Skocz do zawartości

Grumman F6F-3 (XF6F-3) Hellcat, Airfix 1:48


Halsey

Rekomendowane odpowiedzi

Witam w dosc nietypowej relacji. Dlaczego, o tym poniżej.

Maszyny chyba przedstawiac nie muszę, Grumman F6F Hellcat był najskuteczniejszym mysliwcem w wojnie na Pacyfiku, pogromca Zeke i wszelakich innych japońskich maszyn. Był to niejako podstawowy koń roboczy, który od roku 1943 zawitał na wszystkie większe lotniskowce.

 

Zestaw Airfixa nie jest jakis wystrzałowy, nie jest też bardzo dobry. Dostałem go w swięta, więc stwierdziłem że wykorzystam go do testów różnych technik modelarskich, zarazem też zrodziła się mysl budowy nietypowej i rzadko w swiecie modelarskim spotykanej wersji tego samolotu. Czyli budowę w wersji prototypu XF6F-3. Podstawowe różnice między wersją produkcyjną a prototypem, to inne osłony podwozia, duży kołpak i brak kaemów w skrzydłach. Natomiast silnik tej wersji, to był to już Pratt & Whitney R2800. Gdybym budował wersję XF6F-1, to już byłby jeden problem więcej, bo tam zastosowano R2600.

 

scan0020.jpg

 

Zatem przejdźmy do kolejnej częsci, otóż malowanie tej wersji, to było brak malowania płatowca, tylko naniesione insygnia oraz pomalowany na czerwono ster kierunku.

 

No i tutaj najważniejsza rzecz: otóż postanowiłem nie malowac go metalizerami, a okleic folią aluminiową za pomocą kleju Microscale Jednoczesnie przeprowadzę analizę porównawczą - folia konta metalizery - efekt końcowy oraz nakład srodków i pracy.

 

Tak wygląda pudełko owego modelu:

 

P2064264.jpg

Ilustracja chyba jest mało trafiona, bo czy wersja namalowanego samolotu zgadza się z opisem wersji samolotu na pudełku?

 

 

Porównując do modelu z Eduarda (którego robię równoczesnie), Airfix nie wypada tutaj dobrze. Jednak przy pewnych zabiegach nie będzie źle (idealnie pod względem geometrii płatowca też nie). Kilka przykładów:

 

P2064266.jpg

Osłona silnika, Eduard zastosował normalną osłonę, odseparowaną od kadłuba, w Airfiksie jest tylko "zatyczka" na kadłub.

 

P2064260.jpg

Silnik z prawej oczywiscie Eduard

 

P2064263.jpg

Kabina, w Eduardzie brakuje jeszcze kilku detali - w tym i pasów na siedzeniu pilota, ale już różnica kolosalna.

 

P2064267.jpg

Mini inbox...

 

P2064268.jpg

Detale...

 

P2064270.jpg

Zbiorniki paliwa - Eduardowski kontra Airfix

 

P2064271.jpg

Detale na kadłubie - nity zostały zrobione już własnoręcznie bardzo profesjonalną nitowarką (opis na moim blogu - link w stopce).

 

P2064273.jpg

i na koniec Eduardowska osłona od boku oraz zatyczka Airfixa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę mi wstyd, ale pierwszy raz widzę ten prototyp Poza tym, Airfix jak widać będzie wymagał trochę przeróbek, nie będą to klocuszki Lubię takie warsztaty Masz we mnie widza!

 

pozdrawiam i powodzenia życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Super Moderator
otóż postanowiłem nie malowac go metalizerami, a okleic folią aluminiową za pomocą kleju Microscale Smile Jednoczesnie przeprowadzę analizę porównawczą - folia konta metalizery - efekt końcowy oraz nakład srodków i pracy.
Jestem ciekaw tej analizy.

 

Generalnie ciekawie wygląda to porównanie

 

Śledzę z uwagą

 

PS. jak tam Twój USS Buchanan w ramach PGB ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem już na pewnym etapie prac nad płatowcem i oklejaniem. Myslę, że jutro umieszczę już obszerniejszą relację z tego doswiadczenia - a efekty są na prawdę bardzo zadowalające

 

Przykład z prac na skrzydle:

P2054250.jpg

Opis procesu oklejania dam w jutrzejszym poscie. Ten projekt, jak i model zaliczam raczej do szybszych, bo prace idą zadowalająco szybko, obok troszkę wolniej Eduard.

Już pierwsze spostrzeżenia o których pisał jachud3: że to nie są klocuszki Ano nie są, porównanie spasowania częsci, ich jakosc, podziały na wyprasce (jak cały kadłub z osłoną silnika, tylko bez owej zatyczki) to zupełnie dwie różne epoki modelarstwa. Eduard z Hellcatem ma u mnie bezwzględnie pierwsze miejsce jesli chodzi o odwzorowanie detali, jakosc wykonania i wiernosc z oryginałem. Nawet słynna wczesniej Hasegawa jest tutaj w tyle - wiadomo, że Hasegawa pokręciła troszkę cos z osłoną silnika (nie trzyma się precyzyjnie planów).

Kadłub Airfix'a po przyłożeniu do rysunku z monografii Aj-Press'u w skali 1:48 w kilku miejscach nie trzyma się wcale planów, Eduard natomiast wręcz idealnie.

 

Marcinie:

Buchanan jest na etapie podmalówki spodu i detalizowania góry, zamieszczę skrótową relację w moim temacie, bo po odstawieniu serwera, zdjęcia szlag trafił i muszę na nowo je wpakowac, tak czy inaczej wszystko idzie do przodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się na budowie maszyn z II WŚ, więc proszę w razie czego o sprostowanie: faktura lotek w modelu wygląda na krycie płótnem.Jeżeli tak, to czym są pokryte u Ciebie?

 

P.S. Piękny wiek, wiem coś o tym

 

Edit:

Już chyba wiem, Wikipedia mówi, że kryte jednak płótnem, tak jak ster wysokości

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko ster kierunku był kryty blachą, reszta lotek była konstrukcji metalowej, krytej płótnem. Tutaj szukam jeszcze danych czy prototyp miał na srebrno malowane lotki, czy też części sterowe były w innym kolorze, jeśli tak, to w jakim.

Wstępnie założyłem pokrycie ich również folią aluminiową (zdjęcie na moim poprzednim poście) od strony lewej (tej matowej) i dobre odciśnięcie w zmatowioną część na plastiku. Najwyżej potem zmodyfikuję powierzchnię chemią - może prysnę je jeszcze jakimś tańszym i gorszym metalizerem - np Humbrol 11 - bo on daje większe ziarno.

 

Nie muszę też wymieniać śmigła, bo w prototypie XF6F-3 jest Hamillton Standard, a XF6F-1 miał jescze Curtis Electric.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem przyszła pora na pewne pierwsze kroki.

Pierwszym krokiem u mnie jest nie złożenie kabiny (w sensie pomalowania), a zrobienie oklejenia płatów na skrzydłach, gdyż łączenie skrzydeł z kadłubem jest tutaj dobrze spasowane, tam szpachli nie potrzeba, zarazem też tamte miejsca mają wiele segmentów blachy i to powinienem zakleić przed sklejeniem z lekką zawijką.

 

Głównym bohaterem powieści jest Microscale Micro Metal Foil Adhesive, czyli klej adhezyjny. Jego sposób działania jest bardzo fajny, po posmarowaniu powierzchni i przeschnięciu, tworzy on lepką powierzchnię podobną do taśmy klejącej.

P2024231.jpg

 

Drugą fajną rzeczą jest Ultra Pragmatic Detail Foil firmy Sun-in-kiczen z Korei Północnej - bardzo trudna rzecz do zdobycia. Na szczęście jest tania jak barszcz i jest jej dużo.

P2024230.jpg

 

Trzecią rzeczą są środki BHP, źródeł pochodzenia i drogi zdobycia ujawnić nie mogę. Gogle Bolle z szybami poliwęglanowymi odpornymi na strzał z broni śrutowej (słynne pump action) oraz liczne spinki dla zachowania czystości w powietrzu - zero kurzu to podstawa!

r2.jpg

 

Zatem zabrałem się za pierwsze testy. Klej kładę pędzelkiem. Skleiłem więc skrzydło i próbnie położyłem klej, oraz nałożyłem na to folię:

P1304167aaa.jpg

No i pierwszy zonk, są fałdy po kleju, powierzchnia nie jest równa.

Wnioski - gęsty klej kładziony pędzlem, dał smugi, a skoro tak zasechł, to częściowo smugi i grubsza warstwa kleju dała taki efekt. Na szczęście test przeprowadziłem na spodniej stronie skrzydła, a i wadę łatwo usunąć: spirytus lub benzyna i klej schodzi jak dziecko pozbawione lizaka, z rykiem i fochem na świat.

Mówię OK, klej trzeba więc rozcieńczyć - a do tego najlepiej nadaje się woda. Zwykła kranówa, ja profilaktycznie dałem wersję luksusową - przegotowaną.

 

Tak więc drugie podejście na górnej części skrzydła. Klej rozcieńczony wodą w proporcji ok 5 jednostek kleju na jedną wody.

Efekt: klej położył się gładko, woda odparowała i została równa powierzchnia. O to chodziło! Gdy dałem więcej wody, klej zachowywał się na powierzchni plastiku jak woda, skraplał się, więc więcej nie ma co rozcieńczać.

P2054238.jpg

Świetnie! dostaję gładką powierzchnię.

W kolejnym poście opiszę wam z detalami proces kładzenia oraz jakie błędy mnie spotkały i jak je eliminowałem i najważniejsze - dlaczego olałem instrukcję kleju, by kłaść go na folię a nie na plastik (instrukcja mówi: chemiku przezorny, kładź klej na folie, inaczej będzie niesforny)

 

Tak czy inaczej z efektu jestem bardzo zadowolony.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Gość
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za to, że znowu mogę się czegoś nauczyć. Piękna relacja. Oczywista sprawa, że masz we mnie pilnego ucznia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja dziękuję GEM za zainteresowanie

 

A teraz kolejna część zmagań:

 

Przystępujemy więc do trzeciej części relacji. Jest to kontynuacja poprzedniego mojego postu. Tam było "że zrobiłem" - tutaj będzie "jak zrobiłem".

Zacznijmy więc od przypomnienia czym pracuję. Otóż w chwili obecnej: klej Microscale adhezyjny, woda, pędzelek, chusteczka, wykałaczka (patyczek do zrazów), rozcieńczalnik (może Wamodowski być) lub spirytus, skalpel (ja mam zwykły excel), pinceta oraz klej Extra Thin Cenement (Tamiya) oraz najważniejsze:

relanium.jpg

Czyli dużo relanium, było w wyprzedaży, to się przyda... a może i nie. Fakt faktem przezorny zawsze ubezpieczony. Jeśli wzięliście do zmywania kleju spirytus, to w takim wypadku relanium jest niepotrzebne, jednak zażywanie go prowadzi do poważnych konsekwencji, dlatego stanowczo odradzam.

 

Etap pierwszy:

Sklejam skrzydło (Extra Thin Cement), ucinam wystające kaemy ze skrzydła i brzegi szlifuję, a gdzie trzeba to i szpachla lekko idzie. W tym momencie jeszcze przecieram skrzydło wodą z mydłem (profilaktycznie dla odtłuszczenia oraz by pozbyć się pyłków po szlifowaniu miejsc łączenia połówek skrzydła.

Teraz biorę klej Microscale, odlewam troszkę do małego pojemniczka i dodaję wody w proporcjach 5:1 (gdzie większość stanowi klej). Da mi to taki efekt, że klej będzie przyczepny jeszcze do plastiku, ale jego konsystencja na tyle rzadka, że gładko rozłoży się na klejonym fragmencie.

Tutaj chciałem też rozwiązać taki mój foch, by nie stosować się do instrukcji kleju, która mówi o kładzeniu kleju na folię, a nie na plastik. Sprawa jest prosta: kładzenie kleju na folię powodowało problemy takie jak: lepiący się kawałek owej profesjonalnej folii - gdy blisko się przyglądałem to nagle znikała, okazywało się, że przyklejała się do nosa, potem wyczaiłem gdzie ona znika (zaleta posiadania lustra). Drugą ważną rzeczą jest mniejsza lub żadna kontrola nad drobinami pyłku lub kurzem - zdejmowanie tego z folii to jakaś maniana. Wybrałem więc kładzenie na plastik.

 

Zatem biorę więc skrzydło (na zdjęciu już częściowo oklejone) i wybieram sobie fragment który chcę zakleić.

P2054238.jpg

 

Następnie smaruję go klejem: ja wybrałem miejsce wąskiego paska między większą częścią oklejonego fragmentu skrzydła, a tym osamotnionym kawałkiem naklejonej już folii. Klejem smaruję nie tylko sam obszar panelu, ale wyjeżdżam trochę poza niego. Nie boję się pojechać klejem (nakładam go pędzelkiem) po naklejonej już folii, ponieważ potem, po całym procesie wycięcia nadmiaru panelu zetrę go chusteczką nasączoną spirytusem lub rozcieńczalnikiem.

P2054240.jpg

Dlaczego skrzydło leży na chusteczce? Miękki podkład zrobiłem po to, by oklejony spód nie podrapać i nie zniszczyć, kładąc na twardej drewnianej powierzchni, radzę też to robić w wypadku maty Olfy i innych podkładów do prac modelarskich.

 

Zaraz po nałożeniu kleju, sprawdzam czy nie przyczepiły się do powierzchni jakieś drobiny plastiku po szlifowaniu, kurz itp. Jeśli tak, rozrobiony rzadziej wodą klej, schnie na tyle dłużej, że mamy jeszcze czas usunąć intruzów pędzelkiem.

 

Przyklejam zatem mniej więcej wielkościowo wycięty fragment folii - oczywiście z naddatkami - i naklejam stopniowo: czyli powoli kładę dociskając coraz dalej chusteczką. Zapobiegnie to wkradnięciu się pęcherzyków powietrza pod folię. Następnie mocniej dociskam ową chusteczką aż do wydobycia linii podziału blach, nitów itp. Niektóre detale wydobywam wykałaczką.

P2054241.jpg

 

Tak wygląda fragment po naklejeniu folii - widać dobrze zarys panelu (owego fragmentu, który potem wytnę),a zarazem widzimy naddatek folii poza nim:

P2054242.jpg

 

Kolejny etap:

Biorę ostry skalpel - ostry musi być, by nie postrzępił folii lub jej przypadkiem nie podocinał, co by spowodowało strzępienie się folii lub co gorsza jej podarci. Zatem tniemy po linii podziału blach. Następnie podważamy delikatnie skrawki niepotrzebne nam tutaj dookoła panelu i odrywamy pincetą. Nie powinno być problemów i następnym krokiem jest "operacja clean". Bierzemy chusteczkę, nasączamy ją w spirytusie bądź wamodzie lub innej benzynie i zdejmujemy nią nadmiar kleju. Schodzi łatwo i nie trzeba do tego buldożera.

P2054244.jpg

 

Wygląd fragmentu, który oklejaliśmy po całej operacji na zbliżeniu:

P2054250.jpg

 

Jest jeszcze jeden fajny niuans: folię można kłaść na cztery sposoby, dające cztery różne efekty. Mianowicie: od strony tzw.: "prawej" folia jest bardziej połyskliwa - idealnie nadaje się do imitacji pokrycia połyskliwą blachą samolotów takich jak F-86, F-105 itp - czyli stajnia USA, natomiast "lewa" strona świetnie symuluje bardziej matową fakturę blachy aluminiowej stosowanej na rosyjskich samolotach (np MiG-15, MiG-21). Można mieszać obie techniki, jak to ja zrobiłem na Hellcacie - połysk daję na cały płatowiec, satynę "lewostronną" na części sterowe (pokrywane w rzeczywistości płótnem i malowane na srebrno).

To były dwie opcje, są jeszcze dwie: folia kładziona wzdłużnie lub poprzecznie: daje nam to inne obicie światła, przez co efekt wizualny jest taki, że jedne panele wydają się ciemniejsze, inne jaśniejsze i efekt się zmienia względem padania światła lub kąta patrzenia na całą oklejoną powierzchnię płatowca.

P2054255.jpg

 

I tak sukcesywnie oklejamy cały płatowiec:

P2064277.jpg

Prace przebiegają dość szybko, na jakieś duże problemy nie natrafiłem. Jeśli dostał mi się pył pod fragment folii i już ją przykleiłem, to po prostu odrywam ją i ścieram klej chusteczką nasączoną wyżej wymienionym jednym ze specyfików. Następnie operację powtarzam. Czasem oklejam pojedyncze panele, a czasem jednym kawałkiem więcej na raz (oszczędza to czas, ale nie powoduje tego zróżnicowania odbicia światła - kwestia efektu, jaki chcemy uzyskać).

Można folię też polerować - np. chusteczką - wzdłużnie lub poprzecznie (a nawet okrężnie), co wzmaga efekt tworzenia rys szlifu blachy, a zarazem potęguje efekt różnicowania blach.

 

Tak to wygląda od strony technicznej kładzenia folii, jak macie jakieś pytania to chętnie odpowiem na wszelakie detale.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo jestem ciekaw dalszych prac kiedy przyjdzie czas na bardziej zaokrąglone powierzchnie a nie płaskie skrzydła. Ciekaw jestem jak się wtedy zachowa Twórca oraz tworzywo ;)

 

Wszystko jak na razie wygląda superowo, połysk jak się patrzy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo jestem ciekaw dalszych prac kiedy przyjdzie czas na bardziej zaokrąglone powierzchnie a nie płaskie skrzydła. Ciekaw jestem jak się wtedy zachowa Twórca oraz tworzywo ;)

 

Wszystko jak na razie wygląda superowo, połysk jak się patrzy ;)

 

Przewidziałem tę zawiłość Wypracowałem już także pewne techniki, by sobie z tym poradzić i testy wypadły pomyślnie. Umieszczę to w kolejnej technicznej części relacji: powierzchnie obłe oraz małe części o trudnych kształtach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będzie zbyt gruby, folia aluminiowa kuchenna jest cienka, więc przybytek jest w iluś tam mikrometrach - zbliżony do nałożenia farby modelarskiej pędzlem. Z resztą skala 1:48 skutecznie tę grubość niweluje. Uważam, że również tolerancja przyrostu grubości jest w pełni akceptowalna do skali 1:72, trudność tam jest o tyle większa, że obłości są bardziej agresywne, do tego dochodzi większa miniaturyzacja. Jednak, jeśli teraz zacząłbym np sklejać F-105 w 1:72, to też użyłbym tej metody.

 

Daje ona też dodatkowy atut: satysfakcję, fajny efekt, przyjemną pracę i na prawdę idzie to szybko. W jeden wieczór można spokojnie okleić skrzydła, w drugi kadłub.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny pomysł i bardzo schludne wykonanie.

Masz jakąś lepszą dokumentację oprócz tych paru znanych fotek?

Wiesz jak wyglądają luki podwozia i ich pokrywy, czy samolot ma klapki chłodzące na dole pokrywy silnika i jak je rozmieszczono na górze, czy będzie to po prostu F6F-3 z innym śmigłem. Jaki kołpak masz zamiar zastosować?

Kibicuję i podglądam nowatorskie rozwiązania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny pomysł i bardzo schludne wykonanie.

Masz jakąś lepszą dokumentację oprócz tych paru znanych fotek?

Wiesz jak wyglądają luki podwozia i ich pokrywy, czy samolot ma klapki chłodzące na dole pokrywy silnika i jak je rozmieszczono na górze, czy będzie to po prostu F6F-3 z innym śmigłem. Jaki kołpak masz zamiar zastosować?

Kibicuję i podglądam nowatorskie rozwiązania.

 

Dziękuję za słowa uznania

 

Dokumentację mam z kilku monografii (m.in. Aj-Press i kilka zagranicznych). Zatem mam dokumentację jeśli chodzi o wygląd komór podwozia, jak i też ich pokryw.

 

Oczywiście te elementy wykonam od podstaw, nie będę tutaj ułatwiać sobie życia pozostaniem przy tych z egzemplarzy seryjnych. Jednak nie jest to jakaś bardzo skomplikowana rzecz.

 

Co do klapek chłodzących, to dół sprawdzę w domu na rysunkach technicznych prototypu, wiem że jest tam drobny niuans. Natomiast te górne nie różnią się od egzemplarza seryjnego F6F-3, bo te elementy już przestudiowałem. Prototyp XF6F-1 miał tutaj więcej różnic z uwagi na zastosowanie innego silnika, XF6F-3 już mniejsze.

 

Śmigło oczywiście Hamillton Standard z dużym kołpakiem, takim jak na pierwszym zdjęciu na początku tego wątku (zdjęcie archiwalne z monografii).

 

Arturze: jednak jeśli chodzi o zgodność geometrii z rysunkami, to tutaj - szczególnie w części ogonowej - idealnie nie jest. Ale da się z tego zestawu zrobić dobry model

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Przeleciałem całe google już wcześniej, dość fajną i wartościową stronką było to forum: http://forummarine.forumactif.com/etats-unis-f3/grumman-f6f-hellcat-t4447.htm znalazłem tam kilka dobrych zdjęć, jak i schemat Hellcata z torpedą (którego też wykonam niebawem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki jachud3, mam taką filozofię prowadzenia warsztatu, że to ma być bez tajemnic, dzięki temu więcej osób będzie mogło nauczyć się czegoś na bazie moich doświadczeń i robić nawet dużo lepsze modele, niż ja, w końcu po to są warsztaty

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzecz w tym, że nie widziałem!

 

Wielkie dzięki Chudziutki za bezcenny materiał

 

Widzę, że XF6F-1 miał pomalowane na biały kolor lotki - takiego zdjęcia XF6F-3 niestety nie mam i wnioskuję, że i XF6F-3 miał tak samo, ponieważ egzemplarze były robione jeden po drugim. W tym drugim jedynie zmienił się silnik oraz śmigło.

 

Dwa ostatnie to nieudane lądowanie Boba Halla w zagonie fasoli na XF6F-3, było to 17 sierpnia 1942 roku, w czasie lotu uległ awarii układ smarowania i silnik przestał pracować.

 

XF6F-1 został przebudowany do standardu XF6F-3 i pierwszy lot odbył 13 września 1942 roku, więc ostatnie dwa zdjęcia muszą przedstawiać egzemplarz po parciu Halla na fasolę (czyżby wyżywienie w owym czasie w małym doświadczalnym zakładzie Grummana było ubogie? ;)) Drugi egzemplarz (który tak na prawdę był pierwszy przebudowany z XF6F-1) nie został wedle różnych dokumentacji uszkodzony.

 

Jutro objawię kolejną część zmagania z płatowcem - części obłe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego jutro nie może być dziś? Od początku śledzę warsztat i dochodzę do wniosku, że powinien być zapis w regulaminie zabraniający robienia przerw w relacji warsztatowej. Tak na poważnie, to Twój warsztat można śmiało przypiąć do tajników modelarstwa gdyż jest tak klarownie i rzetelnie prowadzony.

Wielkie dzięki Jarek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.