Skocz do zawartości

Jak hartowała się stal, czyli modelarskie lata PRL


kopernik

Rekomendowane odpowiedzi

z włoskich maszyn, dostępnych jeszcze w latach 70-tych w Składnicy Harcerskiej, na pewno był Cant Z501 Italeri w 1/72. 
Próbuję jakoś umiejscowić jego zakup w czasie i wychodzi mi, że to było bliżej 76 niż 74 roku. Wtedy kupiłem też jedenastkę i I-16 Revella oraz Hellerowego Poteza 63. W tym samym czasie można było u nas też trafić na Monograma (chyba śliniłem się do Black Widow, której nigdy nie kupiłem), wówczas całą kasę wydałem na Hurricane w zabójczej dla mnie skali 1/32, którym chwaliłem się na lekcji polskiego podczas omawiania Dywizjonu 303 🤣

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, merlin_70 napisał:

I znowu przykład  : Artykuł z SP  z 1985 o nowościach modelarskich  z  KP  .  Ja  Miga 21 w normalnej sprzedaży zobaczyłem dopiero około 1988 /89 roku jak trochę poluzowano handel wewnętrzny . Spitfire IX z KP dopiero w 1989 roku  , a Hellery przepakowywane przez Smera dopiero około 1990 . 

Miga kupiłem na bank przed 87r ( wiosną 87 zostałem wcielony do armii ). Zakupu dokonałem w CSH z drobnym zgrzytem. Chciałem kupić 5 szt, a sprzedawczyni mówi , że nie można, bo dla wszystkich musi starczyć. Zgodziła się na 3 szt. Dodam, że w planach było sklejenie Miga w 5 wariantach ( ze zbiornikiem, ze zbiornikiem i uzbrojeniem, bez zbiornika, uzbrojonego bez zbiornika, i otwartą kabiną lub jakimś innym uzbrojeniem. Tak to Pani sprzedawczyni zredukowała wtedy moje ambitne plany. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, kopernik napisał:

Miga kupiłem na bank przed 87r ( wiosną 87 zostałem wcielony do armii ). Zakupu dokonałem w CSH z drobnym zgrzytem. Chciałem kupić 5 szt, a sprzedawczyni mówi , że nie można, bo dla wszystkich musi starczyć. Zgodziła się na 3 szt. Dodam, że w planach było sklejenie Miga w 5 wariantach ( ze zbiornikiem, ze zbiornikiem i uzbrojeniem, bez zbiornika, uzbrojonego bez zbiornika, i otwartą kabiną lub jakimś innym uzbrojeniem. Tak to Pani sprzedawczyni zredukowała wtedy moje ambitne plany. 

 

Takich "klientów" nazywało się wtedy spekulantami. :bleh:

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, _OldMan_ napisał:

 

Takich "klientów" nazywało się wtedy spekulantami. :bleh:

Spekulant to kupował w celach odsprzedaży z zarobkiem. Ja, biedny żuczek chciałem dla siebie ... 😥

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, kopernik napisał:

Ja, biedny żuczek chciałem dla siebie ...

Myślę, że spekulanci mówili to samo przed sądami :mrgreen:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spekulacje, wolny rynek. Za 2 TBiU miałem z Czech jednego Smĕra, czy Revella. Na giełdzie wtedy stały po ok. 2000. Blocha 152, czy Morane 406 miałem po 20 sztuk. W jeden dzień poszła większość.  Upadek komuny i powstanie kilku sklepów i hurtowni zakończyło moje sukcesy w handlu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, letalin napisał:

Co do rysunków maszyn niemieckich, to w tym czasie miałeś w "SP" przegląd konstrukcji z rysunkami w 3 rzutach, wcześniej pod tytułem "Samoloty z którymi walczyli Polacy", z maszynami Osi i tablice Tomasza Kowalskiego, gdzie czasem zdarzał się jakiś naziflugzeug, nawet z krzyżykiem niespodzianym. Taka zabawna sprawa: Me 262 znałem tylko z sylwetki bocznej namalowanej przez Kowalskiego . Byłem długo pewien, że miał dwa silniki pod kadłubem, a nie pod skrzydłami. 

 

1987  to w publikacjach data można rzec przełomowa . Wychodzą publikacje książkowe  , gdzie informacje o samolotach niemieckich ( z rysunkami , zdjęciami i danymi technicznymi się pojawiają w sposób więcej niż epizodyczny.  W SP  pojawiły się w dziale Lamus  informacje ( na pół strony  z rysunkiem ) samolotów niemieckich . Do tego czasu niemieckie samoloty trzeba było maskować  w sposób jak opisujesz  przedstawiając je w innych malowaniach niż niemieckie . 

 

Ale były wyjątki chociażby wydany w 1980 roku zeszyt z serii II wojna światowa  Bitwa o Wielką Brytanię KAW , a tam w środku  barwne sylwetki w III rzutach  Me 109 i He 111 w niemieckich barwach. Czyli można było .  Zeszyt poświęcony bitwie kurskiej  pozwalał zobaczyć jak wyglądał Tygrys , czy Ferdynand . Ale faktycznie dużo tego nie było . 

 

W kwestiach okrętowych kwestie Kriegsmarine jakby były prostsze . Dane techniczne ( podstawowe )  nie były tajemnicą , ze zdjęciami gorzej , ale tu był bardziej problem poligrafii ( słabe często wyretuszowane zdjęcia  + lichy papier swoje robiły ) na mały planik można było liczyć . Poza tym przy opisywaniu bitew morskich podając parametry okrętów obu stron nie dawało się za bardzo zafałszować ich podstawowych parametrów ( uzbrojenie , zasięg , prędkość ) . No i był opisywany wcześniej wykaz. Z Japończykami i Włochami problemu nie było i nazwy japońskich okrętów i ich losy można powiedzieć , że znałem prawie na pamięć ( na miarę posiadanych danych ) .  

W 1983 roku w Morzu był konkurs   Jaki to okręt ?  . A na zdjęciu fragment jednego z niemieckich kieszonkowych pancerników z fałszywą  dodatkową wieżą  zamontowaną dla zmylenia przeciwnika w czasie jednego z korsarskich rejsów. 

 

I tu uwaga na temat cenzury . Skupiamy się na Niemcach i ich sprzęcie , a zauważcie jak skutecznie gdzieś do 1987 roku  ograniczano  malowania amerykańskie . Jak wychodził w MM samolot amerykański to zwykle w malowaniu RAF - u albo Francji . Sylwetki barwne owszem w SP były  zwłaszcza od 1985 ( Godło i Barwa  stało się Barwami zwycięskich skrzydeł ) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, merlin_70 napisał:

Jak wychodził w MM samolot amerykański to zwykle w malowaniu RAF - u albo Francji .

Ciekawostką, jaką pamiętam, był poniższy nr MM z modelem Lightninga, gdzie model był bez oznaczeń

image.png.91343469f7989af81647282cf0209980.png

Do wyboru i naklejenia były zaś oznaczenia lotnictwa USA i Francji.

Prawie jak kalkomania w plastikach...

Przechwytywanie1.JPG.569baf5e412119e043fd0bcf36b8a267.JPG

Przechwytywanie2.JPG.607047eb62d4500bbaa1c79ec0ef9aa2.JPG

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, kopernik napisał:

Miga kupiłem na bank przed 87r ( wiosną 87 zostałem wcielony do armii ). Zakupu dokonałem w CSH z drobnym zgrzytem. Chciałem kupić 5 szt, a sprzedawczyni mówi , że nie można, bo dla wszystkich musi starczyć. Zgodziła się na 3 szt. Dodam, że w planach było sklejenie Miga w 5 wariantach ( ze zbiornikiem, ze zbiornikiem i uzbrojeniem, bez zbiornika, uzbrojonego bez zbiornika, i otwartą kabiną lub jakimś innym uzbrojeniem. Tak to Pani sprzedawczyni zredukowała wtedy moje ambitne plany. 

Czyli było jak zawsze . Pomiędzy sklepami ( piszę o handlu uspołecznionym ) w dostawie danego towaru było niekiedy 1- 2 lata przesunięcia . Gdzieś był , a gdzieś indziej nie dotarł.  

 

Problem spekulantów wbrew pozorów nie był taki prosty jak go potem po 1989 roku przedstawiano , że to byli  wręcz pionierzy przedsiębiorczości , co to wyczuwali rynek i coś kupowali taniej , a sprzedawali drożej . Bo to wszystko można było tak tłumaczyć gdybyśmy mieli normalny rynek , a on by się musiał zaopatrywać jak wszystkie sklepy. Tu spekulacja wynikała z permanentnego niedoboru w sklepach , czyli sytuacji gdy miałeś pieniądze , a towaru w sklepie nie było . Chciałeś kupić namiot , albo lodówkę , czy pralkę , szedłeś do sklepu , a tam jej nie ma . Ale są na niej zapisy . I ten ktoś miał w domu namiot pralkę , albo lodówkę  to i tak stał w kolejce kupował drugą i trzecią by ją potem sprzedać  dużo drożej . Czy ktoś do niego poszedłby gdyby była w sklepie ta lodówka dostępna . Otóż nie . Kupiłby w sklepie . Ale w sklepie nie było .  Do tego dochodziły ceny urzędowe , które często zwłaszcza przy inflacji , nie nadążały i w sklepach coś kosztowało przysłowiowe grosze .

Z tego powodu reglamentowano sprzedaż . Sprzedawczyni normalnie by ci nie uwierzyła , ze ty chciałeś pięć migów skleić 😀

Wydawnictwa były dotowane  dlatego MM w latach siedemdziesiątych kosztował 4.50 złotych , ale był nie do zdobycia i na bazarze kosztował 40 , albo stanowił część handlu wymiennego . 

 

Grzes - kluczowa była data.

 

Edytowane przez merlin_70
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Lamus". Zapomniałem nazwę. Zanim zacząłeś kupować "SP", był w tym miejscu taki sam kącik, ale pod nazwą "Samoloty z którymi walczyli Polacy". O ile mnie pamięć nie myli był to czas karnawału przed stanem wojennym.

Red. Naczelnym chyba od początku lat pięćdziesiątych, praktycznie przez cały czas PRL był Jerzy Ryszard Konieczny (1923-2003). Ciekawa postać. Wojskowy. Przetrwał w stalinizm,  odwilże i kryzysy. Umiał się dostosować. Może w 1980-81 czuł wiatr z drugiej strony i pozwolił sobie na takie odstępstwo od linii? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto dodać, że w PRL niekoniecznie trzeba było być "częścią systemu" żeby sobie jakoś radzić. Ważne były tzw. znajomości, które dziś nazwalibyśmy "kapitałem społecznym". Mówię bez ironii. Jeśli miałeś sporą grupę znajomych, czy rodzinę, zawsze znaleźli się tacy, którzy mieli "dojścia" i mogli coś załatwić. A ty mogłeś załatwić coś w zamian. Przy czym wcale nie musiało to oznaczać patologii. Ludzie naprawdę robili sobie przysługi bezinteresownie.  Ok, oczekiwali wzajemności, ale niekoniecznie zawsze i niekoniecznie od razu. Ale poza ewidentnymi cwaniakami nie żądali otwarcie nic w zamian. Działało to także wśród dzieciaków. Moja dobra koleżanka z klasy miała matkę pracującą w kiosku Ruch-u. Zgadnijcie, kto nie miał problemu z dostaniem "Małego Modelarza" ?  A zdarzało się, że udało się zdobyć MM także w innnym kiosku i miałem dwa egzemplarze. Dzieliłem się wtedy z kolegą z klatki schodowej. Za to on jak trafił,  kupował dwa egzemplarze komiksu z Kapitanem Klossem.  Na podwórkach i w szkołach kwitł handel wymienny. Tak to działało. Nie gloryfikuję PRL-u, to był gówniany czas (choć dzieciństwo wspominam fajnie). Ale niewątpliwie znajomi żyli jakoś bliżej siebie niż dziś. Natomiast obcy człowiek był potencjalnym wrogiem lub co najmniej konkurentem. Więc i chamstwa było zdecydowanie więcej.  Złodziejstwa i agresji również.

Edytowane przez HKK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominam jeszcze o super wydawnictwie Sigma NOT z serii Aerohobby. Samoloty myśliwskie września 1939, Cieślaka, Gawrycha i Glassa. W środku historia, rzuty, przekroje i malowania Messerschmittów 109E i 110C. Wydano w roku 1987.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, barszczo napisał:

Sigma NOT z serii Aerohobby

Nie pamiętam czy było wspomniane o tym w tym wątku, bo swego czasu miałem plakaty (mniej więcej A3) kupione w kiosku RUCH, będące powiększeniem tablic z książki "Samoloty bojowe świata".

O takie cóś:

image.png.9d9ec78b264ca45f1c9983dfb2968ba6.pngimage.png.8a8c64d4a72932f28feb664542071a24.png

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Grzes napisał:

Nie pamiętam czy było wspomniane o tym w tym wątku, bo swego czasu miałem plakaty (mniej więcej A3) kupione w kiosku RUCH, będące powiększeniem tablic z książki "Samoloty bojowe świata".

Było już chyba. To wydawnictwo wyszło wcześniej, o ile dobrze pamiętam w 1985 roku. A wracając do maszyn niemieckich, kolejna część, Samoloty bombowe września 1939, wydano już po odwilży, w 1991. Pamiętam, że sporo sylwetek barwnych i zdjęć maszyn Luftwaffe, miałem też z Czechosłowackiego L+K. Tam po raz pierwszy zobaczyłem jak otwiera się okapotowanie sinika w Bf109G-6, na przykładzie maszyn walczących w Słowackim Powstaniu Narodowym.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia porcja nowości ogłoszonych w SP w 1985r. Przypomnę, że informowano tylko o produkcji z krajów demokracji ludowej. Ale co tam. To był naprawdę niezły rok ! Szybowce, RWD, Spitfire, Jak 17, Mig 21, D-501 i 510 ( choć tych nie można było kupić w sklepach ). Wisienką na torcie był Bloch MB 200, duży brzydal . Wszystkie opisane nowości były związane z naszym lotnictwem. 

1now.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd czerpałem wiedzę o samolotach związanych z naszym lotnictwem ? Z biblii Morgały !!! Brakowało mi do szczęścia schematów malowań. W sprawie "polskich" malowań Blocha i D-501/510, o naiwny, pisałem nawet do SP. Niestety, nie dostałem odpowiedzi, cyklu o takich malowaniach też się nie doczekałem. w zamian drukowano plany jakichś samolotów, zupełnie u nas niedostępnych jako modele. Ale to temat na inny post. 

1.jpg

2.jpg

3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Greif napisał:

Dawno nic nie trafiłem no ale wczoraj

pokaż nam tu wpudłoks :szok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Greif napisał:

Dawno nic nie trafiłem

No właśnie.

Nawet zacząłem się zastanawiać, czy już wszystko masz, że taka cisza :hmmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Autor recenzji . To autor modeli kartonowych ( swoją drogą całkiem dobrze opracowanych i mocno zdetalowanych) . Jego był bodaj  T - 72  , IS - 3 i   SU - 100)  W porównaniu do  najpopulrniejszego T- 34  Wasiaka  z MM , był o klasę lepiej opracowany i oczywiście odpowiednio bardziej skomplikowany . Chyba jako jeden pierwszych wprowadził  zasadę , że szkielet w modelu kartonowym ma czemuś  służyć ( wzmocnieniu konstrukcji ) , a nie miał być to zwykły " okrętowy " szkielet, czyli podłużnice  z wręgami.  Był jednocześnie autorem " Budowa kartonowych modeli pojazdów gąsiennicowych" - też jednej z lepiej opracowanych pozycji z której czerpania wiedzy też trzeba było dojrzeć . 

Dlatego nie dziwią w recenzji uwagi o zbyt grubych błotnikach i braku podwersji  , bo w mojej ocenie wynikało to z nieznajomości procesu technologicznego i tego co jest zasadniczym kosztem modelu , czyli opracowania form . Na tamte czasy ( II połowa lat osiemdziesiątych ) nie był taki zły i  trochę jest w tej recenzji niepotrzebnego marudzenia. Zresztą Pan Wiszniewski w książce uważał , że dobrze opracowany model kartonowy da radę dorównać modelowi plastikowemu , a nawet go przewyższyć . 

No i wersja dwuwieżowa i ciągnik C7P wyszła , ale w innym ustroju. 

 

A sam model faktycznie był wtedy dość drogi .Wychodził w różnych kolorach ( mój pierwszy był niebieski ) . 
Jednego mam do dziś,   leży niesklejony od 20 lat , nawet blachy z Abera do niego dokupiłem  i od kogoś gąsienice jednoogniwkowe dostałem i tak sobie leżał , aż IBG  wyszedł . Więc teraz to jako Vintage go mogę skleić . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, merlin_70 napisał:

 

A sam model faktycznie był wtedy dość drogi .Wychodził w różnych kolorach ( mój pierwszy był niebieski )  

Marudził mgr inż. Wiszniewski na cenę zupełnie tak samo jak obecni tu dyskutanci. Wtedy jednak można było liczyć na inflację. Ja swojego kupiłem w kiosku RUCHu w jednej z klinik, gdzie przeleżał ze dwa lata i nikt mu ceny nie zmienił. Pacjentów i personelu nie zainteresował.  Kosztował wtedy już tylko trochę więcej, niż bilet tramwajowy. 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.