Skocz do zawartości

Vought F4U-A Corsair 1:48 Tamiya


kozborn

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Koledzy Modelarze!

Poniżej galeria Corsaira. Model mnie zmęczył, choć nie jest to wina producenta, a moja własna. Przerwa półroczna zaowocowała niepewnym chwytem, niepewnym ruchem, ogólną ciamajdowatością, która po drodze doprowadzała do niezamierzonych pryszniców z acetonu tu i tam, do gubienia wiatrochronu, do różnych mniej i bardziej udanych prób z washem... A może to mgła postcovidowa ewentualnie PESEL (jedno nie wyklucza drugiego). Nic to. Celem tegoż podejścia były ćwiczenia z kładzenia i gięcia drutu w komorach oraz cięższy weathering. I były to dla mnie ćwiczenia ciekawe, więc mimo wszystko wracam z tarczą. 

Miłego oglądania i dziękuję Szanownym Kolegom za pomoc na warsztacie i na priwie!

IMG_20240903_221118_1.jpg

IMG_20240903_221056_1.jpg

IMG_20240903_221048_1.jpg

IMG_20240903_220930_1.jpg

IMG_20240903_220849_1.jpg

IMG_20240903_220841_1.jpg

IMG_20240903_220825_1.jpg

IMG_20240903_220802_1.jpg

IMG_20240903_220500.jpg

IMG_20240903_220409.jpg

IMG_20240903_220324_1.jpg

IMG_20240903_220300.jpg

IMG_20240903_220234.jpg

IMG_20240903_220203_1.jpg

IMG_20240903_220138_1.jpg

IMG_20240903_220131_1.jpg

IMG_20240903_220112_1.jpg

IMG_20240903_220032.jpg

IMG_20240903_215932.jpg

IMG_20240903_215832.jpg

IMG_20240903_215806_1.jpg

IMG_20240903_215718_1.jpg

IMG_20240903_215659.jpg

IMG_20240903_215651_1.jpg

IMG_20240903_215631.jpg

IMG_20240903_215331.jpg

IMG_20240903_214852.jpg

IMG_20240903_214804_1.jpg

IMG_20240903_214654_1.jpg

IMG_20240903_214425.jpg

IMG_20240903_214224_1.jpg

IMG_20240903_214346_1.jpg

IMG_20240903_214425.jpg

IMG_20240903_214155_1.jpg

IMG_20240903_214130_1.jpg

IMG_20240903_214056_1.jpg

IMG_20240903_214033.jpg

IMG_20240903_214013_1.jpg

IMG_20240903_213948_1.jpg

IMG_20240903_213930.jpg

IMG_20240903_213917_1.jpg

  • Like 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, cieszę się, że się podoba, dziękuję za komentarze i - tak! - macie rację, fotki mogłyby być lepsze. Operator zaprasza do salonu po nowy telefon i to jest ZNAK. 

Może to ktoś z forumowiczów? 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja będę ten niedobry.

Tyle pracy z wyginaniem drutów i malowaniem a lotek przy bombie już nie zrobiłeś cieńszych.Bardzo grubo wyglądają na zdjęciach.

O tym że bomba pasuje do myśliwca jak do świni siodło z grzeczności nie wspomnę.:mrgreen:

 

Jednak zdaję sobie sprawę że to Twój model i tak ma być.

Edytowane przez Xmen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, przyznaję, zdecydowanie nie chciało mi się już tej bomby pimpować i jest to kolejny temat w sylabusie studiów podyplomowych "Psychologiczne aspekty modelarstwa redukcyjnego". Wiedziałem, że ktoś zwróci na to uwagę i zaakceptowałam to ryzyko. 

Fakt, że to forum nie wybacza, przypomina mi za co lubię to miejsce.

 

PS. Nie ja podwieszałem ją pod myśliwiec :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawał fajnej roboty i ciekawy warsztat. Będąc zupełnym ignorantem, po malunkach na burcie domyśliłem się, że pewnie rzucał bomby.

Więc obecność jednej pod spodem nawet mnie nie dziwi. Gratuluję wybrnięcia z kłopotu z owiewką, wyszło dobrze.

Nie znam się na korsarskich oponach, więc zapytam - czy szwy to ich normalna cecha rozpoznawcza? Nawet jeśli nie, to gratuluję ekspresowego tempa prac.

I czekam na kolejny warsztat.

 

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do opon - nie wiem (ja wielu rzeczy nie wiem :) ). Wiem, że był to jeden element, bo "szew" mógłby sugerować, że były to dwie sklejone połówki.

Co do tempa - w wakacje faktycznie miewam więcej czasu, mniej szkoleń. Myślę, że z następnym warsztatem może już nie być tak różowo...

Dzięki za miłe słowo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że oglądamy już trzecie wcielenie modelu Korsarza F4U-1A nr 122 z VMF-111, może warto dorzucić związaną z nim anegdotkę.

To, że Ole 122 zyskał sławę jako niezawodna bestia i jako jedyny samolot uhonorowany został official citation jest chyba powszechnie znane. Wylatał  ponad sto misji bojowych plus 78 lotów rozpoznawczych i treningowych. 400 godzin lotu pozwoliło pokonać dystans 80000 mil. Bez wymiany silnika.

To citation to nie jest byle co. Stanowi odpowiednik przyznawanych żołnierzom odznaczeń DSC, AFC czy NC w zalezności od służby. To będzie coś jakby Krzyż Walecznych.

Na ręce obsługujących samolot mechaników Sgt. Waltera Easona i Sgt. G. H. Millera złożył ją dowódca 4 Skrzydła Lotniczego Marines, Maj. Gen. L.E. Woods. No, może niekoniecznie na ręce, bo dokument pozwolił sobie pan genarałmajor przykleić do łopaty śmigła Hamilton Standard przy użyciu smaru serwisowego. Zaznaczył jednak, że citation ma być na zawsze związana z samolotem, zatem kopię przyklejono do ściany w kabinie i zalakierowano, zupełne tak, jak utrwalano zdjęcia dziewczyn na nosach i na burtach.

Wydarzenie odbyło się z okazji setnej misji. Wkrótce Ole 122 został wycofany z linii i odesłany do Stanów. W międzyczasie stał się wydarzeniem propagandowym. Pojawiły się artykuły w prasie o dzielnym samolocie. Postanowiono, że ruszy on w trasę po kraju, by w namacalny sposób pokazać pracownikom Voughta i podwykonawcom, jak świetnie radzą sobie ich produkty i utrzymać ich w zapale do dobrej roboty. Podbudować ducha innej gawiedzi też nie zaszkodzi. Oficer sztabu dywizjonu, Cpt. William C Bickel otrzymał rozkaz  oblecenia samolotem wytwórni macierzystej i podwykonawców.

 

52154130484_f9a95afbc7_o.jpg

 

Podobno.

 

Dlaczego podobno?

Otóż zachowało się parę zdjęć, pokazujących Korsarza 122 w czasie takiej wizyty. I co na nich widzimy? Ano widzimy F4U w znakomitej kondycji, w malowaniu Glossy Sea Blue i, bez żadnej wątpliwości, w wersji -1D.  W dodatku są to raczej dwa różne samoloty, bo różnią się  śmigłem i malowaniem.

 

3867583414_e1b0316942_h.jpg

 

52154094044_856e1e1f80_h.jpg

 

Może są to jakieś inne wydarzenia zainspirowane tourem Ole 122.  W kraju, gdzie pokraczne, odrapane figury woskowe mają na każdym kroku przedstawiać wydarzenia historyczne jak żywe to nie jest wykluczone.  Z drugiej strony podrabiane samoloty w czasie tourów to jest ówczesny standard. Pilotom, bohaterom walk z różnych frontów, biorącym udział w bond tours często towarzyszyły samoloty w nowszej wersji, która akurat była w danym momencie produkowana, z grubsza tylko upozorowane na ich frontowe maszyny.

Sam Ole 122 jest, paradoksalnie dość tajemniczy. Serial jest tylko przypuszczalny, późniejsze losy nieznane. W sumie, gdyby nie citation, nikt by nie zwrócił uwagi na samolot latający w ciężko pracującej jednostce, jednak wykonującej zadania utrzymujące ją jak najdalej od nagłówków gazet i fragmentów kronik filmowych. Ale może ktoś wie dużo więcej o starym, dobrym 122.

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze o modelu.

Opowiastka była by posmarować nieco przed tym tekstem ;). W zasadzie to łamałem się, czy w ogóle tu coś pisać, ale ostatecznie stwierdziłem, że jednak warto.

A łamałem się, bo kompletnie nie rozumiem tego modelu i licznych mu podobnych też. Miniatura powstała by przećwiczyć wyginanie druta. Dlaczego do tego, by wygiąć sobie kilka drucików trzeba budować model, pozostanie dla mnie na zawsze tajemnicą. Dlaczego w ogóle chcieć to zrobić też.

W rezultacie powstał model, w mojej ocenie, nieudany. Owszem, wypełnia powszechnie uznawane w socjalmediach warunki kwalifikujące go do grupy dobrych modeli. Ale te warunki nie są szczególnym wyzwaniem. Tomek to, że potrafi czysto skleić i poszpachlować model, a potem pomalować go technicznie poprawnie pokazał nam już wcześniej.  W to, że wygięcie ołowianego drucika nie będzie dla niego wyzwaniem ponad siły nikt tutaj raczej nie wątpił.

Ostatecznie powstał model dokładnie taki, jak w opisie - zbudowany po to by zobaczyć jak wygina się drucik. Drucik się wygiął,  a reszta jest bez większego znaczenia.

Autor jest sprawny, więc technicznie nie ma większych wpadek, ale merytorycznie, pożal się boże. Błędne elementy, absurdalnie zamontowane urządzenia, błędy w kolorystyce, zmyślony kamuflaż. To, że autor zadbał  o kilka szczegółów - chwała mu. Ale to po prostu ginie we wrażeniu ogólnym, że mu kompletnie nie zależy. Z drugiej strony dlaczego miałoby mu zależeć, skoro model powstał, by wygiąć drucik?

 

Ok, biorąc pod uwagę standardy forum, nawet nie te modelarskie, tylko dotyczące oceniania prac, model nie zasługuje na tak ostre słowa. I przecież każdemu zdarzy się walnąć tak, że koledzy nie uwierzą! Ale to jest trzeci dokładnie ten sam samolot prezentowany przez autora. I wziąwszy całość pod uwagę stanowi doskonały przykład absurdalności idei modelu ćwiczebnego.  Modelu powstałego by przetestować jakąś technikę.  Druciki i ciężki weathering. To co, w kolejnym modelu potestujemy weathering lekkopółśredni?

Model ćwiczebny to jest jeden z bardziej patologicznych produktów modelarskiego internetu - bez sensu i szkodliwy. Skutecznie hamujący rozwój modelarzy, a przypomnę, ze właściwie wszyscy modelarze chcą się rozwijać. Przynajmniej na poziomie deklaracji. I co by tam nie testowano, to jeszcze nie widziałem przypadku, by ktoś stwierdził: dobra, przetestowałem, wiem co i jak, teraz robię normalny model. Raczej: to teraz przećwiczę wyginanie druta w drugą stronę. Model ćwiczebny to nić ponad wymówkę, która pozwoli modelarzowi robić błędy bez żadnych konsekwencji. Czy to jeśli chodzi o krytykę z zewnątrz, czy o wyjście ze strefy samozadowolenia. Modelarski immunitet, od ręki i za darmo.

 

Tomek, wspominałeś, że twoje wątki generują jakimś sposobem emocje. Niech już tak będzie. Wiem, że model w internetowych standardach jest dobry, że zawiera kilka fajnych, całkiem ambitnych elementów.  Ja w zasadzie mniej piszę o nim, a bardziej o tym nieszczęsnym ćwiczebnym. Jednak to jest prezentacja konkretnego samolotu z historią, nie wizja SF. A totalna olewka w drugiej części prac sprawiła, że pojawiło się sporo błędów, które sprawiły, że do takiej wizji model się zbliżył. I nie mówimy o konieczności robienia jakichś dodatkowych, albo trudniejszych czynności.  To co to jest, jeśli nie nonszalancja?

To się odbija na modelu szczególnie wobec zachęcającego początku prac.

 

Dlatego model jest dla mnie nieudany. W kontekście.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@greatgonzo szanuję Twoją wiedzę, ale robienie modelu, o którym piszesz oznacza dla mnie po prostu mniej zabawy. Takie są fakty. Do pewnego stopnia lubię popatrzeć na historyczne zdjęcia, podpytać, rozwiać pewne wątpliwości. Do pewnego. Do jakiego? Aż uznam, że jeszcze mi się chce, aż uznam, że tyle mi wystarczy.

Lubię na modelach coś ćwiczy i wcale nie znaczy to, że zamierzam się tym tłumaczeniem zasłaniać. Od dawna podkreślam, że modelarstwo jest dla mnie złotym środkiem między historyczną wiernością, techniką i zabawą. Tylko i aż. Dla Ciebie będzie to postawa zaledwie letnia - i ok. Zrobiło się biblijnie, oby nie oznaczało to spotkań z inkwizycją... Szanuję tych modelarzy, którzy ślęczą całymi dniami nad dokumentacją - mi się nie chce. Niestety. Nie tego szukam w modelarstwie. Jeżeli ktoś uważa, że moje modele czyni to de facto nieocenialnymi lub po prostu nieudanymi - trudno. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To są zawsze dwie różne rzeczy. Modelarz i model. Prawda, że w niektórych aspektach nie da się tego oddzielić.  Ale postawa modelarza jest niemal nieocenialna. To jego osobista własność i jako taka nienaruszalna.

A model siedzi jednak w jakiejś przestrzeni określonych wartości i do nich jest porównywalny. Przynajmniej mam nadzieję, że jeszcze tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawa modelarza jest jak najbardziej ocenialna. Mówię to jako doświadczony badacz spoleczny :) mógłbym z powodzeniem stworzyć taki kwestionariusz. 

Sam model siedzi w przestrzeni wielowymiarowej. Dla Ciebie istnieje przede wszystkim wymiar historycznej zgodności i ok. Gdybym miał to porównać z motodologiami zarządzania - jesteś wyznawca bardzo twardej kaskady. Jak ma być czerwony autobus to ma być czerwony autobus. Ale istnieją metodologie, w których do zaakceptowania jest zielona hulajnoga. Pod warunkiem, że zespół się na to zgadza. I to jest sukces w projekcie, uwierz mi że to działa. Ty jesteś wyznawca metodologii, że to porażka. Dla mnie porażką jest brak frajdy w projekcie. Twoje podejście niestety to dla mnie oznacza. Model udany ale modelarz zmarł. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, kozborn napisał:

istnieją metodologie, w których do zaakceptowania jest zielona hulajnoga.

To co, obiekt mający usadowienie w historii, w dokumentach, fotografiach itd.   może mieć pięć kół zamiast trzech, zamiast koloru niebieskiego może być np. różowy?

Zielonym hulajnogom mówię nie. :mrgreen: Tym rzeczywistym też.

27 minut temu, kozborn napisał:

mógłbym z powodzeniem stworzyć taki kwestionariusz. 

Pora umierać. :kwasny:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, marek d napisał:

To co, obiekt mający usadowienie w historii, w dokumentach, fotografiach itd.   może mieć pięć kół zamiast trzech, zamiast koloru niebieskiego może być np. różowy?

Zielonym hulajnogom mówię nie. :mrgreen: Tym rzeczywistym też. 

Moim celem NIE JEST stworzenie jak najlepszego odwzorowania - więc podejście @greatgonzo po prostu nie ma dla mnie - od pewnego momentu - sensu. A czy pora umierać? To już nie mój problem :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem u zarania dziejów i aż do teraz nie miałem pewności co tam właściwie zaszło. Dzięki.

Jestem tu dla: 

A) inspirowania się

B) uczenia się technik

C) miłego spędzania czasu

I niestety trochę to wygląda jakbym miał za to przepraszać. Może pomyliłem fora... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, kozborn napisał:

Model udany ale modelarz zmarł.

Raczej modelarz zmarł, zanim powstał model.  I dlatego postawa modelarza jest nieocenialna. Nie dlatego, że nie da się tego zrobić, tylko dlatego, że nie warto. Każdy modelarz bawi się w to dla frajdy i nikt mu jego frajdy narzucać nie powinien.

Za to model wchodzi w określony system wartości, który z góry istnieje. I można mówić, że jakiś greatgonzo jest ekstremalny w egzekwowaniu tych wartości. Może jest, może nie. Ale urządzenia, które nie maja prawa zadziałać, czy nieistniejący historycznie kamuflaż, to są rzeczy co do oceny których  panuje raczej konsensus w modelarskim świecie. To, że przestaje  Ci się chcieć, to Twoje niezbywalne prawo.  Skorzystanie z niego oznacza jakieś konsekwencje, które funkcjonują niezależnie od A) i B), ale mogą wpłynąć na C).

Z przepraszaniem bym nie przesadzał, ale tłumaczenie się przez autorów to stały element prezentacji modeli w galeriach. Niby nie trzeba, ale to dość naturalna formuła forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, kozborn napisał:

niestety trochę to wygląda jakbym miał za to przepraszać. Może pomyliłem fora... 

Za nic nie musisz przepraszać. Na pewno nie mnie bo nie ja traciłem swój czas w twoim warsztacie.

A, B, C.... forum jeszcze żyje jest szansa że ktoś coś napisze.

Ale wiesz że robiąc ,,zielone hulajnogi" dostaniesz różne komentarze i nie zawsze będzie to klepanie po pleckach.

 

Ps. Żeby coś wiedzieć nie trzeb być u zarania dziejów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@greatgonzo tak i ja ryzyko tych konsekwencji znam i akceptuję, dlatego nie mam pretensji że Twoja ocena jest taka a nie inna. Ale robić modeli w sposób który sugerujesz/akceptujesz nigdy nie będę. Powód jest banalny: odbiera mi to przyjemność. Pewne rejony w modelarskim stanie umysłu są i pozostaną dla mnie tym sposobem niedostępne. Prawdopodobnie sprawia to, że jestem odporny na pewne argumenty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.