Skocz do zawartości

Szpachlówka samoróbka


Solo

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 80
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Solo, jeśli chcesz robić szpachlówkę, to rób. Tylko odpuść sobie nitro! W jednym z poprzednich zakładów pracy miałem dużo do czynienia z nitro i tworzywami. Zdarzało się, że tu i tam chlapło, i niektóre nawet po miesiącu pozostawały tak plastyczne, że wygniatałeś je palcem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że ktoś na forum pisał o rozpuszczaniu w acetonie.

 

Witam Waszmościów.

Ja kiedyś pisałem o rozpuszczaniu ramek w Nitro. Robi się bardzo fajna, taka sama jak plastik z modelu szpachla ( nie prawda, że schnie dwa tygodnie, moja wyschła w 10 minut ) ), ale.....trzeba bardzo uważać przy jej nakładaniu, bo Nitro niszczy plastik i jest krótkotrwała, chyba, że mamy bardzo szczelne szklane opakowanie. Na plus można dodać, że szybko twardnieje i można samemu dobrać gęstość szpachli wrzucając mniej lub więcej kawałków ramek. Ramki powinny być pocięte na drobne kawałeczki - lepiej się rozpuszcza. 25 lat temu, robiło się takie szpachle, bo nie było nic dostępnego, ba nie było sklepów modelarskich. Używałem z większym powodzeniem tzw. Tri, ale ten produkt został wycofany z handlu jako szkodliwy i bardzo inwazyjny dla górnych dróg oddechowych. Rzeczywiście po nawet niezbyt długim wdychaniu oparów czuło się suchość w oskrzelach.

Co do trollowania starych metod ( "vintage" hmmm.. czasem wydaje mi się, że Nasz piękny, polski język zanika powoli ) i gów....o burz od miłośników i sponsorów firmy AK, to powiem Wam tak - używam, chwalę i stwierdzam, że te płyny i proszki są takie jak 50 lat temu ! To nie żadna nowa technologia. Dla przykładu : płynne ziemie i błota to rozpuszczony pigment do farb w benzynie lakowej. Wiec po co obrażać tych, którzy kupią sobie pigment i benzynę osobno i w domu rozpuszczą ? To nie wolno tak robić ? Nie rozumiem ? Na koniec dodam, żeby być dobrze zrozumianym : nie ma złych technik i metod, są po prostu inne lub łatwiejsze i trudniejsze i czasem te trudniejsze prowadza do lepszego efektu.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Walczę w sumie już kilka godzin aby dorobić pewną małą rzecz do Rafale - prób było wiele żadna mnie nie zadowoliła. Zdecydowanie brakuje mi talentu, bo jak to zrobić wiem w teorii. I nie chodzi o widzenie przestrzenne a po prostu o brak zdolności manualnych albo pomysłu jak do tematu podejść inaczej. Można co prawdą by to było zrzucić na brak doświadczenia jak i brak cierpliwości ale myślę, że trzeba mieć pewne predyspozycje by takie cuda robić.

 

To jest zupełnie inny temat i nie w tym leży największa trudność. Tzw talent by pomógł, owszem, on pomaga. W twoim przykładzie pewnie nawet bardzo. W przypadku modelu, o którym mówiliśmy wcześniej, wciąż miałby znaczenie drugorzędne. Pewne predyspozycje jak najbardziej. Tylko, że one mają mało wspólnego z modelarstwem samym w sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Super Moderator
50 lat temu

 

Ja sobie chwale dętkę od jelcza zamiast kompresora . 50 lat temu tak się malowało .

Nie prawda.

Jeszcze kilka lat temu tak malowałem, ponieważ nie stać mnie było na kompresor. Tylko ja zasilałem aerograf kołem z malucha. Nawet jest gdzieś zdjęcie w mojej relacji, tego sprzętu. Po zużyciu powietrza, wio na "CPN" napompować koło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam do tej pory używam często metod sprzed 50 lat , a kompresora nie mam i nie planuję , sam sobie dmucham gdzie trzeba. Modele nie są idealne ale na razie tego nie zamierzam zmieniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam do tej pory używam często metod sprzed 50 lat , a kompresora nie mam i nie planuję , sam sobie dmucham gdzie trzeba. Modele nie są idealne ale na razie tego nie zamierzam zmieniać.

 

W sensie rurka do ust i dmuchasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie propaguje, ale cały czas walcze z tezą że modelarstwo jest drogie i staram się to udowadniać.

Ja robię modele z tego co można znaleźć na śmietniku, albo zrobić samemu, choć nie przeczę że wszystko się udaje. Czasami patrzę z zazdrością na nowe wynalazki producentów, super blaszki czy ekstra aerografy. Wszystko jest dla ludzi ale jest zawsze jakaś alternatywa. To tak jak Zakopane i Krupówki, Można kupić super sprzęt i się tylko przechadzać, można na super sprzęcie robić wspaniałe ewolucje i osiągi a można też na starych Polsportach sobie gdzieś szusować. ja należę do tej trzeciej kategorii.

Unikam jak tylko mogę kosztów, choć bardzo często odbija się to na jakości, ale taki już jestem i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unikam jak tylko mogę kosztów, choć bardzo często odbija się to na jakości...

 

Ciężko się z Tobą nie zgodzić, jakość jest tragiczna, chociaż nie rozumiem co mają koszty do zwykłej estetyki. Sugerujesz, że patyczka po lodach nie można równo przyciąć, ładnie oszlifować, ładnie pomalować itd. tylko dlatego, że jest ze śmietnika, a nie ze sklepu z patyczkami?

Lubię to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zacząłem sobie sklejać VW busa T3. Już w pierwszym elemencie, natknąłem się na dwie duże jamy skurczowe. Długie na ok. 5 mm, głębokie na ponad 1,5 mm (lewy górny róg zdjęcia). Pozbycie się ich przy użyciu kleju CA i przyśpieszacza, razem z oszlifowaniem zajęło mi 3 minuty (prawy górny róg). Po 5 minutach cały podzespół miałem wklejony do płyty podłogowej co widać w dolnej części zdjęcia. Koszt. Klej CA Joker który wystarcza na 2 duże modele 4,50 zł. Przyśpieszacz, ja przepłaciłem w Składnicy Harcerskiej, na Allegro poniżej 10 zł. Starczy co najmniej na rok intensywnej modelarskiej pracy. Łączny koszt ok. 14 zł = 1,17 zł / miesiąc.

Czy naprawdę warto bawić się w plastikowe wiórki.

PS. Przyśpieszacz, jak zauważyłem, nieco osłabia klej, dzięki czemu jego twardość jest prawie identyczna jak twardość plastiku Revella.

 

vw_16-03-28_00_zpswovsombc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy naprawdę warto bawić się w plastikowe wiórki.

 

Przecież wyjaśniłem dokładnie dlaczego ta metoda nie jest dla mnie odpowiednia, i to chyba nawet dwa razy.

Rycie linii podziału w plastiku jest znacznie łatwiejsze niż w kleju CA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze kolega prawi.Czasem niezastąpione jest zastosowanie szpachli samorobionej [tri +plastik +talk jako wypełniacz.]Może być z powodzeniem zastosowany klej zamiast tri.Rycie linii podziału jest ułatwione ,gdyż szpachla się nie kruszy a efekt jest zadowalający lepszy niż przy szpachli tradycyjnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Cześć,

 

Psuję modele (bo klejeniem bym tego nie nazwał) od dobrych trzydziestu lat. Jako nastolatek masakrowałem jaki i łosie farbami renolak, które matowiłem talkiem, próbowałem sam malować kalkomanie na arkuszach z herbami miast wojewódzkich (arkusz był A4, bo i województw było wtedy 49 ;) i testowałem rozmaite paskudztwa jako kleje i szpachlówki.

 

Ujmę to tak: sam do dzisiaj robię klej z przezroczystej ramki rozpuszczonej w rozpuszczalniku nitro. I wiem, że nie każdy "rozpuszczalnik do wyrobów nitrocelulozowych / NITRO" sprawdza się z każda ramką. Bez pudła działa marka Dragon, Śnieżka, różnie jest np. z Piko. Toluen jest niezły, ale zdradliwy, bo szybciej człowiek przyzwyczaja się do jego wątpliwego zapachu, a potem koszmarnie głowa boli. Od kiedy zostałem szczęsliwym mężem a potem ojcem, usunąłem ten toksyczny związek z modelarskiej kuchni. Cykloheksan i jego pochodne też odradzam.

Zdarzało mi się również używać szpachlówki z rozpuszczonego w nitro tworzywa i talku. I tu uwaga: taki specyfik co prawda ładnie się szlifuje, gdy już porządnie wyschnie, co przy małych ubytkach nie trwa aż tak długo, jednk oddaje rozpuszczalnik wgłąb tworzywa. Zwłaszcza, gdy się go położy dużo i grubą warstwą.

W ten sposób zniszczyłem statecznik B-29 Academy, efekt zapadania się powierzchni modelu ujawnił się po kilku ładnych tygodniach, gdy wszystko było już dawno poszlifowane (czytaj: pozornie suche i twarde, ale tylko z wierzchu), pomalowane i odłozone na półkę.

Rada: rozrobić sobie tworzywo, zapaskudzić mozliwie duzą ilością talku i ew. rozcienczyć kropelką rozpuszczalnika, jakby było za gęste. Takie jednak szpachlówki nie nadają się do nakładania w dużych ilościach. Ot, zapełnić rysę na skrzydle, jakąś niedolewkę czy szczelinę między połówkami kadłuba. Trochę zaleje, trochę zastygnie, drugi raz maźnie się po dniu, dwóch, podszlifuje i śladu nie ma. Prawda, wykonanie rys, otworów, nitów w takiej szpachli jest łatwiejsze niż w powierzchni cyjanoakrylowej i nie ma ryzyka powstania "dziur" podczas pracy na granicy powierzchni z miękkim tworzywem. Uzyskana finalnie powierzchnia po polerce filcem, czy zwiniętym ciasno rulonikiem papieru gazetowego jest naprawdę ładna.

Dużo też zależy od tworzywa z którego jest zrobiony model. Te twardsze toleruja takie wynalazki, ale np. co do modeli Rodena radziłbym jednak klasyczną szpachlę tamki.

Wszystko zależy od tego, co chcemy robić i jaki efekt uzyskać.

 

Pozdrawiam, Bolek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Odświeżę temat...

Solo i jak testowałeś metodę? Stworzyłeś własną szpachlę modelarską?

Pytam, gdyż sklejając model firmy MISTERcośtam (no cóż na początek zabawy postanowiłem kupić tani model do nauki malowania) i to jak wygląda po sklejeniu... no wygląda hmm bardzo kiepsko.

Zastanawiam się czy łączenia skrzydeł tego samolotu można jakoś - ulepszyć poprawić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 3 weeks later...

W poradniku pierwszym jaki w google wyskoczył była metoda jak zrobić szpachlę samoróbkę z ramek rozpuszczając pocięte drobno ramki w nitro w małym zamykanym pojemniczku,żeby nitro nie wyparowało. Nitro rozpuszcza plastik, więc nakaz był,żeby małe ilości stosować. Czas rozpuszczania do 24h podano. Samo nitro można używać(wg. poradnika) do rozpuszczania oryginalnych szpachli humbrol lub tamka.

Nie podano ani czasu schnięcia, ani proporcji w jakiej mieszać itp. Kiedyś tak się robiło szpachlę i są ludzie, którzy wciąż tak robią.

O szpachlowaniu klejami CA też jest sporo w poradnikach.

Podejrzewam że to jak z malowaniem. Dziś bez aero nikt modelu sobie nie wyobraża a dawniej był tylko pędzelek i to taki jaki się w sklepie trafił.

PS: 15 lat temu kleiłem papierowe modele klejem Budapren i do dziś się go stosuje, ale śmierdzi jak diabli i jest toksyczny. Klej wikol też znany od 20 lat i do dziś bardzo popularny. Stare metody nie znaczy,że gorsze Tylko uczyć się ich stosować już znacznie dłużej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.