Skocz do zawartości

Jak hartowała się stal, czyli modelarskie lata PRL


kopernik

Rekomendowane odpowiedzi

Nie pamiętam czy wiosna czy inna pora roku i czy był to 1974 a może 1975?

Ale było zarąbiście, po szkole gnało się w piątki bo wtedy była dostawa do SH. Oczy wyłaziły na wierzch jak się zobaczyło cuś nowego. Ło matko wtedy nie było internetu, nie było ślicznych błyszczących zagranicznych monografii to nie o każdym modelu w sensie typie samolotu coś się wiedziało. Jedyne dostępne do ogarnięcia były TBiU oraz Skrzydlata Polska, z nich można było coś tam wyczytać. 

A jak na wystawie stały nowe przepiękne artboxy Mx, Ax czy Rv to człowiek zgrzytał zębami, że nie ma tyle kasy żeby to wszystko ogarnąć. A jak coś się udało kupić to człek nie liczył nitów, nie cmokał i mlaskał ze złości, że nadlewki, że coś tam nie pasuje odstaje czy jest krzywe. Kleiło się, jak się miało farby to i malowało i było git.👍

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jmx62 napisał:

...A jak na wystawie stały nowe przepiękne artboxy Mx, Ax czy Rv to człowiek zgrzytał zębami, że nie ma tyle kasy żeby to wszystko ogarnąć. A jak coś się udało kupić to człek nie liczył nitów, nie cmokał i mlaskał ze złości, że nadlewki, że coś tam nie pasuje odstaje czy jest krzywe. Kleiło się, jak się miało farby to i malowało i było git.👍

Z góry przepraszam, ale teraz będę trochę niegrzeczny :sorry:

Nikt wtedy również nie marudził, że za te 2-3 ramki z barwnego tworzywa + 1 z przeźroczystego jest tak drogo :!::!::!:; człowiek się cieszył że udało mu się kupić i być może w ten sposób "jest lepszy" od Kolegi z podwórka lub szkolnej ławy; bo jemu nie udało się kupić :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakaż to niegrzeczność!

Jak u takiego Darka zobaczyłem Mustanga, Gladiatora, Corsaira, Lysandera z Matchboxy i Hurricana Airfixa to myślałem że jest ode mnie duuużo lepszy bo on ma a ja nie. 

Ale na całe szczęście już za niedługo i  ja byłem z tych "lepszych" .

A jeszcze za "drugie niedługo" to już prawie miszczem🤪 zostałem jak na stadionie Skry kupiłem frogowskiego Whitleya co prawda ruskiego Novo ale miał nawet kalkomanie. No to ten Darek chciał mi dać za niego B-17 Airfixa(sklejoną i pomalowaną) ale nie dałem się podpuścić za to miałem radochę jak mu ślina ciekła na widok tego modelu.

No i kto był lepszy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Slawek_26869 napisał:

Z góry przepraszam, ale teraz będę trochę niegrzeczny :sorry:

Nikt wtedy również nie marudził, że za te 2-3 ramki z barwnego tworzywa + 1 z przeźroczystego jest tak drogo :!::!::!:; człowiek się cieszył że udało mu się kupić i być może w ten sposób "jest lepszy" od Kolegi z podwórka lub szkolnej ławy; bo jemu nie udało się kupić :roll:

Trochę to nie tak było ... Przypomnę, że modele pochodziły ze strefy dewizowej. Ich cena była tzw państwowa i wcale nie zabójcza ( tylko trafić było ciężko ) . Ceny zaporowe to spekulanci i prywatny import . Koledzy wspominają, że kupowali je po szkole, uczniak miał taką kasę !  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się dostawało np. 1,50zł na pączka i się go nie jadło a w domu mówiło "o jaki był dobry, z marmoladką z brzoskwiń" i tak przez miesiąc a do tego we wakacje truskawki, makulatura + złom to i kaska, skromna bo skromna ale na parę modeli starczyła 😋 Człowiek uczył się kombinować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec lat 70 nasz Jak kosztował ok 48zł a mały Airfix ok 60, Matchbox chyba był odrobinę droższy. Dochody to nie tylko pączek ( niezjedzony) ale i butelki, makulatura no i kombinowanie ( np nieoczekiwana składka na coś w szkole, potrzeba zakupu czegoś do szkoły- oj kombinowało się ). Niezastąpieni byli też dziadkowie ( jako dziadek wiem , że nic się nie zmieniło !) . Pamiętam, że na wolumenie za małego żołnierzyka trzeba było zapłacić 3 zł. Lata 80 to już była zupełnie inna bajka ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Jak-1 z Pruszkowa się pojawił w 1978,  to Airfixów i Matchboxów już nie było w CSH. Skończyły się jesienią 1975. Potem były jakieś przebłyski, pojawiła sie np. Tamiya i Hasegawa, a zachodnie modele bywały "rzucane" na jakieś specjalne okazje i specjalne miejsca. Ostatni raz widziałem Matchboxy na festynie z okazji 22 lipca. Chyba w 1977. Nie miałem kasy i pobiegłem po nią do domu, ale jak wróciłem, to już nic nie było.  A co do cen, to wszystko kest względne. 70 zł za Matchboxa, gdy moja matka zarabiała 1800 zł, to było dużo pieniędzy. 

Edytowane przez letalin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W CSH były jeszcze modele Monogram i Polistil. Wydaje mi się ,że jednak widziałem na półkach nasze modele obok zachodnich. A 7 dych, choć to nie mało, to jednak nie był kosmos, miałeś tyle kasy w skarbonce bo pobiegłeś po nią .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, letalin napisał:

...w 1978,  to Airfixów i Matchboxów już nie było w CSH. Skończyły się jesienią 1975. .....Ostatni raz widziałem Matchboxy na festynie z okazji 22 lipca. Chyba w 1977. 

Koniec tego ówczesnego Eldorado nastąpił napewno później. Doskonale pamiętam wiosna 1990 jak byłem na kursie po nowych stacjach rlok w WOSR w Jeleniej Górze to na rynku starówki była jeszcze SH i tam się zaopatrzyłem m.in. w Lublina XIII, RWD-8 i 7TP że Spójni ale na półkach były Matchboxy. Na bank Boston/Havoc, Swordfish, P-38, Wellington ale te modele już miałem więc moja uwaga zwróciła się na coś nowego czyli naszą Spójnię. 

Ale z tamtych czasów jako wogóle nie kojarzę Hasegawy czy Tamiyi. 

Za to Monogram czy Polistil jak najbardziej.

Zresztą były to bardzo przyjemne modele. Może trochę siermiężne, prymitywne mechanizmy typu chowane podwozie czy składane skrzydła, czasami gigantyczne wręcz nity, przeważnie zawsze wypukłe linie podziału, ubogie wnętrza, prawie zawsze ludziki (jakże często przyspawane do czegoś co miało imitować fotel pilota). Ale ceniłem bardzo te Monogramy bo miały naprawdę dobrej jakości oszklenia kabin, grube ale superprzejrzyste i bez efektu soczewki. No i kalkomanie, grube ale extra się kładły na tych wystających nitach i liniach i ci najważniejsze były że tak to określę nietuzinkowe. Zresztą wystarczy wejść na dowolne amerykańskie forum modelarskie i tam ...🙄 zdziwienie, prawie wszyscy kleją i bardzo chwalą co...Monogramy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosna 1990 to już nie PRL, to początek nowej ery, już dużo rzeczy zaczęło pojawiać się w sklepach, tak, że Matchboxy spokojnie mogły już być na "rynkowych" zasadach. A "wysyp" Matchboxów to też okolice połowy lat 80-tych - wtedy kupiłem naprawdę sporo tych modeli. I niedługo pójdą wszystkie do płynu hamulcowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachodnie modele były w CSH do jesieni 1975. Czasy gierkowskiej prosperity. Początku tego Eldorado nie pamiętam, ale to nie było pewnie dłużej niż od 1973.   Airfixy, Matchboxy, Hellery, Monogramy, Revelle ,  Polistil i nawet japońskie. Samoloty, czołgi, lokomotywy, samochody.  W zasadzie wszystko. Potem do lata 1984  nie było w normalnej sprzedaży żadnych zachodnich modeli (legendy mówią, że w specjalnych sklepach dla uprzywilejowanych można było coś dostać) , przynajmniej w bydgoskich składnicach. Wtedy przyszła bardzo duża ilość Matchboxów, również 1/32 i  ta dostawa leżała długi czas.  W małych miejscowościach jeszcze w 1986 leżały Matchboxy w tych samych cenach co 2 lata wcześniej mimo przyspieszającej inflacji.  Były potem jeszcze przed 1989 następne dostawy, albo resztki z magazynów, ale to były tylko te same Matchboxy co wcześniej.  Wg tego co wiem Centrala Handlu Zagranicznego pozyskała te Matchboxy w ramach barteru za cebulę. Wiosną 1990 mogłeś więc widzieć Matchboxy na półkach w CSH, ale na pewno nie Airfixy, czy Hellery. Wtedy już pomału prywatna inicjatywa brała się za handel, a Pewex zaczął sprowadzać modele ( pierwsze czołgi ESCI jakie kupiłem w maju tego roku, płacąc drobniakami w kilku różnych walutach, które znalazłem w domu). Rok 1990, to zresztą już formalnie nie PRL.  W 1991 zaczął się prawdziwy boom na sklepy modelarskie. Modele były wszędzie i każde możliwe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy znowu wziąłem się za lepienie po kilku latach przerwy, a była to jesień 1992 to w sklepie modelarskim w którym się zaopatrywałem było już WSZYSTKO - brać wybierać.  A w sierpniu 1991 będąc na koncercie AC/DC w  Chorzowie szwendałem się w okolicy stadionu i wypatrzyłem sklep modelarski  w którym modeli było już też od cholery i jeszcze trochę.  Pod tym względem PRL w modelarstwie skończył się błyskawicznie.  I chwalić Pana za niewielkie łaski :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W początkach 1991 powstał na głównej ulicy w Bydgoszczy pierwszy prywatny sklep modelarski. Założył go były pracownik etatowy KW PZPR za odprawę jaka otrzymał od swojego pracowdawcy po wyprowadzeniu sztandaru.  Znałem go jeszcze z wcześniejszych lat, wymienialiśmy jakieś modele. W ciągu paru miesięcy było już pięć sklepów w centrum, a w każdym sklepiku wielobranżowym, czy zabawkarskim były też jakieś modele. Dziś jest jeden sklep w Bydgoszczy. Zresztą ten pojawił się najpóźniej. Reszta zwinęła interes, poumierała, albo się przebranżowiła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam prawie taką samą historię jak Wy. Pierwsze klejenie zachodnich modeli: Matchbox, Airfix czy Monogram (ach ten Mustang i Grumman Gulhawk  1/32 z ruchomym podwoziem). Potem Wolumen, Skra i Spójnia Pierwsze Hasegawy itp. i... dłuższa przerwa aż do 1992, gdy zobaczyłem w papierniczym na warszawskiej Sadybie chyba kilkadziesiąt modeli Fujimi (prawie wszystkie 1/72). To był szok: wychowany na Matchobach i tym podobnych, nagle człowiek zobaczył, masę odwzorowanych szczegółów, delikatne linie podziałowe, super kalkomanie a nawet gumowe koła (F-14). To było jak przesiadka z mojego starego maluch na całkiem "świeżego" Mecedesa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jmx62 napisał:

Ale z tamtych czasów jako wogóle nie kojarzę Hasegawy czy Tamiyi. 

Tamiye pamiętam, czołgi. KW i T-34.

 

Godzinę temu, letalin napisał:

Potem do lata 1984  nie było w normalnej sprzedaży żadnych zachodnich modeli (legendy mówią, że w specjalnych sklepach dla uprzywilejowanych można było coś dostać) , przynajmniej w bydgoskich składnicach.

Jaki ten świat mały, dokładnie w lecie 1984 byłem u rodziny właśnie w Bydgoszczy. Nie dość że mogłem podziwiać loty Su-7 bo rodzinka mieszkała na Szwederowie, to jeszcze wujek kupił mi Matchboxowego Mosquita i Hurricana.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tem 1984 pojawiły sie matchboxy a w domach centrum farby humbrola i włoskie , nie pamietam nazwy...Zanim się zwiedziałem uprosiłem kase / one też były wtedy chyba po 70 złotych ?/ i pojechałem kupić 29,30 i 64 to zostały jakieś emeraldy , jeloły i inne wsciekłe kolory

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, letalin napisał:

W początkach 1991 powstał na głównej ulicy w Bydgoszczy pierwszy prywatny sklep modelarski. Założył go były pracownik etatowy KW PZPR za odprawę jaka otrzymał od swojego pracowdawcy po wyprowadzeniu sztandaru.  Znałem go jeszcze z wcześniejszych lat, wymienialiśmy jakieś modele. W ciągu paru miesięcy było już pięć sklepów w centrum, a w każdym sklepiku wielobranżowym, czy zabawkarskim były też jakieś modele. Dziś jest jeden sklep w Bydgoszczy. Zresztą ten pojawił się najpóźniej. Reszta zwinęła interes, poumierała, albo się przebranżowiła. 

Na Dworcowej, zaraz na początku? W takiej małej budzie w podwórzu? Dużo mieli, ale drogo było.   Na Gdańskiej było 3 sklepy , ale już trochę dalej - dwa w podwórzu - jeden przy jakiejś świetlicy dziecięcej,  drugi po drugiej stronie ulicy, a trzeci przy głównej ulicy. Pamiętam, że kiedyś  tam coś kupowałem a w tym czasie  za oknem tramwaj jakiegoś nieszczęśnika przejechał.

A ten jedyny sklep w Bydgoszczy to gdzie teraz jest? Jak ostastni raz tam byłem to właśnie rozwalali pawilon w którym był ostatni na Gdańskiej.

Edytowane przez WujekAlice
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza zachodnią farbką to Humbrol 64 i 11. Co było możliwe poszło pod te kolory, Mi-6 z NRD-ówka, Mi-2 z Krugozora i życzę starczyło na jakieś inne. 

A te z Molaka to jeszcze że trzy lata temu były ok ale się wymalowały🥴

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, WujekAlice napisał:

Na Dworcowej, zaraz na początku? W takiej małej budzie w podwórzu? Dużo mieli, ale drogo było.   Na Gdańskiej było 3 sklepy , ale już trochę dalej - dwa w podwórzu - jeden przy jakiejś świetlicy dziecięcej,  drugi po drugiej stronie ulicy, a trzeci przy głównej ulicy. Pamiętam, że kiedyś  tam coś kupowałem a w tym czasie  za oknem tramwaj jakiegoś nieszczęśnika przejechał.

A ten jedyny sklep w Bydgoszczy to gdzie teraz jest? Jak ostastni raz tam byłem to właśnie rozwalali pawilon w którym był ostatni na Gdańskiej.

Ostatni sklep, jest teraz na ul. 3 Maja. Elegancki, duży sklep. Dobrze zaopatrzony. Przeniósł się z Gdańskiej. W sumie dwie przecznice dalej. Jest też drugi, ale to ten sam właściciel, na Wąskiej (od Długiej). Ciągnie biznes z żoną od ok. 1995. 

Pierwszy prywatny sklep był na Gdańskiej 93. Ten przy ulicy.   Przy świetlicy TPD pojawił się chwilę później, ale oni nie mieli za dużo towaru.  Sklep w bramie po drugiej stronie powstał chyba w 1992 jako pomysł na wyprzedanie kolekcji właściciela. Miał tego setki na strychu i uznał, że trzeba pogonić. Potem to ciągnął już na normalnych zasadach. Jeszcze jeden na Chocimskiej, przetrwał kilka lat i po tym jak się przeniósł  poza Śródmieście, to szybko zniknął.  Niedaleko jeszcze jeden prawdziwy salon na Gdańskiej ( właścicielem był  Niemczycki), ale to szybko się zawinęło, bo właściciel zajął się prawdziwymi samolotami ( pamiętam, że miał tam  onieśmielająco piękną  i klasycznie po kobiecemu zdezorientowaną tymi modelami ekspedientkę).

Ta buda na Dworcowej była akurat najmniej przyjazna. Jedyny sklep, gdzie nie dało się pogadać, obejrzeć, nic nie kupić i  być mile widzianym ponownie;) 

Tak więc bardzo często sobotnie przedpołudnie zaczynałem od Chocimskiej, przez wszystkie sklepy na Gdańskiej i na końcu zaglądałem z obowiązku na Dworcową. I takich wędrowniczków było małe stado.  Stare czasy, ale już nie PRL:) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, ci faceci na Dworcowej nie byli zbyt mili.  Ale tam było najlepsze zaopatrzenie. Mnie akurat dawali pooglądać modele, bo sporo tam kupowałem, chociaż czasami patrzyli na mnie jak na idiotę.  Na Gdańskiej  była jeszcze jedna buda w podwórku - tuz przy skrzyżowaniu gdańskiej z Krasiskiego - niedaleko wieżowca Społem - on się chyba najpóźniej pojawił - jak już się zbierałem z Bydgoszczy.  ten facet, który jak Ty mówisz - co  puszczał w ruch swoje zasoby zbyt długo nie przetrwał - chyba 1995-96 i już go nie było.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.