Skocz do zawartości

Martin Baltimore Mk III 1/72 FROG/Novo (vintage)


Banny

Rekomendowane odpowiedzi

Samolot

 

Martin Baltimore'a Mk III, czerwone "O" AG950, z 223 Dywizjonu Bombowego RAF, Północna Afryka 1942.

 

baltimore_3.jpg

baltimore_1.jpg

(zdjęcia z monografii AJ-PRESS "Martin Baltimore")

 

O jednostce

 

Dywizjon 223 został sformowany 15 grudnia 1936 w Nairobi z wydzielonej eskadry Dywizjonu 45. W czerwcu 1938 jednostka została wyposażona w bombowce Vickers Wellesley. Ciekawostką jest, że jako jeden z nielicznych, dywizjon użył Wellesley'ów bojowo. Po przystąpieniu Włoch w 1940 do wojny bombardował siły włoskie startując z baz w Sudanie. Kiedy Włosi zaatakowali brytyjską Somalię, 223 Sqn został przeniesiony do Adenu, skąd np 18 sierpnia skutecznie atakował lotnictwo włoskie na lotnisku w Adis Adebie.

 

W kwietniu 1941 dywizjon został przeniesiony do Egiptu, gdzie jako Operational Training Unit używał Blenheimy, Marylandy i Bostony. Pierwsze Baltimore'y (Mk I i II) trafiły do jednostki z początkiem 1942 roku, jednakże nie były używane bojowo. Jedynie eskadra Marylandów została oddelegowana do lotów rozpoznawczych.

 

Na przełomie maja i czerwca 1942 dywizjon został w całości wyekwipowany w Baltimore'y (Mk III i IIIa) i skierowany do zadań bombowych. W sam raz aby wziąć udział w bitwie o Gazalę. Jednostka brała udział w całej kampanii afrykańskiej, także w bitwie o El Alamain, latając nad Libią, kończąc działania nad Tunezją w kwietniu 1943. W czasie najgorętszych walk używane były właśnie Baltimore'y III. W czerwcu 1943 jednostka została przesunięta na Maltę i przezbrojona na kolejne wersje Baltimorów (Mk IV od czerwca 1943 i i Mk V od lutego 1944). Kariera Baltimore'a w Dywizjonie 223 dobiegła końca w sierpniu 1944 kiedy to jednostkę przeniesiono do Włoch, przemianowano na 30 Sqn SAAF i wyposażono w Liberatory.

 

O modelu

 

Średni bombowiec Martin Baltimore raczej rzadko gości na warsztatach modelarzy. A szkoda, bo to dość charakterystyczna maszyna, o oryginalnej sylwetce. Przyznam się szczerze, że lubię oglądać ten model. Stanowi miłą odmianę dla oka od znanych z każdego profilu linii Spitfire, FW 190 czy Bf 109... Poza tym samolot odegrał istotną rolę na afrykańskim teatrze działań wojennych, gdyż w praktyce cała produkcja ponad 1500 maszyn została właśnie tutaj użyta! To prawdziwy wół roboczy alianckiego lotnictwa bombowego w tym obszarze.

 

Samolot niedoceniany jest także przez producentów. Z tego co wiem oprócz starego FROGa w skali 1/72 dostępny jest tylko zestaw Azura (znacznie lepszy!). Model FROGa pochodzi z roku 1963. Ja mialem produkt z lat 80-ych, tłuczony w ZSRR pod nazwą Novo. Niestety wypraski były bardzo zniszczone, także większość pracy nad modelem faktycznie była związana z usunięciem niedoskonałości związanych ze zużyciem form. Udało się to tylko częsciowo.

 

Model zdecydowałem się wykonać w czystym stylu vintage (podobnie jak porzednie modele: P-47 viewtopic.php?t=24645 i Tempest viewtopic.php?t=24955 ), bez uzupełnień, poprawek merytorycznych, w postaci przewidzianej przez producenta. Jedynym odstępstwem było samodzielne wykonanie karabinów maszynowych w wieżyczce oraz wklęsłe linie zaznaczenia komory bombowej.

 

Model został pomalowany właśnie zakupionym aerografem, emaliami Model Mastera (authentic). To mój pierwszy model malowany natryskowo, miał służyć nauce. Malowanie nie jest perfekcyjne, ale efekt uważam za znośny. Nie wykonywałem żadnych śladów eksploatacyjnych, choć historyczny oryginał wygląda na nieźle styrany. Ale taką konwencję przyjąłem. Kalkomanie dobrane z własnych zapasów.

 

baltimore72_1.jpg

 

baltimore72_2.jpg

 

baltimore72_3.jpg

 

baltimore72_4.jpg

 

baltimore72_5.jpg

 

baltimore72_7.jpg

 

baltimore72_8.jpg

 

baltimore72_9.jpg

 

Jestem ciekawy waszych opinii!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samolocik bardzo ładny, wielki plus za temat bowiem z Twojej galerii Banny dowiedziałem się, że coś takiego w ogóle było.

Bardzo ładnie wyszło Ci malowanie aerografem.

 

Tutaj mam takie pytanie natury technicznej, Twój Baltimore ma fajne kamo, jak coś takiego zrobić? Chodzi mi o to, jak maskować i malować takie plamy kamo aby potem nie było brzydkiego schodka, między kolorami. Też maluję aerografem ( kiepskiej jakości ale jednak aerografem ) i często wychodzi mi taki schodek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie jestem zadnym autorytetem jesli idzie o malowanie aero, ale malowanie zrobilem tak:

 

1) najpierw model odtluscilem (mycie woda z mydlem) i maskowanie szkla, dziur podwozia itp. Wyglądało to tak (haha, widać ile było szpachlowania!):

baltimore_paint_2.jpg

baltimore_paint_1.jpg

 

2) malowanie spodu azure blue

baltimore_paint_3.jpg

 

3) zamaskowanie spodu i malowanie gory. Najpierw po calosci middle stone, a pozniej zamaskowalem fragmenty taśmą papierową (potocznie to się nazywa "gesia skórka"?) i rzuciłem dark earth. Niestety tasma papierowa ma tendencję do odklejania się przy brzegach, szczególnie na jakichś załamaniach, także pojawiły się nierówne rozmycia tu i ówdzie... Będę musiał poszukać czegoś lepszego do maskowania przy kolejnych modelach. Aha, brzegi tasmy naciąłem nozyczkami tak aby pojawiły sie fale i nierównomierności plam kamo, tak wiec tasma byla przyklejana na plasko do powierzchni modelu.

 

Nie mam fotek z tego etapu malowania, ale efekt wyglądał tak:

baltimore_inwork_4.jpg

baltimore_inwork_6.jpg

 

4) Na to pierwsza warstwa lakieru (błyszczący), poźniej kalki, kładę finalny półmatowy werniks (na model i oddzielnie na silniki) i w efekcie dostaję to:

baltimore_inwork_7.jpg

 

Zwracam uwagę na to, że gondole silnikowe na czas malowania były tylko prowizorycznie przyłapane do skrzydła. Później je oddzieliłem, wymalowałem wnętrze, wkleiłem silnik (pełna podwójna gwiazda w modelu z 1963 roku!) i uzupełniłem śmigłem. Śmigła zawsze staram się wklejać na końcu, żeby się nie "czepiały" i nie przeszkadzały w manewrowaniu modelem. Tym razem technologicznie najłatwiej jest je wkleić razem z gondolami.

baltimore_inwork_10.jpg

 

6) Doklejam silniki i wieżyczkę strzelca. Model jest gotowy.

baltimore72_10.jpg

 

Tyle z mojej strony, choć jak wspomniałem dopiero eksperymentuje z aero. Chętnie wysłucham uwag osób bardziej doświadczonych kolegów, może powinienem cos poprawić w swojej technologii malowania???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model bardzo fajny i ładnie pomalowany, tylko brakuje mi jeszcze linki anteny . i chyba ta okrągła antenka powinna być wzdłuż kadłuba.

Szkoda, że nie zrobiłeś go ja Barracudy z wgłębnymi liniami podziału bo wtedy byłoby miodzio ale znam twoje zdanie na ten temat

Poza tym duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Linka anteny jest pominięta z premedytacją że się tak wyraże, zreszta jak sporo innych detali... A antena radionamiernika była w Baltimorach obrotowa, także można ja wkleić dowolnie!

 

Samo przerycie (choć nieskomplikowane, bo na płatowcu niewiele jest linii) niewiele by dało. Poprawek (wykonania od nowa) wymagałoby oszklenie, wnętrze, gondole silników, podwozie... Lepiej i prosciej jest zrobic zestaw Azura. Tak po prawdzie to się nawet zastanawiałem nad przeryciem modelu, bo zachowanie wypukłych linii podziałowych było trudne ze względu na sporą obróbkę szpachlą i papierem ściernym. Po przeryciu model by jednak stracił swój oryginalny vintagowy styl...

 

A tak to po prostu hołd oddany starym, klasycznym modelom!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Podejrzewam, ze za młody jestem ale jak Vintage to może Kornik się wypowie

 

A od kiedy to ja jestem ekspertem od Vintage'owych modeli ?

 

Vintage jak vintage, czyli wyżej konwencji i zestawu nie podskoczysz. Gdybyś podskoczył to już nie byłby Vintage. Czy dobrze rozumuję ?

 

Nie wykonywałem żadnych śladów eksploatacyjnych, choć historyczny oryginał wygląda na nieźle styrany. Ale taką konwencję przyjąłem.

 

Jeśli to Vintage to ślady eksploatacji są chyba nawet niewskazane...

 

Oglądając kolejny Twój model widzę, że robisz spore postępy jeśli chodzi kwestie techniczne, choć jak sam zauważyłeś malowanie aerografem będzie jeszcze wymagało sporego treningu. Trzeba natomiast pochwalić gładką powierzchnię jaką uzyskałeś. Wygląda naprawdę dobrze. Podobnie się mają kalkomanie. Malowanie ramy oszklenia kabiny pilota wyszło trochę grubo, ale można to wybaczyć gdyż jak na tak niską jego jakość sprawiłeś się i tak nieźle.

 

To co natomiast budzi we mnie mieszane uczucia to po raz kolejny Twoje podejście. Z jednej strony dość solidne przygotowanie historyczno-merytoryczne,dorabiane km-y, a z drugiej:

 

Linka anteny jest pominięta z premedytacją że się tak wyraże, zreszta jak sporo innych detali...

 

Szkoda, że tak to wygląda, bo tak naprawdę czyni Twój model niedokończonym

 

Co do maskowania modelu przy malowaniu kamuflażu, to wielu modelarzy (w tym również i ja) z powodzeniem stosuje tzw. Patafix (Blue-Tack). Jest to rozciągliwa, przypominająca nieco plastelinę masa, którą po odpowiednim rozwałkowaniu, można przyczepić do modelu formując taki kształt plam jaki nam odpowiada. Po wymalowaniu modelu swobodnie ściągamy masę z modelu. Należy jednak pamiętać, że masa musi być naprawdę cienko rozwałkowana i dobrze dociśnięta do powierzchni modelu, tak aby farba nie podeszła pod nią. Resztę powierzchni której nie chcemy zapryskać, maskujemy chociażby kawałkami papieru (np.gazety). Metoda jest skuteczna i naprawdę ułatwia robotę. Patafix (lub jemu podobne produkty) można kupić w sklepach papierniczych i marketach.

 

W dziale poradnikowym powinno być coś o Patafixie...

 

Nawet jeśli nie ma, to przejrzyjcie warsztaty kolegów. Na pewno będzie tam jakiś model oblepiony ta masą.

 

 

Konkludując, pomimo pewnej niekonsekwencji Twój model robi naprawdę pozytywne wrażenie, bo jak na klasycznego "Wintydża" wykonany jest całkiem do rzeczy. Do tego dochodzi jego oryginalność. Zgodzę się w 100% z kolegą Bannym (pomimo, że uwielbiam Spitifre'y), że trochę monotematycznie się robi, bo zarówno na forach i imprezach modelarskich jak i w prasie tematycznej wciąż widać te same maszyny. Taki Baltimore jest naprawdę świetną odmianą, nawet budowany na tak mocno "klasycznym" zestawie

 

Pozdrawiam

Kornik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za dość rozbudowaną opinie Kornik! Wiem, ze ze patrzysz na takie ramotki z mieszanymi wrazeniami haha. Tym niemniej zarzut o braku konsekwencji jest niezbyt trafiony. Bo akurat modele vintage wykonuję wyjątkowo konsekwentnie! Załozyłem sobie na początku wykonania tej serii starych modeli, że

- NIE poprawiam merytorycznie i nie zmieniam modeli, zachowując ich oryginalny wygląd

- NIE używam żadnych dodatków jak blaszki, żywice itp

- NIE dokupuje kalkomanii, używam głównie dostępne w swoich zasobach, z pozostałości, ścinek itp.

- NIE wykonuję śladów eksploatacyjnych

i tego sie trzymam. Oczywiście w pozostałych aspektach jestem na TAK!

 

Wyjasniając głebiej tę kwestię to budując vintage staram się zbudować model w formie jak najbardziej zblizonej do założenia producenta modelu czy też projektanta form. Może trudno zrozumieć takie podejście przeciętnemu modelarzowi, który jest nastawiony na jak najwierniejsze odwzorowanie prawdziwego samolotu. Budując model vintage ja tylko pośrednio staram się odtworzyć oryginał, bardziej zależy mi zachowaniu oryginalnego wyglądu... modelu!

 

Ale oczywiście zamierzam także budować i buduję modele bardziej zaawansowane, bardziej przystające do współczesnych standardów. Vintage dla mnie to taki przerywnik, urozmaicenie, sentymentalny żarcik przy którym się całkiem fajnie bawię. To jeden z pomysłów na wykorzystanie starych, klasycznych modeli. Oczywiście rozumiem, że niektórzy mogą się odwracać z niesmakiem patrząc na takie modele. Inni mogą spędzać lata na ambitnym poprawianiu takiego zestawu, rzeźbiąc linie, wykonując wewnątrzną strukturę, superdetalując... (ukłony i podziw np dla Hadziego i jego Halifaxa albo Erolka i jego Walrusa!).

 

Z mojego ortodoksyjnie vintagowego punktu widzenia każda poprawka i ingerencja w fabryczny wygląd części... psuje model! Km-ów pewnie bym nie poprawiał i wkleił w tej fabrycznej bardzo uproszczonej formie (to ten element przy ramce na fotce z lewej strony), ale jedna "lufa" była niedolana, poza tym km-ów powinno być 4 a nie 2, także ugiąłem się i dorobiłem komplet udający 4 sprzężone Browningi .303 i to nawet na ośce, dzieki czemu jest regulacja góra dół (po prawej).

baltimore_inwork_11.jpg

 

Co do maskowania, to dzięki za podpowiedź. Słyszałem o tych "plastelinowych" specyfikach. Na pewno są wygodne i łatwiejsze w aplikowaniu. Mam tylko obawę, czy nie powodują nazbyt wyraźnego rozmycia, przejścia barw, szczególnie w skali 1/72? Bardziej będę preferował ostre przejście barw, wychodząc z założenia że nawet jeśli na oryginale wystepowało pewne rozmycie, to w skali 1/72 powinno być pomijalne... Przynajmniej w większości przypadków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIE poprawiam merytorycznie i nie zmieniam modeli, zachowując ich oryginalny wygląd

 

No niestety wykonując od nowa km-y właśnie ingerujesz w oryginalny wygląd modelu zestawowego. Rozumiem, że użycie km-ów zestawowych byłoby w tym wypadku byłoby karygodne, ale jednak zgodne z Twoimi Vintage'owymi zasadami. Wykonanie ich od podstaw jest odstępstwem czyli niekonsekwencją. Wybacz moje czepialstwo, ale tak właśnie jest. Km-y dorobiłeś, a drutu antenowego nie

 

Oczywiście rozumiem, że niektórzy mogą się odwracać z niesmakiem patrząc na takie modele. Inni mogą spędzać lata na ambitnym poprawianiu takiego zestawu, rzeźbiąc linie, wykonując wewnątrzną strukturę, superdetalując... (ukłony i podziw np dla Hadziego i jego Halifaxa albo Erolka i jego Walrusa!).

 

Absolutnie nie zaliczam się do osób, które mają coś przeciwko modelom Vintage. Uważam, że jest to bardzo fajna sprawa i sam mam w zanadrzu kilka takich zestawów. Myślę, że robiąc takie modele człowiek ma szansę trochę przystopować, odpocząć. Nie wydając majątku na waloryzację i nie tracąc nerwów na własnoręczne dorabianie może zrobić coś fajnego, co również może być perełką kolekcji. Dlatego cenię sobie to, że zabierasz się za takie projekty.

 

Co do maskowania, to dzięki za podpowiedź. Słyszałem o tych "plastelinowych" specyfikach. Na pewno są wygodne i łatwiejsze w aplikowaniu. Mam tylko obawę, że nie powodują nazbyt wyraźnego rozmycia, przejścia barw, szczególnie w skali 1/72? Bardziej będę preferował ostre przejście barw, wychodząc z założenia że nawet jeśli na oryginale wystepowało pewne rozmycie, to w skali 1/72 powinno być pomijalne... Przynajmniej w większości przypadków.

 

Wierz mi, zrobiłem już kilkanaście modeli z użyciem tej masy i wszędzie zachowałem ostrość przejść. Nawet na małym Hawker Hurricane Mk.II Revella w 72 kamuflaż wyszedł bardzo fajnie. Masa nie jest droga. Zawsze możesz kupić ją na próbę i poeksperymentować na złomie modelarskim. Naprawdę gorąco polecam. Efekt jest tego wart

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety wykonując od nowa km-y właśnie ingerujesz w oryginalny wygląd modelu zestawowego. Rozumiem, że użycie km-ów zestawowych byłoby w tym wypadku byłoby karygodne, ale jednak zgodne z Twoimi Vintage'owymi zasadami. Wykonanie ich od podstaw jest odstępstwem czyli niekonsekwencją. Wybacz moje czepialstwo, ale tak właśnie jest. Km-y dorobiłeś, a drutu antenowego nie

 

Haha, no tak. Sypie na głowe popiołek, oczywiście nie z tego względu, że nie dorobiłem drutu antenowego, tylko dlatego że pękłem z tym km-ami! Obiecuje poprawę, tzn zero poprawek! A tak bardziej serio, to łatwo wpaść w pułapkę poprawek. Jak sie zrobi jedną, to czemu nie kolejną? Tym bardziej że niektóre z nich są relatywnie proste do wykonania i nie łatwo jest zostawić tak jak jest. To taki modelarski nawyk, pokusa która trzeba wziać w karby!

 

Masę na pewno wypróbuję. Mam zaufanie do twoich porad. Po użyciu płynów kalki faktycznie kładą się znacznie lepiej, także dzięki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak bardziej serio, to łatwo wpaść w pułapkę poprawek. Jak sie zrobi jedną, to czemu nie kolejną? Tym bardziej że niektóre z nich są relatywnie proste do wykonania i nie łatwo jest zostawić tak jak jest. To taki modelarski nawyk, pokusa która trzeba wziać w karby!

 

Po raz kolejny zgadzam się z Tobą w 100%, gdyż rzeczywiście często jedna poprawka rodzi drugą i często dochodzi do tego, że biorąc się za poprawki nawet niezłego jakościowo, nowego modelu (nie pozbawionego wad lub uproszczeń oczywiście) nie kończymy go, odkładając w czeluści warsztatu na tzw. "lepszy czas". Zniechęcamy się i niekiedy zdarza się, że taki model nigdy nie zostaje ukończony. Niestety jest to coraz częstsza przypadłość wielu modelarzy

 

Mam nadzieję, że wkrótce uraczysz nas kolejną, ciekawą galerią

 

Pozdrawiam

Kornik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mam nadzieję, że wkrótce uraczysz nas kolejną, ciekawą galerią

 

Oczywiscie w stylu vintageowym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze was rozczarować. Czas odpocząć od vintage i zrobić jakieś modele bardziej serio! Oczywiście na poziomie moich umiejętności, także będzie co krytkować hehe. Ale wkrótce powinienem pokazać 2 Spity (są na ukończeniu - nowy Airfix Mk I i Hobbybosowy Mk Vb) oraz P-51D Academy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekam z niecierpliwością na efekty. Mk. I w stylu "Niewintydż" chyba doczeka się drutu antenowego hmmm ?

 

Najbardziej jednak nie mogę się doczekać P-51 D. Czy uraczysz nas warsztatem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za zainteresowanie. Mustang ma mi służyć przede wszystkim do nauki malowania metalizerem. Warsztatu nie będzie, bo model jest już zaawansowany, poza tym nie chce "reklamować" tego produktu. Zestaw P-51D Academy jest kiepski (mimo ładnych wgłebnych linii i bogatego wnętrza), ma kilka poważnych i w zasadzie nienaprawialnych błędów w kształcie. Ale uznałem że do testów malarskich jak najbardziej się nada!

 

Przymierzam się do B5N Kate Hasegawy. Może tu zdecyduje sie na prowadzenie warsztatu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.