Ranking
-
w Odpowiedzi
- We wszystkich działach
- Wpisy na blogu
- Komentarze w blogu
- Wydarzenia
- Komentarze do wydarzeń
- Opinie o wydarzeniu
- Pliki
- Komentarze do plików
- Opinie o pliku
- Grafiki
- Komentarze do grafik
- Opinie o grafice
- Albumy
- Komentarze w albumach
- Recenzje albumów
- Tematy
- Odpowiedzi
- Aktualizacje statusu
- Odpowiedzi na komentarze
-
Miesiąc
-
Cały czas
10 Listopada 2018 - 2 Października 2025
-
Rok
2 Października 2024 - 2 Października 2025
-
Miesiąc
2 Września 2025 - 2 Października 2025
-
Tydzień
25 Września 2025 - 2 Października 2025
-
Dzisiaj
2 Października 2025
- Wprowadź datę
-
Cały czas
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 02.09.2025 w Odpowiedzi
-
Hołoby 15. 07. 1920 Samolot S.E.5 to brytyjski jednomiejscowy myśliwiec z czasów I Wojny Światowej zaprojektowany w 1916 roku i produkowany do końca wojny w ilości 5269 egzemplarzy. Do walki włączył się w kwietniu 1917 r. i był ceniony przez pilotów za łatwość pilotażu, wytrzymałość konstrukcji, uzbrojenie i widoczność z kabiny. Do Polski na początku 1920 roku sprowadzono dwa demonstracyjne egzemplarze S.E.5a. W lutym podczas konkursu samolotów myśliwskich pokonał FokkeraD-VII i Ansaldo A-1 lecz nie zdecydowano się na zakup tego typu myśliwca dla polskiego lotnictwa. Jeden z samolotów pokazowych został rozbity kilka dni później i następnie skasowany ,a drugi w lipcu został przekazany do 7 Eskadry Myśliwskiej stacjonującej w Hołobach. 15 lipca podczas pierwszego lotu zwiadowczego w rejonie Łucka na tej maszynie Kpt. Stefan Ciecierski zauważył wrogi oddział konny, który postanowił zaatakować lecz podczas ostrzału wroga sam został ostrzelany, w wyniku czego musiał lądować awaryjnie na terenie kontrolowanym przez wroga. Został wzięty do bolszewickiej niewoli, a wrak samolotu został spalony. Pilot jednak zdołał uciec i przedostać się na stronę polską. Model Eduarda czyli model Revella w czeskim pudełku z ichniejszymi bardzo przydatnymi szczególnie w kokpicie blaszkami składał się całkiem przyjemnie choć warto sobie trochę zgłębić instrukcję przed samym składaniem i zmienić kolejność montażu paru elementów. Uzupełniłem go tylko kołami CMK, blaszkami Eduarda z oczkami naciągów i blaszkami Parta ze słupkami linek sterowych. Naciągi wykonane z linki Rigging Fine A. Miga (.03) i rurek aluminiowych Albion Alloys (0.5/0.3) Figurka to odlew CMK. Kalkomanie od ModelMaker. Pierwszy szmatopłat już za mną, mam nadzieję że będzie się Wam podobał - zapraszam do oglądania: A dla chętnych, "pełen zwrotów akcji" warsztat tutaj: ------> LINK DO WARSZTATU <------44 punktów
-
Witam wszystkich forumowiczów Kilka dni temu udało mi się skończyć Stara 266 „Hibneryt”. Ostatnie 2 miesiące to był niezły maraton, żeby zdążyć na festiwal w Poznaniu ale jak się okazało było warto Ponad 10 lat składania modeli od samolotów aż po pancerkę tylko dla samego siebie i młodzieńczej zajawki z różnym rezultatem, żeby od kilku lat bardziej poważniej podejść do modelarstwa i zostać wyróżnionym za włożoną pracę na pierwszym moim festiwalu. Mega wzruszenie i motywacja do dalszej pracy bo wierzę ,że mogę lepiej i więcej. Dziękuję bardzo wszystkim którzy wykazali się pomocą i krytyką (zwłaszcza z plandeką) ,bez tego ten model na pewno nie wyglądałyby tak jak wygląda. Pozdrawiam i życzę miłego oglądania33 punktów
-
Witajcie, Dość szybko się uporałem z tematem i przedstawiam Wam efekt prac, które można było częściowo obserwować w warsztacie. Tam znajdziecie więcej detali co i jak... Podsumowując - model Revella jest kiepski, dlatego nie jest perfekcyjny i jestem z niego powiedzmy - dostatecznie zadowolony. Prawie wszystkie figurki (i barierki) są od emp3d. Bardzo dobry stosunek jakość/cena. Podnośnik B4 Maintenance z bardzo twardej i kruchej żywicy, nie polecam. Podstawka własnej roboty. Na szczęście jako całość moim zdaniem wygląda to wszystko bardzo fajnie, a najlepsze jest jak przechodzę obok gablotki to ładnie mieni się HUD Zapraszam30 punktów
-
Takiego frika ostatnio złożyłem. Model bez fajerwerków. Takie mydełko. Oszklenie pancerne co widać będzie na zdjęciach. Trochę ratuje go zestaw żywicznych dodatków i blaszki z tej samej firmy. Malowany Vallejo. Nie było co nitować Na tej maszynie zginął 1 marca 1945 Lothar Sieber podczas lotu testowego (zdjęcie poniżej zrobione chwilę przed startem). Co ciekawe na Wikipedii widniej o nim wzmianka, że za samowolne oddalenie się pod wpływem alkoholu został zdegradowany ze stopnia podporucznika. Po śmierci został awansowany na porucznika. Zapraszam do galerii. Maluch sakramencki29 punktów
-
Pod wpływem sentymentu wrześniowego skończyłem rozgrzebaną dobry rok jak nie dwa temu PZLkę . Model prosto z pudła. Nitowany. Szkiełko wymienione na to z Army. Malowany czerwoną Hataką. W malowaniu 112 Eskadry. Super wygląda to godło skrzydlatej salamandry. Samolot przymusowo lądował gdzieś pod Warszawą. Model można było zobaczyć na stole w Jaworznie Zapraszam do galerii. I tym oto sposobem kolekcja polskich fajterów urosła do trzech. Dobrze widoczna różnica w kolorze w zależności od podkładu. P11a na sreberku reszta na czarnym.26 punktów
-
Przedstawiam galerię zbyt długo budowanego modelu Spitfire'a Mk.IXc w barwach PFT. Maszyna o oznaczeniach ZX-1, rzadziej przedstawiana przez modelarzy, a szkoda bo dużo się na niej dzieje i w bardziej lub mniej umiejętny sposób starałem się to pokazać. Trochę podmalówek, ślady po szybkiej zmianie kamuflażu na pustynny, maszt anteny pozostawiony w kolorze OG, zdublowany numer seryjny na klapce wywarzającej ster kierunku. Ten ostatni szczegół w kalkach przedstawiono jako klasyczną czcionkę, a na samolocie namalowany jest ręcznie w kolorze najprawdopodobniej niebieskim, takim jak litery kodowe. Jedyny element kalkomanii którego nie wykorzystałem, to biała cyfra 1 która miała być umieszczona na dolnej części okapotowania silnika. Przy dużym powiększeniu kolorowego zdjęcia, na leżącym na ziemi tym fragmencie kadłuba widać coś co przypomina jedynkę, ale taką jak namalowano na boku, czyli niebieską z białą obwódką. Nie będąc do końca przekonany odpuściłem to oznaczenie. Na ZX-1 ostatni lot odbył Dziubek Horbaczewski 6 kwietnia 1943 roku. Przeceniwszy nieco swoje umiejętności wdał się nad Sfaxem w walkę z kilkoma Messerschmittami, po czym z palącym się silnikiem musiał ratować się ucieczką. Podczas nurkowania płomień zgasł, a Dziubek dociągnął do lotniska w Gabes, skąd na drugi dzień wrócił do reszty Zespołu który zdążył go już opłakać. Właśnie z Gabes pochodzą zdjęcia tej maszyny podczas rozbiórki. Sam model to klasyczny Eduard ze swoimi wadami i zaletami. Całość malowana farbami MRP, Tamiya, Gunze i śladowo Vallejo pod pędzel. Brudy Miga i Ammo, pastele i kredki. Jedyny dodatek to kalki Techmodu. I tradycyjnie miłego odbioru życzę :25 punktów
-
W końcu mogę uznać temat za zamknięty. Prawie 6 lat zajęło zrobienie dioramy i prawie rok zbierałem się do zrobienia galerii. Miłego oglądania23 punktów
-
22 punktów
-
Cześć! Moja interpretacja pojazdu, który brał udział w walkach o Wrocław w 1945 r. po stronie obrońców. Był to wg historyków najsilniejszy pojazd ( w sile 1 szt.) jaki brał udział w obronie. Niestety nie przetrwały do dziś ,żadne materiały, na których można zobaczyć oryginalny pojazd. Nie wiadomo jak był pomalowany, jaki miał numer taktyczny ani z jakiej jednostki pochodził. Model Tamiya 1:35 Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Kalki totalnie mi nie siadły, więc musiałem niestety przykryć je mocno weatheringem. Powłoka farby także miejscami pozostawia dużo do życzenia. Przyczynę niepowodzeń odkryłem pod koniec prac, Mój aero był tak zapchany jakimś shitem, że ledwo pracował. Stąd prawdopodobnie kiepsko położony błysk pod kalkę i sama baza farby mocno spieprzona. Żal było porzucać, więc dociągnąłem go do końca. Myślę, że zrobię jakaś prostą podstawkę, z kilkoma figurami . Pozdr z Wrocławia21 punktów
-
Cześć! W dziale lotniczym jeszcze nic tutaj nie publikowałem. Bo szczerze, to... Nie umiem robić tych aparatów latających. Ale ten raz "zgrzeszyłem" i ulepiłem szybowiec SG-38. A dokładniej jego ramę. Modelik ma swoje wady (brak pasów pilota które dodałem, brak niektórych detali). Ja dołożyłem mu kilka swoich baboli i efekt jest, jaki jest. Pierwotnie miał być na podstawce przedstawiającej muzealny hangar ale na samym początku klejenia źle wygiąłem ramę skrzydła. Potem przy odginaniu w drugą stronę rama popękała i później już była tylko akcja ratunkowa, w wyniku której szlag trafił idealny kształt skrzydła. Potem, na gotowo skrzydło się urwało i o mało nie skasowało całego modelu. Teraz już przyklejony do zwykłej podstawki krzyczy "patrz ale nie dotykaj", więc nie ruszam już, zostawiam tak jak jest. Może kiedyś jeszcze popełnię takiego muzealnego, podwieszonego, bez baboli. Tyle omawiania, zapraszam do oglądania. a tutaj tuż po zerwaniu skrzydła: Mam nadzieję, że mój debiut w kategoriach lotniczych nie zrobi mi wstydu. Pozdrawiam20 punktów
-
Wrześniowy „debiut” późniejszego asa Luftwaffek, Adolfa Gallanda (w sumie 105 zwucięstw). Ciekawostka dot. tego pilota: w wojnie domowej w Hiszpanii Galland nie odniósł spektakularnych sukcesów, ale zdobył doświadczenie jako pilot samolotów szturmowych i przyczynił się do rozwoju tego rodzaju lotnictwa. Początek II wojny światowej zastał go właśnie w oddziałach szturmowych, ale ten typ latania wybitnie mu nie odpowiadał. Z pomocą przyszedł mu pewien lekarz wydający zaświadczenie o braku zdolności do latania w samolotach z otwartą kabiną w związku z bólami reumatycznymi.18 punktów
-
18 punktów
-
Zastrzegam od razu, że wiem, że wiesz :). Pewnie jestem nadmiernie pedantyczny, ale myślę, że gdy ktoś nie siedzi w tematach amerykańskich, to sformułowania przeniesienie produkcji i zmiana nazwy mogą nie być jednoznaczne. Zakłady Eastern raczej podjęły licencyjną produkcję myśliwców Grummana, To w sumie ciekawa historia. Wobec konieczności rozszerzania produkcji samolotów na skalę dotąd niespotykaną producenci stawali wobec konieczności udostępniania swoich projektów innym wytwórniom. Czasem rodzimym, a czasem szukano pomocy w Kanadzie. Bywało, że kończyło się to spektakularnymi porażkami, jak w przypadku Brewstera i myśliwca Corsair , czy Curtissa (durnego) i myśliwca Thunderbolt. Co niezwykłe, obie firmy były doświadczonymi i uznanymi wytwórniami lotniczymi. Przed Grummanem stało widmo skoncentrowania się na nowym podstawowym myśliwcu Navy drugiej generacji (F6F) i trzeba było znaleźć nowego producenta. Moloch General Motors miał wraz z wybuchem wojny poważny problem, z nieuniknionym spadkiem produkcji samochodów i był zdecydowanie zainteresowany wejściem w sferę przemysłu lotniczego. Dlatego stworzono wydział Eastern Aircraft Division, którego zadaniem miało być wspomaganie Grummana . Szybko okazało się, że nie chodzi o dostarczanie części tylko kompletną produkcję i to nie jednego, a dwóch typów samolotów. GM podjął potężny wysiłek wchodząc w zupełnie nowy dla niego świat, gdzie trzeba się było mierzyć z szalonymi wyzwaniami i to jeszcze w restrykcyjnych ramach czasowych. I nie chodziło tylko o nauczenie się zupełnie nowych nowych rzeczy, ale też pokonanie solidnych przeszkód logistycznych. Dla przykładu.: Grumman zastrzegł, że EAD nie może korzystać z usług jego podwykonawców i musi sobie znaleźć nowych. Wciąż w realiach, gdzie wszyscy rozszerzali produkcję na niespotykaną dotąd skalę. Eastern musiał pozyskać na wydrenowanym rynku lub wyszkolić wykwalifikowanych pracowników, którzy bezwarunkowo musieli legitymować się certyfikatami m.in. Navy. W pięciu wybranych zakładach należało dokonać zmian na potrzeby nowych zadań, w tym takie drobiazgi jak podniesienie całego dachu w obiekcie, czy wybudowanie lotniska. Grumman nie dostarczył kompletnej dokumentacji do produkcji podzespołów, bo zupełnie nie miał możliwości tego zrobić. W rezultacie EAD stworzył swoje własne rysunki 1:1 na bazie pomiarów części - kilkanaście tysięcy sztuk na samolot. Części, nie rysunków - tych trzeba było stworzyć znacznie więcej. To wszystko w narzuconym rygorze, że części użyte w produkcji Eastern muszą być wymienne z częściami Grummana. Pierwsze samoloty złożono z części Grummana. Macierzysta wytwórnia dostarczyła też kompletny samolot na wzór i kilka specjalnych egzemplarzy, gdzie nity zastąpiono śrubami, by można je było rozkręcać. Produkcję udało się szybko wdrożyć z bezdyskusyjnym sukcesem. Grumman mógł zrezygnować z wytwarzania Wildcatów i Avengerów, a GM mógł pochwalić się wyprodukowaniem 3/4 z całej puli F4F/FM i TBF/TBM, czyli 1/4 wszystkich amerykańskich samolotów pokładowych z czasów IIwś. Zatrudnienie w zakładach EAD wzrosło przy tym dwukrotnie w porównaniu do stanu sprzed rozpoczęcia działań w sferze przemysłu lotniczego. Zmiana nazwy po rozpoczęciu produkcji przez EAD też może potrzebować komentarza. Bo nazwy w zasadzie nie zmieniano. Po prostu oznaczenia samolotów bezpośrednio związane były z wytwórnią . Oznaczenie literowe producenta było integralną częścią nazwy. Grumman miał przypisaną sobie literę F i jego produkt musiał nazywać się F4F, czy TBF. Eastern otrzymał od Navy literę M i jego produkty zwały się FM i TBM. Fleet Air Arm używała nazwę Martlet, ale nie zmieniła jej z pojawieniem się samolotów z Eastern. Zarówno FM-1, jak i FM-2 początkowo były też Martletami odpowiednio MkV i MkVI. W styczniu 1944 uznano, że to bez sensu i postanowiono używać oryginalnego nazewnictwa. Cóż, akurat w tym temacie samoloty FAA nie miały szczęścia i gdy chodzi o nazwy określenie bez sensu może być powtarzane :). Może nie jest to komentarz szczególnie modelarsko pomocny, ale mnie kręcą takie logistyczne klimaty i czasem mnie prze, by się uzewnętrznić. Aha, wpisałem się także dlatego, że cieszy mnie ta relacje, bo spodziewam się solidnego modelu fajnego samolotu. Co prawda wolałbym coś startującego z jakiegoś jeep carriera ale... mogę se woleć .16 punktów
-
Za WiKi: „Zbudowany jako prototyp w 1943 przez firmę Daimler-Benz. Pojazd został wydobyty z rzeki Pilicy (w której „spoczął” 18.01.1945) w 1999 r. Renowacja została zakończona w 2005 r. i pojazd jest obecnie sprawny technicznie.” Można tylko dodać, że mamy unikat na skalę światową, chyba jedyny odrestaurowany egzemplarz Drugi bohater tej galerii to jedne z najlepszych w tamtych czasach dział zarówno przeciwlotniczych jak i przeciwpancernych. Warsztat -> tutaj16 punktów
-
Witam serdecznie, postanowilem wyjsc z jaskini i wrzucic conieco. Fotki na szybko, Merkava 4 or Menga. Dzialo - druk 3d- od ET models tak samo blaszki. Zaczety jeszcze przed pt-91, ale w koncu skonczony i pomalowany. Meng jak to Meng - ladnie siadaja czesci razem, wiec problemow nie bylo. Przy blaszkach od ET i rozmiarze niektorych prawie osiwialem Malowane Atomami od Miga, panel liner od Tamki i brudzing VMS. Podstawka to styrodur, balsa, asfalt od AK i reszta to VMS: smart mud, pigmenty czy inne kamyczki.15 punktów
-
BREAKING NEWS!!! Akcje Tamiya spadły na tokijskiej giełdzie o 25 %. Po specjalnej sesji parlamentu premier Shigeru Ishiba wystąpił o przedsięwzięcie nadzwyczajnych środków i mediację Światowej Organizacji Handlu. W odpowiedzi, prezydent Republiki Czeskiej, Petr Pavel postanowił odznaczyć Petra Muzikanta Złotym Gwoździem Na Mydle - jednym z nawyższych odznaczeń państwowych. Gratulacje Muzikantowi złożył również Vladimir Sulz. Przy okazji wyjawił też informacje, o końcu negocjacji dotyczących wchłonięcia przez KP kolejnych firm modelarskich: Eduarda oraz Mistercrafta. Celem transakcji ma być stworzenie światowego potentata na rynku. Wprost z pustyni w stanie Utah mówił do państwa Mariusz Max-Quutah.15 punktów
-
No dobra, dla odmiany troche prawdziwych zdjęc nie robiomych pralkOM. W zasadzie bez zdrad, poza jedna na spodzie kszydła, ale to pikuś. Mycie pistoletu bedzie trwało 5 x dłużej niż malowanie. No i czerwony jak zwykle ZŁY15 punktów
-
Czołem Przedstawiam mój ostatnio ukończony model przedstawiający portugalskiego F-16AM w okazjonalnym malowaniu z okazji ćwiczeń Tiger Meet w 2001 roku, Jest to model Kinetic Gold . A do malowania użyłem masek Galaxy-Model oraz zalączonych kalkomanii i farb MR Hobby. Może nie jest idealny ale fajnie prezentuje się na półce przyciąga wzrok Zapraszam do oglądania. Dla porównania portugalski Jaguar i turecki Tygrys (Tamiya) Pozdrawiam Piotr15 punktów
-
- czyli koń roboczy nie tylko US Army Ciekawostka: do rozwoju tej konstrukcji przyczynił się - a jakże! - nasz rodak z pochodzenia, Frank Piasecki, syn polskich emigrantów, który założył firmę Piasecki Helicopters i od połowy lat 1940. prowadził prace nad śmigłowcem z dwoma wirnikami nośnymi w układzie tandem. Był to okres pionierski jeśli chodzi o rozwój lotnictwa wiropłatowego, więc trudno było wówczas określić, czy układ konstrukcyjny Franka Piaseckiego zyska popularność, czy nie – dziś wiemy, że upowszechnił się inny układ – z jednym wirnikiem nośnym i śmigłem ogonowym.14 punktów
-
Niezmiernie mi miło, że i ja mogę coś od siebie wrzucić w tym temacie. 105 lat historii: S.E. 5a z 7 Eskadry Myśliwskiej pilotowany przez Kapitana Stefana Ciecierskiego Hołoby 15. 07. 1920. Wojna Polsko-Bolszewicka ------>GALERIA TUTAJ<------14 punktów
-
14 punktów
-
Do mojej kolekcji pojazdów Wojska Polskiego dołącza model pojazdu, którego polskiemu modelarzowi przedstawiać chyba nie trzeba. Jest to oczywiście model powstańczego samochodu pancernego Kubuś. Model tego pojazdu wykonałem z zestawu Mirage Hobby wykorzystując zestawowe kalkomanie. Jedyną zmianą którą zrobiłem w modelu była zamiana plastikowych na druciane wsporników na błotnikach. Kamuflaż modelu pomalowałem pędzlem wykorzystując do tego farby Valejo. Model generalnie pomalowałem według schematu malowania pojazdu, który jest w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego bez zastanawiania się czy jest to słuszne malowanie czy też nie. Zapraszam do oglądania zdjęć mojego modelu jak i całej kolekcji Pojazdów Wojska Polskiego do której to kolekcji link znajdziecie w moim podpisie.12 punktów
-
W związku z tym, że mi w szafie zalega, że mamy wrzesień, i że 65 rocznica oblotu jest, i że suveniry dostałem, to wyciągam na światło dzienne i - chciał, nie chciał - trzeba zlepić A zatem artbox: oraz zawartość pudełka: Jak widać zestaw wypasiony, ale że teraz w modzie jest dotłuszczanie czym się da, to i ja dołożyłem swoje, a raczej dołożył @Grzes w trakcie "niespodziewanego spotkania na szczycie przedstawicieli ziem zaboru rosyjskiego", podczas którego min. " doszło też do kurtuazyjnej wymiany upominków" Do wzbogacenia Iskry otrzymałem takie oto wspaniałości: Oczywiście model będzie w patriotycznym malowaniu, czyli indyjskim (tam też mają patriotyzm ) Trochę się tymi "polskimi tematami" zapchałem ale postaram się ogarnąć przynajmniej dwa (MiG-21PF i Iskra) do 18.10 czyli do imprezy we Włocławku - wiadomo walka o krasnale Relacja z postępów w miarę możliwości i czasu czyli raczej słabo bo "kruca bomba, mało casu"11 punktów
-
11 punktów
-
Cześć Grzebię sobie tego oto karalucha w wersji miotacza płomieni. Model świetny, spasowany rewelacyjnie, zdetalowany na wysokim poziomie (aczkolwiek momentami przegieli z rozdrobnieniem elementów). Na ten czas sklejone wnętrze i to co będzie niewidoczne, z racji późniejszego braku dostępu. Pozdrawiam11 punktów
-
Możecie Panowie i Panie założyć osobny wątek kanalizacyjny dla tej waszej dysputy? Bo się czytać nie chce. A nie chce mi się odsiewać bo muszę w tym szambie wtedy brodzić.11 punktów
-
11 punktów
-
10 punktów
-
Cześć, Z racji, że przeważają u mnie chęci do rozpoczynania nowych modeli, niż kończenia starych. Postanowiłem otworzyć nowe pudełko. Na tapet wjeżdża włoska myśl techniczna z pod ręki Mario Castoldia, a mianowicie Macchi C.202 Falgore (czyli piorun) z Hasegawy. Samolot dużo elementów kopiował z poprzednika czyli Macchi MC.200, zmianie uległa bryła kadłuba i silnik który był produkowany na licencji Alfa Romeo R.A.1000 R.C.41 (oryginalnie Dimler-Benz DB 601). W skrócie włoski design, podparty niemiecką myślą techniczną. Mi osobiście bryła samolotu bardzo przypadła do gustu, ma w sobie to coś. Po ostatnim Hurasiu i Korsarzu zdziwiłem się tylko jak mały to samolocik. Skala dla mnie standardowa 1:48. Z racji, że zestaw jest dość leciwy, a detal dość ubogi. Postanowiłem model wzbogacić o kilka dodatków: - wnęka podwozia od Eduarda - kokpit od SBS model Dodatkowo plan uwzględnia przenitowanie powierzchni. Rury wydechowe mają dość prosty kształt, więc postaram się je samemu zaprojektować i wydrukować. Od czegoś ta drukarka 3D w końcu w domu stoi. Zastanawiam się jeszcze nad dokupieniem kółek, ale to może być i ostatni element. Wieczorem jak tylko dzieci pójdą spać biorę się za cięcie tej drobnicy.9 punktów
-
Przyszedł czas na dokończenie kokpitu i zamknięcie bryły modelu. Sufit dostał kilka drobiazgów, m.in. nowy panel i, zasłony przeciwsłoneczne. Wycięte zostało okienko przez które będzie można choć część wykonanego kokpitu zobaczyć. A-Model przewidział kalkomanię na panel „sufitowy”, ale nie ma on nic wspólnego z tym co jest w oryginale, więc postanowiłem zrobić nowy. Osłona radaru, czy jak to woli nos samolotu czeka już na pomalowanie. Wykonałem nową antenę brzechwową, która jest pod kadłubem. Postanowiłem w między czasie, że dodam do modelu te skrzydełka w ogonowej części kadłuba. No to najbliższym czasie czeka mnie malowanie….9 punktów
-
9 punktów
-
9 punktów
-
9 punktów
-
9 punktów
-
A tymczasem mogłem się zabrać za parę drobiazgów. Np za pokrywę przekładni głównej. Bardzo dobrze widać ją na zdjęciu od Sonica: czy na poniższych: Wyglądało to tak, że po otwarciu stanowiła pomost roboczy. Wykonałem ją ze starych fragmentów fototrawów: Wykonałem też ramki do zasłaniania oznaczeń a także okablowanie podwozia I na tyle czasu mi starczyło. Ciąg dalszy tradycyjnie za tydzień.9 punktów
-
8 punktów
-
Kończą się powoli mocno przydługie prace nad pustynnym Spitfire Mk.IXc w barwach PFT, nadszedł zatem czas wyciągnąć z szafy coś nowego. Wybór padł na limitowaną edycję Eduarda, a szczęśliwym wybrańcem jest model samolotu FM-2 Wildcat, a konkretnie brytyjski Wildcat Mk.VI. Dlaczego Wildcat, a nie Martlet jak we wcześniejszych wersjach? Zmieniło się to od momentu przesunięcia produkcji Wildcatów z zakładów Grumman do zakładów General Motors. Amerykanie zmienili wtedy nazwę z F4F na FM, zaś Brytyjczycy ostatecznie przyjęli nazwę Wildcat zamiast Martlet. Mój będzie w barwach 881 Dywizjonu FAA, a będzie przedstawiał maszynę której pilotem był Sub-Lt W. Park, podczas służby na lotniskowcu HMS Pursuer w Sierpniu 1944 roku. I mam nadzieję że Eduard w przyszłości wypuści tez wcześniejsze wersję brytyjskich Martletów, zwłaszcza tych służących na pustyni. A tymczasem zestaw wygląda tak: Malowanie będzie takie: A samolot w oryginale wyglądał tak (zdjęcia z zasobów IWM): Start robót na początku przyszłego tygodnia .8 punktów
-
W ostatniej galerii galerii ktoś wspomniał żeby było więcej szmatopłatów, ktoś inny że fajnie się robi drewniany kadłub, a ja się dałem podpuścić no i witam w nowym warsztacie Szukałem więc modelu, który będzie miał drewniany kadłub i skrzydło z płótna. Najlepiej żeby się jeszcze dało zrobić z szachownicą i wybór padł na bardzo zasłużony dla polskiej awiacji piękny samolot Ansaldo Balilla. W skali 1/48 panuje duopol na ten model - rynkiem dzielą się Karaya (żywica) i Techmod (plastik). Na żywicy się nie znam to wziąłem Techmod. Pierwszy post tego warsztatu nie będzie budowlany a raczej inboxowo-refleksyjny bo na tym forum to będzie pierwszy warsztat z tego zestawu. Mamy więc model o rynkowej wartości około 200 zł wydany w 2024 roku i pod tym kątem będę pisał to co będę pisał. Zaczynamy od plastiku, bardzo dziwnego plastiku, bardzo cienkiego plastiku prześwitującego pod światło, szarego z domieszką jakby jakiegoś metalicznego pigmentu. W sumie dwie ramki. Cienki tak, że w niektórych miejscach nawet dziurawy (tutaj żadnych otworów nie powinno być). Z wyrafinowaną powierzchnią wnętrza. A tu, gdzie fajnie byłoby mieć otwory w wywietrznikach ich nie ma. I cała reszta misternego detalu. Ogólnie nie urywa, nawet bardzo nie urywa. Całość trochę ratują części drukowane, które jakby z innego zestawu. Głównie detale wnętrza kabiny, koła szprychowe, okucia zastrzałów, element konstrukcyjny owiewki (bo nie została zrobiona z przezroczystego plastiku), chłodnica, karabiny i rury wydechowe, które są przewidziane do montażu do pokrywy silnika więc bezpośrednio do silnika się nie nadadzą bo będą za krótkie. Szkoda, że w nowoczesnym modelu za 200 nie ma choćby maleńkiej blaszki np z pasami bezpieczeństwa. Ogólnie wygląda na to, że będzie co robić przy tym modelu Mały plus oczywiście za polskie malowanie. Mały, bo A1 miały u nas znacznie ciekawsze malowania. Tutaj mamy tylko wersję "przejściową z ziemi włoskiej do polski" czyli zamalowane znaki włoskie z dodaną szachownicą. Jest jak najbardziej poprawne merytorycznie, ale można było dodać "bociana" albo "kosyniera" i odpowiednie do nich numery - w końcu dla Karayi takie zrobili. Ale może za dużo wymagam jak na model za 200 zł. I tu mam do Was ogromną prośbę - Jeśli komuś po skończonym modelu Karaya zostały kalkomanie, lub wybrał malowanie dla swojego Ansaldo to chętnie odkupię elementy arkusza pozwalające na wykonanie jednego z tych schematów (szachownice niekonieczne bo przypuszczam, że są współdzielone dla obu polskich malowań):8 punktów
-
8 punktów
-
8 punktów
-
IX Model Show Poznań – Halberstadt Cl.II powrócił do domu To była niezwykła podróż i zwieńczenie niezwykłego roku. Halberstadt Cl.II, maszyna której historia w Polsce zaczęła się w Poznaniu zimą 1919 roku, wrócił właśnie do swojego miasta – tym razem jako model. Dla mnie ten moment był szczególny także dlatego, że zamyka on rok, w trakcie którego Halberstadt odwiedził cztery konkursy i z każdego wracał z nagrodami. W Poznaniu zdobył złoto w swojej kategorii, a także Złotą Pyrę za najlepszy samolot wielopłatowy, nagrodę specjalną Lotniczej Historii Polski za najlepszy model lotniczy z lat 1921–1925, i wreszcie najważniejszy laur – Grand Prix za najlepszy model festiwalu. Trudno sobie wymarzyć piękniejsze zwieńczenie tej drogi. Sam festiwal był mistrzowsko zorganizowany – od oszałamiającej wycieczki do 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny, przez świetnie dobrane miejsce, po pięknie przygotowaną galę finałową, medale i nagrody. Mogę śmiało powiedzieć, że w mojej opinii oprawa festiwalu była jedną z najlepszych, jakie widziałem. To miejsce było przepełnione modelarstwem, przepełnione lotnictwem i przepełnione historią. To czuło się na każdym kroku – i to było fenomenalne. Brak giełdy sprawił, iż nie było rozproszenia uwagi od tego, co naprawdę najważniejsze – od modeli. Dzisiaj naprawdę nie brakuje kanałów do kupienia dowolnej rzeczy związanej z modelarstwem, ja nie jeżdżę na festiwale kupować, jeśli już coś się trafi to jedynie dodatek, a nie kręgosłup mojej wizyty. Atmosfera była kameralna, czułem się tam świetnie, a samo miejsce – w moim odczuciu – było najlepsze z możliwych. Sąsiedztwo bazy potęgowało klimat całego wydarzenia. Ale cóż, zawsze znajdą się głosy narzekania, a jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Uważam też, że na ogromną pochwałę i niezwykły aplauz zasługuje fakt, iż IX Model Show Poznań jako pierwszy konkurs w Polsce wprowadził zasadę prezentowania nagrodzonych modeli na dużym ekranie podczas gali wręczenia. Coś, co widziałem wcześniej na Moson, tutaj wreszcie zawitało do Polski. To jest zupełnie inny odbiór oklasków i zupełnie inne przeżycie – koniec z ziewaniem uczestników czy przeglądaniem telefonów. Wszyscy z zaciekawieniem podziwiali prace wyświetlane na ogromnym ekranie i śledzili wzrokiem, kto okaże się ich twórcą i kto za chwilę wstanie, wyczytany przez prowadzącego, by odebrać nagrodę. Serdeczne podziękowania kieruję do Stowarzyszenia Sportów Modelarskich Hercules III Poznań i sędziów za organizację i pracę przy ocenach. Panu Mariuszowi Niestrawskiemu dziękuję za wykład pełen pasji oraz za nagrodę specjalną. Dziękuję również Dowództwu 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny za zgodę na organizację festiwalu w tak niezwykłym miejscu i możliwość zwiedzenia bazy. Podziękowania także dla Pawła Krzeszkiewicza za niezwykłe zdjęcie (więcej jego prac możecie zobaczyć na profilu RAViation). Na końcu – szczególne podziękowania dla Pilotów z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny za podpisy, które czynią ten prezent żywym mostem między historią a teraźniejszością. To był festiwal, który zostanie w mojej pamięci na zawsze. Pzdr. ŁB8 punktów
-
Witam Kontynuując cykl pt. "Kwartet francuski" , wrzucam do porannej niedzielnej kawy kolejny szwabski samolot z okresu kampanii francuskiej w 1940 roku. Tym razem konkretny bombowiec czyli Heinkel 111. Model ze stajni Airfixa, o dość dobrej składalności (choć do złożenia z użyciem szpachli i Ca i papieru ściernego) i całkiem przyzwoitych kalkach. Charakterystyczna szklarnia całkiem dobrze pasuje do kadłuba choć nie idealnie. Za to dolna gondola i boczne okienka wymagają mocnej interwencji papierścieruchem. Link do relacji z budowy: https://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=919&t=94718 Z dodatków użyłem pasów do niemieckich bombowców z okresu II wś. oraz żywicznych MG-15. Żeby nie było siary jak poprzednim razem - cała nazwa jednostki w oryginale zerżnięta z instrukcji Heinkel He 111 P-2, 6./Kampfgeschwader 55 "Greif", Villacoublay, Francja, 1940r I na zakończenie gruppenfotki: A teraz, w przededniu kolejnej wrześniowej rocznicy, można dać upust własnym emocjom i komentować8 punktów
-
Alleluja, najtrudniejsze już (chyba) za mną. Skrzydła pod kątem olinowania ogarnięte, choć pozostały jeszcze linki sterowe. Te akurat będą na końcu bo muszę im jeszcze wkleić słupki a będę jeszcze potrzebował wywrócić model do góry nogami przy tylnych naciągach i by się urwały. Ogólnie przy pierwszym skrzydle traciłem nerwy i mówiłem, że nigdy więcej a przy drugim szło już o wiele lepiej - czyli jednak i człowiek w moim wieku też jest się w stanie uczyć Jednak stwierdziłem, że człowiek w moim wieku do takiej zabawy następnym razem musi sobie kupić lupę nagłowną bo oczy czasem zawodziły. Wyspowiadać się po tej sesji modelarskiej też nie zaszkodzi . W sumie największą trudność stanowiło przyklejanie linek bo jak za pierwszym razem nie siadła to kleiła się do wszystkiego oprócz tego co trzeba, a klej się tylko glutował i nie łapał. No i ważna zasada: 1 linka i trzeba nalać świeżego kleju. Wyszło tak jak wyszło. W rzeczywistości linki nie dają tak po oczach - kwestia tego, że ustawiłem światło tak żeby pokazać jak to wyszło to i kontrast się mocny zrobił. Wszystko się zgadza - napisałeś posta 11 godzin temu czyli dziś około 8 rano zacząłeś trzymać kciuki i dla tego szło dziś lepiej Dzięki! Ja zacząłem od naciągów o najtrudniejszym dostępie żeby nie utrudniać go sobie dodatkowymi linkami i w przeciwieństwie do Ciebie jechałem jedna stronę a potem drugą. Nie zauważyłem, żeby coś zaczynało uciekać w olinowaną stronę, choć na pewnym etapie pojawiła się taka czysto teoretyczna obawa. Z resztą starałem się nie naciągać linek za bardzo żeby zmniejszyć problem z przyklejaniem do oczka. Poza tym musiałem lekko zmodyfikować zastrzały drewniane przed wklejeniem bo ich piny pozycjonujące były za długie i wystawały ponad dziurkę w skrzydle więc tutaj miałem większe obawy o geometrię bo po ich obcięciu końcówki zastrzału nie dosięgały górnego płata i po zaaplikowaniu kleju musiałem dołożyć równomierne obciążenie na obu skrzydłach podczas schnięcia kleju (duże słoiczki farby Tamiya). Udało się i wyszło tak jak chciałem. A do naciągów użyłem Rigging Miga Fine (.03), aluminiowych rurek Albion Alloys 0.5/03 i oczek fototrawionych Eduarda. Ale z tymi oczkami to jest taka sprawa, że chińska krawcowa z doświadczeniem by nie dała rady tam przewlec linki w takich pozycjach jak trzeba to robić na modelu. Poza modelem też nie było kolorowo.8 punktów
-
Dziękuję bardzo. Dziś krok po kroku zbiornik oleju. Nawet w 72 Italeri daje to jako jeden kloc. A podzespolik jest fajny i warto mu poświęcić trochę uwagi. Baniak ma różne wypustki i przewody, a mocowanie do kratownicy to obejmy, na których dodatkowo zamontowane są agregaty tajemniczego przeznaczenia. Na początek obejmy, które są trzy i muszą być takie same: Połączone podłużniczkami z pla-paper i przymierzone do pręcika o średnicy odpowiadającej zbiornikowi: I sam zbiorniczek: Zamontowany w helikopterku: Przy okazji z drugiej strony doszły wydechy: A skoro strefa silnika zamknięta, to można przejść do sanek: CDN8 punktów
-
Hej. Postanowiłem założyć warsztat. Mam nadzieję, że zmotywuje mnie to do ukończenia tego projektu. Wykorzystam moment, że samoloty w oznakowaniu WWS nie są już tak na cenzurowanym jak w 2022 roku. Mam tylko nadzieję, że nie dostanę bana . Model Zvezdy jak każdy widzi. Według scalemates zestaw wydany w 2007 roku. Inbox bez problemu można znaleźć w internecie. Dodatkowo dorzucam kabinkę z zestawu Aires. Powiem szczerze, że to moje pierwsze zetknięcie z tym producentem. Elementy kabiny wyglądają po prostu przepięknie. Zastanawiam się tylko jak to będzie ze spasowaniem... Model będzie przedstawiać maszynkę z 159 pułku myśliwskiego. Samolot z numerem 15, której pilotem był Anatolij Wasiljewicz Ruzin (wybaczcie jak coś przekręcam, jest to moje dosłowne przepisanie cyrylicy na nasz alfabet). Znam 3 fotografie tej maszyny ale tylko z lewej strony. Zakłam, że napisu nie było po drugiej stronie. Napis na kadłubie miał się pojawić po stracie dwóch przyjaciół. W dosłownym tłumaczeniu "Za Waśkę i Żorę". Mam nadzieję, że po weekendzie będę mógł już coś pokazać konkretnego.7 punktów
-
7 punktów
-
7 punktów
-
Przez wiele miesięcy moje jedyne pudełko w stashu i wyrzut sumienia, no ale w końcu się udało. Miał być sam przy tej studni, ale pętał mi się po półkach biedny 247 bez winietki to stwierdziłem, że w tych malowaniach mogę je pożenić w jednym miejscu i czasie. 10/5 jest fajny, mały ale dużo się na nim dzieje, że tak powiem. filmik na YT: https://youtu.be/Hu0NcraOGwI7 punktów
-
7 punktów