Skocz do zawartości

[11.11] Aparat nasłuchowy Goerza, skala 1/35, od podstaw


Jendrass1

Rekomendowane odpowiedzi

Przedmiotem tego wątka warsztatowego będzie aparat nasłuchowy firmy Goerz, nazywany potocznie nasłuchownikiem. Wszelkie sprawy dotycząca dodatkowego wyposażenia artylerii plot WP nie są w pełni opracowane dlatego wątek historyczno-fabularny będę rozwijał równolegle z warsztatem. Model w skali 1/35, budowa od podstaw.

 

de2decfd.jpg

 

Poniżej kilka słów dotyczących materii nałsuchownika i zagadnień powiązanych. Nieskromnie muszę przyznać, że poniższe zestawienie jest jednym z pełniejszych opisów użycia i funkcjonowania nasłuchowników w ramach przedwojennego WP.

 

O firmie:

Produkującą początkowo szkolne przybory kreślarskie i geometryczne austriacka firma C. P. Goerz została założona w 1886 roku przez Carla Paula Goerz`a, szybko jednak produkcję przedsiębiorstwa przestawiono na bardziej rozwojową dziedzinę nauki – optykę i fotografię. Po przejęciu w 1888 zakładów fotograficznych F. A. Hintze rozpoczęto produkcję soczewek, aparatów fotograficznych oraz innego sprzętu optycznego pod nazwą Optische Anstalt C. P. Goerz. Decyzja władz przedsiębiorstwa okazała się trafna, a szybki rozwój nowej dziedziny nauki i zbyt towarów pozwolił na otwarcie w 1895 roku amerykańskiej filii zakładów Goerz’a, która przetrwała okres Wielkiej Wojny w Europie i funkcjonowała na terenie USA z sukcesami do 1972 roku, jako C.P.Goerz American Optical Co. Na terenie Europy od 1908 roku firma nosiła nazwę Goerz Photochemisches Werk GmbH z siedzibą na terenie willowej dzielnicy Berlin-Zehlendorf (południowo-zachodnia część Berlina, wtedy odrębna miejscowość). W roku 1910 Goerz przejął zakłady Sendlinger Optische Glaswerke, zatrudniał ponad 2500 pracowników, posiadał swoje fabryki i przedstawicielstwa w Berlinie, Wiedniu, Paryżu, Sanki Petersburgu, Londynie i Bratysławie, Już jako znany i szanowany producent C.P.Goerz w czasie pierwszej wojny światowej był dostawcą sprzętu optycznego dla armii państw Osi. Wśród wytwarzanych na rzecz przemysłu wojennego towarów znajdowały się lunety do karabinów wyborowych (przed wojną do karabinów sportowych i myśliwskich), celowniki, lornetki, peryskopy oraz wszelkiego rodzaju sprzęt optyczny, w tym ten szczególnie „zaawansowany”- lotniczy. Po wojnie firma bez większych sukcesów starała się przestawić produkcję na pokojowe tory. Równolegle od roku 1920 trwały w sektorze produkującym optykę i „wyposażenie biznesowe” liczne fuzje, przejęcia i sojusze, których finalnym efektem było przejmowanie przez koncern C.Zeiss Stiftung kolejnych marek m.in. ICA, Contessa-Nettel, Ernemann ostatecznie zakończone utworzeniem koncernu Carl Zeiss Ikon. Przełom lat 1925/1926 okazał się kluczowym również dla podupadającego, po wojennej klęsce państw Osi, austriackiego przedsiębiorstwa. Właśnie wtedy nastąpiła fuzja C.P.Goerz z firmą Zeiss Ikon wiodącym producentem sprzętu optyczno-fotograficznego w Europie. Umowę połączenia firm podpisano dokładnie 9 listopada 1926, a firma C.Zeiss rozporządzała 53% udziałów w całym koncernie Zeiss Ikon. Być może niemieckie zakłady przejmując zakłady Goerza wymusiły równocześnie produkcję części swoich towarów. Produkowane wcześniej przez firmę Goerz towary, takie jak: soczewki Dagor, aparaty typu Anschuetz, Tengor and Tenax wytwarzano już pod logiem C.Zeiss. Dalsza historia firmy jest już nierozłącznie związana z niemieckimi zakładami C.Zeiss, jednak wg niektórych źródeł austriacka firma cieszyła się dużą swobodą działania w ramach koncernu aż do końca lat 50-tych.

 

 

Historia sprzętu i zakup przez WP:

 

W drugiej połowie lat 30-tych Wojsko Polskie zakupiło kilka sztuk nasłuchowników akustycznych od austriackiej firmy Goertz GmbH. Nie mam pewności czy producent aparatów wchodził już wtedy w skład koncernu C.Zeiss, jednak możliwe, że firma nadal sprzedawała część produktów pod własną marką. Poza zakupionymi od austriacko-niemieckiego producenta nasłuchownikami w WP funkcjonowało jeszcze kilka innych typów tych urządzeń. Dziś wiemy jeszcze o przynajmniej dwóch innych aparatach tego typu będących na wyposażeniu WP – francuskie Sautter-Harle wz 32 oraz polski nasłuchownik wz 34 produkowany zresztą przez zakłady L.R.L. Sama idea wykorzystania nasłuchowników sięga czasów I wojny światowej, kiedy były używane przez wszystkie armie walczących stron. W przeddzień rozpoczęcia drugiej wojny światowej nie były one już uważane za urządzenia najnowocześniejsze, choć nadal występowały powszechnie. Zakłada się, że pierwotnie praca urządzeń nasłuchowych do pewnego stopnia ograniczała się do wspierania ognia przeciwlotniczego w nocy czy w czasie złej pogody – ścisłe powiązanie ich użycia z oddziałami reflektorów przeciwlotniczych. Wiadomo jednak, że w 1939 rozważano możliwość włączenia jednostek reflektorowych bezpośrednio do oddziałów przeciwlotniczych, np. 14 Kompanię Reflektorów Przeciwlotniczych (wystawiana przez Batalion Elektrotechniczny z Nowego Dworu Mazowieckiego) do 1 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej. Do czasu wybuchu wojny postulatów tych nie zrealizowano – powodem były … trudności kwaterunkowe. Dodatkowe koszty oraz brak jednoznacznych decyzji zrodziły wiele trudności i uniemożliwiły dokładne wykorzystanie nowoczesnego sprzętu przeciwlotniczego.

Ostatecznie zakupiony przez WP sprzęt skierowano do 1 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej, który wyposażany był właśnie w nowoczesne działa 75 mm St wz 36/37. W latach 20-tych w pułku nasłuchowniki skupiano w tzw. plutonie nasłuchowym, jednak nigdy nie działały one łącznie, przeważnie kierowano je do poszczególnych jednostek lub rejonów o dużym nasyceniu artylerii plot. Wiadomo jednak, że do czasu wybuchu wojny 1 PAPlot przechodził liczne reorganizacje i w latach 30-tych pluton nasłuchowy nie występował już w pułku jako jednostka składowa. Nasłuchowniki przydzielone były bezpośrednio do kompanii reflektorów przeciwlotniczych.

a2cc8230.jpg

Wiadomo, że latem 1937 r. na poligonie w Brześciu nad Bugiem miało miejsce strzelanie z dział 75 mm wz. 36 wyposażonych w przyrząd centralny (czy PZO-Lev?). W strzelaniu udział brała też kompania reflektorów przeciwlotniczych oraz 6 nasłuchowników. Nie ma jednak pewności co do tego, który typ tych urządzeń wykorzystano – sprzęt Goerza, polskie nasłuchowniki wz. 34 czy inne? W czasie wyjazdu na poligon w Brześciu 1 PAPlot. obchodził też swoje święto – 29 lipca.

Z istniejących dziś dokumentów wiemy, że wg stanów liczebnych jednostek przewidywanych w tabelach mobilizacyjnych na rok 1940 każda czterodziałowa bateria armat kalibru 75 mm wz. 36 St. (motorowa lub samodzielna motorowa) miała posiadać jeden nasłuchownik oraz aparat centralny (typów nie określono). W zestawieniach tych nadal nie ma mowy o wspomnianym już włączeniu reflektorów do struktur artylerii plot. Samo przyporządkowanie nasłuchowników, jako wyposażenia organicznego baterii oznacza, że nie ograniczano zakresu ich pracy tylko do działań nocnych czy złych warunków pogodowych.

Możliwości współdziałania całego sytemu obrony przeciwlotniczej można było oglądać również m.in. podczas pokazów-manewrów przeciwlotniczych zorganizowanych w Warszawie w maju 1938 roku na Polach Mokotowskich.

Co ciekawe nasłuchowniki nie były jedynym sprzętem tej firmy używanym w WP. W firmie Goerz zakupiono też celowniki bombowe Goerz-Boykow montowane w bombowcach PZL 37 Łoś oraz dalmierze 2m wykorzystywane w jednostkach wyposażonych w armaty przeciwlotnicze wz. 36.

bc3b8bec.jpg

 

Nasłuchownik Goerza w Wojnie Obronnej:

 

Znane są przynamniej dwa przypadki użycia nasłuchowników (najprawdopodobniej Goerza) podczas walk wrześniowych.

 

Na podstawie relacji wiemy, że przynajmniej jeden nasłuchownik był używany przez WP w czasie obrony Warszawy. Jego szczęśliwym posiadaczem była 103 Bateria Półstała Artylerii Przeciwlotniczej typu I wyposażona w cztery armaty 75 mm St wz 36.

103 Bateria wraz z 103 Dywizjonem Półstałym Artylerii Przeciwlotniczej (12+4 starych armat wz 97 oraz 97/25) działały w ramach Grupy „Wschód” podlegając bezpośrednio Dowództwu Obrony Przeciwlotniczej Ośrodka „Warszawa” z siedzibą w schronie Banku Handlowego ul. Mazowiecka (do 15 września), a do kapitulacji w gmachu PKO przy ul. Marszałkowskiej. Wspomniane ugrupowanie otrzymało wzmocnienie z Grupy Reflektorów Przeciwlotniczych (łącznie trzy kompanie 11,14,17) – 11 Kompanię Reflektorów Przeciwlotniczych (3 plutony po 4 reflektory 120 cm Maison-Berguet). Zapewne w skład tego oddziału wchodził nasz nasłuchownik, chociaż wydaje mi się, że każdy pluton tej kompanii powinien mieć swój nasłuchownik (razem 3 szt.). Oddział nie pozostał w stolicy zbyt długo, 11 oraz 14 KRPlot opuściły stolicę 6 września 1939 roku wraz z dużą częścią jednostek artylerii przeciwlotniczej. W mieście została tylko 17 Kompania Reflektorów Przeciwlotniczych – 4x3 reflektory Sautter-Harle o średnicy 150 cm, być może również wyposażona w „ucho”. Inną rzeczą jest, że sprzęt wyjeżdżających ze stolicy KRPlot wpadł częściowo w ręce Niemców podczas kapitulacji tzw. kotła radomskiego – tu FILM

 

Drugi, ze znanych nam dziś aparatów nasłuchu produkcji Goerza, znajdował się na terenie Rejonu Umocnionego Hel, gdzie również skoncentrowano dużą liczbę jednostek artylerii przeciwlotniczej. Na Helu znajdowało się 8 sztuk stacjonarnych armat 75 mm wz 22/24 oraz minimum 8 sztuk armat Boforsa 40 mm wz. 36 (24 Bateria Półstała Artylerii Przeciwlotniczej). Najprawdopodobniej nasłuchownik wchodził w skład 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, a dokładnie utworzonej przez Batalion Elektrotechniczny z Nowego Dworu Mazowieckiego, 32 Morskiej Kompanii Reflektorów Przeciwlotniczych formowanej w ramach mobilizacji w 1 Morskim DAPlot. Kompania z dużą dozą prawdopodobieństwa posiadała na stanie reflektory Maison-Berguet o średnicy 120 cm. Dowódcą Morskiego Dywizjonu był kmdr. ppor. Stanisław Jabłoński. Również losy tego egzemplarza nasłuchownika nie są znane. Zapewne celowo uszkodzony po kapitulacji dostał się w ręce niemieckie.

507d5810.jpg

Parada wojskowa w Gdyni, 1934.

Nie posiadam wiedzy na temat nasłuchowników przejętych przez Sowietów. Dziś wiem jedynie, że jeden egzemplarz nasłuchownika (być może polski?!), znajduje się w Muzeum Sprzętu Przeciwlotniczego w Tuusula, w Finlandii.

 

Słów kilka o 103 Baterii Półstałej Artylerii Przeciwlotniczej typu I (Warszawa)

Mobilizowana (G2+32) przez 1 Pułk Artylerii Przeciwlotniczej w ramach garnizonu Warszawa, dowódca PAPlot. ppłk Kazimierz Baran (wyznaczony nowy dowódca ppłk Ireneusz Kobielski ostatecznie funkcji nie objął, w trakcie kampanii dowodził obroną plot Dęblina).

 

Skład osobowy 103 Baterii:

Dowódca – ppor. Wiesław Jan Kędzierski

Oficer zwiadowczy – ppor. rez. Tadeusz Blauth

Oficer ogniowy – ppor. Zdzisław Janusz Krzemiński

Dowódca 1. plutonu – ogn. pchor. Zygmunt Doruchowski

Dowódca 2. plutonu – kpr. pchor. rez. Zbigniew Antonii Malicki

 

Etat mobilizacyjny na rok 1940 przewidywał: 5 oficerów, 31 podoficerów zawodowych, 143 szeregowych, 4 armaty plot 75 mm wz. 36 St, 4 ckm, 11 ciągników (C4P), 18 samochodów (w tym Fiat 508 „Łazik, Fiat 508/518 ze sztywnym, wysokim nadwoziem drewnianio-brezentowym, PF 621, inne), 12 przyczep (w tym amunicyjne), 1 kuchnia, 2 motocykle, 1 nasłuchownik, 1 aparat centralny, 1 luneta nocna. Wszystko wskazuje na to, że Bateria we wrześniu 1939 była już wyposażona zgodnie z etatem.

Początkowo Bateria stacjonowała w Warszawie wraz z 103 Dywizjonem Półstałym Artylerii Przeciwlotniczej w okolicach dzisiejszych ulic Wybrzeże Szczecińskie, Aleja Księcia Józefa Poniatowskiego, Aleja Zieleniecka, Sokola ew. na zachodnim skraju Parku Skaryszewskiego, później (po wycofaniu części wojsk) zajęła nowe pozycje w okolicy Dworca Gdańskiego, gdzie wcześniej stacjonował 107 Pluton Półstały APlot wyposażony w armaty kalibru 40mm wz. 36 (przesunięty w rejon Stare Miasto/dzisiejszy most Śląsko-Dąbrowski). Organicznie 103 Bateria działała w ramach Grupy „Wschód” pod dowództwem mjr Mieczysława Zylbera i miała za zadanie zarówno dzienną jak i nocną, wysokopułapową, obronę przeciwlotniczą Warszawy.

13 września w okolicach Dworca Gdańskiego Luftwaffe przypuściła atak na pozycje Baterii zrzucając w jej pobliżu ok. 50 bomb różnej wielkości – jest to już wtedy jedyna jednostka artylerii plot (4 działa!) mogąca przeciwdziałać niemieckim nalotom na wysokości powyżej 4000 m. Niemcy doskonale zdawali sobie z tego sprawę, atak był niezwykle zajadły. Skutkiem ataku było „zorganizowanie” przez dowódcę Baterii ppor. Wiesława Kędzierskiego porzuconej pod Bielanami 40stki oraz „wypożyczenie” drugiej armaty od odnalezionej na Polach Mokotowskich 10. Baterii Motorowej APlot typu „A”. Dla dodatkowej ochrony cennych 75tek na skarpie w okolicach Fortu Traugutta zainstalował się 109 Pluton Półstały APlot dowodzony przez ppor. Henryka Piaseckiego. Tego typu „zabiegi ochronne” były konieczne, gdyż od drugiego tygodnia września nie działa już w pełni myśliwska Brygada Pościgowa, a stare armaty wz. 97 oraz 97/25 zlokalizowane na wschodnim brzegu nie mogły strzelać do celów lecących szybciej niż 70 m/s (Niemcy latają ok. 100 m/s) lub zostały zupełnie wycofane. 103 Bateria z armatami wz. 36 St. stanowiła swoistą „perłę w koronie” OPL oblężonej Warszawy.

Najgorszy nalot bateria zwalczała w dniu 25 września podczas tzw. lanego poniedziałku, kiedy Niemcy rzucili do boju formacje bombowe liczące do 150 maszyn. Wypracowana strategia polegała na możliwie szybkim zdezorganizowaniu szyków niemieckiego nalotu – wymuszenie na samolotach obniżenia pułapu lotu. Wtedy do działania przechodziły liczniejsze a armaty 40mm wz. 36 – nawet do 28 luf.

Do dnia kapitulacji tj. 28 września 1939 103 Bateria Półstała Artylerii Przeciwlotniczej typu I wraz z 10. Baterią Motorową Artylerii Przeciwlotniczej typu „A” strąciły łącznie 20 samolotów, z ogólnej liczny 93 strąconych przez OPL Warszawy. Warto przypomnieć, że w szczytowym momencie w stolicy znajdowały się łącznie 92 armaty przeciwlotnicze, z czego 50 nowoczesnych. Po 6 września ilość armat przeciwlotniczych w Warszawie drastycznie spada i nigdy już nie przekroczyła 40 sztuk.

24 września dowódca 103 Baterii ppor. Wiesław Kędzierski otrzymał z rąk dowódcy Armii „Warszawa” gen. dyw. Juliusza Rómmla Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari.

 

 

Kilka słów o reflektorach

W WP używano kilku typów reflektorów o zwierciadłach ze szkła srebrzystego lub złocistego – Renault BBT (średnica zwierciadła 120 cm), Maison-Berguet wz 31 (średnica zwierciadła 120 cm) oraz najnowsze Sautter-Harle wz 37 (średnica zwierciadła 150 cm) zorganizowanych w Kompanie Reflektorów Przeciwlotniczych. W skład każdej kompanii wchodziło 9-12 reflektorów służących do obrony przeciwlotniczej, dozorowania, oświetlania celów itp. Najmniejszą jednostką, zdolną do samodzielnego wykrywania i oświetlania celów powietrznych był pluton, wyposażony w 3-4 reflektory, z czego jeden oznaczony jako kierunkowy, połączony bezpośrednio z nasłchownikiem. W warunkach odpowiedniej przejrzystości reflektory grupowano w czworobok o boku 2,5 km, co pozwalało na stworzenie pola świetlnego o powierzchni 25 km2. W drugiej połowie lat trzydziestych KRPlot otrzymały aparaty obserwacyjne wz 37, najnowsze, kierowane zdalnie reflektory kierunkowe Sautter-Harle wz. 37, reflektory towarzyszące 150 cm z regulatorem ruchu oraz elektrownie polowe wz. 37 polskiej produkcji. Całość sprzętu przewożono lub holowano na platformach technicznych/przyczepach bezpośrednio przez ciągniki. 14 KRPlot posiadała ciągniki C4P w wersji przeciwlotniczej, 11 i 17 KRPlot ciągniki Citroen-Kegrese, być może stopniowo wymieniane na wozy C4P.

ca260afe.jpg

 

Sposób działania i budowa nasłuchownika:

 

Nasłuchowniki zaprojektowano jako wyposażenie jednostek reflektorów przeciwlotniczych, których celem było wspomaganie zaporowego ognia plot. W teorii namiary uzyskane z nasłuchu miały prowadzić do uchwycenia wrogiego samolotu w wiązkę reflektorów w zakładanej, „usłyszanej”, pozycji i otwarcie ognia. Do wyznaczenia domniemanego położenia samolotów stosowano nasłuchownik, którego pomiar, po wprowadzeniu poprawek, przekazywano reflektorom za pomocą tzw. porównywacza (dopiero rozgryzam to urządzenie). Ponieważ jednak wyznaczanie położenia samolotu samym tylko wysiłkiem nasłuchownika było obarczane pewnym błędem, wiązkę świetlną reflektora trzeba było poruszać około wyznaczonego nasłuchem kierunku, aż do znalezienia rzeczywistego położenia samolotu. W wariancie bardziej złożonym reflektory naprowadzały dalmierze, a te z kolei powiązane były z aparatem centralnym przez co dokładniej określały odległość od celu i umożliwiały skuteczniejszy ogień przeciwlotniczy.

 

Zestaw zamontowany był na dwuosiowej platformie kołowej wyposażonej dodatkowo w cztery podpory poziomujące oraz skrzynię na dodatkowe wyposażenie – kable itp. Sam aparat składał się z 4 anten połączonych ze sobą „konstrukcją rurową" o nieco groteskowym wyglądzie. Jeden operator anteny starał się namierzyć poziomy kierunek źródła dźwięku, a drugi regulował kąt podniesienia. Na podstawie otrzymanych pomiarów kierowano w wyznaczony punkt nieba reflektory przeciwlotnicze, które miały uchwycić snopem zbieżnym cel, a to pozwalało otworzyć ogień z dział przeciwlotniczych. Kierunek położenia anten nasłuchu ustawiano bezpośrednio za pomocą dwóch dużych pokręteł, w które wyposażeni byli żołnierze siedzący poniżej pomostu na specjalnych siedziskach. Nieco wyżej, pomiędzy antenami, umieszczono platformę roboczą, na której znajdowało się urządzenie pomiarowe wraz z lornetką o powiększeniu 10x80. Być może urządzenie to wspomagało pracę obsługi nasłuchowników poprzez ustalanie wstępnego kierunku nasłuchu oraz ewentualnego uszczegóławiania namiaru.

8e9c2f8b.jpg

Dla uzyskania rzetelnych pomiarów, przy rozkładaniu zestawu nasłuchownika, należało najpierw ustabilizować konstrukcję. Do tego celu służyły wspomniane już 4 podpory o konstrukcji śrubowej, umieszczone poniżej pomostu przyczepy. Na podstawie zdjęć oraz zachowanego egzemplarza można domniemywać, że cały aparat był częściowo składany na czas transportu, a przyczepa przykrywana plandeką rozpinaną na stelażu. Można również zaryzykować tezę, że przy przygotowywaniu aparatu do pracy („położenie bojowe”) cały aparat unosił się względem płaszczyzny przyczepy o ok. 100-120 cm (czyżby siłownik w kolumnie łączącej przyczepę z właściwym aparatem ?!). Jest to jednak informacja czysto hipotetyczna.

Pochodzenie samej przyczepy również nie jest do końca znane. Nie wiemy czy zamówienie w firmie C.P.Goerz/Zeiss opiewało też na wykonanie przyczep, czy na samych tylko nasłuchowników. Pewne analogie wskazują, że przyczepę wykonano w Polsce, być może w jednym z dużych zakładów zlokalizowanych na terenie C.O.P.

de2decfd.jpg

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że obsługa aparatu nasłuchowego składała się z sześciu ludzi – potwierdzają to zdjęcia. Na ich podstawie można przypuszczać, że: odpowiednio dwóch operatorów za pomocą słuchawek porównywało amplitudę dochodzącego sygnału dźwiękowego i na tej podstawie dokonywało określenia kierunku i wysokości zbliżającego się samolotu (duże okrągłe pokrętła pion/poziom). Jeden żołnierz obracał około 3 metrowe paraboliczne uszy poziome dookoła nieruchomego ciężkiego statywu słupowego, znajdując jednocześnie źródło dźwięku (samolot) i ten sposób ustalał kąt kierunkowy. Drugi wykonywał tą samą czynność za pomocą uszu pionowych ustalając kąt wysokościowy źródła dźwięków. Kolejnych dwóch żołnierzy obsługiwało urządzenia zamontowane na wspomnianym podeście między antenami, piąty z nich używał lornety 10x80 zamontowanej nas specjalnym ramieniu. To właśnie do nich spływały telemetrycznie dane zgromadzone przez dwóch żołnierzy obsługujących anteny. Operatorzy zgrywali strzałki mechaniczne, poprzez przekładnie zębate, z ruchem reflektora kierunkowego, który wykonywał takie same ruchy jak nasłuchownik i luneta. W momencie, gdy w okularze lunety pojawił się zarys samolotu, obserwator odłączał lunetę od nasłuchownika, prowadząc dalej samolot aż do chwili wydania sygnału do włączenia światła reflektora kierunkowego. Do reflektora kierunkowego połączone były reflektory towarzyszące, również zdalne kierowane (poruszane za pomocą regulatorów ruchu). W tym samym czasie obsługa anten nasłuchownika poszukiwała już kolejnego samolotu. Dla zapewnienia optymalnego działania odległość nasłuchownik-reflektor kierunkowy nie mogła przekraczać 500m, a kolejne reflektory lokalizowano w odstępach kilkuset metrów od siebie. Wszystkie elementy systemu połączone był linią telefoniczną. Rola szóstego członka załogi (na zdjęciach stoi na podeście przyczepy) nie jest znana. Nie wiadomo też czy kierowca ciągnika wliczany był do załogi aparatu. Całość zgromadzonych informacji przekazywano do pozostałych elementów systemu naprowadzania ognia plot – najczęściej reflektorów. Nieco inna relacja występowała, kiedy zestaw nasłuchowy łączono z dalmierzem, aparatem centralnym, namiernikami itp. Dokładne ustalenie powiązań między poszczególnymi urządzeniami sytemu przeciwlotniczego jest bardzo trudne do i wymaga przeprowadzenia dokładniejszej analizy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 81
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Ponieważ opis historyczny zapewne będzie podzielony na kilka, kilkanaście części, dodatkowo przeplatany przez opis budowy modelu itp., dla poprawy przejrzystości tematu wymagamy by opis został oznaczony niebieskim kolorem fonta.

 

Czy brak tego "niebieskiego zaznaczenia" ma oznaczać, że to jest cały opis historyczny i w kolejnych postach nic nowego już nie dodasz? Czy po prostu zapomniałeś o tym niebieskim kolorze czcionki?

 

P.S. Chyba pospieszyłem się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy brak tego "niebieskiego zaznaczenia" ma oznaczać, że to jest cały opis historyczny i w kolejnych postach nic nowego już nie dodasz? Czy po prostu zapomniałeś o tym niebieskim kolorze czcionki?

P.S. Chyba pospieszyłem się.

 

Już poprawiłem szefie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale temat wymyśliłeś Troszkę się obawiam o "poziom fajności" tego wynalazku samego w sobie. Myślę, że to urządzenie zdecydowanie nadaje się na dioramkę, ale czy samo w sobie będzie bardzo efektowne? Z pewnością wielu zaskoczyłeś tematem Chętnie pooglądam :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale temat wymyśliłeś Troszkę się obawiam o "poziom fajności" tego wynalazku samego w sobie. Myślę, że to urządzenie zdecydowanie nadaje się na dioramkę, ale czy samo w sobie będzie bardzo efektowne? Z pewnością wielu zaskoczyłeś tematem Chętnie pooglądam :]

 

Zrobię co się da ;)

 

 

Jendrass czy mógłbyś łaskawie podać źródła pochodzenia informacji i zdjęć?

Zdjęcia pochodzą z NAC oraz albumu "Pojazdy mechaniczne WP 1939". Źródeł pisanych jest już w tej chwili kilkanaście i czekam na następne. Pełną bibliografię i ikonografię podam w odpowiednim czasie tj. kiedy już będę miał świadomość, że wyczerpałem dostępne źródła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podrzucę ze swojego tematu, bo w sumie to bardziej dotyczy Twojego

 

Cytat za Zeszytem Helskim nr 4:

 

Przydzielony na początku lipca pluton reflektorów (4 reflektory Breguet wz. 32 z nasłuchownikiem) z Morskiej Kompanii Reflektorów Przeciwlotniczy pod dowództwem por. J. Wojtowicza zajął rozstawione co kilkaset metrów stanowiska w rejonie cypla. Morska Kompania Reflektorów Przeciwlotniczych składała się z trzech plutonów po cztery reflektory o średnicy 120 cm, czterech nasłuchowników, pluton łączności i własnej obrony przeciwlotniczej złożonej z 12 ckm p. lot. Była ona całkowicie zmotoryzowana i wyposażona w 24 ciągniki Citroen-Kegresse przeznaczone do przewozu sprzętu i samochody ciężarowe do przewozu obsługi. Od 25.05.1939 r. dowódcą Kompanii był kpt. H. Gołębiewski, po odesłaniu jednego plutonu na Hel pozostałe dwa plutony pozostały w Gdyni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podrzucę ze swojego tematu, bo w sumie to bardziej dotyczy Twojego

 

A i to wszem Dziękuję za te informacje, potwierdzają się moje przypuszczenia. Niebawem postaram się zmontować dalszą część mojego opisu nasłuchownika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Projekt nie umarł, wpadłem tylko w pętlę historycznych poszukiwań. Temat jest rozległy i co rusz pokazują się nowe wątki - im dalej w las, tym więcej drzew. Chyba po skończeniu modelu napiszę książkę ;)

 

Oto mała próbka dłubania - pierwsza wersja ramion nasłuchownika.

dc49ff7c.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słwo, ale anteny prezentowane powyżej są jeszcze toporne jak bojowy cep. Nieco je podrasowałem i wygladają lepiej, wymgają jednak jeszcze nieco uwagi

Mam nadzieję, że w czasie weekendu będzie trochę czasu to wrzucę już zdjęcia wersji ostatecznej i zabiorę się za drugą parę "uszu". Potem już z górki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !

 

Kolejny mały kroczek za mną

Udało mi się poprawić wcześniejsze dwie anteny poziome oraz wykonać anteny pionowe, trudniejsze. Poprawki dotyczyły głównie zwężeń rur i dołożenia białych "przekładek" w odpowiednich miejscach.

Mając te cztery podzespoły można zacząć myśleć o budowie górnego pomostu i czegoś w formie stelaża, na którym całość tego dziwa montowano. Jak tylko zbuduję pomost obiecuję więcej zdjęć, w tej chwili nie ma co obfotografowywać tych kawałeczków.

ad3fd4eb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej !

 

Dalsza część budowy pomostu oraz konstrukcji nośnej nasłuchownika. Skleiłem wszystko tylko do zdjęć, żeby pokazać urządzenie w jako takiej całości. Teraz czeka mnie dużo pracy nad źródłami, głównie ikonografią, ponieważ na antenach jest sporo detali, które przeważnie bardzo słabo wychodzą na zdjęciach.

0fa9a6c0.jpg

4ba833cb.jpg

e6091c79.jpg

0c3014d2.jpg

 

Celowo wrzuciłem czarno-białe zdjęcia, bo w kolorze bardzo wyróżniają się "biurowe" część modelu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak kiedyś w serialach S-F narrator zaczynał wprowadzenie "Kosmos rok 1999 ..." i mówił o skolonizowanej już przez ludzkość przestrzeni kosmicznej. Mówić o tym modelu "Wielkie ucho" to nic nieprawdziwego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh mae ... pewnie i będzie ale to dla mnie trudny orzech do zgryzienia. Jak to zwykle bywa plany są ale wszystko rozbija się o detale i czas... sam aparat nasłuchowy skończę jeszcze pewnie w tym roku.

Jest jeszcze kilka źródeł z których być może uda się coś wydobyć ale to też sprawa bardziej złożona niż się wydaje, a czynnik ludzki gra tu kluczową rolę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.