Kustosz Napisano 15 Lutego Share Napisano 15 Lutego IBG kontynuuje swoją linię włoskich pojazdów, tym razem dając nam model działa samobieżnego M40 da 75/18. • Zarys historyczny: Semovente M40 było pierwszym włoskim, gąsienicowym działem samobieżnym, które trafiło do czynnej służby. Łącznie wyprodukowano 60 sztuk, wszytkie w 1941 roku. Były budowane na podwoziu późnej odmiany czołgu M13/40. Przydzielano je do dywizjonów samobieżnych (wł. Gruppo Semovente), które następnie miały trafiać w szeregi pułków artylerii należących do dywizji pancernych. Łącznie sformowano sześć dywizjonów wyposażonych w działa M40. Każdy z nich liczył 10 dział i 5 wozów dowodzenia (Carro Comando M40), rozdzielonych pomiędzy dowództwo, dwie baterie artylerii i rezerwę. Każda z trzech dywizji pancernych miała otrzymać dwa takie dywizjony. Początkowo każdą parę numerowano jako V. i VI. dywizjon konkretnego pułku artylerii. Zmieniło się to w maju 1942 roku, gdy każdy z dywizjonów otrzymał swój indywidualny numer, zaczynając od DLI. (551.), a kończąc na DLVI. (556.). Powodem takiej zmiany był fakt, że z czasem pierwotne plany dotyczące przydziałów zmieniły się. Aby tekst był łatwiejszy w odbiorze od tego momentu będę posługiwał się jedynie numeracją serii DL, nawet jeśli rzeczywiście nie obowiązywała w omawianym momencie. Dwa pierwsze dywizjony (DLI. i DLII.) trafiły na front Afrykański w styczniu 1942 roku. Początkowo należały do 133. D.Panc. "Littorio", jednak na miejscu przekazano je w ręce 132. D.Panc. "Ariete", jako że ta uczestniczyła w działaniach frontowych już od dłuższego czasu. Zaraz po pierwszej dwójce do Afryki wysłano także DLIII. dywizjon, jednak ten został zatopiony w trakcie transportu na Morzu Śródziemnym i spoczywa na dnie do dziś. Następnie oddział odtworzono z powrotem we Włoszech, już na działach M41 i w powiększonym składzie. Swój faktyczny koniec spotkał wiosną 1943 roku w Tunezji. Następny dywizjon (DLIV.) przybył do Afryki dopiero w sierpniu 1942 roku, gdzie przydzielono go do 133. D.Panc. "Littorio". Jeszcze przed wypłynięciem wydzielono z niego dwa rezerwowe działa i wysłano je do okupowanej Słowenii. Brakujące pojazdy szybko uzupełniono, prawdopodobnie wozami pierwotnie należącymi do DLV. dywizjonu. W międzyczasie ww. DLV. dywizjon został przydzielony do 10. RACo - zgrupowania pancernego przygotowywanego do planowanej inwazji na Maltę. Z planu ostatecznie zrezygnowano jesienią 1942 roku, a dalsza działalność oddziału jest niepewna. Możliwe, że przynajmniej część jego sprzętu została rozdysponowana pomiędzy inne dywizjony w ramach uzupełnień. Niepewne jest czy w ogóle przydzielono mu załogi, jednak widniał na liście aktywnych jednostek jeszcze w 1943 roku. Ostatni, DLVI. dywizjon, trafił do Afryki we wrześniu 1942 roku. On także został przydzielony do 133. D.Panc. "Littorio" jako rekompensata za oddziały wcześniej oddane do dywizji "Ariete". Niedługo później wszystkie cztery dywizjony walczące w Afryce zostały zniszczone podczas II Bitwy pod El Alamein, razem ze swoimi dywizjami. Semoventi da 75/18 sprawdziły się w boju i były jednymi z najlepszych pojazdów bojowych w służbie włoskiej. Funkcjonowały głównie jako artyleria bezpośredniego wsparcia i niszczyciele czołgów. Działa M40 dały początek całej rodzinie podobnych pojazdów, które ostatecznie wyszły z użycia dopiero w latach '50-ych. Do dziś przetrwały trzy takie maszyny - jedna w USA (należąca do DLIV. dywizjonu), druga we Francji (prawdopodobnie należąca do DLV. dywizjonu) i trzecia w Egipcie (przydział nieznany). Przejdźmy więc do tego, co proponuje nam producent. • Zawartość pudełka: Już na pierwszy rzut oka da się zauważyć, że nie jest tak dobrze jak możnaby tego oczekiwać. – Układ jezdny, który dostajemy to ponownie stary wzór, znany z pierwszych modeli włoskich maszyn od IBG. Nie da się ukryć, że nie wygląda to najlepiej i sam producent jest tego świadom, bo np. w modelu Semovente da 90/53 dostaliśmy odchudzoną i poprawioną wersję tego elementu. Niestety w tym przypadku nie pokuszono się o poprawki i trzeba będzie zabrać się za nie na własną rękę. – Dość dziwną wydaje się decyzja o odlaniu obydwu włazów pojazdu jako jednego, dużego elementu. Jeśli ktoś będzie chciał wykonać model z otwartymi włazami także będzie musiał się trochę namęczyć. – Detalem który sprawił, że wyjątkowo zawiodłem się na tym modelu jest celownik głównego uzbrojenia, a raczej jego brak. Celownik ten powinien znajdować się w niewielkim otworze po prawej stronie dachu wozu, jednak klapa zakrywająca ów otwór została odlana w pozycji zamkniętej jako część nadbudowy, a co za tym idzie - modelu nie da się wykonać w konfiguracji bojowej. Ze względu na połączone włazy i brak jakiegokolwiek wnętrza umieszczenie go na makiecie, np. w trakcie postoju z załogą, także będzie problematyczne. – Oczywiście standardowo dla tej serii wraca także problem źle zaprojektowanych błotników, które nijak nie przypominają oryginału. Chcę uniknąć ponownego rozpisywania się na ten temat, dlatego osoby ciekawe szczegółów odsyłam do mojej recenzji nt. czołgu M13/40 od IBG. • Instrukcja montażu: Przeglądając instrukcje krok po kroku możemy natrafić na więcej dziwnych decyzji projektanta, których sensu nie umiem dostrzec jakkolwiek bym na nie nie spojrzał... – Kroki nr. 7 i 8 mówią nam, abyśmy po bokach pojazdu przyczepili elementy fototrawione PE-1 i PE-2. Są to stopnie pomagające załogantom wejść na pojazd. Jak można jednak zauważyć, pośród metalowych elementów znajdziemy trzy odmiany tych stopni: - Pierwszą (PE-3 i PE-4) dla wczesnych M13/40 z długimi błotnikami; - Drugą (PE-5 i PE-9) dla późniejszych M13/40 i wszystkich pochodnych z krótkimi błotnikami; - Trzecią (PE-1 i PE-2) dla M14/41 i wszystkich pochodnych z długimi błotnikami. W przypadku Semovente M40 poprawną odmianą jest ta druga (PE-5 i PE-9), jako że została wyposażona w dodatkowe osłonki, chroniące nogi załogantów przed gąsienicami i rekompensujące brak długich błotników. Mimo to, projektant zastosował odmianę trzecią, która nijak ma się do pierwowzoru. Co prawda na zdjęciach z frontu możemy znaleźć maszyny, którym osłonki na stopniu brakuje, jest mocno zdeformowana, lub nie mają owego stopnia wcale, ale jest to jedynie wynik działań bojowych w trudnym terenie. Fabrycznie każdy pojazd z krótkimi błotnikami dostawał stopnie typu drugiego. – Ponownie krok nr. 8. Tym razem wskazuje się nam, abyśmy umieścili element Y16 na lewym błotniku wozu. Elementem tym jest podnośnik używany w trakcie napraw układu jezdnego. Problem w tym, że nasz model ma już jeden taki podnośnik. Znajduje się on z tyłu, zaraz obok zapasowego koła jezdnego i łącznika gąsienic (element A8). W rzeczywistości każdy pojazd na podwoziu M przewoził ze sobą tylko jedno takie narzędzie, a w przypadku Semovente M40 poprawnym położeniem jest właśnie to tylne. Podnośnik na lewym błotniku mogliśmy znaleźć jedynie na wczesnych czołgach M13/40 (z długimi błotnikami) i maszynach na podwoziu M42, ale żadna z nich nigdy nie miała miejsca na dwie sztuki (gdy podnośnik znajdował się na błotniku, z tyłu montowano drugie koło zapasowe). Co ciekawe ani tego, ani poprzedniego błędu nie znajdziemy we wcześniejszych modelach używających tego samego wzoru podwozia. Wychodzi więc na to, że ktoś w IBG specjalnie włożył dodatkowy wysiłek w zmodyfikowanie tego modelu, tylko po to, żeby bardziej oddalić go od pierwowzoru... – Już ostatni punkt dotyczący kroku nr. 8. Tym razem chodzi o element U5 - karabin maszynowy. Producent mówi nam, abyśmy umieścili go na dachu po wklejeniu zamkniętych włazów. Problem jest jednak taki, że w rzeczywistości ta konfiguracja nie była możliwa, ponieważ kaem mógł być używany wyłącznie przy otwartych włazach. Gdy chciano je zamknąć trzeba było go wymontować i umieścić w uchwycie wewnątrz pojazdu. Tak samo było w przypadku czołgów i wozów dowodzenia. Gdyby pozostawiono go na zewnątrz, to właz po prostu by o niego zahaczał, nie dając się zamknąć lub otworzyć. Sam dobór karabinu też mógł być lepszy. Co prawda Breda Mod.38 występowała na tych działach w polu, jednak fabrycznym wyposażeniem była Breda Mod.30, której tu nie uświadczymy. • Schematy malowania: Teraz przechodzimy do mojej ulubionej części każdej recenzji, czyli schematów malowania. No i tu zadziało się coś dziwnego... Jak można zauważyć, każdy ze schematów został podpisany jako "Carro Comando M13/40", a nie "Semovente M40 da 75/18". Wychodzi więc na to, że podczas tworzenia instrukcji ktoś w IBG przekopiował tekst z jednego z poprzednich modeli, a potem zapomniał go podmienić... Podobna sytuacja zaszła przy spisie ramek znajdującym się na drugiej stronie instrukcji - mówi on, że w pudełku znajdziemy ramkę "S", która zawiera klapę włazu z modelu Carro Comando. W rzeczywistości takowej oczywiście nie ma, o czym informuje nas karteczka dołączona do zawartości pudełka. Wracając do schematów - ze względu na ww. błąd nie wiem czy dalsza część podpisów też nie jest wynikiem pomyłki, jednak i tak sprostuję je tam, gdzie będzie trzeba. Muszę także zaznaczyć, że IBG posługuje się numeracją sprzed maja 1942, więc opisane przez nich V. i VI. dywizjon 132. pułku w moim tekście występowały jako DLI. i DLII. – Schemat nr.1 nie zawiera większych błędów. Zarówno wizualizacja, jak i podpis są poprawne. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to użycie słowa "batalion" zamiast "dywizjon" i podany zakres roczny - trójkątne oznaczenia w tym oddziale pojawiły się dopiero w '42 roku, więc ograniczenie się do "1942" byłoby lepszym rozwiązaniem. – Schemat nr.2 również jest poprawny pod względem wizualnym, ale błąd zawarto w podpisie. Oznaczenie widoczne na maszynie było unikalne dla VI/132. (DLII.) dywizjonu, konkretnie jego pierwszej baterii, a nie V/132. (DLI.). Z tyłu wozu możemy nawet zauważyć namalowany rzymski numer "VI". – Schemat nr.3 także przedstawia maszynę z pierwszej baterii DLII. dywizjonu. Tym razem to podpis jest poprawny, ale ilustracja już niekoniecznie. Ten egzemplarz także powinien nosić numery "133" i "VI" namalowane po bokach tylnego trójkąta. Numer 133 oczywiście odnosi się do pierwotnego przydziału obydwu dywizjonów, które zostały sformowane przez 133. pułk dywizji "Littorio", a dopiero później przeniesione do 132. z dywizji "Ariete". – Schemat nr.4 ponownie jest poprawny wizualnie, ale błędnie podpisany. To konkretne działo należało do pierwszej baterii DLVI. dywizjonu z dywizji "Littorio". Rozpoznanie konkretnego oddziału po oznaczeniach w tym przypadku jest dość proste, ponieważ włoskie oddziały artylerii samobieżnej nie miały z góry ustalonego systemu, a co za tym idzie - większość dowódców poszczególnych dywizjonów musiała wymyślić je na własną rękę. • Podsumowanie: Niestety, mnie osobiście ten model dość mocno rozczarował. Miałem zamiar kupić kilka sztuk i umieścić je na makiecie, jednak ze względu na takie, a nie inne decyzje projektanta raczej nie osiągnę zamierzonego efektu i będę musiał zrezygnować. Co prawda jest to najlepszy plastikowy model tego pojazdu chwilowo dostępny na rynku, ale wyłącznie dlatego, że właściwie nie ma konkurencji - jedyną alternatywą są badziewne quickbuildy z Italeri. Przy okazji naszła mnie refleksja dotyczącą produktów IBG jako ogółu: Czasem wygląda to tak, jakby firma sama nie widziała co właściwie chce osiągnąć. Z jednej strony w pudełkach dostajemy blaszki fototrawione, dzięki którym możemy uzyskać lepszy detal i dopieścić nasze modele, jednak z drugiej spotykamy się z elementami bardzo topornymi, jak i dziwnymi decyzjami projektantów, które sprawiają, że miejscami model w ogóle nie przypomina pierwowzoru. Wiele decyzji podjętych podczas projektowania wydaje się być mocno nieprzemyślanych, co ostatecznie prowadzi do produktu nijakiego, który w pełni nie podpasuje żadnej grupie odbiorców, bo każda znajdzie jakieś "ale". Jeśli chcemy wypuścić model prosty, dla casualowego odbiorcy, to po co bawić się np. w blaszki? Z drugiej strony jeśli chcemy modelu odkładnego, to czemu nie zadbać o każdy detal, tylko o niektóre, wybrane? Zachęcam do pozostawienia własnych przemyśleń 1 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
M.A.V. Napisano 15 Lutego Share Napisano 15 Lutego takie recenzje to ja bardzo lubię 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
OLO Napisano 16 Lutego Share Napisano 16 Lutego Czyli jak skopać model część dalsza,włoskie maszyny,brytyjski Charioteer.Wcześniej bregepanzer III, brakuje do tego aby zaczęli sami wydawać zestawy naprawcze w cenie 2x co za model ,a szkoda bo tematyka ciekawa. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Andrzej_LK Napisano 16 Lutego Share Napisano 16 Lutego Dziękuję za recenzję, właśnie kończę innego Włocha, bez dodatków z Syndikate się nie obyło. Sytuacja jest o tyle dziwna, że opracowania samolotów są na bardzo dobrym poziomie - FW Dora i IARy są naprawdę fantastycznymi zestawami. Co poszło nie tak? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
AchtungCancer Napisano 16 Lutego Share Napisano 16 Lutego Kształt osłony otworu celownika wydaje mi się dziwny. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
filipsg Napisano 17 Lutego Share Napisano 17 Lutego Fascynujące są te perypetie wozów bojowych od IBG. Przy premierze najnowszego katalogu zaintrygowało mnie, że zaczęli linię Cromwelli/Centaurów od czołgów RMASG, a dopiero w tym roku wyjdzie Cromwell z zestawem do głębokiego brodzenia, z którym jeździły wszystkie wozy RMASG... Na tego Semovente chyba jednak się skuszę - na tle innych merytorycznych błędów IBG jest nienajgorzej, wygląda na to, że większość pułapek leży w instrukcji, a z pozamykanymi włazami mogę żyć. Dzięki za recenzję, myślę że mi i wielu innym osobom uratuje efekt końcowy 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kustosz Napisano 18 Lutego Autor Share Napisano 18 Lutego W dniu 16.02.2025 o 15:10, AchtungCancer napisał: Kształt osłony otworu celownika wydaje mi się dziwny. Rzeczywiście, słuszna uwaga. Wygląda trochę jakby zaprojektowali ją w odbiciu lustrzanym, bo krzywizna idzie dokładnie przeciwnie do kształtu dachu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kustosz Napisano 18 Lutego Autor Share Napisano 18 Lutego Przy okazji ponownego przeglądania ramek trafiłem na kolejne "ciekawe" rozwiązanie... Z jakiegoś powodu na spodniej części włazów postarano się o dodanie główek śrub, mimo że ta część nie będzie widoczna po złożeniu. Jednocześnie nie pokuszono się o dodanie uchwytów do otwierania, albo chociaż szczeliny między połowami... Podobne rozwiązania można znaleźć też w innych modelach, np. czołgu M13/40, gdzie właz boczny ma odlane wszystkie detale od wewnątrz, ale ten główny na wieży już nie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.