Skocz do zawartości

Dzieje jednego Camela. Sopwith F.1 1/48 Revell


zaruk

Rekomendowane odpowiedzi

Lotnisko Villaverla, Włochy, wrzesień 1918:

 

OLD_1.jpg.b95522cf56883fd25bcfb789e131ae5f.jpg

 

OLD_3.jpg.7eebc3d86e9f167c244069f7ff4554ad.jpg

 

Narodził się w Sopwith Aviation Company w miejscowości Kingston on Thames, zaś w dniu w dniu 11 września 1917 roku został dostarczony do Airplane Acceptance Park w Kenley – miejsca, do którego producenci wysyłali samoloty w celu złożenia i wyposażenia w sprzęt, uzbrojenie oraz oprzyrządowanie wymagane podczas służby na froncie. Otrzymał imię B6313. Camel B6313.

Już 24 września przeniósł się na lotnisko Yatesbury, gdzie został przydzielony do 28 Dywizjonu RFC. Na lotnisku tym odbywały się szkolenia pilotów, a cały dywizjon był szykowany do przerzucenia na front. 2 października do jednostki dołączył nowy dowódca, kanadyjski pilot William George Barker. Od tej chwili jego losy i losy B6313 połączyły się na dobre. Barker (rocznik 1894, Manitoba), obsługiwał na froncie Wielkiej Wojny karabin maszynowy, dostając się w czerwcu 1915 roku w sam środek drugiej bitwy pod Ypres. Ponoć pewnego dnia obserwował pojedynek niemieckiego Eindeckera z brytyjskim scoutem i postanowił zgłosić się na kurs obserwatorów do Royal Flying Corps. W Korpusie brakowało personelu, więc przyjmowano osoby nawet z minimalnymi kwalifikacjami. Po pierwszej nieudanej próbie (!) Barker został przyjęty i, po sześciu dniach szkolenia, które składało się z nauki czytania map, wykonywania fotografii lotniczej i opanowania technik komunikacyjnych, otrzymał odznakę obserwatora. Po kilku miesiącach lotów awansował na podporucznika, wziął udział w bitwie nad Sommą. W ciągu kolejnych miesięcy odbył wiele lotów, zaliczył także (jako obserwator na przestarzałych samolotach rozpoznawczych B.E.2) pierwsze zestrzelenia i otrzymał Krzyż Wojskowy (Military Cross - MC). W listopadzie 1916 został przyjęty na kurs pilotów, po którym latał w randze kapitana uzyskując kolejne zestrzelenia (jako strzelec-obserwator). Za skuteczne akcje rozpoznawcze otrzymał drugi MC i awansował na dowódcę klucza. Przeniesiony do Anglii we wrześniu 1917 i wcielony do 28 Dywizjonu – poznał naszego bohatera. Od tej pory, latając jako tandem, zyskiwali kolejne zwycięstwa.

 

861794717_B6316z28dywizjonu.thumb.jpg.4abe501aae282bf57424c8f66337d795.jpg

 

Na zdjęciu B6313 w barwach 28 Dywizjonu, od lewej Barker prezentujący jesienną kolekcję „Time for Eskimo”. W tym czasie B6313 nosił oznaczenia 28 Dywizjonu RFC w postaci białego kwadratu na kadłubie i górnym skrzydle. Jako dowódca klucza. Barker miał serpentyny przymocowane do tylnych wsporników (prawdopodobnie barwy czerwono-biało-czerwonej). 

Trzeba dodać, że fortuna potrafiła toczyć się kołem...

 

1853953087_B6316z28dywizjonu_2.jpeg.8cfcc50863dc61e634651991a9c687dc.jpeg

 

Ponieważ włoski sojusznik nie radził sobie dobrze, Anglia i Francja wysłały mu wsparcie lotnicze, między innymi 28 Dywizjon. Pewien brytyjski pilot napisał o tamtejszej wojnie: „Latanie we Włoszech było świętem w porównaniu ze służbą we Francji. To był zupełnie inny rodzaj działań wojennych, to była dżentelmeńska wojna. Zwiadowcy, których spotkaliśmy we Włoszech nie wydawali się mieć w sobie tej zaciekłości, z którą spotykaliśmy się na froncie zachodnim, gdzie rządziła zasada oko za oko. We Włoszech piloci nie byli tak agresywni. Niemniej, człowiek mógł spotkać śmierć w powietrzu równie łatwo nad równiną wenecką, jak nad polami Flandrii”. Podczas mijających tygodni B6313 notował kolejne zwycięstwa. W Boże Narodzenie 1917 roku Barker z dwoma kolegami postanowili wysłać Austriakom z pobliskiego lotniska Motta di Livenza świąteczne życzenia. Na dużym kawałku tektury napisali „Dla austriackiego korpusu lotniczego, od RFC z życzeniami Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, a następnie przelecieli niziutko nad lotniskiem ostrzeliwując wszystko w zasięgu wzroku. Cała trójka wróciła do swojej bazy w Istranie i po cichu przekonała mechaników do załatania dziur po kulach, ponieważ brytyjski dowódca, podpułkownik Phillip Joubert, zakazał lotów bez zezwolenia. Ogółem, w 28 Dywizjonie nasza para uzyskała 22 zwycięstwa.

 

28Sqn.jpg.49b493156fdde314c9b9d7c50e189032.jpg

 

10 kwietnia 1918 roku Barker przechodzi do 66 Dywizjonu jako dowódca klucza, notując tam kolejne 16 zestrzeleń i otrzymując drugi MC oraz DSO. A już w czerwcu otrzymuje dowództwo 139 Dywizjonu. Mimo, że tamtejsi piloci latali na Bristolach F.B.2, Camel wędruje razem z nim. Otrzymuje też dywizjonowy makijaż w postaci siedmiu czarno-białych pasów na kadłubie i zamalowanej osłony silnika, a od swego pana - serce przebite strzałą:

 

139.jpg.b939a9b0227c7cd6501390c956050de2.jpg

 

139_1.jpg.0f974cf2afdb12ba4a75edb65a0b39b0.jpg

 

Nieco później, do siedmiu pasów na kadłubie Barker dodaje jeszcze sześć, przemalowuje serce, zmywa też farbę z przodu maszyny. Wycięte zostają dodatkowe otwory w osłonie silnika i poszerzone okno w górnym płacie dla poprawienia widoczności. W misjach towarzyszy mu czerwony diabełek siedzący na prawym karabinie. Poniżej ostateczny wizerunek B6313:

 

139_2.jpg.9b99ef22c4129a0818886b164ddc5be8.jpg

 

OLD_2.jpg.32cad37a241e78ed3f016512e744399c.jpg

 

W tej jednostce podwyższają wynik do 46, za zasługi Barker był dekorowany ponownie DSO. Ostatni wspólny lot odbyli 29 września 1918 roku, w ciągu całej służby spędzili razem w powietrzu prawie 380 godzin. B6313 miał niewątpliwie na swoim koncie najwięcej zestrzeleń (46) ze wszystkich Cameli walczących w I Wojnie. Po podpisaniu pokoju Barker służył w lotnictwie cywilnym, zginął podczas lotu rekreacyjnego w 1930 roku. Jak powiedział o nim kapitan James Mitchell: „Choć trudno uznać, że był dobrym pilotem, z pewnością nadrabiał celnością. Byłem jego zastępcą i prawdopodobnie wiedziałem o nim więcej, niż ktokolwiek inny. Widziałem wrogie maszyny rozpadające się w powietrzu lub ginące w płomieniach pod jego ostrzałem na długo przed tym, zanim zdałem sobie sprawę, że są w zasięgu”.

 

Model, który w zasadzie miał być zapchajdziurą, a przeobraził się w normalny projekt. Zostawiam Was z nim.

 

7.thumb.jpg.745d67f56faacddccd730f6646bd6724.jpg

 

1.thumb.jpg.e43925bbaa28447c4378b9d0a6a4a2ac.jpg

 

2.thumb.jpg.9765e5153be783f066385bc16b96d2b0.jpg

 

4.thumb.jpg.a14a467424ca51c5caf715cc9657f717.jpg

 

11.thumb.jpg.9832369648dd3b5f92928af89aaadf55.jpg

 

10.thumb.jpg.c5e6e37c8d95248d15db142b27ab0beb.jpg

 

5.thumb.jpg.13973847560c9714df3fa0075faf3ffa.jpg

 

Na koniec impresja na temat ówczesnego klimatu, lotnisko Villaverla, Włochy, wrzesień 1918:

 

T.thumb.jpg.f2c6a8c2ed06882d367550b8d8902daf.jpg

 

 

 

Edytowane przez zaruk
  • Like 42
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, abtb napisał:

Pmimo sporej ilości widocznego drewna - lipy nie ma :wink:

 

Chyba nie, sklejkę z czegoś innego robili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysmakowany model, opowieść i zdjęcia. A wcześniej - warsztat.

Mało słów, za to dużo treści i emocji - za to Cię cenię.

Gratuluję świetnej pracy, na pewno jeszcze wrócę tu nieraz.

Michał

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fantastyczny maluch! Podziwiam warsztat, precyzję i dbałość o najmniejsze detale. Uwagę przykuwa niesymetrycznie "zużyty" roundel na dolnym płacie - czy to wizja autora, czy "ten typ tak ma"? Wybacz szmatopłacią ignorancję :stolek:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za wpisy.

 

8 godzin temu, socjo1 napisał:

Mało słów  - za to Cię cenię.

 

A ja Ciebie za poczucie humoru :)

 

1 godzinę temu, jachud3 napisał:

 Uwagę przykuwa niesymetrycznie "zużyty" roundel na dolnym płacie - czy to wizja autora, czy "ten typ tak ma"?

 

To kwestia oświetlenia. Korzystam z zestawu AMATOR-1, wpadki są nieuniknione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samolot jest piękny. Twój model jest piękniejszy niż samolot. :super:

16 minut temu, zaruk napisał:

Korzystam z zestawu AMATOR-1

Nie sztuka zrobić zdjęcie wypasionym sprzętem. Sztuką jest zrobić świetne zdjęcie tym co ma się pod ręką. Twoje zdjęcia są na to dowodem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zaruk napisał:

Korzystam z zestawu AMATOR-1, wpadki są nieuniknione.:)

 Specyficzny kryptonim na oznaczenie lustrzanki bodajże Nikona 🤣.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, socjo1 napisał:

 Specyficzny kryptonim na oznaczenie lustrzanki bodajże Nikona 🤣.

 

Canon. Ale mowa o oświetleniu. Dwie - trzy lampy biurkowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, kowal76 napisał:

Zrobiłbym sobie takiego, ale te linki mnie lekko przerażają :).

 

Zrób Fokkera D.VII - naciągi tylko na ogonie :)

Eduard niedawno wypuścił.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co ja mam z tymi Camelami, ale inne samoloty Wielkiej Wojny w porównaniu do tego Sopwitha zupełnie mnie  nie ruszają. Pewnie to Goworek zaszczepił we mnie tent sentyment opowiadając jak to Camel stał się synonimem myśliwca  w Brytanii i symbolem samym w sobie, w anglosaskiej kulturze. Tak czytelnym, że jeszcze w słynnym (z oczywistych względów bliskim mojemu sercu) Muppet Show, kiedy pojawia się w teatrze wielbłąd, to musi mieć na imię Sopwith. A może specyficzna konstrukcja z wielkim śmigłem, które generowało moment sprawiający w prawdzie, że zakręt w jedną stronę ciągnął się w nieskończoność, za to w drugą samolot  zawracał niemal w miejscu. Podobno Barker wykorzystywał tę przypadłość w specyficzny sposób. Ustawiał się przed wrogim aeroplanem, nieco poniżej jego pułapu, teoretycznie w idealnej pozycji do stania się ofiarą ataku. Gdy przeciwnik, oczywiście, przystępował do akcji, Barker wykonywał gwałtowny przewrót z zawrotem i usadawiał się na ogonie zdumionego wroga. 

  I dodatkowo  przypowieść o pozorowanej walce z Hurricane'em , z której Camel wyszedł zwycięsko, co poniekąd sporo mówi o pozorowanych walkach. To też ciekawy temat i powtarzające się ciekawe przykłady jak choćby sceny z  SWPTO - podstępnie zaaranżowana walka Neela Kearby z dowódcą 475th FG, mająca przekonać zakochanych w Lightningach myśliwców z rejonu, że P-47 to jest wart uwagi samolot, czy obdarty z wszelkich, zbędnych do takich nieprawdziwych pojedynków rzeczy, z uzbrojeniem i farbą włącznie, P-40 Geralda Johnsona, służący do usuwania much z nosa nowoprzybyłych na front pilotów, zadufanych w swoje umiejętności i możliwości ich P-38.

 Ale Barkera wymyśliłem sobie sam. To pewnie ten czerwony diabełek.

 Historia samolotu została tu ciekawie opisana. Podobnie potraktowano pilota, ale czas pomiędzy ostatnim lotem na galeriowym B6313, a katastrofą w 1930 roku też zasługuje na rozwinięcie. Wezwany do Anglii pilot został skierowany do szkoły lotniczej. Rola instruktora nieszczególnie odpowiadała Barkerowi. W listach do domu zwierzał się z planów przeskoczenia wszystkich myśliwców walczących na tej wojnie gdy chodzi o ilość zestrzeleń. A tutaj - szkoła! Pozostał fortel. Nie wiadomo jakim cudem, ale Barkerowi udało się sprzedać dowództwu historyjkę, o tym, że walcząc we Włoszech utracił kontakt z realiami frontu we Francji. Skoro ma szkolić pilotów do walki w tym rejonie, to przecież musi najpierw sprawdzić co i jak się zmieniło. Francja stanęła otworem, ale tylko częściowo. Argument uznano i zezwolono Kanadyjczykowi zabrać samolot Sopwith Snipe,  zameldować się w dowolnej, wybranej przez niego jednostce i latać tam bojowo, ale tylko przez dziesięć dni.

 Pogoda nie była, o ironio, przyjazna. Te dziesięć dni, które Barker spędził we Francji okazały się być całkowicie nielotne.

 Przyszedł czas powrotu do Anglii. Snipe wystartował i skierował się na zachód. Po chwili jednak pilot zawrócił i podążał w kierunku linii frontu. Nie trwało długo, zanim Barker zauważył samolot obserwacyjny.  Zaatakował go skutecznie, ale po chwili poczuł wstrząsy wywołane przeszywającymi jego Sopwitha pociskami. Z przestrzeloną ręką i nogą, na oczach kanadyjskiego korpusu piechoty William Barker starł się samotnie z kilkudziesięcioma myśliwcami niemieckimi. Heroiczny bój zakończył się kraksą  podziurawionego Snipe'a, ale zanim to nastąpiło francuskie pola ozdobiły jeszcze trzy wraki z czarnymi krzyżami na skrzydłach. Połamane ciało pilota wyjęli z resztek samoloty kanadyjscy piechurzy i wkrótce Barker rozpoczął leczenie i rekonwalescencję we francuskich szpitalach. Ostatnia walka przyniosła pilotowi dekorację Victoria Cross i status najbardziej udekorowanego kanadyjskiego żołnierza Wielkiej Wojny.

 Powrót do zdrowia i Kanady postawił go przed koniecznością wyboru nowego życia. Powrót na farmę nie wchodził w grę. Wraz z innym kawalerem VC, zwycięzcą w 72 pojedynkach powietrznych, Williamem Bishopem założyli pionierską linię lotniczą. Bishop wniósł do spółki kontakty z osobami z wyższych sfer, Barker wżenił się w bogatą rodzinę, pojmując za żonę jedyną córkę kanadyjskiego milionera, obaj wnieśli sławę i popularność, ale firma i tak upadła. Ciężki los pionierów.

 Jeszcze  powrót do armii, plany zajęcia prominentnej pozycji w rodzącym się lotnictwie wojskowym Kanady i rozczarowanie, gdy skończyło się to ponownym skierowaniem do instruktażu. Zniechęcony wystąpił z wojska. Zostały problemy małżeńskie, alkohol, powszechne zapomnienie i wreszcie fatalny lot w 1930 roku kończący tę historię.

Jakże zmienna jest łaska świata. Barkera żegnało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nad przykrytą kanadyjską flagą trumną przedefilowały wojskowe myśliwce, rozrzucając niezliczone płatki róż. Skończyło się.

 

A model? Cóż, wspaniały! Tak rzadko zdarza się, że ktoś w znakomity sposób wykona model mojego ulubionego samolotu, że nawet nie zamierzam przyglądać się krytycznym okiem, tylko chłonąć tę galerię w niezmąconej przyjemności. Zresztą, co ja tam wiem o Camelach! Po prostu podoba mi się ta praca jak cholera i ...!

Obrazek dołączałem już do warsztatu, ale powtórzę, co tam!

 

Screenshot_2020-06-05 Photobucket albums ee261 gonzoradek PICS highres BarkersCamelen jpg.jpg

 

Wiem, że niestety, zacząłeś już robić model jakiejś dziwnej, nieistotnej etażerki. Cóż trudno, na zdrowie!

Ale skoro tak świetne wyszło nam z Camelem, to może niebawem zdecydujesz się zbudować model innego ikonicznego zestawu gonzowego? Mowa oczywiście o innym Spwith'dzie, czarnym Triplane'ie i jego sławnym pilocie Raymondzie Collishawie. Myślę, że mogłoby mnie to skusić do chwycenia za ołówek i narysowania jeszcze jednego, wielkowojennego myśliwca :).

 

Edytowane przez greatgonzo
  • Like 6
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim. Bardzo to miłe, praca ma oczywiście słabe punkty, może w kolejnym projekcie uda się ich nie powtórzyć.

 

3 godziny temu, greatgonzo napisał:

może niebawem zdecydujesz się zbudować model innego ikonicznego zestawu gonzowego? Mowa oczywiście o innym Spwith'dzie, czarnym Triplane'ie i jego sławnym pilocie Raymondzie Collishawie.

 

Tu będzie problem, gdyż w ostatnich miesiącach do warsztatu ustawiła się kolejka. Przyjdzie taki Raymond tylko po to, żeby usłyszeć "pan tu nie stał".

Poza tym, i to pewnie kwestia mojej nikłej świadomości modelarskiej, Sopwith Triplane zupełnie mnie nie kręci. To jest dopiero etażerka, całą Britannicę można by ustawić.

Jeśli już mowa o jego samolotach to mógłby być Caudron, a najlepiej D.H. 9.  Ale, jak już wspomniałem, kolejka:

- obecny Albatros D.V (cud, że po takich inwektywach jeszcze się nie obraził),

- przepiękny Lohner (dopiero w planach zakupowych, ale mocno na niego choruję):

 

Lohner.jpg.ce23739c4728d3032ba4c0c05d61e623.jpg

 

- pokrak S.E. 5a

 

1352289676_S.E_5a.jpg.d0e6b635733c0154de9fa600bcb53140.jpg

 

- no i tuk-tuk Po-2

 

Po-2.jpg.fa43c9d0011c65d5b5cd9d40240a8a55.jpg

Sam więc widzisz, że łatwo nie będzie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.04.2023 o 23:03, zaruk napisał:

Za skuteczne akcje rozpoznawcze otrzymał drugi MC i awansował na dowódcę klucza

 

W dniu 6.04.2023 o 23:03, zaruk napisał:

10 kwietnia 1918 roku Barker przechodzi do 66 Dywizjonu jako dowódca klucza, notując tam kolejne 16 zestrzeleń i otrzymując drugi MC

Tak tylko chcę pokazać, że uważnie czytałem tę historię. 😁

Padło tu nazwisko prof. Tomasza Goworka, człowieka wielu talentów, ale mi znanego głównie z przepięknie napisanego konspektu o myśliwcach Wielkiej Wojny. Mówie i myślę "goworkiem", gdy dotyczy to tego tematu. Niestety dla mnie zajął się fizyką jądrową, zamiast literaturą lotniczą. Jakiś czas temu miałem z nim kontakt i wydawał się zupełnie nieświadomy popularności tej jego książeczki w środowisku aviomaniaków. 

A modelik co najmniej świetny. Nie muszę tego pisać, bo po co, gdy wszyscy to widzą?

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A'propos uważnego czytania.

Spotkałem się z informacją, że obiektem świątecznego ataku było lotnisko San Fior. Od Motta di Livenza to 15-20km i podejrzewam, że mowa jest o tej samej bazie, tylko nazwanej od innej miejscowości. Sam atak, to dość ciekawe zdarzenie pokazujące realia tej wojny. Ernest Hemingway wspominał moment, kiedy Barker wkroczywszy do kantyny oświadczył wszem wobec, czego właśnie dokonał. A trzeba pamiętać, że misja nie ograniczyła się do lotniska. Camele z 28 sqn zaatakowały też konwój ciężarówek i pociąg wypełniony jadącymi na urlop żołnierzami. Po słowach Kanadyjczyka zapadła martwa cisza, przerwana tylko jednym, wymamrotanym zdaniem: You bloody murderous bastard!

Jeszcze wtedy w wigilię ostatniego roku wojny powszechne było w lotnictwie przekonanie o zasadności rycerskiej wojny. Fakt, że przybywający z Francji lotnicy widzieli wyraźną różnicę w tej kwestii, charakteryzującą front włoski. Być może  tam, w zachodniej Europie, gdzie pozostawienie przy życiu wroga, który następnego dnia zabije twoich przyjaciół, albo i ciebie samego, stawało się już rzeczą trudną do zaakceptowania, inaczej przyjęto by misję Barkera. Na pewno inaczej przyjęło ją dowództwo, uznając ją za podstawę do  zaszczytnego wyróżnienia.

 I tak warto pamiętać, że lotnictwo rozwijało się wraz z wojną w przyroście geometrycznym i dopiero ostatni rok zmagań stał się rzeczywistym konfliktem lotniczym na masową skalę. Dopiero wtedy wystrzeliły w górę konta zestrzeleń czołowych asów. Podejrzewam, że gdyby status asa myśliwskiego określano w 1918, nie byłoby nawet mowy o granicy pięciu zestrzeleń.  Oczywiście rzecz do dyskusji, ale czy to nie jest świetnie, kiedy galeria modelu wywołuje taką  dyskusję, albo choćby refleksję?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.