kozborn Posted September 3 Share Posted September 3 Czołem Koledzy Modelarze! Poniżej galeria Corsaira. Model mnie zmęczył, choć nie jest to wina producenta, a moja własna. Przerwa półroczna zaowocowała niepewnym chwytem, niepewnym ruchem, ogólną ciamajdowatością, która po drodze doprowadzała do niezamierzonych pryszniców z acetonu tu i tam, do gubienia wiatrochronu, do różnych mniej i bardziej udanych prób z washem... A może to mgła postcovidowa ewentualnie PESEL (jedno nie wyklucza drugiego). Nic to. Celem tegoż podejścia były ćwiczenia z kładzenia i gięcia drutu w komorach oraz cięższy weathering. I były to dla mnie ćwiczenia ciekawe, więc mimo wszystko wracam z tarczą. Miłego oglądania i dziękuję Szanownym Kolegom za pomoc na warsztacie i na priwie! 18 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
barszczo Posted September 4 Share Posted September 4 Kawał dobrej roboty, przerwa ci nie zaszkodziła. Druciarstwa wyszło bardzo pozytywnie. Podoba się . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Adamo722 Posted September 4 Share Posted September 4 Fajnie styrany podoba się Może troszkę lepsze fotki by się przydały. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Endrju Posted September 4 Share Posted September 4 Model świetny. Podoba się. Zasługuje zdecydowanie na lepsze zdjęcia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marek d Posted September 4 Share Posted September 4 Przepraszam ale ja się wyłamię, Mało widać na kiepawych fotkach to nad czym pracowałeś w warsztacie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 4 Author Share Posted September 4 Panowie, cieszę się, że się podoba, dziękuję za komentarze i - tak! - macie rację, fotki mogłyby być lepsze. Operator zaprasza do salonu po nowy telefon i to jest ZNAK. Może to ktoś z forumowiczów? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Xmen Posted September 4 Share Posted September 4 (edited) A ja będę ten niedobry. Tyle pracy z wyginaniem drutów i malowaniem a lotek przy bombie już nie zrobiłeś cieńszych.Bardzo grubo wyglądają na zdjęciach. O tym że bomba pasuje do myśliwca jak do świni siodło z grzeczności nie wspomnę. Jednak zdaję sobie sprawę że to Twój model i tak ma być. Edited September 4 by Xmen Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 4 Author Share Posted September 4 Tak, przyznaję, zdecydowanie nie chciało mi się już tej bomby pimpować i jest to kolejny temat w sylabusie studiów podyplomowych "Psychologiczne aspekty modelarstwa redukcyjnego". Wiedziałem, że ktoś zwróci na to uwagę i zaakceptowałam to ryzyko. Fakt, że to forum nie wybacza, przypomina mi za co lubię to miejsce. PS. Nie ja podwieszałem ją pod myśliwiec Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
greatgonzo Posted September 4 Share Posted September 4 To jest samolot uderzeniowy. VMF-111 w zasadzie nie znał się z misjami myśliwskimi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zaruk Posted September 4 Share Posted September 4 Kawał fajnej roboty i ciekawy warsztat. Będąc zupełnym ignorantem, po malunkach na burcie domyśliłem się, że pewnie rzucał bomby. Więc obecność jednej pod spodem nawet mnie nie dziwi. Gratuluję wybrnięcia z kłopotu z owiewką, wyszło dobrze. Nie znam się na korsarskich oponach, więc zapytam - czy szwy to ich normalna cecha rozpoznawcza? Nawet jeśli nie, to gratuluję ekspresowego tempa prac. I czekam na kolejny warsztat. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 4 Author Share Posted September 4 Co do opon - nie wiem (ja wielu rzeczy nie wiem ). Wiem, że był to jeden element, bo "szew" mógłby sugerować, że były to dwie sklejone połówki. Co do tempa - w wakacje faktycznie miewam więcej czasu, mniej szkoleń. Myślę, że z następnym warsztatem może już nie być tak różowo... Dzięki za miłe słowo! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
aProdi Posted September 5 Share Posted September 5 Fajnie wymęczony, gratuluję. Ale jak koledzy wcześniej zauważyli, zdjęcia przydałyby się lepsze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
greatgonzo Posted September 6 Share Posted September 6 (edited) Jako, że oglądamy już trzecie wcielenie modelu Korsarza F4U-1A nr 122 z VMF-111, może warto dorzucić związaną z nim anegdotkę. To, że Ole 122 zyskał sławę jako niezawodna bestia i jako jedyny samolot uhonorowany został official citation jest chyba powszechnie znane. Wylatał ponad sto misji bojowych plus 78 lotów rozpoznawczych i treningowych. 400 godzin lotu pozwoliło pokonać dystans 80000 mil. Bez wymiany silnika. To citation to nie jest byle co. Stanowi odpowiednik przyznawanych żołnierzom odznaczeń DSC, AFC czy NC w zalezności od służby. To będzie coś jakby Krzyż Walecznych. Na ręce obsługujących samolot mechaników Sgt. Waltera Easona i Sgt. G. H. Millera złożył ją dowódca 4 Skrzydła Lotniczego Marines, Maj. Gen. L.E. Woods. No, może niekoniecznie na ręce, bo dokument pozwolił sobie pan genarałmajor przykleić do łopaty śmigła Hamilton Standard przy użyciu smaru serwisowego. Zaznaczył jednak, że citation ma być na zawsze związana z samolotem, zatem kopię przyklejono do ściany w kabinie i zalakierowano, zupełne tak, jak utrwalano zdjęcia dziewczyn na nosach i na burtach. Wydarzenie odbyło się z okazji setnej misji. Wkrótce Ole 122 został wycofany z linii i odesłany do Stanów. W międzyczasie stał się wydarzeniem propagandowym. Pojawiły się artykuły w prasie o dzielnym samolocie. Postanowiono, że ruszy on w trasę po kraju, by w namacalny sposób pokazać pracownikom Voughta i podwykonawcom, jak świetnie radzą sobie ich produkty i utrzymać ich w zapale do dobrej roboty. Podbudować ducha innej gawiedzi też nie zaszkodzi. Oficer sztabu dywizjonu, Cpt. William C Bickel otrzymał rozkaz oblecenia samolotem wytwórni macierzystej i podwykonawców. Podobno. Dlaczego podobno? Otóż zachowało się parę zdjęć, pokazujących Korsarza 122 w czasie takiej wizyty. I co na nich widzimy? Ano widzimy F4U w znakomitej kondycji, w malowaniu Glossy Sea Blue i, bez żadnej wątpliwości, w wersji -1D. W dodatku są to raczej dwa różne samoloty, bo różnią się śmigłem i malowaniem. Może są to jakieś inne wydarzenia zainspirowane tourem Ole 122. W kraju, gdzie pokraczne, odrapane figury woskowe mają na każdym kroku przedstawiać wydarzenia historyczne jak żywe to nie jest wykluczone. Z drugiej strony podrabiane samoloty w czasie tourów to jest ówczesny standard. Pilotom, bohaterom walk z różnych frontów, biorącym udział w bond tours często towarzyszyły samoloty w nowszej wersji, która akurat była w danym momencie produkowana, z grubsza tylko upozorowane na ich frontowe maszyny. Sam Ole 122 jest, paradoksalnie dość tajemniczy. Serial jest tylko przypuszczalny, późniejsze losy nieznane. W sumie, gdyby nie citation, nikt by nie zwrócił uwagi na samolot latający w ciężko pracującej jednostce, jednak wykonującej zadania utrzymujące ją jak najdalej od nagłówków gazet i fragmentów kronik filmowych. Ale może ktoś wie dużo więcej o starym, dobrym 122. Edited September 6 by greatgonzo 1 4 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mig Posted September 7 Share Posted September 7 Podoba mi się Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
greatgonzo Posted September 8 Share Posted September 8 To jeszcze o modelu. Opowiastka była by posmarować nieco przed tym tekstem ;). W zasadzie to łamałem się, czy w ogóle tu coś pisać, ale ostatecznie stwierdziłem, że jednak warto. A łamałem się, bo kompletnie nie rozumiem tego modelu i licznych mu podobnych też. Miniatura powstała by przećwiczyć wyginanie druta. Dlaczego do tego, by wygiąć sobie kilka drucików trzeba budować model, pozostanie dla mnie na zawsze tajemnicą. Dlaczego w ogóle chcieć to zrobić też. W rezultacie powstał model, w mojej ocenie, nieudany. Owszem, wypełnia powszechnie uznawane w socjalmediach warunki kwalifikujące go do grupy dobrych modeli. Ale te warunki nie są szczególnym wyzwaniem. Tomek to, że potrafi czysto skleić i poszpachlować model, a potem pomalować go technicznie poprawnie pokazał nam już wcześniej. W to, że wygięcie ołowianego drucika nie będzie dla niego wyzwaniem ponad siły nikt tutaj raczej nie wątpił. Ostatecznie powstał model dokładnie taki, jak w opisie - zbudowany po to by zobaczyć jak wygina się drucik. Drucik się wygiął, a reszta jest bez większego znaczenia. Autor jest sprawny, więc technicznie nie ma większych wpadek, ale merytorycznie, pożal się boże. Błędne elementy, absurdalnie zamontowane urządzenia, błędy w kolorystyce, zmyślony kamuflaż. To, że autor zadbał o kilka szczegółów - chwała mu. Ale to po prostu ginie we wrażeniu ogólnym, że mu kompletnie nie zależy. Z drugiej strony dlaczego miałoby mu zależeć, skoro model powstał, by wygiąć drucik? Ok, biorąc pod uwagę standardy forum, nawet nie te modelarskie, tylko dotyczące oceniania prac, model nie zasługuje na tak ostre słowa. I przecież każdemu zdarzy się walnąć tak, że koledzy nie uwierzą! Ale to jest trzeci dokładnie ten sam samolot prezentowany przez autora. I wziąwszy całość pod uwagę stanowi doskonały przykład absurdalności idei modelu ćwiczebnego. Modelu powstałego by przetestować jakąś technikę. Druciki i ciężki weathering. To co, w kolejnym modelu potestujemy weathering lekkopółśredni? Model ćwiczebny to jest jeden z bardziej patologicznych produktów modelarskiego internetu - bez sensu i szkodliwy. Skutecznie hamujący rozwój modelarzy, a przypomnę, ze właściwie wszyscy modelarze chcą się rozwijać. Przynajmniej na poziomie deklaracji. I co by tam nie testowano, to jeszcze nie widziałem przypadku, by ktoś stwierdził: dobra, przetestowałem, wiem co i jak, teraz robię normalny model. Raczej: to teraz przećwiczę wyginanie druta w drugą stronę. Model ćwiczebny to nić ponad wymówkę, która pozwoli modelarzowi robić błędy bez żadnych konsekwencji. Czy to jeśli chodzi o krytykę z zewnątrz, czy o wyjście ze strefy samozadowolenia. Modelarski immunitet, od ręki i za darmo. Tomek, wspominałeś, że twoje wątki generują jakimś sposobem emocje. Niech już tak będzie. Wiem, że model w internetowych standardach jest dobry, że zawiera kilka fajnych, całkiem ambitnych elementów. Ja w zasadzie mniej piszę o nim, a bardziej o tym nieszczęsnym ćwiczebnym. Jednak to jest prezentacja konkretnego samolotu z historią, nie wizja SF. A totalna olewka w drugiej części prac sprawiła, że pojawiło się sporo błędów, które sprawiły, że do takiej wizji model się zbliżył. I nie mówimy o konieczności robienia jakichś dodatkowych, albo trudniejszych czynności. To co to jest, jeśli nie nonszalancja? To się odbija na modelu szczególnie wobec zachęcającego początku prac. Dlatego model jest dla mnie nieudany. W kontekście. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 8 Author Share Posted September 8 @greatgonzo szanuję Twoją wiedzę, ale robienie modelu, o którym piszesz oznacza dla mnie po prostu mniej zabawy. Takie są fakty. Do pewnego stopnia lubię popatrzeć na historyczne zdjęcia, podpytać, rozwiać pewne wątpliwości. Do pewnego. Do jakiego? Aż uznam, że jeszcze mi się chce, aż uznam, że tyle mi wystarczy. Lubię na modelach coś ćwiczy i wcale nie znaczy to, że zamierzam się tym tłumaczeniem zasłaniać. Od dawna podkreślam, że modelarstwo jest dla mnie złotym środkiem między historyczną wiernością, techniką i zabawą. Tylko i aż. Dla Ciebie będzie to postawa zaledwie letnia - i ok. Zrobiło się biblijnie, oby nie oznaczało to spotkań z inkwizycją... Szanuję tych modelarzy, którzy ślęczą całymi dniami nad dokumentacją - mi się nie chce. Niestety. Nie tego szukam w modelarstwie. Jeżeli ktoś uważa, że moje modele czyni to de facto nieocenialnymi lub po prostu nieudanymi - trudno. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
greatgonzo Posted September 8 Share Posted September 8 To są zawsze dwie różne rzeczy. Modelarz i model. Prawda, że w niektórych aspektach nie da się tego oddzielić. Ale postawa modelarza jest niemal nieocenialna. To jego osobista własność i jako taka nienaruszalna. A model siedzi jednak w jakiejś przestrzeni określonych wartości i do nich jest porównywalny. Przynajmniej mam nadzieję, że jeszcze tak jest. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 8 Author Share Posted September 8 Postawa modelarza jest jak najbardziej ocenialna. Mówię to jako doświadczony badacz spoleczny mógłbym z powodzeniem stworzyć taki kwestionariusz. Sam model siedzi w przestrzeni wielowymiarowej. Dla Ciebie istnieje przede wszystkim wymiar historycznej zgodności i ok. Gdybym miał to porównać z motodologiami zarządzania - jesteś wyznawca bardzo twardej kaskady. Jak ma być czerwony autobus to ma być czerwony autobus. Ale istnieją metodologie, w których do zaakceptowania jest zielona hulajnoga. Pod warunkiem, że zespół się na to zgadza. I to jest sukces w projekcie, uwierz mi że to działa. Ty jesteś wyznawca metodologii, że to porażka. Dla mnie porażką jest brak frajdy w projekcie. Twoje podejście niestety to dla mnie oznacza. Model udany ale modelarz zmarł. 1 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marek d Posted September 8 Share Posted September 8 23 minuty temu, kozborn napisał: istnieją metodologie, w których do zaakceptowania jest zielona hulajnoga. To co, obiekt mający usadowienie w historii, w dokumentach, fotografiach itd. może mieć pięć kół zamiast trzech, zamiast koloru niebieskiego może być np. różowy? Zielonym hulajnogom mówię nie. Tym rzeczywistym też. 27 minut temu, kozborn napisał: mógłbym z powodzeniem stworzyć taki kwestionariusz. Pora umierać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 8 Author Share Posted September 8 1 minutę temu, marek d napisał: To co, obiekt mający usadowienie w historii, w dokumentach, fotografiach itd. może mieć pięć kół zamiast trzech, zamiast koloru niebieskiego może być np. różowy? Zielonym hulajnogom mówię nie. Tym rzeczywistym też. Moim celem NIE JEST stworzenie jak najlepszego odwzorowania - więc podejście @greatgonzo po prostu nie ma dla mnie - od pewnego momentu - sensu. A czy pora umierać? To już nie mój problem 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marek d Posted September 8 Share Posted September 8 10 minut temu, kozborn napisał: stworzenie jak najlepszego odwzorowania - U zarania dziejów taki cel miało modelarstwo. Miłej zabawy. Cześć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 8 Author Share Posted September 8 Nie byłem u zarania dziejów i aż do teraz nie miałem pewności co tam właściwie zaszło. Dzięki. Jestem tu dla: A) inspirowania się B) uczenia się technik C) miłego spędzania czasu I niestety trochę to wygląda jakbym miał za to przepraszać. Może pomyliłem fora... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
greatgonzo Posted September 8 Share Posted September 8 Godzinę temu, kozborn napisał: Model udany ale modelarz zmarł. Raczej modelarz zmarł, zanim powstał model. I dlatego postawa modelarza jest nieocenialna. Nie dlatego, że nie da się tego zrobić, tylko dlatego, że nie warto. Każdy modelarz bawi się w to dla frajdy i nikt mu jego frajdy narzucać nie powinien. Za to model wchodzi w określony system wartości, który z góry istnieje. I można mówić, że jakiś greatgonzo jest ekstremalny w egzekwowaniu tych wartości. Może jest, może nie. Ale urządzenia, które nie maja prawa zadziałać, czy nieistniejący historycznie kamuflaż, to są rzeczy co do oceny których panuje raczej konsensus w modelarskim świecie. To, że przestaje Ci się chcieć, to Twoje niezbywalne prawo. Skorzystanie z niego oznacza jakieś konsekwencje, które funkcjonują niezależnie od A) i B), ale mogą wpłynąć na C). Z przepraszaniem bym nie przesadzał, ale tłumaczenie się przez autorów to stały element prezentacji modeli w galeriach. Niby nie trzeba, ale to dość naturalna formuła forum. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marek d Posted September 8 Share Posted September 8 38 minut temu, kozborn napisał: niestety trochę to wygląda jakbym miał za to przepraszać. Może pomyliłem fora... Za nic nie musisz przepraszać. Na pewno nie mnie bo nie ja traciłem swój czas w twoim warsztacie. A, B, C.... forum jeszcze żyje jest szansa że ktoś coś napisze. Ale wiesz że robiąc ,,zielone hulajnogi" dostaniesz różne komentarze i nie zawsze będzie to klepanie po pleckach. Ps. Żeby coś wiedzieć nie trzeb być u zarania dziejów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kozborn Posted September 8 Author Share Posted September 8 @greatgonzo tak i ja ryzyko tych konsekwencji znam i akceptuję, dlatego nie mam pretensji że Twoja ocena jest taka a nie inna. Ale robić modeli w sposób który sugerujesz/akceptujesz nigdy nie będę. Powód jest banalny: odbiera mi to przyjemność. Pewne rejony w modelarskim stanie umysłu są i pozostaną dla mnie tym sposobem niedostępne. Prawdopodobnie sprawia to, że jestem odporny na pewne argumenty. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.