Skocz do zawartości

LWS Czapla i Mi-2 - odgrzane nowości


tees

Rekomendowane odpowiedzi

Na stronie jednego ze sklepów pojawiły się dwie nowości. Pierwsza to RWD-14 Czapla czy LWS Czapla , jak kto woli. Niby nic takiego bo model znany tylko to kamo mnie zastanawia. Czy faktycznie Wegrzy używali Czapli i latały tak ubarwione czy to jakaś mała fikcja. Jakoś wcześniej nie spodkałem się z takim malowaniem. Czy ktoś coś w tym temacie mógłby napisać.

 

http://www.jadarhobby.pl/zts-plastyk-053-rwd14-czapla-lotnictwo-wegierskie-172-p-29808.html

 

Druga nowość to następne wcielenie po Intechu, Mastercrafcie , Okit - cie czeskim , Smigłowca Mi-2. No tu akurat kamo znane i bardzo fajne.

 

http://www.jadarhobby.pl/zts-plastyk-054-mi2-hoplite-172-p-29809.html

 

Pozdrawiam

Darek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heheheh, wiesz, ja robię Airbusa 320 i DH 106 Cometa IV w barwach Pan Am (chociaż to nie taka zupełna fikcja), i pewnie też takiego Dreamlinera zrobię (fikcja zupełna), więc czemu ktoś nie miałby sobie węgierskiej Czapli zafundować. Następna edycja to pewnie będzie fińska i bułgarska.

A tak poważnie - nie spotkałem się w żadnych źródłach z tym, żeby Czaple służyły na Węgrzech. Może jakieś nowe materiały 'wypłynęły', ale wątpię. Myślę, że to radosna twórczość tej i tak już wystarczająco radosnej firmy ))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jakiej jakości są najważniejsze w tym modelu kalkomanie, niestety nie pokazane przez Jadar. Bo tylko dla nich warto ew. kupić ten model (ex Techmod oczywiście) w dobie Hobbybossów. Ja do swojego musiałem słono zapłacić (indywidualne zamówienie).

 

42a47a536329907emed.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jakiej jakości są najważniejsze w tym modelu kalkomanie, niestety nie pokazane przez Jadar

Jakość tych kalkomanii jest bardzo niska. Nie wdaję się w kwestie merytoryczne, mam na myśli druk. Plastyk swoje kalkomanie drukuje w Pruszkowie od lat i jakość jest jaka jest. Kupiłem jedną z ich niedawnych 'nowości' - RWD-5, dla kalkomanii właśnie. Jest nienakładalna (blacha i to dość gruba), nie wspominając już o rozmytym 'rysunku'. Z dużą dozą prawdopodobieństwa, graniczącą wręcz z pewnością, mogę założyć, że i te wspomniane powyżej są analogicznej jakości.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga nowość to następne wcielenie po Intechu, Mastercrafcie , Okit - cie czeskim , Smigłowca Mi-2. No tu akurat kamo znane i bardzo fajne.

http://www.jadarhobby.pl/zts-plastyk-054-mi2-hoplite-172-p-29809.html

Zawartość pudełka od lat niezmienna, tylko cena z każdym wypustem idzie systematycznie w górę...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odradzam, kalki w "nowym" RWD-5 to jakiś koszmar, jak Lima mówi blaszane i niedokładne. W RWD-5 powinny być srebrno-czerwone, a są biało-czerwone z masa błędów Czapla to ciekawe, możliwe że Węgrzy coś tam razem z RWD-8 zgarnęli i teraz jakieś kwity wyszły na światło dzienne. Ogólnie te box arty jakieś takie dziwne i sztuczne, no i te kalkomanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie te box arty jakieś takie dziwne i sztuczne, no i te kalkomanie

No bo te 'ilustracje' to takie komputerowo robione kolaże. Tyle, że prymitywne i raczej paskudne ;). Jaka firma, takie ilustracje . Za to modele tanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heheheh, wiesz, ja robię Airbusa 320 i DH 106 Cometa IV w barwach Pan Am (chociaż to nie taka zupełna fikcja), i pewnie też takiego Dreamlinera zrobię (fikcja zupełna), więc czemu ktoś nie miałby sobie węgierskiej Czapli zafundować. Następna edycja to pewnie będzie fińska i bułgarska.
Tak, ale w takiej sytuacji uczciwie jest opisać, że to "what-if". W tym przypadku to jednak chyba efekt korzystania ze starych źródeł i wizja "jak to mogło wyglądać". W starym wydaniu "Polskich konstrukcji lotniczych" A. Glassa jest chyba, że jedna Czapla była ewakuowana na Węgry, w nowym już nic o tym nie ma.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Witam. Tak sie składa, ze od lat kilku projektuję pudełkadla dla ZTS Pruszków. Zarówno do wznowień jak i przepaków innych firm. Cóż. Pruszków jest znany z tego, iż produkuje ( lub dystrybuuje) modele być może nie najwyższej jakości, jednakże za stosunkowo niewielką cenę (to ich polityka skierowana głównie do modelarzy początkujących). Stąd też być może i mankamenty min. z jakością kalek ( tanio niekiedy znaczy gorsza jakość). Projektując pudła i dobierając malowanie zazwyczaj przekopuję cały dostępny mi materiał źródłowy. Staram się aby zawsze był jak najbardziej wiarygony. Raz jeden ( w przypadku Czapli) pozwoliłem sobie na uwzględnienie materiału źródłowego dla mnie wiarygodnego jednakże nie uwierzytelnionego. Chodzi o jej węgierskie malowanie. W przypadku Czapli nie jest to do końca zupełna fikcja. Sam schemat malowania jest fikcyjny, ale jeden egzemplarz Czapli znalazł sie na terenie Węgier. Niezależnie od wzmianek w polskich i zagranicznych publikacjach tak wynikało z mojej rozmowy z Panem Ymre Nemeth'em zamieszkałym wtedy w mieście Százhalombatta, który w latach wojny był pracownikiem Lotniczych Zakładów Remontowych w Budapeszcie. Z rozmowy tej (1979 rok) wynikało, ze jesienią 1939 roku przywieziono koleją do zakładów polski samolot, górnopłat i w protokole zdawczo - odbiorczym nadmieniono że jest to polski dwumiejscowy samolot myśliwski. Samolot uległ w czasie lądowania uszkodzeniom jednakże na tyle niewielkim, że odremontowano go i pomalowano w barwy kamuflażu typowe dla lotnictwa węgierskiego (relacja ustna Nemeth Ymre). Niestety w czasie oblotu poremontowego, w trakcie lądowania złamało sie podwozie i samolot ponownie został uszkodzony, tym razem na tyle skutecznie, iż remontu nie podjęto i płatowiec skasowano. Potwierdzieniem zas przejęcia uszkodzonego samolotu w miejscowości Hajduboszormeny jest zachowana relacja pisemna ówczesnego pułkownika węgierskiej straży granicznej Pana Janosa Sallai, którego to wspomniany protokół dostał sie w rece Pana Nemeth'a (jedyna wiarygodna wzmianka o lądowaniu jak się wydaje z dużym prawdopodobieństwem "Czapli" na terenie Węgier). Niestety dla ustnej relacji Nemeth'a nie ma potwierdzenia w dokumentacji (może jest gdzieś w jakimś archiwum węgierskim) remontowej. A Pan Ymre Nemeth niestety już od dość dawna nie żyje. Wiec nie jestem w stanie rzetelnie uwiarygodnić tej relacji. Niemniej w trakcie naszej bardzo długiej rozmowy ( rozmawialiśmy po rosyjsku, aczkolwiek z obu stron niechętnie. Niemniej był to jedyny w miarę "ludzki" język w jakim mogliśmy dość swobodnie oboje rozmawiać rozumiejąc się jednocześnie) wielokrotnie opisywaliśmy sobie wygląd samolotu i do dzisiaj jestem całkowicie przekonany, że ewidentnie chodziło o naszą Czaplę. Wtedy jako młody człowiek nie zdawałem sobie sprawy z historycznej wartości tej relacji. Teraz, gdyby relacja ta była potwierdzona, byłaby bezcenna. W 1979 roku bylem w raz z rodziną gościem rodziny Państwa Nemeth'a, a właściwie jego syna Janosa z którym będąc na kontrakcie pracował w elektrowni "Százhalombatta" mój ojciec. Szkoda, ze mając takie źródło wiedzy do dyspozycji nie zadbałem o uwierzytelnienie tejże. Jednakże jak już wspomniałem nie miałem wtedy zupełnie świadomości jakiego skarbu było mi dane "dotknąć". Teraz, nie ma raczej sposobu na potwierdzenie tej relacji, albowiem nikt z rodziny Pana Nemeth'a niemieszka już w Százhalombattcie. Syn Janos w latach 90-tych wyemigrował z rodziną gdzieś na antypody i nasz kontakt zupełnie sie urwał. A szkoda. Wracając do modelu. W moim mniemaniu malowanie węgierskie "Czapli" jest jak nabardziej zasadne (pomimo braku wiarygodnych materiałów dokumentacyjnych). Odrobinę ( Z zasady) fantazji pozwoliłem sobie wnieść jedynie do rozkładu plam kamuflarzu albowiem jego kolorystyka oparta jest na szczegółowo przestudiowanych zasadach malowania w lotnictwie węgierskim tego okresu. Co do artyzmu pudełek wychodzących spod mojej ręki nie bedę się wypowiadał albowiem nie moja to rola. Staram się je robić najlepiej jak potrafię jednakże ich ocenę zostawiam Wam. Moja byłaby i tak nieobiektywna. Moge jedynie zapewnić iż nie są to prymitywne kolaże. Fakt. Do ich tworzenia wykorzystuję zarównno Photoshopa jak i kilka innych programów graficznych, ale każde z nich jest drobiazgowo tworzone. Na bazie dostepnych zdjęć oczywiście, ale od podstaw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za ciekawą opowieść.

 

Raz jeden ( w przypadku Czapli) pozwoliłem sobie na uwzględnienie materiału źródłowego dla mnie wiarygodnego jednakże nie uwierzytelnionego.

 

Na rynku jest coraz więcej tzw. "What if" , Czesi np. mają swoje Avie B.534 nawet we francuskim malowaniu.

Nie jest to żaden grzech we współczesnych czasach..

 

 

 

polski samolot, górnopłat i w protokole zdawczo - odbiorczym nadmieniono że jest to polski dwumiejscowy samolot myśliwski.

No jakoś trudno uwierzyć, że Węgrzy uznali Czaplę za samolot myśliwski.

Jest jednak historia P-11a, który 18 września wylądował w Debreczynie. Przyleciało nim na Węgry dwóch lotników: podpułkownicy Wyrwicki i Iżycki. Mamy więc "dwumiejscowy" myśliwiec na ziemi węgierskiej, co komplikuje lekko opowieść.

W Twojej wersji mamy samolot źle zakwalifikowany, a w mojej mamy myśliwiec i dwie osoby na pokładzie.

 

Sam przelot powolnej Czapli nad Słowacją wydaje się też dość ryzykowny i raczej sprzeczny z rozkazami ewakuacji do Rumunii.

 

 

Niestety w czasie oblotu poremontowego, w trakcie lądowania złamało sie podwozie i samolot ponownie został uszkodzony, tym razem na tyle skutecznie, iż remontu nie podjęto i płatowiec skasowano.

P-11a w lotnictwie węgierskim jest udokumentowany. Chyba jako jedyny polski samolot. O Czapli nie ma śladu.

 

Potwierdzieniem zas przejęcia uszkodzonego samolotu w miejscowości Hajduboszormeny jest zachowana relacja pisemna ówczesnego pułkownika węgierskiej straży granicznej Pana Janosa Sallai, którego to wspomniany protokół dostał sie w rece Pana Nemeth'a (jedyna wiarygodna wzmianka o lądowaniu jak się wydaje z dużym prawdopodobieństwem "Czapli" na terenie Węgier).

 

P.11a ląduje według polskich źródeł w Debreczynie, czyli parę kilometrów od Hajdúböszörmény. Czyli nadal nie mamy pewnej możliwości wnioskowania, że chodzi o dwa różne, czy może jeden i ten sam samolot.

 

wielokrotnie opisywaliśmy sobie wygląd samolotu i do dzisiaj jestem całkowicie przekonany, że ewidentnie chodziło o naszą Czaplę.

Może tak, a może nie. Silnik gwiazdowy, górnopłat, stałe podwozie i malowany na wojskowe khaki.

W moim mniemaniu malowanie węgierskie "Czapli" jest jak nabardziej zasadne (pomimo braku wiarygodnych materiałów dokumentacyjnych).

W moim mniej, ale może warto uderzyć do historyków polskiego lotnictwa z tą opowieścią.

Co do artyzmu pudełek wychodzących spod mojej ręki nie bedę się wypowiadał albowiem nie moja to rola. Staram się je robić najlepiej jak potrafię jednakże ich ocenę zostawiam Wam.

Nie jest dobrze. Moim zdaniem tło malunków sprawia często, że nie widać sylwetki maszyny, a dzięki przyjętemu kadrowaniu, czyli zbliżenia kadłuba, widać jeszcze mniej.

Oba pudełka P-7a (polski i rumuński) to ta sama fotografia obrócona o 180 stopni.

Na b.bojowym malunku P.11c pali się Ju 88, którego Niemcy nie mogli stracić we wrześniu 1939.

Malunek łaciatej P.11c jest też na podstawie zdjęcia muzealnej maszyny, a widać to po małych kołach, które nie są oryginalne...

Najmniej udane jest Jak-1M (1 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa"). Po pierwsze prawidłowe oznaczenie typu to Jak-1b, a po drugie śmigło wydaje się mieć łopaty ustawione nie co 120 stopni.

Równie tanie modele sprzedaje Misterkraft, czy Mastercraft, ale ich grafiki są wzorcowe. I kalkomanie też na tyle dobre, że wielu kupuje modele tylko dla nich, chociaż nie są do końca merytorycznie poprawne.

Moge jedynie zapewnić iż nie są to prymitywne kolaże.

OK, ale mogą być o wiele lepsze i merytorycznie i kompozycyjnie i nawet kolorystycznie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za ciekawą opowieść.

 

P-11a w lotnictwie węgierskim jest udokumentowany. Chyba jako jedyny polski samolot. O Czapli nie ma śladu.

 

Do tego jeszcze dwa RWD-8.

Według "Sojusznicy Luftwaffe" pierwszy WD-8 wylądował 25 września w Tarcakosz, drugi z numerem 152 wylądował koło Munkacs. Dostały oznaczenia szkolne, później trafiły do lotnictwa cywilnego.

 

Poza tym, a skąd wiadomo, że to akurat była czapla a nie na przykład Lublin?

 

W moim mniej, ale może warto uderzyć do historyków polskiego lotnictwa z tą opowieścią.

 

Zgadzam się.

Może na forum DWS do działu z naszym lotnictwie? O tutaj:

http://www.dws.org.pl/viewforum.php?f=59

Jakby co jestem tam zarejestrowany i z pozwoleniem przekopiuję opowieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe twierdzę, ze to co napisałem jest bezspornym faktem historycznym. Opisałem to, co usłyszałem od człowieka mającego bezpośredni kontakt z tym samolotem. Może to była "Czapla" może nie "Czapla. Ja jestem przekonany że "Czapla", ale stu procentowej pewności nie będziemy mieli już nigdy. Poza tym rozmowa była prowadzona pod koniec lat siedemdziesiątych. Czyli 50 lat po zdarzeniu. Pan Nemeth w chwili naszej rozmowy miał prawie 80 lat. Jednakze jak na swój wiek pamiętał bardzo dużo szczegułów i na pewno nie chodziło w tym przypadku o 11 -tkę, albowiem trudno jest wymienić w 11- ce fragmenty zniszczonego płuciennego poszycia, a o tym była takze mowa. W sprawie błędnej klasyfikacji jako myśliwec. Pisemny raport z przejęcia polskiego samolotu sporządzał oficer straży granicznej. Niekoniecznie musiał znać się na lotnictwie. A już najmniej na polskim. Niemniej mógł to być faktycznie opis wspomnianej jedenaski z tym ze o remoncie tejże w Budapeszcie nie ma zadnej wzmianki natomiast w raporcie jest wyraźnie zaznaczone, ze Sprzęt lotniczy został drogą kolejową dostarczony do remmontu w zakładach w Budapeszcie. Podana jest nawet ulica i numer. Prędzej była ona remontowana w warsztatach na lotnisku w Debrecenie. Według powyższych zapisków jasno wynika, ze nie traktuję osobiście historii o Czapli na Węgrzech jako bezsporny fakt. Ale jako jedno z prawdopodobnych zdarzeń. Jeszcze raz powtarzam. Ja, ponieważ osobiście rozmawiałem o tym ze świadkiem ( jak dla mnie wiarygodnym. Po co miałby 80-letni staruszek ściemniać o jakimś tam polskim samolocie tym bardziej, ze rozmowa wyniknęła z przypadku) jestem przekonany, ze mówiliśmy o "Czapli". Nie jest to zasłyszana pogłoska o rozmowie, tylko moja osobista wymiana zdań ze świadkem zdarzeń. Ponieważ nie mogę jej w żaden sposób ani autoryzować, ani uwiarygodnić nie ma ona znamion faktycznego , a jedynie hipotetycznego zdarzenia.

W 1939 roku Polska bespośrednio graniczyła z Węgrami, nie ma więc mowy o przelocie nad Słowacją, tak samo jak nie ma mowy o przejeździe masy wojska cywili i sprzetu, który znalazł sie na terenie Węgier.

Co do błędów na pudełkach. Owszem, zgadzam sie czasami zdarzaja się. Ale zdarzają sie one równiesz najlepszym firmom. W przypadku PZL P.7 sprawa jest prozaiczna. Po prostu nie ma na tyle ciekawych ujęć tego samolotu więc wykorzystałem wg mnie najlepsze. Co do "łaciatej", miałbym obiekcje. Prędzej wynalazłbym brak pilota w normalnej jedenastce . Patrzcie uważniej koledzy . Jeśli zaś chodzi o kadrowanie, to ja osobiście lubię dynamiczne ujęcia, ale to już jest kwestia gustu. Pudełko reklamuje towar w nim zawarty i im się będzie bardziej w oczy rzucać, tym lepiej się będzie towar sprzedawać. I moim ( i nie tylko moim) zdaniem moje projekty spełniają ten wymóg, a że sie nie wszystkim podobają? No cóż. Jak juz powiedziałem. To sprawa gustu. Obiecuję jednak, że postaram sie robić jak najmniej błędów merytorycznych. To mogę obiecać:) Co do jakości kalkomanii. Na to nie mam wpływu. Piszcie do Pruszkowa, aby może zmienili producenta. Ode mnie dostają przygotowany projekt z opisem kolorystyki (sprawa białych zamiast srebrnych elementów oznakowania literowego na kadłubie RWD-5). Ale na wyrób finalny nie mam już wpływu.

Dziękuję wszystkim za opinie na temat moich pudełek. Jak już gdzieś tutaj pisałem, osobiście z zasady nie mogę być w tej kwestji obiektywny i każda opinia jest dlamnie pewną lekcją czego się wystrzegać co ewentualnie poprawić. Chciałbym jednakowoż, a by te opinie także były obiektywne. Żeby nie było ( jak to sie czesto u nas zdarza szczególniena zawodach w przypadku modeli) liczenia nitów i dyskusji o kolorach o seksie, zeby tylko na siłę wykazać ileż to błędów popełniłmodelarz, grafik czy producent form.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nie mogę jej w żaden sposób ani autoryzować, ani uwiarygodnić nie ma ona znamion faktycznego , a jedynie hipotetycznego zdarzenia.

 

Nikt z tu obecnych nie może też zweryfikowac tej historii. Jak stoi w poście Botana: Jeśli wkleisz tę opowieści albo pozwolisz to zrobic mnie, lub Botanowi, na forum DWS , gdzie są aktywni ludzie badający historię polskiego lotnictwa, to może byc dalszy ciąg.

 

Prędzej wynalazłbym brak pilota w normalnej jedenastce Patrzcie uważniej koledzy

 

Widzieli, ale o tak oczywistych sprawach nie trzeba pisac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście się zgadzam na wklejkę. Osobiście nie sądzę żeby po tylu latach udało się coś z tym nowego wynaleźć. Czas nieubłaganie wymazuje z kart historii słowa mówione. Niekiedy tylko zostają w legendach. Jakkolwiek by nie było osobiście słuzę pełnym (Na tyle ile pamiętam) przytoczeniem tejże rozmowy. Szkoda, ze wtedy nie zadbałem o jej uwierzytelnienie jednakże byłem zbyt młody i bardziej interesowały mnie same modele samolotów (i nie tylko) niż historia z nimi (samolotami) związana. Fakty skojarzyłem dopiero po przeczytaniu raportu wspomnianego pułkownika. Jest gdzieś opublikowany w internecie jako PDF. A później przyszło zlecenie z Pruszkowa i pomyślałem czemu nie. Z tym, ze w instrukcji objaśniłem dokładnie co i jak. Wiec raczej w błąd nikogo nie wprowadziłem, a i histori na nowo nie napisałem. Swoją drogą, byłoby miło gdyby tak było ( w co ja osoboiście wierzę do dzisiaj). Historia kolejnego polskiego samolotu z września który dostał drugą szansę. Może krótką, ale za to barwną. Można by rzec nawet wielobarwną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z ciekawostek dotyczących modelu "Czapli". Ostatnio rozważałem nawet zrobienie modelu od podstaw w skali 1:24 oczywiście z plastiku. Przeraziło mnie jednakże płócienne pokrycie samolotu. Jeśli ma ktoś pomysł jak realistycznie odwzorować takowe, to kto wie. Podobny zgryz mam z blachą żłobkowaną w jedenastce. W zasadzie wszystkie elementy pod laser (dowycięcia) juz są gotowe. Tylko ta blacha. Oczywiście skala1:24. Jeśli zacznę którykolwiek, relacja będzie na bank. Byle czasu troszkę więcej. Na razie rysuję C-130 Hercules w skali 1:35.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się na tej tematyce ale może odpowiedź jest zwykła szpachlówka?

Robisz skrzydło o odpowiednim profilu, na to naklejasz paski plastiku tam gdzie były usztywnienia a potem przestrzeń wypełniasz szpachlówką. Potem wyszlifować troszkę porobić tam gdzie płótno odpowiednie zagłębienia, a na koniec wszystko posmarować nitro i dzióbać pędzelkiem aby uzyskać ciekawszą fakturę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy 1:24 ja bym rozważył wykonanie skrzydła jak w prawdziwym samolocie (albo jak w modelach szybowców latających), czyli wręgi na to papier japoński kryty cellonem. Takie skrzydło będzie nie tylko realistycznie wyglądać, ale będzie stosunkowo lekkie, co przy układzie Czapli może mieć znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo wykonanie konstrukcji nie ulega kwestji. W tej skali to oczywiste. Problem wynika nie tyle ze sposobu pokrycia, ile z materiału, któryby najwierniej odtworzył w skali fakturę płóciennego pokrycia. Myślałem nad cienkim ale gęsto tkanym szyfonem. Pytam, bo może któryś z kolegów bawił sie już w takie rzeczy i nie musiałbym wywarzać otwartych drzwi czyli przeprowadzać wielkiego kombinowania i całej masy prób.

Bannny. Dzięki. Pomysł niezły, ale szkopuł w tym, ze to ma być tworzywo sztuczne, a nie papier. Ten na zawodach odpada. Chyba, ze kartonówek. Ale koncepcja jak najbardziej słuszna.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przyglądałeś się kiedyś takiej fakturze w skali 1/1? Moim zdaniem spokojnie można zrobić gładkie. Grudkowate struktury to wymysł dawnych lat, który pokutuje do dzisiaj właśnie dlatego, że ludzie wychowali się na takim wyobrażeniu płótna, a mało kto pofatygował się na lotnisko, żeby zobaczyć, że żadnych grudek tam nie ma.

Zgadzam się i potwierdzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wtedy konstrukcja musiała by być zrobiona z czegoś znacznie bardziej solidnego niz polistyren, bo ten nie wytrzyma naprężeń. pomijam prawdopodobne agresywne działanie cellonu na tworzywo
Z czasów mojego pobytu w modelarni pamiętam że wręgi wycinało się z cieńkiej sklejki... Co do faktury płótna, to pełna zgoda z Kolegami że efekt jest pomijalny, choć jakby sie ktoś upierał to zamiast papieru mozna by użyc płótna. Po nasączeniu i wyschnięciu zapewne naciągnęłoby się podobnie jak papier. Zresztą dokładnie tak samo to się robi na prawdziwych samolotach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

że wręgi wycinało się z cieńkiej sklejki...

 

no własnie, ze slejki, a nie z polistyrenu

 

 

Żebra polistyrenowe też były w handlu. "Modela" z CSSR robiła takie w kilku wymiarach. Walają się u mnie do dzisiaj. Modele z napędem na CO2, miały taką konstrukcję.

 

 

Co do skrzydeł Czapli 1/24, to proponuję jednak papier, ale nie japoński, nasączany cellonem, a grubszy, który możesz odkształcic i pofalowac trwale.

Metoda znana wśród modelarzy kartonowych. Na twardym podłożu naklejasz cienkie listewki (mogą byc np. plastructy ) w odstępach takich jakie są między żebrami konstrukcji, a potem przyciskasz do tego płat poszycia skrzydła i modelujesz delikatne dolinki między żebrami, tępym, zaokrąglonym przedmiotem. Dostajesz zapadnięcia odpowiednie do swoich potrzeb i wyczucia. Jak nie chcesz kartonu, to użyj cienkiej blaszki:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.