Skocz do zawartości

[Muzeum] kwiatektatek i jego muzeum lotnicze 1:72


kwiatektatek

Rekomendowane odpowiedzi

B.A.C Lightning T.55 1:72 Matchbox

 

DSCN3405.jpg

 

Nie pamiętam jaką farbką malowałem, ale pamiętam że schła kilka miesięcy. Nawet teraz, jak za długo w palcach potrzymam, to potrafi się kleić.

 

Dornier Do-335 A-6 Pfeil 1:72 Revell

 

DSCN3402.jpg

 

MiG 27 1:72 Academy

 

Jak każdy z was dostawałem modele jako prezenty. Ten mig jest ostatnim takim prezentem (od brata) który złożyłem. Inne, starsze i nowsze, zalegają nadal w pudełkach.

 

DSCN3407.jpg

 

Skrzydła oczywiście ruchome

 

DSCN3408.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wachmistrzu, mam nadzieję że już obejrzałeś zdjęcia i nasyciłeś oczy widokiem mych zacnych, redukcyjnych modeli

Z wyjątkiem Miga 27 bo coś się mi skasowało. To będą te fotki:

 

DSCN3407-1.jpg

 

DSCN3408-1.jpg

 

Jakby któryś z moderatorów zechciał je podmienić dwa moje posty wyżej będę dźwięczny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saunders Roe SR-53 1:72 Ursus

 

Model zrobiony przez brata. Raczej fatalny już przy wypraskach. Za to malowany całkiem fajnymi farbkami. Nie pamiętam jak się to to nazywało, ale było sprzedawane w kartonowych pudełkach, otwieranych od góry. W środku było osiem buteleczek z podstawowymi kolorami: czarny, niebieski, zielony, żółty, czerwony, biały (?), srebrny i khaki. Pierwszy raz się spotkałem z nazwą "khaki". Dla wygodniejszego mieszania brat powrzucał do butelek kulki z łożysk. Przyznaję, że udało mi się jedną z nich rozbić kulką podczas mieszania-machania. Oczywiście zalałem farbą siebie i okolicę.

Brat zaszalał z kamuflażem używając prawie wszystkich kolorów. Te żółte kropy na dziobie to zęby rekiniej paszczy Były stemplowane wyciętą w trójkąt zapałką, ale farbka okazała się za gęsta.

Mój saunders roe (nie ma go już wśród nas) był skromniejszy. Pomalowany w całości na czarno z czerwonymi wstawkami. Za to miał polskie szachownice

 

DSCN3516.jpg

 

RWD 8 pws 1:72 PZW

 

Tutaj zaszalałem i przerobiłem na inną wersję, bo cywili nie tolerowałem. Zamiast oddzielnych wspólna kabina i kolektor zamiast pojedynczych rur wydechowych. No i jeszcze skołowanie kalkomanii.

Pierwsza moja konwersja gotowa!

 

DSCN3523.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przerwa w odkurzaniu staroci spowodowana jest wyjazdem wakacyjnym. Nie pisałem więc nic, bo to nie miejsce na chwalenie się podróżami

Jednak natknąłem się w Oslo na

pewien sklepik i postanowiłem się podzielić kilkoma fotkami.

 

DSCN4810.jpg

 

DSCN4811.jpg

 

DSCN4815.jpg

 

DSCN4812.jpg

 

DSCN4814.jpg

 

DSCN4816.jpg

 

DSCN4818.jpg

 

DSCN4827.jpg

 

DSCN4830.jpg

 

DSCN4817.jpg

 

DSCN4825.jpg

 

DSCN4826.jpg

 

DSCN4828.jpg

 

DSCN4833.jpg

 

Wszelkie modele plastikowe, kolejki, gotowe modele samochodów, czołgów, samolotów. Akcesoriów tylko mało, nie licząc tych do makiet kolejkowych.

W każdym razie, takiego zatrzęsienia pudełek to ja jeszcze nie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wakacyjny wyjazd się skończył już, więc mogę zasiąść do modeli. W zasadzie powinienem się zabrać za budowę, a nie odkurzanie, bo parę sztuk mam rozgrzebanych. Ale tak miło jest patrzeć jak starocie wracają do gabloty nie obciążone kurzową kołderką. A zresztą dużo ich już nie zostało.

Dzisiaj skromnie - tylko jeden. Miało być o 100% więcej, ale wypadki chodzą nie tylko po ludziach. Wczoraj odczyszczona, gotowa do zdjęć Sea Cobra została zmiażdżona przez spadającą lampkę. No i nie wygląda jak statek latający Nadaje się do poskładania, z tym że miejsce w kolejce już jej przepadło

 

Messerschmitt Me 410 A-2/U-4 1:72 Matchbox

Duże wrażenie zrobił na mnie art-box przedstawiający messera w kamuflażu RLM 70/71/65 z nisko prowadzoną linią podziału. No niesamowicie mi się podobał. Ale nie miał działa. A działo musiało być!

 

 

DSCN5638-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie miał działa. A działo musiało być! [/img]

 

 

Mówisz jak prawdziwy pancerniak, nie czekaj dłużej przejdź na ciężką stronę mocy

 

Fajnie zobaczyć prace innych z okresu ich początkowej styczności z tym hobby. Warto zobaczyć że przed każdym była długa droga do obecnych umiejętności (podbudowało mnie to początkującego).

Dzięki za zabranie nas z sobą w wycieczkę po twojej przeszłości

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie kub. Nie namawiaj mnie pan do złego. Żebyś pan sobie czegoś nie pomyślał, to ja owszem, uczyniłem parę czołgów. Co prawda z papieru, ale zawsze

Z ciężką stroną mocy to się nie uda. Za duży mam magazyn i za małe tempo produkcji żeby się wbijać w nowe tematy. Poza tym samoloty są zwyczajnie ładniejsze od innych konstrukcji (imho oczywiście )

 

A tak swoją drogą to nie pomyślałem, że mój wątek może mieć znaczenie, że tak powiem, terapeutyczne. Nadmienię tylko że moje "początki" przeciągnęły się zdecydowanie za długo. Znakomitą większość moich modeli zaliczam do "początków" właśnie.

 

A teraz przedstawiam model wykonany przez mojego brata. Również "początkowy"

 

Bristol Beaufighter Mk XXII 1:72 Novo

 

DSCN5735.jpg

 

Nie pomalowana osłona kabiny. No cóż. Ja też "początkowo" nie malowałem szkła z obawy przed jego zepsuciem. W pamięci miałem przypadek mojego wujka, kiedy to po fatalnym wymalowaniu ram oszklenia w aero c-3a zmył wszystko rozpuszczalnikiem i przezroczystość szlag trafił

Za to kiedy już się odważyłem, to pomalowałem kabinki wszystkich moich wcześniejszych modeli. Ale moich. Bratowych nie dotykałem.

 

Fairey Gunnet Mk IV 1:72 Novo

 

To mój jedyny, zrobiony, novoski model w którym były kalkomanie. Jakość druku jest słaba, ale kalki klejone na wodę i kładzione na matową farbę trzymają się do dziś bez najmniejszego problemu. Przewidywałem kłopoty przy myciu modelu, ale bezpodstawnie jak widać.

 

DSCN5739.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aero MB-200 1:72 Kovozavody Prostejov

 

Coś mi się nie chciał doczyścić, bezczelny... Zresztą patrzę na te zdjęcia i się zastanawiam czemu moje modele takie brzydkie są. Jakoś wcześniej tego nie widziałem

Ale mówi się trudno i pokazuje się dalej.

 

DSCN5834.jpg

 

Fokker Dr.1 1:50 Smer

 

Pierwszy mój model w większej skali. Ale nie zamierzony. Wracam ze szkoły, patrzę w kiosku - dreidecker na wystawce! No to go harat! Przy rozpakowywaniu też nic nadzwyczajnego nie zauważyłem. Tylko siedzenie pilota jakieś takie... duże. Dopiero na instrukcji przyuważyłem podziałkę. No trudno. Trzeba robić takiego. Tylko długo stał samotnie i na telewizorze, a nie w regale jak inne.

Znaki przynależności państwowej są malowane, ale tylko dlatego, że kalkomanie bardzo szybko odlazły, za to zostawiły po sobie wyraźny kontur

 

DSCN5831.jpg

 

 

AH-1T Sea Cobra 1:72 (kto to robił? zupełnie nie pamiętam)

 

Jedyny wiertaliot w moim dorobku. Śmigłowce właściwie mnie nie interesują. Z wyjątkiem Mi-24 i Chinooka. No i jeszcze Kamowy morskie.

Ale model tylko ten jeden kupiłem i tylko dlatego że był. Takie czasy to były, że brało się wszystko co się pojawiło

 

DSCN5835.jpg

 

 

Powoli zbliżam się do końca maratonu. Zostało tylko kilka modeli dwu i czterosilnikowych. Znaczy sam ciężki kaliber

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heinkel He-111 H-6 1:72 Matchbox

 

Ten model podoba mi się do chwili obecnej. A może samolot a nie model ? To się okaże jak zrobię italerowskiego heinkla zalegającego na szafie.

 

 

DSCN5842-1.jpg

 

Siebel Si-204 D (a właściwie Aero C-3 A) 1:72 Kovozavody Prostejov

 

Model kupiony przeze mnie. Pamiętam problemy z jego transportem. Kupiłem go wracając ze szkoły rowerem. Wielkie pudło nie mieściło się do plecaka, wiezienie w ręku zdecydowanie odpadało, torby żadnej w składnicy mi nie dali. Aero pojechało w końcu na bagażniku mojego składaka, a ja musiałem pogodzić się z niewielkim pognieceniem pudełka.

Natomiast sklejenie tegoż modelu jest zasługą mojego brata. Na giełdzie modelarskiej zakupił kalkomanie do siebla i wycyganił ode mnie ( już nie pamiętam jakich argumentów użył ) samolot.

Mała ciekawostka - model jest malowany całkowicie z ręki, podobnie zresztą jak powyższy heinkel. Jedynie żółty pas na kadłubie brat wymalował sposobem. A jakim? A zawiązał w odpowiednich miejscach dwa kawałki nitki krawieckiej i pomiędzy nimi położył farbę. Efekt, uważam, całkowicie satysfakcjonujący

 

 

DSCN5837-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała awaria i fotka siebla znikła Osobiście uważam, że za szybko kończy się możliwość edytowania swojego posta. Niby można napisać do moderatora, ale ja już pisałem i echo tylko zostało

Zaginioną fotkę wklejam jeszcze raz:

........

Jakby jakiś moderator to oglądał to poproszę o podmianę.

 

 

Edit: Podmieniona - moderator

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie dziękuję panu moderatoru

Teraz można by wywalić poprzedni post, a potem tak do kresek.

----------------------------------------------------------------------------

Northrop P-61 Black Widow 1:72 Novo

 

Ten model jest trzy razy naj.

Primo - najdalej zakupiony.

Secundo - najbardziej obciążony.

Tertio - najczarniejszy

 

Zakupiłem go w 1989 roku na kolonii. Kolonie były w Mikoszewie, więc byliśmy częstymi gośćmi w Gdańsku. No i przy okazji którejś tam wizyty natrafiliśmy na jarmark. Wzdłuż nabrzeża, tego przy żurawiu, stały kramiki z różnościami. Na jednym z nich wypatrzyłem model i nabyłem go bez zastanowienia. W efekcie już do końca kolonii miałem problemy finansowe i niedobory ciastek, oranżady, lodów i innych niezbędnych utensyliów

Ale warto było? Warto!

A ja mieszkam we Wrocławiu, więc nawet modele kupione w Berlinie lub Pradze przejechały mniej kilometrów niż P-61.

Model niby duży, ale miejsca w kadłubie niewiele. Samo obciążenie nosa było dalece niewystarczające. Jeszcze wtedy nie używałem ołowiu i musiałem napchać tych kulek i plasteliny gdzie się da. A dało się z przodu i z tyłu komory przedniego podwozia; w obydwu silnikach; w kołpakach śmigieł i w końcu w kabinie, między siedzeniami pilotów uformowałem taką skrzynkę, niby jakiś Gerat lub inne ustrojstwo

 

DSCN5847.jpg

 

No i zdecydowanie jest najczarniejszy z czarnych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też robiłem tego P-61! Kolega przywiózł z ZSSR. Pomimo włożenia dwóch ciężarków wędkarskich, na przednim kole stoi tylko warunkowo. Jak zwykle, w pracy nie widzę Twoich zdjęć, więc dodam, że go zrobiłem w wersji A (bez wieży strzeleckiej) z napisem na nosie "double trouble" wykaligrafowanym własnoręcznie pędzelkiem. To były czasy!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie żałuję ani jednej chwili poświęconej mojej czarnej wdowie! Dość powiedzieć, że przez pewien czas, zamiast na półce z resztą modeli, stała na honorowym miejscu w regale rodziców (jako jedyna zresztą) i wzbudzała spore zainteresowanie gości.

 

W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia nabyłem książkę pana Wagnera o budowie plastikowych modeli samolotów. Autor skrupulatnie wymieniał zestawy jakie wyszły zarówno w krajach demokracji ludowej jak i krajach zachodnich. I tam mogłem przeczytać (bo nigdy nie miałem okazji zobaczyć) że niektóre firmy wypuściły modele czterosilnikowych bombowców Czytanie o nich sprawiało mi wręcz fizyczną przyjemność. Wyobrażałem sobie jak to wspaniale było by posiadać taki model.

Pewnej zimy przyjechał do nas kuzyn na ferie. Też kleił samoloty, więc kiedy przyjeżdżał, tradycyjnie udawaliśmy się do składnicy harcerskiej zobaczyć co się tam dzieje. Tak też było i tym razem. A kiedy weszliśmy do sklepu oczy moje poraził niezwykły widok Stoisko zawalone było matchboxami wszelkiej maści. Były zwykłe, małe modele w cenie nie pamiętam jakiej; nieco większe wellingtony i lightningi po 50000 złotych i one - lancaster i privateer po 70000 złotych sztuka!

Przy takich cenach mogłem jedynie popatrzeć, co zresztą skwapliwie czyniłem a kuzyn, wyposażony w gotówkę na ferie, spożytkował sporą jej część na lightninga.

Po powrocie do domu opowiedziałem wszystko mojej mamie nie szczędząc ochów i achów, że czterosilnikowce, że pierwszy raz, że siedemdziesiąt tysięcy kosztują i że zaraz wyskoczę ze skóry z emocji. Mama wysłuchała, spytała jeszcze raz o cenę i wręczyła mi bilety narodowego banku polskiego w ilości wystarczającej na zakup Oczywiście nie uwierzyłem własnym oczom i nie zareagowałem w żaden sposób Ale jak mama powiedziała żebym się decydował bo się zaraz rozmyśli, wziąłem pieniądze i galopem wyruszyłem do składnicy, żeby zdążyć przed zamknięciem

Zdążyłem i stałem się właścicielem pierwszego czterosilnikowca w kraju! No co...? Naprawdę takie wrażenie miałem

 

Oto on:

Avro Lancaster BMk I 1:72 Matchbox

 

DSCN5850.jpg

 

Jeszcze przed nocą poszedłem do kuzyna (ulokowany był u naszej babci, dwie bramy dalej). Instrukcję od lancastera schowałem pod swetrem. Kuzyn wyciągnął lightninga i zaczęliśmy go oglądać. Po kilkuminutowym cmokaniu, macaniu i ślinieniu się (fajny nie? noo naprawdę fajny) wyjąłem spod swetra swoją instrukcję. Reakcja kuzyna, jego zaskoczenie, szeroko otwarte oczy i paszcza są nie do zapomnienia

Jezuu... ale ja podły byłem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boeing B-17 G Flying Fortress

 

Lancastera już miałem, ale pożądliwie spoglądałem na resztę matchboxowej, czterosilnikowej rodziny. Zakup właściwie nie wchodził w grę, za to los sprezentował mi latającą fortecę.

Przyszedł raz do mnie kuzyn i pyta czy dam mu coś do sklejenia. Zwykle robił modele od podstaw, szczególnie pamiętam żuka w skali 1:25. Teraz chciał zrobić coś relaksacyjnie. Dałem mu albatrosa z KP z zastrzeżeniem, że gotowy model wróci do mnie.

Jakiś czas potem odwiedziłem kuzyna i oczywiście wlazłem mu do "modelarni" popatrzeć co nowego wyrzeźbił. I zobaczyłem wielkie pudło z lekko zaczętą fortecą. Przysiadłem się do niej i zacząłem przymierzać, składać no i wzdychać.

Aż tu kuzyn mówi, że tego albatrosa sobie zostawi, a w zamian da mi fortecę.

Nie bardzo mogłem uwierzyć, że za jakieś tam odrzutowe maleństwo chce oddać czterosilnikowca. Upewniałem się jeszcze kilka razy, ale kuzyn obstawał przy swoim. Co miałem robić? Wziąłem

 

 

DSCN5855.jpg

 

I to już praktycznie koniec mojego muzeum. Jest jeszcze arado 234, niestety mocno uszkodzony i z zaginionymi elementami. Nie wiem czy uda mi się go reanimować.

Dziękuję wszystkim oglądającym. Dziękuję rodzicom, którzy mnie wspierali. Dziękuję trenerowi i całej drużynie... STOP! Poniosło mnie. To nie igrzyska

Teraz muszę zrobić poważne portfolio z modelami robionymi "już na poważnie" Uwielbiam to określenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.