Wachmistrz Napisano 19 Lutego 2012 Share Napisano 19 Lutego 2012 (edytowane) Witam! Przeglądam forum od ponad pół roku. Kiedyś parałem się modelarstwem, ale na początku lat 90tych zaprzestałem. Chciałbym przedstawić owoc moich zmagań z materią po długiej przerwie: model Fokkera Dr.I w nowej dla mnie skali 1/48 firmy Revell. Podczas pracy zmierzyłem się z nowymi technikami, jak gruntowanie, farby w sprayu, akryle, blaszki, płyny do kalek. Model robiłem z przerwami od października. Podczas prac zaliczyłem chyba każdą modelarską wpadkę (zagubienie czy złamanie części, zła nawierzchnia malarska do zmycia, klej na powierzchni modelu itp.) i każdy rodzaj modelarskiej frustracji (miotanie przekleństw, rozpacz czarna, wołanie "po co mi to było?"). Zresztą, wszystkie niedostatki warsztatu można wyczytać z modelu jak z książki. Zgodnie z oczekiwaniami, nie wyszły mi linki i naciągi - zawiodłem się na nici modelarskiej 0,3 mm, która nie reagowała na bodźce termiczne i była zbyt sztywna. Żyłka też okazała się za gruba. Oprócz suszarki spróbowałem dwa razy rosyjskiej ruletki z modelem nad świeczką, ale to nie na moje nerwy. No i własne braki warsztatowe. Model zagruntowany Mr. Surfacer 1000 w sprayu. Malowany pędzlem akrylami Revella i jednym akrylem Tamiya (buff). Elementy białe i czarne sprayami Tamiya. Do kalek set vallejo (dziwnie się zachowywał, matowił nabłyszczoną powierzchnię) i sol Modelmaster. Blaszki dokupilem od eduarda (wypraski są właśnie tej firmy) oraz parta (imitacja szwu pod kadłubem). Weathering suchymi pastelami. Lakier bezbarwny na wierzch - spray Tamiya. Jedna zgubiona część (płoza pod skrzydłem) dorobiona z drewna. Fokker Dr.I Dreidecker jest samolotem na tyle znanym, że nie będę sadził tu opisów. Wybrałem wersję oferowaną przeez Revella jako alternatywną do "czerwonego barona". Jest to maszyna nr. 556/17 używana na przełomie 1917/18 r. przez Ludwiga "Lutza" Beckmanna w 6. eskadrze I. pułku myśliwskiego (Jasta 6/JG I). Była to pierwsza jednostka myśliwska, w której służył Beckmann (od grudnia 1917 do końca lutego 1918). Nie odniósł w niej żadnego zwycięstwa. Został przeniesiony do Jasta 48, a następnie do Jasta 56, której został dowódcą po odniesionych 8 zwycięstwach. Podczas drugiej wojny zrobił karierę jako dowódca grup lotnictwa transportowego. Oznaczenia i malowanie: Napotkałem tylko jedną wiarygodną fotografię tego samolotu, lecz z późniejszego okresu, gdy służył w Jasta 5. Revell sugeruje malowanie zielenią typu "ławka w parku". Zdecydowałem się na standardowe malowanie w "mazy". Wybrałem kolor nato olive jako dopuszczalny. Pod mazy położylem "buff" tamiyi dla imitacji płótna. Powierzchnie dolne nr 56 (lichtgruen) z dodatkiem 06 (teerschwarz). Oznaczenia Jasta 6 - biało-czarna zebra - były dostępne jako kalki, ale zrobiłem je sam sugerując się fotografiami (pasy szersze niż w kalce). Kłopoty sprawiła strzała na kadłubie - zatarte nieco oznaczenie poprzedniego pilota - dla osiągnięcia efektu musiałem zamazać jakoś regularny raster na kalce. Model ogólnie dał mi w kość. Mogłem wybrać spitfire'a ... Zdjęcia archiwalne: 1. pilot. 2. samolot By wachmistrz1 at 2012-02-19 Zdjęcia modelu: Zabawa w fotografie z epoki: Pozdrawiam! Edytowane 19 Lutego 2012 przez Gość Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Banny Napisano 19 Lutego 2012 Share Napisano 19 Lutego 2012 Nie moja skala i epoka, ale model mi się podoba. Bardzo naturalnie i efektownie wygląda malowanie z zielonymi prześwitami. Fajnie wyszło śmigło. Z minusów, to silnik mógłby byc lepiej dopieszczony, nie wygląda nazbyt realistycznie. Co do naciągów, to mogłeś spróbować ramek ciągniętych nad świeczką. Przy odrobienie wprawy można świetnie regulować ich grubość, nie wymagają naciągania i dobrze się kleją. Trudności i wpadek niezbyt widać w efekcie końcowym, także nie musisz się bić w pierś (z doświadczenia powiem, że jak mi nawet źle szło z jakimś modelem, to się nigdy nie przyznaję - z niewiadomych przyczyn taki model jest z reguły lepiej odbierany niż te które złożyłem jak z nut hehe!). A najważniejsze, że udało się skończyć projekt i wrócić do modelowania! Mam nadzieję, że sięgniesz po kolejne zestawy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marek d Napisano 19 Lutego 2012 Share Napisano 19 Lutego 2012 Podczas prac zaliczyłem chyba każdą modelarską wpadkę (zagubienie czy złamanie części, zła nawierzchnia malarska do zmycia, klej na powierzchni modelu itp.) i każdy rodzaj modelarskiej frustracji (miotanie przekleństw, rozpacz czarna, wołanie "po co mi to było?"). Zresztą, wszystkie niedostatki warsztatu można wyczytać z modelu jak z książki. ...po tak dramatycznym wstępie, spodziewałem się zobaczyć jakąś tragedię antyczną . A tu niespodzianka, jak na długą przerwę w modelowaniu całkiem przyjemny model. Merytorycznie te konstrukcje są mi obce , ale wykonanie modelu mi się podoba. Dalej może być tylko lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wachmistrz Napisano 19 Lutego 2012 Autor Share Napisano 19 Lutego 2012 @Banny dzięki za komentarz. Moja epoka też to nie jest, hehe, pierwszy raz zmierzyłem się z Wielką Wojną. W sumie to bardzo wygodna epoka, bo nie było standaryzacji kolorystycznej i wiele elementów było w kolorach naturalnych. Zatem pole do popisu dla lubiących "koloryzować" . O "sztywnych naciągach" myślałem. Ostatecznie spróbowałem z nitką i żyłką i wyszło tak sobie. Może spróbuję przepalanek następnym razem. Na razie jednak wezmę się za coś bez linek. @marek d - może przekaz, że ogólnie jestem zadowolony z modelu, się nie przebił , ale w pamięci mam wszystkie te etapy, gdy myślałem że nie skończę. Poza tym jestem świadomy mankamentów tego modelu. Konstrukcje z I. wojny były bardzo proste, a każdy niemal element widoczny dla modelarza. Dlatego wbrew wielu opiniom, że I. wojna to działka dla doświadczonych i odważnych, uważam, że jest to dobry punkt wyjścia dla kogoś, kto zaczyna lub powraca do przygody modelarskiej. W każdym razie to dobry test cierpliwości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
krosto Napisano 19 Lutego 2012 Share Napisano 19 Lutego 2012 No i jest kolejny Fokkerek!! Miał się pojawić pod koniec 2011 roku..czekam i czekam no i proszę! Widzę, że przeszedłeś wrota wszystkich piekieł modelarskich i wyszedłeś z tego bez szwanku Po pierwsze gratuluje dobrnięcia do końca, po drugie małe niedociągnięcia sam wyłapałeś, po trzecie model jest naprawdę dobry i cieszy me oko Malowanie fajnie wyszło, smigło – w dechę! (a propo jaka technika je zrobiłeś?), jedynie co mnie trochę boli to naciągi… Teraz jak tak patrzę na Twojego Fokkerka to żałuje nie nie dokupiłem do swojego karabinów Spandau Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wachmistrz Napisano 19 Lutego 2012 Autor Share Napisano 19 Lutego 2012 No tak, terminy nie zostały dotrzymane. Dla usprawiedliwienia dodam, że przebrnąłem przez naprawdę trudne sytuacje, np. kiedy na wszystkich trzech płatach naniosłem już piękne fokkerowe mazy, prysnąłem je wszystkie naraz sprayem... tyle że nie bezbarwnym tylko srebrnym. Małe przeoczenie To opóźniło prace o kilka tygodni. Potem były przygody z białym lakierem, który tworzył pajęczynkę na stateczniku poziomym - też poszedł do rozpuszczalnika. Śmigło kąpało się ze dwa razy. W końcu znalazłem własną metodę. Bez użycia emalii olejnej. Najpierw akryl Tamiya - buff - dwie warstwy. Potem taśma maskująca. Na to akryl revella - brąz. Po zdjęciu masek dziubdzianie suchą pastelą o różnych odcieniach brązu, ochry, czerwonego itp. Na to jeszcze samodzielny filtr zrobiony z lakieru akrylowego bezbarwnego i kropelki beżowego i pomarańczowego. Na koniec bezbarwny ze spraya, kalka i znów bezbarwny. Trochę to czasochłonne, ale taką pierwszowojenną technikę wypracowałem, żeby uniknąc olejnych rozpuszczalników w domu. Naciągi mnie też bolą. Może wrócę do tego tematu i poprawię, jak nabiorę wprawy. Na koniec jeszcze dodam, że złamałem jeden zastrzał, jak już siedział na modelu, przed wklejeniem płata głównego. Po naprawie i zaszlifowaniu złamałem drugi raz w tym samym miejscu. Stąd ten wstęp o rozpaczy.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.