Skocz do zawartości

Frajdolarzerka


greatgonzo

Rekomendowane odpowiedzi

29 minut temu, greatgonzo napisał:

I może nie tysiąc, ale parę, naście, dziesiąt słów będzie czasem przydatne?

 

No właśnie mi brakuje czasem kilku słów komentarza. :)


Ogólnie dla mnie sam pomysł na rozgrzebywanie częściowo sklejonego modelu to już jest wyzwanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest pytanie, jest odpowiedź. Może z czasem nauczę się co warto dopowiedzieć od razu.

 

To jest wyzwanie, ale bardziej na poziomie psyche. W skali założonych działań utrudnienia fizyczne są, jednak niezbyt wielkie. Niemniej trochę wkurzają :).

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co miałeś na myśli pisząc, że w trakcie przedsięwzięcia zmieniło się podejście i oddałeś sprawy w ręce Wielkiego Gonza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, greatgonzo napisał:

To jest wyzwanie, ale bardziej na poziomie psyche. W skali założonych działań utrudnienia fizyczne są, jednak niezbyt wielkie. Niemniej trochę wkurzają :).

Jak już gdzieś ustaliliśmy większość wyzwań jest na poziomie psyche. 😉 Poprawa wnętrza kabiny przy połączonych połówkach jest o tyle utrudniona, że np. nie masz takiego pola manewru narzędziami jak przed sklejeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest, ale po przebudowie Merlina serii 60 na wcześniejszy model, gdy silnik ten siedział już zamontowany w przedziale silnikowym Spitfire, z koniecznością operowania narzędziami między wspornikami  konstrukcji do mocowania okapotowania nie wydaje się to już takie straszne. Poza tym będzie jeszcze trochę demolki i dostęp nieco się poprawi.

 

Zaruk - patrz pierwszy post wątku.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.02.2022 o 09:59, MIRO napisał:

Mnie od zawsze ciekawiło czy kolega jest z komputera, czy staromodnie redisówką pojechany?

Mirek, proszę ...  dziś mało kto wie o czym mówisz. :mrgreen: A może grafionem, też się da. :cool: ale to wiedzą ci co robili rysunki z ramką i tabelkami.

Bardzo mnie cieszy ta prezentacja.

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, greatgonzo napisał:

 Zwłaszcza, że moje działania raczej sprowadzają się do, wspomnianego wyżej, sklejenia kilku płytek plastiku i wywiercenia otworków.

:haha:😉

 

5 godzin temu, greatgonzo napisał:

Zresztą, na potwierdzenie tezy, że poszczególne czynności w modelarstwie nie są jakoś wybitnie trudne i można zbudować przyzwoity model gdy tylko się tego zapragnie.

...i to rozumiem, podoba mi się takie podejście 👍

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo wyobrażam sobie robienia takich rysunków redisówką. Piórkiem jak najbardziej. Nie mówię, że się nie da, ale byłoby niewygodnie. No i przecież od razu widać w takich przypadkach czy kreska jest analogowa, czy nie. Przynajmniej gdy nie używa się symulatorów naturalnej kreski. A to przecież nie ma tu miejsca. Tu po prostu są zdjęcia koleżki przy robocie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, niech będzie. Myślałem, że wymsknie Ci się coś wychodzące poza to co pokazałeś. Rysujesz szkice każdego robionego przez siebie detalu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej tak. Czasem powstają dokładniejsze rysunki w skali. Szkic jest potrzebny, choćby po to, by wiedzieć co robić. Ten dźwigarek nie bardzo występuje w źródłach. A gdy już, to jego szczegóły są ze sobą sprzeczne. Trzeba podjąć decyzję co do jego wyglądu i zapamiętać szkicem. Ponadto szkic powstaje by zdefiniować zasady konstrukcyjne elementu. Nawet, gdy mamy dobre zdjęcia, czy rysunki te zasady nie zawsze są oczywiste na pierwszy rzut oka. Tyle, że wtedy można wykorzystać gotowce i nanieść na nie te zasady.

 

Abstrakcyjny przykład:

Przedmiot dzieli się na dziewięć sekcji, każda ma  wzmocnienia. Osiem sekcji jest tego samego rozmiaru, jedna inna. Siedem sekcji ma podwójne wzmocnienia, dwie pojedyncze. Gdyby wykonanie  detaliku do modelu miało się wiązać z ciągłym sprawdzaniem które jest które, Gonzo niewątpliwie osiwiałby natychmiast.

 

Tu rysunek w skali był zbędny - element dopasowywany jest do stanu istniejącego. Szkic znowu przydaje się, gdy trzeba zaznaczyć szczegóły elementu. Tak by pasowały do tego co jest i pozostawały w zgodzie z funkcją. W rezultacie dźwigarek będzie na pewno odbiegał od idealnego pomniejszenia w skali. Szczególnie, że jego ostateczne umiejscowienie nie będzie całkowicie zgodne z konstrukcją samolotu. To zostało podporządkowane  kwestiom techniczno montażowym. Jednak dźwigarek będzie cofnięty wgłąb skrzydła na tyle, że błąd będzie niedostrzegalny. W ogóle element będzie trudno dostrzegalny, ale ważne, że zadziała  modelarska iluzja.

 

Swoją drogą, ten dźwigarek to dość prosty element. Przy okazji polecam wykonanie czegoś podobnego, nawet jeszcze prostszego, a potem zerknięcie na relację z budowy Wellingtona Tomka Hajzera. Człowiek od razu poczuje, wręcz fizycznie,  absolutnie nieprawdopodobny skill potrzebny do stworzenia takiej kratownicy.

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i taki komentarz to jest to. :) Tak w ogóle, te dźwigarki to takie niedorobione były tzn po bokach zostaną dość duże luki? Czy tam coś jeszcze będzie, a może te szablony to tylko miara na wysokość, a nie szerokość wnęki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Roland_Sebastian napisał:

te szablony to tylko miara na wysokość, a nie szerokość wnęki

Ot co!

Dźwigarki będą dłuższe, z zapasem do odcięcia. Będą dopasowane żywcem do skrzydła. Poza tym nadmiarowa wielkość ułatwia manewrowanie przy obróbce.

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No patrzcie państwo! My tu obstawialiśmy, że wątpliwości wzbudzi raczej zdjęcie szóste.

Podkład pod papier ścierny  z najcieńszego arkusza i takie pilniczki są nadal bardzo wiotkie. Jednak nieporównanie mniej niż sam papier. Grubszy podkład był tu wykluczony ze względu na wielkość wykonywanych otworów. To jednorazowe narzędzie, a nawet to nie, bo w jednym otworku potrafi polec kilka sztuk. Zresztą, cieniutkie paseczki samego papieru też były  w użyciu. Złożone na dwa i pojedyncze, bo w niektóre otworki nawet te mikropilniczki się początkowo nie mieściły.

 

Jeszcze uwaga, która skojarzyła mi się z tematem szkiców.

To jest nietypowa budowa, nie tylko z powodu, że polega na przerabianiu częściowo zbudowanego modelu. To jest budowa po paroletniej przerwie i stąd też m.in wziął się tytuł relacji. Przy modelu spędza się czas dla frajdy i kropka. Ale tu jeszcze bardziej. Teoretycznie powinien powstać solidny plan budowy, ale na początek chodzi o to by polubić się z tym przedsięwzięciem i ponownie zaprzyjaźnić się z P-38 jako takim. Przypomnieć sobie jakim chojrakiem był pilot i jak fajny był sam samolot. Dlatego szkice powstają ad hoc, na tym co jest pod  ręką i dlatego też ingerencja w model jest początkowo ograniczona. Teoretycznie należałoby 'oczyścić pole' usuwając wszystko co trzeba  i wtedy kombinować te dźwigarki. Jednak przy tak prowizorycznym planie jest spore prawdopodobieństwo zaistnienia pomyłki, więc lepiej jest wstrzymać się z usuwaniem. W ten sposób unika się potencjalnej katastrofy. Wprawdzie kosztem jakiejś tam dodatkowej roboty, ale od tego jest modelarz, by czerpać frajdę z piłowania i szlifowania, czyż nie?

Takie pomyłki, naturalnie, wystąpiły.

Czas szkiców na świstkach jest policzony i trzeba będzie to zebrać w jakimś konkretnym miejscu i przygotować solidniejszy plan. Niekoniecznie na wszystko na raz. Może być etapami. Ale to mus, bo finalny montaż klap nastąpi w bliżej nieokreślonej przyszłości. Już nawet pomijam takie zdarzenia jak przerwy w budowie spowodowane czynnikami zewnętrznymi, albo prozaicznym upadkiem weny. Może się zdarzyć, że praca nad tą częścią modelu zwyczajnie się znudzi i pojawi się chęć przerzucenia się w inne miejsce. Dodatkowo ingerencja w stan istniejący będzie spora i oznacza wiele agresywnych działań, wykluczających istnienie delikatnych zespołów elementów. Suma sumarum, gdy nadejdzie czas finiszowania z tematem, oczywista teraz konstrukcja klap znów stanie się tajemnicza, nie mówiąc już o tym, że zwyczajnie nie będzie się pamiętać co i jak zamierzało się zrobić. Wtedy przygotowany plan działań ujawni się cały na biało ratując nas z opresji.

Ja zawsze najbardziej lubiłem robić to przy knajpianym stoliku, sącząc browarka i czasem zerkając już to na wpływające do kanału jachty, już to na przechadzające się co atrakcyjniejsze turystki. Nie wiem jak Gonzo... .

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, greatgonzo napisał:

My tu obstawialiśmy, że wątpliwości wzbudzi raczej zdjęcie szóste.

Zdjęcie 6 jest oczywiste, Gonzo mizia element żeby był mniej narowisty i odpowiednio się układał na modelu.😅

 

6 godzin temu, greatgonzo napisał:

Przypomnieć sobie jakim chojrakiem był pilot i jak fajny był sam samolot.


Właśnie, mógłbyś napisać coś więcej w tym temacie? Czuję, że szykuje się ciekawa opowieść.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.