Skocz do zawartości

FM-2 Wildcat 1:72 Arma Hobby


Roland_Sebastian

Rekomendowane odpowiedzi

Prostotą zastosowania,

Też jest.

łatwością aplikacji,

Na czym polega różnica z poprzednim punktem?

dobrą przyczepnością  na CA

jest

...brakiem mechacenia,

jest (sztuczne oczywiście) 

dobrą elastycznością,

jest, mega

samonaciąganiem

Jak to, sama się naciąga? Nawet nie trzeba wypowiedzieć zaklęcia?

bez podgrzewania

nie dotyczy

jeszcze nie wyciągłem na tyle długiej

No, ja akurat nie robię tak dużych modeli, żebym zauważył problem.

nie muszę żonie podbierać

To istotnie problem, ale tylko dla tych, którzy muszą żonie podbierać.

 

Do niczego nie namawiam, ciekawość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, socjo1 napisał:

Przecież 12 lat temu serwery padały od Londynu po Moskwę, taka dyskusja wrzała w Internetach. Nie pamiętacie? 80% dysputantów ten tekst zrozumiało podobnie jak Ty i.... się zagotowało.

No właśnie te 12 lat temu to ja zakuwałem do historii farmacji lub innego szalenie ważnego przedmiotu, który na pewno będzie nam niezbędny w przyszłym życiu zawodowym. Poza tym ja się nie zagotowałem, ja tylko swoje przemyślenia napisałem. 😉

 

7 godzin temu, socjo1 napisał:

Z wykopalisk, to jeszcze to o frędzelku poprosimy. Tfu, o pędzelku...


Teraz to mnie zaintrygowałeś. Przez waz spędzę pół życia na prace archeo na forach modelarskich...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Roland_Sebastian napisał:

Przez waz spędzę pół życia na prace archeo na forach modelarskich...

 

Poczekaj, może wystarczy ładnie poprosić.

- Pan opowie o pędzelku, psze Pana... Tak bardzo prosimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, greatgonzo napisał:

Ależ ja się koledze w pytanie nie wcinam. Tylko w wątek.

A ja nie mam pretensji. Te wszystkie dyskusje wokół modelarstwa traktuję jako wartość dodaną. Nie miałem nigdy okazji uczestniczyć w zajęciach w modelarni, ale w moim wyobrażeniu tak to powinno wyglądać. Dyskusja modelarska z budową modelu w tle. 🙂

 

1 godzinę temu, zaruk napisał:

Poczekaj, może wystarczy ładnie poprosić.

- Pan opowie o pędzelku, psze Pana... Tak bardzo prosimy.


No właśnie nie chciałem tego pierwszy pisać, ale skoro prosisz, to i ja do prośby się dołączam. :) @greatgonzoczego to się nie robi ku uciesze gawiedzi. :D

Edytowane przez Roland_Sebastian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie nie ma tu za bardzo o czym opowiadać i temat niemal wyczerpałem krótkim odnośnikiem w którymś z poprzednich wpisów. To było w sumie nie tak dawno, niby trochę ponad dekadę temu, ale głoszone wówczas przez Andrzeja twierdzenie, że wszystko w modelach malujemy aerografem, a tym bardziej im mniejszy jest malowany element było szalenie kontrowersyjne. Wtedy w ogóle aerograf nie był oczywistym dla wszystkich elementem wyposażenia modelarskiego warsztatu, a jeśli już to powszechnie używano go tylko do malowania większych powierzchni. Kabiny, wnęki, ich wyposażenie itd malowano na ogół pędzelkami. O awanturze zapomniano, bo dość szybko modelarska brać zaopatrzyła się w aerografy i zaczęła ich używać sprawiając, że konflikt zupełnie się zdezaktualizował.

 

Za to wspomnę o czymś innym, choć Michał elegancko wystawił mnie klasycznym chwytem erystycznym, pisząc swoją opinię, a jednocześnie dodając, że nie warto już do tego wracać i zamykając dyskusję. Tym samym ustawił mnie w pozycji naprzykrzającego się upierdliwca, który próbuje  podważać oczywistości, gdybym chciał się jeszcze do czegoś tutaj odnieść.

I się odniosę.

Znam Andrzeja osobiście, wielokrotnie rozmawialiśmy o modelarstwie, czytałem regularnie jego wypowiedzi w prasie i internecie. Nigdy w życiu nie spotkałem się z twierdzeniem, że jakikolwiek modelarz powinien poświęcać te osiem, czy ile tam godzin dziennie na model. W ogóle nie słyszałem, by sugerował jakikolwiek dzienny limit czasu na modelarstwo. To przecież byłoby straszliwie głupie twierdzenie. Owszem, wspominał, że jemu tak szczęśliwie się w życiu złożyło, że modelarstwo koreluje z pracą i może poświęcać tyle czasu na budowę modelu.

 

Żywice i blachy to elementy, które Andrzej odrzucił w swoich budowach. Tu zasadniczą rolę odegrała idea budowania modeli do wygrywania konkursów, gdzie z zasady do zwycięstwa wybiera się najlepsze prace. To nie jest cecha  wszystkich konkursów, a u nas w kraju to już w ogóle jest specyficznie, ale to dygresja. Przy zachowaniu kryteriów zgodności z oryginałem i jakości wykonania decydującym czynnikiem jest tutaj to, który model jest trudniej zrobić. To, że zrobienie elementu samodzielnie jest trudniejsze od wklejenia gotowca nie budzi chyba żadnych wątpliwości. Andrzej założył sobie, że jego materiałem podstawowym będzie plastik. Przy okazji chodziło też o to, by pokazać, że to jest możliwe. Stąd też tytuł wątku na Kartonworku 'blaszki niefototrawione'. To wszystko prowadzi do zależności, że modelarz, który zrobi trudniejszy do wykonania model jest lepszy od tego, który potrafi zrobić tylko łatwiejszy. Ale to jest przecież tautologia. Ewentualną 'winą' Andrzeja było to, że nie unikał takich stwierdzeń w przestrzeni publicznej.

 

Ale jacyś ludzie poczuli się urażeni. I w przypadku czasu i w przypadku materiału do budowy modeli nie spotkałem się, by ktoś z urażonych posłużył się cytatem potwierdzającym tezę.  Za to w eter szły oparte na ogólnikach i niepodpartych twierdzeniach żale, na tyle skutecznie, że te umowne osiemdziesiąt procent z postu Michała faktycznie było przekonanych, że tak jest.

Ja to nawet mam hipotezę dlaczego tak się działo, ale to nie jest materiał na publiczna wypowiedź, bo jako hipotezę rzecz mogę potwierdzić jedynie przesłankami, a nie faktami.

 

Ja mogę być uprzedzony, albo się zwyczajnie mylić, ale fakty powyżej zawarłem właściwie.  Ze strony oskarżającej nie przypominam sobie by jakieś występowały.

 

Z Michałem to się chyba nawet trochę lubimy. W żadnym razie nie zarzucam mu intencji w 'wystawianiu' :).

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, greatgonzo napisał:

Za to wspomnę o czymś innym, choć Michał elegancko wystawił mnie klasycznym chwytem erystycznym, pisząc swoją opinię, a jednocześnie dodając, że nie warto już do tego wracać i zamykając dyskusję. Tym samym ustawił mnie w pozycji naprzykrzającego się upierdliwca, który próbuje  podważać oczywistości, gdybym chciał się jeszcze do czegoś tutaj odnieść.

(...)

Z Michałem to się chyba nawet trochę lubimy. W żadnym razie nie zarzucam mu intencji w 'wystawianiu' :).

Masz rację Radku, było to mało eleganckie z mojej strony (ironię dostrzegłem). Albo się w dyskusji uczestniczy ze wszystkimi konsekwencjami, albo nie przeszkadza. Wskakiwanie do pokoju, wygłaszanie swojej kwestii wobec zgromadzonych i znikanie jest... słabe. Dziękuję Ci za zwrócenie na to uwagi, bo dla mnie to kolejny materiał do przemyśleń, w których dyskusjach brać udział, w których nie - choćby korciło. A raczej do pewnej dyscypliny i samoograniczenia.

 

To, że patrzymy inaczej na kilka kwestii, to nie znaczy że się nie lubimy. Jestem Ci wdzięczny choćby  za chęć dzielenia się swoją olbrzymią wiedzą i kulturę dyskusji.

 

Precyzyjnym cytatem nie dysponuję. Czytałem ten materiał dawno temu, być może w Skrzydlatej Polsce, gdzie Andrzej również pisywał. Pamiętam, że tych godzin poświęconych dziennie na hobby było tyle że to składało się na okolice dniówki pracowniczej. Wystarczająco dużo, żeby było to nieosiągalne dla większości z nas, "amatorów", a nie zawodowców. Ale wiesz co? Im dłużej na ten temat myślę, tym bardziej dochodzę do przekonania, że ja być może po prostu nie dorosłem, nie zrozumiałem i wszystko poprzekręcałem z pisania Andrzeja. Nie ma tam żadnego protekcjonalizmu i wyższościowego tonu, jest chęć niesienia pomocy innym i integrowania środowiska.

 

Tym niemniej, zastanawiam się, dlaczego twórczość innych Kolegów (obecnych również i na forach) prezentujących swoje dzieła, bardzo wysokich lotów, nie budzi takich odczuć? Prace Sebola, Mikołaja, kiedyś Wojtka Fajgi, Twoje, Tomasza Hajzlera, Marcina Witkowskiego i wielu innych (przepraszam Was, że nie wymieniłem) są wspaniałe i również zachęcają do prób wyjścia poza świat gotowych dodatków i modelarskich mód. Myślę nawet, że dzięki pewnej skromności i wstrzemięźliwości autorów - ich komunikat przemawia do mnie silniej.

 

Ponieważ przez moje wtrącenie się, rozmowa skręca w stronę analizy bardzo subiektywnych wrażeń i odczuć, raz jeszcze przepraszam.     

Pozdrawiam,

Michał

Edytowane przez socjo1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to kwestia przekazu publicznego. Nikt z wymienionych przez Ciebie modelarzy nie prowadził gazety, gdzie miałby wypowiadać się o modelarstwie od strony technicznej, ale i o tym co mu towarzyszy. Za to większość z nich pozostawało i pozostaje z Andrzejem w przyjacielskich stosunkach. Wieloletnia współpraca też miała tu miejsce. Pękło trochę godzin na wspólnych spotkaniach i nikt na nikogo wilkiem nie patrzył. I większość wzięła też  udział w projekcie MR.

Nie każdy ma potrzebę wypowiadać się na trudniejsze tematy. Niejeden ma potrzebę się nie wypowiadać. Ale wg mnie warto brać pod uwagę, że gdy już ktoś mówi o kontrowersyjnych rzeczach, to lepiej jest dobrze przyjrzeć się co mówi. Przecież jest różnica między stwierdzeniem, że spędza się pięć godzin dziennie nad modelem, a takim, że powinno się je spędzać, czyż nie?

 

A swoją drogą, to w ogóle mówienie rzeczy prawdziwych, ale niepopularnych zwykle budzi niechęć i nieprzychylność. Spróbuj w środowisku motocyklowym wyjść z tezą w poprzek powszechnym przekonaniom.  To nic, że masz w ręku, czarno na białym, dowody w wykresach i badaniach. Różnica w stosunku do modelarstwa jest tylko taka, że tam dużo wcześniej pojawiają się wulgaryzmy :). No, może jeszcze legend jest więcej.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspominając stare czasy i forumowe wojny, to wg mnie artykuł Andrzeja Ziobera nie wywołał konfliktu, bo on opisywał tylko zastaną rzeczywistość. 

Po latach można stwierdzić, że termin frajdolarz wszedł do słownika i nie ma raczej pejoratywnego znaczenie, bo niektórzy sami tak się nazywają  i nie widzą w tym niczego złego. 

Z moich osobistych doświadczeń: Pozwoliłem sobie niedawno na jakiejś grupie FB wytknąć trzy poważne błędy pewnemu modelarzowi. Przyjął uwagi, zapytał o coś innego i dostał  odpowiedź.  Konkretna rozmowa, podziękowanie za wskazówki. Wtedy zorientowałem się, że to jeden z tych najbardziej nienawidzący krytyki swoich prac, taki archetyp frajdolarza z artykuły Ziobera, reagujący wtedy  w zupełnie absurdalny sposób.  Przed laty zleciałoby się jeszcze  stado oburzonych by  bronić swojego kolegi potraktowanego frajdolarskofobicznie i dowiedziałbym się czegoś nowego o moich przodkach i o mnie samym w pakiecie, a z grupy bym został wykluczony.  Jest chyba postęp?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj krótki raport z drapania i zaznaczania obić.

Przeglądając zdjęcia wildcatów zauważyłem, że przede wszystkim świecą się linie nitów.

FM-2-Wildcat-White-M16-landing-mishap-USS-Sable-IX-81-Lake-Michigan-01.thumb.jpg.ed25b6f67eec469455d9a82b4747c804.jpg

 

Postanowiłem to pokazać na modelu. Korzystając z tego, że podkładem było C8 postanowiłem usunąć wierzchnie powłoki fabry na nitach w celu odsłonięcia podkładu. Użyłem do tego starej igły od aerografu i samego nitowadła, które delikatnie prowadziłem po linii nitów. Dzięki temu ciemna z nitów została usunięta ciemna farba kamuflażu. Poza tym użyłem też kredek akwarelowych, srebrnej i dwóch odcieni niebieskich żeby zaznaczyć obicia i uszkodzenia powłok malarskich na osłonie silnika i górnej części kadłuba przed owiewką.


IMG_9558.thumb.JPG.2eadfffab8c35dbee54b236ce08ff661.JPGIMG_9559.thumb.JPG.9acb862e67b88a2e3ce7334e6f05d93d.JPGIMG_9563.thumb.JPG.90f8954721578d1af1441bdbee947fe2.JPGIMG_9562.thumb.JPG.260826c7cd1d71a08b4cc556c5adecb2.JPGIMG_9561.thumb.JPG.049149f5abdd8772361f499bde7dfeaf.JPGIMG_9560.thumb.JPG.df6fab39ca9676a3e7182184969fcc07.JPG


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się, że zdarzyło mi się napisać dwa słowa o tym malowaniu przy okazji innej budowy modelu.

 

Rozkazem SR-2C wprowadzono nowy kamuflaż samolotów Navy. Powszechnie zanany jako trójbarwny, rzeczywiście zawierał cztery kolory rozróżniając półmatowy (ANA 606) i matowy (ANA 607) Sea Blue. Mówi się, że kolory te różniły się także odcieniem, ale wg mnie różnica faktury i producenckie tolerancje wystarczą tu za usprawiedliwienie tak niewielkich niezgodności. To znaczy na pewno wystarczą, ale to nadal spekulacja.
Matowy Sea Blue miał znaleźć się na górze kadłuba i na krawędzi natarcia skrzydeł i stateczników zachodząc 5% na ich cięciwę na górnych powierzchniach. Jak widać na zdjęciu teoria o różnych farbach nie pokrywa się z zasadami nowego kamuflażu. Ale jest ale. Powyższy opis to tylko skrót SR-2C. Navy wymyśliła sobie kamuflaż tak pieruńsko skomplikowany, że jego wprowadzenie w życie okazało się wręcz niemożliwe. Ostatecznie doprowadziło to do uproszczenia zasad malowania, co przy okazji zaprzeczyło samej idei kamuflażu. Konsekwencją było wprowadzenie kolejnej modyfikacji polegającej na znanym malowaniu jednokolorowym, które ze skomplikowaniem nie miało nic wspólnego, a na ideę jakoś odpowiadało.
Problem polega na tym, że owo upraszczanie nie odbywało się w sposób ogólnie zorganizowany, a poprzez negocjacje poszczególnych wytwórni z zamawiającym. Producenci wprowadzali kolejne korekty do malowania, starając się jakoś urealnić proces, by lakierowanie samolotów nie trwało w nieskończoność i nie wymagało od malujących super mistrzowskiego opanowania pistoletu. A to oznacza, że początkowym okresie mamy całą gamę różnych interpretacji 'trójkolorowego malowania' i nie sposób jednoznacznie stwierdzić co tam widzimy na zdjęciu bez zagłębienia się w dokumentację danego producenta. Czy to usprawiedliwia pomalowanie 1/3 skrzydła na kolor, który miał zajmować 5% cięciwy?
Sam osobiście wątpię i rozważyłbym raczej zastosowanie na poziomie dywizjonu, powszechnego wówczas sposobu na poprawę osiągów myśliwców, polegającego na pielęgnowaniu (tu polerowaniu/woskowaniu) tej 1/3 powierzchni skrzydła poczynając od krawędzi natarcia. A może naprawy lakiernicze? To tylko hipotezy, słabo podparte i na pewno nie jedyne..
 
Ten FM nie jest jedynym, który prezentuje taki wygląd frontu skrzydła. Ale prezentuje też podobny efekt w innych miejscach. Gdy realizm jest celem nadrzędnym może zdarzyć się tak, że kłopoty z interpretacją wyglądu samolotu staną się powodem do rezygnacji z danego malowania.

wB5S8F.jpg

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, greatgonzo napisał:

Rozkazem SR-2C wprowadzono nowy kamuflaż samolotów Navy. Powszechnie zanany jako trójbarwny, rzeczywiście zawierał cztery kolory rozróżniając półmatowy (ANA 606) i matowy (ANA 607) Sea Blue. Mówi się, że kolory te różniły się także odcieniem, ale wg mnie różnica faktury i producenckie tolerancje wystarczą tu za usprawiedliwienie tak niewielkich niezgodności. To znaczy na pewno wystarczą, ale to nadal spekulacja.
Matowy Sea Blue miał znaleźć się na górze kadłuba i na krawędzi natarcia skrzydeł i stateczników zachodząc 5% na ich cięciwę na górnych powierzchniach. Jak widać na zdjęciu teoria o różnych farbach nie pokrywa się z zasadami nowego kamuflażu. Ale jest ale. Powyższy opis to tylko skrót SR-2C. Navy wymyśliła sobie kamuflaż tak pieruńsko skomplikowany, że jego wprowadzenie w życie okazało się wręcz niemożliwe. Ostatecznie doprowadziło to do uproszczenia zasad malowania, co przy okazji zaprzeczyło samej idei kamuflażu. Konsekwencją było wprowadzenie kolejnej modyfikacji polegającej na znanym malowaniu jednokolorowym, które ze skomplikowaniem nie miało nic wspólnego, a na ideę jakoś odpowiadało.
Problem polega na tym, że owo upraszczanie nie odbywało się w sposób ogólnie zorganizowany, a poprzez negocjacje poszczególnych wytwórni z zamawiającym. Producenci wprowadzali kolejne korekty do malowania, starając się jakoś urealnić proces, by lakierowanie samolotów nie trwało w nieskończoność i nie wymagało od malujących super mistrzowskiego opanowania pistoletu. A to oznacza, że początkowym okresie mamy całą gamę różnych interpretacji 'trójkolorowego malowania' i nie sposób jednoznacznie stwierdzić co tam widzimy na zdjęciu bez zagłębienia się w dokumentację danego producenta. Czy to usprawiedliwia pomalowanie 1/3 skrzydła na kolor, który miał zajmować 5% cięciwy?
Sam osobiście wątpię i rozważyłbym raczej zastosowanie na poziomie dywizjonu, powszechnego wówczas sposobu na poprawę osiągów myśliwców, polegającego na pielęgnowaniu (tu polerowaniu/woskowaniu) tej 1/3 powierzchni skrzydła poczynając od krawędzi natarcia. A może naprawy lakiernicze? To tylko hipotezy, słabo podparte i na pewno nie jedyne..


Wypowiedź znam bardzo dobrze z sąsiedniego forum, które czasem podglądam incognito. 😉 Założyłem, że widoczna na zdjęciu różnica kolorów może wynikać z różniących się odcieni dla matowej i satynowej wersji Sea Blue.

a) Do tego można założyć czynnik ludzki i własną interpretacje 5% cięciwy, popraw mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się że granica kolorów na linii składania skrzydła wynika z malowania płatów w pozycji złożonej. Farby było tyle że zamiast 5% pomalowano 1/3 płata. 

b) matowa powierzchnia SB na logikę (wiem, mało naukowy dowód:D) powinna bardziej chłonąć brud i przez to wydawać się ciemniejsza, do tego poprzez rozproszenie światła na zdjęciach też będzie wyglądać na ciemniejszą w porównaniu z bardziej błyszczącymi/satynowymi fragmentami reszty samolotu.


Tutaj nieco zabiłeś mi ćwieka tym zdjęciem z ciemniejszym plackiem w okolicy lotki, czym to tłumaczyć? Podmalówką ciemniejszą farbą, która była pod ręką (matową wersją zamiast satynowej?), nierównym płowieniem elementów?


Dokładniej przypatrując się fotce można też zauważyć że SB na kadłubie przy gwieździe jest dużo ciemniejszy od tego na górze kadłuba. Efekt płowienia? Czy różnice w odcieniu farby? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

12 minut temu, Roland_Sebastian napisał:

 

b) matowa powierzchnia SB na logikę (wiem, mało naukowy dowód:D) powinna bardziej chłonąć brud i przez to wydawać się ciemniejsza, do tego poprzez rozproszenie światła na zdjęciach też będzie wyglądać na ciemniejszą w porównaniu z bardziej błyszczącymi/satynowymi fragmentami reszty samolotu.

 

Ja zakładam, na moją logikę, że matowa farba będzie na czarnobiałej fotografii zwykle jaśniejsza. W dobrym naturalnym oświetleniu. Tu jest argument sprawdzalny. Zasadniczo ANA 607 Non-Specular Sea Blue, ANA 606 Semi-Gloss Sea Blue i ANA 623 Glossy Sea Blue to te same odcienie. Jednobarwnie malowane maszyny błyszczącą ANA 623  wydają się ciemniejsze, niż górne powierzchnie maszyn malowanych matową i półmatową wersją. Przy czym im nowszy lakier, większy połysk, tym ta różnica większa. Brud i zużycie sprawia, że będzie się różnica zacierać. 

Wypolerowana (?) część skrzydła Wildcata na zdjęciu jest też wyraźnie ciemniejsza. 

 

Z tego co pamiętam, to matowa wersja farby na krawędzi natarcia miała za zadanie usunięcie odbłysku światła, na zaokrąglonym nosku, który demaskował samolot. Jej obecność na 1/3 cięciwy nie była potrzebna do uzyskania tego efektu. Skłaniam się do takiej interpretacji, że to wypolerowany fragment skrzydła i stąd wydaje się ciemniejszy zgodnie z zasadą z pierwszego akapitu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Roland_Sebastian napisał:

a) Do tego można założyć czynnik ludzki i własną interpretacje 5% cięciwy, popraw mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się że granica kolorów na linii składania skrzydła wynika z malowania płatów w pozycji złożonej. Farby było tyle że zamiast 5% pomalowano 1/3 płata. 

Prędzej z otrzymywania do montażu gotowych skrzydeł od poddostawcy. Wszelkie spekulacje w tym kierunku wymagają wiedzy o praktykach stosowanych w Eastern. Można ewentualnie próbować wnioskować po zdjęciach, zerknąć na Easternowskie Avengery. Ja w jednym  i drugim przypadku jestem ignorant.

Ale nadmiar farby to ryzykowny argument. Tego typu odejścia od standardów pojawiały się w wyniku ustaleń z zamawiającym. W ogóle wersja z malowaniem tym co było pod ręką, czy tak jak było wygodniej to jest rzecz popularna wśród modelarzy, ale trudno znaleźć potwierdzony przypadek z rzeczywistości.

Efekt innego odcienia na skrzydle mogło dać nawet zwykłe umycie jego fragmentu. Jak człowiek nie chce zagrzebać się w źródłach to trzeba przyjąć jakąś wersję i ją realizować. Niech się dzieje wola nieba!

Edytowane przez greatgonzo
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod wpływem wypowiedzi @letalinpostanowiłem zrobić eksperyment. Postanowiłem to sprawdzić malując płytkę polistyrenu na GSB oraz IB, następnie część polakierować na połysk, część na mat, a resztę zostawić w wykończeniu satynowym. Spodziewałem się różnicy, ale efekt mnie bardzo zaskoczył. Wybaczcie małą estetykę mojego doświadczenia.

IMG_9564.thumb.JPG.80a3c1fbb8cc6c23b132acfcc157dc00.JPGIMG_9564a.thumb.JPG.c1f51dd458d9381a29d29c42c015f3e6.JPG

 

IMG_9565.thumb.JPG.9698c62dcc2da2ceafa3f7a7668972e8.JPGIMG_9565a.thumb.JPG.7f4dc0e90fd9a90759771dcafacedd7c.JPG

 

IMG_9569.thumb.JPG.0f840228486326e0f42010c4d5336fae.JPGIMG_9569a.JPG

 


Wszystko zależy od tego skąd pada światło. Przy źródle światła skierowanym bezpośrednio na pomalowaną płytkę (1 i 2 zdjęcie) powierzchnia błyszcząca jest najjaśniejsza za to matowa najciemniejsza. Przy świetle zgaszonym, skierowanym z boku płytki sytuacja się odwraca i to połysk jest ciemniejszy.

 

Przy założeniach, że zdjęcie samolotu było robione w dzień przy ostrym świetle jestem zdania, że na zdjęciu błyszczące powierzchnie będą jaśniejsze od matowych. Ma to związek z odbiciem światła w stronę aparatu.

 

51 minut temu, greatgonzo napisał:

Efekt innego odcienia na skrzydle mogło dać nawet zwykłe umycie jego fragmentu. Jak człowiek nie chce zagrzebać się w źródłach to trzeba przyjąć jakąś wersję i ją realizować. Niech się dzieje wola nieba!

Tak jest, trzeba przyjąć jakieś założenie i móc je potem z sensem wytłumaczyć. 

 

4 godziny temu, letalin napisał:

Skłaniam się do takiej interpretacji, że to wypolerowany fragment skrzydła i stąd wydaje się ciemniejszy zgodnie z zasadą z pierwszego akapitu. 

Jak w takim razie wytłumaczysz to, że na poniższym zdjęciu cała krawędź natarcia błyszczy się tak samo?  Według Twojej teorii wypolerowany fragment skrzydła jest jedynie na składanym fragmencie.

FM-2-Wildcat-VC-10-White-B19-landing-mishap-CVE-73-USS-Gambier-Bay-1945-02.thumb.jpg.221ae3a5a4e809d77cc5398418324cb5.jpg

 

Korzystając zaś z wyniku mojego małego eksperymentu i wiedząc że światło pada prostopadle na powierzchnie skrzydeł (cienie) to ciemniejsze powierzchnie powinny być bardziej matowe od tych jasnych. 

 

Na koniec wrzucam jeszcze 2 zdjęcia modelu w wersji czarno białej - jak dla mnie efekt jest na tyle zbliżony do oryginału, że mnie to satysfakcjonuje :) No wypadałoby jeszcze dodać te wypłowienia, albo przetarcia koloru w pobliżu krawędzi natarcia.


IMG_9428b.thumb.jpg.0f280b1e999045ad33d00f5f5f52d029.jpg

IMG_9561b.thumb.jpg.7dbed8fe6e5e6d30f70041affe367c63.jpg

Edytowane przez Roland_Sebastian
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale że tym psikaniem aero po polistyrenie? W sumie to chwila roboty, a przynajmniej widać jak na fotografii zachowuje się powierzchnia matowa i błyszcząca. Nic wielkiego Panie 😉

Bardziej bym chciał wiedzieć czy według was te odrapania są ok :D

Edytowane przez Roland_Sebastian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejściem, oraz chęcią zgłebiania tematu. Rzadko spotykane obecnie podejście. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, potrzebuje obiektywnej opinii od was bo sam już nie wiem czy brnąć w to dalej:

IMG_9571.thumb.JPG.51e5c0deba00d38f21a32fca596d5ea8.JPG

 

Czy to wygląda według was dobrze? Wcierając starty pigment zielonej kredki staram się odwzorować powierzchnię  farby lekko przetartą do zielonego podkładu pod spodem, ale sam już nie wiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy nie zbyt symetrycznie i schematycznie nie są przetarte te nity. Przetarty pigmanty, spoko pomysł 

Edytowane przez Moses
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co dobrze pamiętam to te nity były wypukłe, więc w pierwszej kolejności z nich była ścierana farba. Wyjściem ratunkowym będzie zapuszczenie washa w niektóre tak żeby złamać schemat. :)

 

FM-2-Wildcat-NAS-White-G6-preparing-to-launch-CVE-92-USS-Windham-Bay-01.thumb.jpg.d5548365e4ccce650d95b2b31566e6d7.jpgFM-2-Wildcat-VC-80-White-11-and-5-WESTPAC-CVE-61-USS-Manila-Bay-1944-01.thumb.jpg.0868f82bf01c802e109180f5ec6513b0.jpgFM-2-Wildcat-VF-26-White-17-is-in-flight-off-Leyte-PI-CVE-29-USS-Santee-20th-Oct-1944-80-G-287594.thumb.jpg.18b91f3e3c7b1182066a642e89b0b637.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ na modelu nie odwzorowałeś całego nitowania (to nie zarzut, stwierdzam fakt), obecny efekt nie odpowiada chyba naszym oczekiwaniom. A przynajmniej moim - sądzę, że wygląda to nieco zabawkowo. Być może lekkie zniszczenie położonej na blachach farby w tym obszarze da lepszy efekt.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.