Skocz do zawartości

A6M2 Zero (Eduard 1/48)


TAW

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Witam na lotnisku Kendari. Maszyna przygotowana, proszę wsiadać. :pilot:

0.jpg

 

Mitsubishi A6M Zero został po raz pierwszy użyty w boju w sierpniu 1940 w Chinach i towarzyszył japońskim lotnikom przez cały okres Drugiej Wojny Światowej do ostatniego jej dnia. Był podstawowym myśliwcem marynarki i nie tylko, bo górował swoimi osiągami także nad maszynami lotnictwa armii. Także po rozpoczęciu wojny przeciw USA radził sobie bardzo dobrze z amerykańskimi myśliwcami. Świetne właściwości lotne jak szybkie wznoszenie, wysoka manewrowość, daleki zasięg a także dobra widoczność z kabiny wraz z doświadczonymi pilotami sprawiały, że ich załogi osiągały duże sukcesy nad Amerykanami. Spowodowało to powstanie mitu supermyśliwca, co w ostateczności obróciło się przeciw Japończykom bo wiara w niepokonane Zera spowodowała opóźnienia nad opracowaniem ich bardziej nowoczesnych następców. Wiele z zalet tego samolotu wynikało z jego niewielkiej masy, co było okupione także wadami takimi jak słabe opancerzenie, brak samouszczelniających zbiorników paliwa i niewielka siła ognia. Z biegiem czasu konstrukcja z początku wojny nie wytrzymała konkurencji z coraz nowocześniejszymi maszynami Amerykanów. Swoje dołożyła także amerykańska taktyka polegająca na wykorzystaniu prędkości i wysokości i niewdawania się w walkę kołową. Poza tym Japończykom zaczęło ubywać doświadczonych pilotów. To wszystko sprawiło, że A6M nie stanowiły już wyzwania dla lotnictwa nieprzyjaciela i zaczęto je coraz częściej wykorzystywać do samobójczych ataków kamikaze.
Nie zmienia to faktu, że myśliwiec Zero obrósł legendą i pozostał do dziś ikoną japońskiego lotnictwa i działań powietrznych w rejonie Pacyfiku podczas Drugiej Wojny Światowej.

01.jpg

 

Model został wykonany z zestawu Profipack Eduarda i przedstawia maszynę porucznika Kunio Kanzakiego z 1944 roku stacjonującą na lotnisku Kendari na wyspie Celebes.
Do budowy wykorzystałem też zestaw klap, koła i KMy Eduarda, zestaw waloryzacyjny EMP3D i pasy HGW.
Samoloty ogólnie trochę mi nie szły i żeby coś udało się skończyć to trzeba było zacząć od Zera i w końcu się udało. Mam więc już swój pierwszy samolot, a Was zapraszam do obejrzenia co z tego wyszło.

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

 

4.jpg

 

5.jpg

 

6.jpg

 

7.jpg

 

8.jpg

 

9.jpg

 

10.jpg

 

11.jpg

 

12.jpg

 

13.jpg

 

14.jpg

 

15.jpg

 

16.jpg

 

17.jpg

 

18.jpg

 

19.jpg

 

------> LINK DO WARSZTATU <------

Edytowane przez TAW
  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model prezentuje się całkiem całkiem. Dobra robota.

 

Zainteresował mnie wstępniak historyczny, moim zdaniem wypełniony co najmniej kontrowersyjnymi tezami. Twój?  Bo jeśli  tylko  skopiowany, to  trudno od Ciebie oczekiwać obrony.

  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Świetnie Ci wyszedł, zresztą śledząc  warsztat nie mogło być inaczej. Świetny detal, malowanie jak  i weathering, pięknie oddane zmęczenie powierzchni. Super 🙂 jedyną rzeczą nad którą bym jeszcze popracował to podstawka, wg mnie jest duża różnica pomiędzy poziomem wykonania samolotu (znakomity) i terenem… 

Edytowane przez Albatros
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za przybycie i opinie :piwo: Bardzo cieszy mnie, że model się podoba :) 

 

12 godzin temu, greatgonzo napisał:

Zainteresował mnie wstępniak historyczny, moim zdaniem wypełniony co najmniej kontrowersyjnymi tezami. Twój?  Bo jeśli  tylko  skopiowany, to  trudno od Ciebie oczekiwać obrony.

Ten wstępniak to zredagowane przeze mnie informacje pochodzące z Wikipedii. Można by to uznać za pójście po najmniejszej linii oporu, jednak uznałem, że źródło tak powszechnie odwiedzane i w razie czego edytowane nie będzie zawierać jakichś niesprawdzonych i kontrowersyjnych jak piszesz informacji czy dobierania faktów pod tezy wysunięte przez autora. Poza tym te informacje pokrywają się w dużym stopniu z obiegowymi opiniami jakie sam mimochodem mogłem zaczytać i zasłyszeć o tej konstrukcji. Piszę zaczytać i zasłyszeć bo nie badałem nigdy dogłębnie historii awiacji i nie czuję się w tym temacie na tyle mocny, żeby podważać jakąkolwiek publikację na temat tego myśliwca. Być może są tam kontrowersyjne tezy, być może wiele obiegowych informacji obrosło legendą jak sama konstrukcja A6M, ale nie mam na tyle wiedzy żeby samodzielnie oddzielać "fakty autentyczne" od "faktów hipotetycznych". 

 

8 godzin temu, Albatros napisał:

jedyną rzeczą nad którą bym jeszcze popracował to podstawka, wg mnie jest duża różnica pomiędzy poziomem wykonania samolotu (znakomity) i terenem… 

Podstawka nie jest integralną częścią tego modelu, nie jest nawet zrobiona z myślą o samolotach. Dawno, dawno temu zrobiłem trzy z założenia jak najbardziej minimalistyczne podstawki uniwersalne pod czołgi. Właśnie jako dodatek do galerii, czy żeby ułatwić przesuwanie modelu na stole wystawowym. Wszelkie efekty wizualne na nich z rozmysłem ograniczyłem do minimum, żeby pasowały pod każdy czołg z każdej epoki i zakątka świata bo niestety nie mam na tyle miejsca żeby zapewnić kawałka gruntu każdemu swojemu modelowi. Tutaj uznałem, że ta właśnie podstawka ze względu na kolor ziemi i powycieraną roślinność choćby z daleka może udawać doraźnie fragment lotniska gdzieś w rejonie gdzie operował wtedy ten samolot.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)
14 godzin temu, greatgonzo napisał:

wstępniak historyczny, moim zdaniem wypełniony co najmniej kontrowersyjnymi tezami.

 

Zechciałbyś rozwinąć? Zaciekawiło mnie co piszesz, chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej ponieważ moja wiedza niezbyt wykracza poza ogólniki. 

Edytowane przez socjo1
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)
54 minuty temu, TAW napisał:

Ten wstępniak to zredagowane przeze mnie informacje pochodzące z Wikipedii.

To jest kilka lat historii skomasowane w kilku zdaniach i tym samym niemal z definicji możliwa jest różna interpretacja. Mniej więcej na tym polegają owe kontrowersje. Choć wrażeniowy przekaz jest, moim zdaniem, nieco oderwaną od rzeczywistości kliszą, to da się to też rozumieć inaczej.

 

Ale teraz, gdy podałeś źródło, czepiam się już nie Ciebie, tylko źródła. Zakładam, że to nie zredagowanie namieszało ;).

 

35 minut temu, socjo1 napisał:

Zaciekawiło mnie

Co prawda takie określenia jak  radził sobie bardzo dobrze, czy duże sukcesy nie są jednoznaczne. Nie jestem tez pewien jakiego okresu dotyczy uwaga o służbie Zero w IJA, itd. Zatem  czy zgadzasz się ze mną, że ze wstępniaka wynika, iż:

- W początkowym okresie wojny (do wprowadzenia przez USA do służby myśliwców II generacji)  Zero dominowało w walkach na Dalekim Wschodzie.

- Zero służyło w IJA ponieważ dominowało osiągami nad samolotami armii.

- Panujący w środowiskach japońskich decydentów mit  o niezwyciężonym zero  był istotnym czynnikiem w procesie logistycznym tworzenia i wprowadzania do służby nowych myśliwców.

- Ze względu na niezdolność do wykonywania klasycznych zadań myśliwskich Zero zostało zdegradowane  do wykonywania misji specjalnych (kamikaze).

- Pojawienie się w lotnictwie USA taktyki wykorzystującej manewr pionowy było czynnikiem dokładającym się do upadku Zero.

?

 

Bo jeśli się nie zgadzasz, to nie wiem czy będę w stanie pomóc :).

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, greatgonzo napisał:

- W początkowym okresie wojny (do wprowadzenia przez USA do służby myśliwców II generacji)  Zero dominowało w walkach na Dalekim Wschodzie.

- Zero służyło w IJA ponieważ dominowało osiągami nad samolotami armii.

- Panujący w środowiskach japońskich decydentów mit  o niezwyciężonym zero  był istotnym czynnikiem w procesie logistycznym tworzenia i wprowadzania do służby nowych myśliwców.

- Ze względu na niezdolność do wykonywania klasycznych zadań myśliwskich Zero zostało zdegradowane  do wykonywania misji specjalnych (kamikaze).

- Pojawienie się w lotnictwie USA taktyki wykorzystującej manewr pionowy było czynnikiem dokładającym się do upadku Zero.

?

 

Bo jeśli się nie zgadzasz, to nie wiem czy będę w stanie pomóc :).

Zgadzam się, że z napisanego tekstu tak wynika. Czy są to tezy nieprawdziwe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)
8 godzin temu, socjo1 napisał:

Zgadzam się, że z napisanego tekstu tak wynika. Czy są to tezy nieprawdziwe?

Zostawmy zatem na boku wstępniak i zajmijmy się samymi tezami, nie wnikając już w wynikanie.

Moje doświadczenia z historią mówią, że sytuacje gdy można stwierdzić z cała pewnością, że coś jest nieprawdziwe są niezwykle rzadkie i zwykle  takie twierdzenie jest bardzo ryzykowne. Najwięksi specjaliści tematu potrafią wchodzić ze sobą w spór interpretując historyczne wydarzenia. Pamiętając o tym:

 

- W początkowym okresie wojny (do wprowadzenia przez USA do służby myśliwców II generacji)  Zero dominowało w walkach na Dalekim Wschodzie.

 

Nie wiem jak można obronić tę tezę. Wszystkie konfrontacje lotnictwa IJN z lotnictwem wojskowym USA  mają charakter  wyrównanego starcia. Zwykle zakończonego strategicznym sukcesem Amerykanów. Nie kojarzę żadnego pogromu amerykańskich myśliwców, a w globalnej skali nic takiego nie istniało.  Od Pearl Harbour  (gdzie starcia lotniczego w zasadzie nie było) po Gudalcanal z bitwami  lotniskowców, Nową Gwineę i dalej Salomony trudno wskazać jakąś istotną przewagę konkretnego typu samolotu walczących stron. Poza może P-38, który był jednak przedwczesnym myśliwcem II generacji. Początkowy szok, gdy okazało się, że Japończycy dysponują A6M nie polegał na tym, że trzeba się było strzelać z jakimś supersamolotem, tylko na tym, że amerykańscy piloci nie spodziewali się, iż przyjdzie im mierzyć się z myśliwcem tej klasy. Spodziewano się gorszego samolotu jako przeciwnika. Obstawiam, że znacznie większy udział w problemie niż  parametry Zera, miała jakość wyszkolenia pilotów IJN. Coś, czego lotnicy z USA nie zakładali w ogóle i za  fakt przyjmowali swoją przewagę w tym aspekcie. F4F nie były gorsze. Były inne. I to działało w dwie strony. Żaden z przeciwników nie był w stanie zniwelować jakością samolotu niekorzystniej sytuacji taktycznej .  Myśliwce II generacji też nie pozwoliły Amerykanom wyeliminować tego problemu. Co najwyżej nieco go zmniejszyły. Efekt bicza w lotnictwie myśliwskim przeminął wraz z pierwszowojennym  Fokkerem EI. Nie przywróciły go do życia nawet odrzutowce Luftwaffe, a co dopiero skromne Zero.

 

- Zero służyło w IJA ponieważ dominowało osiągami nad samolotami armii.

 

Jeżeli teza dotyczy okresu przed przystąpieniem USA do wojny:

 

Tu  nie wiem.  Teza jest kontrowersyjna, bo generalnie nie kojarzę sytuacji, gdzie to decydowałoby o wyposażeniu  jednostek innej służby.  Szczególnie w warunkach Cesarstwa Japońskiego owego okresu, gdzie rywalizacja miedzy armią i marynarką przynosiła kompletnie absurdalne rezultaty. Niedopuszczenie przez ośrodki wpływowe marynarki wykorzystywania myśliwca morskiego przez jednostki armii i jednoczesny stanowczy sprzeciw ośrodków wpływu armii na taką sytuację, byłyby czymś spodziewanym. Także tu byłbym zaskoczony i oczekiwałbym od kogoś, kto głosi tę tezę uzasadnienia jej.  Ja nie potrafię zająć wiążącego stanowiska, z braku wiedzy.

 

 

Jeżeli teza dotyczy także późniejszego okresu:

 

No to nie. Nowe myśliwce armii przewyższały  Zero i osiągami i ogólną przydatnością do wykonywanych zadań. Tu chyba trudno się spierać.

 

 

- Panujący w środowiskach japońskich decydentów mit  o niezwyciężonym zero  był istotnym czynnikiem w procesie logistycznym tworzenia i wprowadzania do służby nowych myśliwców.

 

Po prawdzie, gdybym musiał wymienić jakieś  miejsce, gdzie taka sytuacja byłaby w ogóle możliwa, to pewnie padłoby na drugowojenną Japonię. Ale to wciąż jest sytuacja tak absurdalna logistycznie, że zrobiłbym to z musu. Już sam mit jest wątpliwy, bo choć Japończycy byli mistrzami świata i Czechosłowacji w przeszacowywaniu sukcesów swoich operacji, to jednak dobrze policzyć swoje własne straty umieli. Nie żeby mieliby to koniecznie zaraz uświadamiać społeczeństwu i żołnierzom, ale ośrodki decyzyjne znały sytuację. Nawet jeśli piloci mogli uwielbiać swoje Zera i żywić przekonanie o ich doskonałości, to pamiętajmy, że piloci już tak mają, że każda pliszka... . Gdy w okolicach Bitwy o Brytanię Luftwaffe dostała do testów zdobycznego Spitfire'a, a RAF mógł potestować Me-109 obie strony doszły do wniosku, że ich myśliwce są  w oczywisty sposób lepsze. Dla przykładu Niemcy stwierdzili, że gaźnikowe zasilanie Merlina, powodujące odcięcie dopływu paliwa w locie odwróconym dyskwalifikuje Spitfire jako myśliwiec. Brytyjczycy wspomnieli, że wprawdzie brak takiego odcięcia w silniku z wtryskiem jest fajny, ale w sumie to nieistotny szczegół. Nie przeszkodziło im to wprowadzić do służby symetryczny gaźnik, radzący sobie z tym problemem :). Piloci 4th FG, wywodzący się z Eagle Squadrons latających na Spitach, nigdy nie pogodzili się z koniecznością służby na P-47 i jako wybawienie przyjęli przezbrojenie na Mustangi - też takie Spitfire, tylko własne, amerykańskie. Za to piloci  56th FG nie wyobrażali sobie porzucenia swoich Thunderboltów, towarzyszących im od początku służby na rzecz durnego P-51 i de facto wymusili uruchomienie szczątkowej produkcji myśliwca, w zasadzie już odstrzelonego przez Wright Field i z pozamykanymi kontraktami. Podobnie było  w 5th AF, gdy zabrakło Lightningów i piloci jednostek 49th FG musieli  przesiąść się z P-38 na P-47.  Dopóki Lightningi nie powróciły na wyposażenie, przeżywali jakiś koszmar. Za to panowie z z 348th, którzy przywieźli ze sobą Thunderbolty z Zionu, za punkt honoru postawili sobie udowodnić światu, że ich ukochane samoloty sprawują się znakomicie i że w Lightningach nie ma żadnej magii. Saburo Sakai, już dużo po wojnie twierdził, że Zero był myśliwcem znakomitym, bo o jakości takiego samolotu decyduje zasięg. Najlepszy samolot bez benzyny jest nic nie wart, a fenomenalny zasięg Zero dawał pilotom komfort, który miał jakoś przekładać się na skuteczność w walce. Wg niego lotnicy Luftwaffe, gdyby mieli taką możliwość, natychmiast przesiedliby się na A6M ze swoich sto dziewiątek.  Ale jakoś wątpię, by byli oni szczególnie zachwyceni, gdyby dowiedzieli się, że za możliwość dłuższego operowania na d Anglią będą musieli zrezygnować z prędkości maksymalnej, pułapu, samouszczelniających się zbiorników i opancerzenia. Nie widzę też żadnego pilota Wildcata przyjmującego taka ofertę. Można zrozumieć Saburo  zmuszonego okolicznościami do latania nad bezkresem oceanu bez takich dobrodziejstw jak radar i wyszkolonego w duchu japońskiej doktryny, w którą myśliwiec Mitsubishi wpasowywał się znakomicie i w której nieco inne rzeczy miały znaczenie. Ale w  miejscach, gdzie zapadają decyzje o produkcji samolotów takie spory są bez znaczenia. Decyduje oprócz doktryny, statystyka i ekonomia. Sytuacja, gdy można wprowadzić do służby lepsze narzędzie, ale wstrzymuje się towarzyszący temu proces bo stare jest dość dobre pojawia się jedynie w bardzo określonych okolicznościach np. totalnej przewagi nad  przeciwnikiem. Nie gdy narzędzie wciąż spada do wody, a przeciwnik wygrywa wszystkie kolejne starcia. Jeśli jednak wJaponii było inaczej, w duchu pierwszego zdania w tym paragrafie, to chętnie się dowiem skąd to wiadomo.

 

 

- Ze względu na niezdolność do wykonywania klasycznych zadań myśliwskich Zero zostało zdegradowane  do wykonywania misji specjalnych (kamikaze).

 

Jak wspomniałem nawet  myśliwce II generacji nie dawały przewagi osiągów pozwalających zniwelować przewagę taktyczną przeciwnika. Zero do końca pełnił służbę myśliwską. Nie bardzo mógł działać jako klasyczny myśliwiec marynarki, bo nie bardzo istniała marynarka, w której mógłby służyć i nie za bardzo kto miał taką służbę pełnić, niezależnie od wykorzystywanego samolotu. Misje specjalne, choć cywilizacyjnie nam obce, miały całkiem sensowne uzasadnienie statystyczne. I chociaż Japończycy przeznaczali do nich niemal wszystko co było się w stanie unieść w powietrze ( zresztą nie tylko ), to trzeba przyznać, że taki samolot jak Zero świetnie się do takiego zadania nadawał. Obciążenie bombą nie ograniczało znacząco zasięgu, a myśliwska charakterystyka zwiększała szansę na przedarcie się przez strefy amerykańskiej obrony. Oczywiście, gdy był wybór, to Zero leciało z bombą w samobójczej misji, a lepsze samoloty stanowiły osłonę. Ale to nie znaczy, że już nie  było zdolne działać jako myśliwiec. To się wciąż zdarzało. W jakimś sensie teza jest słuszna, ale wg mnie wymaga przynajmniej komentarza.

 

- Pojawienie się w lotnictwie USA taktyki wykorzystującej manewr pionowy było czynnikiem dokładającym się do upadku Zero.

 

Myśliwce są lepsze w jakimś aspekcie, gorsze w innym. Wszystkie. Taktykę działań dostosowuje się do możliwości swoich i przeciwnika. Nikt nie będzie dążył do starcia na warunkach dla przeciwnika korzystnych i każdy będzie starał się doprowadzić do sytuacji, gdy będzie miał przewagę. To jest jak, gdy ja z toporem, a ty z mieczem. Ja będę chciał przywalić ci z zamachem, a ty ustawić się tak, żeby mnie sztychem. Nie odwrotnie przecież! Gdy w międzywojniu doszło do pokazowej walki Hurricane'a z Camelem to starcie zakończyło się spektakularnym zwycięstwem Camela. No pewnie, że tak!  Jak miał się skończyć taki pokazowy dogfight.? Gdyby spotkaniu nadać realny charakter, to o żadnym pokazie nie mogłoby być mowy, bo Hurry  tylko czaiłby się w górze, żeby zwalić się na dwupłata i w żadne manewry by się nie angażował. Wykorzystanie manewru pionowego to naturalne zastosowanie przewag swojego samolotu i unikanie przewag wroga. W drugą stronę działało to przecież tak samo i Japończycy nie mieli nic przeciwko wciąganiu przeciwnika w pojedynki manewrowe. Twierdzić, że manewr pionowy pojawił się jako specjalna taktyka na zero, to jak mówić, że piloci Luftwaffe wymyślili specjalną taktykę, która przyczyniła się do upadku Defianta, jako myśliwca, a polegającą na zrezygnowaniu z klasycznego atakowania formacji tych samolotów z tyłu z przewyższenia. Przy czym Defianty, w przeciwieństwie do Zero mogą się pochwalić konkretnym sukcesem  w starciu z Messerschmittami. Jednym, ale spektakularnym. Jeżeli nie pchanie się  pod lufy strzelców Boulton Paulów nazwiemy pojawieniem się taktyki będącej czynnikiem dokładającym się do upadku Defianta, to OK i z tezą dotyczącą Zero się zgodzę.

Tylko dodam jeszcze, że taktykę stosowano, gdy się udało. A gdy się nie udało, to strzelano się na warunkach jakie były.  A nie zawsze się udawało. Gdy pojawiły się nowe myśliwce udawało się łatwiej. Ale to nowe samoloty sprawiły, że oczywiste od zawsze założenia łatwiej było wprowadzić w życie.

Poza tym nie była to jedyna odpowiedź na mierzenie się z Japończykami. Np. słynna przeplatanka  Thacha, która z manewrem pionowym nie miała nic wspólnego. No może poza tym, że też celem jej było zniwelowanie przewagi taktycznej przeciwnika.  Zero, czy cokolwiek byłoby akurat problemem.

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 4
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Tak jak napisałem wcześniej nie czuję się odpowiednią osobą do podważanie jakiejkolwiek opinii o tym samolocie, ani tej zawartej w Wikipedii (bo przeczytałem ten artykuł jeszcze raz, żeby sprawdzić czy na pewno mimo woli sam od siebie czegoś nie dodałem - i nie dodałem), ani w Twoim poście @greatgonzo. Pomimo, że artykuł na Wiki może lub raczej powinien stanowić  dość ścisłą i jakby oficjalną niepodważalną wiedzę na ten temat to wysunięte przez Ciebie argumenty wyglądają bardzo racjonalnie i ogólnie że tak powiem "trzymają się kupy". Dziękuję, że poświęciłeś czas na napisanie tego tekstu. Przeczytałem z dużym zaciekawieniem i muszę przyznać, że otworzyło mi to trochę oczy na być może drugie dno historii tego myśliwca. Być może jego legenda mogła sporo namieszać w prawdziwej historii i tym jak tę konstrukcję ocenia się do dziś. Szczególnie jeśli ma się dosyć powierzchowną wiedzę w tym temacie. Bo być może legenda musi trwać jak mit o szlachetnych i honorowych samurajach...

Edytowane przez TAW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rożnym sprzętom z okresu towarzyszy sporo mitów. I, przynajmniej  gdy chodzi o samoloty , wiele z nich powstało już po zakończeniu wojny. Niektóre rozdmuchiwały media w czasie konfliktu. Jednym z popularniejszych są nośne nazwy, rzekomo nadawane samolotom przez przerażonych ich skutecznością przeciwników. Co drugi samolot szczyci się takim przydomkiem i bodaj zawsze wyssanym z palca. W dodatku niezbyt kreatywnie, bo co rusz pojawia się jakaś gwiżdżąca śmierć. Ale to już się robi zupełnie inny temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do modelu - bardzo ładny Ci on wyszedł a obicia, choć obfite, nie rażą. Wskazują jednak na korzenie tkwiące w innym dziale.

Podobają mi się cieniowania lotek i usyfienie spodu. Zbiorniki to pewnie jednorazowe były i ten Twój najpewniej wypadł w błoto podczas podwieszania 😉

To, co najmniej  mi się podoba (pomijając podstawkę), to obicia na czarnej części osłony silnika. Może dlatego, że mechanicznie kopiują to, co się dzieje na skrzydłach i kadłubie. Tam jednak są one stonowane i łatwe do zaakceptowania. Kończąc już z moją polską skłonnością do krytykowania uważam, że wykonałeś kawał dobrej roboty. Całość jest spójna i dopracowana, wybrane malowanie ciekawe, a dbałość o szczegóły i wykonanie - godne naśladownictwa. Jak sam widzisz, japońce fajne som i łap się za następnego -  czekamy :)

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Radku za obszerne wyjaśnienia. Sporo ciekawych rzeczy się dowiedziałem.

A Autorowi modelu - gratuluję go, bardzo efektowna praca. Nie jestem pewien, czy robiłbym wash jasny, ale przyznaję, przyciąga on oko.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazuje się, że to co napisałem może nawet nie jest zlepkiem powszechnie znanych truizmów. Dorzucę zatem jeszcze parę słów o Zero, które być może uzupełnią  zgrubnie poruszone wyżej rzeczy.

Zalety samolotu są powszechnie znane i na nich opiera się mit Zero. Ale zalety te były okupione istotnymi wadami, które sprawiały, że w praktyce samolot nie zapewniał owej mitycznej przewagi. Zasadniczą wadą był słaby silnik, dodatkowo ograniczający pułap operacyjny. W zasadzie słynna lekkość konstrukcji była tego konsekwencją, bo samolot z wszystkimi dobrodziejstwami ówczesnego świata, gdy chodzi o sferę obrony biernej straciłby  swoje zalety zachowując wszystkie wady. Mocy nie oszukasz i prawie półtorej tony cięższy Wildcat, z wyraźnie mniej finezyjną aerodynamiką latał tak samo szybko. Ta finezja konstrukcji też niekoniecznie jest zaletą masowo produkowanego sprzętu wojskowego i skutkuje problemami lepiej znanymi choćby w temacie niemieckiej broni pancernej z okresu i nie tylko. Poświęcenie opancerzenia, czy samouszczelniania zbiorników gdzie indziej zdyskwalifikowałoby samolot, ale w Japonii to był naturalny krok. I nie dlatego, że wpajana od najmłodszych lat pogarda śmierci, czy wręcz jej gloryfikacja sprawiała, że elementy chroniące życie uważano za niehonorowe (taką wersję zdarzało mi się spotkać). Owszem, ta filozofia ułatwiała pilotom akceptować sytuację, Ale u podstaw decyzji dotyczących konstrukcji samolotu stała skrajnie ofensywna doktryna Kido Butai, wpisująca się w japońską doktrynę w ogóle. Jak cały zespół lotniskowców, Zero miał służyć do ataku i jego właściwości obronne miały drugorzędne znaczenie.

Oprócz tego samolot wyraźnie gorzej manewrował w prawo niż w lewo, a przy prędkości ponad 300 km/h zaczynały usztywniać się stery. Z założenia, w celu ochrony konstrukcji skrzydeł. W rezultacie w przypadku manewrów na prędkości sytuacja się diametralnie odwracała i to Zero stawał się nieruchawą krową wobec amerykańskiego przeciwnika. Do tego dochodziła  jeszcze bardzo niska prędkość nieprzekraczalna. Też mało istotny szczegół w działaniach ofensywnych, ale gdy trzeba się bronić... .

W klasycznej walce manewrowej, gdzie prędkości są relatywnie niskie japoński myśliwiec był poważnym problemem. Ale gdy problem rozpoznano sytuacja wróciła do standardowego stanu, gdzie o wyniku starcia decyduje to, kto pierwszy zobaczy przeciwnika i uzyska wyjściową przewagę taktyczną.

Pamiętajmy, że rozmawiamy tu o konfrontacji  myśliwce na myśliwce, co jest tylko fragmentem zespołu działań grupy uderzeniowej lotniskowców. Gdy spojrzymy na problem w takiej skali, to jakie Zero by nie było, nie sposób będzie dyskutować z faktem, że do końca 1942 roku nie było na świecie konkurencji dla potencjału jaki reprezentował sobą Kido Butai.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.