Skocz do zawartości

Porozmawiajmy o poziomie modelarstwa redukcyjnego od lat 60 do początku lat 90.


Staryfajter1954

Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy Koledzy chciałbym aby wszystkie dyskusje na temat poziomu modelarstwa redukcyjnego w okresie czasu PRLu odbywały się w tym wątku. Byłoby fajnie jakbyśmy tu podyskutowali o konkursach modelarskich odbywających się w tym okresie  i o tym jaki postęp uczynili sami modelarze jak i całe modelarstwo redukcyjne. Zapraszam do dyskusji i wymiany doświadczeń związanych z tym tematem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam dyskusję w różnych tematach związanych z modelarstwem redukcyjnym vintage i często się przewija się wątek dotyczący poziomu wykonywanych modeli w czasach komuny kiedy o wszystko było trudno a jednak modelarze jakoś sobie radzili nawet do tego stopnia, że były organizowane konkursy modeli redukcyjnych a opiekę nad tymi imprezami miał Aeroklub PRL a potem przez krótki czas Aeroklub RP. Były to oficjalne zawody tej organizacji i wartałoby je przypomnieć bo w końcu konkursy modelarskie są motorem rozwoju tego hobby i należy się szacunek oraz podziw dla startujących w nich w tych trudnych czasach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy może zacznę ja. W nawiązaniu do wypowiedzi panów Andrzeja Ziobera jak i merlin_70 mogę również potwierdzić, że wśród modelarzy okresu PRLu byli również tacy jak mój krewny (wujek) Marian Trzcionka ze Szczekocin, którzy nie maziali modeli pędzelkami i grubą warstwą jakiejś farby a stosowali aerograf i robili modele na bardzo wysokim poziomie. Pamietam jak wujek Marian mieszkający przecież w niewielkiej miejscowości jaką są Szczekociny posiadał modele takich firm jak Hasegawa czy Heller co dla mnie było wtedy totalnym szokiem ale posiadał sporo zagranicznej literatury na bardzo wysokim poziomie jak na swoje czasy. Poza tym wujek jako pierwszy już w latach 80 pokazywał mi jak się robi ślady eksploatacji na modelach lotniczych i pojazdach wojskowych. Jak dla mnie nadal jest zaskoczeniem, że mieszkając w takiej niewielkiej miejscowości można było stworzyć piękną  kolekcję, która nawet z dzisiejszego punktu widzenia nie przynosiłaby wstydu. Przykład mojego krewnego potwierdza to co pisze pan Andrzej Ziober, że nawet w tych trudnych czasach modelarze starali

się budować modele jak najwierniej odwzorowujący pierwowzory nawet jeśli mieszkali oni w miasteczkach jednak szkoda, że takich ludzi w ten sposób podchodzących do modelarstwa redukcyjnego zwanego plastikowym było niestety niewielu ale cieszy, że przynajmniej byli i w ten sposób krzewili kulturę modelarską chociaż był to ten pozytywny margines jak pisze  merlin_70.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno dawno temu za 6 górami żył sobie wujek Marian co mial hasegawy i malował jak teraz się malowało tako rzecze  sam do siebie guru vintage .Opowieści z krainy mchu i paproci ,których nikt nie zweryfikuje.

 

Kolejny etap to analiza na podstawie tekstu pisanego i zapisów historycznych ( ,nieostre zdjęcia) poziomu konkursow w PRL -u i 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, merlin_70 napisał:

Dawno dawno temu za 6 górami żył sobie wujek Marian co mial hasegawy i malował jak teraz się malowało tako rzecze  sam do siebie guru vintage .Opowieści z krainy mchu i paproci ,których nikt nie zweryfikuje.

 

Kolejny etap to analiza na podstawie tekstu pisanego i zapisów historycznych ( ,nieostre zdjęcia) poziomu konkursow w PRL -u i 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wujek Marian Trzcionka żyje i ma się dobrze. Jest emerytowanym nauczycielem.  Jeśli nie wierzysz zawsze mogę podać numer telefonu do wujka i z nim możesz porozmawiać osobiście. Aktualnie to pan w wieku po 70.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie przemian ustrojowych chodziłem do przedszkola więc modelarstwo w PRL jest mi kompletnie obce. Ale pierwszy swój model dobrze pamiętam - Mirage od Revella malowany pisakami "markerami" (połowa lat 90tych) :szczerbol: Miło powspominać ale to trochę tak jakby czytać jak rozpalać ogień krzemieniami kiedy mamy w kieszeni zapalniczkę albo jak się liczy na liczydle kiedy mamy kalkulator w telefonie. Albo, że kiedy ludzie wierzyli w smoki i wampiry to Leonard z Vinci wynalazł czołg i helikopter. Jeszcze też mi się skojarzyło jak w podstawówce kupili komputery i mieliśmy mieć informatykę. Każdy myślał, że odpalimy komputery i będziemy się uczyć jak tą bestię obsługiwać a tu zdziwko bo przez około 5 lekcji pisaliśmy w zeszycie historię ich rozwoju bodajże od Enigmy i Bomby Turinga przez komputer Odra aż do tego co stało przed nami w klasie. Może nie na temat ale też jakaś analogia...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Porozmawiajmy o poziomie modelarstwa redukcyjnego od lat 60 do początku lat 90

Ja bym se nie żałował i rozbił to na dziesięciolatki i założył oddzielny temat dla każdej dekady :mrgreen:

  • Like 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no spoko ale jesteśmy jednak wzrokowcami a chciałbym zobaczyć jak to wszystko wyglądało jednak ze względów technicznych tamtego okresu nie liczę na jakieś przyzwoite zdjęcia o ile jeszcze się komuś zachowały. Tak to będzie dyskusja o tym, że Kowalski w 73cim trawił lepsze blaszki od Eduarda a Nowak w 86tym modulował kolory. To właśnie trochę jak pisanie o historii komputerów w zeszycie w kratkę kiedy ten stoi przed tobą i czeka żeby go włączyć. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, merlin_70 napisał:

Też  to są takie wspomnienia leśnego dziadka o wuju Marianie

To może napisz swoje wspomnienia z tego okresu ? Od tego jest ten temat. Ja napisałem, podałem przykład konkretnej osoby, którą znam nie od dziś to pora ba Ciebie. A jeśli wolisz sobie podworowac to może nie pisz wcale…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Grzes napisał:

Ja bym se nie żałował i rozbił to na dziesięciolatki i założył oddzielny temat dla każdej dekady :mrgreen:

Chyba lubisz jak w temacie się spamuje, robi off top i wrzuca wszystko do jednego worka. Ja nie lubię i dlatego wydzieliłem ten temat jako osobny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może porozmawiajmy o poziomie motoryzacji w latach 1960-1990?

Przepraszam bardzo, a czym się różni mazianie pędzlem w 1978 a w 2021? Pędzlem, techniką czy farbą? Tak samo malowało się pędzlem (nie piszę tego bez doświadczenia bo malowałem i to nawet modele w 48) kiedyś i tak samo maluje się teraz. Jedynie rozwój indywidualnych umiejętności robi różnicę. Czy dziś na forum nie można obejrzeć modeli pomalowanych pędzlem w taki sposób, że aż matryca w monitorze się wygina? Są i będą.  Czy w latach PRL sklejało się brzydko a teraz ładnie? Nie - sklejało się tak samo, może tylko teraz jest łatwiej osiągnąć efekt bo nie trzeba robić szpachli z rozpuszczonych ramek.  Poziom modelarstwa zależy od indywidualnego podejścia. Jak się chce to się zrobi a jak się olewa to nie ważne czy jest rok 1960 czy 1975 czy 2021.  Chyba bardziej powinniśmy rozmawiać o rozwoju modelarstwa niż o jego poziomie (chyba, że autor w słowie "poziom" ukrył jakieś znaczenie którego ja nie dostrzegam)

A czy przysłowiowy wuj Marian robił rewelacyjne modele i stosował rewolucyjne techniki modelarskie które dopiero teraz zadomowiły się w naszym hobby? Może i robił, może i stosował - każda epoka ma swojego Jobsa czy innego wizjonera. 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, abtb napisał:

A może porozmawiajmy o poziomie motoryzacji w latach 1960-1990?

Przepraszam bardzo, a czym się różni mazianie pędzlem w 1978 a w 2021? Pędzlem, techniką czy farbą? Tak samo malowało się pędzlem (nie piszę tego bez doświadczenia bo malowałem i to nawet modele w 48) kiedyś i tak samo maluje się teraz. Jedynie rozwój indywidualnych umiejętności robi różnicę. Czy dziś na forum nie można obejrzeć modeli pomalowanych pędzlem w taki sposób, że aż matryca w monitorze się wygina? Są i będą.  Czy w latach PRL sklejało się brzydko a teraz ładnie? Nie - sklejało się tak samo, może tylko teraz jest łatwiej osiągnąć efekt bo nie trzeba robić szpachli z rozpuszczonych ramek.  Poziom modelarstwa zależy od indywidualnego podejścia. Jak się chce to się zrobi a jak się olewa to nie ważne czy jest rok 1960 czy 1975 czy 2021.  Chyba bardziej powinniśmy rozmawiać o rozwoju modelarstwa niż o jego poziomie (chyba, że autor w słowie "poziom" ukrył jakieś znaczenie którego ja nie dostrzegam)

A czy przysłowiowy wuj Marian robił rewelacyjne modele i stosował rewolucyjne techniki modelarskie które dopiero teraz zadomowiły się w naszym hobby? Może i robił, może i stosował - każda epoka ma swojego Jobsa czy innego wizjonera. 

Ale wuj Marian Trzcionka nie jest przysłowiowy. To człowiek z krwi i kości. Wielokrotnie odwiedzając go w jego mieszkaniu widziałem naprawdę pięknie wykonane modele i miał ich bardzo dużo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Staryfajter1954 napisał:

To człowiek z krwi i kości.

Ależ ja nie podważam jego istnienia. Wręcz przeciwnie - napisałem:

 

14 minut temu, abtb napisał:

każda epoka ma swojego Jobsa czy innego wizjonera.

I tym sformułowaniem trochę rzucam kłody pod nogi kolegom którzy powątpiewają w jego istnienie. po prostu świat w tej chwili funkcjonuje na zasadzie "pokaż papier" i dopóki się nie pokaże fotek wuja Mariana razem z jego dziełami będzie on postrzegany przez większość forumowiczów  jako postać mityczna.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli Marcin będzie postrzegany jako kłamca.

28 minut temu, abtb napisał:

Jak się chce to się zrobi a jak się olewa to nie ważne czy jest rok 1960 czy 1975 czy 2021.  Chyba bardziej powinniśmy rozmawiać o rozwoju modelarstwa niż o jego poziomie

 

Słusznie. Mnie akurat cała sprawa vintage niezbyt grzeje, czy ziębi. Kompletnie nie rozumiem tej idei, ale oczywiście jestem świadom, że świat jest pełen idei, których kompletnie nie rozumiem i nie zamierzam w żaden sposób wartościować osób, które takie idee wyznają. Co prawda jest rzeczywiście w tym vintage furtka, która pozwala na dorabianie ideologii o bylejakości i są modelarze, którzy z tej furtki korzystają. Skali nie potrafię ocenić, jednak mam wrażenie, że samo vintage jest na tyle marginalne, że owa skala nie może być szalona. Ale samo zjawisko jest wg mnie powszechne. Modele zawsze powstawały różne  i te marnie zrobione zawsze były zdecydowaną większością. To się nie zmieniło i pewnie nie zmieni. Ale mam wrażenie, że kiedyś mniej zakłamywano rzeczywistość i powszechniejsze było uznanie dla modelarskich wartości. Precyzja wykonania, stopień zdetalowania, jakość wszystkich elementów modelarskiej sztuki, zgodność z oryginałem - nawet jeśli model mniej lub bardziej kulał  w tych kwestiach to ludzie to uznawali. Może i  tworzyli różne usprawiedliwienia, może czasem i niemądre, ale nie kreowali ideologii, które pozwalałyby po prostu na usunięcie tychże wartości. Jeszcze kilkanaście lat temu można było utworzyć duże forum internetowe, gdzie wysoka, pod każdym względem, jakość modeli była oczywistym i uznawanym układem odniesienia. Wątpię by dziś się to udało. I to jest obraz rozwoju modelarstwa redukcyjnego, dla mnie raczej przykry. Nawet mimo, że świat jest pełen idei, których kompletnie nie rozumiem.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co to ma do idei? Ludzie robili różne modele , które różnie wyglądały. W roku 85 mogły być rewelacją, dzisiaj wygladaja tak sobie. Poziom wykonania modeli A Ziobera z lat 80tych vs jego produkcje 20 lat później to rzeczy nieporównywalne, chcociaz w latach 80tych były bardziej na plus niż 20 lat później. Zmieniła się konwencja wykonywania, zmieniły sie techniki i tyle. Dzisiaj robi się po prostu inne modele.   Mniej więcej tak samo jak kilkanaście lat temu w MiniReplice był jako pryzkłąd mistrzostwa pokazany model Mustanga w 1:48, wykonany przez Mistrza Polski z lat 80tych ( nie pamiętam nazwiska, na zdjęciach był pan w wieku 50+ w kapciach w swoim mieszkaniu) i pomimo solidnego wkładu własnego, wyglądało to bardzo średnio delikatnie mówiąc.  Dzisisaj tez pojawiaja się lepsze i gorsze modele i nic tego nie zmieni. Jedynba różnica jest taka, że dzisiaj nie narzeką się na trudności w dostępie do modeli Hasegawy tylko, że ArmaHobby za drogie modele ma 😉

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja porzuciłem modelarstwo na długi czas w wieku mniej więcej lat 17-tu za schyłkowego PRL-u. I wcale nie chodziło o dziewczyny, maturę, studia i inne rzeczy absorbujące czas i uwagę.

Po prostu miałem dosyć takiego modelarstwa jakie do tej pory uprawiałem i jakie dziś niektórzy zowią vintage.

Czyli rzeźbienia łopatą w g...nie. Borykaniem się z ciągłą prowizorką i prymitywizmem w materiałach i narzedziach. Chciało się robić coraz dokładniejsze, cieszące oko minatury, ale waliłem głowa w mur. Owszem, byli wówczas wybitni modelarze którzy sobie radzili. Bo to byli wybitni modelarze. Ja nie miałem czasu, pieniędzy ani wystarczającego samozaparcia aby walczyć z rzeczywistością. Zamiast myśleć nad tym, jak osiągnąć dany efekt, zastanawiałem się skąd wziąć głupią igłę od strzykawki, cienki arkusz polistyrenu, czy przyzwoity pędzelek. Miałem dosyć.

przy okazji, rodzice  przestali mi finansować hobby uznając, że czas skończyć dziecinne zabawy.

Dlatego wróciłem do modelarstwa po latach, kiedy wreszcie mogłem skoncentrować sie na "rozwiązaniach a nie na obejściach" jak mawia P. Ziober.

Może dlatego dla mnie, modelarstwo typu vintage jest miłym, nostalgicznym powrotem do lat młodości ale powrotem jedynie wspominkowym. Wracać w praktyce do tego nie chcę, tak jak nie sprawię sobie telewizora Rubin i nie będę pracował na ZX Spectrum.

Gdybym dziś, robił na siłę modele w taki sposób jak robiłem w latach 80-tych, to uzyskałbym zapewne podobny efekt. Łysych, pozbawionych finezji i szczegółów makietek zbierających kurz na półce. To nie podobało mi się już wtedy, dlaczego więc ma mi się podobać dzisiaj?

Edytowane przez HKK
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka też  była moja przyczyna  odejścia od modelarstwa pod koniec lat 80 - tych , więcej czasu zajmowało zdobywanie różnych rzeczy , kombinowanie , a na końcu byl ciagle ulep pomaziany olejną farbką artystyczną , która mimo rozcienczenia i tak schla tygodniami .jak byłeś w mniejszym mieście gdzie  nikt na poważnie się w to nie bawił to i pomocy nie dostałeś.,modelarnia jedna LOK tym się nie zajmowala , a  artykuły w SP takiej pomocy nie udzielały,  za to były plany samolotów co to nikt go w normalnej sprzedaży nie widział i relacje zawodów ze zdjęciami modeli wielkości dużego znaczka pocztowego w kolorach szarości . A dodajmu ze były to czasy gdzie srednia pensja była około 15 - 20 $ w przeliczeniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, HKK napisał:

 

Gdybym dziś, robił na siłę modele w taki sposób jak robiłem w latach 80-tych, to uzyskałbym zapewne podobny efekt. Łysych, pozbawionych finezji i szczegółów makietek zbierających kurz na półce. To nie podobało mi się już wtedy, dlaczego więc ma mi się podobać dzisiaj?

Gdybyś cokolwiek miał robić na siłę, to faktycznie po co?  Mam nadzieję, że jednak zrozumiesz obecną u niektórych dziwną potrzebę bawienia się zabawkami dzieciństwa:) Problem z tym vintage jest tylko jeden: Wejście na salony. Dopóki nie była to kategoria konkursowa, to najwyżej budziło to sentymentalne emocje, gdy ktoś ulepił sobie jakiś archaiczny zestaw  i pokazał na forum. Lepiej, lub gorzej. Propagowanie tego w sposób jak robi Marcin dopełnia poczucie katastrofy. Dorzuca kolejne podziały, pomysły mające na celu zrobienie z tego osobnej, dziwacznej kategorii modelarstwa, którą niektórzy utożsamiają z dziadostwem wykonawczym.  Mój zamysł był od początku nastawiony na zabawę i pokazanie  drogi, jaką te zabawki przeszły w swoim rozwoju.  Bez ambicji tworzenia równoległej rzeczywistości, traktowanej teraz przez główny nurt jako nisza dla niepełnosprawnych manualnie i mentalnie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, letalin napisał:

Gdybyś cokolwiek miał robić na siłę, to faktycznie po co?  Mam nadzieję, że jednak zrozumiesz obecną u niektórych dziwną potrzebę bawienia się zabawkami dzieciństwa:) Problem z tym vintage jest tylko jeden: Wejście na salony. Dopóki nie była to kategoria konkursowa, to najwyżej budziło to sentymentalne emocje, gdy ktoś ulepił sobie jakiś archaiczny zestaw  i pokazał na forum. Lepiej, lub gorzej. Propagowanie tego w sposób jak robi Marcin dopełnia poczucie katastrofy. Dorzuca kolejne podziały, pomysły mające na celu zrobienie z tego osobnej, dziwacznej kategorii modelarstwa, którą niektórzy utożsamiają z dziadostwem wykonawczym.  Mój zamysł był od początku nastawiony na zabawę i pokazanie  drogi, jaką te zabawki przeszły w swoim rozwoju.  Bez ambicji tworzenia równoległej rzeczywistości, traktowanej teraz przez główny nurt jako nisza dla niepełnosprawnych manualnie i mentalnie.

Przede wszystkim należy powiedzieć sobie jasno, że jeśli już są festiwale i konkursy modelarskie na których organizowana jest kategoria vintage to chyba jest to po coś robione. Wejście na salony jeśli już takowa klasa została zorganizowana (festiwale w Jaworznie, Krakowie i Koszęcinie) to należy ją ciągnąć by właśnie vintage przestało się kojarzyć z "bawieniem zabawkami z dzieciństwa" i pokazywaniem na forum "lepiej lub gorzej sklejonych zestawów archaicznych". Owszem rozumiem ideę pokazania drogi jaką przeszło modelarstwo i należy to pokazywać np na oddzielnych stolikach poza konkursem ale klasa vintage powinna być klasą. w której modelarze starają się wszelkimi metodami zbudować porządne modele z wykorzystywaniem wszelkich metod włącznie ze stosowaniem dodatków żywicznych i fototrawionych by pokazać, że ze starszych zestawów można budować porządne i w pełni wartościowe modele nie straszące wyglądem. Natomiast podchodząc do sprawy jako "zabawy" bez jakiejkolwiek ambicji jak proponuje Grzegorz  to co otrzymujemy ? Otrzymujemy właśnie "niszę dla niepełnosprawnych manualnie i mentalnie" ludzi, którzy są słabymi modelarzami i wytykanie palcami przez modelarzy z głównego nurtu i to dopiero jest dopełnieniem katastrofy dla całej gałęzi modelarskiego vintage.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, myszaty napisał:

To w końcu jest ta waloryzacja dopuszczalna czy nie?

2 wątki i dwa sprzeczne podejścia...

Dokładnie, są dwie szkoły jedna pomysłodawcy kategorii vintage i

moja retro. W zamyśle Jarosława Gucwy a także Letalina czyli Grzegorza Cieliszaka stosowanie dodatków jest niedopuszczalne co spotyka

się z krytyką modelarzy z głównego nurtu

modelarskiego. Wg tego podejścia

można waloryzować modele ale tylko scratchem natomiast wg mojej odmiany retro można stosować każdą technikę jaka się nam tylko podoba by uzyskać model najbliższy rzeczywistemu obiektowi pomniejszonemu w danej skali. Sam musisz wybrać czy chcesz budować modele wg tego klasycznego vintage czy wg postępowego retro. Bez względu na to na którą opcję się zdecydujesz model musi być wykonany starannie i dobrze się prezentować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, myszaty napisał:

To w końcu jest ta waloryzacja dopuszczalna czy nie?

2 wątki i dwa sprzeczne podejścia...

Ja lubię porządek. Gdy zbiory się za mocno nie nakładają, są proste rozróżnienia widoczne gołym okiem. Vintage konkursowe (bo co robisz w domu, to Twoja sprawa) jest osobnym zbiorem, gdy jest opisane regułami ograniczającymi zlewanie się ze zwykłym modelarstwem redukcyjnym. Jeśli się chce robić klasę hybrydową półvintage/retro, w zasadzie tożsamą z każdą inną, to odbieram to jako sztuczny podział nie wynikający z cechy przedmiotu, a z idei przyświecającej autorowi, która mnie zupełnie nie przekonuje, bo nie rozumiem, dlaczego model redukcyjny z zestawu starego miałby być inaczej traktowany, niż z nowego? Vintage to nie styl, to nie żadna idea, to nawet nie modelarstwo redukcyjne, tylko opis przestarzałego zestawu sprzed 1989 roku, dla niektórych mimo to ciekawszego przez jego pozamodelarskie walory. Chcesz go waloryzować drukami 3D, blaszkami, czy dawać mu części od nowszych  zestawów, to startujesz w konkursie z innymi modelami redukcyjnymi. W IPMS Stockholm na imprezach był stół dla modeli Matchboxa. Niektóre piękne, inne słabe. Nie były oceniane. Co nie przeszkodziło wystawieniu w konkursie, między Tamiyami i Wingnutsami, mocno zwaloryzowanych stareńkich zestawów tej szlachetnej firmy. I to budzi szacunek, gdy ktoś wychodzi z takiego prymitywnego zestawu i konkuruje na równych warunkach, bez oddzielania się sztucznymi granicami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.