Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'harrier' .
-
Dzisiaj przedstawię inbox modelu samolotu McDD AV-8A Harrier z zestawu Hasegawa. Model pojawił się na rynku w roku 1969 i jest sprzedawany przez japońskiego giganta do dnia dzisiejszego. Model ten był oferowany również przez firmę FROG, która go skopiowała w latach 70 i sprzedawała pod swoją marką a następnie przez NOVO (do dziś jest w ofercie firmy Ark Models). Prezentowany zestaw przedstawia standardy modeli z lat 60 i 70 a więc uproszczenia, wypukłe linie podziałowe oraz wypukłe nity. Mimo to i mimo upływu lat wypraski są wysokiej jakości, bez nadlewek i niedolewek. Elementy są czyste a ich szczegół wyraźny co może świadczyć o jednym a mianowicie o bardzo wysokiej dbałości o formy. Jedyne co dodała Hasegawa na przestrzeni lat to kalkomania na tablicę przyrządów. Mówiąc o kalkomanii to trzeba stwierdzić, że są one jak to u Hasegawy wysokiej jakości, jej elementy są dobrze wydrukowane i pozwalają na wykonanie modelu w jednym z dwóch schematów malowania: US MARINE CORPS 542 Squadron "Tigers" lub RAF 15 Squadron. Podsumowując, za niespełna 40 złotych otrzymujemy przyjemny zabytkowy zestaw legendarnego samolotu myśliwsko-szturmowego STOL/VTOL, który mimo wieku form może nadal cieszyć oko.
-
Zachęcony niedawną galerią Harriera tu na forum, postanowiłem wrócić do swojego AV-8B. Zacząłem go pod koniec 2013 roku i odłożyłem na chwilę bo (chyba) czekałem na kokpit Airesa. Wtedy wyglądał tak: Teraz zacząłem od pomalowania silnika. Nie będzie go praktycznie widać, ale można pobawić się Alcladami. Ja użyłem tych: Aby wyszło tak: A po złożeniu:
-
Można powiedzieć, że przygoda z Harrierem dobiegła końca. Dłuższy warsztat mi się trafił, niestety takie życie, i model stał odłogiem przez 3 miesiące. Ostatnio udało się ruszyć z kopyta i dokończyć ten rozgrzebany zestaw tym bardziej, że już nieco mnie zaczynał denerwować proces budowy. O zestawie nie trzeba za wiele pisać, ponieważ wypraski są znane od lat, dodatkowo Eduard wzbogacił wszystko o swoje dodatki - blachy, żywice, maski. Co istotne, tak jak nie lubię korzystać z eduardowych blach, tak tutaj użyłem ich dość sporo. Model w kilku miejscach przysporzył problemy i nieco więcej uwagi, głównie z tego względu, że odpowiednie dopasowanie kilku części ma istotne znaczenie dla całości bryły płatowca. Szpachli potrzeba więcej przy łączeniu kadłub - skrzydła - LERX, zwłaszcza na spodzie, ale poza tym, spasowanie jest bardzo dobre. Właściwie charakterystyczne dla wyprasek Hasegawy. Poza żywicami jakie do pudła dał Eduard (koła fotel), cała reszta zestawowa. Nic nie dokładałem i nic nie kombinowałem. Z perspektywy czasu myślę, że chyba inaczej dobrałbym kolory tego malowania, ponieważ instrukcja chyba daje błędny kolor na spód, kompletnie nieadekwatny do rzeczywistości - chyba, że się mylę. Model malowany głównie farbami Gunze i Tamiya, niektóre elementy z pędzla Vallejo, Revell i Model Master. Gdzieś na zdjęciach uciekło kompletnie brudzenie tego samolotu. Tradycyjnie, jak to u mnie, nie przesadzałem z brudzeniem choć na niektórych fotkach widziałem Harriery nieźle ufajdane. Z procesu budowy był również prowadzony warsztat. Dziękuję piszącym i śledzącym poczynania.
-
Zastanawiałem się co wrzucić kolejnego na warsztat i wybór padł na Eduardowego Harriera z wypraskami Hasegawy, którego udało się jakiś czas temu nabyć okazyjnie. Zastanawiałem się jeszcze nad rozpoczęciem prac nad F-117 Tamki, ale wydaje mi się, że wbrew pozorom, prace z Tamkowym modelem mogą przysporzyć sporo roboty. Po skończonym jakiś czas temu Skyhawku Hasegawy, który nie przysporzył wielkich problemów, zabieram się za kolejny model na bazie Hasegawowych wyprasek. Zobaczymy jak to będzie wyglądało, bo jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczony ich produktami. Co do Harriera, nie mogłem się oprzeć i oczywiście dopasowałem na sucho główne elementy. płatowca Nie wygląda to najgorzej. W sieci czytałem, że są w tych Harrierach problemy z dobrym spasowaniem przód kadłuba-skrzydła-LERX i faktycznie na sucho jest w jednym czy w dwóch miejscach jakaś szpara, ale też z drugiej strony plastik w ogóle nie jest póki co obrobiony, więc w dalszej części prac będzie to wyglądało lepiej. Nie planuję żadnych dodatków do tego modelu poza tym, co do kartonu wrzucił Eduard, czyli kołami, fotelem i dyszami. Postaram się dodać do wszystkiego TERMA Pod od Eduarda. Zastanawiałem się nad kokpitem Airesa, ale Eduard dorzuca też blachy, więc chyba nie będzie potrzeby. Jutro mam nadzieję, że uda się rozpocząć pracę na dobre, na pierwszy ogień biorąc kokpit. No i zobaczymy co będzie dalej, bo jestem na etapie przenoszenia warsztatu i o ile z samym klejeniem nie powinno być kłopotu, to problem może być z malowaniem. Popróbujemy i zobaczymy. Planuję robić malowanie jak poniżej, czyli egzemplarza z Operacji Telic, który stacjonował w Kuwejcie. W porównaniu z ostatnio ukończonym Rafale, Harrier jakiś mały się wydaje.