Ranking
-
w Odpowiedzi
- We wszystkich działach
- Wpisy na blogu
- Komentarze w blogu
- Wydarzenia
- Komentarze do wydarzeń
- Opinie o wydarzeniu
- Pliki
- Komentarze do plików
- Opinie o pliku
- Grafiki
- Komentarze do grafik
- Opinie o grafice
- Albumy
- Komentarze w albumach
- Recenzje albumów
- Tematy
- Odpowiedzi
- Aktualizacje statusu
- Odpowiedzi na komentarze
-
Cały czas
-
Cały czas
10 Listopada 2018 - 16 Kwietnia 2025
-
Rok
16 Kwietnia 2024 - 16 Kwietnia 2025
-
Miesiąc
16 Marca 2025 - 16 Kwietnia 2025
-
Tydzień
9 Kwietnia 2025 - 16 Kwietnia 2025
-
Dzisiaj
16 Kwietnia 2025
- Wprowadź datę
-
Cały czas
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 10.11.2018 w Odpowiedzi
-
Model ukończony. W miarę szczegółowy opis budowy do przejrzenia w Warsztacie. Podkreślam, że zgodnie z obowiązującymi trendami nie miałem przyjemności w budowie i w jej trakcie było mi źle. Nie lepiłem zestawu "jak mi się podoba", tylko budowałem model. Oczywiście całkowity brak relaksu i nieodwracalne niekorzystne zmiany zdrowotne. Nie polecam. Niemniej INDŻOJ: Podczas debiutu dla szerszej publiczności ulitowali się Włosi przyznając Dornierowi na Verbano Model Show złoto oraz nagrodę specjalną od AMB Brescia Pozdrówka79 punktów
-
Model skończyłem jakiś czas temu. Wypust Hasegawy. Kalki Kagero. Wzbogacony Edkiem- wnętrzem, komorą bombową, bombami, połcalówkami, kołami plus jakas blaszka upgrade. Reszta luf wymieniona na Quickboosta. Pancerze taśm karabinów bocznych strzelców z Mini World, taśmy z Abera. Model przenitowany. Malowany Vallejo. Część oznaczeń malowana od szablonów. Dorobionych kilka rzeczy, w tym celownik Norden. Pusto bez niego było na stanowisku bombardiera. Praca z kilkoma przerwami zajęła mi kilka miechów, ale z budowy jestem bardzo zadowolony. Zapraszam do galerii Jeszcze kilka strzałów z warsztatu Relację z warsztatu można było zobaczyć w ostatnim numerze Super Modelu. Praca dostała też wyróżnienie w Bytomiu. Cieszę się, tym bardziej że to moje pierwsze na tego rodzaju imprezie. EDIT56 punktów
-
Witam forumowiczów, Udało się skończyć więc prezentuje. Polski MiG-29 w wersji M, z tym że jeżeli chcemy mieć taką wersję, to zestaw GWH wymaga nieco wkładu własnego. Z minusów na pewno olany przez Chińczyków temat wnęk podwozia głównego, które również trzeba przerabiać. Coś tam warto podłubać przy owiewce, bo producent daje tylko lusterka… OGÓLNIE to co dostajemy w pudełku to dobra baza, ładnie przenitowany i większość elementów pasuje bez problemu. Malowany jak zwykle Gunze C. Z dodatków: konwersja do polskiej wersji M od podstaw kokpit - Quinta żywiczny fotel K-36 - Aires dysze silników, belki uzbrojenia i kółeczka - Reskit maski oszklenia, remove’y - Eduard pitot - Master kalkomania - Model Maker Zapraszam do galerii. Model do obejrzenia jutro w Inowrocławiu.55 punktów
-
Czołem. Udało mi się doprowadzić do końca budowę i zamieszczam trochę zdjęć. Model znany, do najnowszych nie należy, ale stwierdziłem, że go trochę podpicuję. Kupiłem go z drugiej ręki z jakimiś klonami foteli marki nieznanej. Dokupiłem blaszki do płatowca, kokpitu i dysz, zestaw pitotek i aoa Mastera, kilka zestawów kalkomanii (zestawowe były w bardzo słabym stanie). Oryginalne dysze "pożeniłem" z częściami Academy. Dorobiłem i przerobiłem trochę rzeczy, między innymi sloty, i pylony. Pracy, czasu i pieniędzy to trochę wymagało i tak sobie myślę, że chyba lepszym rozwiązaniem było zaczekać na model Meng lub Zoukei Mura- no ale kto to wtedy wiedział... Malowany farbkami Mr. hobby seria H i C. Lakiery serii GX. Brudzenie olejami i tuszami Tamiya. Zapraszam do oglądania i komentowania.55 punktów
-
SBD chodził mi głowie od jakiegoś czasu i gdy w łapki wpadło mi dziwactwo p.t. Flyhawk, stwierdziłem, że muszę spróbować. I otóż efekt tej próby . Zestaw jest w fajny w budowie, ze sporą ilością detali (szczególnie w kokpicie) i przy tym pieruńsko delikatny (trzeba uważać, żeby czegoś nie połamać). Instrukcja montażu nieco dziwna, ale w sumie funkcjonalna. W zestawie maski do owiewki, choć słabo się trzymały. Mimo całkiem fajnego poziomu szczegółowości wersji pudełkowej skusiłem się na kilka gadżetów ekstra, w tym: blaszki od Eduarda (głównie kabina) kółka od Airesa silnik od FPW Model (ładniutki, choć go prawie wcale nie widać ) lufy km-ów (zarówno .50 i .30) od Mastera taśmy amunicyjne od Abera A sam model to słynna biała S-8, czyli maszyna SBD-3 BuNo.4537, na której porucznik marynarki William E. Hall zarobił Medal Honoru. Miłego oglądania i krytykowania! Pozdrawiam, Marcin54 punktów
-
Model, którego miałem nie kupić, którego miałem nie wyciągać z pudełka, nie zacząć, czy wreszcie nigdy nie skończyć Rozpoczęty z założeniem sprawnej i szybkiej budowy, w ramach niewielkiego projektu grupowego. Tyle, że szybko, to nie po mojemu, więc to i owo zacząłem przerabiać. Zastosowałem też elementy żywiczne, co nie do końca lubię, ale co znacząco jednak poprawiło model. Proces budowy pewnie niektórzy z Was na chwilę złapali tutaj --> w wątku warsztatowym, więc pewnie wiecie, że budowa zajęła nieco ponad trzy lata. Po drodze z przygodą, która mogła temat zakończyć. Model ma kilka "momentów", ma też kilka rzeczy, które chciałbym zrobić nieco inaczej. Lepiej. Może niektóre w przyszłości jeszcze w nim poprawię. Z efektu końcowego jestem bardzo zadowolony. Szczególnie, że jest to mój pierwszy ukończony model od.... 1997 roku, więc cały czas mam bardzo małe doświadczenie malarskie. Budowę zwieńczyłem albumem, który zawiera sporo zdjęć publikowanych na tym forum, a który jest oprawiony w materiał z kombinezonu lotniczego. Przedstawiam sesje na czarnym i białym tle, ale ukazujące model w wyglądzie ogólnym. Dołożę do tego jakoś niebawem jeszcze zdjęcia zbliżeń.53 punktów
-
Czołem, Oto pierwsza tegoroczna produkcja (choć rozpoczęta jeszcze dobrze w 2024) – A-6e Intruder od Trumpeter. Model oryginalnie pełen błędów faktycznych, rażących uproszczeń, słabych rozwiązań projektowych i przeciętnej jakości wykonania. Jednocześnie dość fajna baza to własnej walki z materią (jeśli ktoś hoduje w sobie pierwiastek masochizmu ). Prezentowany tu egzemplarz nosi numer seryjny 159906 i przedstawia wcielenie tegoż samolotu z 1980 roku, gdy służył w eskadrze VA-35 (Black Panthers) na pokładzie lotniskowca USS Nimitz (CVW-8), w tym momencie akurat z numerem 507 (uprzednio 501). Egzemplarz ten ma hollywoodzki epizod występując z całym szeregiem innych maszyn z CVW-8 w filmie The Final Countdown. Do poprawy pudełkowego rozwiązania wykorzystałem: kalkomanie 3D w kokpicie (Quinta) kilka blaszek tu i tam (Eduard) koła (Reskit) MER i bomby (Reskit) rurka Pitota, sonda do tankowania (Master) fotele katapultowane (Aires) kalkomanie (HAD Models) Miłego oglądania i krytykowania! Pozdrawiam, Marcin51 punktów
-
Czołem, Jako że nigdy jeszcze nie budowałem niczego od Airfixa, postanowiłem to zmienić. W moje łapki wpadł jeden z ich ostatnich wynalazków - Fairey Gannet. Samolot na tyle pokraczny, że nie mogłem przejść obok niego obojętnie. Dużo ochów i achów można znaleźć na temat tego zestawu w sieci. Mnie on jakoś szczególnie nie zachwycił, choć sam model budowało się całkiem przyjemnie. Nie skorzystałem z załączonych propozycji malowania RN i zrobiłem go w barwach australijskich, czyli w praktycznie takich samych jak RN . Zbudowany w zasadzie z pudełka plus blaszki Eduarda w kabinie. Oto zatem Fairey Gannet AS.1, numer seryjny XA331, w barwach 816 Eskadry RAN na pokładzie HMAS Melbourne, rok 1957. Miłego oglądania i krytykowania! Pozdrawiam, Marcin Kilka zbliżeń na kabinki:51 punktów
-
Witajcie, przedstawiam kolejny swój model w skali 1/35 zbudowany od podstaw. Ciągnik siodłowy to modyfikacja mojego bazowego zestawu, czyli Jelcza 315 skrzynia. Zrobiona nowa rama, osprzęt, lekka modyfikacja zawieszenia (w 317 dodane są drążki stabilizatorów). Naczepa została wykonana w oparciu o oryginał znaleziony na szrocie koło Tomaszowa Mazowieckiego. Początkowo byłem sceptyczny do tego zestawu, bo jednak jest on dość skomplikowany i złożony, ale w końcu postanowiłem podjąć wyzwanie. To też było takie moje marzenie z dzieciństwa. Ten zestaw budował powojenną Polskę. Na pewno niejeden z Was go pamięta. Docelowo ma to stać na dioramce, która będzie w późniejszym terminie.51 punktów
-
51 punktów
-
W czwartek, 4 czerwca 1942 roku o godzinie 13:25, KATE porucznika Tomonagi była gotowa do startu. Pod brzuchem miała podczepioną ponadosiemsetkilogramową torpedę. Natomiast na pewno ograniczona była ilość zatankowanego paliwa. Powodem było uszkodzenie jednego ze zbiorników umieszczonych w skrzydle. Podczas porannego nalotu na Midway, samolot będącego dowódcą Tomonagi, został postrzelony przez amerykańskie myśliwce. Zbiornik miał na moment zapalić się, a potem zgasnąć umożliwiając przeprowadzenie ataku na wyspę. Ponowny lot, z niepełnym zapasem paliwa, był skierowany tym razem przeciw amerykańskim lotniskowcom. Hiryu, będący macierzystym okrętem Tomonagi, był już w tamtej chwili jedynym lotniskowcem zdolnym do walki. Mając świadomość ryzyka związanego z ograniczonym zasięgiem swojej KATE, Tomonaga odmówił przesiadki na inny bombowiec twierdząc, że każdy samolot będzie potrzebny. Bombowce torpedowe wystartowały o 13:30 i miały do pokonania około 90 mil. Godzinę później zespół odnalazł Yorktowna w eskorcie krążowników i niszczycieli. Tomonaga podzielił swoje samoloty na dwie grupy i podjął próbę ataku. Z powodu niekorzystnej pozycji strzeleckiej (Yorktown w tym czasie wykonywał zwrot), podejście do celu przedłużało się, dając czas amerykańskim myśliwcom na reakcję. Na ostatniej prostej, KATE Tomonagi została zaatakowana, po czym zapaliła się. Pilot utrzymał jednak kurs i zrzucił torpedę, zaraz potem spadł jednak do wody i zginął. Odpalona torpeda chybiła, ale nie spudłowali piloci drugiej grupy i Yorktown otrzymał dwa potężne uderzenia. Przypieczętowało to jego los, trzy dni później został zatopiony. Wcześniej natomiast na dno poszedł Hiryu, kończąc bitwę o Midway całkowitą klęską Japończyków. Przedstawiony model ma odwzorowywać samolot Tomonagi bezpośrednio przed startem do ostatniego lotu. Początkowo założenie dotyczące sposobu malowania było zupełnie inne, ale rady kolegów zmobilizowały mnie do poczytania na ten temat i do zmiany planów. Pierwotnie, na wszystkie powierzchnie położona była fabryczna farba karmelkowa. Później (nie wiem dokładnie kiedy i gdzie), dodano zielony kamuflaż. Wykonany musiał być byle jak, ponieważ po niedługim czasie zielona farba zaczęła odpadać, co dobrze widać na filmie z kwietnia 1942 roku. Lokalizacja ubytków wskazywała, że nie był to skutkiem otarć, czy innych urazów mechanicznych. Dlatego uznałem, że wystarczą obicia do farby bazowej. Paski na śmigle malowane. Zgodnie z sugestiami dodałem okopcenia w miejscu, gdzie buchnął płomień podczas porannego nalotu. Prawdopodobnie zapaliły się opary paliwa wydostające się z podziurawionego zbiornika. Ciśnienie szybko jednak spadło, co – wraz z prędkością samolotu – ugasiło pożar. Od spodu zamarkowałem wylotowe przestrzeliny wraz ze śladami wyciekającego paliwa. Projektując B5N zrezygnowano z zastosowania uszczelniających się zbiorników. Sam Tomonaga doczekał się przedstawienia swojej postaci w filmie z 1976 roku (do dziś pamiętam wrażenie, jakie robił na mnie wówczas piękny plakat filmowy). Jeśli jednak ktoś miałby złudzenia co do prób zachowania obiektywizmu w tym dziele, to dobór aktora powinien je definitywnie rozwiać. Uważa się, że naszego bohatera zestrzelił John Thach. On sam, nie wiedząc jeszcze do kogo strzelał wspominał, że był to bardzo kolorowy samolot. Patrząc na moją KATE, dużo bardziej pstrokatą niż początkowo zakładałem muszę przyznać, że to by się akurat zgadzało. Dziękuję wszystkim obserwującym, link do warsztatu jest tutaj. Do zobaczenia przy następnym projekcie.50 punktów
-
50 punktów
-
Czołgiem, Do prezentacji wystawiam F-4D, którego zrobiłem już czas temu, ale nie miałem dobrego momentu, żeby go jakoś sfotografować. Chyba najbardziej oklepany Phantom USAF z okresu wojny w Wietnamie (66–7463 z 555th TFS), bo największy z niego był zabójca MiG-ów (aż sześć na koncie) . Za wierność historyczną nie odpowiadam, ten okres i związane z nim maszyny to nie mój konik. Model przyjemny w budowie, dołożyłem do niego tylko blaszki w kokpicie i metalowe rurki od Mastera. Kalkomanie - horror. Grube na palec, żadna chemia nie chciała ich wepchnąć we wgłębienia. Skończyło się na malowaniu numerów i napisach technicznych od Print Scale (badziew, ale przynajmniej na cienkiej folii). Uwaga: model przychodzi bez żadnego uzbrojenia, są dostępne ewentualnie osobne pakiety od FineMolds. Żeby być konsekwentnym użyłem takowego (U.S. Air-to-Air Missile Set #2 ('60s-'70s)), szału nie ma, ale na 1:72 wystarczy. Ciekawostką był zasobnik z działkiem SUU-16/A, skorzystałem. Miłego oglądania i krytykowania. Pozdrawiam, Marcin49 punktów
-
Witam i przedstawiam galerię tygrysiego Su-22UM-3K w skali 1/72 firmy Modelsvit ubranego w fenomenalne kalki od ModelMaker! Sam model jest dość wymagający i pracochłonny, jednak posiada piękne detale jak na tą skalę i chyba jest jedyną sensowną alternatywą jeśli chcemy zbudować model tej maszyny. Do budowy użyłem również zestawu Mastera, żywicznych wyrzutni UB-32 od Edka oraz metalowej drabinki Parta. Do malowania użyłem dedykowanego zestawu farb firmy Hataka serii Orange. Zapraszam do oglądania47 punktów
-
Miał to być szybki projekt w międzyczasie, skończyło się na tym że mi zeżarł czas który miałem przeznaczony na inny model. Ogólnie model straszny - części niespasowane, przesunięcia form, bardzo słaby detal (może w 48 by uszedł), błędy, mnóstwo śladów po wypychaczach itd. Dorobiłem/przerobiłem trochę pierdół żeby ten obraz nędzy i rozpaczy jakoś się prezentował: wycieraczki, tylne piasty, różne kabelki, przewody i zawory, nowa skrzynka na akumulator, uchwyt na koło zapasowe, mocowania tylnych błotników i pewnie jeszcze coś jeszcze by się znalazło, ale na dobrą sprawę rzeczy do przeróbki byłoby więcej. Tak wyszło:46 punktów
-
Ostatni z szybkich projektów. Teraz na jakiś czas trzeba będzie się zająć budowami... Leciutko zmodyfikowany zestaw IBG: - lufy Master; - nitowanie i listwy; - osłona z frontu silnika i rozpórki; - światła pozycyjne, linki, pitocik, cięgna amortyzatorów i kilka pomniejszych detali.46 punktów
-
Ukończyłem swojego drugiego Albatrosa. Ten, kto śledził początki wie, że towarzyszyło mi pragnienie pogłębienia rzędów gwoździ co zaowocowało zmarnowanymi godzinami i wątpliwym efektem wizualnym. Jednak poza tą skuchą poćwiczyłem cieniowanie (zadowolony), malowanie struktury drewna z szablonem (średnio zadowolony), naciągi (zadowolony), wstrzemięźliwość w brudzeniu, zwłaszcza skrzydeł (zadowolony). Oryginalny samolot ten powstał w fabryce w Wiener Neustadt i nosił numer 140 wersji 153. Uczestniczył w walkach na froncie włoskim, z pewnością był tam wiosną 1918 roku. Na zdjęciach starałem się uchwycić tamtejszy klimat: W tamtym okresie pilotował go dwudziestojednoletni wówczas Eugen Bőnsch, urodzony nieopodal Śnieżki (Gross Aupa, dziś Wielka Upa w Czechach) i jak się okazało niezwykle uzdolniony oraz mający szczęście cesarsko-królewski lotnik. Służył we Flik 51, jednostce gromadzącej wówczas znakomitych pilotów, jak Benno Fiala (28 potwierdzonych zestrzeleń), Ludwig Hautzmayer (7 zwycięstw – pisałem o nim w galerii Albatrosa Starszego), czy Stefan Fejes (16 zwycięstw). Miał na swoim koncie 17 zestrzeleń (w tym jedno niepotwierdzone), z czego sześć to były balony, a osiem – jednomiejscowe myśliwce (Nieuporty, Camele). Sam został strącony podczas walki z włoskim asem Flaminio Avetim, uratował się skacząc na spadochronie i pokonawszy wpław rzekę Piawę dołączył do swojej jednostki. Jeszcze przez kilka dni uczestniczył w walkach, ale wojna się skończyła. W czasie pokoju prowadził schronisko górskie, a w podczas II wojny służył w Luftwaffe w randze kapitana. Był, między innymi, dowódcą bazy lotniczej Oschatz w Saksonii. Po wojnie mieszkał w Austrii, zmarł w 1951 roku. Informacje na jego temat pochodzą z książki Martina O'Connora „Air Aces of Austro-Hungarian Empire”. Polecam. Poniżej zdjęcia modelu. Dorobiłem do niego małą podstawkę pierwszy raz bawiąc się w sadzenie trawy. Dziękuję Koledze Winrychowi za użyczenie elektrosadzarki. Ponieważ sama podstawka wyszła dość monotonnie, wygrzebałem ze śmietnika kolorowe wiaderko. Wraz ze szmatą pomoże w utrzymaniu czystości naszego Albatrosa, ożywiając jednocześnie winietkę.46 punktów
-
Do budowy prezentowanego modelu doszło w zasadzie przypadkiem, ponieważ tematyka polskiego lotnictwa współczesnego praktycznie zupełnie znajduje się poza kręgiem moich zainteresowań. Model ten był jednak tematem warsztatów modelarskich „Aleja Migów” prowadzonych przez Kamila Trembacza w krakowskiej modelarni Agtom, na które zapisałem się, aby przy wsparciu doświadczonych modelarzy opanować sztukę malowania aerografem. W zasadzie był to praktycznie mój debiut w świecie modelarstwa, ponieważ hobby tym zajmowałem się w wieku lat 12-15, a od tamtego czasu (minęło około 30 lat) bardzo wiele się zmieniło. Rozwój chemii - farb, ogromnego wyboru specyfików do weatheringu, różnego rodzaju materiałów, żywicznych, drukowanych i fototrawionych zestawów waloryzacyjnych - otworzył przeogromne możliwości współczesnym modelarzom, dla mnie jednak problemem było ogarnięcie tak szerokiego wyboru i zapoznanie się w praktyce z różnymi technikami malarskimi stosowanymi w modelarstwie. W młodości miałem nawet kontakt z aerografem do malowania modeli, jednak dzisiejsze narzędzia i techniki pracy nijak się mają do prymitywnego Łukowiaka podłączonego do sprężarki samochodowej. Był to więc w zasadzie pierwszy raz, kiedy wziąłem nowoczesny aerograf do ręki. Dzięki Kamilowi - jego ogromnej pomocy, cennym wskazówkom i chęci przekazywania swojego doświadczenia w pełen humoru i cierpliwości sposób, zaczynam się z tym narzędziem coraz bardziej oswajać. Na pewno model ten jest pełen kompromisów, wymuszonych presją czasu oraz brakiem umiejętności i doświadczenia podczas pierwszych kroków w malowaniu. Wiele rzeczy nie zostało wykonanych i zwaloryzowanych tak, jakbym chciał to zrobić, jednak było to podyktowane harmonogramem prac podczas warsztatów oraz koncentracji Kamila na zagadnieniach malowania, a nie skraczu i waloryzacji modelu. Mimo starań nie udało mi się zakończyć budowy modelu wraz z końcem warsztatów, jednak nabyta wiedza, umiejętności oraz bogaty zestaw materiałów szkoleniowych od Kamila, a także możliwość zasięgania porad sprawiły, że kontynuowałem malowanie i sklejanie, jednak teraz już we własnym tempie i bez kompromisów. Dlatego też w drugim etapie prac oprócz prac malarskich poświęciłem bardzo dużo czasu na waloryzację modelu, zarówno gotowymi zestawami żywicznymi, drukowanymi, jak również częściami fototrawionymi - zarówno gotowymi jak i projektowanymi samodzielnie, oraz zaawansowanym skraczem. W sumie budowa modelu i podstawki trwała ok. 2 lat. Mojej gotowej pracy nadałem tytuł „01”. Splotły się tutaj dwie okoliczności, tworząc swego rodzaju symboliczną klamrę. Jak wspomniałem powyżej, jest to praktycznie mój pierwszy, ukończony model. Jednocześnie jest to model samolotu MiG-21PFM (typ 94N), egzemplarz o numerze seryjnym 94MŁ01 o numerze bocznym „01” eksponowanego w „Alei MiGów” w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Samolot ten od 1966 roku służył w 40. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Świdwinie, a od 1971 roku - w 2. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Goleniowie. ZAPRASZAM DO GALERII (CZĘŚĆ I - w związku z ograniczeniami forum)44 punktów
-
Witajcie, Udało mi się dzisiaj ukończyć i zrobić parę zdjęć jeta, który odkąd zacząłem kleić modele, chodził mi po głowie w tym malowaniu. Początkowo miała być Tamiya, ale trafił się w dobrej cenie zestaw Eduarda, więc czemu by nie spróbować tego zestawu... Niestety zestaw trochę zawodzi i zabiera trochę przyjemności ze sklejania. Mimo że nie są to jakieś stare wypraski Academy to składalność jest przeciętna, średnie spasowanie, błędy w instrukcji, słabo merytorycznie i inne mniejsze absurdy. Podsumowując - teraz na pewno brałbym Tamkę Model robiłem z pudła, bez extra dodatków bo w pudełku już jest ich parę, a od siebie dodałem jakieś przewody i kilka elementów w podwoziu bo zestawowe to straszna nędza. Niestety nie zrobiłem zdjęć od spodu bo nie wiedziałem jak ustawić model nie niszcząc jednocześnie owiewek , a tam też ciekawie wygląda. Ogólnie mówiąc model ma parę elementów które można by zrobić może lepiej (np dokupić żywiczne uzbrojenie bo te zestawowe 'jest bo jest'), ale ja jestem zadowolony. Osiągnąłem mniej więcej efekt taki jaki chciałem. W witrynce wygląda bardzo dobrze i myślę że będzie dobrze wyglądał w parce z tomcatem Jolly Rogers którego mam zamiar teraz poskładać. Pozdrawiam44 punktów
-
Wraz z końcem zimy zakończyłem prace nad modelem. Podsumowanie działalności „Cyrku Skalskiego” W ciągu niecałych dwóch miesięcy, podczas których Polacy walczyli w Afryce, udało im się zestrzelić 25 samolotów przeciwnika. Takiego wyniku nie miała żadna z jednostek Spitfire’ów przydzielonych do 244 Skrzydła. Najskuteczniejszy był 145 Dywizjon, który w tym samym okresie czasu, zgłosił 22 zestrzelenia. Ogółem całe skrzydło zameldowało zniszczenie 100 samolotów nieprzyjaciela, czyli Polacy, którzy stanowili siódmą cześć, po przybyciu Kanadyjczyków z 417 Dywizjonu, dziewiątą część skrzydła, zgłosili 25% zniszczeń całej jednostki. Bez wątpienia był to wielki sukces polskiej jednostki. Najskuteczniejszym pilotem PFT był Eugniesziusz Horbaczewski z liczbą pięciu zniszczonych samolotów wroga. Dzięki pobytowi w Afryce trafił do grona asów. W całym 244 Skrzydle, skuteczniejsi od niego byli jedynie dowódcy 145 i 601 Dywizjonu, którzy oprócz pięciu zestrzeleń, zgłosili też zestrzelenia prawdopodobne i uszkodzenia maszyn wroga. Kolejni co do skuteczności Polacy to Skalski ósmą lokatą w Skrzydle z wynikiem (3-0-1). Po trzy zwycięstwa odnieśli Król, Sporny i Sztramko i zajęli miejsca 9-12. Popek (2-0-1) na pozycji 16-17. W całym skrzydle pilotów, którzy odnieśli co najmniej jedno zwycięstwo było 53, a wśród nich było 12 Polaków. W trakcie kampanii Polacy wykonali 545 lotów bojowych w czasie 618 godzin i 35 minut, oraz 155 lotów nieoperacyjnych w czasie 72 godzin i 45 minut. Najczęściej bojowo latali Skalski (41 lotów), Machowiak i Kowalski (40 lotów), Sporny (39). Piloci PFT Podsumowanie działalności Spitfire EN315 Spitfire w wariancie IXc, z silnikiem Merlin 61. Oblatany w styczniu 1943 miał mieć niezwykle barwną, choć krótką historię. Od momentu przydzielenia go w marcu 1943 roku do jednostki polskiej, na samolocie latali między innymi: Horbaczewski, Bohdan Arct, Kazek Sporny, Mieczysław Wyszkowski, Mieczysław Popek no i oczywiście Stach Skalski. Pierwszy lot w ramach PFT, Spitfire EN 315 odbył dnia 24 marca. Oblotu dokonał Majchrzyk. Pożegnanie natomiast, czyli ostatni lot w ramach tej formacji, odbył się 20 maja 1943, lot z Hergla do Ben Gardane, a za sterami siedział Stanisław Skalski. W międzyczasie samolot wykonał około 75 lotów bojowych, co biorąc pod uwagę niecałe dwa miesiące, daje niezwykle intensywny czas. W trakcie walk nad Afryką, Polacy odnieśli na Spitfire EN315 ZX6 łącznie sześć potwierdzonych zestrzeleń, w tym 5x Bf-109 i 1x Mc. 202. Dwa zestrzelenia prawdopodobne, w tym 1x Bf-109 i 1x Mc. 202 oraz dwa uszkodzenia, oba to Bf-109. Zwycięstwa odniesione na tej maszynie: 02.04.1943 – Horbaczewski – Bf-109 pewny 04.04.1943 – Skalski – Bf-109 pewny 06.04.1943 – Wyszkowski – Bf-109 prawdopodobny 08.04.1943 – Popek – Bf-109 uszkodzony 18.04.1943 – Arct – Mc.202 prawdopodobny 20.04.1943 – Arct – Bf-109 pewny 21.04.1943 – Arct – Bf-109 uszkodzony 22.04.1943 – Horbaczewski - 2x Bf-109 pewne 28.04.1943 – Popek – Mc. 202 - pewny Można się pokusić o stwierdzenie, że to niezwykły samolot w historii polskich sił w II wojnie światowej, na pewno jeden z najbardziej zasłużonych. Jak widać ze statystyk, samolot wykonał kilkanaście procent lotów całej jednostki. Po wydarzeniach w Afryce, w niedługim czasie EN315 spotkał swój los na Malcie, gdzie w lipcu 1943 został utracony. Kazek Sporny w kabinie EN315 Start Polaków na akcję. Podsumowanie warsztatu Model przedstawia maszynę w okresu działalności PFT w Afryce, wiosną 1943 roku. Samolot o oznaczeniu bocznym ZX6. Mogę w zasadzie powiedzieć, że przezimowałem z tym projektem, bo prace rozpocząłem 16 grudnia 2022. Przez ten czas, niemal codziennie wykonywałem mniejsze lub większe działania. Trudno jest mi zatem przeliczyć to na godziny, ale myślę, że było ich w okolicy 150. Założenie jakie sobie postawiłem to poczucie, że niczego nie robiłem w pośpiechu i z dużą starannością. Chciałem w ten projekt włożyć całe zaangażowanie na jakie mogłem sobie pozwolić. Ważnym etapem budowy był drugi Spitfire sklejony na szybko (Hobbby2000 1/32), który służył mi jako poligon wielu rozwiązań, działania chemii, efektów malowania etc. Ten prosty zabieg okazał się strzałem w dziesiątkę i na pewno będę sięgał po podobne rozwiązania przy kolejnych projektach. Etapy budowy, jeśli ktoś ma ochotę zerknąć, znajdziecie tutaj: Warsztat Spitfire EN315 Model Tamyia Spitfire IXc w skali 1/32. Oprócz samego modelu użyłem żywicznych doatków i innych aftermarketów: - Tablica - Lufy - Koła - Drzwi kabiny - Maski - Blachy do silnika Model malowany był farbami Tamyia i Gunze, a później olejamy Abteilung i kredkami akwarelowymi marki AK i Faber Castell. Mnóstwo części, ale spasowanie bardzo dobre, niezwykła dokładność i piękne oddanie detali. Model zdecydowanie warty polecenia. Pzdr. Łukasz44 punktów
-
43 punktów
-
Zapraszam do galerii modelu samolotu P-51B Mustang w skali 1:72 zbudowanego z zestawu Arma Hobby Deluxe set zawierającego dodatkowe elementy drukowane (fotele, wydechy, chłodnice). Skorzystałem tu również z dodatków waloryzujących. Były to koła, podstawki pod koła, beczki, stół roboczy, kanistry z plików do samodzielnego wydruku zakupionych na stronie Arma Hobby (dzięki @DariuszSxTx za wsparcie). Dodałem również kilka elementów z zestawu blach fototrawionych PARTa dedykowanego do zestawu Academy ale i tu pasujących bez większych problemów. W skrzydła wstawiłem Masterowe lufy z zestawu do wersji D. Gotowy model postawiłem na podstawce odwzorowującej panele PSP (Pierced/Perforated Steel Planking) tzw. „Marston Mat”, również z Arma Hobby. Nieco ją jedynie podwyższyłem dla lepszej prezencji – tak mi się przynajmniej wydaje. Towarzystwo maszynie zapewnia figurka pilota (ćiiiii...) US NAVY z Legend Productions. Pomalowałem ją jednak na modłę USAF posiłkując się zdjęciami i opisami ze strony http://www.303rdbg.com/uniforms-gear8.html Poza w/w dodatkami model zbudowałem w zasadzie „prosto z pudła” szpachlując jedynie linie podziału na skrzydłach i dodając trochę nitów na osłonie silnika. Spód modelu pomalowałem Hataką C033 Neutral Grey z serii Orange Line a górę pokrył Dark Olive Drab 41 (RC259) AK z serii Real Color. Do tzw. brudzenia użyłem washy, kredek, oilbrusherów i pigmentów (i być może za dużo fantazji ). Mnogość atrakcyjnych wariantów oznaczeń w pudełku nie ułatwiała wyboru. Zdecydowałem się na malowanie odwzorowujące maszynę North American P-51B-7-NA Mustang o numerze seryjnym 43-6638 z okresu służby w 355 Dywizjonie Myśliwskim, 354 Grupie Myśliwskiej, 9 Armii Powietrznej USAAF, pilotowaną przez podporucznika Freda G. Bucknera. Dywizjon w czerwcu 1944 operował z lotniska Lashenden w Wielkiej Brytanii (strona opisująca historię tej bazy https://www.lashendenairwarfaremuseum.co.uk/3.html). Jest to malowanie bardzo charakterystyczne ze względu na nietypową szczękę i pasy inwazyjne a jednocześnie słabo udokumentowane – udało mi się dotrzeć jedynie do filmu z krótkim fragmentem gdzie można zobaczyć ten samolot podczas kołowania przed startem do kolejnej misji. https://www.britishpathe.com/asset/93517/ - około 5:11 minuty. Model powstał w ramach projektu grupowego modelarzy z serwisu Twitter #kleimyMustangiAH – tu kieruję podziękowania dla Marcina Ciepierskiego, który poddał pomysł tej wspólnej zabawy. Mam nadzieję, że niedługo inni koledzy również pokażą swoje ukończone Mustangi Jako ciekawostkę dodam, że zdjęcia wykonałem korzystając z dopiero co odkrytej przeze mnie bardzo fajnej funkcji w aparacie – bracketingu ostrości (focus stacking). Polega to na tym, że aparat robi kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt zdjęć (ustawiamy sobie ich liczbę wedle własnego uznania/potrzeb). Przy każdym ujęciu automatycznie przesuwa się punkt ustawienia ostrości. Potem aparat te ujęcia sam składa w jedno zdjęcie o bardzo dużej głębi ostrości. Zapraszam do komentowania, zwłaszcza wszelkie merytoryczne wypowiedzi będą mile widziane [img]https://i.imgur.com/LdYGMTi.jpeg[/img]43 punktów
-
Kolejny model z serii "trza wziąć i na szybko zrobić bo miejsca nima". Poszło szybko, ale z podstawką trochę powalczyłem bo nie miałem zbytnio pomysłu, zresztą koncepcja zmieniała się w trakcie pracy kilka razy. Figsy to stary dragon, straszne mydło - obiecałem sobie że się kiedyś nauczę przyzwoicie malować twarze figurek, ale to jeszcze nie jest ten czas Dlatego zbliżeń na figsy nie będzie Tak wyszło:43 punktów
-
Serdecznie dziękuję Koledze Szydercza Gała za poratowanie mnie kalkomaniami do tego modelu. Dobry z niego człowiek. Special thanks to Bruno Schmäling, who advised me on how the Bőning's Albatros camouflage really looked. Your help was invaluable, Bruno. Wołem roboczym niemieckiego lotnictwa myśliwskiego w 1917 roku był Albatros D.III, którego produkcja odbywała się w zakładach w pobliżu Berlina (Johannisthal) oraz w Pile (OAW). Jednak sytuacja na froncie zmuszała do poszukiwania nowych rozwiązań i lepszych samolotów. Już w początkach 1917 roku złożono zestaw wymagań na nowy typ myśliwca z założeniem, że maszyna ta pojawi się na froncie wczesnym latem w liczbie wystarczającej do zaspokojenia potrzeb ponad trzydziestu eskadr. Nowy Albatros, oznaczony cyfrą V zaczął docierać na front w maju 1917. Różnił się przekrojem kadłuba (owalny, wcześniej spłaszczony owal), sposobem przyczepu dolnego płata do kadłuba oraz poprowadzeniem linek sterujących lotkami wewnątrz górnego płata. Samolot „odchudzono” o około 50 kg co miało poprawić jego osiągi przy niezmiennych, póki co, jednostkach napędowych. Nie przeprowadzono jednak testów sprawdzających jego zachowanie w powietrzu. Szybko okazało się, że zmiana mocowania dolnego płata wraz z zastosowaniem lżejszych (czytaj – mniej wytrzymałych) komponentów była powodem drgań oraz odrywania się skrzydeł w czasie lotu. Co gorsza, zmiany konstrukcyjne nie poprawiły istotnie osiągów nowego samolotu. Próby wprowadzenia zmian w konstrukcji dolnego płata nie wyeliminowały zagrożenia. Zresztą, nie udało się tego dokonać do końca wojny, również w modelu D.Va. Albatros D.V okazał się więc ślepą uliczką. Mimo to, z uwagi na naglące potrzeby frontu, wyprodukowano około 900 sztuk tych samolotów aż do zastąpienia go wersją D.Va wczesną jesienią 1917. Do połowy 1918 roku, kiedy masowo zaczęto wprowadzać Fokkery D.VII, pozostał głównym myśliwcem niemieckim. Na zdjęciu Albatros D.V numer 2097/17. Wykonane zostało ono najpewniej latem lub wczesną jesienią 1917 roku na lotnisku St. Loup. Do zdjęcia pozuje Walter Bőning, wówczas dwudziestotrzyletni pilot w stopniu porucznika. Student medycyny, po wybuchu wojny służący początkowo w piechocie, a od 1916 roku w lotnictwie. Od listopada 1916 pilot Jagdstaffel 19, w październiku 1917 roku mianowany dowódcą Jasta 76B. Miał na koncie siedemnaście zwycięstw, kiedy w maju 1918 roku został poważnie ranny w walce z Camelami. Bezpośrednio przed tym starciem Bőning zderzył się w powietrzu z jednym ze swoich pilotów (Georg Markert), co spowodowało uszkodzenie obu samolotów. Zaatakowani przez Anglików – Markert zginął zaś Bőning przeżył, ale nie latał już więcej. Po wojnie skończył studia medyczne i był lekarzem, prawdopodobnie położnikiem. Nie znam daty jego śmierci. Nie mylić go z porucznikiem Hansem Bőhningiem, jego przyjacielem a także pilotem Jasta 76B. Przedstawiony na zdjęciu Albatros latał w barwach Jasta 19, w tamtym czasie w jednostce malowano stery kierunku na czarno. Górne powierzchnie płatów miały wykończenie fabryczne, przez co rozumiano dwukolorowy kamuflaż (zielony – fiolet/mauve). Egzemplarz 2097/17 miał też osobiste oznaczenia Bőninga – błękitno-biały pas z czarną literą B oraz błękitne i białe wykończenie osłony silnika. Po przejściu do Jasta 76B, jako dowódca otrzymał nowy samolot, na którym z dawnego malowania wykorzystał część dotychczasowych elementów: Dziękuję za zainteresowanie tematem oraz za wszelkie wsparcie. Poniżej zdjęcia modelu, pod każdym z nich link do zdjęć w pełnym formacie. https://drive.google.com/file/d/1i1UnrVbyawYl-mWpL3UqgQEAMsLr32rI/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/13b_UHUpiwZlsJR4O9_cWNSjYLCZ377JF/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1s69-0guhaUsDebEeyF_I-I9QKHlz43Fd/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1-tx30H1l0Ge_Nkclaw31IASktRgyybB1/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1UfJVNcmZM0urN2X-JOPHiQSaulCTe9W9/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1Dh0UYm6VG_Skr0DHgzcv_hsUL4jaUfF6/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1UorwNd9LNoazyqqgR_8BoGvMxzYbyIn9/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1yHbR_mfJqxlFVPrfSR-TIS3aLee4aeRi/view?usp=drive_link https://drive.google.com/file/d/1Z1Yj7amdY5LP8jK42huRYTeXtaFYT7bZ/view?usp=drive_link Warsztat znajduje się tutaj: https://modelwork.pl/topic/51097-albatros-dv-148-eduard/#comments Do zobaczenia przy kolejnym projekcie. Ciao.43 punktów
-
Witajcie Chciałbym podzielić się pierwszym modelem skończonym w tym roku. Bardzo fajny zestaw Arma Hobby zrobiony w zasadzie prosto z pudła.43 punktów
-
W związku z kończącymi się feriami, w ramach których pewnie niektórzy z nas udali się na narty, warto przypomnieć, że także i samolocikom się takowe terminy przydarzały.42 punktów
-
42 punktów
-
Witam, długo nic nie było w końcu się udało. Najbardziej bałem się tego malowania, bo maskowania sporo, jeszcze skala 72, no ale w końcu model został ukończony. Malowany farbami HATAKA orange i gunze C.42 punktów
-
Lotnisko Villaverla, Włochy, wrzesień 1918: Narodził się w Sopwith Aviation Company w miejscowości Kingston on Thames, zaś w dniu w dniu 11 września 1917 roku został dostarczony do Airplane Acceptance Park w Kenley – miejsca, do którego producenci wysyłali samoloty w celu złożenia i wyposażenia w sprzęt, uzbrojenie oraz oprzyrządowanie wymagane podczas służby na froncie. Otrzymał imię B6313. Camel B6313. Już 24 września przeniósł się na lotnisko Yatesbury, gdzie został przydzielony do 28 Dywizjonu RFC. Na lotnisku tym odbywały się szkolenia pilotów, a cały dywizjon był szykowany do przerzucenia na front. 2 października do jednostki dołączył nowy dowódca, kanadyjski pilot William George Barker. Od tej chwili jego losy i losy B6313 połączyły się na dobre. Barker (rocznik 1894, Manitoba), obsługiwał na froncie Wielkiej Wojny karabin maszynowy, dostając się w czerwcu 1915 roku w sam środek drugiej bitwy pod Ypres. Ponoć pewnego dnia obserwował pojedynek niemieckiego Eindeckera z brytyjskim scoutem i postanowił zgłosić się na kurs obserwatorów do Royal Flying Corps. W Korpusie brakowało personelu, więc przyjmowano osoby nawet z minimalnymi kwalifikacjami. Po pierwszej nieudanej próbie (!) Barker został przyjęty i, po sześciu dniach szkolenia, które składało się z nauki czytania map, wykonywania fotografii lotniczej i opanowania technik komunikacyjnych, otrzymał odznakę obserwatora. Po kilku miesiącach lotów awansował na podporucznika, wziął udział w bitwie nad Sommą. W ciągu kolejnych miesięcy odbył wiele lotów, zaliczył także (jako obserwator na przestarzałych samolotach rozpoznawczych B.E.2) pierwsze zestrzelenia i otrzymał Krzyż Wojskowy (Military Cross - MC). W listopadzie 1916 został przyjęty na kurs pilotów, po którym latał w randze kapitana uzyskując kolejne zestrzelenia (jako strzelec-obserwator). Za skuteczne akcje rozpoznawcze otrzymał drugi MC i awansował na dowódcę klucza. Przeniesiony do Anglii we wrześniu 1917 i wcielony do 28 Dywizjonu – poznał naszego bohatera. Od tej pory, latając jako tandem, zyskiwali kolejne zwycięstwa. Na zdjęciu B6313 w barwach 28 Dywizjonu, od lewej Barker prezentujący jesienną kolekcję „Time for Eskimo”. W tym czasie B6313 nosił oznaczenia 28 Dywizjonu RFC w postaci białego kwadratu na kadłubie i górnym skrzydle. Jako dowódca klucza. Barker miał serpentyny przymocowane do tylnych wsporników (prawdopodobnie barwy czerwono-biało-czerwonej). Trzeba dodać, że fortuna potrafiła toczyć się kołem... Ponieważ włoski sojusznik nie radził sobie dobrze, Anglia i Francja wysłały mu wsparcie lotnicze, między innymi 28 Dywizjon. Pewien brytyjski pilot napisał o tamtejszej wojnie: „Latanie we Włoszech było świętem w porównaniu ze służbą we Francji. To był zupełnie inny rodzaj działań wojennych, to była dżentelmeńska wojna. Zwiadowcy, których spotkaliśmy we Włoszech nie wydawali się mieć w sobie tej zaciekłości, z którą spotykaliśmy się na froncie zachodnim, gdzie rządziła zasada oko za oko. We Włoszech piloci nie byli tak agresywni. Niemniej, człowiek mógł spotkać śmierć w powietrzu równie łatwo nad równiną wenecką, jak nad polami Flandrii”. Podczas mijających tygodni B6313 notował kolejne zwycięstwa. W Boże Narodzenie 1917 roku Barker z dwoma kolegami postanowili wysłać Austriakom z pobliskiego lotniska Motta di Livenza świąteczne życzenia. Na dużym kawałku tektury napisali „Dla austriackiego korpusu lotniczego, od RFC z życzeniami Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, a następnie przelecieli niziutko nad lotniskiem ostrzeliwując wszystko w zasięgu wzroku. Cała trójka wróciła do swojej bazy w Istranie i po cichu przekonała mechaników do załatania dziur po kulach, ponieważ brytyjski dowódca, podpułkownik Phillip Joubert, zakazał lotów bez zezwolenia. Ogółem, w 28 Dywizjonie nasza para uzyskała 22 zwycięstwa. 10 kwietnia 1918 roku Barker przechodzi do 66 Dywizjonu jako dowódca klucza, notując tam kolejne 16 zestrzeleń i otrzymując drugi MC oraz DSO. A już w czerwcu otrzymuje dowództwo 139 Dywizjonu. Mimo, że tamtejsi piloci latali na Bristolach F.B.2, Camel wędruje razem z nim. Otrzymuje też dywizjonowy makijaż w postaci siedmiu czarno-białych pasów na kadłubie i zamalowanej osłony silnika, a od swego pana - serce przebite strzałą: Nieco później, do siedmiu pasów na kadłubie Barker dodaje jeszcze sześć, przemalowuje serce, zmywa też farbę z przodu maszyny. Wycięte zostają dodatkowe otwory w osłonie silnika i poszerzone okno w górnym płacie dla poprawienia widoczności. W misjach towarzyszy mu czerwony diabełek siedzący na prawym karabinie. Poniżej ostateczny wizerunek B6313: W tej jednostce podwyższają wynik do 46, za zasługi Barker był dekorowany ponownie DSO. Ostatni wspólny lot odbyli 29 września 1918 roku, w ciągu całej służby spędzili razem w powietrzu prawie 380 godzin. B6313 miał niewątpliwie na swoim koncie najwięcej zestrzeleń (46) ze wszystkich Cameli walczących w I Wojnie. Po podpisaniu pokoju Barker służył w lotnictwie cywilnym, zginął podczas lotu rekreacyjnego w 1930 roku. Jak powiedział o nim kapitan James Mitchell: „Choć trudno uznać, że był dobrym pilotem, z pewnością nadrabiał celnością. Byłem jego zastępcą i prawdopodobnie wiedziałem o nim więcej, niż ktokolwiek inny. Widziałem wrogie maszyny rozpadające się w powietrzu lub ginące w płomieniach pod jego ostrzałem na długo przed tym, zanim zdałem sobie sprawę, że są w zasięgu”. Model, który w zasadzie miał być zapchajdziurą, a przeobraził się w normalny projekt. Zostawiam Was z nim. Na koniec impresja na temat ówczesnego klimatu, lotnisko Villaverla, Włochy, wrzesień 1918:42 punktów
-
Grumman F6F-5 Hellcat 1:72 z zestawu Matchbox 40018 wybór pał na zwłoki Hellcat'a: po filmie "Midway" i znalezieniu arcyciekawego zdjęcia oraz niezwykłej jego historii , SPA w krecie: z założenia do "nieboszczyków" nie dokładam blach, żywić itp jednak tu.... żywiczny silnik Quick Boost (72405) był konieczny po otwarciu wnętrzności - metryczka jedyny sposób na figurkę... Magic Sculp "ozdrowieniec" synteza:42 punktów
-
Taka sytuacja- skończyłem dzisiaj Jaskółę i Arma puściała info że wydaje Na koniec roku udało się zamknąć ponad trzyletni temat. Ciągnął się niemiłosiernie długo. Do końca nie jestem zadowolony. Kilka rzeczy zrobił bym po takim czasie inaczej jeśli chodzi o NMF. Chciałem uzyskać efekt brudnego utlenionego alu, ale wydaje mi się że przedobrzyłem z ilością warstw brudzenia i matem. Łosz też mi nie leży, ciut za ciemny. Linie poszpachlowane. Częściowo ponitowany. Otwarta komora podwozia- chyba największy mankament tego modelu zaraz po oszkleniu. Wymieniona limuzyna na Rob Taurus, dodana stara blaszka Edka, koła od Edka, tablica Yahu, przewody hamulcowe. Działka i pitot z igieł. Dorobione stożki silników i bąble na włazach od działek. Malowany Vallejo. Maszyna o numerze 111712 z JV44, Innsbruck. Na zdjęciach i filmie porzucona maszyna ma belki na uzbrojenie. Znalazłem też info że jednostka używała bojowo niekierowanych pocisków WGr. 21. Dla urozmaicenia postanowiłem je dodać bo były w zestawie. Oryginał: Link do warsztatu. Teraz się trzeba będzie brać za wersję dwumiejscową nocną albo rozpoznawczego Zapraszam do galerii:41 punktów
-
Przedstawiam moją ostatnią pracę. Arado 234 w malowaniu z 9./KG 76, F1+MT (WNr.140173). Chyba najciekawsze i najładniejsze malowanie tego samolotu. Model zwaloryzowany blaszką z wnętrzem Edka. Wytrasowałem sporo nowych linii paneli i różnego rodzaju klapek. Przenitowałem. Dorobiłem przewody hamulcowe, przewody w kabinie, linki przy spadochronach silników, pitota, przesunąłem antene pierścieniową, poprawiony celownik. Malowany Vallejo. Ehhh… nie ukrywam, że budowała dala mi w kość, a na warsztacie w trakcie budowy jest jeszcze jeden. Nie ma szału ze spasowaniem. Połączenie skrzydła-kadłub tragedia. Szkło strasznie spasowane. Napociłem się przy wklejeniu stelaża tablicy razem z przewodami do oszklenia. Wklejałem też podwozie na samym końcu, a nie tak jak instrukcja pokazuje. Też mnie to trochę nerwów kosztowało, ale myślę, że więcej by ich poszło gdybym wkleił za instrukcją i potem to malował. Improwizowałem też z kompasem czy co to to jest na plecach- Peil G6. Dziwi mnie, że producenci czy to kalek czy modelu nie zrobili kalkomanii tego elementu. Jest dosyć charakterystyczny i widoczny. To chyba tyle. Kadr z filmu z okresu jak samolot był testowany przez aliantów Zapraszam do galerii. I klika strzałów lepszych i gorszych z etapu budowy41 punktów
-
Przedstawiam ukończony model F-15E Strike Eagle 1/72 stare wypraski Academy. Dodatki do modelu to: blaszki Parta - kokpit oraz zewnętrze, dysze Aires, uzbrojenie Eduarda, drabinka LP, kalkomania Twobobs oraz trochę własnych waloryzacji. Jest to mój pierwszy wykonany model nie licząc kilku sklejonych i pomazianych pędzlem modeli jeszcze w szkole 30 lat temu. Budowa zajęła mi ponad rok i w jej trakcie ciągle zmieniałem koncepcję. Najpierw chciałem go tylko skleić i pomalować pędzlem, ale naoglądałem się różnych galerii i warsztatów na forach czy FB i się zaczęło. Kupiłem aerograf, kompresor zacząłem dokupować dodatki bo model jest już leciwy i raczej słabo w niektórych miejscach zdetalowany, Poprawek było co niemiara, coś co podobało mi się na początku pracy z modelem po jakimś czasie przestawało mi się podobać i zacząłem to poprawiać. No i tak w kółko. Z własnych waloryzacji to część linii podziału została pogłębiona a część zaszpachlowana i wyryta w mniej lub bardziej poprawnych miejscach (niestety ten model to raczej wersja wcześniejsza a nie F-15E). Dodałem nitowanie, zwaloryzowałem wnęki podwozia, ramę owiewki oraz wnękę hamulca aerodynamicznego. Model pomalowany głównie lakierami Gunze oraz Tamiya, metalizery SM Gunze oraz AK Extreme. No i wszystko wyszło tak jak poniżej.41 punktów
-
WITAM 안녕하세요 K2 to jeden z najnowszych nabytków dla naszych czołgistów, a także dla modelarzy, którzy chcieliby zrobić coś na czasie w naszych barwach. Jeszcze jedna galeria Czarnej Pantery nie zdążyła ostygnąć na forum a już powstała kolejna... Niech więc się mnożą dalej tak w naszej armii jak i na warsztatach modelarskich Model wykonałem z zestawu Academy (ogniwkowe ruchome gąsienice + blaszka na dno kosza na wieży) przy użyciu kalkomanii z zestawu Hobby 2000. Nie dokupowałam żadnych dedykowanych waloryzacji, a jedynie ograniczyłem się do minimalistycznego bezkosztowego wkładu własnego: dodałem druciki przy granatach dymnych, liny uniwersalne Eureki owinąłem cienką siateczką jednorazową z marketu i z braku przezroczystych elementów przerobiłem optykę. Zapraszam więc do oglądania i mam nadzieję, że się spodoba I jeszcze trzy zdjęcia z cyklu "polskie drogi": -------->LINK DO WARSZTATU<--------40 punktów
-
Witam forumowiczów, Polski Jastrząb popełniony już jakiś czas temu. Wypust Kinetica ma gorsze momenty, ale ogólnie budowę wspominam jako przyjemną. Z dodatków: konwersja CMK do polskiej wersji Block 52+ (bazą modelu był zestaw Kinetica z wersją Block 60) żywiczny kokpit, fotele ACES II, dysza silnika od Aires zasobnik Sniper i pociski AGM-65 Maverick od Eduard pitot i sondy od Mastera Tygrysia kalkomania firmy Model Maker, egzemplarz w okolicznościowym malowaniu z NATO Tiger Meet 2013. Farbkowany Gunze. Zapraszam do galerii.40 punktów
-
Tomek Wajnkaim Nadszedł czas finalnej galerii, prezentacji modelu, ale również podsumowania działalności Donata Makijonka i samej budowy. Zanim jednak przejdziemy do podsumowań, chciałbym z tego miejsca serdecznie podziękować: Tomkowi Wajnkaim, który uczynił mi ten zaszczyt i ożywił mój model, rysując dla mnie niesamowity obraz walki Makijonka z Albatrosem. Dziękuję Ci również za zaprojektowanie masek, dziękuję za wszystkie rady i wsparcie, ale również za cierpliwość i znoszenie nieustannego bombardowania zdjęciami i pytaniami modelarskimi. Piotrowi Mazurkowi za wykonanie bezbłędnego kołpaka, który uczynił ten model jedynym w swoim rodzaju i pozwolił mi zbliżyć do oryginału podczas tej budowy. Ewie niezmiennie za wsparcie, wiarę i cierpliwość. Na pewno dla kogoś, kto nie interesuje się mocno lotnictwem i modelarstwem, słuchanie o tym nie jest łatwe. Podsumowanie historyczne. W swojej karierze lotniczej, Donat Makijonek wykonał około 600 lotów bojowych, stoczył dziesiątki walk powietrznych, w których odniósł dziewięć zwycięstw (cztery z nich znalazły oficjalne potwierdzenie). Latał na czternastu typach samolotów. Rozpoczynał służbę jako zwykły żołnierz, brawurą, odwagą, niezwykłym poświęceniem i ogromnym talentem lotniczym, doszedł do stopnia kapitana w lotnictwie carskiej Rosji i stopnia majora w Wojsku Polskim. Za męstwo wykazane na frontach I wojny światowej oraz w innych walkach otrzymał następujące odznaczenia: rosyjski Krzyż św. Jerzego wszystkich czterech klas, Order św. Jerzego IV klasy, Order św. Włodzimierza IV klasy z mieczami i łukiem, Order św. Anny IV klasy i III z mieczami i kokardą, Order św. Stanisława III klasy z mieczami i wstęgą i II klasy z mieczami. W Wojsku Polskim otrzymał: Virtuti Militari V klasy, trzykrotnie Krzyż Walecznych, Order „Krzyża Niepodległości”, medal Za Zwycięstwo oraz serbski Order Orła Białego. Wielokrotnie wychodził z ogromnych opresji, wielokrotnie wykonywał najtrudniejsze zadania i loty w najgorszych warunkach pogodowych. Makijonek w trakcie służby i lotów bojowych zawsze odznaczał się niespotykaną odwagą, co zaskarbiło mu sympatię i szacunek. Bez wątpienia jest jednym z najwybitniejszych polskich lotników okresu I Wojny Światowej i jednym z najbardziej uznanych z okresu walk 1918-1921. 3 Eskadra Wywiadowcza pod jego dowództwem uchodziła za jedną z najlepszych jednostek w Polsce, co dobitnie świadczy o zdolnościach dowódczych Makijonka. W okresie walk na Wołyniu w 1919 roku, dokonywał brawurowych lotów szturmowych, ostrzeliwując i bombardując nieprzyjaciela z najmniejszych wysokości. W okresie gdy loty nie mogły być wykonywane, przeprowadzał szkolenia dla personelu jednostki, w tym dla mechaników, gdyż sam będąc mechanikiem, znał doskonale zasady działania silników lotniczych. Przez niemal trzecią część swojego życia służył w lotnictwie, przebył przez trzy wojny, aby czwarta stałą się kresem jego życia. To właśnie podczas II Wojny Światowej, Makijonek trafia do obozu zagłady w Auschwitz. Zostaje zamordowany przez Niemców w nieznanych okolicznościach. Można powiedzieć bez ogródek, że człowiek wybitny, zasługujący na pamięć, szczególnie swoich rodaków. Niestety niewiele osób zna i pamięta o Makijonku, nawet w środowisku pasjonatów lotnictwa, tę i wiele innych postaci zakrył mrok zapomnienia. Niech za podsumowanie posłużą słowa wstępu książki „Polskie Wojska Lotnicze w 1918-1920”, autorstwa Mariusza Niestrawskiego: „(…)Postawione zadanie upowszechnienia wiedzy o początkach polskiego lotnictwa z pewnością nie jest łatwe. Wielu polskich Czytelników zainteresowanych dziejami militarnymi nadal nad historię biało-czerwoną przedkłada historię w kolorze feldgrau, a nawet w kolorze czarnym. Nonsensem byłoby krytykowanie dążenia do wiedzy, aczkolwiek warto starać się sukcesywnie zmieniać proporcje na korzyść historii Polski. Drugą przeszkodą do pokonywania jest specyficzne przywiązanie do klęsk i ich uwielbienie, które wykształciło się w polskim społeczeństwie. Ściśle wiąże się z tym powszechnie szermowanie pojęciem „moralnych zwycięzców”. Należy jednak wierzyć, że tego rodzaju podejście może zmienić popularyzacja chwil chwały polskiego oręża, ukazywanie losów prawdziwych bohaterów, których dokonania rzeczywiście przybliżały Polaków do niepodległości. To między innymi bohaterskie czyny lotników w latach 1918-1920 przyniosły Polsce zwycięstwo. Ci bohaterowie nie potrzebują epitetu „moralni”. Byli po prostu zwycięzcami, o których powinna trwać pamięć. Gloria victoribus!(…)” Jeśli ktoś ma ochotę prześledzić dokładnie życiorys Makijonka, zapraszam do warsztatu, tam zamieszczałem chronologiczne w trakcie relacji, historię życia i działalności Donata. Link do warsztatu i historii Makijonka Podsumowanie warsztatu. Model przedstawia dość nietypową wersję Nieuporta XXI o numerze seryjnym 2453. Nieuport XXI był w zasadzie wersją XVII, ale o słabszym silniku. Choć wygląd zewnętrzy miał identyczny, wewnętrzna konstrukcja zapewniała mu o wiele mniejszą masę. Choć samolot miał być przede wszystkim przewidziany do szkolenia, to w realiach wojennych Rosja carska, używała ich z powodzeniem na frontach I Wojny. Nieuport XXI o numerze 2453 był wyposażony w nietypową dla tej wersji, pełną osłoną silnika i kołpak, który niemal całkowicie zasłaniał wlot do silnika. Istnieje tylko jedno zdjęcie tej maszyny. Donat Makijonek większość swoich zwycięstw odniósł w pierwszej połowie 1917 roku właśnie na tym Nieuporcie. Budowany model przedstawia maszynę z wiosny 1917 w trakcie walk w Galicji. Pracę nad modelem zacząłem 6 kwietnia tego roku, całość zajęła mi 50 dni. Model postawił przede mną ogrom wyzwań i przyznam się szczerze, że miałem z nim ciężkie chwile. Nigdy wcześniej nie miałem styczności z firmą CSM, nie budowałem też modelu z tego okresu, nie licząc jednego do testów. Ostateczna próba przyszła pod sam koniec, gdy model spadł mi ze stołu rozbijając się na kilka części. Szczęśliwie udało się dobrnąć do końca i wykonać finalną sesję zdjęciową. Myślę jednak, że nie jest to model dla początkujących, jest w nim sporo pułapek i wymaga od modelarza niezwykłej dokładności. Do budowy poza tym co było w pudle, użyłem: - drugi zestaw CSM Nieuport XVII 1/32. - kołpak wykonywany w procesie termo-formowania, kopyto było również wykonywane na zamówienie. - oznaczenia państwowe malowane od masek, które były projektowane i wykonywane pod ten model - kalki „Polonii” i Sowy wykonane przez Pana Bogdana Żołnierowicza, również na zamówienie. - karabin maszynowy firmy Gaspatch. - śruby rzymskie firmy Gaspatch - linki do naciągów od AK - rurki do naciągów od AK - całość chemii pochodziła z firm: AK, Gunze i Tamyia. Przez najbliższy rok nie będzie z mojej strony warsztatów, ani modeli na forum. W tym czasie mam w planie wykonać większy projekt modelarski, z którego relacji nie będę zamieszczał na forum. Mam jednak nadzieję, że jak tylko dokończę zaplanowaną pracę, to zgłoszę się do Was ponownie i będę mógł zdradzić więcej szczegółów. Zapraszam do galerii i do zobaczenia. Pozdrawiam Łukasz40 punktów
-
Model prawie prosto z pudła. Prawie,, bo kalkomanie są własnej roboty a po drugie na festiwalu we Włocławku (model był kończony w terminie tej imprezy) koledzy zwrócili mi uwagę, że mogłem oszlifować kilka elementów od linek sterowania. No więc... właśnie się za to zabrałem, zmodyfikowałem to i owo i mogę pochwalić się kolejnym modelem sanitarki Zapraszam do oglądania i komentowania.40 punktów
-
Witam Ukończony. Od siebie dodałem: Zbiornik paliwa Pasy foteli załogi Tablice YAHU – sporo szlifowania, żeby wpasować Naciągi – kombinacja linki Uschi 0,03 i żyłki 0,06 + poprzeczki z wyciągniętego pręcika Popychacze lotek Zestaw żywic Syndikate: silnik, koła, bomby i wyrzutniki – stosunek jakości do ceny bardziej niż przyzwoity W silniku dorobiłem popychacze i kolektor Śmigło żywiczne otrzymane od forumowege kolegi Bravo – jeszcze raz podziękowania, Wymieniłem zastrzały usterzenia poziomego na dorobione mosiężne z prętów Albion No i Szkas zastąpiony fototrawionym od Microworld – w mojej ocenie zdecydowanie warto Malowany MRP i Bilmodelami + podmalówki AK3GEN do rosyjskiego lotnictwa. Te ostatnie mocno się różnią od palety MRP. Szary do wnętrza to dwa różne kolory, o których można powiedzieć tyle wspólnego, że oba są szare. I jeszcze jedno na końcu – przewidziany przez ICM sposób montażu i osadzenia usterzenia poziomego to pomyłka. To nie ma szans dotrwać do końca budowy i malowania. Wg mnie tu się trzeba prędzej zastanowić i wprowadzić jakiś trzpień w kadłub albo coś podobnego. Zignorowałem to i potem poświęciłem 2 dni na jakieś kombinacje z dodatkowym wzmocnieniem. Reasumując jednak model przyjemny w budowie. Co do efektu końcowego nie wyszło idealnie, ale zasadniczo jestem zadowolony. Nie tylko nie zraził mnie to szmatopłatów, ale wręcz zachęcił aby próbować dalej, a to już coś znaczy.39 punktów
-
39 punktów
-
Cześć. Chciałem podzielić się swoją ostatnią pracą. Model skończony jakieś dwa miechy temu. Praktycznie prosto z pudła. Kilka linii zaszpachlowanych i kilka dołożonych. Rozwiercone wydechy. Dorobione przewody hamulcowe. Przenitowany. Malowany Vallejo. Kalkomanie Foxbot (raz jeszcze dziękuję za nie @mh76). Samolot w malowaniu 273 Dywizjonu Myśliwskiego, 30 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego Gwardii z charakterystycznym napisem "Śmierć faszyzmowi!". Dopiero po zrobieniu zdjęć zobaczyłem jaka szpara świeci przy drzwiach. Może kiedyś zaszpachluje akrylem i podmaluję. Na żywo w gablocie nie widać Link do krótkiego warsztatu: Model dostał wyróżnienie w Jaworznie39 punktów
-
Witam i zapraszam do galerii właśnie ukończonego przeze mnie modelu samolotu Su-22 UM3K w charakterystycznym tygrysim malowaniu. Samolot Su-22 UM3K to eksportowa wersja dwumiejscowej szkolno-bojowej maszyny Su-17UM3. "Oznaczenie NATO Fitter – jednomiejscowy samolot myśliwsko-bombowy, średniopłat o zmiennej geometrii skrzydeł – kąt skosu regulowany skokowo w zakresie od +28° do +68°, konstrukcja metalowa półskorupowa, podwozie chowane w locie z kółkiem przednim, kabina hermetyzowana z fotelem katapultowym. Zaprojektowany w biurze konstrukcyjnym Pawła Suchoja, produkowany w ZSRR. Wszedł do służby w 1970 roku. Obecnie używany jest przez 5 państw: Polskę, Angolę, Syrię, Wietnam i Jemen (źródło: wikipedia). Przedstawiony samolot o numerze bocznym 707 został wyprodukowany w ZSRR i dostarczony do Polski w 1986r.. Charakterystyczne tygrysie malowanie powstało pierwszy raz w 2003r. na NATO Tiger Meet. Model wymagający dobrego zaplanowania w składaniu- szczególnie jeśli coś chcemy otworzyć, bardzo dobry szczegół. Spasowanie raczej bez zarzutu, są za to minimalne przesunięcia form, szczególnie widoczne przy drobnych elementach. Kalkomanie to ModelMaker, posiadają oprócz kalkomanii także maski jeśli nie chcemy kłaść całego tygrysa jako kalkomanię. Jak sam producent przyznaje kalki są przeznaczone dla doświadczonych modelarzy (dlatego ja miałem pewne problemy , a to coś nie pasowało, a to musiałem przyciąć i spasować jeszcze raz). Mnóstwo czasu zajęło mi kładzenie napisów eksploatacyjnych, a było ich około 400. Malowany głównie Tamiyą i Gunze. Dodatkowo czujniki od Mastera. Dane Techniczne: Rozpietość minimalna: 10,02 m. Rozpietość maksymalna: 13,65 m. Wysokość: 5,13 m. Masa własna: 10640 kg. Masa startowa maksymalna: 19500 kg. Masa podwieszanego uzbrojenia: 4000 kg. Prędkość maksymalna na dużej wysokości: 1850 km/h. Prędkość maksymalna na małej wysokości: 1350 km/h. Zasięg na małej wysokości z 1000 kg uzbrojenia: 1400 km. Zasięg na dużej wysokości z 1000 kg uzbrojenia: 2300 km. WARSZTAT39 punktów
-
38 punktów
-
Witam, dość przeciętny zestaw jak na dzisiejsze realia z grubą krawędzią spływu skrzydeł i za dużymi kołkami mocującymi od goleni podwozia. Na plus brzechwy na skrzydłach jako osobne elementy fototrawione oraz możliwość zrobienia wychylonych hamulców aerodynamicznych i klap. Składalność dobra poza delikatną szparą podczas łączenia skrzydeł z kadłubem no i wspomniane wyżej problemy z podwoziem. Ponitowałem powierzchnię samemu by tchnąć w ten zestaw trochę życia, reszta zasadniczo z pudła. Malowany Gunze H i AK RC, brudzony olejami i kredkami akrylowymi AK. Pozdrawiam38 punktów
-
Nie mam ostatnio weny na modelowanie, więc pokażę Wam skończony już jakiś czas temu model. Robiłem go na konkurs PWM, ale nie zdążyłem. Powstał z zestawu Eduarda "Desert Babes". Czyli przepaku starego zestawu Revella, wzbogaconego o blaszkę, nową kalkę, maski kilka nowych części plastikowych i żywiczne drobiazgi (fotele, koła). Zwaloryzowałem go dodatkowo kilkoma zestawami, dokonałem paru samodzielnych waloryzacji. Kalkomanie "żarłacza migojada" (i kilka innych, o których Edzio zapomniał) podebrałem z zestawu Italeri. W mojej ocenie jest to model trudny i wymagający. Ma piękne detale, ale niektóre części uległy znacznej degradacji (zatarcie linii podziału, części przezroczyste w kiepskim stanie), prawdopodobnie m.in. ze względu na wiek form. Wymaga też dużo pasowania i uwagi, choćby ze względu na skomplikowanie oryginału. Jednak efekt końcowy wynagradza z nawiązką trud budowy - ciężko obładowana i sponiewierana służbą nad Irakiem "Big Fin Tonka", to niezwykle spektakularna maszyna. A możliwości konfiguracji uzbrojenia podwieszanego jest całkiem sporo - co mogłoby być tematem oddzielnej rozprawki. No i koniec, no i super, Pocałujcie Tonkę w kuper. PS. Fotki które już wczesniej pokazywałem, przy okazji MIGa - dwa współczesniaki które zbudowałem. Chyba zaczyna mi się to podobać... Dziękujemy za uwagę i pozdrawiamy. PPS. Interesują Was kolejne fotki i informacje?38 punktów
-
Model ukończony. Ogólnie zabawa była przyjemna i bez problemowa nie licząc momentów, w którym montowałem żywiczne zamienniki. Miniaturę zmalowałem farbami od Ak jak też pobrudziłem go produktami z tej firmy. F-104 tak Mi się spodobał że aż na półce wylądował kolejny, tym razem w wersji TF, ale to raczej nie w tym roku skleję go.38 punktów
-
Tak - obejmy to rozciągnięte patyczki, swego czasu zapobiegliwie zachowałem trochę. W każdym razie robią się różne części i podzespoliki - na fotkach widać, że wszystkie składają się z elementów relatywnie prostych i łatwych. Oprócz budowy pojedyńczych, ważne są też ustawiczne przymiarki: I tak część po części udało się umeblować komorę silnika. Burta lewa: Burta prawa: CDN38 punktów
-
Chciałbym zaprezentować mój pierwszy model śmigłowca jaki w życiu udało mi się wykonać. Jest to model AH-64D firmy TAKOM w skali 1/35. Parę słów o modelu. Jest on zdecydowanie najtrudniejszym jaki do tej pory wykonałem i nie polecam go osobom początkującym. Jak już wspomniałem kalki od TAKOMA w tym modelu były TRAGICZNE, tzn. zbyt grube i na jakimś dziwnym filmie. W związku z powyższym musiałem je zastąpić innymi. Wykorzystałem tylko niektóre. Takomowskie kalki po użyciu tony zmiękczacza i tak się srebrzyły. Pomogła dopiero delikatna aplikacja kleju Tamyia extra thin na nie. Do modelu od siebie dodałem również figurki pilotów i przednie koła żywiczne. Zwaloryzowałem też o kalki 3D komory awioniki, kokpit pilota. Troszkę dorobiłem kabli przy silniku tu i ówdzie. Rakiety i ich kalki też są wymienione na żywiczne. Dorobiłem też przednią szybkę sensora na nosie z płyty DVD dzięki czemu ma taki fioletowo tęczowy odcień.. Generalnie jestem zadowolony efektu końcowego, ale ocena pozostaje pod wasze dyktando. Ze względu że nie mam namiotu cieniowego i dysponuję tylko 1 lampą zdjęcia mogą być miejscami niedoświetlone, bo model jest ogromny (największy jaki do tej pory jaki robiłem) A oto wynik mojej 10 miesięcznej zabawy:37 punktów
-
Witam Tradycji ciąg dalszy: niedziela - kawa i galeria do kawy. Dziś dla odmiany samolot trochę większy rozmiarowo od "śledzia" - ogromny, czterosilnikowy Avro Shackleton AEW.2 w barwach RAF-u. Model jest częścią mojego małego cyklu pod tytułem "Stulecie RAF-u" zapoczątkowanego w 2018 roku (można by w sumie zrobić podsumowanie jakąś zbiorczą galerią ). Model wyszedł jak wyszedł - bywało lepiej. Ale ujdzie w tłoku Avro Shackleton AEW.2, 8 Eskadra RAF, lotnisko Lossiemouth, Szkocja, czerwiec 1981r I tyle. Na półce wygląda zacnie i kusi mnie by zrobić wersję MR.3. Ale.................... Można37 punktów
-
37 punktów
-
Skończon w końcu. Nie obyło się oczywiście bez problemów. Najpierw miało być ogólnie i z grubsza, potem, w trakcie poszukiwań materiałów, zacząłem za bardzo wkręcać się w merytorykę i okazało się, że jest więcej pytań i problemów, niż by się mogło wydawać, począwszy od rozmiarów rzeczywistych cudaka, poprzez zastosowane w nim silniki, rozwiązania użyte do przeniesienia napędu (4x4) i kół skrętnych, sterowania całością i wyglądu szoferki, a kończąc na samym napędzie wirnika i mechanizmach jego obsługi. Bardzo pomogli mi pracownicy Wisconsin Automotive Museum oraz pasjonaci z amerykańskich forów, udzielając wielu przydatnych informacji, dzięki czemu mogłem sobie to wszystko jakoś rozrysować. Ale koniec ględzenia, pozostanie jakąś podstawkę dołożyć, ale to pewnie kolejne dwa lata dumania, więc na razie golas:37 punktów