Skocz do zawartości

Jak hartowała się stal, czyli modelarskie lata PRL


kopernik

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, letalin napisał:

Fury  wtedy nie kupiłem, ale faktycznie też u nas leżał długo. Szybko zniknął np. Tempest, bo już we wrześniu zdobywałem go przez wymianę.

 A Fury to taki fajny samolot... :niemam:.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, letalin napisał:

Fury kupiłem dopiero w 3RP. Bieda była, inne potrzeby były. Z tej dostawy w 1984 najpierw kupiłem P-38, potem Buffalo. 

U mnie kolejno Spitfire IX, Hurricane IIc, Mosquito Mk.IX/XXX, A-20G Havoc. Potem jeszcze Tempest, Buffalo i Mustang.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, letalin napisał:

Fury zalegał tak samo za Gierka. Pamiętam wystawę w CSH, gdzie były już tylko Fury. Jesień 75. Potem Matchboxów nie widziałem do 1984. 

To by się zgadzało. Ja na początku 75 dostałem Hurricane IIc. Potem uzbierałem na P-51D. A później w CSH zostały tylko Fury, Gladiatory i Boeingi. W desperacji kupiłem (no, rodzice kupowali) pierwsze dwa choć dwupłaty mi nie leżały.

I faktycznie, nie przypominam sobie więcej dostaw Matchbox-ów w latach 70-tych. A kiedy pojawiły się w tym 84, to szczerze powiedziawszy Matchbox-y w ogóle mnie już nie kręciły. Cena była wysoka, a już miałem porównanie ze znacznie lepszymi zestawami jakie przywozili mi z rejsów wujkowie-marynarze. W zestawieniu z takim np. nowym (wtedy) P-38 z Revella któy miał komory uzbrojenia, wnętrze kabiny i silniki, Matchboxy zupełnie wysiadały. Zresztą byłem już na etapie maniakalnego porównywania ze zdjęciami i planami (jeśli były). Kupiłem jeszcze owego Mosquito aby rozczarować się przaśnością tego modelu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, kopernik napisał:

Sp 26/84

84.26.jpg

To jakieś dziwne ceny były. W '84 byłem w J-Górze na IVroku WOSR, żołd za sierżanta podchorążego z dodatkiem za dowódcę drużyny brałem 4500 złotych, do składnicy zaglądałem niemal na każdej przepustce i pamiętam z M-xa Havoca, Swordfisha, Walrusa itp. ale ile wtedy kosztowały to nie pamiętam, na pewno nie tyle. Wiem że za miesięczny żołd mógłbym całkiem nieźle zaopatrzyć sie w SH.

Co do zalegania na półkach niezbyt chodliwych Boeinga P-12 i H.Furego to jakaś była chyba aberracja. U mnie nigdy nie widziałem tych modeli.

Edytowane przez jmx62
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ceny były prawie jak w tej notatce z SP. 700zł za Purple i 850 za Orange.

 

Teraz chyba nikt tego nie robi, ale w tamtych czasach, gdy modeli nie było, albo były dla mnie za drogie, to sposobem na robienie czegokolwiek było zmywanie starej farby i ponowne malowanie, gdy udało się zdobyć farbki, albo kalkomanie.  Ten Lightning był więc po paru latach przemalowany i oklejony innymi kalkomaniami. Niektóre u mnie lądowały w ługu kilka razy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No składnica w Jeleniej Górze zawsze była dobrze zaopatrzona w modele, każde wakacje u babci  sprowadzały się do 1-2 wizyt tam, żeby jak nie kupić to chociaż pooglądać modele :)

W poruwnaniu z tamtą, składnica kaliska była raczej skromnie zaopatrywana w "plastiki"; większy nacisk był kładzony na modele latające :cry:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, jmx62 napisał:

żołd za sierżanta podchorążego z dodatkiem za dowódcę drużyny brałem 450 złotych, do składnicy zaglądałem niemal na każdej przepustce i pamiętam z M-xa Havoca, Swordfisha, Walrusa itp. ale ile wtedy kosztowały to nie pamiętam, na pewno nie tyle. Wiem że za miesięczny żołd mógłbym całkiem nieźle zaopatrzyć sie w SH.

Na pewno to było 450 a nie 4500? Bo inaczej Panie bogaty, to stać Cię było na kupno 10kg cukru, ew 2.5 kg sera żółtego lub 5kg twarogu. Albo 1kg polędwicy wołowej. Raz w miesiącu. I to wg. cen z 1982r, bo w 1984 było już drożej.

https://www.prawo.pl/akty/m-p-1982-4-17,16820291.html

Edytowane przez HKK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pewnie że 4,5tys. Palcówka/literówka. Za rok goła pensja podporucznika 18tys.

Już poprawiłem w poprzednim wpisie. Dzieki za zwrócenie uwagi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dodajmy jeszcze gdzieniegdzie zalegającego  Walrusa ( bodaj w SP było info , że w pudełku były wymieszane  wypraski od innego modelu ) i Swordfisha. Generalnie wszystko co zalegało było dwupłatowe i nie kojarzyło się za mocno z II wś.

 Myślę , że  zmagania niektórych z Czaplą i  dwupłatami z KP skutecznie odstraszały od zakupu  . No bo jak wydać kupę kasy i nie zrobić naciągów. 

Może Mustang i Spitfire  ( a do tego ten ostatni z polskim malowaniem )  były trochę karykaturalne , ale był to Mustang i Spitfire , czyli dokładnie to na co było " społeczne zapotrzebowanie  " ludu modelarskiego miast i wsi. Poza wąską grupą modelarzy , którzy mieli dostęp do modeli z Zachodu w inny sposób niż kupno w  placówce handlu uspołecznionego ( komisy, giełda ) , wszyscy pozostali dostawali to co w CSH  miała do zaoferowania.

 

Poza tym nie zapominajmy tych modeli nie kupowali tylko modelarze , to była także droga , bo droga, ale  atrakcyjnie zapakowana zabawka. I w takiej postaci widziałem ją u kolegów gdy dostawali matchboxa w formie prezentu chociażby na Gwiazdkę.  Większość sklejała modele , bo to było mainstreamowe hobby u chłopaków , ale takich , który uprawiali bardziej świadome modelarstwo było generalnie bardzo niewielu * Wielu moich kolegów sklejało , ale , czy samolot nazywał się  P -11c , czy PC - 11 było wszystko jedno.

Dwa modele robiły zawsze furorę u takich sklejających  i był to  Su 7  i Tu 2  z Plasticartu ( w jednym i drugim były rakiety i bomby )

 

I tu kwestia ceny , jeżeli model traktowałeś jako zabawkę politechniczną , a nie jakiś kolejny model do kolekcji to porównanie ceny z cenami modeli z ZTS i KP , czy Plasticarda robiło robotę , bo jak wytłumaczyć kupującemu  model na prezent jako zabawkę , że za mały samolot  ma zapłacić x razy więcej niż za duży 😀. Do dziś to u niektórych kupujących  pokutuje , że model do składania to po prostu zabawka do nauki pewnych umiejętności manualnych ,a nie coś więcej .

 

Matchbox był kolorowy to go można było bez malowania skleić i na telewizorze postawić i tak był ładny.

 

ja kupiłem w 1984 roku tylko P - 38 ( byłem już pod wpływem książki  Flisowskiego z opisem ataku Yamamoto ). I na tym zakończyłem. Model różnił się wyglądem od wszystkich innych . Brak kasy to jedno, ale to brak dobrych farb , narzędzi , szpachlówki i świadomość , że powstanie kolejny ulepek  zadecydował o zaniechaniu kolejnych zakupów . Po 1989 kupiłem jeszcze Spitfire IX i Lysandera i Wellingtona. Wellingtona mam niesklejonego do dziś i może kiedyś...

 

I tu znów refleksja. Ile w klubie 1/72 SP ukazało się po 1984 roku artykułów jak te Matchboxy poprawić  ? . Bo Modelarz to jeszcze niekiedy potrafił plany korespondujące z modelami opublikować. 

 

* przez bardziej świadome modelarstwo rozumiem kogoś , kto nie ograniczał się do sklejenia i odstawienia na półkę  tylko próbował coś do tego modelarstwa dodać od siebie , poprawić  coś  w zestawie , szukał materiałów na ten temat .

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, merlin_70 napisał:

Po 1989 kupiłem jeszcze Spitfire IX i Lysandera i Wellingtona. Wellingtona mam niesklejonego do dziś i może kiedyś...

Wellington też miał polskie malowanie jeśli dobrze pamiętam :hmmm:.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, merlin_70 napisał:

 

 Myślę , że  zmagania niektórych z Czaplą i  dwupłatami z KP skutecznie odstraszały od zakupu  . No bo jak wydać kupę kasy i nie zrobić naciągów. 

Akurat dwupłaty zaprojektowane przez Matchboxa składały się bezproblemowo. A naciągi, wg książki Wagnera😉, zrobiłem na Gladiatorze z pomocą zwykłej czarnej nitki i częściowo nitek ciągniąnych z ramek. 

Te inne przyczyny, czyli  brak związku tych maszyn z DWS  wydają mi się ważniejsze. Ja wtedy trzymałem się dość ściśle w swoich zakupowych  wyborach lat wojny. P-12 kupiłem, bo miałem go w dzieciństwie i chciałem go mieć znowu. Pierwszy atak matchboxowej nostalgii? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W klubie 1/72 w skrzydlatej ogłaszali się goście sprzedający zachodnie zestawy. Zainteresowanym przekazywali listę. Miałem taką i czasem pokazywałem ludziom, żeby sobie popatrzyli ile są warte takie zabawki do sklejania. Lanc w 72 kosztował jakieś dwie pensje.

Te Matchboxy z  'Orwellowskiego' roku były drogie, ale w porównaniu do spekulanckich cen (w znacznej mierze wynikających z czarnorynkowego, czytaj realnego, kursu walut) wyglądały dość okazyjnie. Tylko trzeba było mieć tę kasę.

Mogłem sobie pozwolić na może dwa  pudełka, ale to było lato, zbiegło się z jakimiś osiągnięciami w szkole i tato rozsupłał trochę sakiewkę. U nas składnica była już historią, dawno ją zamieniono na sklep RTV, ale akurat byliśmy w Gdańsku i w rezultacie miałem spora kupkę tych Matchboxów.  Bardziej znane, drugowojenne  samoloty - dla mnie. Te egzotyczne - na sprzedaż lub wymianę. Człowiek nawet nie myślał inaczej, niż że te  zestawy znikną z półek sklepowych w jedną chwilę i będą zaraz miały znacznie większą wartość. Przestanie też się bardzo liczyć jaki to typ samolotu, bo każdy zachodni zestaw będzie atrakcyjny. Zawsze tak było, dlaczego miałoby być inaczej?

No było nieco inaczej, bo rynek jednak trochę się wypełnił, ale z czasem szło się jakoś wymienić,  Nie z pozycji przewagi, ale powiedzmy dwa, trzy pudełka za jedno mogło zadziałać. Albo jakiś zaczęty zestaw, czy coś w tym rodzaju. Albo jakieś publikacje, czy raczej kserówki z nich. Tak zdobyłem rzeczy dla mnie bardzo ciekawe -  np. P-40 Airfixa, który ktoś częściowo posklejał. Było trochę stresu, bo stan  modeliku niekoniecznie zgadzał się z opisem, a co gorsza brakowało jakiejś kluczowej części, której nie byłem w stanie niczym zastąpić.  Na stan machnąłem ręką, bo to mogłem ogarnąć, a brakujący element typek, na szczęście, dosłał.

Matchboxy zbiegły się z moimi początkami  tego co Merlin zwie świadomym modelarstwem. Wprawdzie żaden z nich raczej nie został zbudowany w  takim standardzie. Niektóre w ogóle nie doczekały się budowy i po dobrym ćwierćwieczu stały się elementem pakietu, który trafił  w prezencie do jakiejś modelarni. Ale niektóre z zestawów nabytych w drodze wymiany za Matchboxy doczekały się pierwszych prób zmierzenia się z modelarstwem redukcyjnym. Było trochę straszno, trochę śmieszno i tylko czasem ciekawie.

 I tu  rzeczywiście można ponarzekać na klub 1/72 w Skrzydlatej. Bo prawdą jest, że można tam było znaleźć jakieś plany do nieistniejących realnie zestawów, opisy tego co teoretycznie na rynku i reportażowe zdjęcia świetnych modeli i takich zwyczajnie porządnych.  Plus cykl 'Modele czytelników'.  No i miejsce na ogłoszenia prywatne.

Z tego całego klubu konkretnie pamiętam trzy rzeczy.

SM-1 Andrzeja Ziobera - wiadomo!

Dioramkę z polowym lotniskiem, na którym stały myśliwskie Ławoczkiny - ta zaimponowała mi samą ideą dioramy, jako formą modelarstwa; taka młodzieńcza fascynacja.

Model P-51D człowieka z warszawskiej modelarni - tu wrażenie było wielkie. Wprawdzie zdjęcie było jakie było i jakieś drobne błędy techniczne klejenia, czy malowania mogły spokojnie zagubić się  w niedoskonałościach fotogramu i publikacji, ale model wyglądał dla mnie idealnie. Dziś - zwykła budowa z pudła, z zupełnie podstawowym malowaniem, ale wtedy nie mogłem się nań napatrzeć. Równiutkie linie łączenia kolorów, czyściutkie klejenie, zero szpar i śladów łączenia elementów.  SM-1 mógł być super modelem, ale był tylko jakimś helikopterem i nie mógł w moich oczach rywalizować z zachodnim myśliwcem.

Zdjęcie było tylko jedno, pewnie większość dorobiłem sobie oczami wyobraźni.

 

Klub 1/72 niekoniecznie pomagał robić takie modele. Brakowało tam informacji jak radzić sobie z zupełnie podstawowymi problemami związanymi z budową modelu. To jest problem, który spotykamy czasem tu na forum. Coraz rzadziej, jak mi się zdaje.

Oto pojawia się ktoś zaczynający budować modele i prosi o pomoc. I te podstawowe problemy wydają się wszystkim tak oczywiste, że nie przychodzi nikomu do głowy, żeby objaśniać szczegółowo co i jak. A dla kogoś, kto np. nigdy niczego nie szpachlował czynność ta może być jak czarna magia.  On po prostu nie wie. I obawia się nieznanego. A może są tam zasadzki, o których  nie ma pojęcia i rzecz  jest straszniejsza niż wygląda? Różnica jest taka, że dzisiaj jest w cholerę filmików, reportażyków i publikacji pokazujących jak to robić.

W Skrzydlatej brakowało mi poradnika na takim podstawowym poziomie, który, trzymając się tego szpachlowania, nie tylko mówiłby o tym, że trzeba szpachlować i ewentualnie wspominał coś o rozpuszczaniu ramek w kleju, ale też szczegółowo opowiadałby o procesie tłumacząc młodemu człowiekowi jak się za to zabrać i czego się nie obawiać. Jakby jeszcze uwzględniał realne problemy z zaopatrzeniem i podawał różne wersje rozwiązywania problemów, to pewnie mój pierwszy P-47,  byłby wyraźnie lepszy od tego This Is It Masona, a nie tylko doganiał go poziomem.

 

To zdjęcie towarzyszyło fotce modelu Mustanga w Klubie  1/72.

 

 

74229512_10206762545698065_8333448508111585280_n.jpg

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, barszczo napisał:

Wellington też miał polskie malowanie jeśli dobrze pamiętam :hmmm:.

 

Miał, miał i do tego prze długie lata był całkiem poprawnym Wellingtonem ze względu na sposób odtworzenia konstrukcji tak płatów jak i kadłuba . Długie lata próbowali to zrobić lepiej i nie wychodziło .Chyba dopiero ostatni Airfix ( aczkolwiek ine wersje  ) jest lepszy i jeden z nich też ma polskie malowanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachodnie modele jednosilnikowych myśliwców kosztowały na wolnym rynku 2-3tys. Te 700 zł w CSH były więc okazją. Sprzedałem wtedy jakieś deutsche marki ze skarbonki i stykło na dwa.  Dla mnie wtedy jeszcze Matchbox był zestawem dobrej jakości. Nie miałem żadnego prawie porównania. Miałem poza Matchboxami tylko D.520 z Hellera i Zero z Airfixa. Nie było to lepsze. 

Tempesta początkowo odrzuciłem, bo to był powojenny Mk VI. Kupiłem go jednak po tym jak uznałem, że dam radę zrobić z niego Mk V.  Kalkomanie, litery kodowe SA-F wycinałem żyletką z pomalowanego arkusza kalkomanie na kafelki łazienkowe. Serial był z Kalgrafu, arkuszy czegoś w rodzaju suchej kalkomanie.  Do dzisiaj się ta moja konwersja zachowała.  Chyba już wtedy SP drukowała w Klubie 1/72 rysunki Tempesta w skali. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniejszy wypust. Mogłem wybrać Zero, albo Buffalo z Airfixa w sklepie z zabawkami w Salonikach.  Prezent od greckiego kolegi mojego ojca. Byliśmy w Grecji w 1979 na jego zaproszenie i w sumie mieliśmy tam zostać. W propagandzie PRL Grecja była b.biednym rolniczym krajem, ale tej biedy nigdzie nie widziałem i dla mnie to był raj, bo były modele. Rodzice wybrali (nie jednomyślnie)  " o chlebie i wodzie, ale w Polsce" , a ja bym się wtedy zgreczył za plastikowe samolociki😆

20240820_215832.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem takiego Zero 😍 Kupiony na Wolumenie za bajońską kasę. Był ozdobą kolekcji w czasach kiedy łykałem wszystko o zmaganiach na Pacyfiku. Szklarni nie malowałem. Model nie przetrwał którejś z przeprowadzek, ale box art wisi do dziś na ścianie u rodziców. Uważny oglądacz znajdzie go bez problemu 😊

boxarty.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój nie przetrwał próby zrobienia z niego modelu redukcyjnego. Dostałem ksera planów, porównałem z modelem, rozłożyłem, zmyłem w ługu, wytłoczyłem pierwszy raz kabinkę i gdzieś przy połowie zamierzonej modyfikacji się zatrzymałem. Potem przyszedł kapitalizm i kupiłem po prostu lepszy zestaw. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kopernik napisał:

Model nie przetrwał którejś z przeprowadzek, ale box art wisi do dziś na ścianie u rodziców.

Piękna, historyczna ścianka. Widzę tam sporo Hellerów w wydaniu Smera, no i oczywiście Matchboxowy A-20G Green Hornet :D .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.