Jump to content

Search the Community

Showing results for tags 'ibg'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Tematyka modelarska
    • Samoloty, śmigłowce
    • Pojazdy wojskowe
    • Pojazdy cywilne
    • Okręty, statki
    • Różne
    • Jak to zrobić i jak pokazać
    • Projekty Grupowe
    • Konkursy modelarskie archiwum
    • Spis treści forum
    • Portfolio
    • History of scale modeling - Vintage & Cold War Era
  • Tematyka okołomodelarska
    • Dział handlowo-usługowy
    • Wydarzenia, Spotkania, Konkursy
  • Bielska Strefa Modelarska's Spotkania BSM
  • Modelwork Founders's Witam

Blogs

  • Modelarski Blog Konstruktora
  • Takie tam
  • War Game and Wordscapes
  • Debata na temat bezpieczeństwa seniorów w Olecku
  • Blog
  • Eksperymenty modelarskie
  • Eksperymenty modelarskie

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Location


Interests


Occupation


Facebook


Youtube


Skype


Website


Yahoo


Twitter

Found 17 results

  1. IBG kontynuuje swoją linię włoskich pojazdów, tym razem dając nam model działa samobieżnego M40 da 75/18. • Zarys historyczny: Semovente M40 było pierwszym włoskim, gąsienicowym działem samobieżnym, które trafiło do czynnej służby. Łącznie wyprodukowano 60 sztuk, wszytkie w 1941 roku. Były budowane na podwoziu późnej odmiany czołgu M13/40. Przydzielano je do dywizjonów samobieżnych (wł. Gruppo Semovente), które następnie miały trafiać w szeregi pułków artylerii należących do dywizji pancernych. Łącznie sformowano sześć dywizjonów wyposażonych w działa M40. Każdy z nich liczył 10 dział i 5 wozów dowodzenia (Carro Comando M40), rozdzielonych pomiędzy dowództwo, dwie baterie artylerii i rezerwę. Każda z trzech dywizji pancernych miała otrzymać dwa takie dywizjony. Początkowo każdą parę numerowano jako V. i VI. dywizjon konkretnego pułku artylerii. Zmieniło się to w maju 1942 roku, gdy każdy z dywizjonów otrzymał swój indywidualny numer, zaczynając od DLI. (551.), a kończąc na DLVI. (556.). Powodem takiej zmiany był fakt, że z czasem pierwotne plany dotyczące przydziałów zmieniły się. Aby tekst był łatwiejszy w odbiorze od tego momentu będę posługiwał się jedynie numeracją serii DL, nawet jeśli rzeczywiście nie obowiązywała w omawianym momencie. Dwa pierwsze dywizjony (DLI. i DLII.) trafiły na front Afrykański w styczniu 1942 roku. Początkowo należały do 133. D.Panc. "Littorio", jednak na miejscu przekazano je w ręce 132. D.Panc. "Ariete", jako że ta uczestniczyła w działaniach frontowych już od dłuższego czasu. Zaraz po pierwszej dwójce do Afryki wysłano także DLIII. dywizjon, jednak ten został zatopiony w trakcie transportu na Morzu Śródziemnym i spoczywa na dnie do dziś. Następnie oddział odtworzono z powrotem we Włoszech, już na działach M41 i w powiększonym składzie. Swój faktyczny koniec spotkał wiosną 1943 roku w Tunezji. Następny dywizjon (DLIV.) przybył do Afryki dopiero w sierpniu 1942 roku, gdzie przydzielono go do 133. D.Panc. "Littorio". Jeszcze przed wypłynięciem wydzielono z niego dwa rezerwowe działa i wysłano je do okupowanej Słowenii. Brakujące pojazdy szybko uzupełniono, prawdopodobnie wozami pierwotnie należącymi do DLV. dywizjonu. W międzyczasie ww. DLV. dywizjon został przydzielony do 10. RACo - zgrupowania pancernego przygotowywanego do planowanej inwazji na Maltę. Z planu ostatecznie zrezygnowano jesienią 1942 roku, a dalsza działalność oddziału jest niepewna. Możliwe, że przynajmniej część jego sprzętu została rozdysponowana pomiędzy inne dywizjony w ramach uzupełnień. Niepewne jest czy w ogóle przydzielono mu załogi, jednak widniał na liście aktywnych jednostek jeszcze w 1943 roku. Ostatni, DLVI. dywizjon, trafił do Afryki we wrześniu 1942 roku. On także został przydzielony do 133. D.Panc. "Littorio" jako rekompensata za oddziały wcześniej oddane do dywizji "Ariete". Niedługo później wszystkie cztery dywizjony walczące w Afryce zostały zniszczone podczas II Bitwy pod El Alamein, razem ze swoimi dywizjami. Semoventi da 75/18 sprawdziły się w boju i były jednymi z najlepszych pojazdów bojowych w służbie włoskiej. Funkcjonowały głównie jako artyleria bezpośredniego wsparcia i niszczyciele czołgów. Działa M40 dały początek całej rodzinie podobnych pojazdów, które ostatecznie wyszły z użycia dopiero w latach '50-ych. Do dziś przetrwały trzy takie maszyny - jedna w USA (należąca do DLIV. dywizjonu), druga we Francji (prawdopodobnie należąca do DLV. dywizjonu) i trzecia w Egipcie (przydział nieznany). Przejdźmy więc do tego, co proponuje nam producent. • Zawartość pudełka: Już na pierwszy rzut oka da się zauważyć, że nie jest tak dobrze jak możnaby tego oczekiwać. – Układ jezdny, który dostajemy to ponownie stary wzór, znany z pierwszych modeli włoskich maszyn od IBG. Nie da się ukryć, że nie wygląda to najlepiej i sam producent jest tego świadom, bo np. w modelu Semovente da 90/53 dostaliśmy odchudzoną i poprawioną wersję tego elementu. Niestety w tym przypadku nie pokuszono się o poprawki i trzeba będzie zabrać się za nie na własną rękę. – Dość dziwną wydaje się decyzja o odlaniu obydwu włazów pojazdu jako jednego, dużego elementu. Jeśli ktoś będzie chciał wykonać model z otwartymi włazami także będzie musiał się trochę namęczyć. – Detalem który sprawił, że wyjątkowo zawiodłem się na tym modelu jest celownik głównego uzbrojenia, a raczej jego brak. Celownik ten powinien znajdować się w niewielkim otworze po prawej stronie dachu wozu, jednak klapa zakrywająca ów otwór została odlana w pozycji zamkniętej jako część nadbudowy, a co za tym idzie - modelu nie da się wykonać w konfiguracji bojowej. Ze względu na połączone włazy i brak jakiegokolwiek wnętrza umieszczenie go na makiecie, np. w trakcie postoju z załogą, także będzie problematyczne. – Oczywiście standardowo dla tej serii wraca także problem źle zaprojektowanych błotników, które nijak nie przypominają oryginału. Chcę uniknąć ponownego rozpisywania się na ten temat, dlatego osoby ciekawe szczegółów odsyłam do mojej recenzji nt. czołgu M13/40 od IBG. • Instrukcja montażu: Przeglądając instrukcje krok po kroku możemy natrafić na więcej dziwnych decyzji projektanta, których sensu nie umiem dostrzec jakkolwiek bym na nie nie spojrzał... – Kroki nr. 7 i 8 mówią nam, abyśmy po bokach pojazdu przyczepili elementy fototrawione PE-1 i PE-2. Są to stopnie pomagające załogantom wejść na pojazd. Jak można jednak zauważyć, pośród metalowych elementów znajdziemy trzy odmiany tych stopni: - Pierwszą (PE-3 i PE-4) dla wczesnych M13/40 z długimi błotnikami; - Drugą (PE-5 i PE-9) dla późniejszych M13/40 i wszystkich pochodnych z krótkimi błotnikami; - Trzecią (PE-1 i PE-2) dla M14/41 i wszystkich pochodnych z długimi błotnikami. W przypadku Semovente M40 poprawną odmianą jest ta druga (PE-5 i PE-9), jako że została wyposażona w dodatkowe osłonki, chroniące nogi załogantów przed gąsienicami i rekompensujące brak długich błotników. Mimo to, projektant zastosował odmianę trzecią, która nijak ma się do pierwowzoru. Co prawda na zdjęciach z frontu możemy znaleźć maszyny, którym osłonki na stopniu brakuje, jest mocno zdeformowana, lub nie mają owego stopnia wcale, ale jest to jedynie wynik działań bojowych w trudnym terenie. Fabrycznie każdy pojazd z krótkimi błotnikami dostawał stopnie typu drugiego. – Ponownie krok nr. 8. Tym razem wskazuje się nam, abyśmy umieścili element Y16 na lewym błotniku wozu. Elementem tym jest podnośnik używany w trakcie napraw układu jezdnego. Problem w tym, że nasz model ma już jeden taki podnośnik. Znajduje się on z tyłu, zaraz obok zapasowego koła jezdnego i łącznika gąsienic (element A8). W rzeczywistości każdy pojazd na podwoziu M przewoził ze sobą tylko jedno takie narzędzie, a w przypadku Semovente M40 poprawnym położeniem jest właśnie to tylne. Podnośnik na lewym błotniku mogliśmy znaleźć jedynie na wczesnych czołgach M13/40 (z długimi błotnikami) i maszynach na podwoziu M42, ale żadna z nich nigdy nie miała miejsca na dwie sztuki (gdy podnośnik znajdował się na błotniku, z tyłu montowano drugie koło zapasowe). Co ciekawe ani tego, ani poprzedniego błędu nie znajdziemy we wcześniejszych modelach używających tego samego wzoru podwozia. Wychodzi więc na to, że ktoś w IBG specjalnie włożył dodatkowy wysiłek w zmodyfikowanie tego modelu, tylko po to, żeby bardziej oddalić go od pierwowzoru... – Już ostatni punkt dotyczący kroku nr. 8. Tym razem chodzi o element U5 - karabin maszynowy. Producent mówi nam, abyśmy umieścili go na dachu po wklejeniu zamkniętych włazów. Problem jest jednak taki, że w rzeczywistości ta konfiguracja nie była możliwa, ponieważ kaem mógł być używany wyłącznie przy otwartych włazach. Gdy chciano je zamknąć trzeba było go wymontować i umieścić w uchwycie wewnątrz pojazdu. Tak samo było w przypadku czołgów i wozów dowodzenia. Gdyby pozostawiono go na zewnątrz, to właz po prostu by o niego zahaczał, nie dając się zamknąć lub otworzyć. Sam dobór karabinu też mógł być lepszy. Co prawda Breda Mod.38 występowała na tych działach w polu, jednak fabrycznym wyposażeniem była Breda Mod.30, której tu nie uświadczymy. • Schematy malowania: Teraz przechodzimy do mojej ulubionej części każdej recenzji, czyli schematów malowania. No i tu zadziało się coś dziwnego... Jak można zauważyć, każdy ze schematów został podpisany jako "Carro Comando M13/40", a nie "Semovente M40 da 75/18". Wychodzi więc na to, że podczas tworzenia instrukcji ktoś w IBG przekopiował tekst z jednego z poprzednich modeli, a potem zapomniał go podmienić... Podobna sytuacja zaszła przy spisie ramek znajdującym się na drugiej stronie instrukcji - mówi on, że w pudełku znajdziemy ramkę "S", która zawiera klapę włazu z modelu Carro Comando. W rzeczywistości takowej oczywiście nie ma, o czym informuje nas karteczka dołączona do zawartości pudełka. Wracając do schematów - ze względu na ww. błąd nie wiem czy dalsza część podpisów też nie jest wynikiem pomyłki, jednak i tak sprostuję je tam, gdzie będzie trzeba. Muszę także zaznaczyć, że IBG posługuje się numeracją sprzed maja 1942, więc opisane przez nich V. i VI. dywizjon 132. pułku w moim tekście występowały jako DLI. i DLII. – Schemat nr.1 nie zawiera większych błędów. Zarówno wizualizacja, jak i podpis są poprawne. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to użycie słowa "batalion" zamiast "dywizjon" i podany zakres roczny - trójkątne oznaczenia w tym oddziale pojawiły się dopiero w '42 roku, więc ograniczenie się do "1942" byłoby lepszym rozwiązaniem. – Schemat nr.2 również jest poprawny pod względem wizualnym, ale błąd zawarto w podpisie. Oznaczenie widoczne na maszynie było unikalne dla VI/132. (DLII.) dywizjonu, konkretnie jego pierwszej baterii, a nie V/132. (DLI.). Z tyłu wozu możemy nawet zauważyć namalowany rzymski numer "VI". – Schemat nr.3 także przedstawia maszynę z pierwszej baterii DLII. dywizjonu. Tym razem to podpis jest poprawny, ale ilustracja już niekoniecznie. Ten egzemplarz także powinien nosić numery "133" i "VI" namalowane po bokach tylnego trójkąta. Numer 133 oczywiście odnosi się do pierwotnego przydziału obydwu dywizjonów, które zostały sformowane przez 133. pułk dywizji "Littorio", a dopiero później przeniesione do 132. z dywizji "Ariete". – Schemat nr.4 ponownie jest poprawny wizualnie, ale błędnie podpisany. To konkretne działo należało do pierwszej baterii DLVI. dywizjonu z dywizji "Littorio". Rozpoznanie konkretnego oddziału po oznaczeniach w tym przypadku jest dość proste, ponieważ włoskie oddziały artylerii samobieżnej nie miały z góry ustalonego systemu, a co za tym idzie - większość dowódców poszczególnych dywizjonów musiała wymyślić je na własną rękę. • Podsumowanie: Niestety, mnie osobiście ten model dość mocno rozczarował. Miałem zamiar kupić kilka sztuk i umieścić je na makiecie, jednak ze względu na takie, a nie inne decyzje projektanta raczej nie osiągnę zamierzonego efektu i będę musiał zrezygnować. Co prawda jest to najlepszy plastikowy model tego pojazdu chwilowo dostępny na rynku, ale wyłącznie dlatego, że właściwie nie ma konkurencji - jedyną alternatywą są badziewne quickbuildy z Italeri. Przy okazji naszła mnie refleksja dotyczącą produktów IBG jako ogółu: Czasem wygląda to tak, jakby firma sama nie widziała co właściwie chce osiągnąć. Z jednej strony w pudełkach dostajemy blaszki fototrawione, dzięki którym możemy uzyskać lepszy detal i dopieścić nasze modele, jednak z drugiej spotykamy się z elementami bardzo topornymi, jak i dziwnymi decyzjami projektantów, które sprawiają, że miejscami model w ogóle nie przypomina pierwowzoru. Wiele decyzji podjętych podczas projektowania wydaje się być mocno nieprzemyślanych, co ostatecznie prowadzi do produktu nijakiego, który w pełni nie podpasuje żadnej grupie odbiorców, bo każda znajdzie jakieś "ale". Jeśli chcemy wypuścić model prosty, dla casualowego odbiorcy, to po co bawić się np. w blaszki? Z drugiej strony jeśli chcemy modelu odkładnego, to czemu nie zadbać o każdy detal, tylko o niektóre, wybrane? Zachęcam do pozostawienia własnych przemyśleń
  2. Po dwóch latach udało się zakończyć budowę. Bardzo dobrze pracowało mi się z tym modelem. Jak już wcześniej w temacie pisałem bardzo mnie dziwi taka mała ilość warsztatów i galerii w internecie. Warsztat tyle trwał że już nie pamiętam co tam dodawałem do modelu. Na pewno przewody przy goleniach i lufy wymieniłem na igły iniekcyjne. Co dziwne przez ten czas nie ułamałem rurki pitota jaka jest na stałe odlane ze skrzydłem Malowany Vallejo, brudzony olejami, kredkami i trochę pigmentami. Maszyna w malowaniu samolotu z 5./JG 301. Padło na nie, raz że bardzo mi się podoba połączenie kolorów kamuflażu z żółto czerwonymi pasami, dwa że już mam jedną krótkonosą fokę z tej jednostki. Zapraszam do galerii. I ze wspomnianą krótkonosą Fw
  3. Wrzuciłem ostatnio dwa nowe modele na warsztat. Oto pierwszy z nich. Foczka z zestawu Mimetall
  4. Ibegowy M13/40 z późnej produkcji w 1:72 po paru modyfikacjach. Egzemplarz o rejestracji RoEto 3359 należał do LII. batalionu czołgów z RECAM (wrzesień '41 - styczeń '42). Jakiś czas temu popełniłem recenzję tego modelu. Pisałem tam między innymi o tym, jak tragicznie odwzorowano błotniki czołgu, więc przerobiłem je do właściwej formy. Na prawym boku nadbudowy dodałem uchwyt, podporę pod antenę i zaślepkę na drugi port radiowy, których brakowało. Nieco uzgrabniłem zawieszenie podpiłowując zęby koła napędowego i odchudzając koło powrotne. Odchudziłem też szczelinę wizjera kierowcy. Przy okazji podczas budowy natknąłem się na parę innych wad/błędów, których nie zauważyłem podczas pisania recenzji: • Punkt obrotu wieży znajduje się 3 - 4 mm za miejscem w którym powinien być. Przez to wieża w jakiejkolwiek innej pozycji niż "domyślna" będzie za bardzo wysunięta w stronę, w którą patrzy armata. Jeśli ktoś chciałby zbudować zgodny historycznie model z obróconą wieżą, będzie musiał odciąć oryginalny zaczep i przykleić ją na oko. • Ręczny rozrusznik (ten cypek na środku tylnej płyty kadłuba zaraz nad zaczepem holowniczym) to model zamontowany tylko w pierwszych 50 egzemplarzach. W tej wersji czołgu powinien być odlany nieco wyżej i bardziej poziomo (jak wyglądał na prawdę dobrze widać na ostatnim zdjęciu). Przy okazji odlano go bez nałożonej osłonki. • Montaż elementów kadłuba nie został dobrze przemyślany, trzeba się z nim nieźle namęczyć, zwłaszcza z przednią-górną płytą. • Nałożenie kalki ze znakiem do rozpoznania z powietrza (białe koło na wieży) nie należy do najprostszych. Jeśli wcześniej zamontuje się zaczep KM-u, trzeba będzie go odrywać i przyklejać na nowo, już na kalce.
  5. Projekt okazał się z różnych względów porażką merytoryczną, ale bardzo ciekawy temat mnie zachęcił. Przy okazji wyszło, że zabrakło wiedzy o włoskiej pancerce a internet jest pełen dezinformacji. Model IBG, z typowymi zaletami i wadami tego producenta, zawieszenie od Syndikate Co. - prawdziwa znakomitość, figurki noname kupione na eBayu, żadna firma nie chce się do nich przyznać. Miłęgo oglądania.
  6. Niedawno wydany przez IBG włoski czołg średni M13/40 z późnej produkcji w skali 1:72; poniżej znajdują się zdjęcia wszystkich ramek, instrukcji, a także ewentualne uwagi dotyczące zgodności z oryginałem. Trochę historii: Model ma przedstawiać pojazd z późnego (a tak na prawdę docelowego) okresu produkcji (wiosna - jesień 1941, 410 egzemplarzy). Wersję tę kolokwialnie nazywa się "trzecią serią produkcyjną" dla uproszczenia nomenklatury. Cechy dzięki którym można odróżnić ją od wersji wcześniejszych, a także późniejszych (jak M14/41) to: krótkie błotniki z pogubionymi krawędziami, pionową krawędzią boczną i odsłoniętym otworem technicznym, stopnie z dodatkową osłonką, jarzmo KM-ów w kadłubie z dwoma śrubami na górze, antena radiowa (na ogół), kwadratowa kopułka na dachu wieży, wlew do chłodnicy w kształcie "grzybka" z korkiem w tylnej części, żebrowanie grilli po bokach wlewu równoległe względem całości pojazdu, rury wydechowe z dwoma wzmocnieniami, tylko jedno zapasowe koło i podnośnik z tyłu. Czołg występował również w wersji CR (Centro Radio) ze zdublowanym układem radiowym i dwiema antenami (druga znajdowała się po tej samej stronie kadłuba co ta pierwsza, ale z tyłu). W przypadku gdy drugie radio było nieobecne w miejscu anteny umieszczano okrągłą zaślepkę. Jedny większy problem z rozróżnianiem jaki może się pojawić to odróżnienie późnego M13/40 od najwcześniejszego M14/41; pierwsze 40 - 50 egzemplarzy M14 zewnętrznie wyglądało identycznie do późnych M13, ale w środku miały już nowy silnik. Pierwszy taki pojazd miał tablicę rejestracyjną RoEto3498, a jedyny zachowany RoEto3521. Jeśli więc ktoś ma taką ochotę, może wykonać model jako wczesnego M14/41. Grafika na pudełku: Ramki: Układ jezdny został uproszczony, mi osobiście takie rozwiązanie jak najbardziej odpowiada w tej skali. Elementy fototrawione: Kalki: Instrukcja: O ile preferencje dotyczące układu jezdnego są kwestią subiektywną, to niestety nie obyło się też bez błędów względem oryginału; Przednia część błotników wygląda zupełnie inaczej niż powinna. Górna krawędź wystaje za bardzo do przodu, a boczna zamiast pionowo umieszczona jest pod kątem i biegnie do złego punktu na kadłubie. Do tego brakuje otworu technicznego. Krawędź powinna przebiegać mniej więcej tak, jak narysowana przeze mnie zielona linia. Na nadbudowie natomiast brakuje zaślepki (żółty) na porcie drugiego radia, a także podpory (zielony) dla podstawowej anteny gdy ta jest złożona. Dodatkowo koło napinające ma zdecydowanie zbyt szeroki rozstaw; szpara pomiędzy połowami powinna być tylko nieco grubsza od zębów gąsienicy. Niestety, również w przypadku proponowanych malowań pojawiły się błędy, i to we wszystkich czterech... Na każdym z trzech pierwszych schematów brakuje numeru pułkowego (zaznaczone na zielono) i/lub batalionowego (zaznaczone na żółto). W rzeczywistości wszystkie powinny być białe, ale na rysunku są kolorowe żeby ułatwić odczytanie. Dodatkowo na pierwszym schemacie tylne oznaczenie jest źle umiejscowione (powinno znajdować się na wieży), a z przodu nie powinno być trójkątnego emblematu. IBG wybrało akurat jeden z niewielu czołgów tego batalionu, który go nie nosił. Możliwe, że nastąpiła też pomyłka z numerem rejestracyjnym - producent i opracowania tematyczne podają "RoEto 3334", natomiast ja na zdjęciach tego konkretnego egzemplarza zdecydowanie widzę "3354". W przypadku schematu nr. 4 źle dobrano prostokąty na wieży. Ich kolor oznacza kompanię, do której należy dany czołg; Czerwony - pierwsza Niebieski - druga Żółty - trzecia XI. batalion nigdy nie posiadał więcej niż 26 czołgów M13/40, a co za tym idzie nie mógł utworzyć z nich trzech kompanii, najwyżej niepełne dwie. Dopiero później został uzupełniony nowymi M14/41. Edit. 17.08.24r. – uzupełnienie i poprawy w świetle nowych informacji.
  7. Cześć, Poniżej zdjęcia mojej ostatniej pracy. Baza to zestaw IBG. Nadbudówka to konwersja od Modell Trans. Figurka z zestawu D-Day Miniatures Studio. Skala 1/72.
  8. Witam Przedstawiam niedawno skończonego Węgra z IBG bezproblemowy model malowany dobranymi samodzielnie farbami AK. Pozdrawiam
  9. Cześć! Ostatnio skupiłem wysiłki na budowaniu ciężarówek. Bazą do przeróbek są głównie zestawy IBG. Producent ten w zestawach zapewnia sporo nadmiarowych elementów. Kosztem wkładu własnego, złomu modelarskiego i dzieki przemyślanym zakupom można zbudować więcej niż przewiduje instrukcja. Pudełko maultiera ze zdjęcia zawiera prawie wszystkie potrzebne elementy potrzebne do zbudowania forda 917 z otwartą kabiną. Wystarczy dorobić 2 koła, kilka detali i prostą kabinę. W moim przypadku tenże model podzieliłem jeszcze bardziej. Powstaje z niego ciężarówka ford 917, ciężarówka v3000 a układ gąsienicowy trafił do opla blitza Rodena. Zawartość pudła z Oplem dała podstawę do budowy pojazdu z działkiem przeciwlotniczym oraz maultiera. Wychodzą 4 modele z 2 pudełek. Dzięki uprzejmości kolegi Klapoucha posiadam również resztki z zestawu który on budował co da podwaliny pod bardzo ciekawą konstrukcję jaką był daf/ford y91. Wielokrotnie zmieniałem koncepcję podziału części pomiędzy projekty. Aktualnie nie podjąłem jeszcze decyzji co będzie miał na pace maultier. Działko flak 20mm, 37mm czy ma holować pak40. Mam nadzieję że ten warsztat stanie się dla innych inspiracją do budowy czegoś innego niż wskazuje instrukcja . Dodam że pomalowany Ford g917 z podwójną kabiną powstał z zestawu IBG z ciężarówką yokohama cab.
  10. Cześć, Baza to IS-2 ze Zvezdy nr 5011 pożeniony z częsciami z zestawu Italeri nr 7040 (gąsienica oraz elementy włazu w kopółce dowódcy). Model dodatkowo zwaloryzowany: - aluminiowa lufa z hamulcem wylotowym od RB Model 72-B09 - elementy fototrawione od SG Modelling F72002 - lina holownicza i szekle od EurekaXXL ER-7213 - lufa karabinu DT-29 z tyłu wieży od MiniWorlds A7249a. - łuski i pokrywa otworu strzeleckiego w wieży to mój własny wydruk 3D (pistolport projektu kolegi Patryka) Pokusiłem sie jeszcze o imitacje spawów na froncie kadłuba oraz dookoła wieży. Użyłem dwóch znanych technik czyli żywicy 2składnikówej Tamiya Epoxy Putty oraz profilu plastiku zmiększonego klejem. W modelu wymagane było wykonanie imitacji faktury odlewanego pancerza. Znana większosci technika szarej szpachlówki Tamiya oraz kleju od Gunze. Figurki: Scale75 link do warsztatu: https://modelwork.pl/topic/41982-js-2-tadeusz-z-5-pułku-czołgów-ciężkich/
  11. Cześć wszystkim, Baza to IS-2 ze Zvezdy nr 5011 pożeniony z częsciami z zestawu Italeri nr 7040 (gąsienica oraz elementy włazu w kopółce dowódcy). Model dodatkowo zwaloryzowany: - aluminiowa lufa z hamulcem wylotowym od RB Model 72-B09 - elementy fototrawione od SG Modelling F72002 - lina holownicza i szekle od EurekaXXL ER-7213 - lufa karabinu DT-29 z tyłu wieży od MiniWorlds A7249a. Pokusiłem sie jeszcze o imitacje spawów na froncie kadłuba oraz dookoła wieży. Użyłem dwóch znanych technik czyli żywicy 2składnikówej Tamiya Epoxy Putty oraz profilu plastiku zmiększonego klejem. W modelu wymagane było wykonanie imitacji faktury odlewanego pancerza. Znana większosci technika szarej szpachlówki Tamiya oraz kleju od Gunze. Skala 1/72, wiadomo w moim przypadku Docelowo będzie dioramka.. PS haki do ponoszenia wieży i jarzma przykleiłem odwrotnie do poprawienia
  12. Chciałem zaprezentować skończony jakiś czas temu model. Został wzbogacony blaszkami Yahu, celownikami do japońskiej broni maszynowej z Shelf Oddity (postanowiłem ich użyć gdyż są o wiele bardziej dokładne i "lekkie" w porównaniu z tymi zestawowymi) i przenitowany. Malowany farbami Vallejo i Hataka. Model w malowaniu maszyny z 17. Eskadry Bombowej, litera kodowa N. 5 września samolot wjechał do rowu podczas kołowania na lotnisku koło Starej Wsi. Tak pozostawiony został bardzo dokładnie sfotografowany. Zapraszam do galerii. Jeszcze fotka wnętrza z warsztatu. IBG odwaliło kawał dobrej roboty, aż żal było je zamykać Z modelem miał miejsce mój debiut na łamach Super Modelu, gdzie została też zamieszczona relacja z warsztatu
  13. Witam, budowa, lista zmian: https://www.facebook.com/Mikes-Scale-Miniatures-114288116963803 Więcej informacji o pilocie: http://armahobbynews.pl/blog/2019/05/16/kresowa-jedenastka-z-indykiem/ Serdeczne podziękowania dla Artura Domańskiego i Grzegorza Mazurowskiego za pomoc w walce ze szczegółami i malowaniem.
  14. Witam! Minął tydzień to czas na kolejny model :). Znów rok 2018, znów IBG, tym razem to Type 89 KOU (nr 72040) uzupełniony blachami Parta. Kilka zdjęć z budowy: Figurki to żywiczny zestaw z firmy Germania - moim zdaniem najlepsi japońscy "pancerniacy" w '72 - no może dwóch z nich to raczej piechurzy, ale w sumie to dla tych figurek skleiłem ten czołg. Niestety ten którego jest "pół" nie zmieścił się do włazu i czeka na inny czołg :). Po wielu trudach związanych z maskowaniem i malowaniem czołg wyglądał tak: W całości na małej podstawce wygląda to następująco: Na koniec zdjęcie "z epoki" . Generalnie model polecam, zwłaszcza z blachami Parta ładnie się prezentuje. Pojazd miał mieć kilka lat służy w dżungli za sobą... ale pewnie sami stwierdzicie, że przesadziłem z odpryskami :). Nad malowaniem figurek nadal pracuję - mam nadzieje, że kolejne dwa lata doświadczeń pomogło... Model był na kilku konkursach, ale furory nie zrobił. Zachęcam do wyrażania opinii :).
  15. Hej, Taki modelik niedawno skończyłem. Kiedyś pewnie dojdzie podstawka do niego. Baza: Pz. kpfw III Ausf.A - World At War 1/72 Konwersje: Modell Trans + własne poprawki Chemia: Mr. Hobby, Tamiya, MRP, Vallejo, Lifecolor, AK Interactive, AMMO by Mig, Mig Productions, Scale75, Microscale Warsztat możecie zobaczyć tutaj.
  16. Witam Was ponownie, tym razem na warsztat trafia nowość od IBG. Jak zazwyczaj, na początku historia i inbox, choć, rzecz jasna, na elementy modelu napatrzycie się, mam nadzieję, przy okazji sklejania. ? Zapraszam! ?
  17. Był to mój pierwszy model z serii „World At War” firmy IBG w skali 1:72. Próbowałem uzyskać bardzo szybki sposób na pomalowanie i weathering modelu do gry bitewnej, więc nieraz musiałem "iść na skróty". Takie własnie cele obrałem sobie na ten projekt.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.