Albatros Napisano 6 Listopada Share Napisano 6 Listopada Czas rozpocząć kolejny warsztat, a w zasadzie kontynuować budowę modelu, od którego miałem dwuletnią przerwę na budowę MiGa 21 z Alei Migów. To był pierwszy model, jaki kupiłem po około trzydziestoletniej przerwie od modelarstwa, i dłubałem go w wolnych chwilach bez jakiejkolwiek nadziei na pomalowanie i ukończenie go ze względu na brak warsztatu, umiejętności malowania aerografem i znajomości technik weatheringu. Po wykonaniu części kokpitu (pokażę stan prac w kolejnych postach) na białym koniu wjechał Kamil Trembacz ze swoimi warsztatami, po których podchodzę do kontynuacji budowy już z zupełnie nowym nastawieniem. Nie tylko wiem, że już jestem w stanie go pomalować, mam do tego narzędzia i nabyte umiejętności, ale też - obserwując modelarzy, którzy są dla mnie autorytetem, wzorem i inspiracją - postanowiłem także trochę inaczej poprowadzić budowę. Po przemyśleniach nad moją wizją modelarstwa oraz dalszymi krokami w tym temacie raczej chcę przedstawić pewną historię za pomocą modelu - zarówno pod względem historycznym, ale przede wszystkim w warstwie formalnej, artystycznej, potraktowaniu modelu jako opowieści zawartej w bryle, niż w budowaniu po prostu tylko możliwie dokładnej repliki samolotu - jak planowałem początkowo. Warsztat będzie trwał długo i nieśpiesznie, ponieważ tym razem nie mam ograniczonych ram czasowych ani presji terminu, więc spokojnie mogę sobie dopracowywać każdy etap. Miałem sporo wątpliwości, czy go w ogóle rozpoczynać, ale relacja, którą prowadziłem podczas budowy MiGa bardzo pomogła mi potem przy tworzeniu dokumentacji budowy. Porządnie złożona i wydrukowana książka (na Babarybie można było obejrzeć finalną wersję, bytomska wykonana na ostatnią chwilę i fatalnie wydrukowana przez zawalenie zlecenia przez drukarnię - była tylko szkicem) stanowi fajne uzupełnienie modelu, zawiera szereg informacji i zdjęć referencyjnych, zdjęć detali, które z czasem mogą zginąć i zostać zapomniane. Jest to też pamiątka tych dwóch lat z MiGiem. Materiałem wyjściowym jest model Fokker D.VII (Fok early) 32067 w skali 1/32 firmy Wingnut Wings. Kupiłem go, gdy firma jeszcze funkcjonowała, a bezpośrednią inspiracją i impulsem była relacja na forum PWM autorstwa Pana Adama (nie pamiętam nazwiska), który budował model maszyny Wilhelma Leuscha. Wersja OAW Leuscha była już wtedy wyprzedana, więc kupiłem ten, który był aktualnie dostępny, a po krótkiej analizie malowań szybko dokupiłem dodatkowy zestaw kalkomanii WnW Fokker D.VII (Fok) Fighting Fokkers part 1 (30006), bo w oko wpadł mi samolot Georga von Hantelmanna. W ostatnim czasie dość mocno starałem się zgłębić historię tego egzemplarza (o czym szerzej za chwilę) i po analizie materiałów postanowiłem wykonać model bezpośrednio inspirowany zdjęciami samolotu po zestrzeleniu i przejęciu przez Brytyjczyków. W tym celu udało mi się zdobyć jeszcze model żywiczny Aviattica przyczepy RAF/RFC Towing Trailer (ATTKIT004). Być może pojawi się jeszcze jakiś zestaw (chodzi mi jeden po głowie), ale nad tym będę się zastanawiał dopiero przy wykonaniu podstawki… Zakupiłem też szereg dodatków, natomiast ich jakość i zakres wykorzystania w moim modelu będę omawiał stopniowo, w momencie, kiedy będą one pojawiać się podczas budowy. (Zdjęcie tylko poglądowe, ponieważ nie są to wszystkie zestawy dodatkowe, jakie przez te kilka lat zakupiłem, oraz - jak wspomniałem powyżej - ich wykorzystanie też będzie miało bardzo różny zakres) Jeszcze mała dygresja - nie widzę sensu w omawianiu modelu WnW, ich jakość jest powszechnie znana, aczkolwiek osobiście mam trochę sceptyczne podejście do rzekomo ich „legendarnego” detalu. Model jest wysokiej jakości, świetnie spasowany i zaprojektowany, co pozwoli skoncentrować się na waloryzacji i nie tracić czasu na zbędną walkę z materią w kwestiach podstawowych. Natomiast detal jest ok, ale też cudów w tych modelach też nie widzę i w tym temacie jest ogromne pole do popisu. Dlatego traktuję te modele jako znakomitą bazę i punkt wyjścia do realizacji swojej wizji. Starałem się zrobić też dokładny reaserch jeśli chodzi o literaturę i materiały źródłowe. Na ten moment na mojej półce z książkami i dyskach w komputerze zebrałem następujące pozycje: Literatura podstawowa [A]: Ray L. Rimell (editor) „Fokker D.VII Anthology” 1 - 3; Albatros Publications Ltd. Berkhamsted, 1997. - „biblia” Fokkera D.VII, jedna z podstawowych pozycji na temat tego samolotu, obejmuje zarówno budowę (jest trochę zdjęć szczegółów konstrukcji, plany i rysunki) jak i przegląd jednostek i malowań maszyn. Kolejne tomy omawiają samoloty budowane przez wytwórnie Fokker, OAW i Albatros. W tomie 1 jest też rozdział dokładnie opisujący budowany przeze mnie samolot 382/18: Dave Roberts „382/18 - Casualty of War. Dave Roberts Re-Examines a Familiar Fokker…”, w [1], str. 56 - 58. - Bardzo dokładny opis i analiza samolotu von Hantelmanna, w zasadzie podstawowy i najważniejszy materiał dotyczący tej maszyny. Mimo, że stanowi fragment poprzedniej pozycji, wyodrębniam go, ze względu na jego podstawowe znaczenie przy budowie modelu. Tomasz J. Kowalski, Marek Ryś „Fokker D.VII. The Lethal Weapon” Legends of Aviation in 3D - Kagero; Lublin 2015; Wyd. 2. - dość szeroki rys historyczny oraz duża ilość renderów 3D ukazujących szczegóły konstrukcji. Przy konfrontacji ze zdjęciami rendery okazują się nieraz nieco uproszczone, ale pozycja jest bardzo pomocna w zgłębianiu konstrukcji samolotu i analizie budowy poszczególnych podzespołów - co przy waloryzacji i skraczu sporo pomaga. Achim Sven Engels „Engels E.3 (Fokker D.VII) In Detail. Volume 1 - Structure”; QAU/FTS/FokkerNutz Models/Achim Engels, 2020 - bardzo szczegółowa relacja z budowy replik Fokkera przez jednego z najbardziej znanych rekonstruktorów samolotów z 1 w.św. - Achima Engelsa i jego ekipę Fokker-Team-Schorndorf. Bardzo dużo zdjęć pokazujących szczegóły budowy stanowi doskonałe źródło materiałów referencyjnych dla modelarza. Oczywiście opisane i pokazane są tutaj szczegóły budowy replik, natomiast Achim Engels i jego manufaktura słyną z dokładności i bardzo dokładnych studiów w oparciu o materiały źródłowe. Dodatkową zaletą jest fakt, że ta pozycja jest dostępna bezpłatnie, jako .pdf do pobrania. O’Brien Browne „Ambition and Glory - Letters and Documents Concerning Kurt Wusthoff” w „Cross&Cockade International Journal” Vol. 34, No.3, 2003. - odkryty po długich poszukiwaniach wartościowy artykuł przybliżający sylwetkę Kurta Wusthoffa, w którym znalazłem także kilka dodatkowych ciekawych informacji nt. ostatniej walki powietrznej oraz stanu 382/18 po zestrzeleniu przez Brytyjczyków. Norman Franks, Greg VanWyngarden „Fokker D VII Aces of World War 1. Part 1.” Osprey Aircraft Of The Aces 53; Osprey Publishing Limited 2003. - książka opisująca działania operacyjne jednostek wyposażonych w Fokkery D.VII oraz przybliżająca sylwetki najważniejszych pilotów. Dla mnie interesujący i wartościowy był oczywiście rozdział dotyczący Jasta 15 pod dowództwem Bertholda oraz sylwetki pilotów 382/18 - Georga von Hantelmanna i Kurta Wusthoffa. „Report On The 180-hp Mercedes Aero Engine” Windsock Datafile Specials; Albatros Publications Ltd. - faksymile opublikowanego w 1918 oficjalnego raportu Ministry of Munitions na temat niemieckiego silnika lotniczego Mercedes DIII. Wraz ze zdjęciami pochodzącymi z National Air and Space Museum w Waszyngtonie oraz moją dokumentacją zdjęciową wykonaną w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie jest świetnym źródłem wiedzy na temat silników lotniczych tego typu, stosowanych min. w Fokkerze D.VII. Podobnie jak kolejna książka: Michael Dusing „German & Austro-Hungarian Aero Engines of WWI. Vol. 2” Aeronaut Book 2022. - cała seria trzech tomów to pełny przegląd silników lotniczych, używanych w samolotach niemieckich i austro-węgierskich w czasie I wojny światowej. W tomie 2 możemy znaleźć zdjęcia, rysunki, schematy i specyfikacje silników z wytwórni Daimlera - w tym interesujące nas w tym przypadku silniki serii Mercedes DIII. Kolejna pozycja - z artykułem dotyczącym Kurta Wusthoffa, powinna dotrzeć do mnie na dniach, wtedy też ją pokażę i w skrócie opiszę. Jestem w trakcie poszukiwań jeszcze jednego - być może wartościowego źródła - zamieszczonego w którymś z wczesnych numerów „US Cross&Cockade Journal”. Została tam opublikowana czwarta - mało znana fotografia 382/18 (być może również jakieś dodatkowe informacje). Sam skan fotografii z tego magazynu już zdobyłem, niestety jest on bardzo słabej jakości. Pozycje dodatkowe/pomocnicze [B]: P.M. Grosz „Fokker DVII”; Windsock Datafile 9; Albatros Publications Ltd., Berkhamsted, 1989. - posiadając „Fokker Anthology” jest to pozycja bardziej uzupełniająca, zakupiłem do kompletu. Achim Sven Engels „Engels E.3 (Fokker D.VII) In Detail. Volume 2 - The Odd ‚Munich’ Fokker D.VII”; QAU/FTS/FokkerNutz Models/Achim Engels. Walkaround egzemplarza prezentowanego w Deutsche Museum w Monachium. Dla mnie pozycja mniej przydatna, ponieważ prezentuje egzemplarz samolotu powojennego, ze sporymi modyfikacjami. „The Fokker D.VII”; Profile Publications 25; Coburg House, England. - mała książeczka, nie wnosząca nic nowego w stosunku do poprzednich pozycji. Ray Rimell „World War One Survivors”, Aston Publications Ltd. 1990 - bardzo ciekawe kompendium zawierające zestawienie i opis zachowanych w muzeach samolotów z 1 wojny światowej. Przy okazji chciałbym bardzo podziękować @zaruki @Boch za udostępnienie mi materiałów ze swoich zbiorów. Oczywiście, jeżeli ktoś dysponuje jeszcze jakimiś materiałami lub informacjami to bardzo będę wdzięczny za każdy trop. Ciekawym i pomocnym źródłem - zwłaszcza przy śledzeniu karier Georga von Hantelmanna i Kurta Wusthoffa było też forum https://www.theaerodrome.com/, na którym znalazłem zarówno dokładne wykazy zestrzeleń pilotów, jak również informacje o składzie, wyposażeniu, dowódcach i asach w poszczególnych jednostkach. W przypadku budowy modeli samolotów z 1 wojny światowej dużym problemem jest zdobycie materiałów referencyjnych. W przypadku mojego 382/18 zachowały się tylko 4 zdjęcia, wykonane po przejęciu go przez Brytyjczyków w wyniku zestrzelenia i przymusowego lądowania. Mimo, że są niezłej jakości, to jednak nie widać bardzo wielu szczegółów budowy, malowania (zdjęcia są oczywiście czarno białe) czy śladów eksploatacji. Siłą rzeczy pozostaje bardzo duże pole do przypuszczeń i interpretacji. Będę więc oczywiście bazował na innych zdjęciach tych samolotów z epoki, a także zachowanych egzemplarzach muzealnych. Jednym z najważniejszych źródeł tego typu - zwłaszcza przy malowaniu i weatheringu - będą dla mnie zdjęcia jednego z najbardziej autentycznych okazów z 7 zachowanych egzemplarzy Fokkera D.VII. Pieczołowicie przechowywany w Lac-Brome Museum w Knowlton, Quebec w Kanadzie samolot jest zachowany w stanie rzeczywistym (nie restaurowany, z autentycznym, oryginalnym pokryciem płótnem lozenge) i nosi numer 6810/18. Zdaję sobie sprawę, że jest to wersja budowana przez Albatrosa (a w zasadzie zachowany egzemplarz złożony jest z elementów pięciu samolotów - numer 6810 widnieje na kadłubie i większości pokryw, oprócz części nosowej noszącej oznaczenie OAW 6504. Pozostałe zidentyfikowane elementy to usterzenie ogonowe 6506, ster wysokości 8313, prawa 8502 i lewa lotka 8502), pokryty jest też 4 kolorową lozenge (328/18 miał 5 kolorową), aczkolwiek zużycie powierzchni, wypłowienia płótna i drewna, część rozwiązań konstrukcyjnych (pokrywających się z wersją Fokkera) będzie dla mnie referencją dla przedstawienia „mojego” samolotu w służbie frontowej, po dość poważnych uszkodzeniach. referencją i punktem wyjścia będą fotografie wykonane po przejęciu samolotu przez Brytyjczyków, wykonane prawdopodobnie na lotnisku RAF Conteville, gdzie Fokker leży na przyczepie, uszkodzony po przymusowym lądowaniu. Nie będę jednak ściśle odwzorowywał tej fotografii - chcę przedstawić samolot tuż po przywiezieniu go na lotnisko, jeszcze z załadowanym połamanym podwoziem na przyczepie (na zdjęciu leży przy wejściu do hangaru), złamanym (wydaje mi się zdecydowanie bardziej malownicze), a nie odpiłowanym śmigłem, pozdejmowanymi osłonami okapotowania silnika (aby oczywiście ten silnik mocno wyeksponować), rozładowanym karabinem maszynowym ze zwisającą z zasobnika amunicyjnego taśmą i jeszcze kilkoma innymi smaczkami. Ma wyglądać tak, jakby przed chwilą został wciągnięty na przyczepę na miejscu kraksy i przywieziony na lotnisko. (zdjęcia do celów dyskusji, bardzo dziękuję Greg VanWyngarden za udostępnienie mi ich ze swojej kolekcji) Prześledziłem bardzo dokładnie historię i losy tego samolotu oraz jego obydwu pilotów (na tyle ile dałem radę), znalazłem też kilka informacji, które wydaje mi się, że uzupełniają powszechną wiedzę o stanie i wyglądzie tej maszyny, jednakże wyszła mi z tego całkiem spora rozprawa - na razie 7 stron samego tekstu, bez zdjęć - więc chyba nie ma tu za bardzo miejsca na tak długie wywody... Opracowałem to tak dokładnie na potrzeby dokumentacji, oraz z racji, że bardzo wciągnęło mnie takie "śledztwo". Podobnie jak przy MiGu na koniec stworzę sobie taką książkę z dokumentacją budowy, a tutaj chyba po prostu w odpowiednich miejscach budowy będę się odwoływał do pozyskanych informacji, które będą uzasadniały takie a nie inne rozwiązania. 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rymulus Napisano 7 Listopada Share Napisano 7 Listopada Zapowiada się bardzo ciekawie. Śledził będę ale pozwolę sobie nie wypowiadać się na temat samolotów i modeli z tego okresu. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano 7 Listopada Share Napisano 7 Listopada 13 godzin temu, Albatros napisał: chcę przedstawić pewną historię za pomocą modelu - zarówno pod względem historycznym, ale przede wszystkim w warstwie formalnej, artystycznej, potraktowaniu modelu jako opowieści zawartej w bryle, niż w budowaniu po prostu tylko możliwie dokładnej repliki samolotu - jak planowałem początkowo. Czy te plany zostały opisane w powyższym poście? Szczególnie interesuje mnie przedstawienie opowieści w warstwie formalnej, artystycznej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Albatros Napisano 7 Listopada Autor Share Napisano 7 Listopada 39 minut temu, greatgonzo napisał: Czy te plany zostały opisane w powyższym poście? Szczególnie interesuje mnie przedstawienie opowieści w warstwie formalnej, artystycznej. @rymulusdziękuję, choć wszelkie porady techniczne zawsze chętnie przyjmę Częściowo tak nie jest moim celem odtworzenie zdjęcia czy wierność dokumentacji w sposób, w jaki pojmowane jest tradycyjne modelarstwo redukcyjne. Generalnie unikam takiego szufladkowania, choć z takiego podejścia nie rezygnuję - choćby poprzez dokładny research i pracę w oparciu o dokumentację. Owszem, mam zamiar zbudować możliwie wierną replikę samolotu, wzorując się na materiałach referencyjnych, jakimi dysponuję. Jednak kiedyś już rozmawialiśmy i ustaliliśmy, że słowa Maurice Denisa rozumiemy inaczej. Ja - przenosząc je w sferę modelarstwa - interpretuję je tak, że koniec końców model ląduje w gablocie/na półce/na stole konkursowym i stanowi swój własny, odrębny i autonomiczny świat i przez większość ludzi nigdy nie będzie z tymi materiałami referencyjnymi konfrontowany. Ale właśnie w swoim odrębnym i autonomicznym świecie - ograniczonym do gabloty czy podstawki - musi działać na widza, wywierać efekt. Wykonany z duchem tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, gdzie nieraz odtworzenie efektu 1:1 na modelu wygląda po prostu nudno i źle - czyli bez modulacji koloru, postshadingu, z niewidocznymi nitami i liniami podziału itp. Dlatego dopuszczam pewne odstępstwa od oryginału - nieprzypadkowo wspomniałem Fokkera z Kanady, który będzie mi służył za pewien punkt odniesienia przy malowaniu i weatheringu. Egzemplarz muzealny, w stanie nierestaurowanym na pewno wygląda gorzej niż samolot von Hantelmanna i Wusthoffa (Jasta 15 otrzymała nowe samoloty pod koniec maja. Dowódca JGII - Rudolf Berthold zasiadł za sterami nowo otrzymanego Fokkera D.VII 28 maja, von Hantelmann zdążył odnieść na swoim nowym Fokkerze zaledwie 3 + jedno niepotwierdzone - zwycięstwa, zanim rozbił mu go Wusthoff), był to więc samolot względnie nowy. Ale mam zamiar iść bardziej w kierunku efektu muzealnego i podbić malarsko pewne efekty, żeby model prezentował się bardziej atrakcyjnie. Podobnie decyzja ze śmigłem (i kilkoma jeszcze innymi elementami, które pojawią się w trakcie budowy - mam jak byk na zdjęciu, że zostało odpiłowane, ale połamane łopaty na pewno nadadzą nieco bardziej malowniczy efekt, który spotęguje wrażenie kraksy. Nie mam więc zamiaru kurczowo trzymać się zdjęcia, a raczej trochę bawiąc się rozwiązaniami formalnymi - także świadomą i zamierzoną deformacją czy wzmocnieniem - stworzyć możliwie atrakcyjną scenkę. Oczywiście będę starał się zachować równowagę pomiędzy jednym światem a drugim. Tymczasem - stan modelu w momencie rozpoczęcia budowy MiGa. Nie pokazuję wszystkich zdjęć, a tylko chciałbym pokazać do czego doszedłem i od jakiego miejsca kontynuowałem budowę. Konstrukcję oparłem o rurki mosiężne AK i Albion Alloys, które łączyłem zarówno za pomocą klejenia, jak i lutowania. Niestety do dziś z lutowaniem mam problem, nie mogę dobrze tego wyczuć i zrozumieć o co chodzi, kosztuje mnie to dużo prób, powtórek, zepsutych elementów i nerwów. Jednak w niektórych miejscach łączenie musi być bardzo wytrzymałe i nie ma innego wyjścia. Wymieniłem fotel zestawowy na żywiczny z Aviattica, moim zdaniem wygląda dużo lepiej i ma właściwszy kształt. Żeby jednak nie było tak różowo, to detal z zewnątrz przypominał ulep z plasteliny, więc za pomocą frezów, skalpela wyprowadziłem rant, aby wyglądał bardziej realistycznie. Na zdjęciu jest założony "mna sucho", oczywiście będzie wklejony dopiero po malowaniu. Także poduszka wygląda lepiej niż zestawowa, ale nad nią będę jeszcze pracował. Wykonałem też stelaż do siedzenia. Wykonanie od podstaw całą instalację i wajchę przepustnicy.Wcześniej zakupiłem kompletny zestaw części fototrawionych HGW dedykowanych do tego modelu, i okazało się, że nie ma to sensu. Z całego zestawu wykorzystam prawdopodobnie tylko pasy i może jeszcze kilka dosłownie detali. Produkcja HGW (a w praktyce Eduarda) nie za bardzo się nadaje do użycia, wybrane elementy, które wchodzą w skład blaszek akurat zupełnie się do takiej technologii nie nadają, bo w rzeczywistości są przestrzenne, a nie płaskie. Elementy przepustnicy z kolei można by wykorzystać, gdyby nie fakt, że są kompletnie przeskalowane - o wiele za duże. W takim razie zdecydowałem się sam zaprojektować blaszki i zleciłem ich wytrawienie. W ten sposób wykonałem całą instalację przepustnicy. Całość uzupełniłem drucikami i śrubkami od Taurus Models. Od podstaw wykonałem też z rurek Albion Alloys pompę paliwa (jedynym elementem zestawu, który użyłem, jest uchwyt odcięty od części oryginalnej). Elementem, który zajął mi sporo czasu, ale jestem z niego zadowolony jest busola, wykonana w zasadzie w całości od podstaw. Zestawowy element był tak mało szczegółowy i uproszczony, że aż szkoda było marnować potencjał tak pięknego elementu. Wykorzystałem rurki mosiężne, pręty polistyrenu, zaprojektowaną przez siebie blaszkę fototrawioną oraz tarczę busoli z zestawu do Albatrosa z Yahu i śrubki od Taurusa (w podobny sposób wykonałem też prędkościomierz). Busola i pompa paliwa wklejona tymczasowo na Liquid Tape, oba elementy będę chciał malować raczej osobno. Na tym etapie Fokker poszedł na dwa lata do pudełka, a na warsztat wjechał MiG 21. 16 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jachud3 Napisano 7 Listopada Share Napisano 7 Listopada 4 minuty temu, Albatros napisał: Elementem, który zajął mi sporo czasu, ale jestem z niego zadowolony jest busola, wykonana w zasadzie w całości od podstaw. Wygląda to kosmicznie, zresztą jak i reszta sprzętu. Obłęd. Czy możesz przy następnej sesji wykonać dowolne ujęcie kokpitu z jakimś elementem odniesienia dla wielkości; groszem albo zapałką? Myślę, że łatwiej będzie wtedy docenić kunszt roboty, znając "skalę". 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
socjo1 Napisano 7 Listopada Share Napisano 7 Listopada (edytowane) 2 godziny temu, Albatros napisał: @rymulusdziękuję, choć wszelkie porady techniczne zawsze chętnie przyjmę Częściowo tak nie jest moim celem odtworzenie zdjęcia czy wierność dokumentacji w sposób, w jaki pojmowane jest tradycyjne modelarstwo redukcyjne. Generalnie unikam takiego szufladkowania, choć z takiego podejścia nie rezygnuję - choćby poprzez dokładny research i pracę w oparciu o dokumentację. Owszem, mam zamiar zbudować możliwie wierną replikę samolotu, wzorując się na materiałach referencyjnych, jakimi dysponuję. Jednak kiedyś już rozmawialiśmy i ustaliliśmy, że słowa Maurice Denisa rozumiemy inaczej. Ja - przenosząc je w sferę modelarstwa - interpretuję je tak, że koniec końców model ląduje w gablocie/na półce/na stole konkursowym i stanowi swój własny, odrębny i autonomiczny świat i przez większość ludzi nigdy nie będzie z tymi materiałami referencyjnymi konfrontowany. Ale właśnie w swoim odrębnym i autonomicznym świecie - ograniczonym do gabloty czy podstawki - musi działać na widza, wywierać efekt. Wykonany z duchem tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, gdzie nieraz odtworzenie efektu 1:1 na modelu wygląda po prostu nudno i źle - czyli bez modulacji koloru, postshadingu, z niewidocznymi nitami i liniami podziału itp. Dlatego dopuszczam pewne odstępstwa od oryginału - nieprzypadkowo wspomniałem Fokkera z Kanady, który będzie mi służył za pewien punkt odniesienia przy malowaniu i weatheringu. Egzemplarz muzealny, w stanie nierestaurowanym na pewno wygląda gorzej niż samolot von Hantelmanna i Wusthoffa (Jasta 15 otrzymała nowe samoloty pod koniec maja. Dowódca JGII - Rudolf Berthold zasiadł za sterami nowo otrzymanego Fokkera D.VII 28 maja, von Hantelmann zdążył odnieść na swoim nowym Fokkerze zaledwie 3 + jedno niepotwierdzone - zwycięstwa, zanim rozbił mu go Wusthoff), był to więc samolot względnie nowy. Ale mam zamiar iść bardziej w kierunku efektu muzealnego i podbić malarsko pewne efekty, żeby model prezentował się bardziej atrakcyjnie. Podobnie decyzja ze śmigłem (i kilkoma jeszcze innymi elementami, które pojawią się w trakcie budowy - mam jak byk na zdjęciu, że zostało odpiłowane, ale połamane łopaty na pewno nadadzą nieco bardziej malowniczy efekt, który spotęguje wrażenie kraksy. Nie mam więc zamiaru kurczowo trzymać się zdjęcia, a raczej trochę bawiąc się rozwiązaniami formalnymi - także świadomą i zamierzoną deformacją czy wzmocnieniem - stworzyć możliwie atrakcyjną scenkę. Oczywiście będę starał się zachować równowagę pomiędzy jednym światem a drugim. Warsztat jest piękny i niezwykły. Nieraz będę nim sycił oczy. Bardzo też lubię, kiedy za modelem stoi historia i szerokie poszukiwania. Musze jednak powiedzieć jeśli chodzi o założenia, to o ile zrozumiałem właściwie intencje Autora, chciał powiedzieć, że prawda, "istnieje prawda czasu i prawda ekranu", prawda. Od siebie dodam, że nie jest to aż tak rzadkie podejście w naszym światku. Przy okazji zaś z radością odkryłem, że ( w swoim skromnym zakresie) już przeszło czterdzieści lat mówiłem prozą, nie mając o tym żywego pojęcia! Michał Edytowane 7 Listopada przez socjo1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Albatros Napisano 7 Listopada Autor Share Napisano 7 Listopada (edytowane) @jachud3 Dziękuję, akurat sesję właśnie wykonałem i nie pomyślałem o tym, a następna nie wiem kiedy będzie ale postaram się dodać może jakąś grafikę w postprodukcji z punktem odniesienia ale to skala dla niewidomych, to wielkie wszystko Edytowane 7 Listopada przez Albatros 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TAW Napisano 7 Listopada Share Napisano 7 Listopada Penie nie tylko ja czekałem aż założysz w końcu jakiś wątek w dziale warsztatowym, no i się doczekałem. Po pierwszych działaniach widać, że nie na darmo czekałem. Ta konstrukcja wygląda obłędnie, a busola wymiata na wszystkie strony! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano 7 Listopada Share Napisano 7 Listopada 2 godziny temu, Albatros napisał: (...) Interesujące, ale nie odpowiada na moje pytanie. Mnie chodzi o to jakie środki formalne i artystyczne pozwolą przekazać opowieść na modelu samolotu. Bo na ile ja rozumiem te pojęcia, to znaczy, że robisz dioramę ( w ogólnym rozumieniu, bez wnikania co jest dioramą, winietą, czy czym tam jeszcze) i w jej elementach zawarte będą te działania. Albo dodajesz do słów zbędną nadbudowę. Albo masz pomysł, który przekracza zasięgi mojej wyobraźni. To ostatnie jest, oczywiście, najciekawsze. 2 godziny temu, Albatros napisał: ... z duchem tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, gdzie nieraz odtworzenie efektu 1:1 na modelu wygląda po prostu nudno i źle - czyli bez modulacji koloru, postshadingu, z niewidocznymi nitami i liniami podziału itp. A to już jest całkowicie tendencyjne i niezgodne z rzeczywistością przedstawienie ducha tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego. Niemal przywołujące żywy kiedyś, ale kompletnie sztucznie i tendencyjnie właśnie wykreowany podział na detalistów i malarzy. Jeszcze gdybyś nie dodał tego ducha, to może... . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Albatros Napisano Piątek o 22:09 Autor Share Napisano Piątek o 22:09 (edytowane) 6 godzin temu, greatgonzo napisał: Interesujące, ale nie odpowiada na moje pytanie. Mnie chodzi o to jakie środki formalne i artystyczne pozwolą przekazać opowieść na modelu samolotu. Bo na ile ja rozumiem te pojęcia, to znaczy, że robisz dioramę ( w ogólnym rozumieniu, bez wnikania co jest dioramą, winietą, czy czym tam jeszcze) i w jej elementach zawarte będą te działania. Albo dodajesz do słów zbędną nadbudowę. Albo masz pomysł, który przekracza zasięgi mojej wyobraźni. To ostatnie jest, oczywiście, najciekawsze. A to już jest całkowicie tendencyjne i niezgodne z rzeczywistością przedstawienie ducha tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego. Niemal przywołujące żywy kiedyś, ale kompletnie sztucznie i tendencyjnie właśnie wykreowany podział na detalistów i malarzy. Jeszcze gdybyś nie dodał tego ducha, to może... . Ad.1 użyłem tego sformułowania nieco metaforycznie, nie w dosłownym znaczeniu opowiadania jakiejś konkretnej historii. Za modelem może stać wiele historii - w sensie dosłownym np. od projektu na desce kreślarskiej, prototypach, historii bojowej i zdobycia opinii jednego z najlepszych samolotów tego okresu, wreszcie historii np. nastoletniego pilota, który wrzucony w sam środek piekła wojny staje się bohaterem, asem, sięga po sławę i zaszczyty czy wreszcie - jako najmłodszy pilot do tej pory - po najwyższe odznaczenie, ale płaci za to ogromną cenę - cierpi na syndrom stresu bojowego, nie radzi sobie w relacjach z kolegami a potem podwładnymi, dobija go presja na osiągnięcia... opowieść o modelu osobiście traktuję jako pomysł i narodziny koncepcji na model, szereg przemyśleń dotyczących budowy, malowania, które w najlepszy możliwy sposób oddadzą ten właśnie pomysł. Może to być też zmierzenie się z pewnym wyzwaniem czy problemem - jak podejść i jak przekonująco wykonać model wraku (czyli podjęcie się wykonania swego rodzaju studium wraku jakim był MiG), samolotu zestrzelonego i uszkodzonego po przymusowym lądowaniu, samolotu pomalowanego na czarno czy w naturalnym kolorze metalu itd. To wszystko wiąże się już z rozważaniami na tematy formalne i artystyczne - czyli - trawestując poetę - żeby pędzel giętki oddał to wszystko co pomyśli głowa. Można te rozważania formalne ograniczyć do minimum, czyli pomalować zgodnie z instrukcją, albo wg utartych schematów czyli: preszajding kratka, kolory bazowe, postszejding, lakier błyszczący - kalki - wash po całości, oleje, lakier. A można do każdego z tych problemów czy wyzwań podchodzić indywidualnie i starać się wymyślić czy tak dobrać różne środki i rozwiązania formalne, aby najlepiej osiągnąć zamierzony efekt w sposób przekonujący i najbardziej efektowny - włącznie z pewnymi zabiegami, które być może nie są tak bardzo widoczne na prawdziwym samolocie, ale ich świadome i intencjonalne zastosowanie pozytywnie wpływa na wyraz modelu, nawet lekkim kosztem wierności dokumentacji. Czyli podchodząc do tematu w sposób nieschematyczny, świadomy i całościowy - weathering zaczyna się jeszcze przed położeniem podkładu. I wcale nie musi przebiegać wedle przytoczonego wcześniej - a utartego i popularnego schematu. W tym znaczeniu rozumiem "opowieść" o środkach formalnych i artystycznych w budowie modelu. Skupienie się na nich, przemyślenie, świadome decyzje prowadzące do efektu, jakim jest założony model i założone przy budowie modelu wyzwanie. Tak jak Cezanne doszedł do pewnych wniosków w swoich poszukiwaniach malarskich, czy Picasso w Horta de Ebro przyjął pewne założenia w swojej twórczości, koncentrując się na takich a nie innych rozwiązaniach formalnych (abstra:bip:ąc od tematów - czyli tych dosłownych opowieści, jakie malowali, i to właśnie te rozwiązania formalne stały się tak naprawdę główną wartością ich twórczości). Czy jest to zbędna nadbudowa czy nadinterpretacja? Wielu osobom może się tak wydawać, zwłaszcza jeżeli budowy są liczone w dniach, tygodniach czy miesiącach (nie oceniam ani nie wartościuję - żeby było jasne), więc może aż tak wiele uwagi takim zagadnieniom nie poświęcają, model jest klejony, malowany mniej lub bardziej świadomie i po prostu wędruje na półkę (znów - nie wartościuję, bo oczywiście w taki sposób mogą również powstawać bardzo dobre modele) i zaczynają następny. Ja przy modelu spędzam kilka lat i ilość zrobionych modeli nie ma dla mnie znaczenia, zrobię ich może 5 - 6 do końca życia, jak dobrze pójdzie. Ale skoro tyle czasu im poświęcam, oraz swojego zaangażowania to faktycznie mam w związku z ich budową wiele przemyśleń i rozważań (cały czas zastanawiam się jak pomalować tego Fokkera), więc te właśnie rozważania formalne, decyzje jakie podjąłem malując w taki a nie inny sposób i co za nimi stoi i co w ten sposób chciałem i próbowałem uzyskać - są dla mnie również pewną "opowieścią" w modelu. Ad.2 oczywiście, że jest to tendencyjne i bardzo uproszczone, ale czytając wiele wypowiedzi - nawet niedawno wypowiedzi tuzów modelarstwa, że tak powiem, na jednej z grup na FB - nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wielu ten "sztuczny i wykreowany podział" - jednak traktuje bardzo serio i tkwi w nim od lat, zamknięci za wszelkie nowości i inne podejścia. I czasem modele osób, które uważają się za prawdziwych modelarzy redukcyjnych wyglądają jednak dość zabawkowo - jeśli chodzi o warstwę malarską. Nawet tu na forum toczą się w pewnych wątkach niekończące dysputy, czy nity na modelu być powinny czy nie (bo są małe, płaskie i w skali na pewno byłyby niewidoczne, a pomijając już wszystko inne to były zaszpachlowane) i co jest bardziej realne i oddaje prawdziwy samolot, a co jest efekciarstwem. Kiedyś zresztą w jakiejś rozmowie (właśnie chyba tej, kiedy rozmawialiśmy i pojawił się ten nasz Denis - doszliśmy do wniosku, że jednak trochę się różnimy w naszym spojrzeniu i inaczej pewne kwestie rozumiemy. Mi - mimo wszystko jednak najbardziej zależy, żeby model wyglądał fajnie, i do pewnego momentu nie zawahałbym się przed pewnym "dopaleniem" efektu kosztem wierności, aby - "artystycznie i formalnie" - lepiej to grało na modelu. Natomiast myślę, że mimo wszystko myślimy w podobnych zakresach tolerancji i wyznaczonych granic, a różnice mają charakter innych punktów ciężkości i nacisku na nieco inne niuanse niż diametralnego kontrastu w podejściu. Edytowane Piątek o 22:14 przez Albatros Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano Sobota o 00:30 Share Napisano Sobota o 00:30 OK, nie dodajesz nadbudowy do terminów, tylko przeciwnie, nieco je z niej odzierasz. Cool, jasne. W modelarski FB to ja średnio umiem, ale te tuzy modelarstwa można jakoś przybliżyć? Zakładam, że dodane że tak powiem nie jest przesycone sarkazmem, bo wtedy ich wypowiedzi byłyby nieistotne. Tak, czy inaczej ani asowskie wypowiedzi, ani forumowe spory o nity nie mają wpływu na ducha tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, które oznacza możliwe wierne odwzorowanie obiektu rzeczywistego w skali. Ów duch oznacza, że chodzi ogólnie o obiekt w skali, nie jego poszczególne elementy. I w żadnym razie nie zawiera się tu zakaz, ani nakaz stosowania czegokolwiek. Jeżeli coś, np. te nity szkodzi założonemu celowi, to są one zbędne, Wskazane jeśli potęgują wrażenie realizmu. To, w jaki sposób się to wrażenie uzyskuje jest zdecydowanie poza definicją ducha. Gdy chodzi o ostateczny wygląd modelu też nie widzę wiele miejsca na spór z Tobą. A spór o założenia do powstających modeli w ogóle nie ma większego sensu. Ten ukazuje się dopiero, gdy pojawia się kontekst, albo podjęte środki staną w kontrze z tymi założeniami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Albatros Napisano Sobota o 07:04 Autor Share Napisano Sobota o 07:04 (edytowane) 6 godzin temu, greatgonzo napisał: OK, nie dodajesz nadbudowy do terminów, tylko przeciwnie, nieco je z niej odzierasz. Cool, jasne. W modelarski FB to ja średnio umiem, ale te tuzy modelarstwa można jakoś przybliżyć? Zakładam, że dodane że tak powiem nie jest przesycone sarkazmem, bo wtedy ich wypowiedzi byłyby nieistotne. Tak, czy inaczej ani asowskie wypowiedzi, ani forumowe spory o nity nie mają wpływu na ducha tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, które oznacza możliwe wierne odwzorowanie obiektu rzeczywistego w skali. Ów duch oznacza, że chodzi ogólnie o obiekt w skali, nie jego poszczególne elementy. I w żadnym razie nie zawiera się tu zakaz, ani nakaz stosowania czegokolwiek. Jeżeli coś, np. te nity szkodzi założonemu celowi, to są one zbędne, Wskazane jeśli potęgują wrażenie realizmu. To, w jaki sposób się to wrażenie uzyskuje jest zdecydowanie poza definicją ducha. Gdy chodzi o ostateczny wygląd modelu też nie widzę wiele miejsca na spór z Tobą. A spór o założenia do powstających modeli w ogóle nie ma większego sensu. Ten ukazuje się dopiero, gdy pojawia się kontekst, albo podjęte środki staną w kontrze z tymi założeniami. Ad. 1 nie rozumiem. Ani nie dodaję ani nie odzieram, przedstawiłem tylko swoje podejście oraz to, jak osobiście widzę i rozumiem pewne rzeczy i tyle. Ad.2 nie chce przybliżać, bo nie jest moim celem krytyka kogokolwiek, odnoszę się do pewnych funkcjonujących poglądów, z którymi się spotkałem. W niektórych wypowiedziach nieraz spotykam się ze stwierdzeniami typu, że „kiedyś to było” a teraz to druk 3D i dodatki, i modelarstwo umiera. Ja się z tymi poglądami nie zgadzam. Ad. 3 dla każdego jednak realizm oznacza jednak co innego i inaczej go rozumieją, również inaczej rozumieją wierne odtworzenie obiektu w skali, i dla jednych te nity potęgują wrażenie realizmu, a dla innych te same nity wręcz przeciwnie - to wrażenie niweczą. Więc uważam że nie ma jedynego właściwego modelarstwa redukcyjnego i jedynego właściwego podejścia. Jeden uzna że wg niego jakiś zabieg daje efekt realizmu a inny że ten zabieg go niweczy. Jest to niemierzalne, bo „wierne odtworzenie obiektu w skali” zawsze od pewnego momentu jest wrażeniem. Cześć rzeczy da się zmierzyć i ocenić na podstawie planów, zdjęć, ale pewnych rzeczy już nie. Ja w swoim podejściu również dążę do maksymalnego wrażenia realizmu mojego modelu. Tak jak ja ten realizm w modelu rozumiem. Ze wskazaniem na pewne punkty ciężkości, które w gruncie rzeczy są niuansami. Więc: Ad.4 ja z nikim w spór nie chcę wchodzić, po prostu opisałem moje osobiste podejście do tematu i tyle. Nawet nie sądziłem że to może wywołać jakąś dyskusję. Edytowane Sobota o 07:19 przez Albatros Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Boch Napisano Sobota o 08:07 Share Napisano Sobota o 08:07 Czas rozpocząć taniec . Cieszę się, że znalazłeś chwilę na rozpoczęcie warsztatu. Z przyjemnością będę śledził postępy z prac, wiem, że będzie co śledzić. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano Sobota o 12:07 Share Napisano Sobota o 12:07 4 godziny temu, Albatros napisał: przedstawiłem tylko swoje podejście oraz to, jak osobiście widzę i rozumiem pewne rzeczy i tyle. Oczywiście. Ale użyłeś przy tym słów w kontekście. A to sugerowało inne rzeczy niż te, które były Twoim zamysłem. W moim rozumieniu niezwykłe i w stosunku do nich, po wyjaśnieniu, następuje odarcie z nadbudowy. Może być, że napisałeś dobrze, a to ja źle przeczytałem i to ja dokonałem tego odarcia. Szkoda, bo twierdzenia tuzów są tak absurdalne, że trudno mi jest przyjąć taki ich status i tym samym znaczenie dla tematu rozmowy. A rozumiem, że wypowiedziane publicznie bez żadnych ograniczeń. OK, Twoja decyzja. To, co piszesz o indywidualizmie odbioru jest słuszne, ale w kontekście odwzorowania rzeczywistości przejaskrawione. To znaczy, jeżeli mówisz o całym spektrum odbiorców, to jest to słuszne bez zastrzeżeń. Jednak istotnym punktem odniesienia jest tylko wycinek tej grupy , w którym da się dostrzec konsensus. Pewnie, że z wyjątkami i odstępstwami, jak to w tego typu dziedzinie. Gdyby jednak przyjąć Twój wywód dosłownie, to oznaczałoby, że każda opinia jest równoważna. To wszystko jednak jest obok tematu ducha tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, który koniecznie nie wyklucza użycia żadnych metod, środków, technik, narzędzi i czego tam jeszcze. Z mojej strony dyskusja w ogóle nie dotyczy Twojego podejścia. Opisałeś je, jest Twoje i o ile nie robi szkody (a nie robi), to wszystko jest si. Przy okazji stworzyłeś obraz alternatywnego podejścia obarczając je cechami niezgodnymi z rzeczywistością i z tym się spieram. A. Modelarska robota znakomita! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TM48 Napisano Sobota o 13:30 Share Napisano Sobota o 13:30 Przepraszam, że się wtrącam. Staram się unikać takich akademickich dyskusji bo jak większość z nich wyrosłem, ale to mnie zaintrygowało. 12 godzin temu, greatgonzo napisał: ducha tradycyjnego modelarstwa redukcyjnego, które oznacza możliwe wierne odwzorowanie obiektu rzeczywistego w skali Można się coś więcej o tej tradycji dowiedzieć? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano Sobota o 13:47 Share Napisano Sobota o 13:47 Musiałbyś założyć krótkie majtki i zagłębić się w kontekst rozmowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TM48 Napisano Sobota o 13:56 Share Napisano Sobota o 13:56 Cóż, moim zdaniem to było proste pytanie, a do zrozumienia czegoś co mija się z moimi wspomnieniami sięgającymi lat 70 nie jest potrzebny infantylizm wtórny tylko rzeczowe wyjaśnienie. Ale skoro wolisz tak jak wolisz to pozostanę przy wspomnieniach i włożę między bajki teorię o tym "tradycyjnym modelarstwie". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano Sobota o 14:01 Share Napisano Sobota o 14:01 Nie wiem czego spodziewałeś się wchodząc z tekstem, że rozmowa jest dziecinna, Ty jesteś dawno ponad ten poziom, ale gotów jesteś ten jeden raz zniżyć się do niego, bo coś Cię zainteresowało. Pytanie nie ma znaczenia, z motyką na słońce porywać się nie będę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TM48 Napisano Sobota o 14:58 Share Napisano Sobota o 14:58 30 minut temu, greatgonzo napisał: Nie wiem czego spodziewałeś się wchodząc z tekstem, że rozmowa jest dziecinna Nic takiego nie napisałem. Dyskusja akademicka, tak napisałem. Z garnituru też można wyrosnąć, a garnitur nie jest dziecięcy. 32 minuty temu, greatgonzo napisał: Ty jesteś dawno ponad ten poziom Nie, ale od dawna jestem zmęczony tym ustalaniem co jest lepsze dla kogo i jakie najlepsze powinno być. Tak, wiem, nic takiego nikt nie pisze, każdy robi to co chce i jak chce, ale ja tylko napomknę, najlepiej z nutką protekcjonalności, żeby nie było, że insynuuję jakieś stopniowanie zalet, ale żeby jednak coś przemycić... Kiedyś pewnie bym w to brnął, ale przypomniałem sobie przysłowie o krowie która dużo ryczy i przestało mnie to zajmować. Było o modelarstwie przez duże M, o prawdziwym modelarstwie, o tym czym powinno być budowanie modeli itd, a teraz zobaczyłem, że jest jakaś tradycja. I owszem, zainteresowało mnie to. Ciekaw jestem, czy to kolejna imaginacja, czy rzeczywiście czegoś nie dostrzegłem. Ale już nie tłumacz, już wiem. I żeby nie było offa wyłącznie. Po MiGu-21 na pewno @Albatrosjest modelarzem którego modele będę oglądał z przyjemnością i nie ma dla mnie znaczenia, czy obdziera figurę, czy ubiera strukturę. Ja uwielbiam modele efekciarskie. Jak każdy zresztą, tylko nie każdy przyznaje, że to co lubi to też efekciarstwo. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
BROK Napisano Sobota o 14:58 Share Napisano Sobota o 14:58 Greatgonzo! Sorry ale nie wiem co Tobą targa? Czy wypalenie zawodowe (zawód ten sam wykonujemy), czy taki masz styl bycia? Szacunek za dużą wiedzę! Jak piszesz merytorycznie w warsztacie to aż chce się czytać. Ale jak masz gorszy dzień lub coś w tym stylu, to czepiasz się wszystkiego... Wiem, że lubisz się wymondrzać (sam tak napisałeś, bo naprawdę masz potencjał wiedzy) ale jeśli z merytoryki schodzisz na rozdrabnianie detali w sposób tak męczący (upierdliwy), to jest to niestrawne.... i odczytuję Ciebie jako great maruda.... Przepraszam, nie chcę Cię urazić ale ulewa się.... Pozdrawiam i życzę bardziej pozytywnego myślenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
greatgonzo Napisano Sobota o 15:15 Share Napisano Sobota o 15:15 14 minut temu, BROK napisał: Przepraszam, nie chcę Cię urazić Nic takiego się nie dzieje. Piszesz swoje zdanie, uzasadniasz je, nie stawiasz się ponad rozmówcą. Wszystko cool. Super gość do rozmowy! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
BROK Napisano Sobota o 15:25 Share Napisano Sobota o 15:25 No i super!!! Czekam z niecierpliwością na Twój warsztat i grafiki z Gonzo:-) Pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
shadowmare Napisano Sobota o 21:41 Share Napisano Sobota o 21:41 Piękna robota, powodzenia! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zaruk Napisano Niedziela o 09:17 Share Napisano Niedziela o 09:17 Cześć, Marcin. Mnie samemu ciężko się opowiedzieć, po której stronie w tej dyskusji jestem - szkiełka i oka, czy serca i w niego patrzenia ;). W dużej mierze zależy to chyba od poziomu wykonania. Przy Twoim podejściu, umiejętnościach, dbałości o szczegół i umiarze jestem pewien, że efekt będzie znakomity, cieszący i oko i serce. Czego życzę zasiadając na jak najbliżej. Marcin. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Albatros Napisano Niedziela o 22:28 Autor Share Napisano Niedziela o 22:28 (edytowane) Dziękuję wszystkim bardzo za miłe słowa i cieszę się, że się podoba. @greatgonzo myślę, że znów mocno nadinterpretujesz i nadbudowujesz moje słowa i w zasadzie na każde stwierdzenie z ostatniego posta mam kontrargument, ale wydaje mi się, że to wątek warsztatowy i chyba część osób jest już zmęczona dyskusją filozoficzną i dzieleniem każdego włosa na czworo, a mnie samego duch modelarstwa zaczyna straszyć po nocach więc może dyskusję filozoficzną kontynuujmy w innym wątku, aby nie gmatwać warsztatu Więc na ten moment dość już teorii i przejdźmy do praktyki i warsztatu. Po zakończeniu MiGa zabrałem się nieśpiesznie z powrotem do pracy i oto efekty, jakie przez te kilka miesięcy udało mi się osiągnąć. W pierwszej kolejności chciałem zająć się wręgą z naciągniętym płótnem za fotelem pilota. Na poprzednich zdjęciach widać, jak wygląda część zestawowa, od początku chciałem ją wymienić, ponieważ wydawała mi się zbyt płaska, uproszczona. Ja chciałem zaakcentować, że mamy do czynienia z płótnem, a ponadto podkreślić sznurowane mocowanie płótna do konstrukcji, zrobić je bardziej ażurowe. Problem polegał na tym, że w konstrukcji modelu ten element ma duże znaczenie, aby utrzymać wszystko w kupie i geometrii. Nie bardzo chciałem ją wykonywać od podstaw, bo było tutaj zbyt wiele zmiennych, dlatego wyjściem wydał mi się druk 3d. Poprosiłem o pomoc @Sasiniz Ace Projekt Studio, znając Jej znakomite zestawy z działu pancernego, i po wymianie maili, wiadomości i rysunków Ala wykonała kawał świetnej roboty. Początkowo chciałem mieć wydruk tylko wręgi i płótna, a linkę zaplatać sam. Jednak Ala tak świetnie zaprojektowała całość, że uznałem, że nie ma co wyważać już otwartych drzwi. Kolejnym problemem była konstrukcja górnej części wręgi. W Fokkerze D.VII górna część tej wręgi była wykonywana na dwa sposoby - tak jak w części zestawowej, był półokrągły pałąk i między nim rozpięte płótno. Całość była lekko cofnięta i schowana pod górnym pokryciem kadłuba. Jednakże w Fokkerze w Knowlton - a po dokładnym przestudiowaniu zdjęcia w 382/18 również - zastosowano nieco inne rozwiązanie. Płótno w górnej części nie było rozpięte między rurkami wręgi, a przymocowane do otoku włazu do kokpitu, tworząc coś w rodzaju "kołnierza" dookoła tylnej części włazu. Po długich przymiarkach Ala pięknie zaprojektowała i taką wersję, która wydawała się pasować idealnie. Niestety nie byłem w stanie wysłać jej całego kokpitu, a tylko połówki kadłuba i po wstępnym montażu już do kokpitu okazało się, że jednak "kołnierz" jest zbyt cofnięty i nie przylega do włazu. Odpuściłem na razie kolejne poprawki u Ali, i samemu spróbowałem - na bazie wydruku - poprawić kołnierz "dorzeźbiając" go z Tamiya Epoxy Putty Smooth. Na ten moment wygląda nieźle, muszę położyć podkład, aby sprawdzić powierzchnię i potem już wyrzeźbić fałdy i pomarszczenia. Zdjęcia Fokkera D.VII z Knowlton z charakterystycznym "kołnierzem" dookoła włazu do kokpitu. Na zbliżeniu zdjęcia 382/18 widać, że najprawdopodobniej ten element jest rozwiązany tak samo. Dodatkowo na tym zdjęciu widać, że płotno jest gładkie, bez nadrukowanej lozenge. Zgadza się to ze stwierdzeniem Achima Engelsa w [A4], że pierwsze partie Fokkerów nie miały płótna z lozenge wewnątrz, było one wykorzystywane dopiero w późniejszych egzemplarzach. Na zdjęciu widać piękne wydruki od @Sasini, również mała, półokrągła wręga z płótnem montowana do przedniej części ramy, nad płytę oddzielającą przedział silnikowy od zbiornika paliwa. Odkryłem jednak jeszcze jedną informację, która rzuca światło na ewentualne uszkodzenia samolotu, które zaszły już w trakcie walki, a których na zdjęciach nie widać (obszar ten jest w głębokim cieniu). Wusthoff opisuje: "[...] Teraz próbowałem wszystkiego, żeby ponownie uruchomić silnik, ale na próżno – zbiornik paliwa został przebity, a przewód do zbiornika awaryjnego najwyraźniej się zatkał. Huk – kula trafiła w zbiornik paliwa, z którego natychmiast buchnął płomień. Po krótkim namyśle postanowiłem odpiąć się i wyskoczyć z płonącego samolotu. Wolałem życie i zdrowie niż śmierć w płomieniach. Gdy się odpinałem, ogień zgasł z powodu pionowego lotu nurkowego i silnych podmuchów wiatru. Benzyna się wypaliła – szczęście, które towarzyszy lataniu. [...]" [A5] Z tego fragmentu wspomnień Wusthoffa wyciągam dwa wnioski - po pierwsze na kadłubie w okolicach zbiornika paliwa, w kierunku kokpitu (i być może w spodniej części górnego centropłata) musiały pozostać ślady ognia - jakieś osmalenia na górnej blaszanej osłonie. Pożar nie mógł być duży, bo samolot by po prostu eksplodował (zbiornik paliwa jest też bardzo blisko zasobnika z amunicją do MG 08/15), jak również udało się go ugasić w locie nurkowym. Nie mógł się też bardzo rozprzestrzenić, bo ogień szybko zająłby łatwopalne płótno. Na zdjęciach nic takiego nie widać, więc pożar miał stosunkowo mały zasięg, ograniczony do bezpośredniego sąsiedztwa zbiornika paliwa. Niemniej zamierzam uwzględnić ślady tego zdarzenia na moim modelu - a taki mały kawałek płótna w bezpośrednim sąsiedztwie zbiornika raczej na pewno został przynajmniej nadpalony. Z wielkim żalem zrezygnowałem z montażu wydrukowanej już części i wykonałem ten element z rurek, a nad wypalonymi resztkami płótna będę się zastanawiał (być może @Sorispomoże ). Wręga ze stelażem na fotel pilota - wykonanym z rurek, śruby motylkowe od Taurus Models. Dość karkołomnym pomysłem była za to koncepcja wykonania od podstaw z rurek mosiężnych konstrukcji łoża silnika. Do ostatniej chwili nie byłem pewien, czy uda mi się to wykonać, ze względu na spore skomplikowanie i przede wszystkim czające się ogromne problemy z geometrią. Najpierw wykonałem podstawowe elementy z wykorzystaniem szablonów zrobionych na podstawie części zestawowych. Konstrukcja musiała być wytrzymała, więc do połączenia większości rurek użyłem lutowania. Stąd też kawałki zapałek jako elementy szablonu - wysoka temperatura stopiłaby profile plastikowe. Ukośna górna rurka jest już wklejona, ale łączenie wzmocniłem za pomocą kołka z drutu wklejonego w nawiercone prostopadle w rurkach otwory pozycjonujące. Potem dokleiłem jeszcze "płytki" z opaskami, na których spoczywał silnik, zaprojektowałem je i zleciłem trawienie. Podobnie zresztą jak blaszaną ścianę oddzielającą silnik od zbiornika paliwa. Aby nadać jej trochę zużyty i zmęczony wygląd wyklepałem ją młotkiem jubilerskim. Mimo tego, że będę miał niemały kłopot z jej pomalowaniem, musiałem ją już na tym etapie zamontować, bo po wklejeniu łoża silnika nie dałoby się jej już wcisnąć na miejsce. Poza tym usztywniła mi ona całą konstrukcję, co bardzo pomogło. Największym wyzwaniem było wklejenie tych podzespołów w ramę modelu, aby zachować geometrię. Było to niesamowicie trudne, biorąc pod uwagę łączenie tych elementów z resztą ramy tylko w dwóch początkowo punktach... Gdy udało się je wkleić stopniowo doklejałem kolejne podzespoły, tworząc całe łoże silnika. Z niemałym zdumieniem skontastowałem na koniec, że udało mi się to wszystko złożyć do kupy i faktycznie trzyma to geometrię... Na zdjęciach widać także wklejony półokrągły pałąk, na którym będę próbował rozpinać spalone resztki płóciennej przegrody. Jeszcze przed MiGiem zdołałem też zrobić zasobniki na amunicję. Zależało mi na tym, żeby pokazać puste prowadnice, dlatego całość zaprojektowałem jako części fototrawione i zleciłem wytrawienie. Niestety - a w zasadzie na szczęście okazało się, że wykonany element jest za wysoki i prowadnice amunicji wystają zbyt wysoko ponad karabiny maszynowe. W sumie nawet się ucieszyłem, że wykonam tą część jeszcze raz, bo też estetycznie i merytorycznie nie do końca mi pasowała. Nity mocujące prowadnice wykonałem najpierw z kulek BGA - ale mimo przygotowania nadtrawionych otworów pozycjonujących nie udało mi się ich równo wkleić. Przy tak bliskim sąsiedztwie, każda nierówność rzuca się w oczy. Tak wyglądał stary zasobnik: Do nowego podszedłem nieco inaczej. Znów @Sasini wydrukowała mi "wkładkę" z prowadnicami, którą wkleiłem między fototrawione ścianki o skorygowanych wymiarach. Dawało to solidne oparcie konstrukcji i bez problemu dokleiłem już wytrawione paski z nitami od spodu prowadnic. Trawiene daje tylko dwa "poziomy" elementów - wciąż pozostał problem nitów mocujących prowadnice do skrzynki. Tutaj wytrawiłem otwory na wylot i w to miejsce powklejałem żywiczne nity 0,25 od Taurus Models - są one na nóżce, którą osadzałem w otworze. Dzięki temu pozycjonowanie było dokładne i uzyskałem równiutkie rzędy nitów. Naddatki nóżek od spodu po prostu zeszlifowałem. Brzmi łatwo i prosto, ale wklejałem te nity ze dwa dni a zużycie ich było spore... warto zaopatrzyć się w zapas przy takich operacjach. Kolejna rzecz, którą poprawiłem to boczna klapka, przez którą ładowano amunicję. Również ją wytrawiłem, ale problemem był zawias - połączony w oryginale cienkim drutem. Rurki AlbionAlloys (a musiałem wykorzystać rurkę, aby przeciągnąć drucik, inaczej nie byłbym w stanie tego skleić) mają najmniejszą średnicę 0.3 mm, ale wciąż były za grube. W końcu znalazłem igły do mezoterapii o średnicy 0.2 mm i to było to: Ostatni element, jaki udało mi się wykonać to zbiornik paliwa. Znów bohaterka tego odcinka - Ala przygotowała mi wydruk wg rysunków, który pełnił funkcję kopyta, na które nawinąłem wytrawioną blaszkę. Znów, niech Was nie zwiedzie pozorna prostota rozwiązania - dopiero trzecia (ostatnia - zawsze przygotowuję sobie zapas na próby i błędy) blaszka została nawinięta bez baboli... Resztę wyskraczowałem już z rurek AlbionAlloys. Znów - kąty rurek musiałem zgrać z otworami w pokrywie okapotowania - wstępnie się udało, ale wiadomo, jak jest z precyzją przymierzania elementów posklejanych na taśmę... Mogą mnie czekać w związku z tym niespodzianki, ale wtedy już otwory będę korygował na osłonie. Będzie to łatwiejsze, kiedy zbiornik będzie już pomalowany i wklejony na stałe. Jedynem elementem z zestawu jest wskaźnik poziomu paliwa, który jeszcze będzie lekko korygowany. I na koniec całość złożona do kupy do przymiarek: Tyle udało mi się do tej pory zrobić, teraz całość jest już gotowa do malowania. Aby ruszyć dalej te podzespoły muszą już być pomalowane i sklejone. Edytowane Niedziela o 23:04 przez Albatros 19 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.