Skocz do zawartości

Frajdolarzerka


greatgonzo

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Przednia ścianka przedziału uzbrojenia została dopasowana mniej więcej. W myśl zasady, że lepiej poprawić niż pięć razy przymierzać.

 

E.jpg

 

 

Teraz przyszło sprawdzić jakie niespodzianki spotkają nas przy montażu elementów wnęki podwozia.

Ale najpierw trzeba uzupełnić te elementy.

 

A.jpg

 

 

Przymiarka papierowych i plastikowych elementów pokazuje, że jet mniej więcej OK. Mniej więcej wystarczy.

 

A1.JPG

 

 

Czas wyciąć ścianki kabiny. Jak zwykle dwie na raz, żeby były takie same.

 

A2.JPG

 

 

I przygotować strop do formowania.

 

C.jpg

 

 

Przed dopasowaniem stropu sprawdzić, czy to w ogóle ma sens:

 

C1.JPG

 

D.jpg

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, greatgonzo napisał:

 

C.jpg

 

Nie pozwalaj mu na takie wysiłki, bo będzie przepuklina jak złoto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super relacja - bardzo lubię takie modelarskie pogaduchy, zwłaszcza, że model zapowiada się bardzo ciekawie i pewnie będzie można to i owo z kategorii 'jak coś zrobić/skleić/pomalować' podpatrzeć.  Czekam na więcej GONZO przy Lightningu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

A jak przymierzane były elementy wnęki przedniego podwozia?

Najpierw  trzeba było wyznaczyć miejsce dla nowej ścianki przedziału podwozia. Do tego potrzebna była oś podłużna gondoli, od której to osi można było odmierzyć odległość taką sama, jak od drugiej ścianki.

1.jpg

 

 

Mniejsze kawałki taśmy ustalają punkty mocowania ścianki z tyłu wnęki. Naklejony na taśmę kawałek plastiku sprawia, że jest do czego przyłożyć ściankę.

 

2.jpg

 

 

Z tyłu wnęki wystarczyło delikatne nacięcie, by ścianka się zaklinowała. Z przodu trzeba było zrobić gniazdko, a do ścianki dokleić cypek, który w nie wchodzi.

 

3.JPG

 

4.JPG

 

 

Teraz, kiedy ścianka będzie już wiedziała gdzie jest jej miejsce, a pozostałe elementy będą musiały się dostosować, przyjdzie zastanowić się jak wpasować w tę wnękę podwozie.

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Zdjęcia wnęki  przedniego koła wyglądają mniej więcej tak:

 

0.jpg

 

 

Wredna perspektywa, zasłonięta goleń i kompletnie niewidoczne szczegóły przedniej części luku. A wygląd i proporcje gniazda łączącego goleń z konstrukcją wykluczają możliwość, by to ustrojstwo zmieściło się we wnęce. Producent zestawu bezstresowo rozwiązał problem tworząc fikcyjne gniazdo goleni. Cu prawda w modelu można tam dostrzec mniej więcej tyle, co na tych nieszczęsnych zdjęciach, ale i cóż, że nie widać?

 Przebłyskiem geniuszu uznałem, że tam musi być jakaś dziura! Tylko jaka? Spojrzałem jeszcze raz na plany i ignorowane do tej pory kreski stały się wyjaśnieniem zagadki. Dziura została dorysowana do ściany wnęki,

 

1.jpg

 

 

przeniesiona na plastikową ściankę,

 

A.jpg

 

 

i wycięta:

 

B.jpg

 

 

Został się skośny słupek z przodu ścianki. Będzie potrzebny jako wyznacznik geometrii przegrody między wnęką koła, a przedziałem uzbrojenia. Zbędny jest też kawałek z wywierconym otworem i z czasem zostanie usunięty. Ale na razie musi zostać, bo ten otwór wyznacza położenie osi obrotu składanej goleni przedniego podwozia. Obrotowe gniazdo goleni to nie jest wielkie wyzwanie, ale trzeba wymyślić sposób jego zamocowania w modelu. Jak już to nastąpi i położenie osi zostanie przeniesione na model, ten cypek z dziurką się usunie.

 

2.jpg

 

 

Przy okazji:

Takie rzeczy jak ta wnęka zwykle wykonuje się jako oddzielną skrzynkę, którą wykańcza się i montuje do kupy na zewnątrz, a następnie, jako skończony podzespół wkleja w model. Dlaczego więc nie tak?

Kiedy taka wnęka jest samodzielnym elementem, to faktycznie nie ma dyskusji. Tu jednak jest ona zintegrowana z dwoma innymi przestrzeniami: kabiną pilota i przedziałem uzbrojenia. Jedno wpływa na drugie i jest ryzyko, że błąd  w jednej strefie sprawi, że wykonanie innej stanie się bardzo kłopotliwe, lub wręcz niemożliwe. Do tego otwór wnęki w gondoli jest niesymetryczny i rozbudowany w rzucie, co dodatkowo utrudnia zachowanie geometrii. Dlatego chcę mieć fragment wypraski zestawu jako element ustalający tę geometrię i pasowanie. Nie wiem, może to bardziej skomplikowany sposób, ale dusza podpowiada, że tak będzie fajniej, zatem z duchem warsztatu – nie ma wyboru!

 

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...
Napisano (edytowane)

Nieco o wnęce. Na zdjęciu widać, że ściany wnęki przedniego koła są przestrzenne. Przy pokrywie mamy ździebko prostej ściany, a dalej pojawia się pogrubienie. Parafrazując powtarzający się fragment Banderii niejakiego Jana Długosza: najpierw najcieniej, potem grubiej, na końcu najgrubiej.

 

Czyli po prostu: po skosie.

 

Producent zasygnalizował to prostym uskokiem. Wolałbym, żeby w ogóle nic nie sygnalizował i zostawił prostą ścianę. Teraz trzeba  będzie to dziadostwo zeskrobać. Właśnie tego rodzaju rzeczy sprawiają, że, z mojego punktu widzenia, kierunek rozwoju zestawów do budowy modeli zupełnie rozmija się z zapotrzebowaniem. Dla mnie idealny zestaw składałby się z kilku podstawowych części. Lepiej gładkich. Kosztowałby ułamek tego co dzisiaj jest standardem i w większości jest tylko zbędnym bagażem, za który trzeba bezahlować. Kryteriami oceny byłyby tylko zgodność wymiarowa i jakość plastiku.

 

No dobra, pomarudzilim do obrazu, czas wracać ze świata marzeń.

 

Pogrubienie będzie wykonane z dodatkowej płytki. Jednak zanim do tego dojdziemy, trzeba usunąć nadmiar materii.

1c.jpg

 

2.JPG

 

 

Teraz trzeba wydziabać otwór w przedniej części ścianki. Bez szczególnego pietyzmu, bo widoczny będzie tylko ten w pogrubieniu. Byle z nadmiarem,  tak, żeby był większy niż otwór widoczny.

3.JPG

 

4.JPG

 

 

I są dwie ściany bazowe. W tej uzyskanej z wypraski, widać dodany patyczek usztywniający (biały). Ma zapobiegać uszkodzeniom przy obróbce.

5.JPG

 

 

Czas brać się za pogrubienia.

a.jpg

 

b.jpg

 

 

Jak widać otwór w ścianie bazowej wymaga powiększenia.

6.JPG

 

 

Pogrubienia gotowe:

7.JPG

 

 

Pozostaje przymierzyć się do sposobu uzyskania skosów Długosza. Tu kawałek plastikowej płytki na próbę. Gonzo zrobił ten skos zwyczajnie, w rękach, skrobiąc nożykiem po krawędzi.

8.JPG

 

 

Uznałem, że efekt mogę zaakceptować, ale i tak postanowiłem zrobić mu prosty przyrząd, ułatwiający uzyskanie powtarzalnych efektów. Niech ma, niech się cieszy!

c.jpg

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzialny modelarz wykorzystałby go inaczej.

Obrabiany fragment byłby wycięty z nadmiarem na boki.  Na końcówkach nie sposób jest utrzymać stałej siły nacisku i skrawają się one troszkę inaczej niż na długości. Nadmiar pozwoliłby przesunąć  tę strefę poza obrys obrabianej części. Potem  bezstresowo by się go odcięło.

Ale to wymagałoby bardziej zaawansowanego planowania budowy, a tu próbujemy utrzymać je w ryzach, dbając o niezbędną w tym warsztacie frajdę. Na szczęście przy odrobinie uwagi idzie te końcówki wyprowadzić na tyle, by różnice były w zasadzie niedostrzegalne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plus, że Gonzo jest proukraiński! Sława Ukrainie! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, kozborn napisał:

Plus, że Gonzo jest proukraiński! Sława Ukrainie! 

 

Ciekawe wnioski z wykładu o obróbce krawędzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, zaruk napisał:

 

Ciekawe wnioski z wykładu o obróbce krawędzi.

Skupiam się na tym, co rozumiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie zajrzeć do Gonza. Super, że z nowym rokiem podszedł z zapałem do roboty, choć entuzjazmu na obrazkach nie widać 😉 Ale to pewnie brak chęci do pozowania przy solidnej robocie. Życzę Gonzowi regularności w tym roku, tak by autor wątku też się nie nudził 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Dzięki za wpisy i życzenia!

 

Ścianki wnęki przedniego podwozia wymagają wykończenia. Pojawią się na nich wzmocnienia w postaci teowników i kątowników, otwory techniczne na różne przewody, zamki blokujące wciągniętą goleń  i nity.Na bazie dostępnych zdjęć powstał szkic:

1.jpg

 

A potem zostało to naniesione na rysunki w skali:

2.jpg

 

Z rysunków przeniesione na plastikowe części:

3.JPG

 

4.JPG

 

I mogły rozpocząć się prace nad reliefem ścianek:

5.JPG

 

6.JPG

 

7.JPG

 

Z tyłu materiał wybrany, by ścianka nie robiła wrażenia płyty pancernej:

8.JPG

 

Wśród otworów przytrafiła się też fasolka, którą trzeba jakoś obrobić:

9C.JPG

 

Ramka na krawędziach ścianki to połowa kątownika, który znajdował się na styku ścianki  z sufitem i przegrodami. Druga część kątownika zostanie przyklejona później, w zamiarze maskując ewentualne niedoskonałości powstałe przy montażu sufitu wnęki.

10.JPG

 

 

I pora zacząć rzeźbić detale:

11C.JPG

 

 

Tu dygresja zakończona małym wykładzikiem.

Kolejnym etapem będzie nakładanie nitów. Wiąże się to z pewnym problemem.  Akurat tak się złożyło, że w tym czasie odbywałem z kolegą z forum pogawędkę o trudnych aspektach modelarskiego rzemiosła.  Wycinek z tej rozmowy akurat nada się jako wstęp do problemu z nitami. Zaznaczam kursywą, dla wyróżnienia, bo wiem, że są tacy, którzy przed tego typu rozważaniami bronią się do krwi ostatniej. Niech czują się uprzedzeni.

 

Przy  zaawansowanych budowach pojawiają się sytuacje, które w ogóle nie towarzyszą typowym warsztatom. Etapy rozciągają się w czasie i bywa, że pojawia się znużenie, zniechęcenie, nuda. Gdy proces trwa kilka lat, to takie uciążliwe rozdziały mogą ciągnąć się miesiącami.

Albo okresy, gdzie przez kolejne tygodnie praktycznie nie widać postępu.

Albo pojawia się konieczność wykonania jakiegoś elementu w większej ilości. Czasami dwie sztuki takich samych szpejów to już jest wyzwanie.

Andrzej Ziober opowiadał  w swoich artykułach jak sobie radzić z takimi sytuacjami i podkreślał ich znaczenie. Bo prawdą jest, że tego typu sprawy to jest coś, co rzeczywiście jest trudne przy zaawansowanych projektach - nie jakieś techniczne skille, które w modelarstwie, obiektywnie rzecz biorąc, nie są wielkim wyzwaniem. W ich przypadku jakimś niewielkim kłopotem jest tylko ogarnięcie dość prostych zasad, które są właśnie techniczne tylko, a nie wchodzące w konflikt z człowieczą naturą.

 Oczywiście rady Andrzeja nie były jakimiś nowatorskimi rewelacjami, ani wyzwaniami wymagającymi kilkunastu lat medytacji w Tybecie.  Ale zwrócenie uwagi na problem i nadanie mu odpowiedniej rangi było w naszej dziedzinie zupełnie prekursorskie. Nie wypunktuję wszystkiego co pisał przez lata, często jako dygresje przy okazji prezentowania fragmentów budowy modelu.

 Ale parę zdań mogę, swobodnie mieszając swoje i andrzejowe wnioski.

By zachować koncentrację i jakiś entuzjazm trzeba odpowiednio planować prace. Wprowadzać dywersyfikację działań unikając tej samej, nużącej czynności powtarzającej się dzień za dniem, ale  i odpowiednio dobierać zadania i kolejność ich podejmowania przy pojedynczej sesji modelarskiej. Planowanie pozwala też przygotować się na trudne sytuacje. Lepiej wiedzieć co nas faktycznie czeka, zanim porwiemy się na realizację pomysłu. Trzeba też pogodzić się z innym upływem czasu. Odpadają wszelkie zdążenia na Bytom. Modelu nie będzie jutro, nie będzie go za miesiąc, ani za rok. Będzie, kiedy będzie i to musi być naturalny stan rzeczy - nie problem. W ten sposób unika się szkodliwego pośpiechu przy pracach. Także zwykłego zniechęcenia.

A świat nie pomaga. Inni modelarze co rusz publikują galerie gotowych modeli, jakieś rozbudowane podsumowania roku itd. Też by się chciało do przodu. A jak już się model skończy to np. taka reakcja na forum na galerię modelu, który powstawał te pięć lat nie jest wcale istotnie różna, niż ta na zakończenie dwumiesięcznego warsztatu. Jeżeli jeździ się na konkursy, to wieloletnia budowa też nie jest gwarancją sukcesu i trzeba liczyć się nie tylko z zasłużonymi porażkami ale i z absurdalnymi decyzjami sędziów.

  To wszystko powinno być ogarnięte, a modelarz przygotowany do takich wyzwań. I do tych, o których nie przyszło mi do głowy napisać też.

 

Rzecz z nitowaniem mieści się w opisanych kategoriach.

Nity we wnęce były wypukłe. Model ma zaprezentować je jako różne w stosunku do nitów z płaskim łbem. Sprawdzonym w poprzednim modelu sposobem, do wykonania nitów z łbem wypukłym posłuży produkt HGW.

Nity te nakłada się jak kalkomanie, a po określonym czasie zdejmuje się przezroczysty film pozostawiając, przyklejone do modelu, równe rzędy nitów. To teoretycznie. Z budowy Spitfire’a wiem, że nie jest tak różowo. Część nitów lubi się nie przykleić, pozostawiając wyrwy w szeregach. Potem trzeba to uzupełniać, również ze zmiennym szczęściem. W końcu przykleja się pojedyncze nity, by uzupełnić braki. To dość żmudny proces sam w sobie.

 Ale to mało!

Okazało się, że moje nity się zwyczajnie zestarzały. Film potrafi odejść od nitów już przy wycinaniu. Namoczona kalkomania też potrafi uwolnić się od nitów, pozostawiając je na wolności jeszcze przed przeniesieniem na model. Gdy już to przeniesienie się uda, straty są znacznie większe, niż poprzednim razem.

Teraz dopiero jest mowa o żmudnym procesie: tak na oko na elemencie modelu zostaje jakieś 50% nitów.

Czy można to rozwiązać kupując po prostu nowy arkusz nitów? Pewnie tak, ale szkoda wywalić prawie pełny zestaw do kosza. Gdybym to jeszcze ja miał przyklejać te nity, to może. Ale przecież to nie ja się z tym będę męczyć, więc co mnie to obchodzi :).

Tym niemniej mamy do czynienia z klasyczną robotą głupiego. Dwa kroki do przodu, jeden w tył i tak dookoła Wojtek! Nawet gdyby nity działały normalnie, to i tak praca byłaby nużąca i szybko zniknęłyby nawet pozory frajdy.

By do tego nie doszło trzeba było trochę zaplanować przebieg pracy.

Nity mają być naklejane na początku modelarskiej sesji. Kilka pasków, kilka poprawek, tak żeby nie zacząć się tym nudzić i irytować. Potem ścianki idą leżakować z nitami nabierającymi (ha, ha) mocy, a Gonzo będzie mógł zająć się czymś autentycznie fajnym i przyjemnym. Film zdejmie sobie  w międzyczasie, albo na koniec sesji, ciesząc się z tego, co się przykleiło i wzruszając ramionami na to co nie.

Do realizacji tego niecnego planu konieczne było przygotowanie frontu tych lepszych robót.

Doskonale do tego celu nada się zespół elementów znajdujących się z tyłu, za końcową wręgą komory przedniego koła. Nie było tam ściany i cała ta hydrauliczna plątanina była całkiem odsłonięta.

Ileż tu pola do zabawy dla modelarskiej duszy! Zbiorniki, trójniki, złączki i przewody na dokładkę. Nie planuję odwzorowania tego w stu procentach zgodnie z rzeczywistością. Ale ma to tak wyglądać. Sztuczka polega na tym, by wybrać kilka dominujących elementów i wykonać je w modelu. Obserwator, chcąc rozpoznać wszystkie cechy takiej plątaniny miałby zadanie równie trudne jak modelarz i tak naprawdę nie będzie w stanie zwrócić uwagi na wszystko. Te kilka charakterystycznych szpejów wystarczy by przekonać go, że jest tam wszystko co trzeba.

Oto plątanina. Na niej leży fałszywa przegroda, o której mowa poniżej:

12.JPG

 

I rysunek zaznaczający wybrane elementy wraz z wstępnym rozrysowaniem ich wykonania. To może być później uszczegółowione w razie potrzeby.

13.jpg

 

Jeszcze pozostaje wymyślić, jak całą tę instalację zamontować w modelu. W rzeczywistości praktycznie wisi ona w powietrzu, a za wybranymi elementami są kolejne i jest przestrzeń. Rozwiązaniem będzie wykonanie fałszywej przegrody, ścianki montażowej, do której zamocowane zostaną elementy instalacji. Ścianka docelowo będzie czarna, imitując pustą przestrzeń. W zacienionym i trudno dostępnym miejscu będzie to zupełnie wystarczająco przekonywujące.

A zatem dopasowujemy przegrodę:

14.JPG

 

Teraz można zabierać się za nitowanie ścianek wnęki.

 

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za te uwagi o znudzeniu, wyeksploatowaniu i sposobach jakimi można sobie z tym radzić.

Wnęka (oryginalna) wygląda niełatwo, ale końcowy efekt - z jej trójwymiarowością - może być wart roboty.

Do pracy z ostrzami pracownika wypadałoby zaopatrzyć w jakieś środki ochrony - chociażby rękawice.

No i przeprowadzić szkolenie BHP chyba, że już takie odbył. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Jak Ci się zatnie i siknie jakimś kwasem co to przeżre kolejne stropy to będziesz miał... (pamiętam taką scenę z Obcego, zrobiła wtedy na mnie duże wrażenie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Marcin Witkowski napisał:

Zanim pojawi się pierwszy, który napisze: "ale nikt Ci tego nie obejrzy tam od spodu", ja napiszę: podoba mi się to. Bardzo!

Przytoczony wywód kolegi także.

Jak to nie obejrzy. 

Na warsztacie każdy obejrzy. 

Mi tak jest ŻAAAAL, gdy nieźle wyjdzie mi kokpit i trzeba go potem zamknąć. 

Ale przecież - na szczęście - jest cała fotodokumentacja! 

Jak chcesz żeby ktoś docenił niewidoczne - zrób zdjęcie i mu pokaż :)

Doceni :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.