 sekundach mam gotowe połączenie. Blaszka jest gorąca, więc odradzam łapanie jej rękoma na tym etapie Można ją zanurzyć w wodzie dla przyspieszenia stygnięcia, lub po prostu trochę podmuchać.

 

igp3911.jpg

 

Po chwili stygnie na tyle, żeby przejść do dalszego etapu. Po ukształtowaniu wspornika, muszę przylutować do niego poprzeczki:

 

igp3915.jpg

 

Postępuję analogicznie jak poprzednio, nakładam małą ilość pasty na jeden z łączonych elementów:

 

igp3916.jpg

 

chwytam całość pęsetą i ustalam wzajemne położenie:

 

igp3917.jpg

 

i gdy wszystko jest w porządku lutuję. Po chwili obie blachy są połączone na dobre i na złe:

 

igp3918.jpg

 

Ewentualne bąble lub nadmiar cyny daje się dość łatwo zeszlifować pilnikiem, papierem, lub, przy większych "wypływkach", zeskrobać nożem modelarskim, a następnie przeszlifować. Aby nie mieć z tym zbyt wielkich problemów nie warto nakładać zbyt dużo pasty - nie musi być jej dużo, aby lut trzymał lepiej niż CA.

 

Całą operację powtarzam dla drugiej strony i po chwili wspornik jest gotowy:

 

igp3921.jpg

 

Aby uniknąć rozlutowania wcześniej łączonych elementów można je przykryć namoczoną w wodzie chusteczką. Dobra lutownica z regulacją intensywności płomienia też pomaga w takiej sytuacji: przy umiejętnym operowaniu kierunkiem płomienia ustawionego na minimum zmniejszamy ryzyko podgrzewania elementów już złączonych.

Lutować da się wszystko, nawet bardzo małe elementy. Na poniższym zdjęciu przedstawiam kilka blaszek do Pz III, czekających na warsztacie. Ta zapinka do narzędzi też jest lutowana - lut, choć mikroskopijny, trzyma z siłą nieosiągalną w przypadku kleju CA.

 

igp3922.jpg

 

I na koniec ciekawostka, pasta koki jest sprzedawana w strzykawce, po dodaniu tłoczka i przykręceniu igły można ją wyciskać prosto z tuby (choć ja z tego akurat nie korzystam, nie lutowałem jeszcze blach hurtowo).

 

igp3907.jpg

 

Poparzenia paluchów życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za tutoriala, niedługo zacznę próby z lutowaniem.

Dziś kupiłem identyczny palnik jak ma Stroju. Niestety zepsuł się po drugim odkręceniu zaworu Albo trafiłem na g#&%^, albo źle się z nim obchodziłem Spróbuję kupić inny palniczek, zobaczymy co z tego wyjdzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elrogalo: dzięki za tutorial.

 

Nie ma za co.

 

Czy jeżeli raz zlutowany element ponownie rozgrzejesz, to spaw/lut puści i... rozpadnie się to to?

 

Tak, jak każdy miękki lut zresztą. Ma to także dobre strony - jeśli coś nie wyjdzie można rozlutować i zacząć od nowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jak każdy miękki lut zresztą. Ma to także dobre strony - jeśli coś nie wyjdzie można rozlutować i zacząć od nowa.

 

Gorzej, jak mamy element, który wymaga kilku lutowań w kilku miejscach.

 

A jak zachowuje się pasta lutująca po rozlutowaniu? Nie 'rozlewa się' po powierzchni? Trzeba ją jakoś zebrać i oczyścić blaszkę zanim wystygnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super tutorial ale mam takie pytanie czy jak pogrzejesz dłużej blaszkę to jej nie spalisz?

 

Nie wiem, nigdy nie próbowałem Blaszki są cienkie, już po kliku sekundach ogrzewania lutownicą gazową robią się czerwone. Pewnie gdyby je dalej grzać to zaczęłyby tracić sprężystość, a w końcu utleniłyby się. Tylko po co je grzać dłużej niż 2 -3 sekundy, jeśli tyle mniej więcej trzeba na stopienie pasty? W końcu chcemy tylko, żeby lut zwilżył blaszki i je połączył, co nie?

Ten moment łatwo wyłapać nawet jeśli nie widać samej spoiny, topnik w paście zaczyna parować, a lut zazwyczaj wypływa spomiędzy łączonych elementów lub pojawia się na ich brzegach, więc po paru próbach łatwo poznać "czy to już".

 

Tak, jak każdy miękki lut zresztą. Ma to także dobre strony - jeśli coś nie wyjdzie można rozlutować i zacząć od nowa.

 

Gorzej, jak mamy element, który wymaga kilku lutowań w kilku miejscach.

 

Zazwyczaj tak jest, na tym polega cała zabawa! Trening czyni mistrza. Jeśli nie są one zbyt blisko, to zazwyczaj świeży lut złapie szybciej niż puści stary. Tak jak pisałem wcześniej, można też pomóc sobie mokrą chusteczką.

 

A jak zachowuje się pasta lutująca po rozlutowaniu? Nie 'rozlewa się' po powierzchni? Trzeba ją jakoś zebrać i oczyścić blaszkę zanim wystygnie?

 

Na obu elementach zostanie Ci mała, nieregularna, zazwyczaj wypukła plamka zastygłej spoiny. Na upartego można próbować złapać pęsetą oba elementy i wykorzystać te bąble do kolejnego połączenia (po podgrzaniu stopią się ponownie), ale ja z reguły szlifuję na płasko oba elementy pilnikiem, albo papierem ściernym 1000, nakładam świeżą pastę i zaczynam od nowa. Drugie lutowanie przebiega zazwyczaj szybciej (wystarczy podgrzać przez krótszy czas), bo blaszki są już "pobielone", tzn. jest na nich cienka warstwa spoiny z poprzedniego lutowania, przez co lut łatwiej łapie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Gazową - pewnie gazem, ale jakim i gdzie, żeby to nie wybuchło

Nie przejmuj się, modelarz nie powinien obawiać się eksplozji sprzętu

A tak dokładnie to nabijam gazem do zapalniczek, do kupienia w kioskach itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co czytam to chyba będzie trzeba skończyć z CA i spróbować lutowania skoro nie jest to trudne i nie wymaga mega sprzętu.

Mam jeszcze pytanie co do wytrzymałości spoiny. Często się zdarza tak, że sklejone ze sobą elementy rozpadają się. Lut mocno trzyma części? Gdybym skleił takie wsporniki jak pokazane w tutorialu to po jakimś czasie przypadkowo bym już je urwał. Zdarza się coś takiego przy lutowaniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.