Skocz do zawartości

B.P. Defiant Mk. I, 1:48 Airfix


Helmut

Rekomendowane odpowiedzi

Detale konstrukcji wyglądają świetnie. Powłoki malarskie gorzej. Z tym można było jeszcze powalczyć, ale po naklejeniu oznaczeń to już może być kłopot. Niedobrze prezentują się łączenia kolorów, kuleje faktura pryśniętej farby. Wiem, że okiem wygląda to lepiej, ale to są rzeczy do zauważenia. A z modelami już tak jest, że co się zobaczyło to się już nie odzobaczy. Faktura powierzchni to potencjalnie spory problem, bo niestety nie jest tak jak piszesz, że:

2 godziny temu, Helmut napisał:

brudzenie eksploatacyjne nie jest konieczne, a brudzenie "plastyczne" (uwypuklenie linii podziału, etc) - niepotrzebne,

Pomijając moją, zupełnie uzasadnioną niechęć do terminu 'brudzenie',  rzecz polega na tym, że elementy reliefu powierzchni samolotów wymagają zabiegów malarskich by model wyglądał realistycznie.  Nie mówię oczywiście o zalaniu wszystkiego na pałę jakimś washem, bo efekt wtedy może być rzeczywiście wręcz szkodliwy. Jednak różnorodność tych powierzchni jest odbierana przez obserwatora gdy patrzymy w skali 1:1 i tę różnorodność należy 'sprzedać' także w pomniejszeniu. Zadziałanie przy takich elementach jaki linie, czy nity  może tu wyraźnie pomóc. Innym kłopotem jest odbiór samego modelu. Owszem, linie i nity jakie tu widzimy są wystarczająco widoczne. W pewnym sensie nawet zbyt widoczne. W przypadku linii musimy zmierzyć się z tym, że są one zbyt szerokie. Na tyle, że oko nasze poradzi sobie ze stwierdzeniem, że są zamalowane farbą. To wyklucza zaakceptowanie iluzji sugerującej, że mamy do czynienia z samolotem. Od razu widzimy plastikowy modelik. Zajęcie się liniami ma zlikwidować to odruchowe wrażenie. Nawet jeśli uzyskamy efekt niedoskonały, to patrzący nie rozumiejąc odruchowo na czym polega błąd automatycznie usprawiedliwi go. Ale czarna kratka będzie zamianą siekierki na kijek. Widz od razu stwierdzi że coś jest nie tak i , choć z innych powodów, odrzuci iluzję. Na tym mechanizmie polega skuteczność modelarskiej sugestii i z tego mechanizmu świetnie korzystasz rzeźbiąc detale. Podobnie jest z nitami. Widzimy po prostu dziurki po narzędziu. Jeśli uda się nam zmienić ten wizerunek na coś innego niż 'dziura, po prostu dziura' to od razu jesteśmy na wygranej pozycji. Znowu, zalanie wszystkiego na czarno niewiele nam pomoże.

Faktura powierzchni musi być gładka nie tylko dlatego, bo to wygląda dobrze. Chodzi też o to, by można było na niej wykonywać kontrolowane czynności malarskie budujące realizm odbioru. Przy takich pracach nastąpi uwypuklenie wszelkich niedoskonałości technicznych związanych z powłoką lakierniczą. Ewentualnie można ingerować w idealną gładkość tej powłoki np. matowiąc ją w celu uzyskania konkretnych efektów, ale baza musi być.

Zła wiadomość jest taka, że w przypadku 'zużytych' samolotów sporo z tych zasadzek rozwiązuje się sama. No, może poza jakością powłok. Przy 'nowych' zadanie jest nieporównanie trudniejsze.

 Mam szczerą nadzieję, że w przyszłości weźmiesz takie rzeczy pod uwagę. W przeciwnym razie masz szansę stać się ikoną wśród zwolenników absurdalnego sporu malowanie czy detalowanie.

Ale szczegóły świetne! :)

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, greatgonzo napisał:

 Mam szczerą nadzieję, że w przyszłości weźmiesz takie rzeczy pod uwagę. W przeciwnym razie masz szansę stać się ikoną wśród zwolenników absurdalnego sporu malowanie czy detalowanie.

Ała, zabolało... 

Ale słusznie, bo trafiłeś idealnie. W detalu bawię się świetnie, w wykańczaniu dużych powierzchni - gorzej. Ewidentnie muszę nad tym jeszcze sporo popracować. W każdym razie stanie się ikoną sporu (zgadzam się, że absurdalnego) nie jest moim celem. 

Przynajmniej nie grozi mi nuda wynikająca z samozadowolenia, a to już coś!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki, nie chciałem Ci sprawić przykrości.

Podejrzewam, że Mikołaj tak samo odebrał ten model, wiec liczę na odpowiedzialność zbiorową ;).

To pewnie trochę zawód, bo dotychczasowa robota rozbudziła nadzieje. To wszystko co napisałem to prawda, ale prawdą jest też, że przysłowiowe 90% modelarzy ma to zwyczajnie w dupie, więc na ogół można inaczej. Nie polecam, ale można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, greatgonzo napisał:

Sorki, nie chciałem Ci sprawić przykrości.

Hm. napiszę tak. Miło  mi faktycznie nie było, ale spokojnie, absolutnie nie odebrałem tego osobiście. Serio. Bardzo Ci dziękuję za te uwagi, bo one są po to, żebym robił lepsze modele, a nie po to, żeby dopierdolić. 

A straty moralne postaram się wynagrodzić w następnym modelu :)

Jak już zrobię galerię to się skupię na detalach, hi, hi.

Edytowane przez Helmut
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.10.2021 o 12:10, Mikolaj75 napisał:

Szkoda, że jakoś nie uprzedziłeś o całej procedurze malowania.. Aż się wierzyć nie chce, że cała praca nad detalem zniknie..

Jak to: zniknie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano zniknie... Nie dosłownie oczywiście. Gonzo to dobrze opisał i trafnie odczytał moje odczucia.

Dobry poziom detali zostanie zmarginalizowany słabym malowaniem, które rzuci się w oczy jako pierwsze i zapracuje na niekorzyść wysiłku detalowego. Model odbierany jest całościowo.  Po prostu szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ śledzę wątek to ośmielę się dodać swoją obserwację. Mam nadzieję, że koledzy już o tym nie pisali,- było chyba o liniach (nie wszystko jasno zrozumiałem choć wywód o iluzji w modelarstwie pozwolił mi pojąć to, co przeczuwałem próbując modulacji na swoich modelach, a nie umiałem ubrać w słowa), ale nie było o kurzu. I piszę o tym wyłącznie dlatego, że sam borykam się z tym problemem. W mieszkaniu niby czysto, ale ledwo słoneczko uderzy w okno złocistym promykiem, widać co się dzieje.  Chmury kurzu, efekt Tyndalla, zgroza. Niby czyszczę warsztat przed większymi malunkami i, obowiązkowo, przed lakierem. Niewiele to jednak daje.  Jedyne co potrafię wtedy zrobić to uważnie lustrować powierzchnię przed malowaniem i po każdej położonej warstwie. Na szczęście maluję cienkimi warstwami i nawet jeśli jakiś paproch się przyklei to pędzelki są go w stanie zdjąć. Najgorzej jest przy lakierowaniu - podejrzewam, że przyczyną jest gęstość lakieru i długi czas jego schnięcia. Tu nie mam sposobu. A piszę o tym wszystkim dlatego,  że odbiór Twojej pracy psuje duża ilość kurzu co widać na zdjęciach. Może ocena powierzchni na każdym etapie malowania z wykorzystaniem optyki (nie będzie wtedy niespodzianek na zdjęciach) pozwoliłaby wyeliminować ten problem? W każdym razie pozdrawiam i oglądam dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę rzec. Z pokorą przyjmuję zarzuty i uwagi i bardzo za nie dziękuję. Muszę popracować nad techniką malowania, i nie ma się tu nad czym zastanawiać, tylko po prostu brać do roboty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, zaruk napisał:

W mieszkaniu niby czysto, ale ledwo słoneczko uderzy w okno złocistym promykiem, widać co się dzieje.  Chmury kurzu, efekt Tyndalla, zgroza


Przed malowaniem rozpyl mgiełkę wody np. zraszaczem do kwiatów nad warsztatem/w pomieszczeniu w którym malujesz. Większość badziewia latającego w powietrzu opadnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed istotną sesją malarską:

- odmuchać, omieść warsztat

- odmuchać, omieść samego siebie, z włosami włącznie

-odkurzyć pomieszczenie

-odkurzyć powietrze w pomieszczeniu (ok, głupie uczycie, ale może akurat ten pyłek, co zdradziecko planował usiąść na świeżo pomalowanym skrzydle wpadnie do rury odkurzacza)

- zrosić warsztat i okolice łącznie z podłogą

- zrosić samego siebie (uwaga! chodzi o wspomnianą wyżej mgiełkę wodną, samozroszenie na żółto nie pomoże!)

- szczególnie uważać jeśli bezpośrednio nad warsztatem mamy oświetlenie - kurz zebrany na oprawach uwielbia ruszyć się w czasie malowania; usunąć kurz przed malowaniem

- przy dłuższych sesjach malarskich powtarzać zraszanie.

- przed samym pryskaniem odmuchiwać malowane elementy.

 

Nie wyeliminuje to problemu w 100%, ale w istotnym wymiarze ograniczy straty. Jeśli powłoka malarska wymaga schnięcia, pomalowany element przykryć czymś, jakąś plastikowa miską, czy pojemnikiem. Im szybciej, tym lepiej.

 

Edytowane przez greatgonzo
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wyschnięciu kolorów, a przed położeniem lakieru, można powierzchnie przetrzeć niepylącą  i niestrzępiącą się szmatką.

Dzięki temu można usunąć paprochy, które ledwo się trzymają powierzchni, a które by zostały utrwalone przez lakier (wlakierowane? :)).  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.