Skocz do zawartości

[11.11] PZL P.7a Leopolda Pamuły (Mastercraft 1/72)


Ipkinss

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 93
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Ja już nie wiem czy model czy dziennik lepszy .W każdym razie w obu dziedzinach masz pokłady talentu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Dzięki za komentarze! Fajnie, że dziennik się podoba

 

Dziś kolejny odcinek

 

Część historyczna.

 

Pamiętnik lotnika.

 

11 października, 1933, Warszawa

 

Wrześniowe manewry wypadły nad wyraz dobrze. Wzięły w nich udział wszystkie pułki wyposażone w „siódemki”. Mieliśmy piękny przegląd godeł poszczególnych eskadr. Spotkaliśmy wielu kolegów z innych jednostek. Wieczorami, przy kieliszku miejscowej gorzałki, gwarzyliśmy o lataniu, samolotach i możliwościach naszego lotnictwa. W miarę upływu czasu i opróżnianych butelek historie stawały się coraz ciekawsze. Piloci wszędzie są tacy sami... O poranku, gang silników niejednemu sprawiał nieopisaną przykrość. Pomimo ogromnej liczby samolotów zgrupowanych w jednym rejonie nie doszło do żadnej kraksy!

 

Niestety wypadki co jakiś czas się zdarzały. Październik już od początku źle się zaczął. Drugiego, por. Karol Lubański ze 141 Eskadry rozbił „siódemkę” po podejściu do lądowania ze zbyt małą prędkością. Nazajutrz doszło do tragedii w 142 Eskadrze. Zginął por. pilot Szczepan Głosek. W czasie zwykłego lotu po trasie Toruń – Warszawa, zboczył z kursu i zaczął kręcić akrobacje nad rodzinnym domem. Niestety, w trakcie pokazu wpadł w korkociąg, z którego nie udało mu się wyjść. Zginął w szczątkach samolotu...

 

Na 12 października zaplanowano wylot do Bukaresztu na pokazy. Mamy zademonstrować sztukę polskiego pilotażu w najlepszym wydaniu. Zaprezentujemy też możliwości naszych myśliwców. Próba generalna nad Warszawą wyszła jak należy. Program zapowiada się niezwykle atrakcyjnie, choć jest bardzo wymagający. Przewidziano ewolucje powietrzne wykonywane wszystkimi pułkami. Zaczniemy od startu ławą, jak szeroką, zależy od lotniska, następnie stworzymy duże formacje w powietrzu. Szykujemy przelot poczwórnej ławy, strzałę i roje siódemkowe. Planujemy też jednoczesny looping czterech maszyn w szyku schody.

 

Trudnym elementem będą akrobacje grup po siedem samolotów. Każdy Pułk wystawia swoją reprezentację, która wykona inne figury tak, by nie zanudzać widowni tymi samymi ewolucjami. I tak, 1 Pułk ma wykonać ostre nurkowanie wszystkich maszyn oraz karuzelę, czyli kręcenie pętli za pętlą z szyku szeregowego. 2 Pułk wykona wspólną, powolną beczkę i trawers. 3 Pułk ma za zadanie wykonać wywrót z szyku schody w prawo. Nasz Pułk wykona jednoczesną beczkę oraz przejście wywrotem, z szyku szeregowego, do ostrego pikowania, z wyrównaniem nad ziemią.

 

Na koniec przewidziano indywidualną akrobację. W tym wypadku nie pozwoliłem nikomu zabrać się za moją ulubioną działkę i osobiście będę reprezentował nasz Pułk. W szranki do zawodów indywidualnych staną nie lada piloci. 1 PL. wyznaczył porucznika Kołodyńskiego, 2. PL porucznika Kosińskiego, zaś 3. PL kapitana Mümlera. Ustaliśmy w gronie solistów pewne zasady naszych programów. Umówiliśmy się, że będziemy starali się nie powtarzać akrobacji poprzednika oraz, że będziemy latać na określonej wysokości i miejscu. Laur najlepszego ma zdobyć pilot, który połączy najrozmaitsze figury w całość, będzie najszybciej przechodził z figury do figury ograniczając „puste” latanie do minimum. Zobaczymy kto okaże się największym rutyniarzem!

 

Jutro startujemy do Bukaresztu via Lwów

Źródło: PZL P.7 cz. 2, wyd. AJ-Press

 

Część modelarska.

 

Od ostatniej aktualizacji zaszły ogromne zmiany. Model jest już pomalowany i okalkowany! "Siódemkę" pomalowałem Humbrolami. Od spodu zastosowałem H 65, góra to mieszanka H 29 z H 159. Model został pokryty lakierem błyszczącym Vallejo. Z malowania jestem zadowolony. Kalki to zestaw Techmodu. Fajnie współpracowały z płynami i udało mi się położyć spore elementy bez dramatycznych przeżyć

 

Dodałem także numer boczny. Jest to pewne ryzyko z mojej strony ponieważ nie mam żadnych mocnych dowodów, że był to właśnie 35. Wydedukowałem to na podstawie zdjęcia z Polskich Skrzydeł (zamieszczone na 3 stronie wątku), gdzie zza prawego barku jednego z ludzi stojących obok samolotu, wystaje coś, co przypomina daszek "piątki". Inna liczba nie mogła mieć takiego zakończenia. Uznałem więc, że będzie to piątka, informację o trzydziestce znalazłem w monografii AJ Pressu (cz. 1) gdzie podano, że od 1935 roku 141 eskadra otrzymała numery od 31 do 40. I tak powstał numer 35 T (Toruń).

 

A teraz fotki:

 

 

 

094cg.jpg

093q.jpg

091qq.jpg

090ci.jpg

089ze.jpg

088gn.jpg

097pw.jpg

096s.jpg

098kc.jpg

 

Pozdrawiam Ipkinss

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli zaczyna brakować mi słów. Każdy Twój kolejny warsztat jest coraz ambitniejszy i schludniejszy. Już nie mogę doczekać się galerii końcowej

 

Mam tylko dwie uwagi co do elementów przedstawionych na poniższych zdjęciach:

 

th_069872966_096s_122_188lo.jpg th_069873196_088gn_122_421lo.jpg

 

 

Cały model wygląda świetnie, ale może dałoby się coś jeszcze zrobić z tymi dwoma miejscami ? Twoja Siódemka na pewno na to zasługuje

 

Co do numeru bocznego to sprawdzę jeszcze w swoich papierach czy nie będę miał jakiejś dodatkowej informacji lub fotografii.

 

Pozdrawiam

Kornik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie będę się powtarzał w kółko, więc poczekam na galerię i wtedy będzie wazelina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Część historyczna.

 

Pamiętnik lotnika.

 

25 października, 1933, Toruń.

 

Pokaz w Bukareszcie możemy zaliczyć do połowicznie udanych. Pogoda była przeciwna lataniu pod rumuńskim niebem. Już od początku nas prześladowała. Zachmurzenie niemal całkowicie ograniczyło widoczność. Z trudem dotarliśmy do Lwowa. Jeden gagatek z naszego Pułku tak pobłądził, że po wyczerpaniu paliwa wylądował w Zamościu. Maruderem okazał się por. Franciszek Jastrzębski ze 142 Eskadry.

 

We Lwowie przyszło nam stacjonować aż 4 dni. Dopiero szesnastego, aura łaskawie zezwoliła nam na lot do Jass. Na lotnisku tamtejszego pułku lotniczego mieliśmy międzylądowanie. Niedługo potem udaliśmy się w dalszą drogę, kierując się na Bukareszt. Nad płytę lotniska w stolicy Rumunii wlecieliśmy eleganckim szykiem „strzała”. Powitano nas bardzo godnie. Zakwaterowani byliśmy w najlepszych hotelach Bukaresztu, a miejscowi piloci, co i rusz zapraszali nas na zakrapiane integracje. Odbyła się także oficjalna recepcja, na której każdy z nas otrzymał rumuńską odznakę pilota. Pokaz, który miał uświetnić swoją obecnością król Rumunii Karol zaplanowano na 18 października.

 

Niestety pogoda wciąż płatała nam figle. W dniu pokazu podstawa chmur wynosiła 150m co uniemożliwiło nam wykonanie części figur. Poważnie rozważano odwołanie pokazu, lecz na szczęście, major pilot Stefan Pawlikowski zdecydował, że polecimy, z tymże wiele ewolucji sobie odpuścimy.

 

Widowisko zaczęliśmy od wspólnego startu wszystkich maszyn ustawionych w kilka linii. Zaraz po starcie wpadliśmy w chmury, które zmusiły nas do obniżenia lotu. Wykonaliśmy wiraż i wróciliśmy nad lotnisko w formacji 4 ław. Wspomnę tutaj, że na przedmieściach Bukaresztu stoją wieże radiostacji i kominy fabryczne, które jak na złość, zbudowano na trasie naszych nawrotów. Gimnastykowaliśmy się co nie miara między tymi kominami, ale szyki zawsze formowaliśmy należycie.

 

Drugim punktem programu były akrobacje grup po 7 samolotów. Zaczął Pawlikowski. Po nalocie nad pas startowy wykonali ciasny zawrót z wyrównaniem nad ziemią i poszli w górę do Immelmana, którego wykończyli już w chmurach. Następny był kapitan Kępiński. Wraz ze swoimi pilotami wykonali „karuzelę” na niskim pułapie. Niestety pętle kończyły się w chmurach gdzie mogło dojść do kolizji. Sytuacja była groźna lecz żaden z pilotów się nie zgubił i wszyscy wykończyli manewr poprawnie, na swoich pozycjach . Widać było, że ekipa warszawska potrafi latać.

 

Następni byliśmy my – Toruniacy. Naszym popisowym numerem była jednoczesna beczka wszystkich maszyn. Lecieliśmy na około 100 metrach wysokości. Nad lotniskiem, jako prowadzący formację dałem znak do beczki. Wyszła nam pięknie! Wszystkie samoloty niczym jeden organizm, wykonały ten manewr. W trakcie nawrotu nad lotniskiem wpadliśmy w chmury i zrobiło się trochę gorąco, bo każdy z pilotów wyleciał zeń pod innym kątem. Szybko jednak zwarliśmy szyki i elegancko wylądowaliśmy.

 

Pokaz grup siedmiu maszyn zakończyła krakowska ekipa kapitana Bajana. Wykonali kilka wspólnych beczek i trawersów, po czym zademonstrowali idealne, grupowe lądowanie lecąc prawie „na zakładkę” i na minimalnych obrotach. Loty indywidualne odwołano.

 

Król Karol osobiście gratulował wszystkim występu. Pokaz nasz wzbudził zachwyt zebranej publiczności. My nie byliśmy do końca zadowoleni, bo znacznej części planu nie wykonaliśmy. Jednak biorąc pod uwagę beznadziejne warunki meteo, pokazaliśmy chyba wszystko co było możliwe. Nazajutrz prasa rozpisywała się o naszych wyczynach.

 

Planowy wylot do Polski 19 października nie powiódł się ze względu na pogodę. 20 nie było lepiej, ale nad Bukaresztem zdarzały się okresowe przejaśnienia. Postanowiliśmy to wykorzystać i dać pokaz indywidualnej akrobacji. Wieść rozniosła się po okolicy i zebrała się spora widownia. Popisy zaczął Mumler, który ułożył swoją „wiązankę” z beczki na plecach, półtorej beczki z pleców, połowy pętli w przód, ślizgu na ogon i korkociągu przekładanego.

 

Kołodyński zademonstrował wielokrotny korkociąg, podwójne i potrójne beczki oraz ślizg na ogon z przejściem w przód. Od samego patrzenia gapiom pewnie zakręciło się w głowie. Kosiński z 2. PL latał głównie na plecach dając niezły pokaz.

 

Ja postawiłem na demonstrację wytrzymałości „Siódemki”. Zacząłem od ułańskiego startu ostro manipulując gazem i hamulcami. Pezetel szarpał się jak narowisty koń. Po starcie nabrałem wysokości i zszedłem ostrą piką nad lotnisko. Wyrównałem gwałtownie tuż na głowami widzów. Pewnie niejedna rumuńska dama straciła swój kapelusz! Wyrwałem w górę i wykręciłem półtorej powolnej beczki z przejściem do dwóch szybkich zwitek. Wpadłem w chmury, nawróciłem ślizgiem na ogon i runąłem kolejną piką w dół. Samolot ryczał na pełnym gazie i trzeszczał nieco na nitach. Byłem jednak pewien, że wytrzyma. Lądowałem bez przeszkód. Kto dał najlepszy popis? Trudno ocenić... Remis wydaje się sprawiedliwy, szkoda tylko, ze król nie mógł zobaczyć nas w akcji.

 

21, w końcu wylecieliśmy z Bukaresztu do Galacu. Dzień później wystartowaliśmy w kierunku Jass, lecz na trasie dorwała nas zła pogoda. Lecieliśmy jednak dalej, kierując się doliną Prutu i na lotnisko dotarliśmy. Jak się okazało, przylecieliśmy tylko my i „krakusy”. Pozostałe dwa pułki zawróciły do Galacu. Dołączyli do nas nazajutrz. Było im chyba trochę głupio, że nam mimo złej pogody udało się dolecieć do celu i zademonstrowali nad polem wzlotów piękną „karuzelę” dla podreperowania reputacji. 24 października, około południa przedefilowaliśmy nad Lwowem, skąd po uzupełnieniu paliwa i pożegnaniu się z pozostałymi pilotami odlecieliśmy na lotniska macierzyste.

 

Źródło: PZL P.7 cz. 2, wyd. AJ-Press

 

Część modelarska.

 

Na początek ustosunkuję się do Waszych postów

 

Jarekk! Tak, planuję małą podstawkę. Już mam nawet pomysł

 

kornik_69! Na pierwszym zdjęciu widać elementy zbiornika paliwowego (wlew i taśmę mocującą), nie jest to niedoróbka Po washu wszystko lepiej widać. Chyba, że nie o to Ci chodziło?

 

Na drugim zdjęciu widać delikatne podpylenie farby khaki, jeśli to masz na myśli. Udało mi się to bezboleśnie poprawić

 

Banny! Fakt, zwichrowała mi się ta blaszka podczas manipulacji modelem. Usunąłem ją, i zainstaluję nową w końcowym etapie prac

 

Dzbanek! Pytałeś o to wcześniej ale zapomniałem odpowiedzieć. Otóż, maluję aero

 

A tymczasem, model dostał washa, który tchnął w "siódemkę" nowe życie. Jest do zrobienia jeszcze kilka drobnych korekt malarskich. Kilka detali czekana instalację i właściwie finisz jest już bliski

 

107ib.jpg

106xp.jpg

105a.jpg

104e.jpg

103uc.jpg

102dev.jpg

101wz.jpg

100al.jpg

 

Pozdrawiam Ipkinss

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kornik_69! Na pierwszym zdjęciu widać elementy zbiornika paliwowego (wlew i taśmę mocującą), nie jest to niedoróbka Smile Po washu wszystko lepiej widać. Chyba, że nie o to Ci chodziło?

 

Chodziło mi o to, że ten fragment nie wyglądał schludnie. Na zdjęciu dało się zauważyć pewną nierówność. Teraz po washu wygląda to lepiej.

 

Na drugim zdjęciu widać delikatne podpylenie farby khaki, jeśli to masz na myśli. Udało mi się to bezboleśnie poprawić

 

Właśnie o ten nalot na przejściu kolorów mi chodziło. Jeśli udało Ci się to poprawić to super

 

Niestety martwi mnie to, że wash nie wszedł wszędzie jak należy. Trochę to rzutuje na odbiór modelu, bo większość powierzchni ładnie go przyjęła natomiast miejsca takie jak okolice lotek, ogon i statecznik pionowy są nim tylko "postraszone". Może da się to jeszcze jakoś poprawić ?

 

Mam również pytanie czy model ma prosto wklejone podwozie. Patrząc na zdjęcie od przodu odniosłem wrażenie jakby model stał krzywo. Czy tak jest w rzeczywistości czy to tylko złudzenie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam to wrażenie na 6i7 zdjęciu w szczególności, jakby kuetrnoga był z niego .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Część historyczna.

 

Pamiętnik lotnika.

 

Sierpień, 1934, Warszawa.

 

Po pokazie w Bukareszcie nadeszły słotne dni zapowiadające nadchodzącą jesień. Pogoda psuła się i wykonywaliśmy coraz mniej lotów. Nastała zima, która jeszcze bardziej ograniczała nasze działania. Wykorzystywaliśmy ten czas na remonty samolotów i uzupełnianie wiadomości teoretycznych. Prowadziliśmy z kadrą oficerską sporo wykładów dla młodych pilotów. Przyda im się.

 

Rok 1934 zaczął się dla naszego Pułku tragicznie. 3 stycznia, w wypadku lotniczym zginął dowódca 141 Eskadry, kapitan pilot Jan Łukasiewicz. Niestety, zabiła go brawura, której nigdy nie unikał. Zaczął wykonywać różne ewolucje poniżej dachów zabudowań... Zawadził skrzydłem o stodołę. Nie miał szans na przeżycie. Pokój Jego duszy!

 

W marcu mieliśmy kolejne zdarzenie, które okazało się pierwszym tego typu wypadkiem na P.7a. Porucznik Mirosław Leśniewski ze 141 Eskadry zderzył się z rękawem do strzelań. Zagalopował się przy podejściu do „wroga” i przemielił śmigłem końcówkę rękawa. Na szczęście zdołał pomyślnie wylądować, a samolot był jedynie nieznacznie uszkodzony. Nazajutrz po tym wydarzeniu, podejście do lądowania zepsuł kapral Kazimierz Waśkiewicz. Szedł nad pas zdecydowanie za nisko i zawadził o rosnące nieopodal drzewo. Szczęśliwie zdołał opanować samolot i wylądować. Maszyna sporo ucierpiała w tym zdarzeniu. Kolizja uszkodziła prawą goleń i statecznik poziomy oraz śmigło i pierścień Townenda. Miał chłop sporo szczęścia!

 

Wiosna minęła nam bez większych przygód. Aż do 13 czerwca kiedy to, o mały włos, a zginąłby porucznik Tadeusz Rolski ze 142 Eskadry. Leciał na zadanie odnalezienia i zaatakowania balonu obserwacyjnego „nieprzyjaciela”. Odnalazłszy go, postanowił zaskoczyć „wroga”. Zredukował obroty i obniżył pułap do „polskiej” wysokości. Leciał zatem niewiele ponad płotami chłopskich gospodarstw. Lawirował przy tym zręcznie lecz niestety, wysokie zboże okazało się zdradliwe. Zawadził podwoziem o „złote łany” i skasował samolot przepisowym kapotażem. Pilot nie odniósł obrażeń ale maszyna do niczego się już nie nadawała.

 

Miłym akcentem lata był przylot do Polski naszych rodaków ze Stanów Zjednoczonych. Bracia Adamowiczowie na samolocie własnej konstrukcji przelecieli przez Atlantyk. Traf chciał, że zrobili międzylądowanie na naszym lotnisku. Przyjęliśmy ich chyba najcieplej jak się tylko dało. Widać było wzruszenie na ich twarzach. Byli u nas tylko kilka godzin ale na pewno zapamiętają wizytę w 4 Pułku. Po uzupełnieniu paliwa ruszyli do Warszawy pod eskortą naszych eskadr. Oczywiście dwóch gagatków, z całego wzruszenia wizytą, musiało nadwerężyć dwie maszyny. Pierwszy był porucznik Jerzy Orzechowski ze 142 Eskadry, który tak się spieszył do eskorty Bellanki, że staranował stojący pod hangarem wózek z butlą ze sprzężonym powietrzem. Z kolei porucznik Dyonizy Durko ze 141 Eskadry wracając z „misji”, przepadł przy podejściu do lądowania lekko uszkadzając samolot. Nad Modlinem Bellankę przejął 1. Pułk i doprowadził ją do Okęcia, już bez żadnych przygód.

 

17 lipca znowu rękaw chciał „zestrzelić” nam samolot, jakby nie wiedział, że powinno być na odwrót. Ppor. rez. Stanisław Zieliński ze 142 Eskadry podczas strzelania zaczepił prawym skrzydłem o stalowy hol rękawa. Na szczęście linka zerwała się uszkadzając jedynie krawędzi natarcie skrzydła. Pilot zdołał cało wylądować.

 

Koniec lipca przebiegł nam na przygotowaniach do corocznych wielkich manewrów lotniczych z udziałem wszystkich Pułków lotniczych. Koncentrację jednostek wyznaczono nam na okolice Łodzi. Manewry miały odbyć się nad Mazowszem i Wielkopolską. W planie były pozorowane walki, alarmowe zmiany lotnisk oraz loty w dużych formacjach. Niestety pierwszego dnia ćwiczeń zawiodłem sam siebie. Podczas alarmowego startu, chcąc zgrabnie wychynąć spomiędzy drzew dałem za dużo gazu i przyhamowałem prawe koło. Samolot zawinął ogonem chcąc ściąć nim pobliskie drzewo. Uszkodzenia były niewielkie ale na lot się nie wybrałem. Użyłem wszystkich regulaminowo znanych oficerowi Lotnictwa Wojskowego przekleństw!

 

Dzień po mojej pociesznej kraksie stała się prawdziwa tragedia. Zginął kapral pilot Jan Rietzki z naszej 141 Eskadry. Prowadził pozorowaną walkę z porucznikiem Durko. Rietzki na wysokości 500 metrów wprowadził samolot w nurkowanie. Na wysokości ok. 200 metrów oderwała się wewnętrzna połowa prawej lotki. Samolot kładł się powoli na prawe skrzydło, na wysokości 50 metrów zgubił drugą część lotki, przeszedł do lotu plecowego, po czym wpadł w płaski korkociąg i runął na ziemię. Przyczyny wypadku nie odgadnięto. Podejrzewano kolizję z samolotem Durki w trakcie bliskich starć, lecz na jego samolocie nie było żadnych śladów potwierdzających tę tezę. Być może, pomimo wzmocnień, zawiódł zawias lotki, co było jedną z chorób niemowlęcych „siódemki”.

 

5 sierpnia, po zakończonych manewrach zarządzono koncentrację wszystkich jednostek na Okęciu. Ponownie nadarzyła się okazja do plotek z pilotami z innych Pułków. Podobnie jak w zeszłym roku, nie doszło do żadnego wypadku, mimo ogromnej ilości samolotów zgromadzonych w jednym miejscu.

 

28 sierpnia rozpoczęły się IV Międzynarodowe Zawody Samolotów Turystycznych Challenge ’34. Gościem honorowym był sam prezydent Mościcki. Zaproszono takżę pilotów wojskowych dla uświetnienia imprezy. Dawaliśmy podobny pokaz do tego w Bukareszcie. Ja również miałem okazję do pokazania tego i owego. Wraz z kapitanem Kazimierzem Kuzianem daliśmy popis lustrzanej akrobacji. Kazik to świetny pilot, podobnie jak ja lubi ostro latać. Pokaz udał nam się znakomicie. Po zakończeniu lotów nie omieszkaliśmy uczcić tego wyczynu przy szklaneczce mocniejszego trunku.

 

Źródło: PZL P.7 cz. 2, wyd. AJ-Press

 

Część modelarska.

 

Panowie! Podwozie jest wklejone okej. Koła zamocowałem na Blu-tacka i dlatego tak dziwnie to wygląda. Przykleję je na samym końcu gdy wkomponuję model w podstawkę, nad którą właśnie pracuję

 

"Siódemka" jest właściwie gotowa. Poprawiłem na ile mogłem washa. Naprawiłem trymer lotki. Dodałem celownik, pasy, uchwyt na lusterko, wiatrochron, dyszę Venturiego, chłodnicę i kilka drobnych detali np. oczka na skrzydłach do podnoszenia samolotu.

 

Dziś można spodziewać się galerii oraz epilogu pamiętnika. Mam nadzieję, że mi się uda.

 

110fix.jpg

109sj.jpg

 

Pozdrawiam Ipkinss

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.