Skocz do zawartości

Spitfire MkIIA, 1:48


greatgonzo

Rekomendowane odpowiedzi

Kwintesencja spitfire . Merytorycznie jak i modelarsko najwyższy poziom co mnie oczywiscie nie dziwi  po twoich wypowiedziach na forum.  Rzekł bym ze jesteś chodzące kompendium wiedzy odnośnie wybranych samolotów ll wojny światowej . Wracajac do modelu piękny w każdym calu .

 A jednak w śród dziesiątków  spitfire na forach można jeszcze tą konstrukcją zadziwić i zachwycić.  Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, podciech napisał:

A jednak w śród dziesiątków  spitfire na forach można jeszcze tą konstrukcją zadziwić i zachwycić.

Bo te dziesiątki modeli  są wykonane  wg schematu, bezrefleksyjnie, zgodnie z panującą modą...

A tu jest widoczna rzetelna kwerenda na  temat tego egzemplarza oraz mistrzowski warsztat  i wykonanie  przez modelarza.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny, a przeglądając warsztat jestem naprawdę pod wrażeniem nie których elementów sposobów ogarniecia tematu, najładniejszej wersji spita imo.  Trochę drażni nie za ładna przezroczystość oszklenia, na tle tych wszystkich plusów odznacza sie. Gratuluje fachu i umiejetnosci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem pod wielkim wrażeniem wykonania i dbałości o wszelkie szczegóły. Chociaż wielkim fanem Spitów nie jestem to ów egzemplarz jest ślicznym modelem. Szczerze gratuluję świetnej miniatury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jakże wielu komentarzach z Twojej strony miałem pewne wątpliwości, czy jesteś modelarzem-teoretykiem-krytykiem, czy faktycznie potrafisz i mówisz z doświadczenia. Jednak okazało się, że potrafisz i to jak. Więc w przyszłości wszelką konstruktywną krytykę przyjmę bez zająknięcia 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No padam na kolana. Precyzja wykonania powalająca, dbałość o szczegóły których jest mrowie ( mocowania anten na sterach wysokości po prostu mnie rozwaliły )  chapeau bas.  Przyznam sie bez bicia że też należę do grona osób które często liczą na pomoc merytoryczną z Twojej strony bo wiedzę masz ogromną. Może pomyśleć by warto nad jakimś kanałem na YT gdzie młodzi adepci  ( i nie tylko 🙂  ) mogli by podpatrywać różne techniki i uczyć się wykonywać modele a nie zabawki z plastiku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to się średnio nadaję na takiego poradnikera. Wbrew pozorom nie mam szczególnie dużego doświadczenia modelarskiego. Zbudowałem wszystkiego pięć modeli, a ze dwa dobre.  W sensie, że z założenia planowane jako dobre. Tych sklejanych za dzieciaka przed klasyczną dwudziestoletnią przerwą nie liczę. W efekcie nie mam wachlarzu wypracowanych technik i patentów.  Korzystam z warsztatu świetnych modelarzy, jak  np. Andrzej Ziober, Wojtek Fajga, czy Jarek Geniusz. Ale głównie szukam sposobów na wykonanie jakiejś rzeczy i właśnie  ich znajdowanie jest fajne samo w sobie. Nieudane eksperymenty są wpisane w ten proces i trzeba to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza.  Rzecz polega na tym, że idea zakładająca, że z każdym kolejnym modelem automatycznie będzie się osiągać wyższy poziom jest kompletnie złudna. Nawet jeśli, to trwać to będzie wieki. A na ogół i tak szybko pojawi się sufit  nie do przebicia. Żeby robić dobre modele nie potrzeba tutoriali tylko świadomej decyzji, że chce się je robić. Techniczne kwestie dość łatwo jest podpatrzeć. Wystarczy spojrzeć np. na któryś warsztat Mikołaja. Tam pięknie widać zasadę robienia detali, która polega na stopniowym uszczegółowiani elementu z zachowaniem maksymalnie możliwego komfortu operowania materiałem. Istotne jest  by nie skupiać się tylko na tym jak wystrugać popychacz, czy klapkę, ale także nad tym dlaczego właśnie taki sposób postępowania. Akurat Mikołaj prezentuje to bardzo czytelnie. Gdy się ogarnie ideę, to automatycznie będzie znaczyło, że będziemy wiedzieli jak zrobić całą gamę dowolnych detali, a nie tylko ten popychacz.

 Z malowaniem jest inna sprawa, bo realistyczny wygląd modelu wymaga zróżnicowanego podejścia do każdego tematu. Tu zasadą jest świadomość celu. Jest ona niezwykle istotna i jemu, celowi, trzeba podporządkować technikę. Każdy model będzie malowany inaczej i niemal nigdy 'na patent'.  Bodaj jedynym wspólnym mianownikiem będzie konieczność panowania nad używanymi technikami. Każde działanie malarskie musi być przewidywalne, kontrolowalne i powtarzalne. Może wrzucę w warsztacie tego Spita jakiś opis etapu malowania. Zobaczymy czy się przyjmie... .

 

Za wszystkie dobre słowa bardzo dziękuję.

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

By zobrazować fragment powyższego posta pokażę tu świadectwo takiego zupełnie nieudanego pomysłu:

Kiedy wnętrze kabiny pilota ukryło się bezpiecznie pod maskowaniem, mogłem przystąpić do ukształtowania powierzchni kadłuba. Ogon Spitfire pokryty był blaszanymi panelami  łączonymi na zakładkę. Ten sposób wykonania pokrycia chciałem odtworzyć w modelu. Postanowiłem spróbować wykorzystać w tym celu taśmę klejącą, wykorzystywaną dawnymi czasy do łączenia arkuszy kalki technicznej. To dość mocna  plastikowa taśma z charakterystyczną warstwą kleju nadającą jej szary, matowy kolor. Tylko jak  podejść do tego ogona?

Do rozwiązania był przede wszystkim problem wykonania paneli dostępowych na niektórych blachach.

 

 

 

 

A.jpg

 

B.jpg

 

C.jpg

 

 

 

Łączenie paneli z taśmy miało wyglądać tak:


 

 

D.jpg

 

 

 

 

Natomiast elementy z panelami dostępowymi według tej zasady:


 

E.jpg

 

 

 

 

 

Prace rozpocząłem od wykonania prób na fragmencie niepotrzebnego modelu. Zachęcony wynikami zacząłem oklejać kadłub Spitfire’a. Oczywiście nie od razu na gotowo.  Trzeba było nauczyć się zachowania taśmy i wypracować odruchowe, właściwe działanie dłoni oraz palców, dobrać odpowiednie narzędzia. To wszystko jednak dopiero po zeszlifowaniu siatki nitów naniesionej kiedyś przy użyciu nitowadła .


 

 

8.JPG

 

9.JPG

 

 

Wycięcie z taśmy panelu dostępowego wyglądało źle, dlatego trzeba było zastosować sposób pozwalający zachować relief wypraski, a jednocześnie zapewnić uskok zakładki. Ten efekt zapewnić miał pasek taśmy przy widniejącej na kadłubie cyfrze 1. Na zdjęciach widać próbne klejenia

 

 

 


 

 

10.JPG

 

11.JPG

 

12.JPG

 

 

Tu już pasek i panele klejone na gotowo i poszpachlowane. Widać jak rozwiązałem problem z panelem dostępowym w tylnej części ogona. Przy okazji zrobiłem gniazdo przelotowe anteny IFF. Współśrodkowo sklejone igły lekarskie imitować mają bakelitową tuleję, przez którą przewleczony był drut. Dodatkowo ten element znacznie ułatwi montaż anteny.

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oklejałem całego ogona. Przedtem chciałem upewnić się, że po pomalowaniu szpachlowanie będzie bez zarzutu. Niestety nie było i trochę zmartwiłem się, że swoje eksperymenty na starym skrzydle  modelu Łosia zakończyłem bez warstwy farby.

 

 

13.JPG

 

Na zdjęciu wszystko wygląda bardzo dobrze. Jednak w naturze nawet gołym okiem można było dostrzec cieniutką kreskę szczeliny, jaka utworzyła się na styku paska taśmy i szpachli. Przejścia szpachli w powierzchnię wypraski też nie były idealne.

 

 

 

Moja wiara w skuteczność pomysłu uległa nieznacznemu tylko zachwianiu i postanowiłem uratować ideę, a przede wszystkim model przez zamianę szpachli modelarskiej na klej CA, licząc że wzmocni on krawędź taśmy i zapobieże rozwarstwieniu.

 

 

 

 

14.JPG

 

Kadłub przygotowany do kolejnej próby malowania. Taśma została zerwana,  a szpachla zeszlifowana. Odpowiednie krawędzie nowych paneli z taśmy zostały podlane klejem CA, a na to znowu nałożyłem warstwę  łatwiejszej do szlifowania szpachli. Widać też kolejne poprawki w miejscach styku osłony kabiny z kadłubem.

 

 

 

 

Tym razem natryśnięta farba ukazała lepszy efekt. Jednak nie dość dobry. Niestety rozwarstwienie nadal było widoczne, mimo zastosowania  cyjanoakrylu. Mój sposób  na kadłub z pokryciem na zakładkę okazał się być nic nie wart.

 

Na szczęście w tym samym czasie Wojtek Fajga rozpoczął eksperymenty z oklejaniem modeli różnymi metalowymi foliami samoprzylepnymi. Blacha, która sama się przykleja? To musi być coś dla mnie. Przesyłka od Wojtka z próbkami folii była już w drodze, gdy ja zabrałem się za usuwanie z kadłuba mojego modelu śladów zupełnie nieudanej działalności.

Edytowane przez greatgonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, greatgonzo napisał:

Ale głównie szukam sposobów na wykonanie jakiejś rzeczy i właśnie  ich znajdowanie jest fajne samo w sobie.

Takie wyobrażenie modelarstwa było powodem dla którego zacząłem rok temu sklejać modele ( bo powrotem bym tego nie nazwał - ten stosik zts-ów i kilka MM to nie było modelarstwo).

Z tym że zostałem zaskoczony ilością narzędzi, technik, sposobów i ogromnego rynku aftermarketowego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.