Skocz do zawartości

Nocny Kocur - F6F-5N Eduard 1/48


kornik_69

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Dawno już nie wstawiałem niczego na forum, więc postanowiłem wrzucić galerię mojego ostatniego projektu.

Samolot, który prezentuję to Grumman F6F-5N Hellcat w malowaniu "Black Death" jednego z najbardziej znanych nocnych myśliwców amerykańskich Maj. R.B. Portera, dowódcy VMF(N)-542.

Model został wykonany na bazie modelu F6F-5 Eduarda wzbogacony o zestaw waloryzacyjny F6F-5N Quickboost oraz silnik tej samej firmy. W chwili gdy piszę te słowa mamy już na rynku Zestaw F6F-5N Eduarda, zawierający już w standardzie wyżej wymienione elementy (oprócz silnika), jednakże w październiku, gdy model zaczynałem, takiego zestawu jeszcze nie było. Kalkomanie użyte w modelu to produkt firmy Sky Models (druk Cartograph), które gorąco wszystkim polecam.

Sam model jest wspaniałą bazą do zbudowania Hellcata. Jedynie silnik mógłby być nieco lepszy, ale żywiczny Quickboost całkiem dobrze (i niedrogo) może posłużyć jako zamiennik.

Podziękowania ślę koledze Timiemu za zdjęcia wykonane profesjonalnym aparatem.

 

th_23502_IMG_4446_122_1160lo.JPGth_23505_IMG_4447_122_88lo.JPGth_23509_IMG_4448_122_57lo.JPG

th_23512_IMG_4450_122_503lo.JPGth_23515_IMG_4452_122_68lo.JPG

 

 

Zapraszam do oglądania i oceniania. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ten mój nocny łowca.

 

Pozdrawiam

Kornik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście fajny. Gratuluję. Mam tylko dwie malutkie uwagi w żadnym razie nie odbijające się na ogólnej ocenie. Nie bardzo pasuje mi konfiguracja nocnego myśliwca z rakietami; na znanym mi zdjęciu tej maszyny występuje ona z białym zbiornikiem dodatkowym. Oczywiście mogli podczepić granatowy, ale taki biały byłby ciekawym akcentem kolorystycznym w monotonnej ciemnej całości.

Podobają mi się okopcenia i całą reszta.

Pozdrawiam.

MP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że model wam się podoba

 

Początkowo też miałem zrobić biały, ale w jednej ze swoich książek znalazłem zdjęcie nocnej maszyny VMF(N)-542 z podczepionym granatowym zbiornikiem.

Co do rakiet to przyznam się bez bicia, że podwiesiłem je trochę z lenistwa, a trochę dlatego, że Eduard nie popisał się w jednej kwestii. Mianowicie czeski producent projektując F6F-5 nie pomyślał o tym, że w trakcie produkcji tej wersji Hellcata podwieszenia do rakiet stały się w nim wyposażeniem standardowym. Do modelu dołączone są podwieszenia, ale tylko z dołączonymi już rakietami. Nie ma ich osobno. Tutaj niestety zadziałało moje lenistwo, ale również i chęć przekonania się jak będzie ta maszyna prezentować się z rakietami. Nie ciąłem więc już tych malutkich kwadracików, pozostawiając rakiety, a efekt końcowy widoczny jest na zdjęciach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Monotonny kolor jest faktem, taki już urok maszyn z końcowego okresu wojny na Pacyfiku. "Black Death" i butelka whiskey, trochę go urozmaicają, ale kolor nadal dominuje. Po przeczytaniu historii o nocnych Hellcatach, po prostu musiałem zrobić jednego. Zawsze to jakieś urozmaicenie, bo ciągle widzę tylko Minsi III Mc Campbella i F6F-3 Stambooka. Do tego zaraziłem "nocnikiem" jeszcze jednego kolegę ;)

Okopcenia,a raczej przepalenia blach zostały wykonane pimentami MIG, w następującej kolejności:

1. Pierwsza warstwa (podstawa) : Concrete zmieszany z białą suchą pastelą

2. Druga Warstwa: African Earth.

Obejrzyj sobie film Flying Leathernecks z Johnem Waynem. Są tam dobrze pokazane przepalenia i przebarwienia na Hellcatach (grających tam co prawda Wildcaty Cactus Air Force, ale to nieważne ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno napisać coś ciekawego widząc tak subtelnie dopieszczony model.

Wiać przemyślenie i wyważenie wykonania wielu elementów. Mnie ciekawi takie coś, czy te delikatne zróżnicowanie barwy - połysku- na skrzydłach

to efekt zamierzony, czy to tylko tak na zdjęciach wygląda? Jeśli jest to zamierzone to czapka z głowy i pełen podziw, z mojej oczywiście strony. Patrząc na tak wykonany model można wyciągnąć wnioski jak realistycznie przedstawić model.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci za miłe słowa. Jestem zadowolony z tego modelu, chociaż zapewne nie jest on pozbawiony wad. Robiony był w oparciu o dość bogatą dokumentację, więc myślę, że nie jest najgorszy

 

Zróżnicowanie połysku to tylko efekt optyczny, spowodowany tym, że przed pomalowaniem kolorem właściwym wykonałem preshading na zasadzie kontrastu (Czarne linie podziału i białe blachy). Po nałożeniu koloru bazowego można było zaobserować delikatne przebarwienia, któe po nałożeniu trzech warstw lakieru bezbarwnego dały taki właśnie efekt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wpadłem, widzę galerię z Hellcatem, mówię: o będzie można popastwić się...

 

Nie można popastwić się...

 

Nie można przyczepić się...

 

I to mnie cieszy

Plusy takie wyraźne: okopcenia, wersja F6F-5N - rzadziej spotykana niż powszechnie widywane i wspomniane Stambooki, McCampbelle w opcji Minsi III, dobrze dobrany kolor poszycia, ale czy nie jest zbyt matowo-satynowa.

 

Gdyby to był większy projekt, to można pokusić się o nitowanie, a kółka wedle panującej mody można lekko od spodu zeszlifować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porter nie był wcale gorszym pilotem od Mc Campbella, Stambooka, Vraciu i innych. Miał za to jedną wartościową cechę. Łatał w nocy i umiał to robić. Gdyby aktywność japońska była większa, to na pewno i efekty były by lepsze.

Farba to zwykłe, bezczelnie wzięte z instrukcji Gunze H. Powierzchnia wygląda w ten sposób, bo przebarwienia dają taki efekt optyczny.

Hellcat Eduarda jest na tyle dobrym modelem, że niewiele trzeba w nim poprawiać, żeby był idealny. Ugięte koła, może znajdą się w F6F-3 Vraciu, albo kolejnym F6F-5 tym razem współpilotowanym przez pilota polskiego pochodzenia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Porterem się zgodzę, bo to już nie był okres kiedy większe nasilenie nocnych nalotów dawało się we znaki, jak podczas kampanii na wyspach Salomona.

Ja przed sobą mam jeszcze dłuższą drogę do F6F-5N (najpierw XF6F-3 i Hellcat Mk. II, potem F6F-3 i dopiero F6F-5N).

I tutaj mam w związku z tym pytanie - czy jest wyraźna różnica między silnikiem Eduarda (pudełkowym) a tym Quickboosta? Chodzi bardziej o efekt końcowy w gotowym modelu, bo przyznać trzeba, wiele to go nie widać, wydaję się, że w Avengerze silnik R-2600 jest bardziej eksponowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec wojny latały głównie pojedyncze samoloty rozpoznawcze, bombowce i wodnosamoloty, czyli nic z czym można by było porządnie powalczyć...

XF6F-3 mówisz ? Fiu Fiu. Czekam na warsztat

Jeśli chodzi o silnik, to sprawa ma się następująco. Tak jak słusznie zauważyłeś nie jest on strasznie widoczny ale porównując silnik zestawowy z tym produkcji Quickboosta, muszę stwierdzić, że serce by mi się pokroiło gdybym mając za stosunkowo niską cenę żywiczną ślicznotę, miał wstawić uproszczony, kanciasty i dość toporny silnik z zestawu. Silnik Quickboosta wymaga delikatnej obróbki i częściowego ścięcia elementu modelu, na którym jest on mocowany, ale ma bardzo ładny kształt, jest dość dobrze odwzorowany i cieszy oko. Do obu jednostek napędowych trzeba dorobić okablowanie (to zestawowe z blaszki, jest płaskie i niezbyt zachęcające). Zarówno na jeden jak i na drugi naklejamy logo Pratt & Whitney, które znajdziemy na zestawowej blaszce.

Wybór należy do Ciebie, ale jeśli jesteś prawdziwym fanem i znawcą F6F to chyba powinieneś się w niego zaopatrzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro polecasz quickboosta to do F6F-3 sprawię sobie go i porównam wtedy efekt z klasycznym pudełkowcem, a tym żywicznym. Na pewno quickboost wspiął się na wyżyny, więc na pewno procentować będzie to też na podniesienie morale.

 

Warsztacik XF6F-3 jest tutaj, muszę to popchnąć w weekend dalej: viewtopic.php?t=19173

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównać możesz już teraz. Poniższe zdjęcie ze strony producenta dosyć dobrze pokazuje kształt i detale. Porównaj go sobie z kanciastym PW Eduarda i zdjęciem oryginału, a zobaczysz różnicę

 

http://www.quickboost.net/Obrazky/48169.jpg

 

Cena i niewielka waga żywicznego silnika, są naprawdę zachęcające. Gdyby chodziło o innego (droższego producenta żywic, możnaby było się zastanawiać),ale w tym wypadku moim zdaniem nie ma co.

 

Przejrzałem warsztat XF6F-3. Gratuluję cierpliwości. Mnie pewnie by szlag trafił przy tym Airfixie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mile zaskoczyłeś mnie zdjęcie quickboosta, piękna robota, skoro taki drań siedzi w Twoim modelu, to super sprawa. Faktycznie mocno różni się detalami od pudełkowego, tylko dorobić przewody i miniaturowe cudo można dać na wystawę, szkoda go tylko chować pod osłonę ;)

 

Hellcatów teraz przybywa tyle, że przebiją liczebnością niedługo popularne Me-109 czy Spitfire ;) Nie powiem jednak, że się nie cieszę

 

Będę czekać zatem niecierpliwie na kolejnego Twojego piekielnego kota z wytwórni Grummana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzi, siedzi. Przy niewielkim nakładzie pracy i pieniążków mamy piękną jednostkę napędową. Quickboost to firma z dużym potencjałem i coraz większym wyborem, coraz lepiej odtworzonych detali. Oby tak dalej, a napewno wielu modelarzy się z nimi zaprzyjaźni.

Niech nam przybywa Hellcatów, i niech będą w różnorodnych malowaniach, bo te przekrwione gały ze szczeną i zasłużona, acz monotonna Minsi już mi się śnią po nocach.

Sky Models robi piękny zestaw kalek z ponad 20 malowaniami. Jest co wybrać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Bardzo ładny Hellcat, jak dla mnie okopcenia śa minimalnie za "rude" (ale przepis i tak sobie spisałem ).

 

Mam inne pytanie - w jaki sposób mocujesz linki anten miedzy sobą (tzn, nie do masztów, tylko linka do linki) i jak dobiersz długości(aby nie było za krótko i za długo).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rude raczej chyba tylko na zdjęciach, przy wydechach może nieco pomarańczowe, ale dalej już raczej szare w nutką brązu.

Mocowanie linek anten odbywa się bardzo topornie i patrzącemu na ten proces z boku pewnie wydałoby się to śmieszne...

Najpierw montuję z pomocą cyjanoakrylu linkę główną z rozciągniętej nad świecą wypraski,a gdy już ją zamontuję (co zajmuje nieco czasu i kosztuje trochę nerwów) przycinam ją do odpowiedniej długości ostrymi i dobrze skręconymi nożyczkami. Potem bardzo delikatnie pokrywam ją czarną farbą przy pomocy pędzelka. Gdy linka główna jest gotowa, to wtedy "na oko" lub przy pomocy linijki odmierzam drugą linkę (lub linki) i nieco za długą przyklejam cyjanoakrylem do linki głównej. Gdy już wisi, odczekuję chwilkę, odcinam niepotrzebny kawałek nożyczkami i maluję czarną farbą.

Wszystko to wydaje się proste i szybkie i takie jest gdy się potrenuje. Czasami jednak potrzeba wielu powtórzeń zanim linki się dobrze ułożą i będą odpowiednio napięte.Lepiej zawsze dociąć nieco dłuższą linkę, bo potem ją łatwiej napinać na masztach itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.