Skocz do zawartości

Frajdolarzerka


greatgonzo

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, greatgonzo napisał:

ale od tego jest modelarz, by czerpać frajdę z piłowania i szlifowania, czyż nie?

To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że ze mnie żaden modelarz 🤨

No cóż, nie mniej jednak uwielbiam sklejać.

A co do prac, fachowa robota!:super: Zmotywowany twymi pracami nadszedł u mnie ten czas, w którym trzeba zaopatrzyć się w małe imadełko. Zdecydowanie pomocna rzecz w modelowaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Definicja modelarza zdaje się ewoluować i chyba już odbiega od tego co mi się kiedyś wydawało :).

 

'Właśnie, mógłbyś napisać coś więcej w tym temacie? Czuję, że szykuje się

ciekawa opowieść.'

 

To jest Elsie, P-38G z 49th FG Claya Tice'a.

image.jpeg.17a476d6530cba4f25c19464650817f1.jpeg

 

Bohater tej relacji był uprzejmy scrashować ją 5.04.1943 na lotnisku Dobodura na Nowej Gwinei. Data mi nie całkiem obojętna, bo akurat tego dnia wypadają moje urodziny. Może niekoniecznie w 1943 roku, ale reszta się zgadza.

 

Clay Tice  może pochwalić się ciekawą wojenna karierą. Wraz z 49th latał na Nowej Gwinei dosiadając Curtissa P-40 Elsie (durnego Curtissa, nie zapominajmy dodać).

image.thumb.jpeg.e2355e97913bcbfd213b0ca19c0186c1.jpeg

 

Po przezbrojeniu 9th FS na P-38 powtórzył imię na nosie Lightninga.  Wkrótce zakończył turę na SWPTO i wrócił do Stanów. Tam objął dowodzenie 507th FS wchodzącego w skład 404th FG i wraz z nim trafił na ETO. Pilotował Thunderbolty D-22 i D-27. Oba nosiły imię Elsie.

image.jpeg.49f63c7fdebe3edceb863371edc159d6.jpeg

 

 

Tę turę zakończył w październiku 1944. Po powrocie z Europy zdążył jeszcze załapać się na kolejną wyprawę na Pacyfik, obejmując dowodzenie swojej dawnej 49th FG. Latał P-38L nazwanym, nigdy nie zgadniecie, Elsie.

image.jpeg.947a5b8fb5bff1f7fb052beb7b89ed57.jpeg

 

 

Kolejnym frontem, który przywitał Tice'a był ten powstały poprzez konflikt koreański. Również i tu niebo przecinał myśliwiec zwany  Elsie, bo przecież inaczej nie mógł się nazywać jego  F-86.

https://www.markstyling.com/f86s/72.jpg

 

Pozostaje jeszcze przedstawić panią Elsie Tice:

image.jpeg.ca52b5aef0736e81b1d7547ffa5668d5.jpeg

 

Tice'owe myśliwce prezentowały wizerunek skośnookiej czaszki na tle kamiennego tomahawka.

image.jpeg.7ae3c59e279bb490c0f314d9b9698a9a.jpeg

 

Barwny wojenny życiorys, prawda? Ale najbardziej urokliwa przygoda przytrafiła się Clayowi 25.08.1945. Po bezowocnym patrolowaniu  nad Kiusiu, gdzie jedyną atrakcją było oglądanie postapokaliptycznego wizerunku zniszczonego atomówką Nagasaki, Lightningi zabierały się do domu, na Okinawę. Właśnie wtedy okazało się, że jeden z mniej doświadczonych pilotów, F/O  Hall błędnie dysponował paliwem i nie ma najmniejszych szans dotrzeć na macierzyste lotnisko. W zasadzie należało nawiązać kontakt z najbliższym RB-17, nakazać Hallowi odwrócić Lightninga i wyskoczyć; poczekać aż ratownicza Forteca zrzuci łódkę  i mieć nadzieję, że pilot zostanie podniesiony z wody  przez odpowiednie służby. Ale to zawsze było ryzyko i dowódca chciał go oszczędzić swojemu pilotowi.

Tice pomyślał, że wyjściem z tego impasu może być lądowanie na Kiusiu, zapakowanie Halla na kolana  i wspólny powrót. Dowództwo nad jednostką zostało przekazane i znalazło się nawet lotnisko we wschodniej części wyspy - Nittagahara. Tice chciał przyjrzeć się okolicy, sprawdzić czy nie ma aktywnego flaku i czy aby, zgodnie z ostrzeżeniami inelligence, pas startowy nie jest zaminowany lub usiany jakimiś przeszkodami. Postanowił też lądować pierwszy w obawie, że Hall może reagować nerwowo w kontakcie z Japończykami i sprowokować coś niedobrego. Wolał by ten kontakt zaczął się od niego samego. W miarę zbliżania się do lotniska pomysł z transportowaniem dorosłego faceta na własnych kolanach wydawał się coraz mniej atrakcyjny. Za to lotnisko wydawało się być zupełnie bezpieczne, a kilka zaparkowanych Tony podsunęło Tice'owi pomysł przejęcia jednego z nich i wykorzystania do lotu na Oki. Ostatecznie postanowił dogadać się z pilotem RB-17, by ten także wylądował w Nittagaharze i zabrał nieszczęsnego Halla na pokład. 2nd Lt Edwin Hawkings z Utah zgodził się od razu i ukartowany plan przyszło zrealizować.

Samoloty wylądowały bez problemu. Hall faktycznie zachowywał się nieco nerwowo, ale kto by tam zwracał na niego uwagę. Okoliczna ludność zbiegła się by z opadniętymi szczękami podziwiać samolot z czterema silnikami i wieżyczkami strzeleckimi. Przedstawiciele sił zbrojnych Nipponu pojawili się także. Oddanie salutu japońskiemu oficerowi nie przyszło Tice'owi łatwo. Wciąż żywo pamiętał okrucieństwa, jakich Japończycy dopuszczali się na schwytanych alianckich lotnikach. Jednak zasady rycerskie wzięły górę, a wkrótce okazało się, że prawdziwym wyzwaniem była próba nadążenia z ukłonami za burmistrzem miasta, który pojawił się w kapciach, szlafroku i cylindrze na głowie.

 Wkrótce udało się wyjaśnić z jaką to potrzebą goście zawitali do Nittagahary i po kilkunastu minutach podjechała lotniskowa cysterna. Ku rozżaleniu Amerykanów, bo okazało się, że paliwo chrzczone jest olejem i kompletnie nie nadaje się do Aliisonów V-1710. Tym razem trzeba było przekazać tubylcom, że potrzebne jest coś do przepompowania benzyny ze zbiorników RB-17. Gdy oczekiwano na odpowiednie ustrojstwo na niebie pojawiło się kilka P-51. Mustangi zainteresowały się lotniskiem i zaczęły przymierzać się do niego z widocznie niesympatycznymi intencjami. Piloci rozpoznali samoloty USAAF na pasie i uznali, że te są we władaniu Japończyków. Postanowili niezwłocznie je zniszczyć, by nie zostały użyte do akcji specjalnych - Kamikaze. Na szczęście radiotelegrafista RB-17 cały czas pozostał na swoim stanowisku i przywołał krewkich myśliwców do porządku.

 Niebawem dotarła ręczna pompa do tłoczenia paliwa i wydawało się, że  przygoda na lotnisku dobiega końca. Benzynę przetoczono. Tice wysłał Halla w powietrze, nakazując mu krążyć w oczekiwaniu na start dowódcy. Od japońskiego oficera, dość bezceremonialnie, zażyczył sobie prezentu w postaci tradycyjnej katany, zapakował się do kabiny P-38 i, jakże by inaczej, postanowił, że start musi odbyć się z fasonem i prezentacją możliwości amerykańskiego samolotu. Planował ekstremalnie krótki rozbieg z natychmiastowym Immelmannem zaraz po oderwaniu się od ziemi. Nie raz wykonywał tę sztuczkę. Silniki na obroty, hamulce do oporu i w momencie gdy opony z piskiem zaczynają sunąć po asfalcie - naprzód pełnym ogniem! Lightning wystrzelił jak z procy, a do towarzystwa wystrzeliła górna pokrywa osłony kabiny. Niestarannie zatrzaśnięta z przodu, poderwała się od pędu powietrza, zerwała zawias i pofrunęła ku japońskiemu niebu. Pilot wyhamował samolot przed końcem pasa, ponownie kopcąc oponami. Zawrócił i kołował ku jego początkowi, wprost na spotkanie japońskiego oficera, który, choć wydaje się to wręcz niewykonalne, biegł starając się zachować pozę  pełną szacunku, obiema dłońmi ściskając oderwany kawałek myśliwca. Tice przejął zgubę, zamocował jakoś na pogiętym zawiasie, zatrzasnął z przodu, sprawdził czy całość utrzyma się na miejscu w czasie lotu i cały czas, wbrew oczywistym faktom, sugerując kamiennym spokojem, że to wszystko są zupełnie normalne zdarzenia, zaczął wciskać się przez boczne okienko do kabiny. Upokarzające wciskanie się sprawiło, że wszelkie kozackie idee przeszły mu jak ręką odjął. Wystartował zupełnie zwyczajnie, zagarnął Halla z kręgu nad lotniskiem i obaj skierowali się ku Okinawie pozostawiając za sobą pole wzlotów wypełnione całą chyba ludnością Nittagahary, niewątpliwie zdumioną całym przedstawieniem.

image.jpeg.13a3b667f36abd45d68f041189eaef73.jpeg

 

Dopiero później, zetknąwszy się z biografią Douglasa McArthura, gdzie przeczytał, że Japonia to jedyne mocarstwo, które nigdy nie poznało jak to jest gdy stopa zwycięzcy staje po kapitulacji na rodzimej ziemi, do momentu, gdy 28.08.1945 Col. Charles Tench wysiadł z McArthurowej C-47, zdecydował się opublikować swoje wspomnienie o zdarzeniu w Nittagaharze, wyprzedzającym znamienny krok Tencha o trzy dni.

Wtedy wiedział już, że na wielu japońskich lotniskach, nawet po podpisaniu kapitulacji stacjonowali żołnierze deklarujący śmiertelną walkę do końca z każdym napotkanym przeciwnikiem, który poważy się pojawić w Japonii. Jako klasyczny, rasowy myśliwiec nie mógł pominąć uwagi, że tylko wybitne  umiejętności i spryt sprawiły, że wybrał tak bezpieczne lądowisko na przeprowadzenie swojej operacji :).

 

Clay Tice, pierwszy zwycięzca, który stanął na japońskiej ziemi i który, jak pewnie dobrze to już wiecie - nie jest bohaterem tego frajdolarzerskiego warsztatu. Nie jest też jego P-38. Nas przecież interesuje pilot, który 5.04.1943 był uprzejmy zaryć nosem Elsie w nowogwinejski grunt - niejaki John H. O'Neill i jego Beautiful Lass. To on w kabinie Lightninga z nieodłącznym cygarem w ustach.

image.jpeg.e56b0e64828468b62369e3f6b6fb208d.jpeg

 

Ale o Jumpie i jego Lass może jednak innym razem.

image.thumb.jpeg.4e597bc2dbaef621cb25c577e95c17c9.jpeg

 

 

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełóż swojego małego przyjaciela przez wskazujący palec i wlej mu w tyłek kilka razy. Rezygnować, kiedy zaczęło się robić ciekawie... Nie do pomyślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, Gonzowi to się akurat oberwało niewybrednym żarcikiem, jaki zrobiłem mu wylewając klej na nieistotne, ale dopiero na drugi rzut oka elementy :). Ja się pośmiałem, Gonzo się obraził, ale na szczęście dał się przebłagać. Kosztowało mnie to browarka i musiałem się trochę poniżyć, ale warto było!

 

 

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, GrzeM napisał:

Fowlery Lockheeda!!! Od dziecka marzę o zrobieniu takich w Super Electrze!

Musisz poczekać aż ktoś inny je zrobi od podstaw w modelu, wtedy natychmiast ukażą się jako aftermarket. Wszyscy którzy czekali na klapy do P-38 zacierają łapki. Jak tylko Gonzo skończy model, piękny zestaw żywiczno - blaszanych klap ukaże się w sprzedaży. Murphy tak twierdzi w jednym ze swoich praw, mądry człowiek to był 😂.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ten aftermarket to jeszcze trzeba będzie sporo poczekać.

 

Dopasowanie profilu skrzydła do belki ogonowej nie jest szczególnym kłopotem, gdy trzeba docisnąć. Trochę trudniej robi się, gdy trzeba odciągnąć.

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu pojawia się moje pytanie, czy Gonzo nie za bardzo się męczy. Mógł wsadzić w skrzydło bloczek (klin) od strony gondoli i przesuwając go skontrolować czy szczelina jest właściwa, a później jedynie ów bloczek, który u bohatera opowieści ma formę kilku płytek, przykleić. Ominąłby kwestię podtrzymującego patyczka i czyszczenia po jego usunięciu 😉 Ale fajnie sobie chłopak radzi 😉 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno mógłby. Ale niech się łajza męczy, ja mu nie żałuję.

No ale kleju jest tam tyle co nic, czyszczenie niewarte wzmianki, a na kawałku dolnym skrzydła i tak nieistotne, bo tam dojdzie kawałek poszycia i szpachlowanie łączenia. Klin rzeczywiście świetny jest do spasowania, ale przy montażu podparcia może się przesunąć. Dla pewności trzeba by go jakoś ustalić. Można przykleić tymczasowo, Gonzo wolał patyczek. Moim zdaniem najprościej byłoby to załatwić rozpychając blue tackiem, ale jak rzecz była montowana, to nawet nie przyszło mi do głowy.

Aaaa, Ty myślisz, by tym bloczkiem rozpychać skrzydło w głębi, skorzystać z naturalnego docisku jako zabezpieczenia przed przesunięciem i od razu wykorzystać jako stałą rozpórkę. Chyba jeszcze lepiej.

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przecież nie o życiu seksualnym pingwinów.

Teraz bardzo modne są takie książki w formie komiksu.Gonzo nadawałby się idealnie.

Dla młodych adeptów modelarstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, greatgonzo napisał:

To już chyba wolałbym o tych pingwinach.

To zależy co się lepiej sprzeda.

 

2 minuty temu, greatgonzo napisał:

Co ja mogę zaoferować młodym adeptom modelarstwa ?!

Tutaj to już waść bredzisz niestety.Nic do zaoferowania to ja mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.