Skocz do zawartości

(R) SLC 200 MAIALE


marwoj

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 91
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Marcinie, to nie cegły, ino kostka i płyty granitowe...

No to w porządku!

Pozdrawiam, Marcin.

Dla mnie to raczej wygląda na pociętą tablicę/płytkę z korka

Dorobisz jakieś polery, drabinki dla "żabek" itp?

 

bzzz-bzzz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to raczej wygląda na pociętą tablicę/płytkę z korka Very Happy

Przecież tego tak nie zostawi, wiadomo . Da odpowiedni kolor i połysk i będzie jak należy.

Pozdrawiam, Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki bzzzzyku, poler już gotowy, drabinka dopiero będzie...

 

Marcinie, masz rację - już nie jest takie, jak na ostatniej fotce...

 

Pozdrawiam i życzę cierpliwości,

 

Wasz marwojek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda byle jaka, siedzę w domu, to znaczy, że z ględzenia dzisiaj nici, ale jak tylko się wypogodzi, wybiorę się do jakieś nowej tawerny, żeby napisać co nieco na temat igraszek włoskich płetwonurków podczas gościnnych występów w porcie gibraltarskim w Roku Pańskim 1942, gdzie było co wysłać na tamten świat, a właściwie na tambylcze dno i co w związku z tym przedsięwzięli Anglicy, aby jednak to co było do wysłania, nie zostało wyekspediowane priorytetem tam, gdzie raki tyłem chodzą, i żeby siły działające na ciało zanurzone w wodzie zachowały równowagę jak najbardziej, ale się zasapałem...

 

Ale za to będą fotki. Dwie. Jedna bez przymiarki:

 

th_104.jpg

 

Druga, jak najbardziej, z:

 

th_105.jpg

 

Macie może jakiś pomysł, coby z tym horyzontalnym serfesem jeszcze zrobić? Że poler będzie i drabinka, już sam wymyśliłem. Czekam na inne propozycje.

 

Pozdrawiam,

 

Wasz marwojek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o nabrzeże, to mam takie uwagi - propozycje: zrezygnowałbym z płyt granitowych na ścianach, lepiej byłoby zastąpić je jakimś murem ceglanym, otynkowanym, z jakimś odpadającym płatem, ewentualnie murem z kamieni; gzyms taki jak Twój myślę, że długo by nie wytrzymał i wylądował w wodzie, jeżeli miałby być z płyt granitowych to powinny być prostokątne i ułożone krótszym bokiem w kierunku wody; ewentualnie półtora metra wylewki z betonu - wtedy polery bez problemu będą stały. Kostka granitowa na podeście jest ok, tylko zróżnicuj jej kolor. Na ścianie powieś też ze dwie odbojnice - jak nie z opon, to z grubej liny zwiniętej w kokon.

Ufff, ale zanudziłem.

Pozdrawiam, Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Marcinie. Kupuję półtorametrową wylewkę betonową. Ten gzyms też mi się nie podobał, dlatego właśnie prosiłem o uwagi. Już został ścięty i zastąpiony wylewką. Teraz wszystko schnie. Bruk też zróżnicuję kolorystycznie. Bloki granitowe zostaną - mnóstwo takich ścian nabrzeży we Włoszech. Co do opon mam wątpliwości - w końcu to baza marynarki wojennej. Bardziej byłbym skłonny do przymocowania belki drewnianej (ewentualnie obitej gumą) wzdłuż ściany nabrzeża. Z drugiej strony, taka odbojnica w przypadku świnek chyba nie miałaby racji bytu. Majale nie były cumowane do nabrzeża - wyciągano je z wody przy pomocy żurawia po zakończeniu ćwiczeń praktycznych.

Jak by nie patrzeć, będziesz Marcinie miał swój wkład w końcowy efekt...

 

Pozdrawiam,

 

Wasz marwojek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej byłbym skłonny do przymocowania belki drewnianej (ewentualnie obitej gumą) wzdłuż ściany nabrzeża.

Myślę, że to chyba dobry pomysł.

 

Jak by nie patrzeć, będziesz Marcinie miał swój wkład w końcowy efekt...

 

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcinie, a co byś powiedział na jedną, dwie dylatacje w tym betonie? Tak prostopadle do ściany nabrzeża. Myślę, że taki kęs betonu by tego wymagał...

 

P.S.: Nad belką się zastanowię...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcinie, a co byś powiedział na jedną, dwie dylatacje w tym betonie?

Dylatacje owszem, co trzy metry powinny być, ale czy będą w tej skali widoczne skoro maja kilka - kilkanaście milimetrów szerokości? Zdecyduj sam, może po prostu popękaj ten beton i będzie dobrze.

Ściany powinny być trochę omszałe, nie uważasz?

Co do belki, może TO się przyda?

Pozdrawiam, Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Marcin. O popękaniu też myślałem. Widziałem kiedyś takie coś. Zastanowię się. Omszałe powiadasz? Masz wymagania, ho, ho... Ale chyba kupię pomysł. Ino się zastanowię jak to zrobić.

Zauważyłem żeś ze Szczecina. Znam, znam. Siedem lat tam mieszkałem. Przy okazji, w Goleniowie na wystawie jesiennej będziesz? Bo ja chyba prawie z pewnością na pewno będę - może nawet z majalem. Choć to może z pewnych względów być ryzykowne

 

Tymczasem,

 

marwojek.

 

P.S.: Belki interesujące...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji, w Goleniowie na wystawie jesiennej będziesz? Bo ja chyba prawie z pewnością na pewno będę - może nawet z majalem.

No to na pewno się spotkamy, mój Colombo i parę innych modeli też będą gotowe.

A co do mchu - rzuć delikatny zielony cień w miejscach łączeń płyt i chyba powinno wystarczyć.

Pozdrawiam, Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo ogromnego rozleniwienia letniego, postanowiłem wybrać się do najbliższej tawerny. Nosiła nazwę „Pod Totalną Klęską” – zabijcie, nie wiem skąd taka nazwa, ale dzisiaj ludzie nie takie rzeczy wymyślają… Z tego rozleniwienia i wpływu kufla pełnego złocistego płynu takie oto wypociny wynikły:

 

W czasie, gdy „ludzie – żaby” figlowali sobie w gibraltarskim porcie, podkładając tu i ówdzie „kiełbaski”, prace nad przygotowaniem pierwszej akcji świnek szły pełna parą na Olterze. Do początku grudnia 1942 roku wyrobili się i czekali tylko, żeby do portu z wizytą wpłynęły jakieś grubsze ryby – pancerniki, krążowniki, lotniskowce i takie tam… Nie czekali długo, bo wkrótce do Gibraltaru zawitał tak zwany H Force, a to już nie byle co, bo pancernik Nelson, krążownik Renown i para lotniskowców, bodaj Formidable i Furious – niezła paczka. A gdyby do tego dodać, że i jakiś spory konwój wpadł na chwilkę na gościnne występy, to nic tylko napadowywać. Ustalono, że Włosi sobie pofolgują w nocy z 7 na 8 grudnia i właśnie wtedy pod wodzą porucznika Visintiniego – dowódzcy „Wielkiej Niedźwiedzicy” – w trzy torpedy wyruszono na podbój wód Gibraltaru. Niestety nie było tak lekko, jak onegdaj. Anglicy nauczeni przykrymi doświadczeniami z niedalekiej przeszłości wzmocnili w sposób znaczący obronę portu. Pewnie w związku z pobytem tak znaczących sił w Gibraltarze Anglicy, oprócz dotychczasowych środków przygnębiających, zastosowali nowość w postaci zrzucania co kilka minut w otmenty portu bomb głębinowych, a to już nie w kij dmuchał… Przekonał się o tym sam Visintini, który napalił się na Nelsona. Żeby się do niego dostać trzeba było sforsować sieć zabezpieczającą wejście do portu. Po jej osiągnięciu, załoga świnki zabrała się do jej przecinania, żeby sobie utorować okno na świat… pełen łakomych kasków do zatopienia, he, he… Niestety, wysiłki Visintiniego i jego kompana – załoganta spotkała spora przykrość w postaci bliskiego wybuchu bomby głębinowej, w wyniku której obaj przenieśli się na łono Posejdona. Ich ciała wkrótce zostały odnalezione przez Anglików, którzy urządzili Włochom pogrzeb morski z pełnym ceremoniałem i z pełnymi honorami.

Druga z torped dosiadana przez porucznika Girolamo Manisto i pomagiera Dino Varini też dotarła do wód portowych. Miała chętkę na lotniskowiec Formidable. Żeby zorientować się w położeniu postanowili wynurzyć się przez chwilę, co niestety ich zgubiło – zostali zauważeni przez posterunek obserwacyjny i ostrzelani. Włochom udało się zanurzyć, ale musieli ostro kluczyć pod woda by uniknąć pościgu, jaki zafundowali im Anglicy. Może i udałoby im się dostać na Olterrę, gdyby nie awaria torpedy, które poszła na dno. Na ucieczkę wpław nie stało już sił. Manisto i Varini poddali się załodze amerykańskiego statku handlowego. Fama głosi, że załogę tego statku stanowili marynarze włoskiego pochodzenia, którzy entuzjastycznie przywitali włoskich nurków. Ponoć pomogli im zniszczyć aparaty oddechowe, żeby nie dostały się w ręce Anglików. Ciekawe – prawda, czy fałsz…

Porucznik Vittorio Cella i Salvatore Leone - trzecia załoga, która wypuściła się w tę noc do Gibraltaru – mieli chrapkę na drugi z lotniskowców przebywających w porcie. Niestety, zostali zauważeni będąc jeszcze w dość sporej odległości od celu. Zaczęło się duże polowanko na małego zwierza. Polowanko częściowo udane – w jakimś momencie ze świnki spadł Leone i przepadł. A porucznikowi, dzięki udanemu kluczeniu pomiędzy ścigającymi go ogarami, udało się w końcu dotrzeć do Olterry – jako jedynemu z sześciu, którzy wyruszyli na akcję. Akcje, którą można określić dwoma słowami – TOTALNA KLĘSKA. Zaczynam się zastanawiać, czy cała ta awantura ze świnkami tynfa warta była. Zaczynam się skłaniać ku funcie kłaków…

Jedyna korzyść z tej akcji to fakt, że Anglicy nadal nie dowiedzieli się o istnieniu bazy na Olterze – pochwyceni nurkowie zeznali, że zostali do akcji wysadzeni z okrętu podwodnego. A to kłamczuszki…

 

Będzie trochę fotek. Ostatnio znalazłem w sieci takie coś:

 

th_Adver02.jpg

 

Widzicie tę rurkę łączącą butle z aparatem oddechowym? A producent zestawu tego nie przewidział. Ale marwojek dorobił:

 

th_107.jpg

th_106.jpg

 

Możecie mi wierzyć na słowo, że drugi magik też ma rurkę - gdyby nie miał, już by nie żył, a przecież cały czas jest potrzebny. Choćby po to, by postawić go na tym:

 

th_108.jpg

 

"To" jest jeszcze nie skończone, ale pokazuję, żebyście nie myśleli, że się obcyndalam...

 

Tymczasem pozdrawiam,

 

Wasz marwojek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, witajcie. Pisze do Was marwojek, który zakotwiczył w tawernie „Pod Sporym Sukcesem”. Dwa cele mu przyświecają – wypić duże piwko i poględzić dużej musze, że o innych kibicach nie wspomnę…

 

Piwko:

 

Teraz ględzenie:

 

Możnaby sądzić, że po grudniowych bęckach Anglicy wybili Włochom z głowy harce portowe na dłuższy czas. Ale Włosi nie Francuzi – trochę bardziej ambitni byli, a poza tym, jak chcieli dokuczyć przeciwnikowi, to tylko przy pomocy takich czy owakich środków szturmowych – ludzi żab, żywych torped, czy ostatniego krzyku mody, łodzi wybuchowych (czy jak to nazwać). Większe, poważniejsze jednostki pływające Włosi skrzętnie ukrywali w zakątkach najdalej na północ położonych portach, choćby w La Spezia (skądinąd nam znanym), a wszystko po to by uniknąć ataków aliantów łaknących sukcesów – niczym dżdżownica dżdżu - w niszczeniu wszelkiego dobytku mogącym tymże aliantom zaszkodzić.

Zatem „Wielką Niedźwiedzicę” należało odświeżyć – załogowo i sprzętowo. Wpadli Włosi przy okazji na genialny pomysł – zamiast pchać się do portu, postanowiono niszczyć pływadła stojące na redzie. W sumie to chyba mieli rację. Po co niszczyć jakieś krążowniki, pancerniki , lotniskowce czy inne mastodonty. Tego Brytyjczycy mieli w bród. Mogli dokonać łatwo szybkiej podmianki. A stateczek naładowany wszelkim wojennym dobrem stanowiącym zaopatrzenie dla wojsk walczących w Afryce, to już nie byle co. A kilka stateczków…, ho, ho…, a kilkadziesiąt stateczków (ponoć ich liczba na redzie Gibraltaru czasami dochodziła do sześćdziesięciu), to…ho, ho, ho…

I dlatego właśnie w nocy z 7 na 8 maja 1943 roku trzy świnki (ciekawe, że zawsze trzy – chyba decydent w dzieciństwie musiał się nasłuchać znanej bajki o trzech majalach…) opuściły ciepłe pielesze Olterry i wypuściły się na redę Gibraltaru w ciemną , sztormową noc. A byłbym zapomniał, to były świnki rasowe – długonose. To znaczy miały podwójne ładunki, to znaczy , że każda mogła napastować dwa statki jednocześnie. Żeby nie zdradzić bazy na Olterze, Włosi wybrali dość od niej odległe cele. Gdyby Anglicy wykapowali skąd się wzięli nurkowie (taki oftopik mi się nasunął: Synek zdecydowanym głosem pyta ojca Amerykanina skąd się wziął. Ojciec widząc, że tym razem sianem się nie wykręci, zaczął mu mu tłumaczyć, co to ludziska nie wyprawiają by zapewnić ciągłość gatunku. Po wszystkim ojciec zaciekawiony pyta synusia, po co mu ta wiedza potrzebna jest. A synuś : No wiesz, ci nowi sąsiedzi powiedzieli mi, że są z Arizony, to chciałem wiedzieć skąd ja jestem…), to z powrotu do ciepłych pieleszy zwyczajne nici mogłyby być…

I wiecie co? Udało się makaroniarzom tym razem. Podminowali trzy statki i wrócili do ciepłych pieleszy, bo w międzyczasie Anglikom nie udało się wykapować skąd się brali dosiadacze świnek mechanicznych… Z Olterry można było popatrzeć, jak w krótkim czasie trzy stateczki znalazły trzy wolne miejsca parkingowe na dnie redy gibraltarskiej. A były to: Pat Harrisom (liberciak, który chodzi mi ostatnio po głowie – chyba wezmę się za trumpeterka…), Camerata i Mashud. Jako, że był to pierwszy jakby pełny sukces (jakby, bo jednak sześć ładunków, a tylko trzy stateczki) „Wielkiej Niedźwiedzicy”, nurkowie zostali przerzuceni do Włoch a tam „klapa, rąsia, goździk” i jeszcze na koniec dali chłopu parę dni urlopu. Ale że czas wojenny był, to nie ma lekko i wkrótce bohaterowie jednej nocy wrócili na Olterrę by dalej dokazywać ile dusza zapragnie. Przynajmniej taki mieli zamiar…

 

Na koniec drabinka. Taka:

 

th_120.jpg th_119.jpg

 

No dobra, dobra..., dam jeszcze z przymiarką...:

 

th_121-1.jpg

 

Reszta później. Pozdrowienia teraz,

 

Wasz marwojek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

th_121-1.jpg
Grande zajebiozzo
(ciekawe, że zawsze trzy – chyba decydent w dzieciństwie musiał się nasłuchać znanej bajki o trzech majalach…)
Kiedyś w TVP2 (za dawnych czasów PRLu) był taki program z Pijanowskim, Zientarskim i Szewczykiem, w którym leciała taka piosenka:

...były sobie świnki trzy, świnki trzy.

Sport, muzyka oraz gry, oraz gry

To My!

 

bzzz-bzzz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś na chybcika. Bez tawerny, bez piwka , bez ględzenia i bez bezu.

Bedą za to fotki dokumentujące ostatnie podrygi przy, jak to się teraz górnolotnie mówi - projekcie...

 

Dorobiłem dwie blaszki podtrzymujące z boków osłonę przeciwpancerną torpedy. Żeby osłona w czasie eksploatacji nie spadła na łeb głównego majalodosiadacza. Tu widać wspornik prawy:

 

th_122.jpg

 

Po lewej stronie (wierzcie na słowo) można zobaczyć lewy wspornik.

 

Przerobiłem też maskę tego przykurcza. Przewierciłem na wylot "oczodoły" jego maski przeciwwodnej i wpuściłem w nie po kropelce Humbrola bezbarwnego, błyszczącego - teraz wyschnięty lakier udaje szkła:

 

th_124.jpg

 

No i jeszcze dorobiłem do maski oszelkowanie, coby przykurcz do łba swego miał maskę czym przyczepić. Tak to nie leciało, tak to wygląda:

 

th_123.jpg

 

Jutro, pojutrze zakończymy tę nierówną walkę. Będzie tawerna, będzie piwko, będzie ględzonko, będzie galeryja, ryja, ryja... i takie tam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.