Skocz do zawartości

The Nacht Witch Killer. Fw58b Weihe , Azur 1:72.


zloty

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo fajnie wyszedł.:super:Duży plus za temat.Jakieś inne z tego tematu będą?

Tak delikatnie podpowiem niech kolega poprawi lewe koło bo "patrzy" płaskim do przodu.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie słyszałem nigdy nawet o takim samolocie a wygląda bardzo ciekawie. Aż zajrzałem do Wiki żeby uzupełnić braki w wiedzy więc bo spodobał mi się ten samolot - i już ta galeria ma u mnie plusika bo się czegoś dowiedziałem 😉 . Masz naprawdę rzadki i fajnie wykonany model :super:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny! To jest ten typ samolotu, o którym marzyłbym jako przedszkolak. Wspaniały do snucia marzeń o nocnych misjach bojowych :) Jest zakryta kabinka żeby nie padało na głowę, jest karabin żeby ostrzelać pościg. Tu się wszystko zgadza, dzięki za powrót do tych marzeń :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.05.2021 o 18:30, jmx62 napisał:

Model na tak👍.

Ciekawe co on robił jako Nachtjager czy killer. Chyba tylko na takie nocne wiedźmy jak Po-2😄

 

Fw-58 Weihe był z nocnych samolotów niemieckich używanych do celów myśliwskich (JU-88 C, Fw-189, He-111 H, ) najlepszy do ścigania nocnych 'bombowców' Po-2 (U-2), bo był... najwolniejszy i miał charakterystyki lotne zbliżone do dwupłata (wydłużenie płatów). Focke Wulfy 190 i Messery 109 nawet z wypuszczonym podwoziem i klapami zwykle waliły się do ziemi z prędkością przeciągnięcia... Podobnie było z rasowymi nocnymi łowcami jak np. Ju-88. Ich radary nie bardzo chciały wykrywać Po-2, w którym metalu było tyle chyba co w silniczku M-11.

 

A z tym:

 

"Chyba tylko na takie nocne wiedźmy jak Po-2"

 

to ja bym uważał.  Chyba nie z nudów Luftwaffe po 1943 roku do końca wojny zaczęła naśladować na Froncie Wschodnim radzieckie nocne  jednostki bombowe wyposażone w "szmatopłaty"... tworząc liczne, własne jednostki na takich czy podobnych wynalazkach (zdobyczne Po-2, UT-2, He-66, Gotha-145 itp).

 

Radziecki, w całości kobiecy, 588 Pułku Nocnych Bombowców (nazywany „Nocne Wiedźmy”) przez prawie trzy lata przeprowadził 23 672 nocnych misji, zrzucając około trzech tysięcy ton bomb z wysokości 200 do 600 m. Celem bombardowań nie były obiekty strategiczne, ale głównie te, które pozwalały przeciętnemu żołnierzowi na w miarę normalne funkcjonowanie na froncie, a więc łaźnie, baraki, kuchnie polowe itp. Intensywność lotów w Pułku była tak wielka, że co prawda Po-2 zabierały zaledwie 200-300 kg bomb, ale np. Nadia Popowa – rekordzistka, która latała wraz z Katią Riabową - jednej nocy 18 razy wracała do bazy po bomby.

Z relacji hitlerowskiego żołnierza: „Bombowce nocne sprawiają [nam] żołnierzom wiele kłopotu. Najgorsze zaś jest to, że nie dają spać po nocach, dręczą fizycznie i moralnie. Pewnego razu zdarzył się taki przypadek. [Niemcy] napalili w łaźni wiejskiej, żeby się wykąpać przed snem, przeleciała »Russdykta« [Po-2], zrzuciła bomby i po łaźni pozostała mokra plama”.

 

Dla porównania, druga w całości kobieca jednostka bombowa radziecka - 587. Pułk Lotnictwa Bombowego działając od stycznia 1943 r. do maja 1945 r. był wyposażony w nowoczesne bombowce Petlakow Pe-2. 587. Pułk atakował hitlerowskie cele w okolicach Kaukazu, Stalingradu, na Krymie oraz w rejonie Kubania. W sumie wykonał 1134 misje i zrzucił na wroga 980 ton bomb (uwaga - w polskiej wersji Wikipedii zapisano, że 587PLB zrzucił w czasie wojny 980 000 ton bomb !!!

 

Czyli z POCIAKAMI tak jak w pancerce - 50 pięknych i nowoczesnych Tygrysów to nie to samo co 500 lub 5 000 wczesnych T-34/85. Rosja (ZSRR) to jednak nie kraj ale stan umysłu....

Edytowane przez obłok
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba by pogrzebać, ale z 200-600 m a z 2000-4000 m to chyba była różnica. Co prawda celowniki bombowe Po-2 pewnie dokładne nie miały, ale i inne radzieckie "poważne" bombowce celowników Nordena też nie miewały... Poza tym Po-2 zwykle latały z bombami pojedynczo, parami lub jeden za drugim co kilka minut czasem całą noc... Nawet jak z celnością nie teges to chyba wolałbym jeden nalot Pe-2 i spokój, aniżeli całymi nocami takie "maszyny do szycia" nad głową. No i na Pe-2 można wysłać "normalny" myśliwiec, a na Po-2 chyba tylko... Weihe...

 

No i dygresja - jest niewiele zdjęć nocnych Weihe np. jeden z sową i 4 km-ami MG-17 w dziobie. Ten egzemplarz wytworzony przez Zlotego miał nkm 13,2 mm MG-131 w dziobie. Nie były to wersje fabryczne, ale samoloty uzbrajane w warsztatach polowych podobnie jak np. nocne myśliwskie He-111 H. Są pisane dokumenty o stanie posiadania NJG-100 i NJG-200 na Froncie Wschodnim, w których Fw-58 uzupełniają Fw-189 A w wersji NJG i He-111 H z działkami... Natomiast wzmianka w źródłach rosyjsko języcznych i malowanki tzw. Fw-58 G   -podobno z radarem FuG-202 lub FuG-212 i działkiem MG-151 Schrage Music za kabiną, to albo pojedyncza maszyna z radarem do szkolenia operatorów radaru jak np. Siebel Si-204 D z tymże radarem, albo sci-fi z czasów gdy nie było internetu i każdy modelarz "łykał" nowinki typu całe czarne japońskie Gekko czy KI-44... bo nie było jak tego sprawdzić.

Edytowane przez obłok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnica była, ale jak dywizjon bombowy zrzucił cooki pół kilometra od celu, to w zasadzie trafił,  a jak 50kg bomba upadła 20m dalej to mogło być pudło. Chyba lepiej porównywać w tej samej klasie. Przynajmniej ja wolę. Na wyścigach się sprawdza :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko CO miało zrzucać te "cooki". Zwykle w ZSRR używano wtedy bomb 50,100 czasem 250 kg. Bomby 500 kg raczej rzadko i tylko w aviacji dalekiego zasięgu, a nie zaraz za linią frontu, a 1000 kg to w próbach pod koniec 1944 r.  Po-2 LNB zwykle 2 x 100 kg lub 6 x 50 kg. Pe-2 to tak z 4 x 100 kg lub 2 x 250 kg... Tu-2 na końcu wojny z 2-3 x 1000 kg ??? Jer-2 to raczej egzotyka, DB-3/Ił-4 z 4 x 250 kg - bo komora ciasna i uniwersalna (torpeda)... no jest jeszcze te kilka sztuk Pe-8, ale to pominę z grzeczności. I do tego na przyfrontowych lotniskach zwykle nie było zbyt dużo sprzętu do podwieszania bomb większego wagomiaru aniżeli mogło podwiesić dwóch "gierojów" razem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, greatgonzo napisał:

Nie no, Lancastery.

Przykład taki.

 

Niestety ZSRR nie dostało ich w ramach Lend-Lease.... A może to i dobrze, bo pewnie ludzie radzieckie nie mieliby pomysłu na ich wykorzystywanie. Patrz "użycie" w ZSRR P-47 Thunderbolt, otrzymanych w ramach Lend-Lease, do szkolenia czy treningu... (Nie mówię o wykorzystywaniu P-47 w centrach badawczych tylko w linii)

Edytowane przez obłok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odchodzimy od tematu wątku bo ten jest o FW-58, ale jeśli już mowa o dostawach L-L no to jednak radzieckie ludzie umieli wykorzystywać obce sprzęty, patrz P-40 czy chyba najlepiej i najwięcej P-39, Hurricane czy Bostonu i Spity.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że umieli. W zasadzie nie mieli wyboru, bo choć generalnie Stalin stawiał na własną produkcję sprzętu bojowego (moim zdaniem bardzo rozsądnie), a od aliantów oczekiwał głównie całej reszty i alianci głownie całą tę resztę dostarczali, to te tysiące samolotów, czołgów, nawet na froncie wschodnim miały znaczenie. Wprawdzie Rosjanie potrafili przestawić gospodarkę na tryb wojenny dużo wcześniej niż Niemcy, ale jednak chwilę im to zajęło.

Jednak nie wszystko można było zastosować w boju. Te Lancastery to oczywiście abstrakcja. Lotnictwo bombowe strategiczne było wyzwaniem nie do przejścia. To była inwestycja ekonomiczna i  logistyczna nieosiągalna  dla sowieckiego państwa. Wiąże się to też z szeroko pojętą kultura techniczną, która dyskwalifikowała użycie niektórych sprzętów. Np wcześniejsze Spitfire nie odnalazły się szczególnie w akcji. Wąski rozstaw podwozia w połączeniu ze standardem radzieckich lotnisk polowych generował ciągłe uszkodzenia i kraksy. A standard np. amerykańskiego lotniska polowego był tu nieosiągalny. Dopiero MkIX licznie zagościł w VVS. Jednak w mało efektownej roli obrony powietrznej z przeznaczeniem do zwalczania wroga operującego na wysokim pułapie. Z natury rzeczy jednostki stacjonowały na porządnych lotniskach z zapleczem logistyczno - technicznym nieporównywalnym do frontowych lądowisk.

Taki P-47 zupełnie odpadł jako potencjalny samolot VVS, nie tylko ze względu na typowo wysokościowy,  zbędny na wschodnim froncie charakter, ale i ze względu na zaawansowanie techniczne konstrukcji, które wymagało standardów obsługi w zasadzie nie do ogarnięcia w warunkach wojny ojczyźnianej. W dodatku R-2800 ze swoją konsumpcją paliwa był wyzwaniem logistyczno ekonomicznym samym w sobie.

Edytowane przez greatgonzo
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jmx62 napisał:

Odchodzimy od tematu wątku bo ten jest o FW-58, ale jeśli już mowa o dostawach L-L no to jednak radzieckie ludzie umieli wykorzystywać obce sprzęty, patrz P-40 czy chyba najlepiej i najwięcej P-39, Hurricane czy Bostonu i Spity.

No to wracamy...

 

Fw-58 B-1 Weihe z 12/IV./ZG 1, luty-kwiecień 1943 r. baza Briańsk, Front Wschodni.

 

Jednostka ta była wyposażona m.in. w nocne, dozbrojone już na froncie samoloty He-111 H i Fw-58 Weihe. Choć po pogromach w 1941 roku radzieckie lotnictwo bombowe przeszło do działań nocnych, Luftwaffe aż do lipca 1943 roku nie angażowała nad Frontem Wschodnim żadnych większych jednostek nocnego lotnictwa myśliwskiego (Nachtjagdwaffe). Przeciwko samolotom WWS w porze nocnej działały jedynie niewielkie prowizoryczne oddziały, takie jak Nachtjagdschwarm w operującej na północnym odcinku frontu Luftflotte 6 czy eskadra 10.(N)/ZG 1 na południu. W związku z przygotowaniami do spodziewanej ofensywy radzieckiej po bitwie pod Moskwą, konieczna była obrona (także nocna) niemieckich baz transportu lotniczego w Nowoczerkasku i Zveriewie. Dowództwo IV./ZG 1 poleciło dozbroić kilka He-111 H i FW-58 B w dodatkowe uzbrojenie strzelające do przodu. Były to nkm-y MG-131 kalibru 13,2 mm i działka MG-151 20 mm. Samoloty te patrolowały nocne niebo w poszukiwaniu pojawiających się często transportowych radzieckich TB-3 i lekkich Po-2 zrzucających bomby i ulotki.

W maju 1943 r. na bazie tych samolotów utworzono Nord NachtJagerSchwarm przy Luftwaffenkommando Ost (NNJSch/Lw.Kdo.Ost). A zaraz potem to już była na tym terenie znana bitwa na Łuku Kurskim.

 

 

 

Edytowane przez obłok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jmx62 napisał:

Odchodzimy od tematu wątku bo ten jest o FW-58, ale jeśli już mowa o dostawach L-L no to jednak radzieckie ludzie umieli wykorzystywać obce sprzęty, patrz P-40 czy chyba najlepiej i najwięcej P-39, Hurricane czy Bostonu i Spity.

Pisząc o P-47 Thunderbolt w ZSRR miałem na myśli nowoczesny sprzęt. P-40, P-39 czy Hurricane w tym czasie (1943-45) zachwycali się chyba tylko Kanadyjczycy czy inni Meksykanie. Co do Bostonów to były głównie starsze wersje, albo po remontach. Ile było w ZSRR Spitfire używanych nie wiem i nie będę się wymądrzał. Generalnie radzieccy żołnierze lubili maszyny lekkie i stosunkowo proste, stąd moja dygresja do Thunderbolta czy Lancastera. No i popularność POCIAKA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.